Adam Nawałka wraca na ławkę trenerską. Poprowadzi mecz z gigantami

Adam Nawałka wraca do roli trenera na jedno wyjątkowe spotkanie. Już 21 czerwca na Stadionie Śląskim poprowadzi Biało-Czerwonych w Meczu Legend przeciwko drużynie Canarinhos. Wydarzenie będzie nostalgicznym powrotem do czasów sukcesów polskiej kadry z 2016 roku.

Powrót gwiazd z EURO 2016

Nawałka zapowiada występ wielu swoich dawnych kadrowiczów. Grzegorz Krychowiak, Kamil Glik, Michał Pazdan, Jacek Góralski, Kamil Grosicki, Łukasz Fabiański, Krzysztof Mączyński, Kuba Błaszczykowski, Artur Jędrzejczyk i Łukasz Piszczek są już po słowie z trenerem.

Szkoleniowiec zdradził również, że kontaktował się z Jurkiem Dudkiem, a rozmowy z Arturem Borucem i Wojciechem Szczęsnym są w toku. Zapowiedział też powołanie dla Rafała Gikiewicza, który jego zdaniem zasługuje na debiut w biało-czerwonych barwach.

– Bramkę będziemy mieli obsadzoną na poziomie światowym – powiedział w rozmowie z portalem WP Sportowe Fakty.

W brazylijskiej drużynie wystąpią takie gwiazdy jak Maicon, Edmilson i Sonny Anderson, ale największym magnesem dla kibiców będzie bez wątpienia Ronaldinho.

Były selekcjoner nie krył emocji związanych z nadchodzącym wydarzeniem.

– Poczułem dreszczyk emocji, taki jak podczas kariery piłkarskiej i trenerskiej. Cieszę się, że będę mógł spotkać się z zawodnikami, których dawno nie widziałem. Sam mecz budzi głębokie emocje. Zapach trawy jest wspaniałym, pobudzającym uczuciem, dodającym energii – powiedział były selekcjoner.

Nawałka przyznał, że kontaktował się również z Robertem Lewandowskim, który wyraził zainteresowanie udziałem w meczu. Decyzja jednak zależy od zgody FC Barcelony.

– Robert wyraził zainteresowanie i ciekawość. Wiele zależy od zgody Barcelony – ocenił.

Spotkanie zaplanowano na 21 czerwca 2025 roku. Mecz odbędzie się na Stadionie Śląskim, a w spotkaniu mają wystąpić zawodnicy, którzy ukończyli już 35. rok życia.

Źródło: WP Sportowe Fakty

Legendarny bramkarz nie rozumie Szczęsnego. „Czemu to zrobił?”

Peter Schmeichel udzielił niedawno wywiadu Przeglądowi Sportowemu Onet. Legendarny Duńczyk w rozmowie z Jarosławem Kolińskim wypowiedział się między innymi na temat powrotu Wojciecha Szczęsnego z emerytury.

Legenda o polskim bramkarzu FC Barcelony

Wojciech Szczęsny nie przebywał zbyt długo na wakacjach. Polak postanowił przerwać emeryturę po tym, jak zgłosiła się do niego drużyna Roberta Lewandowskiego. Od tego momentu minęło już kilka miesięcy, a były bramkarz Juventusu zdobył zaufanie Hansiego Flicka.

Postawa Polaka nie umknęła legendarnemu bramkarzowi Manchesteru United – Peterowi Schmeichelowi, który w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet wypowiedział się na temat sytuacji Szczęsnego.

– Nie mogę zrozumieć, czemu to zrobił. Ma dopiero 34 lata, to wciąż młody wiek, jak na bramkarza. Jest topowym bramkarzem, który grał w topowych europejskim klubach – powiedział o końcu kariery Polaka.

– Rozmawiałem z Wojciechem przy okazji meczu Barcelony z Bayernem w Lidze Mistrzów i powiedział mi wtedy: „Wiesz co, ten transfer tak naprawdę wyszedł z niczego” – dodał Duńczyk z polskimi korzeniami.

Były bramkarz dodał również, że cieszy się z powrotu Polaka do gry. Ocenił także, że na razie Szczęsny rodzi sobie dobrze.

Źródło: Przegląd Sportowy Onet

Zadziwiające słowa Marka Papszuna. „Jestem zwolennikiem stawiania na Polaków” [WIDEO]

Marek Papszun zaskoczył swoimi wypowiedziami w programie Liga+Extra. Trener jasno określił się jako zwolennik stawiania na polskich piłkarzy, co w kontekście statystyk jego zespołu może budzić spore zdziwienie.

Polityka transferowa Rakowa

W sobotnim meczu z Cracovią Raków zanotował bezbramkowy remis. W pierwszym składzie zespołu z Częstochowy znalazł się tylko jeden Polak — bramkarz Kacper Trelowski. Dla porównania, w ekipie Cracovii zagrało trzech polskich zawodników.

