Niespodzianka w kadrze? Urban może postawić na pomocnika z Ekstraklasy

Jan Urban szykuje się do ogłoszenia swoich pierwszych powołań do reprezentacji Polski. Jak donosi TVP Sport, wśród kandydatów do kadry znalazło się niespodziewane nazwisko, a mianowicie pomocnik Lecha Poznań, Filip Jagiełło.

Magiera na trybunach

Asystent Urbana, Jacek Magiera, pojawił się na meczu Lecha, aby przyjrzeć się potencjalnym kadrowiczom. Wśród obserwowanych byli Bartosz Mrozek, Mateusz Skrzypczak czy Antoni Kozubal. To piłkarze, którzy już wcześniej zahaczyli o kadrę za czasów Michała Probierza. Jednak według relacji TVP Sport, największą uwagę zwrócił na siebie Jagiełło.

– Słyszymy, że Urban i jego współpracownicy mogą myśleć jeszcze o kimś innym, kto zostałby jedną z niespodzianek na liście powołań. To Filip Jagiełło, który od początku sezonu prezentuje wysoką formę w drugiej linii Kolejorza – czytamy na portalu.

Statystyki przemawiają za pomocnikiem

Jagiełło zaliczył mocny początek sezonu w barwach Kolejorza. W ośmiu spotkaniach zdobył dwie bramki i zanotował asystę, a jego ostatnie trafienie padło w eliminacjach Ligi Europy przeciwko belgijskiemu KRC Genk.

26-letni pomocnik ma na koncie ponad czterdzieści występów w młodzieżowych reprezentacjach Polski, ale nigdy nie doczekał się powołania do pierwszej drużyny narodowej. Teraz jego szansa wydaje się realna.

Debiut Jana Urbana jako selekcjonera zbliża się wielkimi krokami. Polacy zmierzą się z Holandią i Finlandią.

Źródło: TVP Sport

Lechia znów wypuściła zwycięstwo. Prezes aż zszedł do szatni

Lechia Gdańsk miała trzy punkty na wyciągnięcie ręki, ale w doliczonym czasie wypuściła prowadzenie z rąk. Według medialnych doniesień po remisie w Krakowie prezes Paolo Urfer udał się do szatni.

Remis, który smakuje jak porażka

Gdańszczanie nie mogą mówić o udanym początku sezonu. Rozgrywki 2025/2026 rozpoczęli z pięcioma punktami straty za zaległości finansowe z poprzedniej kampanii. Po dwóch porażkach w trzeciej kolejce wreszcie byli blisko przełamania. Ponownie jednak zabrakło koncentracji w końcówce.

W meczu z Cracovią Lechia dwukrotnie wychodziła na prowadzenie. Wydawało się, że wreszcie sięgnie po pierwsze punkty, ale doliczony czas gry okazał się dla niej zabójczy. W ostatnich minutach spotkania Filip Stojilković wyrównał wynik na 2:2.

Sytuacja Lechii w tabeli pozostaje dramatyczna. Klub z Trójmiasta wciąż zajmuje ostatnie miejsce i nadal potrzebuje czterech punktów, by wyjść na „zero”.

Obecność prezesa Paolo Urfera na stadionie przy Kałuży tylko podgrzała atmosferę. Po zakończeniu meczu udał się on do szatni.

– Paolo Urfer obecny na meczu. Właśnie udał się do szatni. Raczej nie w celu pogratulowania punktu – napisał na platformie X dziennikarz portalu Sportowe Fakty WP, Tomasz Galiński.

To kolejne spotkanie, w którym Lechia miała realne szanse na lepszy rezultat. Teraz przed zespołem Johna Carvera bardzo ważne starcie. W kolejnej kolejce Lechia zagra u siebie z Motorem Lublin.

