Prezydent Francji wytypował wynik i strzelców meczu Polska-Francja

Wielkimi krokami zbliża się mecz Polski z Francją w 1/8 finału mistrzostw świata. Swoimi typami na to spotkanie podzielił się Emmanuel Macron. Prezydent uważa, że jego rodacy wygrają dwoma golami. 

Niedzielny mecz wywołuje spore emocje. Przede wszystkim reprezentacja Polski zagra po raz pierwszy od 36 lat w fazie pucharowej mistrzostw świata. Kibice po cichu liczą, że uda się sprawić niespodziankę i zagrać miłe dla oka spotkanie.

Typy

Emmanuel Macron, prezydent Francji został zapytany o swoje przywidywania przed meczem. W rozmowie z „Le Parisien” polityk oznajmił, że wierzy w dwubramkowe zwycięstwo „Trójkolorowych”.

– Myślę, że wygramy 3:1! Lewandowski zdobędzie jedną bramkę, podobnie jak Mbappe i może Giroud, który chce przejść do historii, stając się królem strzelców w historii „Les Bleus” – powiedział.

Macron dodał, że trzeciego gola dla Francji strzeli „joker”. Nie podał jednak nazwiska.

Argentyna boi się… Marciniaka. „Może być największym problemem dla Albicelestes”

Szymon Marciniak został wyznaczony do poprowadzenia meczu 1/8 finału mistrzostw świata między Argentyną a Australią. Nasi niedawni grupowi rywale obawiają się 41-latka. Media sugerują, że Polak… może skrzywdzić „Albicelestes”.

Marciniak już kilka razy prowadził spotkania, w których grał Leo Messi. Miało to miejsce jeszcze za czasów gry 35-latka w FC Barcelonie. W sezonie 2016/17 dwukrotnie sędziował przegrane rywalizacje Blaugrany w Lidze Mistrzów: z PSG (0-4) w 1/8 i z Juventusem (0-3) w ćwierćfinale.

Arbiter pracował także przy meczu Argentyny z Islandią (1-1) podczas mistrzostw świata w Rosji. Wówczas Messi nie wykorzystał rzutu karnego.

Złe wspomnienia

Argentyńskie media nie są zadowolone z doboru arbitra głównego. Piszą wprost, że Messi ma z nim złe wspomnienia. Przede wszystkim obawiają się jednak rzut karnych, których Marciniak dyktuje stosunkowo dużo.

– Marciniak dyktuje rzuty karne, co może być największym problemem dla Albicelestes. Ma bardzo wysoką średnią dyktowanych „jedenastek”. Jeden przypada co 2,25 meczu – pisze „La Gaceta” i wylicza, że 549 meczach aż 244 razy Polak wskazywał na jedenasty metr.

– Odkąd został sędzią międzynarodowym w 2014 roku, w mgnieniu oka przebił się do europejskiej czołówki. Od tego czasu jego kariera nabrała rozpędu – dodają z uznaniem dziennikarze. 

Marciniak w fazie grupowej mistrzostw świata sędziował tylko raz. W drugiej kolejce poprowadził mecz Francji z Danią (2-1). Od tamtej pory nie wyznaczono go do żadnego spotkania, aż dotąd.

Francuzi kpią z reprezentacji Polski. Polski bramkarz zdradził, co słyszy w szatni

Reprezentacja Polski zmierzy się w niedzielę z Francją w meczu 1/8 finału mistrzostw świata. „Trójkolorowi” mają nie podchodzić do spotkania na poważnie. Mateusz Lis, który gra na co dzień we Francji przyznał, że w szatni słychać kpiny ze stylu „Biało-Czerwonych”. 

Lis trafił latem do Southampton, ale szybko wypożyczono go do Ligue 1. W Troyes rozegrał do tej pory trzy mecze ligowe.

Kpiny

Obecnie może się przyglądać reakcjom swoich kolegów na nadchodzący mecz z Polską. Jak sam przyznał – nie są najlepsze.

– Większość chłopaków oglądała nasz mecz z Argentyną. Przyznam szczerze, że feedback jest niezbyt dobry. Mówią, że bardzo słabo to wyglądało i wcale nie gramy w piłkę. Najważniejsze, że gramy dalej. W turnieju liczy się wynik. Za kilka lat nikt nie będzie nas rozliczał z gry. Francuzi wiedzą, że mamy problem ze składnymi akcjami. Nie są pod wrażeniem postawy Polaków – powiedział 25-latek dla „TVP Sport”. 

