Leo Messi wskazał najlepszych trenerów. „Dzięki nim rozwinąłem się fizycznie, mentalnie i taktycznie”

Lionel Messi był gościem w programie La Sexta. Argentyńczyk podczas wywiadu wskazał dwóch trenerów, z którymi najlepiej mu się współpracowało. Oprócz oczywistej odpowiedzi o Pepie Guardioli 33-latek wskazał również na Luisa Enrique.

Piłkarze FC Barcelony w bieżącym sezonie rozgrywają swoje mecze pod wodzą Ronalda Koemana. Holender nie ma dobrego startu w Katalonii. Zespół byłego szkoleniowca reprezentacji Oranje zajmuje obecnie 5. miejsce w tabeli La Liga. Oprócz tego Koeman nie ma dobrej prasy, a co jakiś czas z klubu wychodzą informacje o rzekomych konfliktach z piłkarzami. Wcześniej było jednak inaczej.

Zwycięzcy Ligi Mistrzów

Leo Messi w wywiadzie dla La Sexta wskazał dwóch trenerów, z którymi współpracowało mu się najlepiej. Argentyński atakujący wskazał na dwóch szkoleniowców, którzy z Blaugraną triumfowali w Champions League.

Pep ma w sobie coś specjalnego. Sprawia, że widzisz wiele rzeczy w fantastyczny sposób. Potrafi przygotować się do poszczególnych meczów. On wie, w jaki sposób grać w defensywie, jak atakować. Opisuje dokładnie, jak jego zdaniem będzie wyglądało kolejne spotkanie.

Oprócz oczywistej nominacji Guardioli, Messi wyróżnił także Luisa Enrique.

Miałem szczęście trenować pod okiem Guardioli oraz Luisa Enrique, to dwóch najlepszych szkoleniowców, jakich spotkałem. Dzięki nim rozwinąłem się fizycznie i mentalnie, nauczyli mnie także taktycznej mądrości.

Bilans Lionela Messiego w bieżącym sezonie to 18 spotkań, 10 bramek oraz 5 asyst. Umowa Argentyńczyka wygasa wraz z końcem czerwca 2021 roku.

Dziennikarze zachwyceni Bednarkiem. Polak zaliczył najwięcej interwencji w meczu z Fulham

W sobotę Southampton bezbramkowo zremisowało z Fulham. Spory udział przy czystym koncie „Świętych” miał Jan Bednarek. Stoper został wybrany także piłkarzem meczu przez „Sky Sports”.

Przewaga gości była widoczna gołym okiem. Podopieczni Ralpha Hasenhutla zdominowali gospodarzy, jednak nie potrafili wykorzystać mnożących się okazji. W zachowaniu czystego konta duży udział miał Jan Bednarek. Angielscy dziennikarze odnotowali dobry występ stopera po spotkaniu.

Lider defensywy

„Sky Sports” przyznało Polakowi „ósemkę” w dziesięciostopniowej skali w pomeczowych ocenach. Obrońcę wybrano także najlepszym graczem na boisku.

„Pod nieobecność Jannika Vestergaarda, który przez co najmniej cztery tygodnie będzie wykluczony z gry z powodu kontuzji kolana, ważne było, aby Bednarek zaprezentował się jako regularny środkowy obrońca obok powracającego Jacka Stephensa. Dzięki świetnej postawie Polaka Fulham zdołał oddać na bramkę tylko jeden celny strzał w całym meczu” – Komplementowali 24-latka redaktorzy.

„Reprezentant Polski zaliczył osiem udanych interwencji, więcej niż jakikolwiek inny zawodnik „Świętych”, a podopieczni Hasenhuttla wyrównali klubowy rekord siedmiu kolejnych wyjazdowych meczów Premier League bez porażki” – Wyliczyli.

Oprócz „Sky Sports” oceny przyznało między innymi BBC. Według angielskiej stacji Bednarek nie był MVP meczu. Przyznali mu ocenę 6,93, a lepiej ocenili Jamesa Warda-Prowse’a oraz Kyle’a Walkera-Petersa.

Szczegółowa analiza Mourinho sprzed 15 lat wyciekła do internetu. Ronaldinho: „To notoryczny oszust”

W 2006 roku Chelsea spotkała się z FC Barceloną w 1/8 finału Ligi Mistrzów. Jose Mourinho prowadził wówczas „The Blues”, a przygoda w Champions League zakończyła się na Blaugranie. Do internetu wyciekła analiza zespołu z Katalonii, którą przeprowadził Portugalczyk przed pierwszym meczem.

