Kontrowersja z meczu Realu Madryt wyjaśniona. „Nie było karnego”

Podczas meczu Realu Madryt z Rayo Vallecano doszło do sporej kontrowersji. Ekspert Radia Marca, Pavel Fernandez po spotkaniu rozwiał wątpliwości. Okazało się, że to Bellingham spowodował upadek Viniciusa.

Kontrowersje w meczu Królewskich

Mecz Rayo Vallecano z Realem Madryt (3:3) wzbudził ogromne emocje nie tylko na boisku, ale także poza nim. W centrum kontrowersji znalazła się sytuacja z udziałem Viniciusa Juniora, który upadł w polu karnym przy wyrównanym wyniku. Sędzia Juan Martinez Munuera nie zdecydował się jednak wskazać na jedenasty metr, co wywołało burzę wśród piłkarzy i sztabu szkoleniowego Realu.

Pavel Fernandez, ekspert Radia Marca, szczegółowo przeanalizował tę sytuację. Jak podkreślił, Vinicius Junior upadł nie w wyniku faulu przeciwnika, lecz… z powodu kontaktu z Jude’em Bellinghamem.

– Nie było karnego. Jako pierwszy w nogę Viniciusa uderzył Jude Bellingham. To on spowodował upadek Brazylijczyka. Do kontaktu między Muminem a Viniciusem doszło później. VAR zachował się dobrze, że nie wezwał sędziego głównego do monitora – powiedział ekspert Radia Marca.

Decyzja Martineza Munuery wywołała wściekłość wśród zawodników i sztabu „Królewskich”. Trener Carlo Ancelotti na konferencji prasowej jednoznacznie stwierdził, że faul na Viniciusie był „ewidentny”. W kulisach zaczęły pojawiać się spekulacje o celowej manipulacji i rzekomym spisku przeciwko Realowi Madryt.

Analiza wideo wykazała, że sytuacja była bardziej skomplikowana, niż mogło się wydawać na pierwszy rzut oka. W momencie walki o piłkę Jude Bellingham niefortunnie kopnął Viniciusa, co spowodowało jego upadek. Dopiero później doszło do kontaktu z obrońcą Rayo, Muminem. Ta wersja wydarzeń wyjaśnia decyzję arbitra.

Źródło: Radio Marca

Były dyrektor TVP Sport odchodzi z InPost i odpowiada na plotki. „Obrzydliwa manipulacja”

Marek Szkolnikowski ogłosił swoje odejście z InPost (o jego dołączeniu do firmy pisaliśmy TUTAJ). Były dyrektor TVP Sport będzie pełnił funkcję Head of International Sports Sponsorship w InPost do końca grudnia.

Odchodzi z InPost

Marek Szkolnikowski poinformował na LinkedIn o swoim odejściu z dotychczasowego miejsca pracy. Jak sam podkreśla, decyzja została podjęta w pełnym porozumieniu ze stroną pracodawcy. Powodem jest chęć skupienia się na innych projektach zawodowych, które obecnie pochłaniają większość jego czasu.

– Rafał Brzoska wymaga od swoich menedżerów 100% zaangażowania. Ze względu na moje plany zawodowe oraz inne projekty, postanowiliśmy rozstać się za porozumieniem stron i w zgodzie – napisał były dyrektor TVP Sport.

Szkolnikowski odniósł się również do krążących w mediach spekulacji dotyczących jego odejścia. Zdecydowanie zaprzeczył, jakoby miało ono związek z rzekomymi nieprawidłowościami w umowach pomiędzy TVP a Polsatem. Nazwał te doniesienia „obrzydliwą manipulacją” mającą na celu publiczne zdyskredytowanie jego osoby.

Podczas swojej pracy w InPost, Marek Szkolnikowski wraz z zespołem osiągnął kilka sukcesów w dziedzinie sponsoringu sportowego. Udało im się stworzyć strategię sponsoringową na najbliższe lata, która w 2024 roku ma pobić dotychczasowe rekordy ekwiwalentów reklamowych. W szczególności dotyczy to współpracy z Polskim Związkiem Piłki Nożnej (PZPN) oraz całego Sport Teamu.

Efekty pracy zostały już docenione na arenie międzynarodowej. Projekty zespołu zdobyły nominacje do nagród, takich jak International Sports Convention oraz European Sponsorship Association.

W swoim oświadczeniu Szkolnikowski wyraził wdzięczność dla Rafała Brzoski za współpracę i możliwości rozwoju zawodowego.