Źródło: X (Tomasz Galiński)

fot. Kacper Polaczyk

Jerzy Dudek przytoczył anegdotę o spotkaniu z legendą. „Jeszcze nikt w Polsce o tym nie słyszał”

Jerzy Dudek to postać doskonale znana kibicom futbolu, ale jak się okazuje, polski bramkarz miał okazję poznać mistrza świata w… zupełnie innej dyscyplinie. Ciekawą anegdotę zdradził podczas studia w ramach losowania do turnieju Superbet Poland Darts Masters 2025.

Spotkanie z mistrzem jeszcze przed erą popularności darta

Dudek wspomniał sytuację z 1998 roku, kiedy występował w barwach Feyenoordu Rotterdam. To właśnie wtedy miał okazję spotkać pięciokrotnego mistrza świata w darcie, Raymonda van Barnevelda.

– Jeszcze jak nikt w Polsce nie wiedział o dartach, to ja już miałem zdjęcie z mistrzem świata. W 1998 roku, jak grałem w piłkę nożną w Rotterdamie, mistrzem świata w darcie został Raymond van Barneveld, wielki fan Feyenoordu. Przyjechał na stadion zrobić sobie zdjęcie – opowiadał były reprezentant Polski.

Jak zdradził Dudek, nie skończyło się tylko na zdjęciu.

– On później był wielokrotnym mistrzem świata. Pamiętam, że sobie z nim grałem jedną równą „rundę”, jeśli tak to można nazwać. Wspominam go z wielkim sentymentem – dodał.

Superbet Poland Darts Masters 2025

Jerzy Dudek odbędzie się w Gliwicach 4 i 5 lipca. W puli nagród turnieju znalazło się 100 tysięcy funtów, a najlepsi zawodnicy świata pojawili się w naszym kraju, by powalczyć o trofeum. Poniżej znajduje się lista par z pierwszej rundy.

Terminarz turnieju:

  • Piątek (04.07), 19:00 – mecze 1. rundy,
  • Sobota (05.07), 19:00 – ćwierćfinały, półfinały, finał

Źródło: Kanał Sportowy

Tomasz Hajto odpalił się w studiu Polsatu. „Bezczelnie się śmiejesz” [WIDEO]

Reprezentacja Polski wciąż nie ma nowego selekcjonera, ale debata o przyszłości kadry już trwa. Wśród ekspertów pojawiają się różne pomysły, jak posprzątać bałagan po odejściu Michała Probierza. Tomasz Hajto w „Cafe Futbol” nie wytrzymał i powiedział wprost, że gadaniem się tego nie naprawi.

Hajto wybuchł w studiu Polsatu

We wrześniu Biało-Czerwonych czekają kluczowe mecze z Holandią i Finlandią w eliminacjach do mistrzostw świata. Faworytem do objęcia kadry pozostaje Maciej Skorża.

Prezes PZPN Cezary Kulesza chce, by to właśnie on odbudował drużynę. Problem w tym, że Skorża – według doniesień – nie jest przekonany do pracy w obecnych warunkach: bałagan w kadrze, skłóceni zawodnicy, słabe wyniki i chaos w PZPN nie zachęcają.

W „Cafe Futbol” dziennikarz Przemysław Pawlak z „Piłki Nożnej” zasugerował, że nowy trener – ktokolwiek nim będzie – powinien spotkać się z piłkarzami jeszcze przed zgrupowaniem, by oczyścić atmosferę.

Tomasz Hajto nie zgodził się z tym pomysłem i błyskawicznie zareagował. A nagranie z jego wypowiedzią szybko obiegło media społecznościowe.

– Kompletna dziennikarska bzdura. To bzdura dziennikarska, bo gadaniem się nic nie zrobi. Każdy został w tej sytuacji obrażony: i piłkarze, i trener, i kibice. Teraz piłkarz musi wyjść, bo już dostał po plecach i sam pokazać, że umie grać. Nie trzeba go mobilizować. Przyjedź, proszę cię, zagraj – grzmiał były reprezentant Polski.

Dodał też, że szatnia musi się obudzić sama, bez zbędnych rozmów i miękkich negocjacji.

