Franciszek Smuda wierzy, że Grosicki pojedzie na Euro. Wskazał jego najważniejsze atuty

Paulo Sousa w poniedziałek ogłosił listę zawodników powołanych na Euro 2020. Oprócz 26 zawodników w szerokiej kadrze znalazł się także Radosław Majecki, który jedynie będzie brał czynny udział w treningach kadry w Opalenicy. Poza tym podano listę rezerwowych, z których selekcjoner będzie mógł skorzystać w razie kontuzji innych graczy. Tam pojawił się natomiast Kamil Grosicki. Franciszek Smuda w rozmowie ze sport.interia.pl skomentował decyzję Portugalczyka.

Choć wiele osób od dawna domagało się odsunięcia Grosickiego od reprezentacji, to on nadal dostawał powołania. Paulo Sousa nie wyłamał się i podobnie jak Jerzy Brzęczek zaprosił 32-latka na marcowe zgrupowanie „Biało-Czerwonych”.

Teraz jednak sytuacja może się odwrócić. Skrzydłowy otrzymał powołanie tylko teoretycznie. Znalazł się bowiem na liście rezerwowej, a więc wśród piłkarzy, których wyjazd na Euro zależy głównie od dyspozycji innych kadrowiczów.

Nagły zwrot?

Franciszek Smuda wróży jednak „Grosikowi” spektakularny obrót sytuacji. Były selekcjoner uważa, że na możliwym przeniesieniu go z rezerw do kadry na turniej zaważy jego doświadczenie. Poza tym, mimo wieku i braku rytmu meczowego wciąż posiada istotne atuty i umiejętności czysto piłkarskie.

– To doświadczony chłopak, ma niesamowity gaz, zawsze można go uruchomić, wykorzystać dla dobra zespołu. Zanim rozpoczniemy turniej Grosicki zostanie dołączony do kadry. Przed 10 laty nie był tak wartościowym zawodnikiem, jak teraz – stwierdził „Franz” w rozmowie z portalem sport.interia.pl.

Jeśli chodzi o sytuację Polaków w ofensywie Smuda nie ma większych obaw. Zdecydowanie bardziej 72-latek martwi się o pozycje obronne „Biało-Czerwonych”.

– Z 26 powołanych piłkarzy wykrystalizuje się wyjściowa jedenastka. Od dłuższego czasu narzekamy na defensywę, mamy deficyt w tej formacji. Nie mamy za to większych problemów z grą ofensywną. Dopóki „Lewy” jest na topie, to uciągniemy wszystko – zauważa.

Ostatni świetny mecz Arkadiusza Milika z Angers nie uszedł uwadze trenera. Smuda wierzy, że wraz z Lewandowskim 27-latek znowu stworzy idealny duet.

– Milik doszedł do dobrej formy, bo gra regularnie, nabrał wiary w swoje umiejętności. Tego potrzebuje każdy zawodnik. Może stworzyć dobrą parę napastników z Robertem Lewandowskim – podsumował.

Mateusz Borek doradza Paulo Sousie w powołaniach. „To idealny kandydat na superjokera”

Paulo Sousa niebawem ogłosi powołania na zbliżające się wielkimi krokami mistrzostwa Europy. W mediach nie brakuje sugestii odnośnie zawodników, którym mógłby dać szansę Portugalczyk. Jedną z propozycji wysunął Mateusz Borek. 

W poniedziałek opublikowana zostanie lista 26 nazwisk zawodników, którzy pojadą do Opalenicy. Tam „Biało-Czerwoni” będą mieli bazę przygotowawczą przed Euro 2020.

Superjoker?

Przed turniejem nie brakuje problemów. Z powodu kontuzji wypadło już kilku piłkarzy, którzy potencjalnie mieli ogromne szanse na wyjazd na mistrzostwa. Wśród nich między innymi jest Krzysztof Piątek. Mateusz Borek uważa, że z powodu nieobecności snajpera Herthy Berlin należy dać szansę piłkarzowi Piasta Gliwice.

– Do kwartetu napastników, obok Lewandowskiego, Arkadiusza Milika i Karola Świderskiego pojawi się zapewne Jakub Świerczok i ja tę nominację popieram w stu procentach – napisał na łamach „Przeglądu Sportowego”.

