Były reprezentant Polski pracuje w Anglii jako kurier. „Nie wykorzystałem szansy”

Sebastian Małkowski, były bramkarz Lechii Gdańsk i reprezentacji Polski, broni obecnie bramki Pontefract Collieries. Poza tym pracuje w Anglii jako kurier.

33-letni bramkarz zadebiutował w kadrze podczas rządów Franka Smudy, kiedy kadra przygotowywała się do występu na Euro 2012. Były bramkarz Lechii otrzymał szansę w przegranym 0-2 spotkaniu z Litwą. Od tamtego czasu jego forma sukcesywnie spadała.

Gdybym miał wehikuł czasu, to bym z niego skorzystał i rozegrał to spotkanie raz jeszcze. Teraz się zastanawiam, czy może powołanie nie przyszło zbyt szybko. Ten mecz mnie wyhamował, zgubiłem pewność siebie. Byłem na siebie zły. A właściwie do dzisiaj jestem. To były łatwe piłki. Powinienem to obronić obudzony w środku nocy. Nie wykorzystałem szansy.

Kariera Małkowskiego zdecydowania nie potoczyła się tak, jakby on sam sobie tego życzył. Forma bramkarza spadła, a do tego wpadł on w problemy finansowe. Między innymi z powodu pieniędzy postanowił opuścić Polskę na rzecz Anglii, gdzie podjął się on pracy jako kurier. Na ten i inne tematy w wypowiedział się 33-latek w rozmowie z Przeglądem Sportowym.

Wpakowałem się w niemiłe towarzystwo. Zapętliłem się. Musiałem się od tego odciąć i poukładać wszystko na nowo. W Anglii mamy spokojniejsze życie. Jestem na etapie naprawiania swoich błędów. Krok po kroku wychodzę z długów. Prowadzę notes, z którego wykreślam kolejne zobowiązania – oznajmił 33-latek w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”.

Na temat kariery Małkowskiego wypowiedział się jego również jego były trener – Bogusław Kaczmarek.

Dla mnie Sebastian jest niestety olbrzymim rozczarowaniem. Trochę jak meteoryt, który bardzo szybko błysnął i równie szybko spadł na ziemię. Złe decyzje na pewno miały wpływ na to,  jak potoczyła się jego kariera.

Czy to koniec poważnej kariery Małkowskiego? Na to się jeszcze nie zanosi, ponieważ sam zainteresowany przyznał, iż dostał ostatnio kilka ofert z Polski, w tym z 1. ligi.

Wiem, że gdybym miał szansę gry w Polsce, tobym ją wykorzystał. Zresztą nie ukrywam, że rozmawiam z trzema klubami. Jeden jest nawet z I ligi. Pandemia nieco krzyżuje plany, ale mam nadzieję, że niedługo wrócimy do Polski.

Michał Budzich