Chelsea i Barcelona mają do siebie szczęście. W sezonie 2004/05 obie drużyny także trafiły na siebie po fazie grupowej. Wówczas lepszy okazał się Mourinho, ale w kolejnej edycji nie było tak różowo. To właśnie raport sprzed tego spotkania trafił do internetu.

Trener przeprowadził analizę wraz ze swoim ówczesnym asystentem, Andre Villasem-Boasem. Portugalczycy dokładnie opisali grę rywali oraz dokonali porównania z meczem z zeszłego sezonu. W raporcie rozłożono sposób gry poszczególnych zawodników, a także przeanalizowano warianty stałych fragmentów gry.

Analiza gry FC Barcelony

„Zespół ustawiony w formacji 4-3-3. W porównaniu do zeszłego roku drużyna poprawiła agresję w fazie przejścia do ataku, jednak z drugiej strony jest dużo słabsza w charakterystycznej dla niej grze pozycyjnej i jest bardzo uzależniona od kreatywności Messiego oraz Ronaldinho. Chociaż to tylko pierwszy mecz, to na pewno będą chcieli strzelić gola. Popełniają bardzo dużo błędów w pierwszej fazie ataku, jednak w trzeciej i czwartej są zabójczo skuteczni. Nieustannie wymuszają rzuty wolne i karne” – Zapisano w raporcie.

Analiza gry FC Barcelony

Ronaldinho: „To notoryczny oszust”

Ciekawe jest to, jak Mourinho z asystentem opisali kluczowych dla Barcelony piłkarzy. Na tapet wzięto przede wszystkim kapitana, Carlesa Puyola, Ronaldinho oraz Leo Messiego.

  • Carles Puyol: Bardzo agresywny, ale też łatwo ulega emocjom. Wykłóca się z sędziami, bardzo często prowokuje. Chociaż potrafi przewidywać wydarzenia na boisku, to popełnia błędy w ustawieniu (wychodzi z napastnikiem do linii pomocy) i nie jest najlepszym liderem (chce łapać na spalonego, gdy nie jest to możliwe). Bardzo często gra ciałem, wykorzystując swoją siłą, więc możemy wykorzystać to do szukania kontaktu i wymuszania fauli. Bardzo dobry i skuteczny w grze głową.

  • Ronaldinho: Umiejętności techniczne pozwalają mu na zgubienie rywala przy pierwszym kontakcie z piłką. Nie boi się wchodzić w pojedynki z bocznymi obrońcami. Schodzi do środka, by uderzyć na bramkę lub biegnie do linii końcowej, by dośrodkować. Dużo groźniejszy, gdy tworzy przestrzeń między liniami i wyciąga z pozycji środkowego obrońcę. Lubi zagrywać do Eto’o i Messiego lub wbiegającego z głębi pomocnika. Bardzo słaby w przejściu z ataku do obrony i w fazie defensywnej. To notoryczny oszust, łatwo upada.

  • Lionel Messi: Jakość + szybkość, ale korzysta niemal zawsze tylko z lewej nogi. Dokładnie takie same zachowania jak Ronaldinho. Zachęca drużynę do ataku poprzez długie posiadanie piłki, doskonały w pojedynkach. Jeśli jest możliwość sfaulowania go przed polem karnym, róbmy to jak najszybciej i jak najdalej od bramki. Właśnie wrócił po kontuzji.

Analiza gry FC Barcelony

Analiza gry FC Barcelony

Po czasie wiemy, że to zachęta do agresywnego grania w stosunku Messiego zgubiła londyńczyków. Chelsea na Stamford Bridge już od 37. minuty grała w „10” po tym, jak czerwoną kartkę zobaczył Asier del Horno. Drużyna Jose Mourinho przegrała spotkanie 1:2, a mecz rewanżowy na Camp Nou zakończył się remisem 1:1. Barcelona wygrała tamtą edycję Ligi Mistrzów w finale pokonując Arsenal.

 

To nie koniec nagród dla Lewandowskiego! Polak z następnym wyróżnieniem

Robert Lewandowski rok 2020 z pewnością może zaliczyć do udanych. Tydzień temu został najlepszym piłkarzem mijających 12 miesięcy, a w sobotę 26 grudnia wygrał w 63. ankiecie Polskiej Agencji Prasowej na najlepszego sportowca roku w Europie. 

