NEWSY I WIDEO

Polski sędzia VAR z meczu PSG-Newcastle wraca do pracy. Dostał mecz Ligi Europy

Tomasz Kwiatkowski został odsunięty od środowego meczu Ligi Mistrzów pomiędzy Realem Sociedad a RB Salzburg. Początkowo wydawało się, że nagła decyzja UEFA o zmianie sędziego VAR we wspomnianym spotkaniu może być karą dla polskiego sędziego za kontrowersyjny mecz PSG-Newcastle. Jak się jednak okazuje, polski sędzia będzie dziś pracować przy systemie VAR w meczu Ligi Europy.




Niewątpliwym hitem minionej kolejki Ligi Mistrzów było starcie Paris Saint-Germain z Newcastle United. Spotkanie zakończyło się remisem 1:1. Bramkę na wagę remisu w doliczonym czasie gry z rzutu karnego zdobył Kylian Mbappe. Nie obyło się jednak bez kontrowersji.




Mecz PSG-Newcastle był prowadzony przez polski zespół sędziów z Szymonem Marciniakiem na czele. W samej końcówce meczu doszło do dużej kontrowersji. Marciniak zdecydował się podyktować rzut karny dla PSG po zagraniu ręką jednego z piłkarzy angielskiego zespołu. Polski arbiter podjął tę decyzję w oparciu o powtórkę VAR.




Za VAR w meczu PSG-Newcastle odpowiadał Tomasz Kwiatkowski. Według pierwotnych założeń kolejnego dnia miał on pracować w tej samej roli w meczu między Realem Sociedad a RB Salzburg. W środowe przedpołudnie UEFA zdecydowała się jednak odsunąć Kwiatkowskiego od pracy w hiszpańsko-austriackim starciu. Było to interpretowane przez wiele osób jak kara dla polskiego arbitra za wtorkowy mecz.




Jak się jednak okazuje, UEFA nie miała zamiaru karać sędziego Kwiatkowskiego. Rafał Rostkowski na łamach „sport.tvp.pl” wyjaśnił, że europejska federacja postanowiła dać polskiemu sędziemu dzień wolnego po ogromnej fali krytyki, jaka się na niego i jego kolegów wylała. Co więcej, dziś Tomasz Kwiatkowski ma pracować przy meczu Ligi Europy pomiędzy Freiburgiem a Olympiakosem Pireus. Polak ma być asystentem sędziego VAR, Ivana Bebeka.


źródło: sport.tvp.pl, uefa.com

Fatalne warunki w Stambule. Mecz Ligi Mistrzów stoi pod znakiem zapytania [WIDEO]




Manchester United w środę ma się zmierzyć z Galatasaray. Na razie nie wiadomo jednak, czy dojdzie do spotkania. W Stambule panują fatalne warunki pogodowe, przez co UEFA może podjąć decyzję o przełożeniu meczu.

Fatalne warunki




Manchester United wciąż walczy o pozostanie w Champions League. Podopieczni Erika ten Haga mają zmierzyć się w środę o 18:45 z Galatasaray w Stambule. Plany może jednak im pokrzyżować pogoda. W Turcji panują bowiem fatalne warunki. Pada rzęsisty deszcz, a murawa ma problemy z drenażem.

Lokalni szamani mieli pomóc zespołowi w wygranej? Szkoleniowiec klubu z Afrykańskiej Ligi Mistrzów wściekł się na dziennikarzy [WIDEO]

Na razie UEFA nie podjęła decyzji o przełożeniu spotkania. Na najnowszych nagraniach widać, że piłka nie może się normalnie odbijać od przesiąkniętej murawy. Boisko jest jednak regularnie sprawdzane przez delegatów, którzy niebawem powinni podjąć decyzję.




https://twitter.com/fanatikcomtr/status/1729874736883396731

Manchester United zajmuje ostatnie miejsce w grupie A Ligi Mistrzów. Czerwone Diabły wygraną z Turkami zdecydowanie zwiększą swoje szanse w walce o pozostanie w elitarnych rozgrywakch. Tego samego dnia o 21:00 odbędzie się drugi mecz pomiędzy zespołami z tej grupy. Bayern Monachium zmierzy się z FC Kopenhagą.




