Były piłkarz Legii wstydzi się ostatniego etapu kariery. Szokujące kulisy gry w Albanii i Mołdawii

 

Ariel Borysiuk udzielił ostatnio wywiadu Tomaszowi Ćwiąkale oraz Foot Truckowi. Były piłkarz Legii Warszawa opowiedział o kulisach gry w Albanii i Mołdawii. Pomocnik przyznał również, że przez pewien czas było mu wstyd pokazywać się w mediach.




Wstyd Borysiuka

Tomasz Ćwiąkała i Foot Truck przeprowadzili niedawno wywiady z Arielem Borysiukiem. Pierwszy z wymienionych spotkał się z zaskakującą odpowiedzią byłego reprezentanta Polski po propozycji rozmowy.

Kotwica Kołobrzeg straci na oświadczeniu ws. Rzeźniczaka? Prawnik reaguje: „Nie wiem, czy zdają sobie sprawę” [CZYTAJ]

Borysiuk miał odpowiedzieć Ćwiąkale: „Ze mną wywiad? Przecież ja nie mam żadnej kariery”. Ostatecznie 32-latek odpowiedział na pytania komentatora Canal+ Sport na jego kanale na YouTube. W rozmowie wytłumaczył swoją reakcję na propozycję wywiadu.




– Od dłuższego czasu zrezygnowałem z wywiadów i pokazywania się. Jestem człowiekiem twardo stąpającym po ziemi. Moje ostatnie lata kariery, to już było takie pikowanie w dół, że nie czułem potrzeby, żeby rozmawiać. No jednak trochę mi wstyd. Powiem to bez ogródek – powiedział Borysiuk.

– Wiadomo, że takie historie się zdarzają. Parę lat temu, gdyby ktoś mi powiedział, że w wieku 32 lat będę rozwiązywał kontrakt z Chojniczanką, to wysłałbym go do lekarza. Tak się to wszystko potoczyło. Dużo też w tym było mojej winy. Takim jestem człowiekiem, nie szukam na siłę wywiadów i pokazywania się. Musiałem dojrzeć do tej decyzji – dodał były piłkarz Legii Warszawa.

W rozmowie Ariel Borysiuk stwierdził między innymi, że błędem było rozstanie się z Mariuszem Piekarskim, który przez 11 lat pełnił rolę jego agenta. Były piłkarz Legii Warszawa zdradził również, że w momencie odejścia z Wojskowych miał na stole dwie oferty: z Club Brugge oraz Kaiserslautern. Ostatecznie Polak wybrał Niemcy, co dziś uważa za niekoniecznie dobrą decyzję.




– Wybrałem Niemcy, co być może okazało się błędem. Coś tam pograłem, ale to był klub nieskrojony pode mnie. Odchodziłem z Legii, która zawsze gra o najwyższe cele, a poszedłem do Niemiec, bo skusiła mnie Bundesliga. Zamiast na chłodno przeanalizować, że to drużyna, która może spaść z tej ligi, która gra całkiem inny futbol, niż Legia. Bo Brugge, to jest taki sam klub w Belgii, jak Legia w Polsce. Chciałem od razu iść na głęboką wodę. Po czasie myślę, że to może był błąd. Czasami za bardzo działałem emocjami, a nie głową – wytłumaczył.

Kulisy gry w Albanii i Mołdawii

32-latek w wywiadzie dla Foot Trucka opowiedział o kulisach gry w Albanii i Mołdawii. Były piłkarz Legii Warszawa przyznał, że panujące warunki były dla niego zaskoczeniem. W momencie odwiedzin przez polskich dziennikarzy odczuwał wstyd za miejsce, w jakim aktualnie gra w piłkę.




– Na początku w Albanii wszystko było super. Podpisałem kontrakt, niezła drużyna, grająca w eliminacjach do Ligi Europy. Akurat w pierwszej rundzie odpadli z zespołem z Mołdawii. Byłem na tym meczu po podpisaniu umowy, ale nie mogłem grać, bo nie byłem zarejestrowany. Pomyślałem sobie „No fajnie Ariel, chciałeś sobie zagrać jeszcze jedną rundę w Europie, a oni odpadli” – powiedział Borysiuk.

– Dostałem mieszkanie w Tiranie. Dojeżdżaliśmy godzinę na treningi, ale do 18 miałeś wolny czas. To fajnie wyglądało. Później doznałem kontuzji pięty. Beze mnie przegraliśmy dwa mecze, wróciłem i przegraliśmy kolejne. W tym klubie jest bardzo specyficzny prezes, on jest 15 lat w Laci. Tylko on wykłada tam pieniądze i rządzi, jak mu się podoba. Jest dobrze zbudowany i sprawuje władzę w starym stylu – dodał.

– Dzień po meczu zawsze było jego omówienie, ale to wyglądało tak, że mówił prezes, a trener stał z boku. Po prostu przytakiwał. Trzeba było się na przykład tłumaczyć, czemu podałeś tak, a nie inaczej. Po tych porażkach wszedł do szatni i powiedział: „We wrześniu przegraliśmy pięć meczów, więc nie dostaniecie pieniędzy. Czy ktoś ma coś do powiedzenia?”. Wszyscy głowa w dół. Zawodnicy z Albanii czuli przed nim strach. Ja miałem w miarę dobrze, bo on mnie trochę lubił, nie wiem czemu – stwierdził.

– W Mołdawii to był mocny hardcore. Graliśmy z wicemistrzem na wyjeździe i trener na odprawie mówi: „Nie przestraszcie się, jak będziemy dojeżdżać do stadionu”. Myślę sobie „Co on gada?”. Zajechaliśmy na ten stadion, parę kur przejechaliśmy, bo trasa prowadziła przez gospodarstwa wiejskie. Wyszliśmy na boisko i musiałem aż wysłać filmik do rodziny. Akurat na tym meczu był Michał Kołodziejczyk i Anita Werner, bo pisali książkę („Mecz to tylko pretekst” – przyp. red.). Przyjechali do mnie akurat wtedy. No nie powiem, trochę było wstydu. Przyjechali goście z Polski i zobaczyli, w jakich warunkach gram. Trochę się pośmiali ze mnie. Liga albańska to nie kosmos, ale dobrze to wyglądało w porównaniu do Mołdawii – podsumował.

Ariel Borysiuk po rozwiązaniu kontraktu z Chojniczanką Chojnice będzie bronił barw czwartoligowego Hutnika Warszawa. W przeszłości 32-latek grał w Legii Warszawa, Kaiserslautern (Niemcy), Wołdze Niżny Nowogród (Rosja), Lechii Gdańsk, QPR (Anglia), Wiśle Płock, Sheriffie Tyraspol (Mołdawia), Jagiellonii Białystok, Chennaiyin FC (Indie) oraz KF Laci (Albania).

Źródło: Foot Truck, Tomasz Ćwiąkała