O włos

Polski napastnik w głosowaniu uzyskał 180 punktów. Na drugim miejscu znalazł się Lewis Hamilton. Mistrz świata Formuły 1 zgromadził o cztery „oczka” mniej od naszego snajpera. Podium zamknął szwedzki tyczkarz, Armand Duplantis.

Przypomnijmy, że 32-latek w zeszłym sezonie zgarnął wszystko. Wraz z Bayernem Monachium sięgnął po potrójną koronę, a sam był królem strzelców Bundesligi, Pucharu Niemiec i Ligi Mistrzów. Polak wygrał także plebiscyt FIFA The Best.

W tym sezonie również bryluje skutecznością. Po 13 kolejkach w niemieckiej lidze ma już 17 goli na koncie. Tym samym prowadzi nad 2. Erlingiem Haalandem aż siedmioma trafieniami. W Lidze Mistrzów strzelił na razie trzy bramki.

Nie jest sam

Robert Lewandowski nie jest w tym roku jedynym Polakiem w czołowej „10”. Oprócz „Lewego” na 9. miejscu uplasowała się Iga Świątek. Triumfatorka tegorocznego turnieju wielkoszlemowego French Open w Paryżu uzyskała 32 punkty.

Warto odnotować, że napastnik Bawarczyków jest dopiero trzecim Polakiem wygrywającym ten plebiscyt. Wcześniej dokonał tego Zdzisław Krzyszkowiak i Irena Szewińska. Biegacz długodystansowy wygrał pierwszą edycję ankiety z 1958 roku. Z kolei mająca w swoim dorobku siedem medali olimpijskich sprinterka, triumfowała w 1966 i 1974 roku.

Kontrowersyjna opinia byłego bramkarza Arsenalu. „Kibice z pewnością chcieliby powrotu Wengera”

Jens Lehmann wypowiedział się na temat Arsenalu na łamach Sunday World. Były golkiper Kanonierów uważa, iż kibice z pewnością chcieliby ponownie zobaczyć Arsena Wengera w roli menadżera na Emirates Stadium.

Francuski szkoleniowiec opuścił Arsenal w 2018 roku. Wielu kibiców ucieszyło się z jego odejścia, jednak dziś spora część na pewno tęskni. Kanonierzy od dłuższego czasu nie mogą podjąć równej rywalizacji z pozostałymi potentatami Premier League. Jens Lehmann stwierdził, że fani chętnie zobaczyliby powrót Wengera na Emirates Stadium.

Kibice, którzy wzywali Wengera do odejścia, teraz mogą zobaczyć, że odnosił większe sukcesy niż następcy. Teraz prawdopodobnie chcieliby jego powrotu – przyznaje Lehmann.

Nie wiem, co Arsenal próbuje teraz zrobić. Za Wengera wyniki nie zawsze były wspaniałe, ale styl gry zawsze był dobry, a filozofia jasna. Arsenal to wielki klub. Teraz jest wielkim rozczarowaniem. Arteta musi osiągać dobre wyniki. Jeśli tego nie będzie robił, to wiadomo, co może się stać.

Jens Lehmann wystąpił w barwach Arsenalu 200 razy. Niemiec obecnie pełni funkcję członka rady nadzorczej w Herthcie Berlin.

Salah hejtowany za post na Instagramie. „On jest niewierny”

Grudzień bieżącego roku na pewno nie należy do najspokojniejszego czasu dla Mohameda Salaha. Oprócz rzekomego niezadowolenia i chęci odejścia z Liverpoolu Egipcjanin oburzył część swoich fanów. Powodem zdjęcie na Instagramie w świątecznych strojach.

Piłkarski świat dzieli się życzeniami świątecznymi za pomocą mediów społecznościowych. Największe gwiazdy futbolu umieszczają zdjęcia z rodziną, wśród nich był także Robert Lewandowski.

Burza w internecie

Tak samo zrobił Mohamed Salah, który jest znany z wyznawania islamu. Wielu muzułmanom nie spodobał się post Egipcjanina. Wśród komentarzy możemy wyczytać następujące opinie:

„Muzułmanin nie obchodzi świąt chrześcijańskich i samo noszenie stroju świętego Mikołaja jest zabronione, nawet jeśli nie ma takiego zamiaru.”