Źródło: Twitter

Lokalni szamani mieli pomóc zespołowi w wygranej? Szkoleniowiec klubu z Afrykańskiej Ligi Mistrzów wściekł się na dziennikarzy [WIDEO]




Szkoleniowiec Jwaneng Galaxy z Botswany opuścił konferencję prasową po usłyszeniu zarzutów od dziennikarzy po meczu z marokańskim Wydadem Casablanca. Redaktorzy posądzili go o… stosowanie czarnej magii.




Czarna magia użyta w meczu piłki nożnej?

Wydad Casablanca zmierzył się z Jwaneng Galaxy w ramach pierwszej kolejki fazy grupowej Afrykańskiej Ligi Mistrzów. Goście z Botswany niespodziewanie pokonali faworytów 1:0. Po spotkaniu doszło do nietypowej sytuacji.




Laporta wbił szpilkę Realowi Madryt po kontrowersji z weekendu. „Jeśli przytrafiłaby im się taka sytuacja, mówiono by o tym cały tydzień” [CZYTAJ]

Dziennikarze posądzili szkoleniowca Jwanengu Galaxy o stosowanie czarnej magii. Zarzucono Moreno Ramoreboliemu (trener klubu – przyp. red.), że przyczyną zwycięstwa jego drużyny były czary lokalnych szamanów.




Szkoleniowiec natychmiastowo zareagował na słowa dziennikarzy. Trener klubu z Botswany wściekł się, stwierdził, że to zniewaga dla zawodników oraz oskarżył redaktorów o rasizm. W pewnym momencie wstał i wyszedł z konferencji.

https://twitter.com/babanasiewicz/status/1729460520296599921

Źródło: Twitter

Laporta wbił szpilkę Realowi Madryt po kontrowersji z weekendu. „Jeśli przytrafiłaby im się taka sytuacja, mówiono by o tym cały tydzień”




Joan Laporta wypowiedział się na temat kontrowersji z minionej kolejki ligi hiszpańskiej. Prezes FC Barcelony uważa, że za mało mówiło się o błędach na niekorzyść jego klubu.




Poszkodowani

FC Barcelona w miniony weekend zremisowała z Rayo Vallecano (1:1). Podopieczni Xaviego Hernandeza zajmują obecnie czwartą pozycję w tabeli. Ich sytuacja mogłaby wyglądać lepiej, gdyby przyznano im dwa rzuty karne.

Były reprezentant Polski o potencjalnym transferze Bułki. „Jest głodny wyzwań. Wybrałby tę ligę” [WIDEO]

Według analiz ekspertów FC Barcelona została pokrzywdzona, a sędziowie nie zauważyli przewinień na Robercie Lewandowskim i Raphinhi. Do całej sytuacji odniósł się prezes klubu, Joan Laporta.

Szef Blaugrany po meczu Ligi Mistrzów z Porto wbił szpilkę Realowi Madryt, mówiąc, że za mało dyskutuje się o błędach sędziowskich z minionego weekendu.




– Byłem zaskoczony, że w tym tygodniu rozmawiamy tylko o bzdurach, a nie o rzucie karnym w Vallecas. Jeśli taka sytuacja jak z Raphinhą przydarzyłaby się Realowi Madryt, mówiono by o tym przez cały tydzień. A nam zdarzyło się to dwa razy – powiedział Laporta.

– Wielu czekało na naszą porażkę z FC Porto. Nie jest łatwo być z FC Barcelony. Musimy walczyć z wieloma rzeczami. Aby wygrać, musimy być znacznie lepsi od naszych rywali, a oni utrudniają nam zadanie. Teraz wygraliśmy z Porto i mamy żelazne morale przed spotkaniami z Gironą oraz Atletico – podsumował działacz.




Źródło: fcbarcelona.com, meczyki.pl

Reprezentacja Polski w barażach zagra nie tylko o awans na Euro. Ogromne pieniądze w tle

Reprezentację Polski wiosną czeka bój w barażach o być, albo nie być na mistrzostwach Europy. „Biało-Czerwoni” w półfinale zagrają z Estonią, a w przypadku wygranej, kilka dni później zagrają z Walią lub Finlandią. Gra toczy się nie o sam awans, ale i o wielkie pieniądze. 




