Santos z kolejnym odszkodowaniem po zwolnieniu. Spora suma od Besiktasu

Fernando Santos został niedawno zwolniony z tureckiego Besiktasu. Portugalski szkoleniowiec otrzyma imponującą odprawę za przedwczesne zerwanie kontraktu.

 

Zwolniony

Fernando Santos po odejściu z reprezentacji Polski nie czekał długo na podjęcie nowej pracy. Były selekcjoner Biało-Czewronych objął turecki Besiktas. Wyniki w nowym miejscu pracy nie były jednak najlepsze.

W związku z tym władze tureckiego zespołu doszły z Portugalczykiem do porozumienia w sprawie warunków rozwiązania kontraktu. Przedstawiciel Besiktasu poinformował o kwocie, którą otrzyma doświadczony szkoleniowiec.

 

– Trener otrzyma łącznie 500 tys. euro wypłacanych mu od maja w pięciu transzach – ogłosił Onur Gocmez.

Besiktas zajmuje aktualnie czwarte miejsce w lidze tureckiej. Klub ze Stambułu traci do Fenerbahce aż 37 punktów. Fernando Santos poprowadził zespół w czternastu spotkaniach. W tym czasie wygrał pięć z nich i tyle samo przegrał. Do dorobku dopisał również cztery remisy.

Przypomnijmy, że niedawno media huczały o doniesieniach w sprawie premii dla Fernando Santosa za awans reprezentacji Polski na EURO 2024. Dla Portugalczyka odszkodowanie za zwolnienie z Besiktasu to kolejna wywalczona gratyfikacja finansowa w ostatnich tygodniach.

Źródło: TVP Sport, PAP

Wielkie kontrowersje w hicie Ekstraklasy. Raków został okradziony w meczu z Legią?

Gonalco Feio w swoim debiucie jako trener Legii nie odniósł zwycięstwa. W Częstochowie udało się jedynie zremisować z Rakowem (1-1). Wynik mógł się jednak znacząco różnić, gdyby sędziowie podjęli inne decyzje. Tych kontrowersyjnych zresztą nie brakowało i pojawiają się głosy, że Piotr Lasyk źle poprowadził mecz. 

Sobotni hit Ekstraklasy otworzył już w 17. minucie Tomas Pekhart. Raków długo gonił wynik, a ten na remis został zmieniony dopiero w 82. minucie. Tym samym Goncalo Feio nie mógł wpisać sobie zwycięstwa w debiucie za sterami Legii. Mało jednak brakowało, a mógłby dopisać porażkę.

Hat-trick

Choć mecz rozgrywano w miniony weekend, to nadal nie ustają kontrowersje związane z decyzjami, jakie podejmował sędzio Piotr Lasyk. Jedna z takich sytuacji miała miejsce w 35. minucie, kiedy nie odgwizdano faulu Augustyniaka na Jeanie Carlosie. To był jednak dopiero początek.

W przypadku drugiej akcji już mówi się nawet o skandalu. Ponownie w roli głównej wystąpił w niej Augustyniak, który tym razem jednak atakował Kochergina, co Lasyk uznał za faul i podyktował rzut karny dla Rakowa. Powstrzymała go jednak podpowiedź z wozu VAR i arbiter podszedł do monitora. Po obejrzeniu powtórki zdecydował się na anulowanie „jedenastki” i faulu.

To jest skandal, że nie było rzutu karnego dla Rakowa po faulu Augustyniaka. Przecież to był wślizg nieprawidłowy. Augustyniak wykonał go od tyłu i nie trafił w piłkę, zamiast tego spowodował upadek rywala i w ten sposób przerwał jego akcję. To była prosta sytuacja do oceny. Jeśli dla sędziego VAR to nie był faul, to powinien zrezygnować i zająć się czymś innym, byle nie sędziowaniem. To, co robi VAR ostatnio, to są jajamówił na antenie „TVP Sport” Ryszard Wójcik, były polski sędzia, który miał okazję poprowadzić mecz mistrzostw świata w 1998. 

Ostatnia kontrowersja miała miejsce w 70. minucie, a autorem był tym razem Patryk Kun. Piłkarz Legii zaatakował wówczas Frana Tudora, gdy ten czekał na piłkę. Kun sprawiał wrażenie całkowicie skupionego na wjechaniu w rywala zamiast walce o futbolówkę. I tak było – Chorwat został pchnięty i padł na murawę, ale Lasyk ani nie gwizdnął przewinienia, ani nie sprawdził akcji na monitorze VAR.

Starcie Patryka Kuna z Franem Tudorem (fot. Canal+Sport screen)

Cristiano Ronaldo z czerwoną kartką! Portugalczyk nie zgadzał się z decyzją sędziego [WIDEO]


 

Grzegorz Lato pełen nadziei przed EURO 2024. „Wcześniej wszyscy mówili, że nie mamy szans. Teraz też płaczą”

Grzegorz Lato udzielił wywiadu Mateuszowi Midze z okazji 74. urodzin. Legenda reprezentacji Polski wypowiedziała się na temat sukcesu z przeszłości i porównaniu do grupy na EURO 2024. Lato wspomniał również o Robercie Lewandowskim.