„Jesteś Arabem, a oni są obcokrajowcami. Oni mają swoje rytuały, a my mamy swoją religię. Przestrzegasz ich rytuałów i zapominasz o swojej religii?”

„Nie powinniśmy milczeć na ten temat, on jest niewierny.”

Podzielone opinie

Nie zabrakło również głosów broniących atakującego Liverpoolu. Jeden z kibiców ocenił Salaha jako osobę tolerancyjną.

„Salah uosabia to, na czym polega tolerancja religijna. Utożsamianie się z sąsiadami, gdy obchodzą oni swoje święta religijne, nie czyni cię gorszym chrześcijaninem lub muzułmaninem.”

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez Mohamed Salah (@mosalah)

Bilans Mohameda Salaha w sezonie 2020/2021 to 21 występów, 16 bramek oraz 4 asysty. Portal transfermarkt.de wycenia Egipcjanina na 120 mln euro.

Jóźwiak opowiedział o walce o skład Derby. „Wjechał mi na wyprostowanych nogach, więc wziąłem go za szmaty”

Kamil Jóźwiak podczas rozmowy z Kubą Polkowskim i Łukaszem Wiśniowskim w programie Foot Truck opowiedział o swoich początkach w Derby County. Wychowanek Lecha Poznań dołączył do angielskiego klubu w minionym oknie transferowym.

Dużą rolę w zaaklimatyzowaniu się wśród nowych kolegów odegrał Krystian Bielik. Jóźwiak zna byłego gracza Arsenalu z czasów akademii Lecha Poznań.

Krystian na pewno mi pomógł, w pierwszych momentach w klubie on mi wszystko pokazał, a tak pomoc była bardzo ważna. Później starałem się już nie korzystać z tego ułatwienia, to na dłuższą metę i tak nie jest dobre – przyznaje „Józiu”.

Wychowanek Kolejorza przyznał również, że podczas jednego z treningów wdał się w sprzeczkę. Jak twierdzi skrzydłowy, pomogło mu to w umocnieniu pozycji w klubie.

Jeden młody chłopak z akademii wjechał mi wślizgiem od tyłu na wyprostowanych nogach. Od razu wyskoczyłem do niego i wziąłem go do góry „za szmaty”. Podbiegł do mnie Curtis Davies, ma prawie 200 spotkań w Premier League, że to był czysty wślizg.

Następna akcja, dostaję piłkę, a Davies pakuje mi się od tyłu. Wstałem, stwierdziłem, że muszę się uspokoić. Następna sytuacja – minąłem go i strzeliłem bramkę, Rooney mnie za to pochwalił.

Później Curtis powiedział, że nie chodzi o mnie, tylko po prostu musimy grać w lidze bardziej agresywnie. Po tej sytuacji następny mecz zagrałem w pierwszym składzie i od tamtej pory gram wszystko.

Skrzydłowy zagrał w sezonie 2020/2021 piętnaście spotkań w Championship. W tym czasie zdobył jednego gola oraz zanotował jedną asystę.

Całość rozmowy z Kamilem Jóźwiakiem i Jakubem Moderem:

Kapitalna anegdota Komorowskiego o Czerczesowie. „Przed nosem przeleciał mi but”

Stanisław Czerczesow jest dobrze znany polskim kibicom. Rosjanin w październiku 2015 roku związał się z Legią Warszawa. Ekstraklasę opuścił już w czerwcu 2016 roku obejmując reprezentację swojego kraju. W Polsce zostawił po sobie jednak wiele dobrych wspomnień.

Były bramkarz znany jest z rygorystycznego podejścia i surowej postawy wobec swoich piłkarzy. Marcin Komorowski, były reprezentant Polski udzielił dużego wywiadu portalowi „2×45.info”. 36-latek opowiedział w nim m.in. anegdoty odnośnie Czerczesowa, z którym spotkał się w Tereku Grozny.

Twarda ręka

Rosjanin zawsze cieszył się dużym autorytetem. Nie bał się także użyć siły wobec zawodników, w celu ustawienia ich do pionu.

„Mauricio z jakimś czarnoskórym zawodnikiem skoczyli do siebie, trener wszedł między nich, każdemu wymierzył po ciosie i wyrzucił ich z treningu. Z tym, że ja nie byłem tego świadkiem, tylko mi opowiadali” – Opowiedział dziennikarzowi Komorowski.

