Mnóstwo przypadku i sporo szczęścia. Robert Lewandowski z kolejnym golem! [WIDEO]

Robert Lewandowski daje oddech Bayernowi! Bawarczycy do przerwy przegrywali 0-1 ze słabeuszem Bundesligi – Greuther Furth. Dwie minuty po zmianie stron do bramki rywala trafił natomiast nie kto inny, jak kapitan reprezentacji Polski. Dla 33-latka było to 27. trafienie w tym sezonie ligowym.

 

Matka Phila Fodena została uderzona w twarz. Piłkarz wdał się w bójkę [WIDEO]

Nieprzyjemna sytuacja z udziałem Phila Fodena. Piłkarz Manchesteru City wdał się w awanturę podczas gali bokserskiej w AO Arena. 21-latek zareagował, po tym, jak jedna z zamieszanych w wydarzenie osób uderzyła jego matkę. 

Manchester City doznał pierwszej porażki w Premier League od października 2021 roku. Mistrzowie Anglii ulegli wczoraj na własnym boisku Tottenhamowi (3-2). W ostatnim czasie zrobiło się głośno na temat wypadów, jakie urządzają sobie piłkarze „Obywateli”. Internet obiegło kilka nagrań oraz zdjęć, które szybko stały się hitowe.

W obronie matki

Nie inaczej było w tym przypadku. Phil Foden udał się na galę bokserką, która odbywała się na AO Arenie w Manchesterze. Grupa kilkorga mężczyzn zaczepiała zawodnika, krytykując go za gorsze występy.

Na szyderę wobec syna postanowiła zareagować jego matka, Claire. Kobieta w pewnym momencie popchnęła jednego z prowokatorów, po czym otrzymała cios w twarz. Wtedy też do akcji wkroczył sam zainteresowany. Całą sytuację nagrał jeden ze świadków zdarzenia.

 

Chris Wood „miauczał” do Kurta Zoumy. Komiczna sytuacja w Premier League

W ostatnim czasie głośno zrobiło się wokół Kurta Zoumy. Obrońca West Hamu United wypożyczony z Chelsea znęcał się nad swoim kotem. Stoper miał przez swoje zachowanie sporo problemów, ale wrócił do składu „Młotów”. Nie wszyscy zapomnieli mu jednak jego wybryków.

Konsekwencje zachowania Zoumy widać do dzisiaj. Podczas zremisowanego 1-1 meczu West Hamu z Newcastle Craig Dowson skarżył się sędziemu na Chrisa Wooda.

Jak się okazało, napastnik”Srok” ciągle zaczepiał i prowokował wspomnianego Zoumę. Z relacji Stana Collymore’a wynika, że Wood… „miauczał”, gdy w pobliżu znajdował się wypożyczony z Chelsea stoper.

Jeśli nie kojarzycie sytuacji z Zoumą i jego kotem, to poniżej zamieścimy link, żebyście mogli zapoznać się bliżej z tematem. Zamieścimy również resztę tekstów, odnoszących się bezpośrednio do sprawy.

Kurt Zouma ostro przeskrobał. Wyciekł film, na którym widać, jak znęca się nad kotem [WIDEO]

Kurt Zouma poniósł konsekwencje swoich czynów. Odebranie kotów i wysoka kara finansowa

„Przeprosiny Zoumy były szczere”. Wiceprezes West Hamu apeluje do społeczeństwa

Kibice nie mają litości dla Zoumy. Buczenie oraz wyzwiska po znęcaniu się nad kotem [WIDEO]

Nike i FC Barceloną badają sprawę wybrakowanej koszulki Ferrana Torresa

Podczas ostatniego meczu FC Barcelony z Napoli w Lidze Europy doszło do bardzo nietypowej sytuacji. Ferran Torres wystąpił w koszulce pozbawionej herbu klubu oraz logotypu sponsora strojów – Nike. Firma prowadzi wewnętrzne śledztwo w tej sprawie we współpracy z Blaugraną. 

