Była gwiazda reprezentacji Brazylii skazana na 9 lat więzienia

Sąd w Mediolanie odrzucił apelację Robinho i jego pracowników, w związku z wyrokiem skazującym Brazylijczyka na 9 lat więzienia. Były piłkarz m.in. Realu Madryt miał brać udział w zbiorowym gwałcie przed siedmioma laty.

Robinho trafi do więzienia?

Robinho w 2013 roku miał uczestniczyć w grupowym gwałcie na młodej Albance. Kobieta miała wówczas świętować 23. urodziny w jednym z mediolański lokali. Śledztwo rozpoczęło się już w 2014 roku, a sprawa trwa aż do dnia dzisiejszego.

Zeznania Brazylijczyka i Albanki znaczącą się różnią. Robinho przyznaje, że faktycznie doszło między nimi do stosunku, ale za zgodą kobiety i był to wyłącznie seks oralny. Kobieta natomiast zeznaje, że miała zostać upita i siłą wykorzystana seksualnie. Całą grupę mężczyzn skazano w 2017 roku. Brazylijczyk nie pojawił się na  ostatniej rozprawie, gdzie podtrzymano wyrok dziewięciu lat więzienia. Piłkarz zapowiada, że będzie odwoływał się do Trybunału Kasacyjnego, który jest ostatnią instancją włoskiego systemu sądownictwa.

– Werdykt sądu jest dobrym przykładem ochrony kobiet i pokazuje, że system działa, gdy jest to konieczne – powiedział adwokat Albanki cytowany przez włoskie media.

–  To było doskonale przeprowadzone śledztwo. Jestem bardzo zadowolony z wyroku, szczególnie z perspektywy ofiary – dodaje prokurator Cuno Tarfusser.

Odrzucenie odwołania Brazylijczyka przez sąd

Wczoraj Sąd Apelacyjny w Mediolanie odrzucił apelację adwokatów piłkarza. Prawnicy Robinho twierdzili, iż nie dało się udowodnić, że kobieta została wykorzystana i że nie wyraziła zgody na stosunek z sześcioma mężczyznami. Przekonywali też, że Brazylijczyk uprawiał z kobietą wyłącznie seks oralny i że Albanka była uzależniona od alkoholu, co przedstawiano na 42 fotografiach. Całe odwołanie liczyło w sumie ponad 60 stron i 19 załączników.

To czy Robinho trafi do więzienia, nie jest do końca pewne. 36-latek aktualnie przebywa w Brazylii, która nie zgadza się na ekstradycję swoich obywateli. Brazylijczyk będzie mógł zostać aresztowany na terenie Unii Europejskiej, jeśli Włosi ogłoszą międzynarodowy nakaz aresztowania.

Robinho w październiku podpisał kontrakt z Santosem, którego jest wychowankiem. Przygoda w nowym-starym klubie po kilku dniach dobiegła końca. Umowa została rozwiązana z powodu fali krytyki, która spadła na klub po zakontraktowaniu 36-latka. Główny sponsor klubu poinformował o zakończeniu współpracy z klubem, tłumacząc tę decyzję szacunkiem do swoich klientek.

Piotr Zieliński zdradził, co doradzał mu Gattuso. Dzięki temu zdobył pięknego gola

W czwartek, w ostatniej kolejce fazy grupowej Ligi Europy Napoli zremisowało 1:1 z Realem Sociedad. Było to wyjątkowe spotkanie dla Piotrka Zielińskiego, którego gol nie dość, że dał awans ekipie spod Wezuwiusza do fazy pucharowej, to jeszcze oznajmił, że został ojcem. Jakby tego było mało, bramka Polaka pozwoliła mu zapisać się w historii.

Pierwszy gol

Bramka Zielińskiego była PIERWSZYM trafieniem na Stadionie im. Diego Armando Maradony. Do zmiany nazwy stadionu doszło bowiem tydzień temu. Od tamtej pory Napoli nie miało okazji zagrać na własnym obiekcie (6. grudnia roznieśli Crotone 4-0, jednak mecz odbył się na wyjeździe).

Gol Piotrka cieszy zatem podwójnie. Pamiętajmy też, że Polak przeżywa swój świetny okres. Od kiedy wrócił z kwarantanny po zakażeniu koronawirusem notuje genialne występy i zbiera doskonałe recenzje.

Fantastyczne trafienie Zielińskiego możecie zobaczyć TUTAJ.

Rady od Gattuso

Pomocnik przyznał, że zdobycie tej bramki nie byłoby możliwe, gdyby nie wskazówki trenera, Gennaro Gattuso. To właśnie Włoch często radził Zielińskiemu, żeby próbował uderzyć na bramkę.