Metody trenera Czerczesowa często porównywano do musztry w wojsku. Sam szkoleniowiec zresztą był w nim, z czym wiążę się druga historia opowiedziana przez byłego stopera.

„Pewnego razu podszedł do mnie i pyta się:

– Byłeś w wojsku?

– Odpowiadam: Nie byłem.

W pewnym momencie schylił się i z pół obrotu przed samym nosem przeleciał mi jego but i mówi: widzisz, a ja byłem” – Zdradził 36-latek.

Opiekun rosyjskiej kadry potrafi także zachować zimną krew.

„Pamiętam jego odejście z Tereka. Po sezonie zebrano całą drużynę, Prezydent Klubu (Mahomet Daudow) powiedział, że zawiedliśmy, bo nie awansowaliśmy do Ligi Europy i jak Czerczesow przy nas wszystkich dowiedział się, że jest zwolniony to wstał, powiedział: „okej, nie ma problemu” i wyszedł. Żeby pan widział wtedy minę wszystkich. Byliśmy w tak wielkim szoku, ale w ten sposób trener pokazał jaja. Innych trenerów, to nawet szkoda porównywać do Czerczesowa” – Opowiedział w dalszej rozmowie.

Wyniki były

Czerczesow w jednym sezonie z Legią Warszawa zdobył Puchar Polski i wygrał Ekstraklasę. Stołeczną drużynę poprowadził łącznie w 35 spotkaniach. Zanotował 23 zwycięstwa, 6 remisów i 6 porażek. Średnio na mecz zdobywał aż 2,13 punktu.

Świetne wyniki w Ekstraklasie otworzyły mu furtkę do kadry swojego kraju. Pod jego wodzą Rosjanom udało się awansować do ćwierćfinału mistrzostw świata w 2018 roku. Tam odpadli po rzutach karnych z Chorwacją, późniejszym finalistą.

Tylko trzech polskich bramkarzy czeka na piwa od Messiego. O kogo chodzi?

Kilka dni temu Leo Messi przeszedł do historii futbolu. Argentyńczyk pobił rekord legendarnego Pele w liczbie bramek strzelonych dla jednego klubu. Na uczczenie osiągnięcia 33-latka wystartowała nietypowa akcja.

W miniony wtorek FC Barcelona wygrała z Levante 3:0, a wynik w drugiej połowie ustalił Messi. Był to dla niego dokładnie 644. gol zdobyty w barwach Dumy Katalonii. Na upamiętnienie tego wyczynu marka Budweiser, której ambasadorem jest Argentyńczyk, postanowiła stworzyć specjalną kolekcję piwa.

Komu piwa?

Dokładnie 644 – tyle butelek trunku wyprodukował z tej okazji browar. Najciekawsze jednak, że piwo ma trafić do każdego bramkarza, którego pokonał Messi w swojej karierze. Pierwsze ofiary skrzydłowego otrzymały już swoje dostawy.

Co ciekawe, wiadomo kto otrzyma najwięcej butelek. Będzie to Diego Alves, który w latach 2011-2017 bronił barw Valencii. 33-latek pokonywał go aż 21 razy.

Polacy też dostaną

W gronie goalkeeperów czekających na swoje piwa są również Polacy. Najwięcej dostaną ich Wojciech Szczęsny oraz Przemysław Tytoń — po 5. Z kolei trzeci z nich, Artur Boruc, dostanie dwie butelki.

https://twitter.com/_BarcaInfo/status/1342171089124864001

Jan Tomaszewski znowu nie oszczędził Brzęczka. „To jest dziecinada. Na co on czeka?”

Jerzy Brzęczek w roli selekcjonera nadal budzi różne odczucia. Wielu ekspertów przyznaje, że nie widzi przyszłości kadry w jasnych barwach z byłym trenerem Wisły Płock za jej sterami. Do przeciwników opiekuna reprezentacji Polski należy także Jan Tomaszewski.

Były bramkarz znowu skrytykował selekcjonera w rozmowie z „WP SportoweFakty”. 49-latkowi dostało się po raz kolejny za ciągłe rotacje w bramce. Od początku kadencji Brzęczka Wojciech Szczęsny i Łukasz Fabiański grają na zmianę.

„Brzęczek powinien wytypować pierwszego bramkarza. W pierwszych trzech meczach eliminacji powinien grać bramkarz, który będzie bronił na EURO” – Stwierdził Tomaszewski.