W czwartek FC Barcelona zremisowała z Napoli (1-1). Po wyrównującym trafieniu Ferrana Torresa internet obiegły zdjęcia, na których widać, że koszulka, w których występował zawodnik nie miała herbu oraz loga Nike. W przerwie meczu Hiszpan zmienił trykot i, jak się okazało, nie zauważył wówczas, że był on niekompletny.

Dochodzenie

Teraz firma postanowiła dokładnie przyjrzeć się tej sprawie. Porozumiano się również z Barceloną, która chce się dowiedzieć, jak doszło do tej pomyłki. Obie strony nie chcą, aby podobna sytuacja wydarzyła się w przyszłości.

„Mundo Deportivo” zaznacza, że każdy zawodnik ma na mecz przygotowane trzy koszulki. Piłkarza mają po jednej sztuce na każdą połowę spotkania oraz jedną, dodatkową, na wypadek gdyby któraś uległa zniszczeniu. Przed rozpoczęciem meczu na stroje naprasowywane są nazwiska uprawnionych do gry zawodników oraz wszelkie logotypy.

W przerwie piłkarze zmieniają stroje ze względu na przepocenie. Tak samo postąpił Torres, który nie zauważył, że jego komplet jest wybrakowany. Co ciekawe, dwa pozostałe stroje miały wszelkie brakujące elementy.

Warto zaznaczyć, że 21-latek nie złamał w ten sposób przepisów Ligi Europy. Wymagają one bowiem, aby każdy zawodnik miał poprawnie zapisane swojego nazwisko i numer. Regulamin nie zakłada natomiast, że piłkarz musi mieć również herb klubu oraz logo sponsora.

Kibice Legii zapowiadają „pożegnanie” Mioduskiego. „Możemy powiedzieć won”

„Nieznani Sprawcy”, grupa kibiców Legii Warszawa, odpowiadająca między innymi za oprawy trybun, opublikowała specjalny komunikat na Facebooku. Zapowiedziano w nim bojkot rządów Dariusza Mioduskiego na najbliższym meczu z Wisłą Kraków. 

Legia w tym sezonie spisuje się fatalnie. Klub zajmuje dopiero 17. miejsce w tabeli Ekstraklasy z gigantyczną stratą do czołówki ligowej. „Wojskowi” zagrali co prawda w europejskich pucharach, ale finalnie cała przygoda przebiegła w atmosferze drżenia o spadek do 1. Ligi.

Nic więc dziwnego, że kibice stołecznego klubu mają już dość. Specjalny komunikat opublikowała prawdopodobnie największa grupa ultrasów Legii – „Nieznani Sprawcy”.

Treść komunikatu:

– Drodzy Kibice!

Koniec. Czas się pożegnać.
Są momenty kiedy trzeba powiedzieć dość.
Skończyć z pół wesołymi happeningami, ironicznymi oprawami i przerobionymi przyśpiewkami weselnymi.
Cierpliwość, nawet ta, przy okazji której występuje bezgraniczna miłość do klubu ma swój koniec.
Oczywiście, nie zrozumcie nas źle.
Legia Warszawa to dobro absolutnie nadrzędne. Priorytet i coś co zawsze będzie na pierwszym miejscu.
Dlatego do samego końca, nieco naiwnie wierzyliśmy, że będzie lepiej.
Że kurwa los się musi odmienić.
Coś z tylu głowy cały czas mówiło, przestań w końcu się odbijemy, zaczniemy wygrywać, pan Dariusz zmądrzeje.
Teraz już wiemy, że to się nie wydarzyło i jeśli ten człowiek dalej będzie rządził naszym klubem to będzie tylko gorzej.
A już jest najgorzej jeśli chodzi o powojenną historię naszego klubu!
Zajmujemy miejsce w strefie spadkowej.
Legia Warszawa zajmuje 17 miejsce w tabeli.
Gramy gorzej niż cygańska orkiestra w tramwaju.
Sprzedajemy najlepszych zawodników, w miejsce których nie ma żadnych wzmocnień.
Właściciel Legii zajmuje się organizowaniem wątpliwej jakości eventów i sprzedażą sekcji klubu w swoje prywatne ręce.
Frekwencja jest najgorsza odkąd gramy na nowym stadionie.
Dlatego miarka się przebrała.
Na meczu z Wisła symbolicznie żegnamy Dariusza Mioduskiego.
Cały stadion, każdy legionista będzie miał okazje na meczu z Wisła wyrazić swój sprzeciw. Mamy pełne prawo w cywilizowany sposób powiedzieć won.
Zachęcamy Was już teraz do przyjścia 25.02 na mecz Legia Warszawa – Wisła Kraków.
Już dziś apelujemy do każdego kibica Legii, niezależnie od trybuny z której dopingujesz – kup bilet, ubierz się na czarno i przyjdź na mecz Legii Warszawa.
Twój klub Cię potrzebuje.
Nie możemy przejść do porządku dziennego z tym co się dzieje.
Czas się pożegnać.
Do zobaczenia – napisano na profilu „Nieznanych Sprawców” na Facebooku”.

