UEFA wybrała organizatora Euro 2028? Media przekonane, że decyzja zapadła

Choć do ogłoszenia organizatora mistrzostw Europy w 2028 roku pozostało jeszcze sporo czasu, to „Daily Mail” ma swojego faworyta. Według brytyjskiego dziennika Euro wspólnie zorganizuje Wielka Brytania i Irlandia. 

UEFA ma wybrać miejsce na mistrzostwa 2028 do września 2023 roku. Jeśli jednak wpłynie do niej tylko jednak oferta, to kandydatura może zostać zatwierdzona wcześniej. Niewykluczone, że w przypadku tej imprezy tak się właśnie stanie.

Wyspiarskie Euro

„Daily Mail” sugeruje bowiem, że swoją kandydaturę wysuną tylko Wielka Brytania i Irlandia. Ze swojego zgłoszenia zrezygnować ma Turcja, która już dwukrotnie nie zdobyła poparcia. Propozycja zorganizowania turnieju w Rosji upadła ze względu na inwazję na Ukrainę.

Dziennik pominął w swoich rozważaniach dwie inne propozycje. Konkretnie mowa o komitecie Bułgarii, Grecji, Rumunii i Serbii (Bałkany) oraz Danii, Szwecji, Norwegii i Finlandii (Skandynawia).

– UEFA mocno zachęcała Wielką Brytanię i Irlandię do złożenia oferty w trakcie nieformalnych rozmów w zeszłym roku. Taka kandydatura jest uznawana za wolną od ryzyka. Turniej byłby zabezpieczony finansowo i rozgrywany przy pełnych trybunach – argumentuje „Daily Mail”.

– Euro 2024 odbędzie się w Niemczech. Kierownictwo UEFA wyraziło silne pragnienie, by kolejny turniej odbył się na innym ważnym rynku. Takim, który zagwarantuje ogromne zyski po tym, jak w zeszłym roku UEFA poniosła ok. 700 mln funtów strat z powodu pandemii koronawirusa – dodali dziennikarze. 

Jeśli chodzi o stadiony, na których miałyby się odbywać mecze Euro 2028, to w Anglii odpowiednich obiektów nie brakuje. Problem pojawia się jednak w Irlandii. Choć Aviva Stadium w Dublinie spełnia wymogi UEFA (minimum 30 tysięcy pojemności), to Windsor Park w Belfaście może przyjąć na trybunach „zaledwie” 18,5 tysiąca.

Wzruszające słowa Zinczenki nt. wojny na Ukrainie. „Gdyby nie córka, byłbym tam”

Podczas gdy Ukraińcy dzielnie stawiają czoła rosyjskiej agresji, niektórzy z ich rodaków przebywają poza granicami kraju, zajmując się codzienną pracą. W tym gronie znajduje się między innymi Oleksandr Zinczenko. Piłkarz Manchesteru City w rozmowie z Garym Linekerem wyznał, co powstrzymuje go przed wyruszeniem na wojnę. 

To już dziesięć dni, od rozpoczęcia zbrojnych działań Rosji na terenie Ukrainy. Na razie nasi sąsiedzi wciąż zachowują niepodległość i dzielnie stawiają czoła agresorowi. Niestety życie oddało już wielu ludzi. Poza żołnierzami zginęli także niewinni cywile, w tym dzieci.

Byłby tam, gdyby nie córka

W rozmowie z Garym Linekerem na „BBC Sport” Oleksandr Zinczenko wypowiedział się na temat tragedii, rozgrywającej się w Ukrainie. Piłkarz Manchesteru City przyznał, że nie umie poradzić sobie z emocjami inaczej, niż płacząc.

– Po prostu płaczę. Minął już tydzień, ale płaczę nawet wtedy, gdy wracam z treningu. To wszystko siedzi w mojej głowie. Wyobraź sobie miejsce, w którym się urodziłeś, gdzie dorastałeś, w którym została pusta ziemia. Mogę pokazać milion zdjęć i filmów z każdego miasta w moim kraju, które zniszczyli Rosjanie – wyznał.

– Operacja bezpieczeństwa? Nie. To jest prawdziwa wojna. To, co robi Rosja, jest nie do przyjęcia. Trzeba to zatrzymać. Ludzie w Ukrainie umierają z głodu. Walczą o przetrwanie, śpią w bunkrach – dodał.