– Jesteśmy w takim momencie: dzwonisz, wysyłasz powołanie i pierwsze rozmowy są krótkie. Dzisiaj trzeba zrobić wynik. Dzisiaj musi wyjść drużyna, która przez 90 minut będzie ryła każdy centymetr murawy. Jedno mylisz, bo – sorry, że to powiem, to jest brutalne – nie byłeś nigdy w szatni piłkarskiej. Znasz to z drugiej strony, śmiejesz się jeszcze bezczelnie teraz. Na koniec szatnia reaguje. Teraz tak to się wylało wszystko, że żaden trener nie naprawi tego gadaniem – kontynuował.

W dalszej części wypowiedzi podkreślił, że obecna sytuacja wymaga nie tyle słów, co czynów.

– Przychodzi taki moment w szatni, że już nie ma trenera, który cokolwiek tam pomoże. Albo zawodnicy w końcu się pobudzą i czy się lubią czy nie, to wyjdą i zaczną na murawie od biegania i walki, albo to się rozsypie całkowicie i jest dramat. Nie ma na ten moment trenera, który przyjdzie i gadaniem coś ułoży – zakończył.

Reprezentacja Polski zagra we wrześniu dwa kolejne mecze w eliminacjach mistrzostw świata. Najpierw 4 września z Holandią, a 7 września z Finlandią. Od wyników tych spotkań może zależeć, czy Biało-Czerwoni pojadą na mundial w 2026 roku.

Źródło: Cafe Futbol (Polsat Sport)

Cracovia wybrała następcę Källmana. Milion euro na stole

Odejście Benjamina Källmana to spory cios dla Cracovii. Klub szuka napastnika, który zapełni lukę po autorze 18 ligowych goli. Według Gianluki Di Marzio, bardzo blisko podpisania kontraktu jest Nik Prelec. Ale jak donosi Tomasz Włodarczyk, transfer wcale nie jest jeszcze przesądzony.

Cracovia negocjuje z Cagliari

Jeszcze kilka miesięcy temu Cracovia imponowała formą. Zespół prowadzony przez Dawida Kroczka potrafił ograć m.in. mistrza Polski, Jagiellonię Białystok, a Benjamin Källman błyszczał skutecznością. 18 goli w sezonie Ekstraklasy to wynik, który musi robić wrażenie.

Wiosną wszystko się jednak posypało. Pojawił się spory spadek formy. Po sezonie trener Kroczek przeniósł się do Rakowa, a Källman zasilił Hannover 96. Cracovia została z ogromną luką w ataku i koniecznością znalezienia klasowego następcy.

W sobotę Gianluca Di Marzio poinformował, że Cracovia negocjuje transfer Nika Preleca. To słoweński napastnik Cagliari, który ostatni sezon spędził na wypożyczeniu w Austrii Wiedeń.

W 38 meczach zdobył 9 bramek, a jego profil miałby idealnie pasować do stylu gry nowego trenera Luki Elsnera. Obaj panowie są rodakami, co może mieć wpływ na decyzję zawodnika.

Według Di Marzio, „Pasy” są gotowe zapłacić za Preleca aż milion euro. Jeśli kwota zostanie potwierdzona, byłby to drugi najdroższy transfer w historii klubu – tuż za Virgilem Ghitą, który kosztował 1,2 mln euro w 2022 roku.

Tomasz Włodarczyk przekazał jednak, że transfer Preleca nie jest tak bliski, jak sugerują zagraniczne media.

– Nie jest na tę chwilę blisko Cracovii. Kluby rozmawiają, ale „Pasy” mają też inne opcje na pozycję napastnika – napisał dziennikarz portalu Meczyki.pl.

Włodarczyk dodał również, że Słoweniec nie jest priorytetem Pasów.