Francuskie media wychwalają Milika! Polak najlepszym piłkarzem Marsylii

Arkadiusz Milik ponownie prezentuje wysoką formę. Polski napastnik strzela jak na zawołanie i zbiera dobre recenzje za swoje występy w barwach Olympique Marsylii. Francuskie media są zachwycone i wychwalają 27-latka po udanym meczu z Karabachem (3-1) w Lidze Konferencji Europy. 

Jeszcze w pierwszej połowie spotkania Milik ustrzelił dublet i postawił Marsylię w świetnej sytuacji przed kolejnymi 45 minutami. Finalnie OM wygrało pierwszy mecz 1/16 finału LKE z Karabachem Agdam 3-1 i jedną nogą znalazło się już w kolejnej fazie.

27-latek znajduje się obecnie w kapitalnej formie. Niedawno ustrzelił pięknego gola w meczu z Metz (2-1), a jeszcze wcześniej z Angers zanotował hat-tricka. W rywalizacji z Karabachem też miał szansę na skompletowanie trzeciego trafienia, lecz w 68. minucie zszedł z boiska. Polak był wyraźnie zły z tego powodu, co uchwycił jeden z kibiców na trybunach. 

Zachwyty

Francuskie media nie ukrywają podziwu dla gry Milika w tym spotkaniu. Dziennikarze w większość wskazywali właśnie jego jako najlepszego piłkarza Marsylii.

– Milik znacznie przybliżył nie najlepszą Marsylię do awansu do 1/8 finału. Zawsze groźny, choć piłki czasem do niego nie docierały, ale to ze względu na niedokładność kolegów. Ale nie zniechęcał się i był bardzo aktywny. Jego pierwszy gol to dowód na jego klasę jako napastnika: zgubił kryjącego go zawodnika i oddał potężny strzał głową. Andrade zablokował go na linii, ale dzięki instynktowi napastnika od razu ruszył i wpakował piłkę do bramki. A dwie minuty później strzelił drugiego gola. Druga połowa była już bardziej zwykła w jego wykonaniu, popełnił też błędy, które mogłyby skończyć się golami, gdyby nie świetny Mandanda – napisał pod adresem napastnik „Le Figaro”.

Dodatkowo dziennik podkreśla znakomitą skuteczność Milika. Polak jako pierwszy snajper od 20 lat w historii OM zdobył sześć bramek w europejskich pucharach. Przed nim tę liczbę osiągnął tylko Didier Drogba.

„L’Equipe” przyznał Milikowi notę „8” w dziesięciostopniowej skali. Była to najlepsza ocena spośród wszystkich piłkarzy na boisku. Dziennikarze napisali, że to właśnie on „obudził” Marsylię.

