Kibice pomagają Barcelonie ściągnąć Williamsa. Zaczęli wpłacać darowizny

Od dłuższego czasu głośno mówi się o zainteresowaniu FC Barcelony Nico Williamsem. Mistrz Europy ma być głównym celem Blaugrany w letnim oknie transferowym. Katalońscy kibice postanowili włączyć się do walki o zawodnika w dość nietypowy sposób.




22-latek był bacznie obserwowany przez najlepsze kluby z Europy jeszcze przed Euro 2024. Po wygraniu turnieju w Niemczech przez Hiszpanię, zawodnik Athletiku Bilbao jeszcze mocniej zwrócił na siebie uwagę. Stale obserwuje go choćby FC Barcelony, ale zabiega o niego także między innymi Chelsea.

Darowizny od kibiców

FC Barcelona jest jednak zablokowana przez wzgląd na problemy finansowe. Jak na razie Joan Laporta nie zdecydował się na aktywowanie klauzuli odstępnego Williamsa, która ma wynosić 60 milionów euro. Temat jest jednak dynamiczny, a w środę miało nawet dojść do spotkania między Deco a agentem zawodnika.

Na tym starania o 22-latka się nie kończą. Do pomocy Barcelonie mieli rzucić się jej kibice. Ci wpadli na dość nietypowy sposób wsparcia Blaugrany. Zaczęli wpłacać darowizny na oficjalny profil klubu na TikToku. Przy wpłatach dodają, że pieniądze mają zostać przeznaczone wyłącznie na ściągnięcie Williamsa.




Hiszpan w poprzednim sezonie zanotował 31 występów w La Liga. Strzelił w nich 5 goli i zanotował aż 15 asyst. Dzięki świetnym występom w Athletiku, 22-latek wyjechał na Euro 2024 Na turnieju zagrał w sześciu meczach. Przeciwko Gruzji (4-1) strzelił bramkę oraz zanotował asystę. Do siatki ponownie wpisał się przeciwko Anglii w finale (2-1).

Problemy Macieja Rybusa w Rosji. Polak nie może znaleźć nowego klubu

Maciej Rybus skończył miniony sezon w kiepski sposób. Wygasł wówczas jego kontrakt z Rubinem Kazań. Teraz polski obrońca ma spore problemy ze znalezieniem nowego klubu. O szczegółach opowiedział jego agent. 




Po wybuchu wojny na Ukrainie piłkarze, grający w Rosji, mieli możliwość zmiany klubu. Wielu z nich z takiej ewentualności skorzystało. Były jednak przypadki, gdy zawodnik nie chciał opuszczać kraju. W tym gronie znalazł się również Maciej Rybus, za co w Polsce spadła na niego ogromna fala krytyki.

Na lodzie

Rybus tłumaczył swoją decyzję względami rodzinnymi. Jak się jednak okazało, decyzja nie okazała się zbytnio trafiona. Najpierw zupełnie nie wypalił jego transfer do Spartaka Moskwa. Później, po trafieniu do Rubina Kazań, większość czasu leczył problemy zdrowotne, niż grał na murawie. Wraz z końcem czerwca jego kontrakt z klubem wygasł.

Obecnie 34-latek poszukuje nowego pracodawcy, co okazało się bardzo trudnym wyzwaniem. W rozmowie z „Match TV” o szczegółach opowiedział agent Rybusa, Roman Oreszczuk.




– Rozważamy różne opcje. Pójdziemy tam, gdzie będzie ciekawie. Propozycje, które mamy, nie odpowiadają Maciejowi. Nie planuje kończyć kariery – powiedział Oreszczuk. 

Alarm w klubie z 1. Ligi. Zawodnicy rozpoczęli strajk. Nie wyszli na trening przed pierwszym meczem

Niebawem ruszy nowy sezon w Betclic 1. Lidze. Jak informuje portal meczyki.pl, nie każdy zespół w spokoju przygotuje się do startu rozgrywek. Piłkarze jednego z klubów mieli w piątek rozpocząć strajk.