Niedawno selekcjoner wyznał, że wybrał już podstawowego bramkarza. Tego także nie rozumie 63-krotny reprezentant Polski.

„To jest dziecinada. Na co on czeka? Co to za tajemnica? Powiem, jak robią to prawdziwi selekcjonerzy. Juergen Klinsmann objął reprezentację Niemiec i pół roku przed mistrzostwami świata w 2006 roku powiedział, że u niego nr 1 będzie Jens Lehmann, a najlepszy piłkarz poprzednich mistrzostw Oliver Kahn będzie rezerwowym. Dlatego to nie jest żadna tajemnica. Niech Brzęczek powie, kto będzie” – Mówi w rozmowie.

Nasza kadra od marca zaczyna granie w eliminacjach do mundialu w Katarze. Czekają nas wtedy trzy mecze, z czego dwa bardzo ciężkie wyjazdy do Anglii i na Węgry. Ostatnie marcowe spotkanie zagramy z Andorą u siebie.

„Trzeba zremisować na Wembley, trzeba zremisować z Węgrami, a nawet wygrać, to wtedy będziemy mieć pełne prawo na jesień grać o pierwsze miejsce w grupie. Oczywiście doliczam trzy punkty w meczu z Andorą, z którą po prostu musimy wygrać” – Zakończył Tomaszewski.

Arkadiusz Milik ostro skrytykowany… za zdjęcie. „Tak, jakby opluł żonę”

Arkadiusz Milik nieświadomie rozpętał kolejną burzę we Włoszech. Napastnik umieścił zdjęcie na Instagramie, które rozsierdziło dziennikarza z Półwyspu Apenińskiego. Nie szczędził on ostrych słów pod adresem Polaka.

Pierwsze poważne spięcia z udziałem 26-latka zaczęły się w zeszłym sezonie, kiedy Milik nie chciał podpisać nowego kontraktu. Gdy latem ogłosił chęć odejścia rozpoczęła się prawdziwa wojna. Jak na razie z przykrym skutkiem dla naszego napastnika.

Były piłkarz Ajaxu nie został zgłoszono do kadry Napoli. Dzięki temu aktualnie pozostaje zupełnie bez gry. Nie jest tajemnicą, że jedyne, o czym myśli, to odejście z klubu.

Kolejna burza

5 dni temu reprezentant Polski wrzucił na Instagrama zdjęcie w barwach „Azzurrich”. W opisie dodał także:

„Kontynuuję swoje treningi z uśmiechem na twarzy. Wesołych Świąt”

Taki gest rozgniewał jednego z włoskich dziennikarzy. Alfredo Pedulla ostro skrytykował naszego rodaka. Reporter uważa, że w ten sposób Polak pokazał brak szacunku do swojego pracodawcy.

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez Arek Milik (@arekmilik)

„Masochizmu Milika nie da się porównać z żadnym zachowaniem piłkarza w ostatniej dekadzie. To jeden z tych przypadków, w których doradcy powinni schować Polaka. Powinni go ukryć tak, jakby opluł żonę” – Powiedział redaktor.

„Trzeba mieć odwagę, by powiedzieć, że chodzi mu tylko o pieniądze. Czeka go olbrzymi skok finansowy. Po tym wszystkim będzie musiał zmienić bank. To zdjęcie jest w złym guście. To brak szacunku dla drużyny, dla klubu, który mu płaci” – Podsumował.

Lewandowski zdominował kolejny plebiscyt! Polak nie miał sobie równych

Robert Lewandowski w tym roku udowadnia, że nie ma lepszych od niego. Napastnik wygrywa wszystko, co tylko się da. Polak został doceniony również przez magazyn The Guardian, który umieścił go na szczycie rankingu najlepszego piłkarza mijającego roku.

Niepowstrzymany Robert Lewandowski

W tym roku Robert Lewandowski zgarnął wszystkie trofea, jakie tylko mógł. Bayern Monachium zdominował Bundesligę, Puchar i Superpuchar Niemiec, a także Ligę Mistrzów oraz Superpuchar Europy. Do tych sukcesów polski napastnik dorzucił aż 3 korony króla strzelców! Nic dziwnego, że plebiscyty z całego świata doceniły starania 32-latka.

Robert Lewandowski wygrał plebiscyt FIFA The Best 2020, a także został wyróżniony m.in. przez goal.com oraz Tuttosport. Niestety Polakowi nie było dane zdobyć Złotą Piłkę. Magazyn France Football zdecydował o odwołaniu plebiscytu ze względu na pandemię koronawirusa.