– Jestem pewien, że jeszcze rozpakujemy razem jakąś fajną paczkę – podsumował.

Źródło: LinkedIn

Ważne informacje dla kibiców angielskiej piłki. Premier League od nowego sezonu zmienia stację

Rozgrywki angielskiej Premier League powracają na anteny Canal+ Sport. Nadawca ogłosił podpisanie trzyletniego kontraktu. Nowa umowa zapewnia polskim kibicom dostęp do wszystkich 380 spotkań w każdym sezonie od 2025/26 do 2027/28.

Historia zmagań o prawa transmisyjne

Do 2021 roku Canal+ był synonimem transmisji meczów Premier League w Polsce. Po tym, jak prawa zostały przejęte przez platformę streamingową Viaplay, kibice musieli zmienić swoje przyzwyczajenia.

Skandynawski nadawca miał pierwotnie transmitować te rozgrywki do końca sezonu 2027/28. Jednak Viaplay zapowiedziało, że wycofa się z polskiego rynku z końcem czerwca 2025 roku. Faworytem do przejęcia praw był Canal+, który wcześniej z sukcesem transmitował Premier League przez blisko 20 lat.

Jak się okazało, nadawca skutecznie powrócił do gry, co potwierdziła prezes i dyrektor generalna CANAL+ Polska, Edyta Sadowska.

– Jest mi niezmiernie miło poinformować, że nabyliśmy wyłączne prawa do transmisji wszystkich spotkań Premier League na terenie Polski w sezonach 2025/26, 2026/27 i 2027/28 – powiedziała.

Canal+ zapowiedział, że wszystkie mecze Premier League będą dostępne zarówno na tradycyjnych antenach telewizyjnych, jak i w aplikacji CANAL+.

W sezonie 2024/25 mecze Premier League będą jeszcze transmitowane przez Viaplay. Dwa spotkania z każdej kolejki będą jednak dostępne w Canal+ w ramach sublicencji. Viaplay nadal posiada prawa do transmisji niemieckiej Bundesligi i Formuły 1, jednak już od kolejnego sezonu te rozgrywki przejmie Eleven Sports.

Źródło: CANAL+ Sport

Nadzieja niemieckiej piłki z przekręconym licznikiem? „Odmłodziliśmy go o cztery lata”

Temat fałszowania wieku zawodników, szczególnie w przypadku afrykańskich piłkarzy, od dawna wzbudza kontrowersje w świecie futbolu. Ostatnio na świeczniku znalazł się Youssoufa Moukoko, którego wiek i tożsamość ponownie poddano w wątpliwość.

Youssoufa Moukoko przez lata uchodził za jeden z największych talentów niemieckiej piłki. W juniorskich drużynach Borussii Dortmund zdobywał niewiarygodną liczbę bramek. Jego przejście na poziom seniorski również zapowiadało się obiecująco, chociaż snajper miał problemy z przebiciem się do składu BVB.

W konsekwencji postanowił kontynuować karierę w OGC Nice na zasadzie wypożyczenia z opcją wykupu za kwotę wynoszącą od 15 do 18 milionów euro. Niestety, we Francji na razie nie spełnia pokładanych w nim nadziei i daleko mu do statusu gwiazdy ligi. Niedawno znów jest jednak o nim głośno.

Tym razem nie w kontekście wyników sportowych, a ponownie o wieku. Joseph Moukoko, w rozmowie z niemieckim „Bildem”, stwierdził, że napastnik urodził się nie w 2004 roku – jak wskazują oficjalne dokumenty, lecz 19 lipca 2000 roku.

– Zdobyłem dla niego fałszywy akt urodzenia w Yaoundé. Następnie poszedłem do ambasady, zdobyłem dla niego paszport i przywiozłem go do Niemiec jako mojego syna. […] W rzeczywistości urodził się 19 lipca 2000 roku. Odmłodziliśmy go o cztery lata – powiedział Joseph Moukoko.

Dodatkowo twierdzi, że nie jest biologicznym ojcem zawodnika. Jego wersję zdają się potwierdzać mieszkańcy Kamerunu, którzy wskazują, że prawdziwy ojciec gracza mieszka w willi oddalonej o dziesięć kilometrów od stolicy kraju.

Wiek Moukoko był już wielokrotnie kwestionowany w Niemczech. Tamtejszy związek piłkarski jednak nie stwierdził żadnych nieprawidłowości w swoim dochodzeniu.