Dziennikarz zauważa, że samą swoją obecnością napastnik daje sporo kolegom z drużyny. W Ekstraklasie niejednokrotnie udowadniał swoją wartość. Borkowi imponują także inne atuty, które posiada 28-latek.

– Świerczok to facet wiecznie głodny i zmotywowany, z widoczną gołym okiem boiskową, pozytywną arogancją. To idealny kandydat na superjokera. A poza tym ta nominacja uwiarygodni selekcjonera, że ekstraklasę zna, ogląda i wyróżnia jej gwiazdy – uważa Borek.

Milik uwielbiany we Francji. Kibice błagają go, by został. „Potraktują cię jak króla”

Arkadiusz Milik w meczu z Angers zachwycił całą Francję. Polak skompletował hat-tricka i poprowadził Olympique Marsylię do zwycięstwa. Po spotkaniu występ napastnika chwalili zarówno dziennikarze, jak i kibice.

27-latek ma za sobą bardzo udane zawody. Milik strzelił swojego szóstego, siódmego i ósmego gola w Ligue 1 w barwach Marsylii. Trafienia Polaka zapewniły także jego drużynie grę w europejskich rozgrywkach w przyszłym sezonie.

Na ustach i na okładce

Popis Milika nie uszedł uwadze francuskich mediów. Snajpera docenili dziennikarze znad Sekwany, w większości zgodnie przyznając mu tytuł najlepszego piłkarza meczu. „L’Equipe” uhonorowało go nawet miejscem na okładce poniedziałkowego wydania gazety.

– Milik widział potrójnie. Autor hat-tricka, polski napastnik Arkadiusz Milik dał swojemu zespołowi zwycięstwo – napisano przy uzasadnieniu „ósemki” dla 27-latka.

Nieco wyższą notę, bo „8,5” przyznali Polakowi dziennikarze „Maxifoot.fr” oraz „Lephoceen.fr”. Oni także uznali Milika MVP spotkania.

– Decydujący. Po powrocie z szatni zapewnił sobie dublet po potężnym uderzeniu. Później wykorzystał jeszcze rzut karny – odnotował pierwszy serwis.

27-latek wywarł duże wrażenie we Francji. Jego występ przeciwko Angers zachwycił dziennikarze, którzy zauważają, jak wielką rolę odgrywa w nowej drużynie Polak.

– Milik to mocny punkt ekipy Sampaolego. Polak po raz kolejny potwierdził w niedzielny wieczór. Był nie do utrzymania i sprawił, że obrona rywali miała bardzo zły wieczór – napisano w „Madeinfoot”, gdzie Milik dostał ocenę „9”.

– Zdobył hat-tricka i dał zwycięstwo OM. Napastnik mógł nawet zakończyć mecz z czterema trafieniami na koncie – dodano w „Coeurmarseillais.fr”. Tam także napastnik otrzymał „dziewiątkę”.

Bohater

Kibice Marsylii od samego początku zakochali się w Miliku. Po hat-tricku z Angers ich miłość urosła jednak jeszcze bardziej. Pod wpisem, który 27-latek umieścił w mediach społecznościowych po spotkaniu pojawiły się emocjonalne odpowiedzi fanów.

– Zostań z nami w następnym sezonie – napisał pierwszy.

– Musisz tu zostać. Kochamy cię – dodał kolejny.

– Proszę, nie opuszczaj Marsylii, nie idź do żadnego innego klubu. My ciebie potrzebujemy. Musisz zobaczyć, że kiedy stadion się zapełni, potraktują cię jak króla Marsylii, zaufaj mi. Allez l’OM – napisano w kolejnym wpisie.

Milik z miejsca stał się jedną z najważniejszych postaci w Marsylii. Polak od transferu nazbierał 15 występów, w których łącznie strzelił dziewięć goli. W swoim dorobku ma także jedną asystę.

Przyszłość piłkarza pozostaje jednak niejasna. Kibice obawiają się, że latem 27-latek może opuścić Stade Velodrome. Francja miała być dla niego wyłącznie przystankiem po niefortunnym konflikcie z Napoli.

Dublet Milika przeciwko Angers! Łatwo poradził sobie z obrońcami rywali [WIDEO]

Arkadiusz Milik znowu strzela we Francji! Polak najpierw otworzył wynik w meczu Olympiuque Marsylii w meczu z Angers, a w drugiej połowie dołożył kolejnego gola. Napastnik wciąż ma szansę na hat-tricka.