„Przeżył tysiąc żyć”

Portal france.info zauważa, jakie trudny w ostatnim czasie musiał przechodzić Milik. Cała przygoda Polaka we Francji to pasmo wzlotów i upadków. Wyliczając przy tym świetne wejście do nowej drużyny, a następnie kontuzję i problem z powrotem, a na sam koniec konflikt z Sampaolim.

– To modne, by na kilka tygodni przed wyborami prezydenckimi, wybrać funkcję prezydenta jako najbardziej stresującą w całej Francji. Ale gdyby trzeba było sklasyfikować w ten sposób poszczególne zawody, to bycie napastnikiem Marsylii byłoby na pewno bardzo wysoko. I Milik jest na to najlepszym dowodem. Od kiedy przyszedł do Marsylii 13 miesięcy temu wygląda, jakby przeżył tysiąc żyć – napisano.

Milik w tym sezonie zanotował 24 występy, w których strzelił 17 goli. To świetny bilans dla 27-latka, tym bardziej że spędził na murawie zaledwie 1458 minut(!).

Michniewicz opowiedział o byciu selekcjonerem. „Spotykam wiele życzliwości”

Czesław Michniewicz udzielił niedawno wywiadu portalowi meczyki.pl. W rozmowie odniósł się do bycia selekcjonerem reprezentacji Polski. Szkoleniowiec wyjaśnił, jak to jest – dobrze, czy niedobrze?

Reprezentacja Polski już 24 marca, a więc za lekko ponad miesiąc, podejmie Rosję w barażach o mistrzostwa świata. Michniewicz dopiero od niedawna jest selekcjonerem „Biało-Czerwonych”, ale od samego początku ostro pracuje nad przygotowaniem drużyny do tego arcyważnego meczu.

Trenowanie kadry – dobrze, czy niedobrze?

Na razie szkoleniowiec jeździ, odwiedza zawodników i konsultuje z nimi swój pomysł na reprezentację. W rozmowie z Samuelem Szczygielskim z portalu meczyki.pl Michniewicz ocenił, jak na razie czuje się w tej roli.

Myślę, że mam dużo satysfakcji. Odkąd zostałem trenerem reprezentacji nie spotkałem się jeszcze ze złośliwościami – internetu w to nie wliczam i tych różnych opinii ekspertów i pseudoekspertów, jak zwał, tak zwał – zaznaczył.

– Spotykam wiele, wiele życzliwości, też ze strony trenerów, z którymi rozmawiam, chociażby bardzo sympatycznie rozmawiałem z trenerem Dinama Moskwa Sandro Schwarzem. Rozmawiałem też z Zeljko Buvacem, byłym asystentem Juergena Kloppa, dziś dyrektorem sportowym Dinama. Rozmawiałem z Mirceą Lucescu i ludźmi z Dynama Kijów, z którymi zapoznałem się rok temu na zgrupowaniu Legii. Mówił, że jak mam jakieś pytania odnośnie do Tomka Kędziory, jego sposobu gry itd., to śmiało mogę do niego dzwonić, dał mi swój numer. Jest fajny kontakt z tymi trenerami. Taki Lucescu prowadził przecież reprezentację, on wie, jak się to wszystko odbywa – dodał selekcjoner.

Na razie nie wiadomo, jakim składem Polacy wyjdą na Rosję. Do baraży wciąż wiele się może zmienić. Selekcjoner był wczoraj na meczu Marsylii z Karabachem Agdam i widział dublet Arkadiusza Milika. Dobra forma napastnika w ostatnich dniach pozwala sądzić, że chociażby on znajdzie w składzie na mecz ze „Sborną”.

Benfica zostanie zdegradowana?! Klub oskarżony o przekupienie sędziego

Benfica Lizbona znalazła się w potężnych tarapatach. Jeden z najlepszych portugalskich klubów w historii może niebawem zostać zdegradowany. Wszystko przez aferę korupcyjną, w której obecnie prowadzone jest śledztwo. 