Do sił obrony terytorialnej Ukrainy wstąpiło już wielu sportowców. Internet obiegły już zdjęcia między innymi pięściarzy Oleksandra Usyka i Wasyla Łomaczenko, ale także tenisisty Serhija Stachowskiego czy biatlonisty Dmytro Pidrucznego. Zinczenko wyznał, że również wróciłby do ojczyzny, gdyby nie wzgląd na rodzinę.

– Szczerze mówiąc: gdyby nie moja córka, moja rodzina, to byłbym tam teraz. Taki się urodziłem. Znam ludzi z mojego kraju, ich mentalność. Wszyscy myślą tak samo – przyznał.

– Jestem dumny, że jestem Ukraińcem. Będę nim do końca życia. Kiedy patrzę, jak ludzie walczą o przetrwanie… Brakuje mi słów. Znam mentalność rodaków. Wolą umrzeć niż się poddać – podsumował Ukrainiec.

Juergen Klopp potwierdza: „Dotrwać i wtedy powiedzieć 'dziękuję bardzo”

Liverpool zbliża się do zakończenia pewnego etapu w swojej historii. Juergen Klopp potwierdził, że po wygaśnięciu obecnej umowy zamierza opuścić Anfield. Nastąpi to w 2024 roku. 

Klopp ponownie przywrócił blask „The Reds”. Niemiec za sterami Liverpoolu zdobył zarówno upragnione mistrzostwo Anglii, jak i Ligę Mistrzów. Do gabloty dołożył także Puchar Ligi, Superpuchar UEFA i wygraną w Klubowych Mistrzostwach Świata.

Koniec ery

54-latek związał się z Liverpoolem w 2015 roku i od tamtej pory nieprzerwanie prowadzi zespół z Anfield. Jego przygoda zbliża się jednak nieuchronnie do końca. Już jakiś czas temu pojawiły się wieści, według których Klopp obiecał bliskim, że po wygaśnięciu umowy zrobi sobie przerwę od pracy. Teraz oficjalnie potwierdził te informacje.

– Plan jest taki, żeby dotrwać do 2024 roku i wtedy powiedzieć: „dziękuję bardzo” – wyznał.

Oczywiście kibice Liverpoolu mają nadzieję, że Klopp zmieni zdanie i przedłuży kontrakt wygasający za dwa lata. Dziennikarze postanowili dopytać Niemca, czy jest coś, co sprawiłoby, że zmieni zdanie.

– Muszę mieć odpowiedni poziom energii. Uwielbiam to, co robię, ale kilka razy powiedziałem, że muszę mieć coś poza ciągłymi myślami o utalentowanych, przystojnych i miłych piłkarzach. Teraz jestem pełen energii, ale muszę się upewnić, że tak zostanie – oznajmił.

– Jeśli zdecyduję się odejść, to nie będzie to miało nic wspólnego ze składem. Wszystko, co robimy, to praca długoterminowa. Ten klub musi być coraz lepszy. Zwłaszcza, gdy mnie już tu nie będzie. Taki jest plan, nad tym pracujemy. Nie jest ważne, jak długo będę w Liverpoolu. Ważniejsze jest to, co zrobimy do tego czasu – podsumował Klopp.

Liverpool w bieżącym sezonie zajmuje drugie miejsce w tabeli Premier League. Do liderującego Manchesteru City traci sześć punktów. W sobotę „The Reds” będą mieli szansę zmniejszyć stratę w pojedynku z West Hamem United.

McGregor przedstawił swoją ofertę wykupienia Chelsea. Abramowicz się skusi?

Nadal nie znaleziono zdecydowanego na wykupienie Chelsea od Romana Abramowicza. Na razie Rosjanin ma prowadzić negocjacje z zainteresowanymi, lecz brakuje porozumienia. Tymczasem, po cichu, do negocjacji włącza się Conor McGregor. 

Abramowicz ogłosił kilka dni temu wystawienie Chelsea na sprzedaż po prawie dwudziestu latach. Ma to oczywiście związek z wizerunkiem, jaki mają obecnie na świecie Rosjanie po ataku na Ukrainę. Dodatkowo oligarcha miał się przestraszyć sankcji, jakie mogą go dotknąć.