Cagliari ma być otwarte zarówno na wypożyczenie, jak i transfer definitywny. Na razie zespół z Krakowa przechodzi spore zmiany. Oprócz Källmana pożegnano także Filipa Rózgę, który za 2 miliony euro trafił do Sturm Graz. Z wypożyczenia do Turcji wraca Michał Rakoczy, ale jego słaby występ na młodzieżowym Euro nie daje gwarancji formy.

Cracovia wraca do gry 18 lipca, meczem z Lechem Poznań. Zanim to nastąpi, czeka ją obóz przygotowawczy i sparingi.

Źródło: Di Marzio, Meczyki.pl

Peszko żartuje z poszukiwań selekcjonera. „Prezes jeszcze nie dzwonił”

Po dymisji Michała Probierza reprezentacja Polski została bez selekcjonera. W gronie kandydatów pojawia się kilka znanych nazwisk. Głos w sprawie zabrał także Sławomir Peszko, który charakterystycznie odniósł się do zamieszania wokół kadry.

Kadrowy chaos po odejściu Probierza

We wtorkowy wieczór Polska przegrała z Finlandią 1:2. Porażka była bolesna, bo zepchnęła biało-czerwonych na trzecie miejsce w grupie eliminacyjnej do mistrzostw świata 2026. Dwa dni później, w czwartek rano, Michał Probierz ogłosił rezygnację z funkcji selekcjonera. Od tego momentu trwa medialna burza i spekulacje, kto obejmie narodową drużynę.

Na giełdzie nazwisk pojawiają się m.in. Jan Urban, Adam Nawałka i Nenad Bjelica. Prezes PZPN, Cezary Kulesza, jak dotąd nie podał żadnych konkretów. Tę ciszę skomentował w swoim stylu Sławomir Peszko.

– Ja nie mam jeszcze licencji UEFA Pro, więc do mnie prezes PZPN nie dzwonił – zażartował Peszko na antenie TVP Sport.

Były reprezentant Polski nie ukrywa, że cała sytuacja budzi duże emocje.

– Czekam na ogłoszenie nazwiska nowego selekcjonera, jak każdy w Polsce. To emocjonujący temat. Czytaliśmy o tym, co się działo. Były zawirowania, nie wyglądało to zbyt dobrze. Skończyło się fatalnym wynikiem w Finlandii – dodał.

Peszko w roli trenera pracował dotychczas tylko w Wieczystej Kraków. Klub zakończył z nim współpracę w kwietniu tego roku. Na razie nie wiadomo, czy były skrzydłowy planuje kontynuować karierę szkoleniowca.

Źródło: TVP Sport

Lech Poznań szuka stopera. W grze reprezentant Polski z klauzulą za 900 tysięcy euro

Lech Poznań rozpoczął działania transferowe przed nowym sezonem. Priorytetem dla mistrzów Polski ma być pozyskanie środkowego obrońcy. Według Tomasza Włodarczyka z Meczyki.pl, jednym z kandydatów jest Mateusz Skrzypczak – reprezentant Polski z atrakcyjną klauzulą wykupu.

Mistrz Polski chce odmłodzić defensywę

Na tydzień przed rozpoczęciem przygotowań do nowego sezonu Lech Poznań rozgląda się za pierwszymi wzmocnieniami. Drużyna Nielsa Frederiksena nie dokonała jeszcze żadnego transferu, ale to tylko kwestia czasu. Fani przy Bułgarskiej czekają na ruchy, a potrzeby zespołu są konkretne.

Dotychczas mówiło się głównie o konieczności pozyskania skrzydłowego i napastnika. Teraz jednak pojawił się nowy priorytet – wzmocnienie środka obrony. Jak donosi Tomasz Włodarczyk z portalu Meczyki.pl, Lech zamierza sprowadzić nowego stopera. Klub zgłosił już konkretne zapotrzebowanie na platformie TransferRoom.

Nazwisko Skrzypczaka budzi spore zainteresowanie, zwłaszcza że klauzula wykupu wynosi zaledwie 900 tysięcy euro. To okazja, którą trudno zignorować na obecnym rynku. Na razie działacze Kolejorza nie podjęli jeszcze ostatecznej decyzji.