Źródło: BILD

Problemy Cezarego Kuleszy! Wrzące kulisy spotkania z przedstawicielami klubów

Spotkanie Polskiego Związku Piłki Nożnej z przedstawicielami klubów Ekstraklasy i 1. Ligi w Jachrance, które od lat służyło jako platforma do wymiany opinii i zacieśniania współpracy, w tym roku przebiegło w burzliwej atmosferze. Dyskusje zamiast konstruktywnej wymiany zdań przerodziły się w iskrzące spory, a to może być ostrzegawczym znakiem dla Cezarego Kuleszy.

Wrzące kulisy spotkania z przedstawicielami klubów

Tegoroczne wydarzenie, na którym zgromadzili się czołowi działacze piłkarscy, już na starcie wywołało napięcia. Według relacji Jana Mazurka z Interii Sport prezes PZPN, Cezary Kulesza w swoim otwierającym przemówieniu podkreślił znaczenie programu Double Pass.

Zapowiedział także szybkie ukończenie centrum VAR oraz zasugerował możliwe zmiany w przepisach dotyczących młodzieżowców. Jednak zamiast aprobaty, jego słowa spotkały się z ostrą krytyką.

Dariusz Mioduski z Legii Warszawa skomentował w mocnym tonie, że temat przepisu o młodzieżowcu powinien być zakończony rok wcześniej. Kluby Ekstraklasy od dawna apelują o zniesienie tego wymogu, uznając go za ograniczenie w budowaniu konkurencyjnych składów.

Frustracja tym, że w tej kwestii nie podjęto zdecydowanych działań, przelała się podczas spotkania. Dyskusje zaostrzyły się, gdy głos zabrali Zbigniew Jakubas (większościowy udziałowiec Motoru Lublin) oraz Tomasz Stamirowski, reprezentujący Widzew Łódź.

Jakubas zwrócił uwagę na brak postępów w budowie centrum VAR, co uznał za niedopuszczalne w kontekście budżetu, którym dysponuje PZPN.

Z kolei Stamirowski podkreślił trudności związane z brakiem odpowiedniej infrastruktury wokół jego klubu, co można było odczytać jako apel o dodatkowe wsparcie finansowe. Największe emocje wzbudziła jednak wypowiedź Zbigniewa Jakubasa, który w odpowiedzi na wystąpienie Cezarego Kuleszy zażartował:

– Czarek, nie rozumiem tonu twoich wypowiedzi. Może powinniśmy zmienić nazwę z PZPN na PZPR? – powiedział.

Te słowa wywołały spore oburzenie i zostały odebrane jako sygnał walki o zmiany w PZPN.

Źródło: Interia Sport

Królewski wdał się w sprzeczkę z kibicem Wisły. „Panie od kebabów…”

Wisła Kraków regularnie korzysta z miejskiego stadionu przy ul. Reymonta w Krakowie. Jak się okazuje, koszt wynajmu tego obiektu jest dla klubu znaczącym obciążeniem finansowym, co ujawnił Jarosław Królewski. Po ujawnieniu kosztów doszło jednak do małej sprzeczki z innym kibicem.

Rekordowe koszty wynajmu stadionu w 2024 roku

W 2024 roku Wisła zapłaciła za wynajem stadionu 4,452 mln zł. Kwota ta obejmuje organizację 22 meczów, co oznacza, że za każdy z nich klub musiał wyłożyć aż 202 tys. zł.

Jest to zauważalny wzrost w porównaniu do poprzedniego roku, kiedy koszt pojedynczego spotkania wynosił nieco ponad 150 tys. zł.

W 2023 roku Wisła zapłaciła za użytkowanie stadionu 3,463 mln zł za 23 mecze. W ciągu ostatnich trzech lat klub wydał na wynajem stadionu ponad 10 mln zł. Jak podkreślił Jarosław Królewski, to nie jedyne wydatki związane z organizacją meczów.

Do kosztów należy doliczyć m.in. ochronę, zabezpieczenie medyczne czy przygotowanie infrastruktury. Jarosław Królewski nie ograniczył się jedynie do przedstawienia suchych liczb.

W mediach społecznościowych wywiązała się gorąca dyskusja pomiędzy właścicielem Wisły a jednym z kibiców. Internauta zapytał o szczegóły dotyczące kosztów dnia meczowego, w tym ochrony, mediów i zabezpieczenia medycznego.

Królewski początkowo ironicznie skwitował komentarz kibica, pisząc: „Panie od kebabów, to jest tylko infrastruktura. Czyli bez posypki.”