W piątek pojawiła się informacja, że 55-latek rozpoczął rozmowy z tureckim biznesmenem Muhsinem Bayrakiem. Co więcej, negocjacje mają zmierzać w dobrym kierunku.

Nowy chętny

Tymczasem na Twitterze niespodziewanie udzielił się Conor McGregor. Irlandzki zawodnik MMA opublikował swoją ofertę w odpowiedzi na wpis Sky Sports. Ile zaproponował?

– Niniejszym przedstawiam swoją ofertę w wysokości 1,5 miliarda funtów – napisał.

https://twitter.com/TheNotoriousMMA/status/1499799902611816454?ref_src=twsrc%5Etfw%7Ctwcamp%5Etweetembed%7Ctwterm%5E1499799902611816454%7Ctwgr%5E%7Ctwcon%5Es1_&ref_url=https%3A%2F%2Fwww.meczyki.pl%2Fnewsy%2Fconor-mcgregor-kupi-chelsea-zawodnik-ufc-przedstawil-propozycje%2F183832-n

Warto przypomnieć, że nie jest to pierwszy raz, gdy McGregor wykazuje chęć kupienia klubu piłkarskiego. Jakiś czas temu media łączyły go z wykupieniem Manchesteru United.

Legia szykuje kolejne zmiany w zarządzie. Zwolnią dyrektora zatrudnionego w grudniu?

W grudniu ubiegłego roku do Legii Warszawa w roli dyrektora sportowego trafił Paweł Tomczyk. Według informacji weszło.com, były pracownik Rakowa Częstochowa niebawem opuści stolicę Polski. Jego przygoda ma potrwać jeszcze tylko kilka miesięcy. 

Pod koniec 2021 roku Legia Warszawa ogłosiła, że Paweł Tomczyk został wicedyrektorem sportowym klubu. Wcześniej pracował z powodzeniem w Rakowie Częstochowa.

Szybki koniec przygody

Jak podał Maciej Wąsowski z weszło.com przygoda Tomczyka z Legią długo już nie potrwa. Ma on odejść jeszcze tego lata, 30 czerwca. Według dziennikarza jest to bezpośrednio związane z powrotem do Warszawy Radosława Mozyrki, który rozstał się z Wartą Poznań. W stołecznym klubie natomiast pełni teraz funkcję dyrektora działu skautingu.

Warto przypomnieć, że w krótkim czasie Legia przeprowadziła sporo zmian na szczeblu zarządzającym klubu. Jeszcze niedawno Jacek Zieliński zastąpił na stanowisku Radosława Kucharskiego.

Rosja zmieni federację piłkarską? Niespodziewany pomysł dziennikarzy

Rosyjska federacja została zawieszona przez UEFA i FIFA w swoich strukturach. Z tego powodu zarówno kluby, jak i reprezentacja tego kraju nie może brać udziału w międzynarodowych i międzykontynentalnych rozgrywkach. Okazuje się jednak, że mają pewien plan na uniknięcie nałożonych sankcji. 

Atak Rosji na Ukrainę wiązał się z nałożeniem na to pierwsze państwo ogromnych kar w różnych dziedzinach. Jeśli chodzi o piłkę nożną, to UEFA oraz FIFA zawiesiły „Sborną” w swoich strukturach. Sankcje tyczą się zarówno udziału w mistrzostwach świata w Katarze, jak i gry klubów w europejskich pucharach.

– Kraje europejskie i sportowcy odmawiają konkurowania z nami. Nasz sport zawęża się do poziomu lokalnego. To jest izolacja. Powrót do europejskich rozgrywek piłkarskich w najbliższych latach będzie trudny, prawdopodobnie niemożliwy – napisano na matchtv.ru.

Rosjanie protestują oczywiście przed izolacją od elity futbolu. Do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu w Lozannie wpłynął już sprzeciw federacji odnośnie wykluczenia z baraży do mistrzostw świata. Przypomnijmy, że „Sborna” miała 24 marca zagrać z reprezentacją Polski.

FIFA (po namowach PZPN-u) zdecydowała się jednak zawiesić Rosję w swoich strukturach. Obecnie toczą się rozważania nad przyznaniem walkowera na rzecz „Biało-Czerwonych”. Najpierw natomiast negatywnie wniosek rosyjskiej federacji musi rozpatrzeć TAS.

Jak to obejść?