W minionym sezonie Kotwica Kołobrzeg wywalczyła awans do 1. Ligi. Atmosfera panująca w klubie jest jednak daleka od dobrej. Jakiś czas temu głośno zrobiło się premii za wynik sportowy, której piłkarze mieli nie otrzymać. Zawodnicy wydali nawet wspólne oświadczenie, w którym oznajmili, że klub nie wywiązuje się ze swoim zobowiązań i nie wypłacił im części wynagrodzenia. Na tym nie poprzestali.

Strajk

Sytuacja stała się teraz na tyle napięta, że zawodnicy Kotwicy nie wyszli na piątkowy trening. Według portalu meczyki.pl, piłkarze rozpoczęli strajk, w oczekiwaniu na przelew pieniędzy od prezesa klubu, Adama Dzika. Działacz miał od nich dostać czas do godziny 13:30 na uregulowanie zaległości.




Jeśli Dzik nie wywiąże się ze zobowiązań, to zawodnicy nie będą trenować również po południu. To poważna sprawa, bo do pierwszego meczu Kotwicy w 1. Lidze zostały dwa dni. W najbliższą niedzielę o 12:00 ekipa z Kołobrzegu miała rozegrać mecz z Wisłą Płock.

Źródło: Meczyki.pl / Artykuł Samuela Szczygielskiego. 

Jakub Rzeźniczak ocenił szanse Filipa Chajzera w Fame MMA. „To będzie easy win”

Filip Chajzer zawalczy na gali Fame MMA: Ultimate. Były prezenter zmierzy się w oktagonie z Tomaszem „Gimperem” Działowym. Szanse 39-latka w starciu z dużo bardziej doświadczonym w walce YouTuberem ocenił Jakub Rzeźniczak. 




Już 31 sierpnia odbędzie się historyczna dla freak-fightów gala. Na PGE Narodowym swój event będzie mieć Fame MMA, promowana pod hasłem „Ultimate”. W oktagonie zobaczymy między innymi Krzysztofa „Diablo” Włodarczyka czy Tomasza Adamka.

„Easy win”

To jednak nie koniec mocnych nazwisk. W karcie walk znalazł się również Filip Chajzer, o którego podpisaniu przez federację Fame, spekulowano od dłuższego czasu. Prezentera łączono w domysłach z YouTuberem – Książulo. Ten jednak odrzucił propozycję walki. Finalnie 39-latek zmierzy się z innym YouTuberem – Tomaszem „Gimperem” Działowym.

Na papierze pojedynek wydaje się być bardzo jednostronny na rzecz „Gimpera”. Podobnego zdania jest również Jakub Rzeźniczak. Były piłkarz, a obecnie zawodnik innej federacji freakowej – Clout MMA, uważa, że YouTuber nie zostawi Chajzerowi złudzeń i z łatwością wygra walkę.




– Szczerze, nie wróżę nic dobrego. Filip ze sportem miał bardzo mało wspólnego – stwierdził Rzeźniczak w rozmowie z „Plotkiem”.

– „Gimper” jest młodszy i stoczył już dwie walki. Sądzę, że to będzie easy win dla popularnego youtubera – ocenił. 

Zwrot akcji ws. Wojciecha Szczęsnego! Polak może trafić do giganta Serie A

Wojciech Szczęsny ma się niebawem rozstać z Juventusem. Odejście z Turynu nie musi jednak oznaczać rozbratu z ligą włoską. Polakiem miał się zainteresować inny gigant z Serie A. 




W ubiegłym tygodniu Juventus potwierdził transfer 26-letniego Michele Di Gregorio. Golkiper trafił do klubu z Monzy za 15 milionów euro. Transakcja według wielu została odebrana jako sygnał dla Wojciecha Szczęsnego. Kontrakt Polaka wygasa już za rok i najprawdopodobniej nie zostanie przedłużony.

Zostanie we Włoszech?