„Mam nadzieję, że zdobędę więcej bramek. Trener Gattuso ciągle mi powtarza, że muszę częściej strzelać” – przyznał po meczu.

„Strzelenie gola to zawsze przyjemność. Tym bardziej, że była to pierwsza bramka na stadionie Diego Maradony. Jestem zadowolony z bramki, ale to wynik jest najważniejszy. Awansowaliśmy do następnej rundy. Jesteśmy szczęśliwi z tego powodu. To był nasz główny cel w Lidze Europy” – dodał Zieliński.

Piotrek w tym sezonie rozegrał 11 meczów. Czwartkowy gol był jego drugim trafieniem, natomiast na koncie ma także 3 asysty. W niedzielę będzie mieć następną okazję do pokazania się na własnym stadionie. Wówczas, 13. grudnia Napoli podejmie Sampdorię.

Brzęczek o rozmowie z Lewandowskim. „Wszystko sobie wyjaśniliśmy zaraz po zgrupowaniu”

Jerzy Brzęczek pojawił się w czwartek na konferencji prasowej podczas której odpowiadał na pytania dziennikarzy. Selekcjoner sprostował temat jakim była cisza Roberta Lewandowskiego po spotkaniu z Włochami. Brzęczek wyznał, że po zgrupowaniu porozmawiał z kapitanem biało-czerwonych.

JAK PORADZI SOBIE POLSKA W ELIMINACJACH? OBSTAW W BETFAN

Z KODEM „ESATROLLS” 600zł BEZ RYZYKA

Lepsze stosunki trenera z Robertem Lewandowskim

Po meczu z Italią wielu Polaków doszukiwało się konfliktu na linii Lewandowski-Brzęczek. Jeszcze wcześniej selekcjoner wspomniał w książce pt. „W grze”, że napastnik Bayernu miał dystans do jego nominacji na trenera reprezentacji. Z czasem jednak złapali ze sobą lepszy kontakt. Brzęczek wypowiada się o „Lewym” w samych superlatywach, a jako przykład sugestii co do gry podaje sytuacje jakie przydarzały się w Bayernie Monachium.

Robert jest najlepszym piłkarzem na świecie. Najskuteczniejszym strzelcem Bayernu Monachium. Podam jako przykład jego słowa z przeszłości, kiedy zdarzało mu się krytykować władze Bayernu i ich politykę. Legendy tego klubu.

Czy panowie po tych słowach nie mają dobrych relacji? Czy nie osiągają wspólnych sukcesów? Właśnie kończą jeden z najlepszych dwunastu miesięcy w historii. W piłce na najwyższym poziomie zdarzają się różne momenty – lepsze i gorsze.

Każdy wie, jaką pozycję ma Robert. Jakie ma ambicje i cele, dlatego po nieudanym meczu kadry może odreagować w taki sposób. On ma prawo do swojego zdania, a ja to zdanie chcę znać – cytuje Brzęczka portal meczyki.pl.

Rozmowa po listopadowym zgrupowaniu

Po listopadowych meczach z Włochami i Holandią, Jerzy Brzęczek odbył długą rozmowę z kapitanem zespołu. Trener chciał poznać punkt widzenia Lewandowskiego. Były szkoleniowiec m.in. Wisły Płock wspomina, że często rozmawia z zawodnikami. Według Brzęczka rozmowy na linii trener-piłkarze są najlepszym kluczem do osiągnięcia porozumienia.

Chcieliśmy porozmawiać o naszej współpracy. Mamy do siebie wzajemny szacunek. Ja też byłem kapitanem. Rozmawiałem ze swoimi trenerami. To normalna rzecz. Podzieliliśmy się spostrzeżeniami na temat tego co dzieje się na boisku i poza nim.

Rozmawiam z Robertem i innymi doświadczonymi zawodnikami. Nie ma innej drogi niż nić porozumienia na linii trener-piłkarze. Nawet jeśli mój plan na dane spotkanie będzie idealny na papierze, nie wykonam go z pomocą zawodników. To musi być także ich plan.

Ogromna motywacja Lewandowskiego

Według selekcjonera biało-czerwonych, Robert Lewandowski był bardzo zmotywowany przed meczem z Włochami. Napastnik Bayernu jest bardzo ambitnym piłkarzem, przez co gdy tylko pojawiła się okazja na wygranie Ligi Narodów ten włączył jeszcze większe obroty. Wymowny wywiad z TVP Sport Brzęczek sprowadza właśnie do tego. Selekcjoner uważa, że z Lewandowskiego mogła wyjść frustracja po słabszym meczu.