Gdy rozmówca nalegał na poważną odpowiedź, Królewski nie przebierał w słowach: „Jak Pan nie będzie idiotycznie komentował to nie będzie miał Pan idiotycznych odpowiedzi.”

Dodał również, że nie jest sekretarką użytkownika i zachęcił do samodzielnego poszukiwania danych. Kibic odpowiedział, że „nie zatrudniłby takiej sekretarki”, na co Królewski odparł z nutą ironii, że „Póki co, to w Simsach może pan pozatrudniać, ale trzeba marzyć.”

Na to wszystko kibic Daniel odpowiedział: „W Simsach też bym Pana nie zatrudnił Panie „nie spadniemy””.

Źródło: X

Trudne warunki pogodowe w Anglii. Piłkarz miał problem z wykonaniem rożnego [WIDEO]

Podczas minionego piłkarskiego weekendu w Anglii doszło do nietypowej sytuacji w trakcie meczu Coventry z Millwall. Warunki atmosferyczne były na tyle trudne, że jeden z piłkarzy nie był w stanie wykonać rzutu rożnego.

Problemy z wykonaniem kornera

Coventry pokonało na wyjeździe Millwall w minionej kolejce zaplecza Premier League. Więcej niż o samym wyniku mówiło się jednak o warunkach atmosferycznych w trakcie spotkania.

25-letni Victor Torp w pewnym momencie meczu podszedł do rzutu rożnego, jednak z powodu wiatru nie mógł go wykonać. Podmuchy powodowały, że ustawiona przez Duńczyka piłka ciągle mu uciekała.

Sytuację skomentował nawet oficjalny profil ligi, który odniósł się w żartobliwy sposób do wiatru nazwanego Burzą Darragh. To właśnie z tego powodu niedawno odwołano mecz Liverpoolu z Evertonem.

Kuriozalne doniesienia z Kielc. Prezes Korony wparował do szatni w przerwie meczu

Korona Kielce po pokonaniu Widzewa Łódź w Pucharze Polski znalazła się na ustach kibiców po niecodziennym incydencie. Doszło do niego podczas przerwy tego spotkania. Prezes klubu, Artur Jankowski, wparował do szatni, by w ostrych słowach skrytykować piłkarzy za ich grę.

Wparował w przerwie do szatni

Choć drużyna Korony Kielce zmaga się z trudnościami w Ekstraklasie, gdzie okupuje dolne rejony tabeli, to jej występy w Pucharze Polski są zdecydowanie bardziej udane. Po wyeliminowaniu Widzewa Łódź dzięki trafieniu Martina Remacle’a z rzutu karnego kielczanie awansowali do ćwierćfinału. Tam zmierzą się z pierwszoligowym Ruchem Chorzów.

Mimo tego sukcesu atmosfera wokół klubu daleka jest od spokojnej. Zamiast świętować awans, drużyna musiała zmierzyć się z niecodziennym zachowaniem swojego prezesa. Jak poinformował Damian Wysocki z wKielcach.info, prezes Artur Jankowski w przerwie meczu nie wytrzymał i postanowił osobiście wyrazić swoje niezadowolenie z postawy piłkarzy.

Doświadczeni piłkarze nie byli zadowoleni

Wparował do szatni bez zapowiedzi i w ostrych słowach zrugał drużynę. Szczególnie jeden z zawodników miał usłyszeć wyjątkowo mocne słowa krytyki, co spotkało się z reakcją bardziej doświadczonych graczy. Takie zachowanie prezesa także zaburzyło pracę trenera Jacka Zielińskiego, który zamiast skupić się na przygotowaniu zespołu do drugiej połowy, musiał radzić sobie z napiętą atmosferą.

Mimo tego drużyna pokazała charakter, co podkreślił sam szkoleniowiec w pomeczowej wypowiedzi uwiecznionej w kulisach na oficjalnym kanale klubu.

– Mamy swoje marzenia i będziemy je realizować, na przekór temu, co działo się w przerwie. Duże słowa uznania dla was. Wytrzymaliście ciśnienie i z olbrzymią determinacją zagraliśmy końcówkę – powiedział były trener Cracovii i Lecha Poznań.

Nie przeprosił za swoje zachowanie

Jak donosi Wysocki, napięcie nie opadło nawet dzień po meczu. Prezes Jankowski ponownie pojawił się w szatni, by porozmawiać z drużyną. Nie przeprosił za swoje wcześniejsze zachowanie, ale przyznał, że takie sytuacje nie powinny mieć miejsca i zapewnił, że nie zamierza powtarzać podobnych interwencji.