27-latek otrzymał świetne podanie od Dimitriego Payeta, po czym wygrał pojedynek biegowy z obrońcami rywala. Piłkę z łatwością umieścił w bramce Angers po płaskim strzale między nogami bramkarza. Dla Milika był to już ósmy gol w tym sezonie w barwach Marsylii, licząc wszystkie rozgrywki.

Zobacz także pierwszą bramkę Milika

Paulo Sousa wybrał piłkarza w miejsce Arkadiusza Recy. Absolutny debiutant

Do tej pory Arkadiusz Reca uchodził za pewniaka do wyjazdu na mistrzostwa Europy. Niestety, kontuzja także i jego wykluczyła z nadchodzącego turnieju, a Paulo Sousa musi teraz wybrać jego następcę. Przez nieszczęście zawodnika Crotone wzrosły szanse Tymoteusza Puchacza z Lecha Poznań.

Nie ma wątpliwości co tego, że podstawowym lewym obrońcom reprezentacji Polski w najbliższym czasie będzie Maciej Rybus. Pod nieobecność Recy sytuacja zawodnika Lokomotivu jest w tym momencie niepodważalna i ma on niemal monopol na swojej pozycji.

Głównym problemem może się okazać (tfu, tfu) ewentualna kontuzja, bądź jakakolwiek niedyspozycja 31-latka. W tym wypadku przydałby się nam jeszcze jeden lewy obrońca na Euro, jako zmiennik dla „Ryby”.

Idealny kandydat?

Paulo Sousa w marcowych meczach eliminacji mistrzostw świata 2022 nie widział miejsca dla Tymoteusza Puchacza. Mimo to zaprosił później Lechitę do Warszawy, aby z trybun obejrzał spotkanie z Andorą. Tym samym dał młodemu zawodnikowi do zrozumienia, że dostanie jeszcze swoją szansę.

Kto wie, czy właśnie ona nie nadchodzi. Puchacz jest aktualnie głównym kandydatem do zastąpienia Arkadiusza Recy w kadrze na Euro 2020. Choć Lech Poznań wiosną głównie rozczarowywał swoich kibiców, to 22-latek potrafił potwierdzić swoje umiejętności. Dodatkowo nie da mu się odmówić woli walki i chęci do grania. Taki piłkarz wydaje się być doskonałym materiałem na zmiennika dla Macieja Rybusa.

Szeroka kadra na mistrzostwa Europy ma zostać podana 17 maja, a więc w poniedziałek. Konferencję Paulo Sousy zaplanowano na 11:45. Na niej poznamy zarówno piłkarza, który zastąpi Arkadiusza Recę, jak i resztę, których Portugalczyk wybrał do gry na turnieju.

Robert Lewandowski skomentował przejście do historii. Piękne słowa o rekordzie Mullera

Robert Lewandowski w sobotę po raz kolejny zapisał się w historii niemieckiego futbolu. Polak zdobył bramkę w meczu z Freiburgiem (2-2), która była jego 40. trafieniem w sezonie ligowym. Tym samym wyrównał rekord Gerda Mullera sprzed prawie 50 lat. Snajper skomentował swój niebywały wyczyn na Twitterze.

Lewandowski znajduje się aktualnie na ustach całego świata. Wszystkie media piszą o Polaku, zaś piłkarze i legendy futbolu gratulują mu spektakularnego osiągnięcia. Warto pamiętać, że 32-latek ma wciąż szanse na pobicie i ustanowienie nowego rekordu. Na tę chwilę jest drugim piłkarzem w historii, który strzelił 40 bramek w jednym sezonie Bundesligi. Tylko jeden gol dzieli go od wyśrubowania własnego osiągnięcia.

Duma

O Polaku w ciepłych słowach wypowiedzieli się już chyba wszyscy ludzie związani z Bayernem aktualnie bądź w przeszłości. Po bramce z Freiburgiem koledzy z drużyny zrobili nawet naszemu reprezentantowi szpaler i gratulowali przejścia do historii. Jak swój wyczyn komentuje natomiast sam Lewandowski?

– Osiągnąłem cel, który kiedyś wydawał się niemożliwy do wyobrażenia – napisał 32-latek na Twitterze.