Jeszcze nigdy nie widziałem Roberta tak zaangażowanego w trening jak przed tym meczem. Widać, że po dobrym październiku zdawał sobie sprawę, że mamy szansę na zwycięstwo w Lidze Narodów. Mało kto się spodziewał, że znajdziemy się w takiej sytuacji. Dlatego po tak słabym spotkaniu pewnie wyszła frustracja. Co jest zrozumiałe, jak jesteś ambitny.

Tyle Lech Poznań zarobił na grze w Lidze Europy. Czy to wystarczy na odjechanie w lidze?

Zarówno faza grupowa Ligi Mistrzów, jak i Ligi Europy dobiegła końca. Klasycznie swojego przedstawiciela w elicie nie mieliśmy, za to na niższym stopniu dzielnie starał się walczyć Lech Poznań. Przy czym „starał” się okazało się idealnym określeniem.

Pozostał głównie niesmak

Po 6 meczach w fazie grupowej „Kolejorz” kończy przygodę w Europie jedynie z… trzema punktami na koncie. Pokonać udało im się tylko Standard Liege w 3. kolejce. Poza tym same porażki, 6 goli strzelonych i 14 straconych.

Mając w pamięci dobry start, robi się naprawdę szkoda, że nie udało się ugrać choćby remisu z Rangersami czy Benfiką. Ten krótki epizod pokazał nam jednak dokładnie, gdzie nasze miejsce w szeregu.

Boli również fakt, że drugi mecz ze Standardem spokojnie był do wygrania, jednak Lech przegrał go na własne życzenie. Tracenie goli w końcówce w pewnym momencie weszło piłkarzom „Kolejorza” w krew.

Za to lidze raczej nie odjadą

Wiadomo oczywiście, że Lech nie grał w Lidze Mistrzów, jak Legia w 2016 roku i nie mógł zarobić takich samych pieniędzy, jednak… kwota nie zwala z nóg nawet jak na warunki Ligi Europy.

4,57 mln euro – dokładnie tyle zarobił jedyny przedstawiciel polskiego podwórka na arenie międzynarodowej. Czy to mało, czy to dużo? Wystarczy spojrzeć, że za Jakuba Modera otrzymali prawie 3 razy tyle. Czy coś więcej trzeba dodawać?

Dziennikarz przeanalizował rozmowy z Paryża! Kto tak naprawdę jest winny?

Napięcie wokół wtorkowego meczu pomiędzy PSG a Besaksehirem nie maleje. Spotkanie przerwano z powodu rasistowskiego zachowania jednego z sędziów. Rumuński dziennikarz ujawnił rozmowę pomiędzy arbitrami.

„Nie” dla rasizmu

Wtorkowe spotkanie pomiędzy PSG a Besaksehirem zostało przerwane już w 15. minucie, kiedy to jeden z sędziów miał powiedzieć o asystencie trener gości per „negru” (z rumuńskiego „czarny”). Obie drużyny zeszły z boiska w ramach protestu, a spotkanie dokończono następnego dnia. Obecnie w internecie, jak i poza nim, trwa śledztwo, co tak naprawdę wydarzyło się w Paryżu.

„Daj mu kartkę! Temu czarnemu!”

Emanuel Rosu, rumuński dziennikarz, przez 3 godziny analizował wszystkie rozmowy, jakie wyłapały mikrofony. Wszystko zaczęło się w 10. minucie, kiedy to trener gości miał pretensję arbitra, że ten za szybko pokazał żółtą kartkę.

To nie koszykówka! To był dopiero pierwszy faul! Nie jesteśmy w Rumunii, my jesteśmy Turkami – krzyczał Buruk do sędziego technicznego

Następnie słychać rozmowę, która wywołała całą burzę. Według Rosu te słowa wypowiedział sędzia liniowy, a nie techniczny, jak początkowo przypuszczano.

Daj mu kartkę! Temu czarnemu! Podejdź tam i zobacz, kim jest ten czarny. Nie można się tak zachowywać – miał powiedzieć rumuński arbiter

Ławka Besaksehiru myślała, że słowa te padły z ust sędziego technicznego, dlatego został on zaatakowany.

W moim kraju Rumunia jest cygańska! Ale ja nie mogę powiedzieć „cygańska” – miał krzyczeć Buruk

To Liga Mistrzów, a nie liga rumuńska! – krzyczał jeden z asystentów trenera gości

Griezmann przerywa współpracę z Huaweiem. Co na to Robert Lewandowski?