Pomimo takich decyzji personalnych, Papszun w programie Liga+Extra podkreślił, że jest zwolennikiem stawiania na rodzimych piłkarzy i zapowiedział zainteresowanie sprowadzeniem Arkadiusza Pyrki z Piasta Gliwice.

– Temat Arka Pyrki jest, nie będę ukrywał. Jestem zwolennikiem stawiania na Polaków i zawodników z ligi – przyznał szkoleniowiec.

– Znają ligę – to raz. Przede wszystkim jednak znają Raków, znają trenera Rakowa, znają klub, który ma określone standardy. Nie każdy zawodnik i pracownik się w Rakowie odnajdzie. (…) Polski rynek jest dla nas bardzo ważny, bardzo atrakcyjny, ale też bardzo trudny – dodał trener.

Mimo deklaracji trenera liczby pokazują, że polscy zawodnicy nie są podstawą składu Rakowa. Świadczą o tym statystyki z ostatnich spotkań:

  • Z Cracovią: jeden Polak w podstawowym składzie, trzech na ławce.
  • Z Motorem Lublin: dwóch w podstawowym składzie, kolejnych dwóch na ławce.
  • Z Widzewem Łódź: trzech w wyjściowej jedenastce, dwóch na ławce.
  • Z Koroną Kielce: trzech Polaków, ale tylko jeden w podstawowym składzie.
  • Z Jagiellonią Białystok: czterech Polaków — dwóch od pierwszych minut, dwóch z ławki.

Wiadomo więc, że nie można brać zbyt na poważnie tych słów Marka Papszuna, ponieważ znacząco mijają się z prawdą. Być może to tylko robienie dobrej miny do złej gry.

Tak uważają również kibice, którzy w komentarzach pod materiałem wideo z CANAL+ Sport wypominają mu liczbę polskich zawodników grających w drużynie. Wielu z nich porównuje Raków do innych zespołów, gdzie Medaliki wyglądają na tym tle naprawdę blado.

Źródło: CANAL+ Sport, Meczyki.pl

Szczęsny zbudował zaufanie u Flicka. Hiszpanie wahają się jednak w jednej sprawie

W niedzielnym spotkaniu ligowym Barcelona pokonała Deportivo Alaves 1:0, a Wojciech Szczęsny po raz pierwszy w LaLiga zachował czyste konto. Hiszpański dziennik „Mundo Deportivo” nie pozostawił wątpliwości: „Nowy numer jeden odpowiedział Flickowi”.

Nowy numer jeden Barcelony

Przed niedzielnym meczem z Deportivo Alaves trener Hansi Flick oficjalnie ogłosił, że od teraz podstawowym bramkarzem Barcelony jest Wojciech Szczęsny. Decyzja ta nie była zaskoczeniem, choć do końca grudnia w bramce Barcelony stał Inaki Pena. Hiszpański bramkarz spisywał się solidnie, ale według „Mundo Deportivo” brakowało mu spektakularnych spotkań.

Szczęsny od razu odpowiedział na zaufanie szkoleniowca. W swoim drugim ligowym występie w barwach Barcelony zachował czyste konto, a jego drużyna wygrała 1:0.

Mecz z Deportivo Alaves nie należał do najbardziej wymagających dla bramkarza Barcelony. Rywale nie stworzyli wielu groźnych sytuacji, a największe zagrożenie pojawiło się po uderzeniu Carlosa Vicente. Szczęsny zareagował błyskawicznie, ale sędzia uznał, że napastnik Alaves był na spalonym.

„Mundo Deportivo” zwraca uwagę, że to już trzecie czyste konto Szczęsnego w czterech różnych rozgrywkach. Polak nie wpuścił bramki w meczu Pucharu Króla z czwartoligowym Barbastro (4:0) oraz w półfinale Superpucharu Hiszpanii przeciwko Athletic Bilbao (2:0).

Mimo dobrych występów w krajowych rozgrywkach, Szczęsny wciąż ma do rozwiązania jeden problem — Liga Mistrzów. W meczu przeciwko Benfice wpuścił cztery gole, a w starciu z Atalantą — dwa. Według wspomnianej gazety to obszar, w którym Polak musi jeszcze udowodnić, że zasługuje na miano pierwszego bramkarza Barcelony.

Kolejna szansa na czyste konto dla Polaka nastąpi już w czwartek, 6 lutego, gdy Barcelona zmierzy się z Valencią w ćwierćfinale Pucharu Króla. Na ten moment nie wiadomo jeszcze, czy Szczęsny zagra w pierwszym składzie, ale jego dotychczasowe występy sugerują, że trener Flick może ponownie postawić na 34-latka.