Lis wierzy, że w niedzielę może dojść do sensacji. Wyjaśnił, co według niego będzie kluczowe, aby tak się stało.

– Wyszedłbym na mecz pewny siebie i chciałbym robić swoje. Trzeba mieć szacunek do rywala, ale najważniejsze jest dobre wejście w spotkanie. Mam nadzieję, że nie stracimy szybko bramki. Gdybyśmy otworzyli wynik, to mecz mógłby się dobrze potoczyć. Jesteśmy w stanie sprawić niespodziankę. W dotychczasowych spotkaniach było ich wiele – podkreślił bramkarz. 

Bereszyński został zapytany o możliwy transfer. „Coś się dzieje w tej kwestii”

Bartosz Bereszyński należy do wąskiego grona najlepszych piłkarzy reprezentacji Polski na mundialu w Katarze. Obrońca Sampdorii może wkrótce zmienić klub. Sam przyznaje, że „dzieje się coś” w tej kwestii. 

30-latek od dłuższego czasu budzi zainteresowanie na rynku transferowym. Według różnych źródeł miały się toczyć rozmowy z AS Romą, co potwierdzał także Błażej Telichowski, pracujący w agencji reprezentującej „Beresia”. „Giallorossi” mieli być jednak niejedyną opcją.

Coś się dzieje

Bereszyński ma za sobą trzy udane spotkania na mundialu w Katarze. Obok Wojciecha Szczęsnego utrzymuje pewien poziom i według wielu kibiców i ekspertów jest najlepszym zawodnikiem z pola w naszej reprezentacji.

On sam wie, że udane występy mogą zaowocować transferem do silniejszego zespołu. Jak jednak przyznaje – nie skupia się na tym. Koncentruje się wyłącznie na grze na mistrzostwach.

– Dociera do mnie, że coś się dzieje w kwestii transferu, ale nie mam głowy do tych spraw. Trochę wymijająca odpowiedź, ale tak jest. Moi agenci wiedzą, że jedyne, co mnie w tej chwili interesuje to kadra i mundial. Sprawy klubowe odłożyłem na bok – wyjaśnił w rozmowie z portalem sport.pl.

Bereszyński gra w Sampdorii od początku 2017 roku. Nie wyklucza jednak zmiany barw klubowych.

– Co pół roku coś się dzieje, ale nigdy nie doszło do konkretów. Zobaczymy, co wydarzy się w styczniu, ale w tym momencie liczy się tylko mecz z Francją – podkreślił.

Z „Trójkolorowymi” nasza reprezentacja zagra już jutro. Spotkanie 1/8 finału mistrzostw świata zaplanowano na godzinę 16:00. Transmisję obejrzeć będzie można na antenie TVP Sport.

Griezmann zapytany o ewentualny rzut karny przeciwko Polsce. Ostrzeżenie dla Szczęsnego

Wojciech Szczęsny znajduje się w kapitalnej dyspozycji. Głównie dzięki bramkarzowi Juventusu reprezentacja Polski dotarła do 1/8 finału mistrzostw świata. Antoine Griezmann ostrzega jednak 32-latka. 

Szczęsny obronił na turnieju w Katarze już dwa rzuty karne. Pierwszy przeciwko Arabii Saudyjskiej (gdzie wybronił także dobitkę), a drugi przeciwko Argentynie po strzale Leo Messiego. Poza tym zaliczył multum innych interwencji, które uchroniły reprezentację Polski przed stratą gola.

Ostrzeżenie

Forma 32-latka budzi podziw w Polsce i na świecie. Nie uszła także uwadze Francuzów, którzy zmierzą się z „Biało-Czerwonymi” w 1/8 finału mistrzostw świata. Antoine Griezmann został zapytany o to, kto wykonywałby rzut karny, gdyby ewentualnie został podyktowany w tym meczu.

– Nie zamierzam dawać Szczęsnemu żadnych informacji na ten temat. On już uratował dwukrotnie swój zespół. Będzie miał niespodziankę – przyznał Griezmann. 