– Jestem niesamowicie dumny, że tworzę historię Bayernu i odgrywam rolę w tworzeniu historii, które kibice będą opowiadać swoim dzieciom – podążając śladami takich legend, jak Gerd Muller – dopisał.

W ostatniej kolejce tego sezonu Bundesligi Bayern zmierzy się jeszcze na Allianz Arenie z Augsburgiem. Polak ma zatem jeszcze okazję na ustanowienie własnego rekordu i pobicie osiągnięcia legendarnego Gerda Mullera. Zadanie to jednak z pewnością nie będzie łatwe. W bramce rywali stanie najpewniej Rafał Gikiewicz, który nie odpuści swojemu rodakowi.

Robert Lewandowski powinien zrezygnować z rekordu Mullera? Interesująca sugestia niemieckiego dziennikarza

Już w sobotę Robert Lewandowski może przejść kolejny raz do historii Bundesligi. Polakowi brakuje jednego gola do wyrównania rekordu Gerda Mullera. Ba, 32-latek śmiało może pobić wyczyn niemieckiej legendy.

Lewandowski imponuje w tym sezonie strzelecką formą. Napastnik ma na koncie 39 trafień, a jeszcze niedawno leczył kontuzję kolana. Dzięki tak imponującemu dorobkowi niebawem może na stałe zapisać się w historii niemieckiej piłki nożnej.

Jeśli Polak strzeli tylko jednego gola (a ma na to dwa spotkania) to dorówna Gerdowi Mullerowi. Legenda Bayernu Monachium w sezonie 1971/72 zdobyła aż 40 bramek w jednym sezonie ligowym. Jego wyczyn był na tyle niesamowity, że do tej pory nikt nie był w stanie nawet do niego nawiązać. A minęło przecież prawie 50 lat.

Nieśmiertelny

Choć Lewandowski dzięki wyrównaniu lub ustanowieniu nowego rekordu przeszedłby do historii, to zdaniem niemieckiego dziennikarze istnieje lepszy sposób. Peter Ahrens z „Der Spiegel”, bo o nim mowa sugeruje, że 32-latek mógłby po prostu… zrezygnować ze strzelania kolejnych goli.

– Co by było, gdyby Lewandowski powiedział teraz, że rezygnuje z bicia rekordu? „To ukłon w stronę najlepszego strzelca, jakiego miał ten klub, dla którego ja również mogę grać. Jestem najlepszym piłkarzem świata, najlepszym strzelcem Europy, jestem piłkarzem roku w Niemczech, wygrałem Ligę Mistrzów. Zostawiam ten jeden rekord Muellerowi. Bo to Mueller. Ponieważ Bayern nigdy nie byłby klubem, jakim się stał bez Muellera” – uważa Ahrens.

Trzeba przyznać, że takie zachowanie kapitana reprezentacji Polski wywołałoby spore poruszenie. Prawdopodobnie jeszcze większe, niż samo pobicie rekordu Mullera. Ahrens dodaje jednak, że ma świadomość, że zapewne się to nie stanie.

– To uczyniłoby Roberta Lewandowskiego nieśmiertelnym wśród fanów w Monachium. To byłaby historia, która byłaby opowiadana jeszcze za 50 lat. Jak powiedziałem: to tylko myśl. Tak się na pewno nie stanie. Ale to byłoby coś od serca – dodał dziennikarz.

Wspaniałe słowa Haalanda o Piszczku. Norweg specjalnie przerwał wywiad [WIDEO]

Łukasz Piszczek w czwartkowy wieczór wraz z Borussią Dortmund sięgnął po Puchar Niemiec. Dla 35-latka był to wyjątkowy moment, gdyż niebawem rozstanie się z drużyną. Polak miał okazję do przeprowadzenia kilku wywiadów, za jeden z nich przerwał mu… Erling Haaland.

Piszczek rozegrał pełne 90 minut w finałowym meczu Pucharu Niemiec. Borussia Dortmund nie dała żadnych szans RB Lipsk i wygrała przekonująco, bo aż 4-1.

Prawy defensor po spotkaniu nie ukrywał swojego wzruszenia. Chwilę po ostatnim gwizdku sędziego internet obiegły zdjęcia płaczącego 35-latka. Później koledzy dosłownie nosili go na rękach.

„Legenda”

Po zakończonej rywalizacji przyszedł czas na rozmowy z mediami. Piszczek na gorąco, ze łzami w oczach przyznał, że spełnił swoje marzenie, aby zakończyć przygodę z BVB zdobyciem jakiegoś trofeum.