16 lutego wszczęto dochodzenie przeciwko Bruno Paixao, sędziemu, któremu Benfica miała zapłacić za ustawianie ich meczów. Arbiter miał otrzymać 1,9 mln euro od zewnętrznej firmy „Best for Business”. Teraz klubowi grozi degradacja.

Zaprzeczenia

Skandal wyszedł na jaw w poniedziałek. Wówczas media wypuściły artykuły o domniemanym przekupieniu Paixao przez Benfikę. Konkretnie pieniądze miała dostarczyć firma, którą założył klub. Sędzia miał jednorazowo otrzymać 1,9 mln euro, aby przez następne lata „ustawiać” spotkania na korzyść „As Aguias”.

 

 

Piłkarze Bayernu zastraszani. Padły groźby śmierci, również w kierunku Lewandowskiego

Niepokojące informacje dobiegają z Niemiec. „Bild” podaje, że liderom Bayernu Monachium grożono śmiercią w anonimowym liście. Wśród zastraszanych piłkarzy miał się znaleźć także Robert Lewandowski. 

Do zdarzenia miało dojść 12 stycznia. Tego dnia list odebrał drugoligowy FC St. Pauli. Następnie pismo trafiło na policję. Jak się okazało zawarto w nim groźby, skierowane w stronę trzech piłkarzy Bayernu Monachium – Manuela Neuera, Serge’a Gnabry’ego i Roberta Lewandowskiego.

Śledztwo w toku

„Bild” podaje, że policja jest w posiadaniu wspomnianego listu i obecnie prowadzi czynności. Nie wiadomo jednak, dlaczego dowód zaadresowano do FC St. Pauli. W nagłówki zawarto: – Ogień i śmierć brudnym bawarskim świniom.

– Prowadzimy śledztwo w sprawie podejrzenia o zagrażanie i zakłócanie spokoju publicznego poprzez groźby popełnienia przestępstwa – przekazał rzecznik prasowy policji. 

Bayern na razie nie wydał żadnego komunikatu w tej sprawie. Dziś Bawarczycy rozegrają mecz 1/8 finału Ligi Mistrzów z RB Salzburg. W eskorcie mistrzów Niemiec na spotkanie mają brać udział specjalne służby.

Trudna sytuacja przed meczem z Rosją. Polscy kibice mogą nie wejść na stadion

Niepokojące informacje przekazuje Jakub Kwiatkowski. Rzecznik prasowy reprezentacji podał, że nasza kadra może zagrać mecz barażowy z Rosją bez własnych kibiców na trybunach. Wszystko przez utrudniony wjazd do kraju naszych najbliższych rywali w wyniku przepisów za wschodnią granicą. 

Już niewiele dzieli nas od arcyważnego spotkania z reprezentacją Rosji. Do pierwszego meczu barażowego o wyjazd na mistrzostwa świata pozostał ledwo ponad miesiąc. Rywalizację na stadionie Dynama Moskwa zaplanowano na 24 marca.

Brak wsparcia

Czesław Michniewicz na razie skupia się na przygotowaniu odpowiedniej taktyki oraz porozmawianiu z piłkarzami. Nowy selekcjoner prawdopodobnie ma już w głowie ustalony skład na mecz ze „Sborną”. Więcej o tym pisaliśmy TUTAJ.

Wiele wskazuje natomiast na to, że „Biało-Czerwoni” będą musieli zmierzyć się z Rosjanami bez wsparcia własnych kibiców. Jakub Kwiatkowski przekazał, że przepisy za wschodnią granicą mocno utrudniają wjazd do kraju naszych rywali. W normalnych warunkach PZPN miałby do rozdysponowania 5 proc. biletów przekazanych do sprzedaży.

– Na ten moment nie ma w ogóle w sprzedaży biletów na ten mecz. Według obowiązujących dziś w Rosji covidowych przepisów na stadion może wejść max 500 osób. Jeśli pojawi się opcja wejścia kibiców wówczas poprosimy stronę rosyjską o przysługującą nam pulę 5% dostępnych miejsc – oznajmił na Twitterze rzecznik prasowy reprezentacji Polski. 