Według matchtv.ru Rosjanie wpadli już na pomysł, jak poradzić sobie z nałożonymi sankcjami. Paść miała propozycja, aby UEFĘ zamienić na… AFC, czyli azjatycką federację piłkarską.

Co ważne, w przeszłości dochodziło już do podobnych precedensów. Przykładem jest, chociażby, Kazachstan, który w 2002 roku zamienił AFC na UEFĘ. Idąc dalej mamy Australię, która w 2006 roku zamieniła OFC na AFC.

Cały proces potrwa prawdopodobnie około dwóch lat. Istotna jest jednak także reakcja innych członków federacji. Rosjanie podkreślają, że ta może nie być zbyt optymistyczna, lecz sytuacja jest zdecydowanie lepsza niż w Europie.

– Politycznie ostro przeciwna dołączeniu Rosji będzie z pewnością Japonia, prawie na pewno Australia i Korea Południowa. Na razie możemy liczyć na wsparcie Iranu, Syrii, prawdopodobnie Chin, Kataru i byłych republik radzieckich. Nie ma totalnej wrogości jak w Europie, więc można spróbować – piszą rosyjscy dziennikarze. 

Nowy kandydat na sparingowego rywala Polaków. To przyszły rywal Francji

FIFA wciąż nie podjęła decyzji w sprawie udziału reprezentacji Rosji a barażach o wyjazd na mistrzostwa świata. Federacja czeka na wyrok Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu w Lozannie. Tymczasem Polski Związek Piłki Nożnej poszukuje sparing partnera dla kadry Czesława Michniewicza na 24 marca (dzień planowanego meczu z Rosją w Moskwie). Z kim może się zmierzyć?

Zagraniczne i polskie media od kilku dni stawiają sprawę jasno – rosyjska reprezentacja zostanie wykluczona z udziału w barażach o mistrzostwa świata. Tym samym Polska wygra walkowerem i zamelduje się w finale baraży, gdzie zagra z Czechami lub Szwecją.

Na razie jednak nie otrzymaliśmy oficjalnego potwierdzenia ze strony FIFA. Prawdopodobnie federacja wciąż oczekuje na decyzję Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu. RFU złożyło bowiem apelację do instytucji w Lozannie.

Potencjalni sparingpartnerzy

PZPN, tak czy inaczej, nie wyobraża sobie gry z Rosją, gdy równolegle trwa inwazja na Ukrainę. Swój sprzeciw jasno wyraził już Cezary Kulesza, ale i piłkarze reprezentacji Polski na czele z Robertem Lewandowskim. Dlatego związek i tak szuka rywala, z którym podopieczni Czesława Michniewicza zmierzą się 24 marca (planowany mecz z Rosją).

Kto jest brany pod uwagę? Do niedawna mówiono o reprezentacji Szkocji, która miała zaplanowane spotkanie z Ukrainą. Z wiadomych przyczyn się ono nie odbędzie. Okazuje się jednak, że poza tym krajem pojawił się inny kandydat.

W Europie w okresie 23-25 marca przebywać będzie reprezentacja RPA. 29 marca rozegra ona mecz z Francją. Tomasz Dębek na portalu sportowy24.pl przekazał, że ta właśnie drużyna może więc zostać potencjalnym rywalem Polaków. Informację przekazał również Paweł Gołaszewski z PilkaNozna.pl.

Na razie nie wiadomo, kto za 20 dni stanie się rywalem Polaków. Wybór jest jednak niewielki ze względu na to, że większość zespołów ma już zaplanowane swoje spotkania. Warto również pamiętać, że PZPN otrzymał ofertę sparingu od reprezentacji Kraju Basków.

Krychowiak ma „na stole” ofertę z innego klubu. „Z miejsca mógłby podpisać umowę”

Grzegorz Krychowiak stanął na czele „buntu” zagranicznych piłkarzy występujących w FK Krasnodar. 32-latek chce jak najszybciej rozwiązać swój kontrakt z klubem, do czego namawiał również swoich kolegów. Jakub Kwiatkowski, rzecznik reprezentacji Polski zdradził, że pomocnik po zerwaniu umowy nie będzie musiał długo szukać nowego pracodawcy. 

Po inwazji Rosji na Ukrainę wielu zawodników stwierdziło, że nie chce grać w klubie z kraju-agresora. Tym bardziej że UEFA oraz FIFA nałożyły już na drużyny i reprezentację narodową swoje sankcje. Między innymi wykluczyły one rosyjskie zespoły z europejskich rozgrywek.