Pierwotnie wydawało się, że pewne jest już przejście Szczęsnego do Arabii Saudyjskiej, gdzie miał zostać piłkarzem Al-Nassr. Transfer jednak upadł ze względu na zatrudnienie w klubie Bento. Na szczęście 34-latek nie narzeka na brak zainteresowania.

Jak podał dziennikarz Damiano Er Faina, możliwość sprowadzenia Szczęsnego sonduje wiele klubów. O taką możliwość miała szczegółowo dopytywać Monza. Ostatecznie transfer wykluczył jednak jej dyrektor sportowy, Adriano Galliani.




Ten sam dziennikarze twierdzi jednak, że Szczęsny zaczął być łączony z Napoli. Chętny na sprowadzenie Polaka ma być także nowy trener „Azzurrich”, Antonio Conte.

Ekstraklasa czerpie z Euro 2024. Ważna zasada z turnieju zostanie przeniesiona do Polski

Na ostatnich mistrzostwach Europy pojawiło się kilka zmian w przepisach, które miały pomóc sędziom w pracy. Jak się okazało, były one bardzo skuteczne. Na tyle, że od nowego sezonu część z nich pojawi się również w Ekstraklasie. 




Podczas mistrzostw Europy w Niemczech zdecydowano się na innowację w kwestii sędziowania. na Euro z arbitrami mogli dyskutować tylko kapitanowie reprezentacji. Jeżeli opaskę nosił natomiast bramkarz, to do rozmów z sędzią wyznaczony był konkretny zawodnik z pola. Dyskusja każdego innego zawodnika skutkowała żółtą kartką.

Ekstraklasa łapie trendy

Jak się okazało, taka zmiana w przepisach była świetną decyzją. Okazała się ona na tyle trafna, że zamierza z niej także skorzystać nasza rodzima Ekstraklasa. Według Tomasza Mikulskiego, przewodniczącego kolegium sędziów PZPN, zasada zostanie zaimplementowana do rozgrywek od nowego sezonu.

– Czerpiemy praktyki z Euro 2024. Podczas mistrzostw bardzo dobrze odebrano komunikację na linii: sędzia i kapitan. To właśnie kapitan jest osobą, której arbiter wyjaśni kluczowe decyzje w meczu. Pozostali zawodnicy ignorujący rolę kapitana, podbiegający do sędziego i wykazujący jakiekolwiek oznaki braki szacunku do zawodów, będą karani żółtymi kartkami – przyznał Mikulski na łamach „WP Sportowe Fakty”. 




– Będziemy chronić wizerunek meczów piłkarskich. Rok temu informowaliśmy, że wyciągniemy konsekwencje wobec graczy przy próbach oszustwa sędziów, obraźliwych gestów wobec rywali i kibiców, czy podważania orzeczeń arbitrów. Teraz robimy kolejny krok, żeby wyeliminować z piłkarskich widowisk niechciane zachowania. Te, które psują odbiór piłki nożnej również u najmłodszych kibiców – dodał. 

Nowy sezon w Ekstraklasie rozpocznie się w najbliższy piątek. Zainauguruje je starcie obecnego mistrza Polski, Jagiellonii Białystok, z Puszczą Niepołomice. Później czeka nas jeszcze mecz Śląska Wrocław z Lechią Gdańsk.

Wojciech Szczęsny szczerze nt. polityki. „Co mnie obchodzi, co piłkarz ma do powiedzenia o polityce” [WIDEO]

Wojciech Szczęsny był gościem w podcaście Kuby Wojewódzkiego i Piotra Kędzierskiego. Dziennikarz TVN-u próbował poruszyć temat polityki i wpływu piłkarzy na swoich odbiorców. Bramkarz Juventusu odpowiedział bezkompromisowo. 




Niebawem ruszy nowy sezon. Na razie nie wiadomo, gdzie zagra w nim Wojciech Szczęsny. Polak miał odejść z Juventusu i trafić do Al-Nassr, jednak transfer wysypał się ponoć na ostatniej prostej.

„A ty wiesz, czym jest dobro?