Jan Piekutowski z portalu meczyki.pl ustalił, że rosyjski związek oczekuje na odpowiedź od władz. Ta ma nadejść do końca lutego. Wówczas sytuacja związana z wejściem kibiców z Polski zostałaby wyjaśniona.

Kiepski rzut karny w wykonaniu Leo Messiego. Mógł dać PSG prowadzenie [WIDEO]

PSG w rywalizacji z Realem Madryt otrzymało rzut karny i w drugiej połowie mogło wyjść na prowadzenie. Fatalnym wykonaniem „jedenastki” popisał się jednak Leo Messi. Argentyńczyk nie wykorzystał okazji na otwarcie wyniku w Paryżu i napoczęcia „Królewskich”.

Liga brazylijska w polskiej telewizji! Kibice będą mogli oglądać poczynania Sousy

Grupa Polsat wykupiła prawa do transmitowania meczów ligi brazylijskiej – informuje Tomasz Włodarczyk! Niebawem w polskiej telewizji będzie można oglądać te rozgrywki. 

W grudnia minionego roku Paulo Sousa nieoczekiwanie opuścił reprezentację Polski na rzecz Flamengo. Od tamtej pory w naszym kraju znacznie urosło zainteresowanie rozgrywkami ligi brazylijskiej. W mediach społecznościowych notorycznie pojawiają się screeny wyników, jakie odnosi ekipa prowadzona przez Portugalczyka.

Wykorzystany moment

Teraz w naszym kraju będzie można legalnie oglądać te rozgrywki. Tomasz Włodarczyk z portalu meczyki.pl ustalił, że Grupa Polsat wykupiła prawa do ich transmisji. Na razie nie wiadomo jednak, na jakim kanale będą one przeprowadzane.

Dziennikarz dodaje, że są dwie możliwości. Pierwsza to dodanie ligi brazylijskiej do oferty kanałów z grupy Eleven. Druga to oczywiście kanały Polsatu Sport.

Sezon w Brazylii na razie nie wystartował. Główne rozgrywki rozpoczną się dopiero w drugi weekend kwietnia bieżącego roku. Do tej pory Sousa miał natomiast okazję kilkukrotnie poprowadził Flamengo. Większość ocen, jakie otrzymał w mediach była jednak negatywna.

Szykują się głośne powroty do reprezentacji Polski! Michniewicz zaskoczy?

Do meczu barażowego mistrzostw świata z Rosją pozostało niewiele czasu. Czesław Michniewicz ostatnie dni spędził na podróżowaniu i odwiedzaniu kadrowiczów. Nowy selekcjoner reprezentacji Polski układa powoli plan na naszych marcowych rywali. Z informacji podanych przez „Polsat Sport” wynika, że możemy spodziewać się kilku głośnych powrotów i niespodzianek w powołaniach. 

24 marca jest datą spędzającą sen z powiek Michniewicza oraz jego sztabu. To wtedy nowy selekcjoner zadebiutuje za sterami „Biało-Czerwonych” i już wtedy może: albo napisać piękną historię, albo przekreślić swoją przygodę z reprezentacją.

Od wyniku meczu z Rosją zależy bowiem, czy nadal będziemy się liczyć w walce o wyjazd na mistrzostwa świata. Jeśli wygramy – w drugim, decydującym spotkaniu zmierzymy się ze zwycięzcą pary Szwecja – Czechy. Jeśli jednak przegramy – pożegnamy się z mundialem.

Powrót weteranów?

Nic więc dziwnego, że od początku objęcia piecza nad kadrą Michniewicz ostro pracuje. Odwiedza kadrowiczów, rozmawia z nimi, konsultuje system, ustala taktykę. Wszystko po to, aby jak najlepiej przygotować drużynę do meczu z Rosjanami.