Wśród piłkarzy, którzy chcą koniecznie zmienić otoczenie znalazł się Grzegorz Krychowiak. Ba, polski pomocnik miał zainicjować „bunt” w drużynie i namawiać swoich kolegów do zerwania kontraktów. Ostatecznie jednak wszyscy poza nim zdecydowali się na zawieszenie swoich umów. „Krycha” wciąż twardo stoi przy swoim i negocjuje unieważnienie dokumentów.

Zostanie na lodzie?

Warto zaznaczyć, że ewentualnie zerwanie umowy może się wiązać z półrocznym okresem bezrobocia dla Krychowiaka. Może, ale nie musi. FIFA rozważa bowiem wydłużenie okienka transferowego do końca marca, tak aby piłkarze z Rosji oraz Ukrainy mogli znaleźć nowe kluby, jeśli zrezygnują z aktualnych umów.

Wiele wskazuje na to, że federacja faktycznie wprowadzi taką zmianę i ułatwi piłkarzom zmianę pracodawcy. Jeśli chodzi natomiast o same poszukiwania nowego klubu, to Krychowiak nie musi się martwić. Jakub Kwiatkowski, rzecznik reprezentacji Polski zdradził na kanale „Cioną po oczach”, że 32-latek ma „na stolę” ofertę od innej drużyny.

– Ma jedną bardzo poważną ofertę na stole. Gdyby się zdecydował i dogadał z Krasnodarem w sprawie rozstania, to praktycznie z miejsca mógłby podpisać umowę z nowym klubem. Jego agent rozmawia z władzami zespołu, żeby ten kontrakt została rozwiązany. Wszyscy czekają też na to, co zrobi FIFA. Okienka transferowe w najważniejszych ligach europejskich są zamknięte. Być może zapadnie decyzja, aby do końca marca przedłużyć okienko dla tych, którzy grali w Rosji bądź na Ukrainie – oznajmił Kwiatkowski.

– Grzegorz wykazał dużo cywilnej odwagi. Wrzucił oświadczenie polskich piłkarzy na swoje media społecznościowe, a wiadomo, że gra w rosyjskim klubie. Teraz zdecydował się z niego odejść. Atmosfera na terenie Rosji będzie gęstniała z każdym kolejnym dniem – dodał.

Ambasador RP na Ukrainie: „Bardziej się martwię o wynik Legii niż o moje bezpieczeństwo”

Bartosz Cichocki, ambasador Polski w Ukrainie i jedyny z krajów Unii Europejskiej rano rozmawiał z Robertem Mazurkiem z RMF FM. Gość dziennikarza obecnie przebywa w Kijowie, więc w centrum agresji rosyjskiej. Jak sam jednak przyznał – bardziej niż o swoje bezpieczeństwo, obawia się… wyniku najbliższego meczu Legii. 

Minęło już dobrych kilka dni od rozpoczęcia inwazji na Ukrainę. Siły rosyjskie, mimo dużej przewagi liczebnej, nie radzą sobie jednak z uporczywie walczącymi obrońcami. Wciąż trwają walki o najważniejsze miasta, jak Kijów czy Charków oraz o strategiczne lokalizacje.

„Martwię się o wynik Legii”

W Ukrainie stacjonuje wielu polskich dziennikarzy, stale relacjonujących stan wojny. Również Bartosz Cichocki, ambasador Polski przebywa na wschodzie, w ukraińskiej stolicy, a więc w Kijowie. Co więcej, jest on jedynym ambasadorem z krajów Unii Europejskiej, który pozostał w Ukrainie.

https://twitter.com/christopherjm/status/1499474258283614213?s=21&fbclid=IwAR2hg_Bk8xMyQhDQZ7c9I-4_jiug-O4ghBQjlTRw6KJ4yajbgofbTF-YY5A

Polityk udzielił wywiadu Robertowi Mazurkowi z RMF FM, w którym opowiedział o sytuacji obrońców. Jeśli chodzi o Kijów, to zapewnił, że wciąż jest bieżąca woda oraz prąd, nie brakuje także łączności i ogrzewania. Jednocześnie udzielił dość zabawnej wypowiedzi, zapytany o to, czy nie obawia się o własne bezpieczeństwo, przebywając w strefie wojny.