Antoine Griezmann przekazał dziś za pomocą mediów społecznościowych o zakończeniu współpracy z chińskim przedsiębiorstwem „Huawei”. Tę samą markę promuje Robert Lewandowski, jednak Polak, póki co, nie nie zabierał głosu w tej sprawie. O co poszło?

Griezmann kończy współpracę z Huaweiem

Przed dwoma dniami zakończyło się śledztwo prowadzone przez Washington Post i firmę badawczą IPVM, która jest odpowiedzialna za nadzór wideo. Z raportu wynika, iż Huawei „mógł złamać prawa człowieka”. Huawei pracował nad systemem rozpoznawania twarzy, by monitorować i śledzić mniejszość ujgurską w Chinach. Oprogramowanie miało wysyłać komunikat policji, gdy rozpoznało osobę z mniejszości ujgurskiej.

Komentarz Francuza

Bierny w tej sprawie nie pozostał Antoine Griezmann. Francuz nakłaniał firmę do rozpoczęcia konkretnych akcji w celu zatrzymania masowych represji i wykorzystania swojej rozpoznawalności, by przyczynić się do poszanowania praw człowieka. Griezmann współpracował z Huawei od 2017 roku, był jej ambasadorem i brał udział w różnych kampaniach reklamowych firmy.

– Po tym, jak pojawiły się poważne przesłanki ku temu, że Huawei wziął udział w propagowaniu oprogramowania „ostrzeżenie ujgurskie”, ogłaszam, że natychmiast kończę współpracę z tą firmą – przekazał na swoim instagramie Griezmann.

– Korzystając z okazji, nalegam, by Huawei nie tylko zaprzeczyło tym oskarżeniem, ale też by również podjęli konkretne działania w celu potępienia masowej represji – dodał.

https://twitter.com/JulienChoquet/status/1337038583639789569

https://twitter.com/brfootball/status/1337050417335836674

Kim są Ujgurzy?

Ujgurzy, to grupa etniczna pochodzenia tureckiego, jedna z 55 mniejszości uznanych oficjalnie w Chińskiej Republice Ludowej. Reprezentanci tej grupy w ostatnim czasie są obiektem prześladowań ze strony chińskiego rządu. Jest to grupa bardzo liczna, liczy ona bowiem ponad 10 milionów ludzi w samych Chinach.

Wcześniej, bo w 2019 roku, głos w tej sprawie zabrał Mesut Özil. Wówczas Niemiec został uśnięty z gier komputerowych na chińskim rynku. Poza tym Mesut został usunięty z chińskiej wyszukiwarki, a po aferze początkowo nie pokazywano także meczów Arsenalu. Wiemy również, że z chińską firmą związany jest Robert Lewandowski, jednak Polak nie skomentował jeszcze tej sytuacji.

Ogłoszono listę nominowanych do jedenastki roku FIFPro. Zaskakujące nazwiska!

Związek profesjonalnych piłkarzy nazywany inaczej FIFPro oraz FIFA ogłosiły listę zawodników z największą liczbą głosów do plebiscytu jedenastki roku. W zestawieniu znalazło się 55 piłkarzy.

Najliczniejszą grupę reprezentantów posiada ekipa Hansiego Flicka, Bayern Monachium. Na liście możemy znaleźć 11 zawodników z klubu z Bawarii, wśród nich znalazł się Robert Lewandowski. W głosowaniu uczestniczyli profesjonalni piłkarze, przez co doszło do kilku kontrowersji. I tak na liście najlepszych bramkarzy znalazł się David de Gea, a zabrakło np. Wojciecha Szczęsnego. Wśród obrońców możemy zauważyć obecność Daniego Alvesa oraz Marcelo. Drugi z nich od dawna nie grzeszy dobrą formą, podobnie jak w przypadku de Gei.

Na liście pomocników pojawili się np. Sergio Busquets czy Dele Alli, którzy od dawna zawodzą swoich kibiców fatalną dyspozycją. W zestawieniu napastników nie ma większych niespodzianek.

Oto lista zawodników z największą liczbą głosów:

Bramkarze:

  • Alisson Becker (Liverpool FC, Brazylia),
  • Thibaut Courtois (Real Madryt, Belgia),
  • David de Gea (Manchester United, Hiszpania),
  • Gianluigi Donnarumma (AC Milan, Włochy),
  • Moraes Ederson (Manchester City, Brazylia),
  • Hugo Lloris (Tottenham Hotspur, Francja),
  • Keylor Navas (Paris Saint-Germain, Kostaryka),
  • Manuel Neuer (FC Bayern Monachium, Niemcy),
  • Jan Oblak (Atletico Madryt, Słowenia),
  • Marc-Andre ter Stegen (FC Barcelona, Niemcy).