Lipiec zapowiada się intensywnie. Lech ruszy wtedy do walki w eliminacjach Ligi Mistrzów. Każde wzmocnienie może przecież odegrać kluczową rolę w walce o fazę grupową.

Źródło: meczyki.pl

Kłopoty Zielińskiego w Interze. Włoskie media biją na alarm

Piotr Zieliński opuścił mecz z Finlandią z powodu urazu łydki. Forma pomocnika Interu Mediolan niepokoi nie tylko kibiców, ale i włoskich dziennikarzy. Zbliżają się Klubowe Mistrzostwa Świata, a jego występ stoi pod znakiem zapytania.

Problemy zdrowotne Zielińskiego

Piotr Zieliński nie zagrał w ostatnim meczu reprezentacji Polski z Finlandią (1:2). Powodem była kontuzja łydki, której nabawił się na treningu. To kolejny sygnał ostrzegawczy w kontekście jego zdrowia. Nowy kapitan biało-czerwonych opuścił też wcześniejsze spotkanie z Mołdawią (2:0).

Transfer z Napoli do Interu Mediolan miał być dla niego nowym otwarciem. Tymczasem pierwszy sezon w barwach wicemistrza Włoch okazał się rozczarowujący. Zieliński zagrał w 39 spotkaniach, ale zdobył tylko dwie bramki i zanotował trzy asysty. Jak na ofensywnego pomocnika, to wynik daleki od oczekiwań.

Niestabilna forma to w dużej mierze efekt nawracających urazów. Włoski serwis inter-news.it informuje, że stan zdrowia Polaka staje się powodem do niepokoju.

– Jeśli chodzi o zdrowie Piotra Zielińskiego, to powoli trzeba bić na alarm. Polski pomocnik nie wystąpił w ostatnim spotkaniu swojej reprezentacji z Finlandią. Przyczyną tego była kontuzja łydki odniesiona podczas treningu. Jego sytuacja jest stale monitorowana przez sztab medyczny Interu, który ma za zadanie doprowadzić go do pełni sił jeszcze przed najbliższym meczem z Monterrey – czytamy w inter-news.it.

Czasu jest coraz mniej. Już 16 czerwca Inter rozpocznie rywalizację w Klubowych Mistrzostwach Świata. Poza starciem z Monterrey, włoski zespół zmierzy się również z Urawą Red Diamonds i River Plate.

Źródło: inter-news.it, meczyki.pl

Kulesza wylatuje do USA. Decyzja o selekcjonerze dopiero po powrocie

Michał Probierz zrezygnował z prowadzenia reprezentacji Polski, a PZPN rozpoczął poszukiwania jego następcy. Prezes Cezary Kulesza na razie nie podejmuje decyzji – właśnie poleciał do Stanów Zjednoczonych na Klubowe Mistrzostwa Świata.

Czas na refleksję

W czwartek Michał Probierz ogłosił swoją dymisję z funkcji selekcjonera reprezentacji Polski. Cezary Kulesza stanie teraz przed zadaniem wyboru nowego trenera – już czwartego w trakcie swojej kadencji. Wcześniej mianował Czesława Michniewicza i Fernando Santosa, a także właśnie Probierza.

Choć lista potencjalnych kandydatów szybko zaczęła krążyć w mediach, nie należy się spodziewać natychmiastowej decyzji. Kulesza nie zamierza się spieszyć.

– Prezes PZPN właśnie wyleciał do USA, gdzie rozpoczynają się Klubowe Mistrzostwa Świata. Kulesza, jak inni prezesi federacji, będzie na meczu otwarcia tego turnieju – poinformował Tomasz Włodarczyk na Meczyki.pl.

Pierwszy mecz Klubowych Mistrzostw Świata odbędzie się w nocy z soboty na niedzielę czasu polskiego. Inter Miami zagra z Al-Ahly, a funkcję sędziego technicznego podczas tego spotkania będzie pełnił Szymon Marciniak.