Choć przyszłość Szczęsnego jest na razie nie pewna, on sam korzysta jeszcze z czasu wolnego. Niedawno odwiedził Kubę Wojewódzkiego i Piotra Kędzierskiego w ich podcaście. Podczas rozmowy poruszono wiele wątków. Między innymi zahaczono o głośne wypowiedzi Kyliana Mbappe podczas wyborów parlamentarnych we Francji.

– Poparł demokrację, bo jest obywatelem republiki. Dlaczego nasz kapitan tego nie zrobi? – pytał Wojewódzki. 

Szczęsny był zdecydowany w swoim stanowisku. Stwierdził, że wolałby, aby piłkarze nie mieszali się w politykę. Nawet, mimo swoich potężnych w niektórych przypadkach zasięgów.




– Co mnie obchodzi, co piłkarz ma do powiedzenia o polityce? Pozwól piłkarzowi być piłkarzem. (…) Dzisiaj takie populistyczne hasła są bardzo popularne, ale ja nie uważam, że miejsce piłkarza, czy nawet kapitana, czy nawet takiej gwiazdy jak Robert jest przekonywanie ludzi do swoich poglądów politycznych – odparł bramkarz. 

Wojewódzki jednak nie odpuszczał. Pytał Szczęsnego, czy ich wpływy nie są kuszące do wykorzystania „w imię dobra”.

– A ty wiesz, czym jest dobro? Ja nie chciałbym, żeby ktokolwiek posłuchał mnie, bez względu na to, jak byłbym przekonany o swoich poglądach politycznych, mnie piłkarza. Bo to jest słabe, znaczy, miej swoje poglądy i głosuj. Nie głosuj poglądami Szczęsnego czy Lewandowskiego – podsumował. 

Udało mu się! Kibic Wisły zameldował się w Kosowie. Pokonał 1250 km na rowerze [WIDEO]

Bartosz Sowizdraniuk przed finałem Pucharu Polski obiecał, że uda się rowerem na pierwszy mecz wyjazdowy Wisły Kraków w eliminacjach Ligi Europy, jeśli ta wygra trofeum. Tak się też stało i fotograf faktycznie dotrzymał słowa. Obecnie jest już w Kosowie, gdzie jutro „Biała Gwiazda” rozegra rewanż z FK Llapi. 




Podróż Sowizdraniuka była szeroko komentowana w mediach społecznościowych. On sam zresztą chętnie dzielił się swoimi przemyśleniami w jej trakcie. W sumie kibic Wisły musiał pokonać na rowerze aż 1250 kilometrów, aby zdążyć na rewanżowe starcie z Llapi 18 lipca. Wyruszył 30 czerwca.

Udało mu się!

Sowizdraniuk w środę poinformował, że dotarł do celu podróży. Fotograf zameldował się pod stadionem Llapi, zamieszczając zdjęcie na Twitterze. Przy okazji pokusił się o emocjonalny opis. Podziękował również za liczne wsparcie.




– Drodzy użytkownicy X. Z góry przepraszam za użycie wulgaryzmu ALE KU*WA ZROBIŁEM TO, jestem właśnie pod stadionem Lapi. Dziękuję bardzo wszystkim wspierającym moją wyprawę słowami wsparcia i pieniędzmi. Dziękuję chłopakom z Haldentu za sponsoring i każdemu za każdy wpłacony grosz – napisał Sowizdraniuk. 

Sowizdraniuk obejrzy rewanżowe spotkanie Wisły z Llapi z poziomu murawy. Przy okazji będzie jednym z niewielu kibiców obecnych na obiekcie. To pokłosie kary, którą UEFA nałożyła na kosowskich kibiców za zachowanie w meczu przeciwko Buducnost Podgorica.

Marcin Najman znowu hitem internetu. Zmierzył się z Mateuszem Borkiem i… rozbił lampę [WIDEO]

Marcin Najman zmierzył się ostatnio z Mateuszem Borkiem w pojedynku 1 na 1. Nie był to jednak pojedynek w oktagonie, a pojedynek strzelecki. Freak-fighter… rozbił przy swoim strzale lampę. 