Włoski klub nadal zainteresowany Piątkiem! Wiemy ile może za niego zapłacić

Włoskie media donoszą, iż Fiorentina wciąż bacznie obserwuje Krzysztofa Piątka. Planem „B” dla „Violi” jest natomiast Arkadiusz Milik.

Krzysztof Piątek wciąż nie ma pewnej sytuacji w Hercie Berlin. Można powiedzieć, że Polaka uratowała kontuzja Cordoby, dzięki czemu nasz rodak ponownie został włączony do wyjściowej jedenastki. Nieobecność Kolumbijczyka została wykorzystana w ubiegły weekend przez Krzysztofa Piątka. Polak dwukrotnie trafił do siatki w derbowym meczu z Unionem Berlin. Najbliższe mecze pokażą, czy Polak wrócił na dobre tory.

ZOBACZ: Co za wejście Krzysztofa Piątka. Dwa gole Polaka w derbach Berlina [WIDEO]

Krzysztof Piątek trafi do Fiorentiny?

O zainteresowaniu Piątkiem ze strony Fiorentiny mówi się już od dobrych kilku tygodni. Dziennik „La Nazione” podaje, że Piątek miałby w „Violi” zastąpić Patricka Cutrone, o którego odejściu mówi się ostatnio coraz głośniej. Piłkarz Herhy miałby kosztować klub z Florencji ok. 18 milionów euro.

Stary, dobry znajomy na ławce trenerskiej

„Violę” prowadzi obecnie Cesare Prandelli, który w przeszłości trenował już Piątka. Obaj panowie spotkali się w Genoi, kiedy to 25-latek strzelał jak z nut. Fiorentina ma w tym sezonie problem ze zdobywaniem bramek, więc to może Polak pod wodzą Prandellego będzie lekarstwem na nieskuteczność.

Milik planem „B”

Alternatywą dla Krzysztofa Piątka ma być Arek Milik. Piłkarz Napoli jest łakomym kąskiem na włoskim rynku i sprowadzenie go do Fiorentiny nie wydaje się być aż tak prawdopodobne. Dużo większe szanse na pozyskanie Milika ma m.in. Inter Mediolan, który szuka zmiennika dla Romelu Lukaku.

fot. Krzysztof Piatek, Hertha BSC

Jan Tomaszewski wskazał bramkarza, który mógłby powtórzyć jego wyczyn z Wembley. Bez zaskoczenia

Jan Tomaszewski porozmawiał z dziennikarzem Super Expressu o historycznym meczu z Anglikami. Bohater spotkania z 1973 roku wskazał bramkarza, który mógłby powtórzyć jego wyczyn.

Powrót do historii

Przypomnijmy, że 17 października 1973 roku Polacy zremisowali z Anglikami, co zapewniło im wyjazd na Mundial. Bohaterem wspomnianego spotkania został Jan Tomaszewski, który na łamach SE wspomina ten mecz.

Był strach przed Anglikami. Tydzień przed naszym meczem wygrali z Austrią 7:0, a my byliśmy podobnym zespołem. Ale pan Górski tak nas zaprogramował, że my graliśmy na pamięć. Koledzy z obrony ratowali sytuacje po błędach.

Na Wembley był taki szum, że nie było możliwości, by się porozumieć głosowo. Kiedy ja wychodziłem do piłki, by walczyć w powietrzu z Anglikami, to moi koledzy wskakiwali do bramki i wybijali piłkę z linii bramkowej.

To było na zasadzie: jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. I tak ma być teraz. Tak jest w drużynach światowej klasy – oznajmił „Tomek”.

Czy ujrzymy nowego bohatera na Wembley?

W rozmowie z Super Expressem 72-latek nawiązał do meczu Polaków z Anglią, który odbędzie się 31 marca 2021 roku. Biało-czerwoni polecą na Wyspy Brytyjskie zagrać spotkanie w ramach eliminacji do mistrzostw świata w Katarze. Były bramkarz wskazał potencjalnego bohatera tego starcia.

Kto pokonał Niemców? Wojtek Szczęsny. On w przełomowym meczu nie zatrzymał Niemców, lecz ich pokonał. On gra w jednej z najlepszych drużyn świata. Na co dzień ma trening strzelecki w wykonaniu Ronaldo i innych świetnych strzelców. On ma do tego pełne predyspozycje. To jest mój faworyt.

„Kicker” ocenił transfery Polaków w Bundeslidze. Wysokie noty dwóch zawodników

Niemiecki portal o piłce nożnej „Kicker” przedstawił oceny letnich transferów klubów z Bundesligi. Znamy noty Polaków, którzy zmienili niedawno otoczenie.