 

Piękny wiek legendy

Grzegorz Lato w poniedziałek 8 kwietnia 2024 roku skończył 74 lata. Z tej okazji Mateusz Miga przeprowadził z nim wywiad. Były reprezentant Polski opowiedział o pierwszym skojarzeniu z liczbą dotyczącą jego wieku.

 

– Tak, 1974 rok. Mistrzostwa świata w Niemczech. Trzecie miejsce reprezentacji Polski i osobiście mój największy sukces – król strzelców mistrzostw świata. I powiem panu tak. Czasem żartuję z pańskich kolegów, dziennikarzy. Mówię: „Słuchajcie, macie jednego króla, więc go szanujcie”. Ani moje, ani wasze oczy więcej tego nie zobaczą – powiedział.

Legendarny piłkarz reprezentacji Polski porównał grupę z 1974 roku do tej, która czeka na Biało-Czerwonych podczas nadchodzącego turnieju w Niemczech. Lato uważa, że Polakom o wiele lepiej się gra przeciwko wielkim zespołom.

– W 1974 było podobnie. W grupie Włosi, Argentyna i chłopcy do bicia – my i Haiti. Po pierwszym meczu, gdy ograliśmy Argentynę 3:2, fachowcy nagle zmienili narrację w prasie. Nie tylko w niemieckiej, ale i w polskiej. Wcześniej wszyscy mówili, że nie mamy szans. Teraz też płaczą, że jest Holandia, Francja i Austria. (…) Nam z tymi lepszymi drużynami lepiej się gra. Zdecydowanie lepiej. Po wygranej nad Argentyną pisali, że Polacy to powiew świeżego futbolu. Od razu oceniono, że będziemy w pierwszej czwórce i to się sprawdziło. Mogliśmy też zagrać w finale… – przyznał Lato.

Dziennikarz portalu „sport.tvp.pl” próbował namówić Grzegorza Lato na porównanie, kto jest lepszy – on, czy Robert Lewandowski. Legendarny zawodnik unikał odpowiedzi na pytanie, uciekając w żartobliwe tony.

– Robert to nasz zdecydowanie najlepszy zawodnik. Światowa czołówka. (…) To są różne dekady… Pamiętajmy, że kiedyś nie można było wyjechać za granicę w wieku Roberta Lewandowskiego. Za to z drugiej strony, najlepsi polscy zawodnicy grali w kraju i mieliśmy sukcesy klubowe w Europie. Dziś jest ciężko wejść do grupy – powiedział.

– Kto jest lepszy? Nie ma porównania, bo ja jestem o blisko 40 lat starszy! Jakbyśmy obaj mieli po 30 lat to byśmy mogli spróbować – podsumował.

Źródło: TVP Sport

Kibice Wisły Kraków zaprezentowali kontrowersyjną oprawę. Chuligan z siekierą goni Koziołka Matołka

 

Wisła Kraków przegrała z Motorem Lublin w niedzielnym meczu pierwszej ligi. Podczas spotkania na trybunach pojawiła się skandaliczna oprawa. Na transparencie pojawił się kibic Wisły goniący z siekierą Koziołka Matołka ubranego w barwy gości.

 

Szokująca oprawa

Motor Lublin wygrał z Wisłą Kraków w niedzielnym meczu pierwszej ligi. Podczas spotkania doszło do skandalicznego zachowania fanów gospodarzy. Oprawa kibiców Wisły wywołała spore poruszenie wśród ekspertów.

Fanatycy Wisły Kraków postanowili, że dobrym pomysłem będzie umieszczenie na oprawie chuligana ich klubu z siekierą, który goni koziołka matołka w barwach Motoru Lublin. Zaprezentowany obrazek miał wymowny podpis „Dziwne przygody Koziołka Matołka”.

 

– I kolejny przykład z drugiej strony Błoń. Jedni robią oprawę z urwaną/odciętą głową, drudzy coś takiego. Ktoś naprawdę uważa, że to fajne? Zabawne? Dobrze mi z tym, że nie jestem kumaty – napisał Przemysław Langier z portalu Goal.pl, w nawiązaniu do niedawnej oprawy kibiców Cracovii.

Wisła Kraków zajmuje siódme miejsce w pierwszej lidze. Do strefy barażowej brakuje im zaledwie jeden punktu. Motor Lublin z kolei tą wygraną umocnił pozycję w tabeli. Aktualnie zajmują 4 lokatę.

Źródło: Twitter

Królewski apeluje do PZPN ws. kibiców. Wytknął też hipokryzję władz Wisły Płock

Wisła Płock nie zgodziła się na wpuszczenie kibiców Wisły Kraków na swój obiekt podczas meczu, który odbędzie się 13 kwietnia. Jarosław Królewski zaapelował do Polskiego Związku Piłki Nożnej w tej sprawie.

 

Obejście przepisów?