Eliminacje Euro 2024 są dla reprezentacji Polski do zapomnienia. W grupie, która malowała się dla nas kapitalnie, zajęliśmy dopiero 3. miejsce i nie wywalczyliśmy tym samym bezpośredniego awansu na turniej w Niemczech. Tylko dzięki wynikom w Lidze Narodów wciąż zachowujemy szanse na wyszarpanie sobie miejsca na przyszłorocznych mistrzostwach.

Wielka kasa w grze

Okazuje się jednak, że w barażach „Biało-Czerwoni” zawalczą nie tylko o sam awans. Za samo zakwalifikowanie się na turniej finałowy, UEFA wypłaca federacjom 9,25 mln euro (ok. 40 mln złotych). Kolejne premie są uzależnione od wyników drużyn na samym Euro.




Każde zwycięstwo przelicza się na 1,25 mln euro. Remis to z kolei 750 tysięcy. Wyjście z grupy i awans do fazy pucharowej to natomiast dodatkowe 2 mln, które trafiają na konto federacji. Warto pamiętać, że zwyczajowo zawodnicy otrzymywali premie, wynikające z awansu oraz wyników sportowych na dużych turniejach. Można przypuszczać, że podobnie byłoby tym razem, więc kadrowicze mają o co grać.




Wykaz premii za Euro 2024:

  • gra w fazie grupowej – 9,25 mln euro (ok. 40 mln zł)
  • zwycięstwo w fazie grupowej – 1,25 mln euro (ok. 6,4 mln zł)
  • remis w fazie grupowej – 750 tys zł (ok. 3,2 mln zł)
  • wyjście z grupy – 2 mln euro (ok. 8,7 mln zł)
  • awans do ćwierćfinału – 3,25 mln euro (ok. 14 mln zł)
  • awans do półfinału – 5 mln euro (ok. 22 mln zł)
  • awans do finału – 7 mln euro (ok. 30 mln zł)
  • wygranie Euro – 10 mln euro (ok. 43 mln zł)

Marciniak w ogniu krytyki. Angielskie media ostro oceniają decyzję polskiego sędziego

Decyzja Szymona Marciniaka z końcówki meczu Ligi Mistrzów między PSG a Newcastle wywołała masę kontrowersji. Angielskie media są oburzone werdyktem polskiego arbitra. Podkreślają, że sprawdzanie VAR-u nawet nie było w tej sytuacji potrzebne. 




PSG zremisowało na własnym stadionie mecz 5. kolejki Ligi Mistrzów z Newcastle United (1-1). Wynik udało się uratować w doliczonym czasie gry po rzucie karnym przyznanym przez Szymona Marciniaka. Początkowo polski sędzia nie podyktował „jedenastki”, ale zmienił decyzję po obejrzeniu powtórek na monitorze VAR-u.

Kontrowersja

Teraz decyzja Marciniaka odbija się szerokim echem w piłkarskim środowisku. Sprawę żywiołowo komentują angielskie media, które bez ogródek piszą o arbitrze. Dziennikarze podkreślają, że Newcastle może czuć się pokrzywdzone.




– Newcastle może być złe na sędziego, ponieważ świetnie broniło, a w końcówce zostało skrzywdzone kontrowersyjną decyzją. VAR został wprowadzony do naprawiania wyraźnych i oczywistych błędów, a ten taki nie był. O ile w ogóle był – grzmi „The Times”.




– Dembele zagrał piłkę tak blisko Livramento, że ten nie miał szansy na unik. Co więcej, piłka odbiła się najpierw od ciała, a dopiero potem od naturalnie ułożonego łokcia biegnącego zawodnika – kontynuują. 




– Sfrustrowani zawodnicy PSG otoczyli doświadczonego sędziego, starając się wymusić jego interwencję. Ten, mimo że początkowo machnął na nich ręką, ostatecznie podszedł do monitora. VAR zachował się pedantycznie niczym policjant, który dopatruje się najmniejszych wykroczeń na parkingu. I nie chodzi tu nawet o interpretację zagrania ręką. VAR miał naprawiać kolosalne błędy. Został stworzony do innych sytuacji niż ta w Paryżu – zaznaczyli.




– Mbappe i VAR skrzywdzili Newcastle. Mbappe w doliczonym czasie gry strzelił w końcu gola Pope’owi, który wcześniej wyglądał na gościa nie do pokonania. Biorąc pod uwagę przebieg spotkania i liczbę okazji gospodarzy, zasłużyli co najmniej na ten remis. Ale nie w ten sposób – napisał z kolei „The Guardian”.