„Polsat Sport” opublikował pierwsze wnioski z podróży, jakie odbył nowy selekcjoner. Na spotkanie w Moskwie „Biało-Czerwoni” ponownie mają wyjść w ustawieniu z trójką obrońców. Oznaczać to będzie również wysokie ustawienie wahadłowych, a więc niemal 1:1 system, który preferował Paulo Sousa.

Do tego Michniewicz potrzebuje natomiast odpowiednich wykonawców. W defensywie pewne miejsca mają mieć Kamil Glik i Jan Bednarek. Potrzeba więc trzeciego stopera. „Polsat Sport” twierdzi, że szkoleniowiec upatrzył sobie trzech zawodników, z których zamierza wybrać swojego kandydata. Mowa o Mateuszu Wietesce, Michale Pazdanie oraz Marcinie Kamińskim.

W obliczu kontuzji Pawła Dawidowicza powołana zostanie prawdopodobnie cała trójka, lecz tylko jeden z nich otrzyma swoją szansę u boku Glika i Bednarka. Najniżej mają stać z kolei notowania pierwszego z wymienionych stoperów.

Znak zapytania na wahadle

Niepewna wydaje się również pozycja lewego obrońcy w układance Michniewicza. „Polsat Sport” daje bowiem równe szanse zarówno Arkadiuszowi Recy, Maciejowi Rybusowi, jak i Tymoteuszowi Puchaczowi. Delikatną przewagę miał ostatnio zyskać ten pierwszy, lecz selekcjoner nie podjął jeszcze ostatecznej decyzji.

Inna sprawa ma się natomiast z prawym wahadłem. Tam niekwestionowanym faworytem Michniewicza ma być Matty Cash. Obrońca Aston Villi kilka razy w tym sezonie udowodnił swoją wartość, zaś po meczu z Leeds United jeszcze bardziej zyskał na sympatii trenera.

 

Włosi ocenili występ Polaków w meczu Fiorentina – Spezia. Jakub Kiwior doceniony

Krzysztof Piątek w miniony poniedziałek strzelił swojego pierwszego gola w Serie A od transferu do Fiorentiny. Napastnik ustrzelił Spezię, dzięki czemu „Viola” wygrała 2-1. Mimo trafienia nie uzyskał od mediów najwyższych not. Dziennikarze skupili się na innym Polaku. 

„Pio” swojego gola zdobył w 42. minucie. Kilkanaście minut wcześniej zmarnował jednak rzut karny. To przełożyło się na oceny mediów. Włoski oddział „Eurosportu” przyznał mu „6” w dziesięciostopniowej skali. Niżej oceniono Arkadiusza Recę („5,5”).

„Rósł z upływem czasu”

Włosi docenili natomiast innego Polaka. Mowa o Jakubie Kiwiorze, który spędził na murawie pełne 90 minut.

– Na początku meczu pozostawał w cieniu, ale rósł wraz z upływem czasu i wykonywał ważne interwencje – ocenił „Eurosport”. 

W innej kolejności ustawiły Polaków portale „TuttomercatoWeb” i „La Nazione”. Oba oceniły Recę na „5”. Kiwior od pierwszego otrzymał natomiast „6”, a od drugiego „5,5”. W przypadku Piątka ocena wyniosła dwukrotnie „6,5”.

– Z rzutu karnego trafił w słupek. Był jednak w centrum akcji, szukany przez kolegów. Rozgrzeszony dzięki pierwszej bramce w lidze dla Fiorentiny – podsumowano występ napastnika.

– Kolejny po meczu z Atalantą błąd z rzutu karnego. Zrehabilitował się strzelając gola, przy którym dostał nagrodę za ustawienie w polu karnym. Zaangażowany w dialog z kolegami z drużyny – dodano.

„La Gazzetta dello Sport” również oceniła Recę na „piątkę”. Kiwior i Piątek otrzymali z kolei po „6,5”, z czego bardziej doceniono grę tego pierwszego.

– Wspaniale zatrzymał strzał głową Milenkovicia. Był cenny w pomocy – skwitowano.