Podczas ostatniej konferencji Fame MMA, poprzedzającej nadchodzącą galę na Stadionie Narodowym, widzów czekało spore zaskoczenie. Na trzecim panelu nieoczekiwanie pojawił się Marcin Najman, który wyzwał na pojedynek Michała „Boxdela” Barona. Po czteroletnim rozbracie jest on teraz bardzo blisko powrotu do federacji.

Rozbita lampa

Ostatnio jednak 45-latek spróbował swoich sił w innej dyscyplinie. Wraz z Mateuszem Borkiem zmierzyli się w rzutach karnych na małe bramki. Miało to miejsce po nagraniu wspólnego odcinka na kanał Najmana „Oryginalne Zero”.




„El Testosteron” nie popisał się jednak wielkimi umiejętnościami. Zamiast tego zrobił to, co umie robić najlepiej, czyli show. Na nagraniu, które obiegło internet, widać, jak po strzale freak-fightera, piłka leci wysoko nad bramką. Trafia następnie w jedną z lamp i zostaje doszczętnie rozbita.

Morata show na mistrzowskiej fecie Hiszpanii! Wbił szpilkę niemieckiemu gwiazdorowi [WIDEO]

Alvaro Morata skradł show podczas fety reprezentacji Hiszpanii z okazji zdobycia mistrzostwa Europy. Kapitan „La Roja” w pewnym momencie zapowiedział wejście na scenę swojego kolegi. Przy okazji wbił również szpilkę gwiazdorowi niemieckiej kadry. 




W finale mistrzostw Europy wystąpiły reprezentacje Hiszpanii i Anglii. Lepsi okazali się ci pierwsi i pokonali „Synów Albionu” 2-1, dzięki bramce w ostatnich minutach meczu. Tym samym „La Roja” stała się jedyną reprezentacją, która wygrała Euro cztery razy w historii.

Feta i szpilka

W poniedziałek podopieczni Luisa de la Fuente wylądowali w Madrycie, gdzie odbyła się mistrzowska feta. W pewnym momencie, stojący na scenie Alvaro Morata, złapał za mikrofon. Kapitan Hiszpanów zapowiedział wejście na scenę Daniego Carvajala, chwaląc swojego kolegę za kapitalny sezon w Realu Madryt i potwierdzenie formy na turnieju. Przy okazji wbił szpilkę… Jamalowi Musiali.

– Pitbull. Gdzie jest Musiala? Najlepszy prawy obrońca na świecie… Dani Carvajal – wykrzykiwał Morata. 




Tuż po tych słowach na scenie pojawił się wspomniany Carvajal. Piłkarz oddał się celebracji wraz z kolegami.

Dramatyczna sytuacja polskiego klubu. Toną w długach. Do gry mają zaledwie 2 piłkarzy

Wisła Puławy znalazła się w dramatycznej sytuacji. Zaraz rusza sezon w II Lidze, a klub ma dostępnych zaledwie kilku zawodników. Bardzo prawdopodobne wydaje się, że drużyna nie przystąpi do rozgrywek. 




Za kilka dni rozpoczyna się granie w polskiej II Lidze. Swój mecz 20 lipca rozegrać miała Wisła Puławy. „Miała”, bo niewykluczone, że się on nie odbędzie. Klub zmaga się z poważnymi problemami finansowymi, przez które znalazł się w dramatycznym położeniu. Dość powiedzieć, że dług względem lokalnego MOSiR-u wynosi już ponad 200 tysięcy złotych.

Do gry zostało… dwóch zawodników

W związku z kłopotami finansowymi nie spłacono również zaległości kontraktowych piłkarzy. Obecna kadra jest zatem mocno wybrakowana. Tylko w ostatnich dniach z Wisły odeszli Mateusz Klichowicz, Mateusz Kaczmarek czy Maciej Bortniczuk. Sytuacja jest naprawdę nieciekawa.

Nieco szczegółów odnośnie sytuacji w Puławach przekazał dziennikarz, Kuba Seweryn. Z jego ustaleń wynika, że Wisła miała wyjaśnioną kwestię kontraktów z zaledwie dwoma piłkarzami. Co jednak istotne, ustalono nie tyle dalszą współpracę, co… warunki rozwiązania umów.