– Myśli pan, że mogą nie wejść do Kijowa? Cała ofensywa zdaje się do tego prowadzić – zapytał Mazurek.

– To jest być może ich plan, ale to nie znaczy, że on im się uda. Ja będąc wewnątrz bardziej się martwię o weekendowy wynik Legii Warszawa niż o moje bezpieczeństwo – odparł Cichocki.

Rosja walczy o przywrócenie do świata futbolu. Federacja złożyła apelację

Na rosyjski futbol spadło już wiele potężnych sankcji. UEFA oraz FIFA wykluczyły kluby i reprezentację z kluczowych, międzynarodowych oraz międzykontynentalnych rozgrywek. Tamtejszy związek postanowił odwołać się od kar do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu w Lozannie. 

W wyniku agresji Rosji na Ukrainę na kraj Wladimira Putina spadły poważne sankcje sportowe. Rosja zostaje odsunięta od kolejnych wydarzeń w szeroko pojętym sporcie. Jeśli chodzi o piłkę nożną, to UEFA wykluczyła Spartaka Moskwa z udziału w Lidze Europy i odebrała Sankt Petersburgowi organizację finału Ligi Mistrzów. FIFA natomiast wyeliminowała „Sborną” z gry w barażach o wyjazd na mistrzostwa świata.

Odwołanie

Dla Rosjan napływające kary są nie do przyjęcia. RFU (federacja piłkarska Rosji) poinformowało na swojej stronie internetowej, że nie zamierza zostawić sprawy samej sobie. W opublikowanym oświadczeniu potwierdzono, że związek zgłosił się do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu w Lozannie. Tym samym rozpoczęła się walka o przywrócenie Rosji do świata futbolu.

– RFU oczekuje przywrócenia męskich i żeńskich reprezentacji we wszystkich turniejach, w których brały udział, a także odszkodowania za poniesione szkody – czytamy w oświadczeniu.

Ewentualne ukorzenie się trybunału przed apelacją Rosjan oznaczałoby bojkot innych federacji. Przypomnijmy, że PZPN jako pierwszy zapowiedział rezygnację z udziału w barażach o mundial, jeśli „Sborna” nie zostanie ukarana za wojnę w Ukrainie. Za zdecydowanym protestem Polaków poszedł następnie szwedzki oraz czeski związek piłkarski. Później swój sprzeciw wyrażały również inne organizacje.

Nowy pomysł FIFA. Organizacja rozważa wydłużenie okienka transferowego

Tomasz Włodarczyk z portalu meczyki.pl poinformował o pomyśle FIFA. Dziennikarz podał, że organizacja rozważa przedłużenie okienka transferowego do końca marca. Taki plan popiera PZPN, który miał już przygotować specjalne pismo w tej sprawie. 

Z powodu wojny w Ukrainie zawieszone zostały rozgrywki Premier-Liha (najwyższy szczebel w kraju). Z tego powodu wielu zawodników nie może kontynuować kariery. Pokrzywdzeni są także piłkarze drużyn rosyjskich, którzy nie chcą dłużej przebywać w kraju agresora. FIFA rozważa więc przedłużenie okienka transferowego do końca marca, aby zawodnicy mogli znaleźć sobie nowe kluby.

Transfery lub wypożyczenia

Po ataku na Ukrainę zaczęły narastać głosy o chęci opuszczenia kraju przez obcokrajowców. Głośno było między innymi o „buncie”, wywołanym w Krasnodarze przez Grzegorza Krychowiaka. Media podawały, że Polak namówił swoich kolegów do rozwiązania kontraktów z klubem.

W Rosji gra jeszcze kilku innych reprezentantów Polski. Poza Krychowiakiem wciąż znajdują się tam: Sebastian Szymański, Maciej Rybus czy Rafał Augustyniak. Nie wiadomo jednak, czy oni również chcieliby zmienić otoczenie ze względu na tragiczne wydarzenia w Ukrainie.

Włodarczyk podaje, że w wyniku tej sytuacji FIFA rozważa przedłużenie okienka transferowego do końca marca. Dziennikarz dodaje, że nie wie, na jakiej zasadzie będzie się ono odbywać. Możliwe, że w grę wejdą więc wyłącznie wypożyczenia, aby nie osłabić znacząco ukraińskich drużyn, które finalnie mogłyby po prostu zbankrutować, a na pewno znacząco się osłabić.