– Jestem tak szczęśliwy i dumny, że aż nie wiem co powiedzieć – mówił ze łzami w oczach. [WIĘCEJ]

Z Piszczkiem rozmawiał także dziennikarz „Sky”. Przed kamerami telewizji Polak znowu podkreślił, jak wiele znaczyło dla niego to zwycięstwo.

– To były czyste emocje. Poprzednie wywalczone tytułu też były niesamowite, ale ten dzień pozostanie ze mną do końca życia – podkreślił 35-latek.

Nagle obok Piszczka pojawił się Erling Haaland. Defensor zawiesił na chwilę głos, a do mikrofonu podszedł właśnie Norweg, który w pięknych słowach uhonorował starszego kolegę.

– Legenda. Zróbcie mu trochę miejsca, to wielka legenda – powiedział 20-latek, po czym uśmiechnął się szeroko.

https://twitter.com/ArturG_priv/status/1392977333418663937

Ebi Smolarek nie jest fanem Paulo Sousy. Były reprezentant Polski ocenił decyzję PZPN

PZPN niesłusznie zrezygnował z Jerzego Brzęczka? Euzebiusz Smolarek twierdzi, że Paulo Sousa nie był dobrym ruchem Zbigniewa Bońka. Jego zdaniem na stanowisku powinien pozostać były selekcjoner.

Ebi Smolarek karierę zakończył w 2013 roku. Obecnie przewodzi Polskiemu Związkowi Piłkarzy, który wspomaga byłych zawodników. Między innymi organizuje dla nich pomoc prawną czy działania po odwieszeniu butów na kołek.

Brzęczek powinien zostać?

W rozmowie z portalem „Interia.pl” Ebi podzielił się swoimi spostrzeżeniami dotyczącymi obecnej reprezentacji. 40-latek nie ukrywa, że nie podobała mu się zmiana selekcjonera. Były piłkarz nie jest fanem Paulo Sousy i jego filozofii.

– Co do Paulo Sousy, to nie uważam tego wyboru za dobry. Niemniej życzę naszej kadrze jak najlepszych wyników. Widać, że chłopaki potrafią grać w piłkę – stwierdził dla „Interii”.

Smolarek wypowiedział się także na temat zmiany prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej. Niebawem ze stanowiska ustąpi Zbigniew Boniek i teoretycznie nadal nie wiadomo, kto go zastąpi. Ebi zapewnia jednak, że jego ta posada nie interesuje.

– Nikt mi tego nie proponował, ale nawet gdyby tak było, to nie miałbym ochoty kandydować. Uważam, że w ostatnich latach Zbigniew Boniek wykonywał dobrą pracę, zrobił chyba to co mógł. Jestem zadowolony z pracy na stanowisku prezesa Polskiego Związku Piłkarzy. To daje mi dużo satysfakcji. Cieszy mnie, że mogę pomagać innym piłkarzom – zapewnił.

Ładne zachowanie piłkarzy AS Monaco. Zrobili szpaler dla rywali z czwartej ligi [WIDEO]

AS Monaco gładko przeszło przez półfinał Pucharu Francji. Klub z Księstwa rozbił czwartoligowe GFA Rumilly Vallieres (5:1). Po spotkaniu piłkarze Niko Kovaca okazali szacunek rywalom i oklaskali ich w tunelu.

W zeszłym sezonie ekipa z Rumilly wywalczyła awans do czwartej ligi francuskiej. Obecnie ambicje klubu sięgają utrzymania się w tej klasie rozgrywkowej, jednak to nie wszystko. Piłkarzom kopciuszka udało się dostać do półfinału Pucharu Francji, po drodze wygrywając siedem meczów (począwszy od pierwszej rundy).

W przedostatniej fazie nie sprawili sensacji i ulegli AS Monaco. Mimo porażki doceniono ich determinację. Piłkarze z Księstwa gratulowali niżej notowanym rywalom ambicji i walki. Po spotkaniu oklaskali ich, gdy zmierzali do szatni.

Puchar Francji był dla ekip pokroju Rumilly jedyną szansą na podjęcie jakiejkolwiek rywalizacji. Z powodu pandemii koronawirusa zawieszono wszystkie nieprofesjonalne rozgrywki piłkarskie. A te, na nieszczęście, zaczynają się właśnie od czwartej ligi.