Podczas poprzedniego okna transferowego doszło do trzech transferów Polaków w lidze niemieckiej. Piłkarzy oceniano w skali 1-10. Rafał Gikiewicz zmienił latem Union Berlin na FC Augsburg. Do tego klubu trafił również były prawy obrońca Kolejorza, Robert Gumny. Ostatnim z uwzględnionych w ocenie Polaków był Bartosz Białek, który przyszedł do Wolfsburga z Zagłębia Lubin.

Wysoka nota Białka

Dwaj młodzieżowcy mieli problemy z przebiciem się do składu. Mimo to, jeden z nich – zasłużył na notę „8”. Mowa o Bartoszu Białku, który w 5 spotkaniach zagrał jedyne 37 minut i jego wpływ na przebieg meczów był minimalny.

Różnica w ocenie Polaków z Augsburga

Roberta Gumnego oceniono dość przeciętnie, bo na 5 punktów. Najlepszą notą wśród Polaków będzie mógł pochwalić się Rafał Gikiewicz. Dziennikarze przyznali mu dziewiątkę. Golkiper z miejsca stał się liderem Augsburga.

Wyróżnieni i zganieni

Poniżej cała lista ocen „Kickera”. Warto zwrócić uwagę na brutalną notę Patricka Errasa z Werderu Brema. Na dziesiątkę zasłużyli zaś Baku, Caligiuri, Kruse oraz Angelino, który we wtorek popisał się fenomenalnym występem przeciwko Manchesterowi United w Lidze Mistrzów.

https://twitter.com/tom_ur/status/1336819729877569537

Koniec fazy grupowej Ligi Mistrzów. Wygrani i przegrani tego etapu rozgrywek

Za nami ostatnia kolejka fazy grupowej Ligi Mistrzów w sezonie 2020/2021. Zanim zostaną rozlosowane pary 1/8 finału Ligi Mistrzów, należałoby podsumować to, co już za nami. Zapraszamy na nasze zestawienie przegranych oraz wygranych tej fazy rozgrywek.

Wczoraj odbyły się ostatnie starcia fazy grupowej Ligi Mistrzów, dzięki czemu poznaliśmy już komplet zespołów, które wrócą do rywalizacji w lutym, kiedy zostaną rozegrane mecze 1/8 finału. Miniony etap rozgrywek przyniósł nam wiele niespodziewanych wyników oraz masę zwrotów akcji. Szczególnie ciekawie było w grupie „B”, gdzie losy awansu ważyły się do końcowych minut ostatnich meczów szóstej kolejki. Równie ciekawie było w grupie „H”, gdzie Manchester United na własne życzenie odpadł z rozgrywek. Kto nas miło zaskoczył, a kto najbardziej rozczarował? Zapraszamy na nasze podsumowanie.

Wygrani fazy grupowej Ligi Mistrzów

Real Madryt

Początek sezonu zarówno na rodzimym podwórku, jak i na arenie międzynarodowej nie szedł po myśli Królewskich. Podopieczni Zinedine’a  Zidane’a rozpoczęli zmagania w grupie „B” Champions League od potężnego falstartu, bo jak inaczej nazwać remis z Borussią Moenchegladbach i kompromitującą porażkę z rezerwami Szachtara Donieck? Po dwóch kolejkach mistrz Hiszpanii z ubiegłego sezonu miał na swoim koncie zaledwie jeden punkt i do każdego następnego meczu przystępował z nożem na gardle. Na korzyść Realu oddziaływało to, że w tej grupie wpadki zdarzały się niemal każdemu zespołowi, dzięki czemu strata Hiszpanów nie była aż tak ogromna. Pierwsze zwycięstwo Real odniósł w 3. kolejce z Interem Mediolan (3:2), a w kolejnej ponownie pokonał „Nerazzurrich” 2:0. Gdy wydawało się, że Królewscy wracają na odpowiednie tory, to zaliczyli kolejną wpadkę ze Szachtarem, przegrywając 0:2 na wyjeździe. Kluczowe było ostatnie spotkanie z Borussią Moenchengladbach, które Hiszpanie musieli wygrać, żeby awansować. Podopieczni Zidane’a dopięli swego i ze spokojem pokonali Niemców 2:0. Po słabym początku kibice Królewskich z pewnością 2. miejsce w grupie braliby w ciemno. Ich ulubieńcy jednak sprawili im miłą niespodziankę i rzutem na taśmę wywalczyli pierwsze miejsce, co zapewni im rozstawienie w losowaniu par 1/8 finału.