Na liście potencjalnych kandydatów do objęcia reprezentacji znajdują się m.in. Jan Urban, Jerzy Brzęczek, Jacek Magiera oraz Adam Nawałka. Na razie jednak temat pozostaje otwarty.

PZPN ma jeszcze trochę czasu – kadra wraca do gry dopiero we wrześniu. Wtedy Polacy zmierzą się w eliminacjach MŚ z Holandią (4.09) oraz Finlandią (7.09).

Im szybciej jednak zapadnie decyzja, tym lepiej dla zespołu. Nowy selekcjoner będzie musiał nie tylko zbudować autorytet w szatni, ale też opanować chaos, który pojawił się po odejściu Probierza i rezygnacji Lewandowskiego.

Źródło: Meczyki.pl

Lewandowski wróci do reprezentacji? Niemcy podają szczegóły

Robert Lewandowski może wrócić do reprezentacji Polski szybciej, niż się wydawało. Jak informuje niemiecki „Bild”, odejście Michała Probierza otwiera napastnikowi Barcelony drogę do powrotu już we wrześniu.

Zmiana selekcjonera zmienia wszystko

W czwartek Polski Związek Piłki Nożnej poinformował o rezygnacji Michała Probierza z funkcji selekcjonera. To wydarzenie może całkowicie odmienić sytuację w kadrze. Zaledwie kilka dni wcześniej Robert Lewandowski ogłosił, że zawiesza występy w drużynie narodowej – właśnie z powodu konfliktu z trenerem.

– Nie chodzi mi o samą decyzję o odebraniu opaski, ale o sposób komunikacji. Trener nadużył mojego zaufania – tłumaczył Lewandowski.

Po odejściu Probierza sytuacja wygląda już inaczej. Według informacji „Bilda”, kapitan reprezentacji poważnie rozważa powrót do kadry. Jego nieobecność miała być warunkowa i uzależniona wyłącznie od dalszej współpracy z byłym już selekcjonerem.

Powrót we wrześniu? Rywale będą wymagający

Polska przegrała we wtorek 1:2 z Finlandią i spadła na trzecie miejsce w grupie eliminacyjnej mistrzostw świata. To pozycja, która nie daje awansu na mundial w 2026 roku.

Kolejne spotkania odbędą się we wrześniu. 4 września Polska zagra z Holandią, a trzy dni później czeka ją rewanżowe starcie z Finami. Niewykluczone, że już w tych meczach Robert Lewandowski znów pojawi się na boisku w biało-czerwonych barwach.

Kto nowym selekcjonerem?

W przestrzeni medialnej pojawiły się już pierwsze nazwiska kandydatów na nowego selekcjonera. Najgłośniej mówi się o Janie Urbanie – byłym trenerze Górnika Zabrze, który ma za sobą doświadczenie w sztabie reprezentacji Polski.

Według medialnych doniesień, decyzja o nowym selekcjonerze ma zapaść w najbliższych dniach. Niezależnie od nazwiska, możliwy powrót Lewandowskiego będzie najważniejszym wydarzeniem dla kadry przed kluczowymi meczami jesienią.

Źródło: BILD, Przegląd Sportowy Onet

„Zawodnicy poszli do Probierza”. Afery opaskowej ciąg dalszy

Każdy dzień przynosi nam nowe informacje z obozu reprezentacji Polski. Tym razem Tomasz Włodarczyk podzielił się kulisami zdarzeń, które były wywołane publikacją Przeglądu Sportowego. Według dziennikarza Meczyków piłkarze odwiedzili Michała Probierza, aby PZPN zmienił narrację.

Szambo w reprezentacji Polski

W ostatnich dniach powinniśmy skupiać się na analizie rywala i potencjalnym składzie wyjściowym na mecz z Finlandią. Tak się jednak nie działo, a wszystko przez zamieszanie związane z odebraniem opaski Robertowi Lewandowskiemu.