Sporo może zmienić się do startu ligi, choć zostało do tego tylko parę dni. Trudno jednak prognozować zmiany na lepsze. Na razie najprawdopodobniejszym scenariuszem ma być ten, w którym Wisła wycofuje się z udziału w rozgrywkach.

Na wycofanie się Wisły czeka zapewne Lech II Poznań. Zdegradowane rezerwy „Kolejorza” miałyby wskoczyć w miejsce puławian, jeśli ci nie przystąpią do gry w II Lidze.

Jude Bellingham nielubiany w reprezentacji Anglii. Ujawniono kulisy z szatni

Dość zaskakujące informacje płyną z Anglii. Według „The Athletic”, Jude Bellingham ma być nielubiany w reprezentacji. Zawodnik Realu Madryt ma nawet nie mieć w szatni żadnych przyjaciół. 




Jeszcze przed startem mistrzostw Europy w Niemczech, Bellingham został włączony do grona liderów reprezentacji Anglii. Dołączył tym samym do Harry’ego Kane’a, Kyle’a Walkera czy Declana Rice’a. Jak się okazuje, nie każdemu taki pomysł przypadł do gustu.

Nielubiany

21-latek ma nie być szczególnie lubiany przez swoich kolegów z reprezentacji. Według „The Athletic” oddziałują na to różne czynniki. Bellignham nie jest ponoć uznawany w szatni za przywódcę, lidera z prawdziwego zdarzenia. Spory wpływ ma mieć na to choćby niechęć do udzielania wywiadów po gorszych meczach. Najczęściej z mediami rozmawiają wtedy inni zawodnicy.

„The Athletic” dodaje, że pomocnik Realu Madryt, przez szybki wyjazd z Anglii, miał nie zdążyć nawiązać z nikim bliższej relacji. Jego jedynym dobrym kolegą ma być Trent Alexander-Arnold. Poza graczem Liverpoolu pozostali piłkarze traktują go dość chłodno.




Dziennikarze wskazują jednak czynników, który najbardziej zaważył na stosunku reszty drużyny do 21-latka. Według nich chodzi o status, jakim cieszy się Bellingham. Przed turniejem wskazywano go jako mesjasza dla „Synów Albionu”. W rzeczywistości jednak cała drużyna chce być postrzegana jako kolektyw, a nie zbiór indywidualności.

Niespodziewany powrót byłego Michała Żyro? Czołowy klub Ekstraklasy zainteresowany

Ostatnie lata nie były łaskawe dla Michała Żyro. Były reprezentant Polski pozostaje obecnie bez klubu. To się może jednak wkrótce zmienić. Jego pozyskaniem ma się interesować jeden z czołowych klubów Ekstraklasy. 




Żyro jest wychowankiem Legii Warszawa, w której odnosił największe sukcesy. W 2016 roku opuścił jednak stolicę i trafił do Wolverhampton. Jego kariera zaczęła od tamtej pory niestety pikować w dół. Po drodze przydarzyła się dodatkowo kontuzja. Był jeszcze kilka razy wypożyczany, aż w 2019 roku definitywnie rozstał się z angielskim klubem. Trafił wówczas do Korony Kielce. Później grał jeszcze w Piaście Gliwice i Jagiellonii Białystok. Ostatnie dwa lata spędził w Wiśle Kraków.

Powrót do elity?

Obecnie Żyro pozostaje bez zatrudnienia. Jego sytuacja może się jednak niebawem diametralnie zmienić. Według informacji podanych przez Bartosza Wieczorka z TVP Sport, 31-latkiem interesuje się wicemistrz Polski – Śląsk Wrocław. Zawodnik miał nawet zostać zaproszony na testy, aby zaprezentować się przed Jackiem Magierą.