Koniec sagi z Lewandowskim. Karl-Heinz Rummenigge uciął wszelkie plotki

Wokół Roberta Lewandowskiego narosło ostatnio mnóstwo plotek transferowych. Według nich Polaka interesuje wiele uznanych w Europie klubów. Jego agent także skupił się podobno na szukaniu zawodnikowi nowego otoczenia. Jaka jednak jest prawda?

Pierwsze informacje o możliwym transferze „Lewego” pojawiły się kilka tygodni temu. Z relacji angielskich i niemieckich mediów wynikało, że 32-latkiem żywiołowo interesuje się Chelsea oraz Manchester United. Później grono powiększyło się jeszcze o PSG.

„Oczywiście, że zostanie”

Choć pojawiało się coraz więcej domysłów to brakowało oficjalnego stanowiska Bayernu. Sam Lewandowski ostatnio zapewnił, że czuje się doskonale w Monachium i nie myśli o zmianie otoczenia. Teraz w podobnym tonie wypowiedział się Karl-Heinz Rummenigge.

– Oczywiście, że zostanie. Kto sprzedaje zawodnika, który strzela 60 goli każdego roku – zapewnił prezes Bawarczyków w podcaście „Meine Bayern-Woche”.

– Zahavi wie jak to funkcjonuje w Bayernie – dodał.

W tym sezonie Robert Lewandowski wystąpił w 38 meczach w barwach Bayernu. Łącznie strzelił w nich 46 goli i dołożył 9 asyst. W Bundeslidze nadal ma szansę na pobicie rekordu Gerda Mullera. Do wyrównania brakuje mu jednego trafienia.

„Kibice” Manchesteru United zablokowali autokar Liverpoolu. Pojazd był… pusty

Do nieciekawej sytuacji doszło w Anglii. Przed hitowym starciem Manchesteru United z Liverpoolem wandalizmu dopuścili się kibice „Czerwonych Diabłów”. Najpierw zastawili autokar „The Reds”, a następnie przebili w nim opony. Co jednak ciekawe… w środku nie było piłkarzy rywali z Anfield.

O 21:15 odbędzie się wielka bitwa na Old Trafford. Liverpool wciąż musi walczyć o awans do Ligi Mistrzów, zaś Manchester United czuje na karku oddech Leicester City. Losy wicemistrzostwa są zatem mocno uzależnione od wyniku wieczornego starcia. Z tego powodu piłkarzom obu drużyn będzie zależało na zwycięstwie.

Wandalizm

Emocje udzielają się także „kibicom”. Ci jednak „popisali się” jedynie głupotą. „Fani” Manchesteru postanowili… zaatakować autokar przewożący zawodników rywali na Old Trafford. Zastawili więc pojazd, po czym przebili w nim opony.

Na szczęście okazało się, że był on… pusty! To nie żart, według brytyjskich mediów działacze Liverpoolu wysłali dwa autokary. „Sympatycy” „Czerwonych Diabłów” natknęli się na niewłaściwy pojazd, jednak o braku piłkarzy „The Reds” w środku dowiedzieli się za późno.

https://twitter.com/utdreport/status/1392883330991931398

Antonio Conte vs Lautaro Martinez. Inter zorganizował walkę bokserską [WIDEO]

Ciekawe rozwiązanie sprzeczki zaprezentował Inter Mediolan. Podczas ostatniego meczu starli się Antonio Conte z Lautaro Martinezem. Jak rozładowano emocje? Urządzono… walkę bokserską!

Łatwo się domyśleć, że w niebieskiej części Mediolanu panuje świetna atmosfera. Piłkarze „Nerazzurrich” wygrali mistrzostwo Włoch i przerwali dominację Juventusu w Serie A. Duża w tym zasługa Antonio Conte, który uporządkował zawodników według swojej filozofii.

Walka bokserska na rozwiązanie kłótni

Oczywiście, mimo doskonałej atmosfery w drużynie nadal dochodzi do lekkich spięć. Jest to w pełni naturalne, a sztuką jest później zażegnanie złych emocji. A taki znalazł się właśnie w Interze.