Media wciąż ujawniają nowe informacje, które są ze sobą sprzeczne. Według Przeglądu Sportowego Onet za decyzją o odebraniu opaski „Lewemu” optowali podobno piłkarze z rady drużyny. Wspomniane źródło pisało również o euforycznym przyjęciu takiej decyzji.

Okazuje się jednak, że Tomasz Włodarczyk z Meczyków posiada inne informacje. Według dziennikarza wspomniana publikacja miała wywołać spore zdenerwowanie w szeregach kadry. Piłkarze mieli interweniować u samego Probierza, aby ten zmienił narrację. Niedługo później w mediach społecznościowych PZPN-u pojawiło się oświadczenie przerzucające winę na selekcjonera.

Całe to zamieszanie pokazuje, jak jedną decyzją można wywołać aferę na skalę kraju. Miejmy jednak nadzieję, że zamieszanie nie wpłynie zbyt mocno na postawę kadry Polski, która walczy o awans na mundial.

Mecz z Finlandią odbędzie się we wtorek o 20:45 w Helsinkach.

Źródło: Meczyki.pl

Boniek o zamieszaniu w reprezentacji Polski. „Lewandowski jest problemem dla przeciwników, a nie dla nas”

Zbigniew Boniek zabrał głos w sprawie zamieszania w kadrze Biało-Czerwonych. Legendarny piłkarz stanął w obronie Roberta Lewandowskiego.

Co dalej z Lewandowskim w kadrze?

Ostatnie dni to spory chaos informacyjny dotyczący przyszłości Roberta Lewandowskiego w kadrze. W przestrzeni medialnej pojawiało się wiele sprzecznych komunikatów, a PZPN nie obrał odpowiedniej formy komunikacji. A wszystko to przed meczem z Finlandią, który odbędzie się we wtorek 10 czerwca o godzinie 20:45.

Według Zbigniewa Bońka takie zamieszanie to wstyd. Były prezes PZPN we wpisie na portalu X stanął w obronie Roberta Lewandowskiego i zaatakował reprezentację.

– Zawsze mówiłem, że Robert Lewandowski jest problemem dla przeciwników, a nie dla nas. Okazuje się, że niekoniecznie. Wstyd. Znając piłkarzy na wylot, już widzę jak Bednarek, Kiwior czy Piotrek Zieliński biegną do Selekcjonera, by zmienił kapitana. Tylko ciemnota może w to uwierzyć. Ps. Jak ktoś jest wybitny w tym co robi, to często jest inny od przeciętnych. Prosty lud tego nie rozumie… – napisał.

Reprezentacja Polski po dwóch meczach eliminacyjnych ma sześć punktów na koncie.

Źródło: X

Piłkarz Rakowa odpowiada dziennikarzowi. „Nie wiedziałem, że jesteś częścią sztabu”

Napastnik Rakowa Częstochowa Leonardo Rocha zabrał głos po krytycznym komentarzu dziennikarza Nawylot.tv. Portugalczyk odpowiedział bezpośrednio na wpis Kamila Głębockiego dotyczący jego formy na treningach.

Napięcie wokół przyszłości Rochy w Rakowie

Leonardo Rocha trafił do Rakowa zimą z Radomiaka Radom za 700 tysięcy euro. Jego bilans w Ekstraklasie przed transferem był solidny – 11 goli w barwach klubu z Radomia. Po przenosinach do Częstochowy dorzucił tylko jedno trafienie i dwie asysty. Łącznie spędził na boisku zaledwie 189 minut.

Według Szymona Janczyka z Weszlo.com, Raków może być zainteresowany sprzedażą 28-letniego napastnika. Klub ma oczekiwać 1,5 miliona euro i 10 procent od kolejnego transferu. Jednocześnie dziennikarz zaznaczył, że sam piłkarz wolałby powalczyć o miejsce w składzie.