Hajto oburzony poziomem zarządzania Schalke. Zaproponował klubowi polskiego trenera i nie dostał odpowiedzi

Tomasz Hajto udzielił wywiadu portalowi „Reviersport.de”. Były reprezentant Polski we wspomnianej rozmowie stwierdził, że Marek Papszun byłby świetnym kandydatem do objęcia Schalke 04.




Co dalej z uznanym niemieckim klubem?

Schalke przeżywa ostatnio spory kryzys. Drużyna po spadku z Bundesligi walczy o utrzymanie w drugiej dywizji. Niedawno klub z Zagłębia Ruhry rozstał się z Thomasem Reisem.




Polscy sędziowie docenieni w Europie. To pierwsza taka sytuacja w historii polskiej piłki [CZYTAJ]

Później Schalke poszukiwało nowego szkoleniowca. Według Tomasza Hajty idealnym rozwiązaniem byłoby zatrudnienie Marka Papszuna. Dyrektor niemieckiego klubu postanowił jednak postawić na Karela Geraertsa.




– To niewiarygodne, jak duża jest niekompetencja w tym klubie. Podam przykład: przed podpisaniem kontraktu z Karelem Geraertsem rozmawiałem przez telefon z Andre Hechelmannem i zaproponowałem mu polskiego trenera, Marka Papszuna, mistrza Ekstraklasy. Jest wybitnym szkoleniowcem i człowiekiem. Hechelmann uznał ten pomysł za bardzo interesujący i chciał się ze mną skontaktować za dzień lub dwa. Co się stało? Brak odpowiedzi i zatrudnienie Geraertsa – powiedział Tomasz Hajto w rozmowie z „Reviersport.de”.

– Wtedy pomyślałem sobie: „Z jakimi amatorami mam do czynienia?”. Jeśli jesteś doświadczonym dyrektorem sportowym, to wrócisz do nas i ewentualnie odwołasz wszystko, ale w odpowiedni sposób. Wtedy wszystko w porządku. Ale tak? To pokazuje, jak Schalke obecnie funkcjonuje, po prostu amatorsko – dodał.




Źródło: Reviersport.de, meczyki.pl

Polscy sędziowie docenieni w Europie. To pierwsza taka sytuacja w historii polskiej piłki

Polscy sędziowie zostali docenieni przez oficjeli UEFA. Aż 4 polskie składy sędziowskie poprowadzą mecze europejskich pucharów w tym tygodniu. To pierwsza taka sytuacja w historii.




Polski Związek Piłki Nożnej pochwalił się niewątpliwym sukcesem polskich sędziów. Po raz pierwszy w historii polskiego sędziowania aż cztery polskie zespoły arbitrów poprowadzą mecze tej samej kolejki europejskich pucharów. Polacy poprowadzą mecze na trzech różnych szczeblach rozgrywek – od Ligi Mistrzów, przez Ligę Europy, po Ligę Konferencji Europy.




Już dziś dwa polskie składy sędziów poprowadzą dwa mecze Ligi Mistrzów. Zespół Szymona Marciniaka posędziuje mecz pomiędzy Paris Saint-Germain, a Newcastle United. Pomagać mu będą Tomasz Listkiewicz, Adam Kupsik (sędziowie liniowi), Paweł Raczkowski (sędzia techniczny) oraz Tomasz Kwiatkowski (VAR). Z kolei Bartosz Frankowski będzie rozjemcą w meczu Szachtar Donieck – Royal Antwerp FC. Pomagać mu będą Marcin Boniek, Jakub Winkler (sędziowie liniowi) oraz Patryk Gryckiewicz (sędzia techniczny).




Kolejne dwa mecze z udziałem polskich sędziów odbędą się w czwartek. Daniel Stefański poprowadzi mecz Ligi Europy między Servette FC a AS Roma. Na liniach pomogą mu Dawid Golis i Michał Obukowicz, sędzią technicznym będzie Wojciech Myć. Tego samego dnia spotkanie Ligi Konferencji Europy pomiędzy Einstrachtem Frankfurt, a PAOK-iem Saloniki poprowadzi Damian Sylwestrzak. Sędziami liniowymi będą Bartosz Heinig i Adam Karasewicz, sędzią technicznym Paweł Malec, a za VAR będzie odpowiadać duet Bartosz Frankowski i Krzysztof Jakubik.