Byłaby to sytuacja „win-win” dla obu stron. Kluby mogłyby zarobić nieco pieniędzy przy braku osłabień, zaś zawodnicy mogliby dokończyć sezon w „normalnych” warunkach. Dla przykładu: Tomasz Kędziora przebywa obecnie w Lechu Poznań, gdzie otrzymał pozwolenie na trenowanie. Gdyby Lech otrzymał opcję wypożyczenia swojego wychowanka, to zyskałby wartościowego gracza, a on sam mógłby wrócić do regularnych występów.

Obrzydliwe słowa dyrektora RB Lipsk. „Obcy nie będą mówić, co zrobić z pieniędzmi”

RB Lipsk zdecydowanie deprecjonuje i pozostaje obojętny na inwazję Rosji na Ukrainę. Dyrektor klubu przekroczył jednak wszelkie granice po meczu pucharowym z Hannoverem 96. 

Od kilku dni trwa wojna w Ukrainie. Na wschodzie Europy giną ludzie, zarówno żołnierze, jak i zwykli cywile. W pogłębiającym się zbrojnym konflikcie cierpią również dzieci.

Znieczulica

W obliczu tragedii wiele klubów wykazuje wsparcie dla Ukrainy, organizując pomoc pieniężną, czy innej maści aktywności. Rosyjskie drużyny natomiast wykluczono z europejskich rozgrywek. Poza sankcjami, jakie spadły na reprezentację „Sbornej” ucierpiał także Spartak Moskwa, którego wykluczono z gry w Lidze Europy. W 1/8 finału miał się on spotkać z RB Lipsk.

Niemiecki klub początkowo protestował przed takim wyjściem, argumentując, że polityka nie powinna wpływać na futbol. Takie tezy wygłaszano, mimo że rywala Lipsk poznał już po wybuchu wojny. Ostatecznie jednak Spartak został wyrzucony, a RB automatycznie awansowało do ćwierćfinału.

Na tym nie skończyła się z kolei znieczulica szefostwa niemieckiego zespołu. Oliver Mintzlaff, dyrektor klubu pokazał paskudne oblicze po pytaniu o to, czy odda część premii od UEFA za awans na rzecz ofiar wojny.

– Rzygać mi się chce, jak słyszę takie sugestie. Ci, co od nas oczekują, że przeznaczymy premie od UEFA na ofiary wojny, najpierw niech sami coś zrobią. Obcy ludzie nie będą mi mówić, co mamy zrobić z naszymi pieniędzmi – stwierdził brutalnie po wygranej 4-0 nad Hannoverem 96 w meczu Pucharu Niemiec. 

 

FIFA zdecydowała? Wolny los dla reprezentacji Polski?

Reprezentacja Polski może od razu trafić do finału baraży o mistrzostwa świata. Według portalu meczyki.pl FIFA zamierza przyznać „Biało-Czerwonym” wolny los. Oznacza to, że prawdopodobnie zagramy tylko jedno spotkanie, ze zwycięzcom meczu Szwecja – Czechy. 

W wyniku inwazji Rosji na Ukrainę „Sborną” wykluczono z rozgrywek między narodowych. Początkowo FIFA proponowała, aby dopuścić kadrę agresora do baraży, lecz z inicjatywy Cezarego Kuleszy organizacja zmieniła zdanie. Do protestu dołączyły także inne federacje, które złamały Gianniego Infantino.

Wolny los dla Polski?

FIFA ostatecznie zdecydowała się na niedopuszczenie Rosjan do meczów barażowych i tym samym wykluczenie ich z mundialu. Generuje to pewne komplikacje, gdyż najbliższym rywalem „Sbornej” mieli być Polacy. Na razie nie ma oficjalnego potwierdzenia, co dalej czeka naszą kadrę.

„The Guardian” napisał w środę, że „Biało-Czerwoni” najpewniej awansują bezpośrednio do finału baraży. 29 marca zmierzyliby się więc ze zwycięzcą pary Szwecja – Czechy.

– Spekulowano, czy Rosji nie zastąpią Węgrzy lub Finowie, którym niewiele zabrakło, by awansować do baraży. Jednak żaden alternatywny plan nie jest obecnie brany pod uwagę – pisali Brytyjczycy.