W niedzielę w serwisie X pojawił się komentarz Kamila Głębockiego z Nawylot.tv, który porównał Rochę do Jesúsa Díaza ze Stali Rzeszów. Raków ma wykupić Kolumbijczyka po udanym wypożyczeniu.

– Poziom Rochy, a Díaza jest w ogóle nieporównywalny. Portugalczyk na treningach prezentuje się bardzo, bardzo słabo. Díaz wręcz przeciwnie – jest świetny na treningach i dlatego na końcu sezonu grał w wyjściowym składzie – napisał Głębocki.

Na odpowiedź napastnika nie trzeba było długo czekać.

– Świetnie, że codziennie oglądasz treningi. Nie wiedziałem, że jesteś częścią sztabu – odparł Rocha bezpośrednio pod wpisem.

Kontrakt Leonardo Rochy z Rakowem obowiązuje do połowy 2028 roku. Klub ma więc mocną pozycję negocjacyjną, jeśli zdecyduje się na sprzedaż.

Na ten moment nie wiadomo, czy 28-latek rzeczywiście zostanie wystawiony na listę transferową, czy dostanie kolejną szansę. Portal transfermarkt.de wycenia go na 800 tysięcy euro.

Źródło: X

fot. Raków (YouTube)

Anatolij Tymoszczuk oskarżony o zdradę stanu. Były kapitan Ukrainy wspierał rosyjską armię

Były reprezentant Ukrainy Anatolij Tymoszczuk został oskarżony o zdradę stanu. Według ukraińskiej prokuratury brał udział w działaniach wspierających rosyjską armię, w tym przekazał swoją koszulkę na aukcję, z której dochód zasilił rosyjskie siły zbrojne.

Z bohatera do wroga państwa

Tymoszczuk to postać, która przez lata uchodziła za ikonę ukraińskiego futbolu. Reprezentował kraj przez 16 lat. Rozegrał w kadrze 144 mecze, z czego wiele jako kapitan.

Występował w Wołyniu Łuck, Szachtarze Donieck, Zenicie, Bayernie Monachium i Kajracie Ałmaty. Karierę zakończył w 2017 roku i wkrótce potem zamieszkał w Rosji.

Podjął tam pracę w sztabie szkoleniowym Zenita St. Petersburg. Już samo to spotkało się z krytyką. Prawdziwą burzę wywołało jednak jego milczenie po wybuchu pełnoskalowej wojny w Ukrainie.

Nie potępił rosyjskiej agresji, nie zerwał kontaktów z rosyjskim futbolem. W odpowiedzi Ukraiński Związek Piłki Nożnej pozbawił go wszystkich honorów. Odebrano mu licencję trenerską, a jego nazwisko wymazano z kart historii.

Tymoszczuk nie zgodził się jednak z decyzją tamtejszej federacji. Złożył apelację do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu, gdzie okazała się skuteczna.

Prokuratura stawia poważne zarzuty

Dziś jednak sytuacja Tymoszczuka jest dużo poważniejsza. Jak informuje Sport.ua, prokuratura w Kijowie oskarżyła 46-latka o zdradę stanu.

Zarzut dotyczy udziału w wydarzeniu wspierającym rosyjską armię. We wrześniu Tymoszczuk wziął udział w meczu charytatywnym w Rosji. Przed spotkaniem przekazał na aukcję swoją podpisaną koszulkę reprezentacji Ukrainy.

– Wylicytowano ją za 700 tysięcy rubli, (czyli ponad 33 tysiące złotych – przyp. red.). Pieniądze trafiły bezpośrednio na konto rosyjskich sił zbrojnych – podaje Sport.ua.

Śledztwo prowadzi Służba Bezpieczeństwa Ukrainy. Zbierane są wszystkie możliwe dowody, które mogą zostać wykorzystane w procesie.

Tymoszczukowi grozi wieloletnie więzienie. Za zdradę stanu według ukraińskiego prawa zagraża mu kara od kilku do kilkunastu lat pozbawienia wolności.

Źródło: Sport.ua

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.