– Jeśli chodzi o mnie, czy to przy rzutach wolnych, rożnych, karnych, jestem w stanie wykonywać wszystko. Dostosowuję się do tego, czego, chce ode mnie trener oraz drużyna – dodał.

Trudno przewidzieć, kto jest obecnie pierwszym wykonawcą rzutów karnych w reprezentacji Francji. Ostatnią „jedenastkę” wykorzystali w marcu bieżącego roku w meczu towarzyskim z RPA (5-0). Wówczas do piłki podszedł Kylian Mbappe, ale Griezmanna nie było na boisku.

Co u rywali? Reprezentacja Francji

Reprezentacja Polski po 36 latach wyszła z grupy mistrzostw świata i zagra w 1/8 finału z Francją. Odstawiając na bok dyskusje o stylu kadry Michniewicza i całej burzy, jaka się wokół tego tematu wytworzyła, warto pochylić się nad tym, z kim właściwie będziemy mieć do czynienia. Razem z LV Bet zapraszamy zatem na kolejny artykuł z serii „Co u rywali?”, gdzie postaramy się opisać drużynę „Trójkolorowych”. 

Nie da się ukryć, że w najbliższą niedzielę czeka nas bardzo trudny mecz, z niesamowicie wymagającym przeciwnikiem. Gramy wszakże z obecnymi mistrzami świata, który chcieliby obronić tytuł wywalczony w Rosji. Gdzieniegdzie możemy jednak upatrywać naszych szans na korzystny wynik.

Plusy i minusy

Oglądając każdy mecz grupowy Francji na mundialu w Katarze, nasuwa się jeden wniosek – gra z kontry. Właśnie w taki sposób najczęściej grają „Trójkolorowi”. Na próżno szukać u nich płynnego ataku pozycyjnego. Bazując na szybkości swoich zawodników (a tych mają od groma), potrafią błyskawicznie przechodzić z defensywy do ofensywy.

Na to będzie trzeba uważać, jednak jest to ostrze obusieczne. Francuzi nie będą tak samo rozgrywać każdej akcji i trzymać piłki non stop przy nodze. Było to widać już między innymi w spotkaniu z Australią (nie wspominając o Danii), gdzie Australijczycy kilkukrotnie potrafili odebrać piłkę, podczas konstruowanej przez rywali akcji.

To, co jednak najbardziej wzbudza strach w kibicach, to prędkość, właściwie całej drużyny francuskiej. Na każdej pozycji jest zawodnik posiadający doskonałe warunki fizyczne. „Trójkolorowi” potrafią zamieszać w szeregach obronnych przeciwników w bocznych sektorach boiska.

Lider w formie

Nie można zapominać o tym, kto we Francji odpowiada za napędzanie większości ofensywnych rajdów. Kylian Mbappe znajduje się obecnie w kapitalnej dyspozycji, co udowodnił już także na mistrzostwach. 23-latek strzelił w meczach grupowych trzy gole i dołożył jedną asystę. Przed turniejem także brylował formą w PSG, gdzie w 20 występach strzelił dwadzieścia bramek i zaliczył pięć ostatnich podań.

Mbappe nie można ani na chwilę spuścić z oka. Przejechali się na tym Duńczycy, który dwukrotnie dali mu się zaskoczyć. Drugie trafienie dało Francuzom zwycięstwo w samej końcówce, więc koncentrację trzeba zachowywać do samego końca.

Historia pojedynków

Z Francuzami niestety nie możemy pochwalić się wieloma dobrymi wynikami. Z „Trójkolorowymi” mierzyliśmy się względnie sporo razy, bo 16. Jednak aż 11 z tych spotkań było meczami towarzyskimi. Ostatnio graliśmy z nimi ponad 11 lat temu w Warszawie. Wówczas przegraliśmy 0-1 po samobójczym trafieniu Tomasza Jodłowca.

O punkty z jeszcze dawniej, bo w eliminacjach Euro 1996. Wtedy dwukrotnie zremisowaliśmy (0-0 w Zabrzu i 1-1 w Paryżu po golu Andrzeja Juskowiaka).