https://twitter.com/InfiniteMadrid/status/1336930770112352257

Dominik Szoboszlai

Uwagę kibiców śledzących rozgrywki Ligi Mistrzów z pewnością przykuło nazwisko utalentowanego Węgra. 20-latek wyróżniał się już w ubiegłym sezonie w lidze austriackiej, jednak wówczas nikt nie wiedział, na co stać Węgra poważniejszych rozgrywkach. Odpowiednia okazja nadarzyła się w tym sezonie, gdyż RB Salzburg zdołał zakwalifikować się do fazy grupowej Champions League. Austriacki klub co prawda nie zdołał wywalczyć awansu do kolejnej fazy grupowej, lecz prezentowany przez nich ofensywny futbol z pewnością zachwycił wielu kibiców śledzących ich spotkania. Mimo wszystko 3. miejsce w tak silnej grupie z Bayernem, Atletico i Lokomotiwem należy uznawać za sukces. Jedną z wyróżniających się postaci austriackiego zespołu był rzecz jasna Dominik Szoboszlai, u którego dało się zauważyć nienaganną technikę. Węgier w ostatnich miesiącach wyróżniał się na tyle, że w mediach zaczęto o nim mówić w kontekście transferu do takich klubów jak Real Madryt, czy Bayern Monachium. Jedno jest pewne – ktokolwiek nie zgłosi się po 20-latka, będzie musiał za niego zapłacić niemałą sumę pieniędzy.

https://twitter.com/BayernGaIaxy/status/1334525210159099906

https://twitter.com/betPawaGH/status/1336236589912088578

https://twitter.com/leno_lord/status/1336784933361168384

Aubameyang ukarany przez wpisy w mediach społecznościowych. „Jesteśmy zakładnikami, czy co?”

Komisja Dyscyplinarna Afrykańskiej Konfederacji Piłkarskiej ukarała Pierre’a-Emericka Aubameyanga za jego wpisy w mediach społecznościowych. CAF uznał je za obraźliwe i zagrażające wizerunkowi.

Podczas listopadowego zgrupowania, reprezentacja Gabonu dwukrotnie grała w eliminacjach Pucharu Narodów Afryki z Gambią. Przed meczem rewanżowym zatrzymano gwiazdora Arsenalu wraz z jego kolegami. Piłkarze spędzili całą noc na lotnisku w Bandżulu. Opuścili je dopiero o siódmej rano, by tego samego dnia zagrać mecz.

Niezła robota CAF, to tak, jakbyśmy wrócili do lat 90. To nas nie osłabi, ale ludzie powinni wiedzieć, o tym co się tutaj wydarzyło, a CAF musi wziąć za to odpowiedzialność. Mamy 2020 roku i chcemy, aby Afryka się rozwijała, ale w ten sposób nigdzie nie dojdziemy – apelował Aubameyang dodając zdjęcia leżących na ziemi kolegów.

Chcemy tylko wiedzieć, dlaczego Gambia zabiera nam paszporty i godzinami przetrzymuje nas na lotnisku? Jesteśmy zakładnikami, czy co? – pytał na social mediach piłkarz Arsenalu.

Za powyższe wpisy Pierre-Emerick Aubameyang będzie musiał zapłacić 10 tysięcy dolarów grzywny.

Gabończycy wygrali pierwsze spotkanie u siebie z Gambią. Później jednak musieli uznać wyższość rywali. Obie reprezentacje mają 7 punktów na swoim koncie i zajmują ex aequo pierwsze miejsce w swojej grupie.

Marcelo Bielsa zaskoczył dziennikarzy. Podał całą jedenastkę na konferencji prasowej

Bardzo często dziennikarze pytają trenerów na konferencjach prasowych o zestawienie drużyny w najbliższym meczu. Zazwyczaj otrzymują wymijające odpowiedzi. Marcelo Bielsa postanowił jednak zrobić inaczej.

Czy zamierza pan trzymać West Ham w niepewności? – zapytano Argentyńczyka przed meczem z West Hamem.

Wyjątkowa odpowiedź

65-letni szkoleniowiec nie owijał w bawełnę i odpowiedział dziennikarzowi.

Nie, oto moja wyjściowa jedenastka – po czym wymienił całe zestawienie na mecz z Młotami.

Zagra Polak

W pierwszym składzie na mecz z WHU znajdą się Meslier, Dallas, Ayling, Cooper, Alioski, Phillips, Klich, Moreno, Raphinha, Bamford i Harrison – wymienił Argentyńczyk.

Co się za tym kryje?

Nie wiemy jednak, czy odpowiedź Bielsy nie jest zagrywką mającą na celu zmylenie najbliższych rywali. Weryfikacja nadejdzie w piątek.