Informację tę potwierdził również portal meczyki.pl. Tomasz Włodarczyk ustalił, że PZPN jest chętny na rozegranie półfinału baraży z inną reprezentacją, lecz takiego planu nie rozważa FIFA. Prawdopodobnie w ciągu kilku godzin pojawi się więc komunikat o automatycznym awansie Polaków do finału.

– Ostatnie dni to wyczekiwanie, co dalej. Na stole pojawiły się różne scenariusze – wolny los lub zastąpienie Rosji innym rywalem. PZPN podkreśla, że chce grać, ale decyzja leży po stronie światowej federacji. I ta najprawdopodobniej przekaże w ciągu najbliższych godzin, że Polska awansuje od razu do finału – napisał dziennikarz.

Jeśli chodzi natomiast o 24 marca, kiedy to miał się odbyć mecz z Rosją, to Polacy najpewniej rozegrają sparing. Obecnie nie wiadomo jednak, jaką decyzję finalnie podejmie FIFA.

Ostre słowa Kędziory do byłego reprezentanta Rosji: „Jesteś dnem. Pier*** się!”

Dmitrij Tarasow, były piłkarz między innymi Lokomotiwu Moskwa i reprezentacji Rosji poparł w mediach społecznościowych inwazję na Ukrainę. Na post 34-latka gwałtownie zareagował Tomasz Kędziora. 

Rosja po dokonaniu ataku na Ukrainę spotyka się z wieloma nieprzyjemnymi sankcjami. Świat sportu dosłownie odwraca się plecami do agresora, odcinając go od kolejnych wydarzeń czy eliminując z rozgrywek. Z tego powodu wielu Rosjan żali się w internecie, iż nie rozumie takiego stanu rzeczy.

„Jesteś dnem”

Tak też postąpił Tarasow, który na Instagramie stwierdził, że nie rozumie, dlaczego tak ogromna krytyka wylała się na jego ojczyznę. Na post 34-latka zareagował Tomasz Kędziora. Reprezentant Polski bardzo ostro skomentował wpis Rosjanina.

Człowieku, jesteś dnem. Nie masz pojęcia, co się dzieje na Ukrainie. Pier**l się. Mam nadzieję, że to przeczytasz. Wszyscy wspierający rosyjską okupację na tej wojnie, pierd**cie się! – napisał.

Kędziora kilka dni temu dostał się do Polski. Defensor na co dzień występuje w ukraińskim Dynamo Kijów. Po wybuchu wojny miał natomiast problem z powrotem do kraju. Dzięki pomocy rządu oraz PZPN-u udało mu się jednak bezpiecznie przekroczyć granicę.

Wisła Płock wpadła w poważne kłopoty finansowe. Piłkarze podzieleni na grupy

Wisła Płock znajduje się w kiepskiej kondycji finansowej. „Weszło” podaje, że w ostatnim czasie nadszarpnięto budżet klubu. Tomasz Marzec, prezes „Nafciarzy” poinformował o „drobnych przesunięciach w płatnościach”.

Wisła zajmuje 10. miece w tabeli Ekstraklasy. Za wyniki sportowe w ostatnim czasie zwolniono Macieja Bartoszka. Jak się jednak okazało, nie jest to obecnie najważniejszy temat, jaki porusza się za murami klubu.

Przesunięcia w płatnościach

„Weszło” podaje, że „Nafciarze” stracili płynność finansową. Z tego powodu coraz więcej osób zaczyna być niezadowolona. Dziennikarze dopytali Tomasza Marca o kłopoty, w jakie wpadł płocki klub.

Nie ukrywam, że są drobne przesunięcia w płatnościach, ale o tym zawodnicy są informowani na bieżąco. Regulujemy zobowiązania – przyznał prezes Wisły w „Weszłopolskich”.

– Maksymalnie trzy-cztery tygodnie – dodał, zapytany o długość opóźnień względem zespołu.

Jak podaje „Weszło” słowa Marca były przekłamane. Według portalu problemy finansowe są na tyle duże, że księgowa podzieliła piłkarzy na trzy grupy, jeśli chodzi o przelewanie pensji: tych, którzy dostają wynagrodzenie regularne, młodych, zarabiających mniejsze kwoty oraz tych, którzy zmagają się z trzymiesięcznym opóźnieniem.

Źródło: Weszło