Lewandowski na szczycie rankingu The Guardian

The Guardian przygotował świąteczny prezent dla Lewandowskiego i w wigilię opublikował ranking stu najlepszych piłkarzy mijającego roku. Angielski dziennik poprosił 271 ekspertów o wybranie czterdziestu zawodników. Każdemu z nich przyznawano punkty według zasady: 1. miejsce – 40 punktów; 2. – 39 itd.

Lewandowski zdominował stawkę, ponieważ aż 201 członków jury umieściło Polaka na początku swojego zestawienia. Tuż za reprezentantem biało-czerwonych w rankingu The Guardian znaleźli się m.in. Leo Messi czy Cristiano Ronaldo.

https://twitter.com/iMiaSanMia/status/1342098407482138624?s=20

TOP 10 piłkarzy 2020 roku wg. The Guardian

  1. Robert Lewandowski
  2. Lionel Messi
  3. Cristiano Ronaldo
  4. Kevin De Bruyne
  5. Sadio Mane
  6. Erling Haaland
  7. Kylian Mbappe
  8. Mohamed Salah
  9. Neymar
  10. Virgil van Dijk

Całe zestawienie znajdziecie tutaj.

https://twitter.com/stemac74/status/1342048626793656320?s=20

 

Klopp neguje doniesienia o Salahu. „Jest w dobrym humorze, powinniście zobaczyć, jak wiele śmiał się podczas treningu”

Jeszcze niedawno wiele źródeł podawało informację, iż Mohamed Salah ma czuć się nieszczęśliwy w Liverpoolu. Egipcjanin rzekomo chciałby wymusić transfer do innego klubu. Jurgen Klopp odniósł się do tej sytuacji podczas konferencji prasowej poprzedzającej mecz z West Bromwich Albion.

Podczas opublikowanego niedawno wywiadu w „AS” Salah powiedział, że nie wyklucza przenosin do Realu Madryt czy FC Barcelony. Oliwy do ognia dolał były kolega atakującego z reprezentacji Egiptu, według którego „Mo” ma czuć się nieszczęśliwy w klubie z Anfield Road. Szkoleniowiec The Reds postanowił wypowiedzieć się na ten temat:

Nigdy nie rozmawiamy o tego typu umowach, dlaczego mamy zacząć robić to teraz? Salah jest w dobrym humorze, dobrym momencie, w naprawdę dobrej formie. To jest teraz najważniejsze. Powinniście zobaczyć, jak wiele śmiał się podczas treningu. Naprawdę podobała mu się ta sesja.

To fajna historia dla innych do opisania, ale nie ma żadnego wewnętrznego problemu. Nie rozpoczął ostatniego meczu od początku, usłyszałem na ten temat wiele rzeczy. Później wszedł jednak na boisko i zdobył dwie bramki. Podobnie było w jego pierwszym sezonie tutaj, przeciwko Stoke – stwierdził Klopp.

Bilans Mohameda Salaha w sezonie 2020/2021 to 21 spotkań, 16 bramek oraz 4 asysty. Portal transfermarkt.de wycenia Egipcjanina na 120 mln euro. Jego kontrakt z Liverpoolem obowiązuje do czerwca 2023 roku.

Stokowiec ostro zadrwił z Peszki. „Nawet zawodnik z okręgówki”

W połowie grudnia Lechia Gdańsk przegrała na własnym stadionie z Wisłą Płock. Na klęskę Lechistów ekspresowo zareagował ich były zawodnik, Sławomir Peszko. Piłkarz Wieczystej Kraków skomentował spotkanie na Instagramie, przy czym wbił szpilkę Piotrowi Stokowcowi.

Przypomnijmy, że porażka z „Nafciarzami” była czwartym przegranym meczem przez ekipę z Trójmiasta z rzędu. Wówczas w kuluarach mówiło się o słabej pozycji szkoleniowca, a zarząd miał zastanawiać się nad zwolnieniem 48-latka.

Szpilka

Zaraz po ostatnim gwizdku sędziego i triumfie Wisły, upust emocjom dał Sławomir Peszko. Były reprezentant Polski skomentował porażkę Lechii na relacji na Instagramie.

„4 porażki z rzędu. 0 strzelonych goli. Mój ulubiony trener rozwija Lechię. Gratulacje Wisła Płock” – Napisał 35-latek.