Jeden jedyny raz zmierzyliśmy się z nimi w finałach mistrzostw świata i… wygraliśmy. W 1982 roku reprezentacja Polski Antoniego Piechniczka wygrała 3-2 z Francuzami w meczu o 3. miejsce na mundialu w Hiszpanii.

Zaskakujące słowa Michniewicza o kontrakcie z PZPN. „Nie wiem, co tam jest zapisane”

W rozmowie na kanale „Cioną po oczach” Czesław Michniewicz odniósł się do informacji o automatycznym przedłużeniu swojego kontraktu. Selekcjoner udzielił dość zaskakującej wypowiedzi. 

Dzięki awansowi do 1/8 finału mistrzostw świata Michniewicz spełnił specjalną klauzulę w swoim kontrakcie z PZPN. Według „Weszło”, szkoleniowiec automatycznie przedłużył swój kontrakt. Obecnie umowa ma obowiązywać do końca eliminacji Euro 2024.

Nie doczytał?

Michniewicz w rozmowie na kanale „Cioną po oczach” odniósł się do całej sytuacji. Zaznaczył jednak, że nie jest to dobry moment, aby rozmawiać o przyszłości. Podkreślił, że na pewno po mundialu przyjdzie czas, kiedy spotka się z Cezarym Kuleszą.

– Nie znamy się aż tak dobrze, żebyś mógł się przekonać, jak u mnie wygląda sprawa z tymi wszystkimi kontraktami. Ja generalnie podpisuję umowę i zawsze mam straszny problem z tym, żeby to czytać – mówił selekcjoner. 

– Mój kontrakt przygotował prawnik, ja nie mam go ze sobą ani na mailu. Nie wiem, co tam jest zapisane, nie wybiegam tak daleko w przyszłość – zaznaczył.

– Wrócę do domu, to nawet w ten kontrakt nie będę zaglądał. Na pewno będzie okazja, aby spotkać się wcześniej z prezesem Kuleszą, porozmawiać. To nie czas i miejsce, aby się tym zajmować – kontynuował Michniewicz. 

– Ja nie zamierzam niczego komentować, dla mnie mecz z Francją jest najważniejszym w życiu i koncentruję się tylko na tym. A taka dodatkowa dyskusja tylko odwodzi od celu. Ja w tym nie uczestniczę. Czas pokaże, jak potoczą się moje losy. Ja pracuję z reprezentacją najlepiej, jak potrafię. Zatrudnia mnie prezes Kulesza i on będzie podejmował decyzję. Ja tego kontraktu dokładnie nie pamiętam i nie wchodziłem w szczegóły – podsumował.

Całość możecie obejrzeć poniżej:

Lewandowski wyjawił, o czym rozmawiał z Messim. „Było śmiesznie”

Po meczu Polski z Argentyną (0-2) Robert Lewandowski i Leo Messi ucięli sobie krótką rozmowę na murawie. Obaj szeptali sobie coś na ucho. Kapitan „Biało-Czerwonych” wyjawił „Bildowi”, czego dotyczyła ich pogawędka. 

Chwilę przed zakończeniem meczu między wspomnianą dwójką doszło do spięcia. Lewandowski chciał odebrać Messiemu piłkę, ale skończyło się na faulu. Gdy 34-latek chciał przeprosić kapitana „Albicelestes”, ten nie podał mu ręki. Po meczu jednak wszystko sobie wyjaśnili.

O czym rozmawiali?

Naturalnie pojawiły się pytania dotyczące szczegółów ich rozmowy. Messi został zapytany o to przez dziennikarzy, jednak nie chciał tego zdradzić.

– Nauczono mnie tego, że wszystko, co dzieje się na boisku, zostaje na boisku. To samo jest z szatnią. Nigdy nie będę zdradzać tego, o czym rozmawiałem z kimś na osobności – mówił Argentyńczyk. 

Lewandowski był bardziej wylewny. Na łamach „Bilda” wyjawił treść ich rozmowy.

– Trochę rozmawialiśmy, było śmiesznie. Powiedziałem Messiemu, że gram bardziej defensywnie niż zwykle, ale czasem tego właśnie potrzebuje drużyna – mówił „Lewy”.

– Ja na pozycji defensywnego pomocnika – tak, to zdarza się bardzo rzadko, ale wiedziałem, że muszę pomóc drużynie. To wszystko nie było przyjemne, ale jesteśmy w fazie pucharowej pierwszy raz od 36 lat. To wielki sukces dla całej Polski. W końcu nam się udało! – podsumował.