Źródło: Mundo Deportivo

To przeważyło o transferze Zalewskiego do Interu. Istotny szczegół przekonał go do tego kierunku

Nicola Zalewski nie został zawodnikiem Olympique Marsylia, jak spekulowano przez dłuższy czas. Piłkarz zaskoczył wszystkich i wybrał Inter Mediolan. Transfer Polaka nareszcie stał się faktem, a media ujawniają kluczowy powód tej decyzji.

Nieoczekiwany wybór Interu

Przez całe zimowe okienko transferowe media spekulowały o odejściu Zalewskiego z AS Romy. Dopiero niedawno pojawiły się jednak informacje o zainteresowaniu Interu Mediolan.

Wielu spodziewało się jego przenosin do Olympique Marsylia, gdzie miałby większe szanse na regularną grę. Ostatecznie jednak Polak zdecydował się pozostać na Półwyspie Apenińskim.

Zalewski nie potrafił wywalczyć miejsca w podstawowym składzie Romy, ponieważ przegrywał rywalizację z Angelino i Alexisem Saelemaekersem.

Dodatkowo trenerzy stawiali przed nim takich zawodników jak Saud Abdulhamid oraz nominalny skrzydłowy Stephan El Shaarawy. Co więcej, w meczach, w których Claudio Ranieri dawał mu szansę, Polak często zawodził.

Co go czeka w Interze?

Transfer do Interu Mediolan może być dla niego jeszcze większym wyzwaniem, ponieważ Federico Dimarco i Denzel Dumfries należą do ścisłej czołówki wahadłowych we Włoszech. Wielu uważa Dimarco za najlepszego lewego wahadłowego na świecie.

Według informacji „Il Messaggero”, Zalewski odrzucił ofertę Olympique Marsylia głównie z powodu braku pewności co do przyszłości trenera Roberto De Zerbiego. Polak uznał, że sytuacja na ławce trenerskiej francuskiego klubu jest zbyt niepewna.

Zalewski może zadebiutować w barwach Interu Mediolan już w najbliższą niedzielę, ponieważ o godzinie 18:00 jego nowy klub zmierzy się z AC Milan w derbach Mediolanu.

Źródło: Il Messaggero

Legia zrobi trzecie podejście do piłkarza? Szokujące doniesienia ws. nowego napastnika

Legia Warszawa ponownie rozważa transfer Carlitosa – donosi Sergio Sierra z laSexta. Według hiszpańskiego dziennikarza klub miał już nawiązać kontakt z Atromitosem Ateny, gdzie obecnie gra były napastnik „Wojskowych”.

Legia Warszawa bez nowego napastnika

Legia planowała sprowadzić snajpera przed obozem w Hiszpanii, ale nie dopięła żadnej transakcji. Klub analizował kilka kandydatur, w tym Ioannisa Pittasa, Lasse Nordåsa i Róberta Boženíka. Jednak trener Gonçalo Feio rozwiał nadzieje kibiców.

– Pittas, Nordås, Boženík? Myślę, że możecie skreślić te nazwiska. Transfery lubią ciszę, to niełatwe w Legii, więc choćby raz spróbujmy zrobić coś tak, by została zachowana tzw. tajemnica służbowa – powiedział portugalski szkoleniowiec.

Brak nowego napastnika sprawił, że kibice zaczęli szukać alternatyw. Wśród nich szczególną uwagę zwrócił Carlitos, który ostatnio wyjątkowo aktywnie reagował na posty dotyczące Legii Warszawa w mediach społecznościowych. Jego interakcje nie przeszły niezauważone – wielu fanów zaczęło nawoływać do jego powrotu na Łazienkowską.

Z początku temat traktowano z przymrużeniem oka, jednak doniesienia z Hiszpanii nadały mu nowy wymiar.

Według Sergio Sierry z laSexta, Legia miała już nawiązać kontakt z Atromitosem Ateny, gdzie obecnie występuje doświadczony napastnik.

– Rynek wkrótce się zamknie i wszystko może się zdarzyć… – napisał dziennikarz na platformie X.

Carlitos to zawodnik doskonale znany kibicom Legii. Hiszpański napastnik trafił do Warszawy w 2018 roku z Wisły Kraków i szybko stał się kluczową postacią drużyny.

Po udanym sezonie wyjechał jednak do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Jego powrót do Legii w 2022 roku okazał się nieudany – zawodnik nie spełnił pokładanych w nim nadziei, co doprowadziło do jego kolejnego rozstania z klubem.

Po opuszczeniu Warszawy Carlitos odbudował się w greckiej PAS Lamia, gdzie w poprzednim sezonie zdobył dziesięć goli i zaliczył cztery asysty.

Od lata 2023 roku jest zawodnikiem Atromitosu Ateny, a jego forma ponownie zwróciła uwagę polskiego klubu.