Pierwszy trening Śląska odbył się w miniony poniedziałek. Na razie nie wiadomo, czy Żyro przekonał do siebie nowych potencjalnych pracodawców. Wszystko powinno się jednak wyjaśnić w najbliższych dniach.

Tak wyglądała noga Messiego po urazie w finale Copa America. Boli od samego patrzenia

Leo Messi nie dokończył finałowego meczu Copa America z Kolumbią (1-0). Kapitan Argentyny musiał opuścić murawę w drugiej połowie ze względu na kontuzję. Internet błyskawicznie obiegło zdjęcie urazu 37-latka. Boli od samego patrzenia. 




Argentyna wygrała tegoroczną edycję Copa America. „Albicelestes” pokonali w finale świetnie dysponowaną Kolumbię 1-0 po golu Lautaro Martineza w dogrywce. Zwycięstwo zostało jednak okupione kontuzją Leo Messiego. Kapitan musiał opuścić swoją drużynę w 64. minucie.

Paskudny uraz

Już w pierwszej połowie Messi został poważnie poturbowany w starciu z Santiago Ariasem. Wówczas 37-latek potrzebował dłuższej interwencji sztabu medycznego, ale dotrwał do przerwy. W drugiej odsłonie nie było już tak kolorowo. Argentyńczyk w 64. minucie zgłosił, że nie da rady kontynuować gry. Na murawie zastąpił go Nicolas Gonzalez. Po zejściu na ławkę Messi zalał się łzami.

Krótko po meczu internet obiegło zdjęcie kontuzjowanej nogi kapitana „Albicelestes”. Opublikowała je hiszpańska „Marka”, ale szybko zaczęły je udostępniać również inne portale.




– To zraniło nas wszystkich. Copa America 2024 było naznaczone szokującym obrazkiem. Messi opuścił boisko ze łzami w oczach. Messi utykał, a gdy tylko dotarł na ławkę rezerwowych, lekarze przykładali lód do uszkodzonego miejsca. Zdjęcie jego kostki zszokowało fanów na całym świecie – pisało laopinionaustral.com.ar.

Zakończone Copa America było ostatnim takim turniejem Messiego w barwach Argentyny. Zawodnik potwierdzał już wcześniej, że zamierza zakończyć reprezentacyjną karierę. Na razie nie wiadomo, czy zdecyduje się jeszcze na występ podczas mistrzostw świata 2026. Decyzja ma jednak zapaść w najbliższym czasie.

– Dla mnie to ostatnie Copa America. Będę kontynuować karierę, ale wspólnie z Angelem Di Marią oraz Nicolasem Otamendim będzie to nasz ostatni występ na tym turnieju – mówił.  

– Po Copa zobaczę, jak się będę czuł i zdecyduję, co dalej – ujawnił. 

Przerażające obrazki po finale Euro. Anglicy wszczęli awantury w różnych miejscach w Europie [WIDEO]

Angielscy kibice byli wściekli po przegranym finale mistrzostw Europy. Wiele miast ucierpiało w wyniku awantur, jakie wszczęli na ulicach. 

 

„Synowie Albionu” drugi raz z rzędu przegrali finał Euro. Trzy lata temu lepsi od Anglików okazali się Włosi, zaś na tegorocznym turnieju – Hiszpanie.

Awantury

Porażka okazała się dla wielu angielskich kibiców zapalnikiem, który odpalił w nich furię i rozpoczęli zamieszki. Awantury rozpoczęły się najpierw w Berlinie, gdzie rozgrywano finał. W strefie kibica, w centrum miasta, Anglicy pobili się z Hiszpanami. Sytuacja była na tyle poważna, że do akcji musiały wkroczyć służby. Zamieszki wybuchły jednak także na trybunach.

Obecnie z różnych stron Europy napływają wieści o aresztowaniach angielskich kibiców. Zamieszki miały bowiem wybuchnąć nie tylko w Niemczech. Po ostatnim gwizdku niektórzy sympatycy „Synów Albionu” wyszli na ulice Londynu i zaczęli się wyładowywać na przechodniach. Podobna sytuacja miała miejsce w Benidormie na południu Hiszpanii.