Wisła Kraków drugi sezon z rzędu walczy o powrót do Ekstraklasy. Klub zarządzany przez Jarosława Królewskiego na razie znajduje się w strefie barażowej. Tabela jest jednak na tyle spłaszczona, że Biała Gwiazda wciąż ma szanse na bezpośredni awans.

13 kwietnia krakowska drużyna zagra w Płocku z tamtejszą Wisłą. Piłkarze Białej Gwiazdy nie będą mogli jednak liczyć na wsparcie swoich kibiców. Wszystko przez decyzję władze ekipy z Płocka.

 

– Dnia 5 sierpnia 2023 roku w Radłowie, w trakcie turnieju kibiców Unii Tarnów doszło do tragicznego incydentu z udziałem m in. kibiców Wisły Kraków, podczas którego śmierć poniósł kibic innej drużyny. Udział zorganizowanej grupy kibiców drużyny Wisły Kraków w trakcie zaplanowanej na dzień 13 kwietnia 2024 r. imprezy masowej – naszym zdaniem – może stanowić realne zagrożenie dla bezpieczeństwa uczestników imprezy. W związku z tym Zarząd Klubu Wisła Płock S.A. zmuszony jest podjąć powyższą decyzję – czytamy.

Podczas wspomnianego turnieju udział w bójce brali również sympatycy Unii Tarnów, Zagłębia Sonsowiec i BKS-u Stal Bielsko-Biała. Jarosław Królewski po komunikacie ze strony Wisły Płock wytknął im hipokryzję. Szef krakowskiego klubu zaapelował również do PZPN-u.

– Dnia 15 grudnia 2023 roku, kibice Zagłębia Sosnowiec zostali przyjęci na stadionie Wisły Płock. Dziś władze Wisły Płock oficjalnie informują, że powodem nieprzyjęcia kibiców Wisły Kraków są wydarzenia z Radłowa i obecność tam kibiców WK – napisał na Twitterze.

– PZPN to jawne obejście przypisów licencyjnych. Ten przypadek stanowi wyraźny przykład manipulacji przepisami licencyjnymi. Domagamy się natychmiastowego publicznego stanowiska dlaczego kibice ZS zostali przyjęcie na mecz, a tego prawa odmawia się kibicom Wisły Kraków powołując się na ich OBECNOŚĆ podczas własnego turnieju w Radłowie. Czy owy zakaz w myśl tej logiki nie powinien dotyczyć obu drużyn? – dodał.

– Przypominam, że według służb najbardziej prawdopodobną wersją śmierci kibica to wynik wybuchu środków pirotechnicznych, które miał odpalać sam kibic, który był cześcią grupy, która odwiedziła tego dnia kibiców WK i UT – podsumował.

Źródło: Twitter

Propagandyści robią z Rybusa ofiarę. „Polacy bardzo nienawidzą Federacji Rosyjskiej”

Maciej Rybus udzielił niedawno głośnego wywiadu Sebastianowi Staszewskiemu z TVP Sport. Rozmowa byłego reprezentanta Polski odbiła się szerokim echem w rosyjskich mediach.

 

Został w Rosji, a propaganda to wykorzystuje

Maciej Rybus został w Rosji po ataku tego kraju na Ukrainę. Były piłkarz Legii Warszawa w rozmowie z TVP Sport podpierał swoją decyzję walką o dobro rodziny. Wielu kibiców skrytykowało wypowiedzi byłego reprezentanta Polski.

Hejt ze strony polskich kibiców w stronę Macieja Rybusa nie umknął rosyjskim mediom. Tamtejsza prasa postanowiła wykorzystać tę sytuację do propagandy, jakoby piłkarz Rubina Kazań był ofiarą.

 

– Ta nienawiść nie ma granic. A życzenia śmierci nie są czymś wyjątkowym, ale raczej powszechnym. Polacy bardzo aktywnie nienawidzą Federacji Rosyjskiej – czytamy na portalu kp.ru.

Poszczególne portale wykorzystały ten wywiad do podkręcenia tytułów. Oto kilka przykładów:

  • „matchtv.ru” – Rybus: W Polsce pisali, że jestem szmatą i zdrajcą, ale to w Rosji zostałem prawdziwym mężczyzną
  • „bombardir.ru” – Rybus: W Polsce nazwali mnie mięczakiem, zdrajcą, ale w Rosji będę dalej mieszkał
  • „sport24.ru” – Rybus: W Polsce nazywali mnie zdrajcą, nienawidzili, ale dopiero w Rosji stałem się prawdziwym mężczyzną

Ostatnie z wymienionych źródeł przytoczyło słowa byłego reprezentanta Polski na temat wojny. Zmienili jednak ten wyraz na „specjalną wojenną operację”.

Maciej Rybus podczas pobytu w Rosji reprezentował barwy Tereka Grozny, Lokomotivu Moskwa i Spartaka Moskwa. Od lipca 2023 roku broni barw Rubina Kazań. W bieżącym sezonie zanotował jedynie dwa występy, łącznie zbierając 63 minuty.

Źródło: TVP Sport

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.