Reprezentacja Polski mimo porażki z Argentyną awansowała do 1/8 finału mistrzostw świata. W niedzielę zmierzy się z Francją. Spotkanie zaplanowano na godzinę 16:00.

Kamil Grabara był blisko hitowego transferu. Wszystko pokrzyżowała kontuzja

Piotr Dumanowski na kanale „Meczyków” na YouTube wyjawił, że Kamil Grabara mógł latem trafić do Serie A. Polskim bramkarzem mocno interesowało się SSC Napoli. Na drodze do transferu stanęła jednak kontuzja twarzy bramkarza Kopenhagi. 

Kamil Grabara świetnie prezentował się w tym sezonie ligi duńskiej i w Lidze Mistrzów. Sporo spotkań musiał jednak opuścić, przez problemy zdrowotne.

Mógł być wyjazd

Już w drugiej kolejce SuperLigi Grabara doznał kontuzji twarzoczaszki. Piotr Dumanowski, dziennikarz „Eleven Sports” na kanale „Meczyków” zdradził, że gdyby nie uraz, to 23-latek trafiłby do Serie A. W Napoli czekał na niego gotowy kontrakt.

– Gdyby nie kontuzja jego twarzoczaszki, latem Grabara trafiłby do Napoli. Wszystko było już na papierze, kontrakt był na stole i już miał się pakować – zdradził Dumanowski. 

– Myślę, że może trochę żałować. Fajna liga, klub, któremu „żre” i który jest jednym z najlepszych w tym momencie w Europie. Znakomity klimat do gry w piłkę, uwielbienie kibiców, fajny trener… – kontynuował.

– Oczywiście, ta szansa jeszcze nie uciekła, ale myślę, że może żałować tej kontuzji – zakończył.

Potężna premia dla reprezentacji za awans do 1/8. Piłkarze dostaną wielkie pieniądze

Reprezentacja Polski awansowała po raz pierwszy od 36 lat do 1/8 finału mistrzostw świata. Kadrowicze zapisali się tym samym w historii, ale to nie wszystko. Wyjście z grupy wiąże się także z bonusem finansowym. 

„Biało-Czerwoni” wyszli z grupy mimo porażki z Argentyną (0-2). Polacy mieli lepszy bilans bramkowy niż Meksyk, który miał tyle samo punktów, dzięki wygranej z Arabią Saudyjską (2-1). Wszystko mógł jednak zmienić jeden gol „El Tri”.

Finalnie to jednak my wyszliśmy z drugiego miejsca za plecami „Albicelestes”. W 1/8 finału zmierzymy się natomiast z Francją. Spotkanie zaplanowano na niedzielę, 4 grudnia na godzinę 16:00.

Bonus finansowy

Mecz z „Trójkolorowymi” nadejdzie więc już za dwa dni. „Biało-Czerwoni” i tak zapisali się już jednak w historii. Dodatkowo wiąże się to z gratyfikacją finansową. Dziennikarze „Przeglądu Sportowego” ustalili, ile kadrowicze otrzymają za awans do 1/8.

PZPN otrzyma od FIFA co najmniej pięć milionów dolarów. Do piłkarzy trafić mają dwa miliony z tej kwoty. Oznacza to, że do podziału między sobą będą mieć około dziewięciu milionów złotych. W przypadku awansu do ćwierćfinału przewidziana jest oczywiście jeszcze większa nagroda.

Flick vs Schweinsteiger na antenie telewizji. „To kompletny nonsens”

Nastroje w niemieckiej kadrze nie są najlepsze. „Die Mannschaft” odpadli wczoraj, po raz drugi z rzędu, w fazie grupowej mundialu. Hansi Flick po ostatnim gwizdku wdał się w kłótnię z Bastianem Schweinsteigerem. Wszystko odbyło się na antenie telewizji. 

Mimo zwycięstwa 4-2 z Kostaryką, Niemcy odpadli z mundialu już na etapie fazy grupowej. Nad nimi znaleźli się kolejno: Hiszpania (lepszy bilans bramkowy) i Japonia, która sensacyjnie wygrała swoją grupę, wygrywając najpierw właśnie z Niemcami, a wczoraj pokonując „La Furja Roja”.