Wielu dziennikarzy oczekiwało, że Jankowski odniesie się do sprawy podczas konferencji prasowej Prezydent Kielc Agaty Wojdy oraz Rady Nadzorczej Korona S.A., dotyczącej audytu i sytuacji finansowej klubu. Jednak prezes zdecydował się nie zabierać głosu i zajął miejsce wśród publiczności.

Źródło: wkielcach.info

Spektakularny transfer Cracovii na wyciągnięcie ręki? Możliwy powrót byłego piłkarza

Mateusz Klich jest bliski powrotu do Cracovii. Jak donosi Łukasz Olkowicz z Przeglądu Sportowego Onet, rozmowy pomiędzy zawodnikiem a krakowskim klubem są zaawansowane, a porozumienie wydaje się na wyciągnięcie ręki.

Powrót do Polski?

Mateusz Klich był zawodnikiem Cracovii w latach 2008–2011. To właśnie tam młody pomocnik, wychowanek Tarnovii Tarnów, stawiał swoje pierwsze kroki na najwyższym poziomie polskiej Ekstraklasy.

W barwach „Pasów” rozegrał 58 spotkań. W tym czasie zdobył pięć bramek i zanotował 12 asyst. Jego dobra forma zwróciła uwagę zagranicznych klubów, co zaowocowało transferem do niemieckiego VfL Wolfsburg w 2011 roku.

Po opuszczeniu Cracovii Klich miał okazję grać w takich ligach jak Bundesliga, Eredivisie czy Championship. Największe uznanie zdobył w barwach Leeds United, z którym awansował do Premier League w sezonie.

Stał się wówczas kluczową postacią w drużynie Marcelo Bielsy. Obecnie występuje w DC United w MLS. Może jednak wrócić do Polski, o czym pisze Łukasz Olkowicz z Przeglądu Sportowego Onet. Według wspomnianego źródła klub toczy rozmowy ze swoim byłym piłkarzem.

Powrót Mateusza Klicha do Cracovii byłby dużym wzmocnieniem dla klubu. Pomocnik mógłby wnieść jakość, ale również ogromne doświadczenie.

Źródło: Przegląd Sportowy Onet

Kontuzja obrońcy problemem Probierza? Prawdopodobnie ominie go marcowe zgrupowanie

Z Holandii spłynęły do Polski kiepskie informacje w kontekście bloku obronnego naszej kadry. SC Heerenveen poinformowało o poważnej kontuzji Pawła Bochniewicza.

Problemy Probierza

Reprezentacja Polski po minionym zgrupowaniu spadła do niższej dywizji Ligi Narodów.

W marcu Biało-Czerwoni rozpoczną nowy rozdział, czyli rywalizację o udział w mundialu. Co prawda do powołań zostało jeszcze wiele czasu, ale wiemy już, że selekcjoner raczej nie uwzględni w swojej liście Pawła Bochniewicza.

Wiele wskazuje na to, że Polak nie będzie do dyspozycji Probierza z uwagi na kontuzję z minionego meczu przeciwko RKC Waalwijk.

– Paweł Bochniewicz doznał poważnej kontuzji kolana podczas ostatniego ligowego spotkania. Dokładne badania wyjaśnią, jak poważna jest kontuzja, ale pewne jest, że 28-letni obrońca nie będzie mógł grać przez kilka miesięcy – czytamy w klubowym komunikacie.

Źródło: SC Heerenveen

Mourinho wbił szpilkę Guardioli. Poszło o pokazane palce

Jose Mourinho odpowiedział na słowa Pepa Guardioli. Portugalczyk skomentował jego sytuację, a przy okazji wbił mu szpilkę, przypominając o zarzutach wobec Manchesteru City.

Gest Guardioli w stronę kibiców Liverpoolu

W niedzielnym meczu Manchester City przegrał z Liverpoolem 0:2. Przedłużył tym samym serię bez zwycięstwa. W odpowiedzi na zaczepne piosenki fanów Liverpoolu Pep Guardiola pokazał kibicom gospodarzy sześć palców, które miały symbolizować liczbę tytułów Premier League.

Gest ten przywołał wspomnienia sprzed kilku lat, kiedy Mourinho, prowadząc Manchester United, pokazywał trzy palce, przypominając o swoich trofeach. Historia ta skończyła się jednak jego zwolnieniem.