Zobacz relację Peszki. Tak zareagował na porażkę Lechii

Był to oczywiście atak na Piotra Stokowca. Nie jest tajemnicą, że zawodnik nie darzy szkoleniowca sympatią. Peszko opuszczał drużynę z Gdańska w ciężkiej atmosferze. Na linii piłkarz-trener miało dochodzić do wielu spięć.

„Przecież mógł wziąć mnie na rozmowę, powiedzieć: „Sławek, wkur… mnie swoim podejściem, nie pasujesz do mojej drużyny, bo wolę zawodników, którzy będą mnie słuchać, nie odważą się odzywać w szatni. Rozwiążmy kontrakt za porozumieniem stron, bo ta współpraca nie ma sensu”. Gdybym to usłyszał, sytuacja byłaby klarowna. On jednak działał inaczej. Kiedy strzelałem gole z Piastem i Lechem, klepał po plecach, mówił do mnie „Sławuś” i pytał, czy może chcę mniej trenować” – Mówił w sierpniu zawodnik.

Odpowiedź

Trener „Biało-Zielonych” nie pozostał dłużny swojemu dawnemu podopiecznemu. W rozmowie z „Dziennikiem Bałtyckim” Stokowiec odpowiedział na słowa skrzydłowego i brutalnie z niego zadrwił.

„Takie są uroki wolności słowa i demokracji, że nawet zawodnik z okręgówki może się wypowiadać na temat trenera z ekstraklasy. Każdy sam wybiera, kogo chce słuchać” – Powiedział.

Przełamanie

Lechiści przerwali passę porażek w 14. kolejce. W ostatnim meczu w tym roku pokonali 3:0 Cracovię na wyjeździe. Tym samym rundę jesienną zakończyli na 8. miejscu z 19 punktami na koncie.

Od kibica do prezesa klubu. Nieprawdopodobna historia Brazylijczyka

W 2012 roku świat obiegło zdjęcie Tiago Recha, kibica Santa Cruz RS. Mężczyzna siedział na trybunach i w samotności oglądał pogrom swojego zespołu w meczu z Gremio. Aktualnie, ten sam Tiago Rech stoi na czele klubu jako prezes, a we wtorek wygrał Puchar Rio Grande.

Historia jak ze snu

Przykład 41-latka budzi wielki podziw i pokazuje, że warto mieć marzenia. Mając 27 lat Tiago porzucił karierę dziennikarza i oddał się Santa Cruz. Nie przeszkadzało mu nawet, że klub zmaga się z problemami finansowymi. Kochał go całym sercem i został jego nowym prezesem.

„Nie mogłem nawet przestać myśleć trzeźwo ani nie zdawałem sobie sprawy, że zagramy w Copa do Brasil. Przeżyliśmy straszne lata i wczoraj zobaczyłem, że Santa Cruz na to nie zasługuje. Na ulicy było dużo ludzi w podkoszulkach, świętując, śledząc nasz powrót. To było mrożące krew w żyłach” – Mówił w rozmowie z GLOBO.

Jak to się zaczęło?

Dwa lata po powstaniu sławnego zdjęcia podczas pogromu z Gremio, Rech pracował jako dziennikarz w Porto Alegre. Wówczas zdecydował się na powrót do ukochanego klubu. Wkrótce później został jego rzecznikiem prasowym.

Na stanowisku nie został jednak długo. W 2014 roku przedstawił swój projekt na kolejne lata i natychmiastowo dostał propozycję zostania prezesem.

„W 2014 roku, jako rzecznik prasowy, zebrałem doradców, aby przedstawić pomysł, jaki miałem, aby Santa Cruz grała o Puchar [Rio Grande – przyp. red.]. Zapytali, czy chcę zostać prezydentem, i ostatecznie się zgodziłem” – Wyznał 41-latek.

Wielki sukces

We wtorek, po sześciu latach od przejęcia klubu, projekt zaczyna się spełniać. Dzięki działaniom Tiago Recha klub zagra w Pucharze Brazylii. Jeszcze kilka lat temu poprzednim działaczom nawet się to nie śniło.

Ale piękny sen trwa. Zapewne Santa Cruz nie zagra na Maracanie w wielkim finale, jednak były dziennikarz mówi:

„Żartujemy, że chcieliśmy zagrać na Maracanie. Kto wie?”