Dyskusja

Po meczu z Kostaryką na antenie telewizji „ARD” przyczyny odpadnięcia Niemców starał się znaleźć Bastian Schweinsteiger. Legenda Bayernu Monachium i kadry „Orłów” stwierdza, że jego rodakom zabrakło zapału.

– Są takie sytuacje na boisku, gdzie piłkarzom brakuje nawet pięciu procent koncentracji. Zobacz na dziś przy stanie 1:1. Zapał nie oznacza tylko atakowania, ale też uporządkowania wszystkiego w głowie. Zbyt często pozwalaliśmy przeciwnikom na dużo swobody i nie pilnowaliśmy ich. Oczekiwałem dużo więcej od obrońców. Widziałem tego dużo więcej w innych meczach – powiedział Schweinsteiger.

– Ale dziś i przeciwko Japonii to było dla mnie za mało. Nie było odpowiedniej iskry w drużynie. Antonio Ruediger zwykle daje radę, ale innym czegoś brakuje. Straciliśmy łącznie pięć goli. Od EURO 2016 zawsze tracimy bramkę w meczu. Jeśli nie bronisz dobrze, nie awansujesz i nie wygrasz, o to mi chodzi – dodał.

Stwierdzenie byłego reprezentanta nie spodobało się Hansiemu Flickowi. Selekcjoner niemieckiej kadry kompletnie nie zgadza się z oceną Schweinsteigera.

– To kompletny nonsens. Zdobywaliśmy bramki, popełnialiśmy błędy. Nie zgadzam się, że zespołowi brakuje zapału. Oni bardzo chcieli wygrać. Byliśmy rozczarowani w pierwszej połowie, gdy nie wykorzystaliśmy swoich szans – mówił.

– Staraliśmy się poprawić po przerwie. Wiedzieliśmy, że Kostaryka jest niebezpieczna przy stałych fragmentach. Są rzeczy, które możemy zrobić lepiej. Na tym mundialu już nie będziemy mieli tej szansy. Zrobiliśmy dużo, żeby już teraz wracać do domu – podsumował.

Zaskakujące informacje z Niemiec. Hansi Flick zostanie zwolniony

Reprezentacja Niemiec na drugim mundialu z rzędu nie zdołała wyjść z grupy. „Die Mannschaft”, mimo zwycięstwa z Kostaryką (4-2) skończyli na 3. miejscu, za Hiszpanią i Japonią. Brak awansu posadą może przypłacić Hansi Flick. 

Niemcy zmagania w grupie rozpoczęli od porażki z Japonią (1-2). W drugim meczu zremisowali z Hiszpanią (1-1), w ostatniej kolejce udało im się wygrać z Kostaryką (4-2), ale to nie wystarczyło do awansu. Równolegle „Samurajowie” pokonali „La Furja Roja” (2-1) i wygrali grupę, zajmując 1. miejsce nad Hiszpanami. Nasi zachodni sąsiedzi odpadli z 3. miejsca przez mniejszą ilość strzelonych bramek.

Krótka przygoda

Odpadnięcie z mundialu to tragedia dla Niemców, tym bardziej że stało się to drugi raz z rzędu. Cztery lata temu w Rosji także nie udało się im wyjść z grupy. Nastroje są zatem ponure i niebawem mogą zacząć „lecieć głowy”.

Zwolniony z funkcji selekcjonera może zostać bowiem Hansi Flick, jak przekazuje „Bild”. Co więcej, wkrótce w kadrze Niemiec może dojść do zmiany pokoleniowej, której ofiarą mogą paść dotychczasowe filary drużyny.

Usunięcie Flicka byłoby dość zaskakującym i drastycznym ruchem. 57-latek został zatrudniony ledwo ponad rok temu. Niemiecka federacja liczyła na związanie się z nim na dłużej, czego dowodzi podpisany do 2024 roku kontrakt.

Do tej pory Flick poprowadził Niemców w 19 spotkaniach. Wygrał 11 z nich, zaś 6 zremisował. Przegrał zaledwie 2 mecze, z czego jeden kluczowy na mundialu (1-2 z Japonią).

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.