W środę spięli się ze sobą wspomniany Antonio Conte z Lautaro Martinezem. Panowie postanowili jednak rozwiązać sprawę po męsku i przenieść sprzeczkę na ring. Tym właśnie sposobem w czwartek na kolejnych zajęciach zorganizowano walkę bokserką między Argentyńczykiem a Włochem. Co ciekawe, w rolę spikera wcielił się Romelu Lukaku, a Inter zamieścił filmik na Twitterze.

https://twitter.com/Inter/status/1392864715953512451?s=19

Koniec sezonu dla Krzysztofa Piątka. Kontuzja wykluczy go także z Euro?

Krzysztof Piątek kontuzjowany! Napastnik reprezentacji Polski i Herthy Berlin doznał urazu kostki po starciu w meczu z Schalke. Jak wykazały dokładne badania 26-latek złamał kostkę. To dla niego koniec sezonu. Co z Euro?

W 58. minucie spotkania z Schalke Piątek opuszczał już boisko w asyście lekarzy. Pewne było, że uraz jest poważny, aczkolwiek nie było wiadome jak bardzo.

Przeczuwał to z kolei Pal Dardai, który od początku był bardzo pesymistycznie nastawiony do całej sytuacji. Szkoleniowiec Herthy udzielił dosyć jednoznacznej wypowiedzi po ostatnim gwizdku sędziego.

– Uraz Krzysztofa? Nie wygląda to dobrze. Jest do d**y – stwierdził w środę.

Wyniki

W czwartek rano ukazały się szczegółowe wyniki badań Polaka. 26-latek złamał kostkę. Hertha wydała także komunikat, w którym poinformowała, że dla Piątka jest to koniec sezonu.

– Napastnik doznał złamania kostki i nie będzie już dostępny w ostatnich meczach (…) Wracaj do zdrowia, Kris! – napisano.

Kontuzja tego typu oznacza dla Piątka również zagrożone Euro. Czas potrzebny do zrośnięcia się kostki liczy się nawet do sześciu tygodni. Do tego dochodzi jeszcze okres rehabilitacji i wrócenia do rytmu meczowego. Jeśli snajperowi uda się do turnieju wyleczyć ten uraz – będziemy mogli mówić o cudzie.

Dla Paulo Sousy nie jest to jedyna zła wiadomość. W czwartek przedwcześnie trening Bayernu zakończył także Robert Lewandowski. „Bild” podał, że 32-latek wytrzymał jedynie 40 minut. Po tym czasie doznał urazu bez kontaktu z przeciwnikiem. Do budynku klubowego wrócił z lekarzem oraz fizjoterapeutą.

Obecnie nie dostaliśmy więcej informacji. Prawdopodobnie jeszcze w czwartek powinien pojawić się oficjalny komunikat Bayernu w sprawie stanu zdrowia Lewandowskiego.

Robert Lewandowski z kolejną kontuzją? Polak skończył trening Bayernu przed czasem

Z Monachium docierają do nas niepokojące wieści. Robert Lewandowski przedwcześnie zakończył trening Bayernu i wraz z lekarzem i fizjoterapeutą udał się do klubowego ośrodka – podaje „Bild”. Póki co niemieccy dziennikarze nie podali więcej szczegółów odnośnie urazu 32-latka.

Jeszcze kilka dni temu radowaliśmy się z powrotu Roberta Lewandowskiego do gry po kontuzji kolana. Snajper wrócił do składu Bayernu i od razu uczcił go bramką. W ostatnim meczu z Borussią M’Gladbach” dobitnie potwierdził, że wyleczył uraz i ustrzelił hat-tricka. 32-latek stoi przed wielką szansą pobicia rekordu Gerda Mullera, jednak z Monachium dobiegają niepokojące wieści.

Kolejna przerwa?

„Bild” podał w czwartek, że Lewandowski opuścił trening Bawarczyków zaledwie po 40 minutach. Co gorsza, na twarzy napastnika pojawił się grymas bólu, zaś do urazu miało dojść bez kontaktu z przeciwnikiem.

Trening dla Polaka wówczas się skończył, a do klubowego budynku wrócił w towarzystwie lekarza dr. Jochenem Hahne i fizjoterapeutą Giannim Bianchim. Na razie nie wiadomo, jak poważnego urazu nabawił się Lewandowski, jednak Bayern prawdopodobnie jeszcze tego samego dnia wyda oficjalny komunikat w jego sprawie.

https://twitter.com/BILD/status/1392795561607188480