Oto wideo z tego zdarzenia:

https://twitter.com/LUFC/status/1336664023283208197

Leeds United zajmuje obecnie czternaste miejsce w tabeli Premier League. Pawie mają na swoim koncie 14 punktów po 11 kolejkach.

Tomaszewski nazywa Zielińskiego polskim Messim i apeluje „Najwięcej tracimy zmuszając go do odbiorów”

Jan Tomaszewski udzielił wywiadu Super Expressowi. Były golkiper reprezentacji Polski apeluje o to, by nie zmuszano Zielińskiego do odbiorów.

Podział w ocenie pomocnika Napoli

Zdania na temat Piotra Zielińskiego są w podzielone. Część twierdzi w 26-latku wielkiego technika. Inni zaś widzą nazywają go przeciętnym zawodnikiem. Jan Tomaszewski należy do tych pierwszych i komplementuje pomocnika. Były bramkarz nazwał wychowanka Zagłębia Lubin polskim Messim.

Ja od dawna mówię, że to jest nasz polski Messi. Fenomenalnie gra w ofensywie. Znakomicie spisuje się ustawiony za Robertem Lewandowskim.

„Zieliński polskim Messim”

Tomaszewski zwrócił jednak uwagę na fakt, że defensywa nie jest najlepszą stroną Zielińskiego.

Na jakiej podstawie jest wystawiany w reprezentacji Polski w pomocy? W pomocy trzeba udzielać się w defensywie, a w defensywie Zieliński to kompletne zero. Nie potrafi odebrać piłki. Zresztą tak samo jak Messi – mówi na łamach SE 72-latek.

Apel do Jerzego Brzęczka

Jan Tomaszewski ponownie porównał Polaka do Messiego i zaapelował o to, by wystawiano go wyżej. Były golkiper uważa, że kadra traci najwięcej na zmuszaniu „Ziela” do odbiorów.

Dlaczego od Messiego w Barcelonie czy w reprezentacji Argentyny nikt nie wymaga tego, żeby odbierał piłki? Bo on jest od tego, by konstruować akcje. I od tego też jest Zieliński. A w kadrze wystawiają go na lewej czy prawej stronie, by odbierał piłki, i na tym najwięcej tracimy.

Były piłkarz wstawił się za sędzią technicznym. „Co innego mógł powiedzieć?”

Wtorkowe spotkanie pomiędzy PSG a Besaksehirem jest na ustach całego świata. Arbiter techniczny miał obrazić na tle rasistowskim jednego z asystentów trenera gości. Rumuńskiego sędziego broni były reprezentant Anglii – John Barnes.

Mecz przerwany przez rasizm

Wtorkowe spotkanie pomiędzy PSG a Besaksehirem zostało przerwane już w 15. minucie. Sędzia techniczny miał nazwać asystenta gości „negru” (z rumuńskiego „czarny”), a obie drużyny w ramach solidarności opuściły plac gry. Całą sprawę zbada UEFA. Zespoły dokończy spotkanie w środę, a PSG pokonało Besaksehir 5:1.

ZOBACZ: Sędziowie też byli ofiarami rasizmu? Nowy wątek w sprawie przerwanego meczu

„Gdyby było 5 czarnoskórych trenerów i 1 biały, powiedziałby biały”

John Barnes jest uznawany za eksperta ds. dyskryminacji w społeczeństwie, a jeszcze 15 lat temu reprezentował barwy reprezentacji Anglii. 57-latek często wypowiada się w mediach na temat rasizmu i nie inaczej było po wczorajszym meczu. Barnes wdał się w dyskusję w mediach społecznościowych z kibicami. Jeden z użytkowników zauważył, że istnieje wiele sposobów na określenie osoby bez odwoływania się do jego koloru skóry.

Jeśli w pokoju lub grupie będzie jedna biała osoba, to jak inaczej ją opiszesz skoro jest jedyną białą bądź czarną osobą? – odpowiedział mu Barnes

Powiedział, że gdyby był biały, to sędzia nie powiedziałby na niego biały, ale gdyby było pięciu czarnych trenerów i jeden biały, to powiedziałby biały. Co innego mógł powiedzieć? – napisał 57-latek, nawiązując do słów Demby Ba

John Barnes walczy z dyskryminacją w piłce nożnej. Anglik także padł ofiarą rasistowskich zachowań z racji na kolor skóry. Najbardziej pamiętnym wydarzeniem jest mecz Everton – Liverpool z 1988 roku, kiedy to jeden z kibiców rzucił w 57-latka skórką od banana.