To pierwszy taki przypadek w historii polskich sędziów, by aż cztery składy arbitrów poprowadziły mecze w tym samym tygodniu europejskich rozgrywek. Tę sytuację skomentował przewodniczący Kolegium Sędziów PZPN, Tomasz Mikulski.

– To naprawdę wyjątkowy moment, z którego jako Kolegium Sędziów PZPN jesteśmy bardzo dumni. Cztery polskie zespoły jadą na ważne i prestiżowe europejskie mecze. Licząc arbitrów VAR, jest to aż 20 osób. To jasny dowód na to, że UEFA wyjątkowo ceni polskich sędziów i dostrzega pracę, którą wkładamy w ich wyszkolenie – skomentował Tomasz Mikulski.

https://twitter.com/pzpn_pl/status/1729446569760473543


fot. Kacper Polaczyk/Polczyk FOTO

Piłkarz Brighton podarował koszulkę kibicowi, po czym… prosił o jej zwrot. Komiczna sytuacja [WIDEO]

Brighton prosi o zwrot koszulki, którą Joel Veltman podarował kibicowi przy okazji meczu z Nottingham Forest (3-2). Wszystko przez wszyty w trykot GPS. 




„Mewy” popadły ostatnimi czasy w lekki kryzys i w sześciu meczach z rzędu nie odniosły zwycięstwa. Przełamanie przyszło w weekend, konkretnie przy okazji sobotniego meczu z Nottingham Forest. Ekipa Roberto De Zerbiego wygrała 3-2, a na kilka minut w końcówce na murawie pojawił się nawet Jakub Moder.

Zwrot koszulki

Na boisku obecny był także Joel Veltman, który po ostatnim gwizdku zdjął z siebie koszulkę i rzucił w stronę trybun. Trykot złapał jeden z kibiców gości. Holender po chwili zorientował się, że w strój wszyty był moduł GPS, który monitorował jego parametry na boisku. Piłkarz szukał wzrokiem fana, który wziął koszulkę, lecz na próżno.




Veltman nie miał już innej możliwości, jak tylko wystosować oświadczenie na Twitterze. Te zostało opublikowane na oficjalnym koncie Brighton. Obrońca poprosił kibica o zwrot koszulki z GPSem. W zamian obiecał podarowanie mu drugiego trykotu, już bez modułu.

Brighton na razie nie poinformowało, czy kibica z koszulką udało się znaleźć. Klub obrócił jednak sytuację w żart, co widać w tweetach do niej nawiązujących.

FC Barcelona zapłaci swoim piłkarzom za rozegranie meczu. W klubie doszło do buntu

FC Barcelona przed świętami Bożego Narodzenia zagra mecz towarzyski w USA. Plan klubu miał nie spodobać się zawodnikom Blaugrany. Klub z kolei miał podjąć zdecydowane kroki, aby skutecznie stłumić bunt. 




20 grudnia Barcelona zagra ostatni mecz ligowy w 2023 roku z Almerią. Chwilę później drużyna Xaviego znajdzie się w samolocie do Dallas, gdzie zaledwie 25 godzin później zmierzą się z Club America w sparingu.

Pieniądze stłumiły bunt

Decyzja klubu o rozegraniu jeszcze jednego meczu w tym roku, w dodatku tak szybko po spotkaniu z Almerią, wzbudziła masę kontrowersji. Tym bardziej że dopiero co kontuzji nabawił się Gavi, a cały kalendarz jest mocno napięty i, i tak nadwyręża piłkarzy. „Sport” nie owija jednak w bawełnę i wprost pisze o powodach, dla których Barcelona zgodziła się na dodatkowe spotkanie.




– Powód, dla którego Barcelona przyjęła zaproszenie, jest ekonomiczny. Klub za jego rozegranie zarobi 4 mln euro – twierdzą hiszpańscy dziennikarze. 




Cała sytuacja niekoniecznie odpowiada zawodnikom Blaugrany. Większość z nich miała stanowczo sprzeciwić się podróży do USA. W celu szybkiego stłumienia buntu, Barcelona zdecydowała się na wypłacenie piłkarzom dodatkowego wynagrodzenia.