– Mam nadzieję, że w moim przypadku będzie inaczej. On wygrał trzy tytuły, ja sześć, ale jesteśmy w tej samej sytuacji. My jednak trzymamy się razem. Nasi kibice wiedzą, że jesteśmy dużo lepsi niż to, o czym śpiewali fani Liverpoolu – powiedział po meczu Pep Guardiola.

Na te słowa odpowiedział Mourinho. Portugalczyk wykorzystał sytuację, aby wbić szpilkę Hiszpanowi i zaczepić go w kontekście zarzutów wobec Manchesteru City.

– Guardiola mnie zaczepił i powiedział, że zdobył sześć tytułów, a ja tylko trzy. Ale ja wygrałem je czysto i fair. Gdybym przegrał, pogratulowałbym przeciwnikowi, bo był lepszy ode mnie. Nie chciałbym wygrywać i jednocześnie radzić sobie ze 150 zarzutami – wypalił.

Mourinho wyraźnie nawiązał do 115 zarzutów dotyczących naruszenia zasad finansowego fair play przez Manchester City. Postępowanie w tej sprawie toczy się od września i może zakończyć się już w lutym lub marcu przyszłego roku. Klubowi grozi nawet spadek z Premier League.

Flick uciął medialne spekulacje ws. Lewandowskiego. Jasne stanowisko Niemca

Robert Lewandowski niespodziewanie spędził cały mecz przeciwko Mallorce na ławce rezerwowych. FC Barcelona wygrała 5:1, jednak brak Polaka w składzie wzbudził liczne spekulacje.

Teoria o braku nietykalnych w drużynie

Hiszpański dziennik La Vanguardia przedstawił interesującą interpretację decyzji Hansiego Flicka. Według wspomnianego źródła niemiecki menedżer chciał wysłać jasny sygnał, że w jego zespole nie ma zawodników ponad drużyną.

Plotki z otoczenia Barcelony sugerowały, że Lewandowski w ostatnich tygodniach bardziej skupiał się na swoich indywidualnych osiągnięciach niż na pracy zespołowej. Przykładem miał być gol stracony w meczu z Las Palmas, gdzie brak koncentracji Polaka dodał argumentów do tej tezy.

Zmiana w składzie na mecz z Mallorcą miała być symbolicznym ruchem. Miał on pokazać, że każdy zawodnik musi w pełni angażować się w dobro drużyny.

Hansi Flick jednak szybko uciął wszelkie spekulacje mediów. Po meczu Niemiec wyjaśnił, że decyzja o pozostawieniu Lewandowskiego na ławce była podyktowana chęcią zapewnienia mu odpoczynku.

Zwycięstwo nad Mallorcą pozwoliło Barcelonie utrzymać czteropunktową przewagę nad Realem Madryt w tabeli La Liga. Królewscy mają jednak dwa mecze rozegrane mniej.

UEFA ukarała Legię. Poszło o transparenty przeciwko Łukaszence

UEFA nałożyła karę na Legię Warszawa za transparenty wywieszone podczas meczu Ligi Konferencji z Dynamem Mińsk. Wyrażone przez kibiców stanowisko wobec reżimu na Białorusi nie przypadło do gustu europejskiej federacji, co poskutkowało dotkliwą sankcją finansową.

Transparenty przeciwko Łukaszence podczas meczu Legii

Podczas meczu Legii Warszawa z Dynamem Mińsk kibice obu drużyn wykorzystali okazję do zamanifestowania swojego sprzeciwu wobec polityki białoruskiego dyktatora Aleksandra Łukaszenki.

Na trybunach pojawiły się transparenty jasno wyrażające ich stanowisko: goście z Białorusi zaprezentowali hasło „Zatrzymać Łukaszenkę i krwawą dyktaturę”, a gospodarze odpowiedzieli hasłem „Łukaszenka ch*j”.

Mimo że spotkanie zakończyło się zwycięstwem Legii 4:0, wydarzenia na trybunach przyciągnęły większą uwagę Komisji Dyscyplinarnej UEFA niż sam wynik. Kara finansowa była niemal pewna. Europejska federacja piłkarska uznała, że takie działania kibiców naruszają zasady związane z organizacją wydarzeń sportowych.

Portal Legionisci.com poinformował, że UEFA nałożyła na Legię Warszawa grzywnę w wysokości 17,5 tys. euro za „zaprezentowanie na trybunach przekazu, który nie odpowiada charakterowi wydarzenia sportowego”.

Źródło: Legionisci.com