– Propozycja, którą otrzymali za nie robienie hałasu, cichy wyjazd do USA i powrót do domu z uśmiechem, to 100 tysięcy euro na głowę – podał „Sport”.

Tomas Pekhart zapytany o Marka Papszuna w reprezentacji Czech. „To byłaby bomba!”

Tomas Pekhart skomentował plotki łączące Marka Papszuna z objęciem reprezentacji Czech. Napastnik Legii Warszawa nie ukrywa, że taki ruch byłby dla niego bardzo atrakcyjny. 

Papszun pozostaje „bezrobotny” od końca zeszłego sezonu. Wówczas, po zdobyciu mistrzostwa Polski z Rakowem Częstochowa, zdecydował się na opuszczenie klubu. Od tamtej pory pojawiają się różne rewelacje w kwestii jego przyszłości.




W pewnym momencie szkoleniowiec był łączony z objęciem reprezentacji Polski po Fernando Santosie. Tak się jednak nie stało, a stanowisko przypadło Michałowi Probierzowi.

Czeskie plotki

Dość niespodziewanie pojawiły się natomiast informacje, że Papszun znalazł się w orbicie zainteresowań reprezentacji Czech. Z tamtejszej kadry zrezygnował bowiem Jaroslav Silhavy, który mimo wywalczenia bezpośredniego awansu na Euro 2024 zmagał się z ogromną krytyką. Portal „ruik.cz” już jakiś czas temu podał, że były trener Rakowa miałby go zastąpić.




Zwolennikiem takiego rozwiązania jest Tomas Pekhart. Napastnik Legii Warszawa nie ukrywa, że byłby zachwycony, gdyby Papszun przejął jego rodzimą reprezentację.

To byłaby bomba. W Polsce ma ogromne nazwisko. Ci, którzy trenowali pod jego okiem w Rakowie, mówią, że odkąd zaczęli z nim pracę, zupełnie inaczej postrzegają piłkę i wszystko wokół niej. Zwraca uwagę na rzeczy, o których inny trener nawet by nie pomyślał. Inaczej jest prowadzić drużynę narodową niż klub, ale gdyby dostał czas… – stwierdził na łamach Isport.blesk.cz.




Czeka na odpowiednią ofertę. Być może chce drużyny, w której zawodnicy będą chcieli ciężko pracować, jak miało to miejsce w Rakowie. Pod jego okiem przygotowania trwają od rana do wieczora, zawodnicy wypełniają raporty, oceniają samych siebie – dodał Czech, oceniając obecną sytuację szkoleniowca. 

Legia już zarobiła duże pieniądze w Lidze Konferencji! A może zarobić jeszcze więcej…

Granie w europejskich pucharach to nie tylko prestiż. To także szansa na zdobycie dodatkowych pieniędzy przez występujące w nich kluby. Nie jest inaczej w przypadku Legii Warszawa, która dzięki wynikom w Lidze Konferencji już zarobiła niezłą kwotę. 




Legia jest na ten moment sensacyjnym liderem grupy E w LKE. Wiele wskazuje na to, że „Wojskowi” przebrną przez tę fazę i awansują do play-offów. Dorobek dziewięciu punktów pozwala realnie myśleć o wyjściu z grupy, tym bardziej że do awansu potrzeba zaledwie remisu z Aston Villą w najbliższym meczu.

Niezła suma

Dobra gra ekipy Kosty Runjaicia przekłada się nie tylko na sam wynik sportowy, ale również na dodatkowe środki pieniężne. UEFA płaci bowiem za każde zwycięstwo i każdy remis w grupie. Są to kwoty sięgające kilkuset tysięcy euro. „TVP Sport” pisze, że dzięki dwukrotnemu pokonaniu Zrinjskiego Mostaru, do kasy stołecznego klubu wpłynął milion euro. Trzeba do tego doliczyć także kolejne 500 tysięcy za pokonanie Aston Villi w pierwszej kolejce.




UEFA płaci klubom także za awans do fazy grupowej. Tym samym Legii trzeba doliczyć niemal 3 mln euro. Łącznie daje to prawie 6 mln, a przecież to jeszcze nie koniec zmagać „Wojskowych”.




– Łącznie Legia zarobiła w obecnej edycji Ligi Konferencji Europy prawie sześć milionów euro. To kwota, w której sumują się wygrane w grupie, awans, a także gra w eliminacjach rozgrywek międzynarodowych – czytamy na „TVP Sport”.

Piękne zachowanie Cristiano Ronaldo. Przyznał się, że nie był faulowany [WIDEO]

Cristiano Ronaldo zdołał wywalczyć rzut karny w meczu Azjatyckiej Ligi Mistrzów. Jak się jednak okazało, faulu nie było. Portugalczyk sam przyznał się do tego sędziemu.




W poniedziałkowy wieczór rozgrywano mecze Azjatyckiej Ligi Mistrzów. W jednym ze starć zmierzyły się ze sobą saudyjski Al Nassr oraz irański Persepolis FC. Był to mecz 5. kolejki fazy grupowej. Po czterech kolejkach Al Nassr było liderem grupy z kompletem punktów. Za plecami saudyjskiego giganta znajduje się właśnie Persepolis. Można zatem rzec, że był to mecz na szczycie grupy „E” Azjatyckiej Ligi Mistrzów.




Już w drugiej minucie sędzia wspomnianego spotkania podyktował rzut karny dla gospodarzy. Chiński arbiter Ma Ning dopatrzył się faulu na Cristiano Ronaldo. Jeden z piłkarzy irańskiego zespołu wykonał wślizg, a Ronaldo upadł na murawę. Jak jednak pokazały powtórki, kontaktu z Portugalczykiem nie było.




Cristiano Ronaldo szybko wstał z murawy i podbiegł do sędziego. Portugalczyk pokazał gest ręką, że faulu nie było. Ostatecznie rzut karny został anulowany.




Nagranie pięknej asysty piłkarza Stali Mielec podbija internet. „Stadiony świata” [WIDEO]




W meczu PGE Stali Mielec z Pogonią Szczecin Alviz Jaunzems popisał się świetną asystą. Łotewski piłkarz świetnie zagrał do Szkurina.




Pokonali Pogoń

Stal Mielec pokonała Pogoń Szczecin (3:2) w minionej kolejce PKO BP Ekstraklasy. Ilja Szkurin popisał się hat-trickiem, a przy jednym z trafień otrzymał cudowną asystę. Alvis Jaunzems kapitalnie dograł piętą, stwarzając mu okazję do pokonania bramkarza.




Kibice Evertonu wkurzeni na Premier League po odjęciu punktów. „Skorumpowani” [WIDEO]

Asysta piłkarza Stali Mielec stała się viarelm w internecie. Zagraniczne profile w mediach społecznościowych udostępniają i zachwycają się pięknym zagraniem Łotysza. Nagranie zdobyło już prawie 80 tysięcy odsłon na Twitterze.




Źródło: Twitter

Kibice Evertonu wkurzeni na Premier League po odjęciu punktów. „Skorumpowani” [WIDEO]




Premier League ukarała Everton dziesięcioma ujemnymi punktami w ligowej tabeli. Fani The Toffees nie mogą przeżyć tej decyzji, przez co zorganizowali protest w Liverpoolu.




Ukarani

17 listopada władze ligi angielskiej potwierdziły doniesienia o karze dla Evertonu. Klub z Liverpoolu złamał zasady finansowego fair play. The Toffees mieli przekroczyć limit o ponad 300 milionów funtów. W związku z tym odjęto im 10 punktów w tabeli Premier League.

Matty Cash ocenił pracę Michała Probierza. Skrytykował podejście Fernando Santosa [CZYTAJ]




W niedzielę Everton mierzył się z Manchesterem United. Przed spotkaniem kibice The Toffees zorganizowali przemarsz, który miał na celu pokazać ich sprzeciw wobec decyzji władz ligi.

Kibice pod Goodison Park wykrzykiwali hasła uderzające w Premier League. Na jednym z banerów pojawił się napis o treści: „Tam, gdzie jest władza, chciwość i pieniądze… Tam jest korupcja„.

Ponadto, w 10. minucie meczu fani The Toffees podnieśli kartki, na których widniało logo ligi oraz słowo „skorumpwoani”.





Źródło: Twitter, meczyki.pl


TROLLNEWSY I MEMY

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.