Źródło: X

Piłkarz wyśpiewał swój transfer z Rihanną. Nietypowa prezentacja piłkarza w lidze włoskiej [WIDEO]

Pracownicy włoskiego klubu Genoa CFC wykazali się kreatywnością przy ogłoszeniu transferu Jeana Onany. Do prezentacji nowego zawodnika wykorzystano fragment piosenki Rihanny pt. „What’s My Name?”.

Nowy początek we Włoszech

Obecny sezon nie był łatwy dla Jeana Onany. Kameruński piłkarz, grający dotychczas w tureckim Besiktasie, pełnił rolę zmiennika. Wystąpił jedynie w sześciu spotkaniach, gdzie łącznie zebrał mniej niż 170 minut.

Przez to klub zdecydował się na wypożyczenie go do Włoch. Teraz Onana spróbuje odbudować formę w Genoi, gdzie spędzi co najmniej pięć miesięcy – jego wypożyczenie potrwa do 30 czerwca. W umowie zawarto klauzulę wykupu.

Ogłoszenie transferu Onany wzbudziło duże zainteresowanie w mediach społecznościowych. Materiał wideo przedstawia piłkarza stojącego przed green screenem i śpiewającego razem z Rihanną. Fragment utworu „What’s My Name?” został wybrany ze względu na brzmienie wokalizacji przypominających nazwisko Kameruńczyka.

Źródło: X/Genoa

Zaskakujący transfer Jóźwiaka na ostatniej prostej? Skrzydłowy może wrócić do Polski

Kamil Jóźwiak może wkrótce opuścić Granadę, a jego następny krok może być sporym zaskoczeniem. Jak donosi portal Sportowefakty.wp.pl, zaawansowane negocjacje z reprezentantem Polski prowadzi Jagiellonia Białystok. Po latach zagranicznych występów 26-latek jest gotowy na powrót do Ekstraklasy.

Niespełnione oczekiwania w Europie

Jóźwiak opuścił Polskę w 2020 roku jako jeden z najbardziej utalentowanych zawodników Lecha Poznań, gdzie rozegrał 123 spotkania. Jego zagraniczna przygoda rozpoczęła się obiecująco, ale nie spełniła oczekiwań. Po epizodach w Derby County i Charlotte FC trafił do hiszpańskiej Granady. Niestety, nie zdołał utrzymać się z drużyną w LaLidze i nie stał się czołowym graczem w Segunda División.

Od pewnego czasu Jóźwiaka łączono z transferem. W przeszłości sam odrzucił propozycję Jagiellonii, uznając, że chce udowodnić swoją wartość w Europie.

– Było jakieś 50 procent szans na transfer Kamila Jóźwiaka, my chcieliśmy, ale on nie. Chce udowodnić coś w Europie – mówił dyrektor sportowy Łukasz Masłowski.

Jak widać, sytuacja zmieniła się diametralnie. Brak ofert z topowych lig skłonił Jóźwiaka do rozważenia powrotu do Polski. Według portalu WP Sportowe Fakty obecnie trwają rozmowy na temat warunków kontraktu indywidualnego z Jagiellonią Białystok, a porozumienie jest podobno blisko.

Okazało się również, że Lech Poznań nie wykazał zainteresowania jego powrotem. W tej sytuacji zawodnik przychylnie patrzy na możliwość wzmocnienia Jagiellonii.

Tomasz Włodarczyk z Meczyków zaznacza z kolei, że transfer Jóźwiaka nie jest jeszcze przesądzony. Według niego na stole nadal leżą inne oferty, ale powrót do Ekstraklasy wydaje się coraz bardziej prawdopodobny.

Źródło: WP Sportowe Fakty, Meczyki.pl

Stoicki spokój Szczęsnego przy analizie VAR. Polak nie przejął się faulem w polu karnym [WIDEO]

Podczas meczu pomiędzy Valencią a FC Barceloną, Wojciech Szczęsny ponownie znalazł się w centrum uwagi. W 33. minucie spotkania doszło do sytuacji, która mogła zmienić losy meczu. Polski bramkarz sprokurował rzut karny, ale decyzja sędziego została cofnięta po analizie VAR. Teraz w mediach pojawiło się nagranie z reakcją Szczęsnego przy wspomnianej analizie.

VAR uratował Szczęsnego przed karnym

W początkowej fazie kontrowersyjnej sytuacji arbiter wskazał na „wapno” po tym, jak Szczęsny sfaulował jednego z zawodników Valencii w polu karnym. Po kilku minutach i konsultacji z systemem VAR decyzja została zmieniona. Okazało się, że wcześniej doszło do faulu na obrońcy Barcelony, Julesie Kounde. Tym samym anulowano rzut karny oraz grożącą Szczęsnemu żółtą kartkę.

Jednym z najbardziej zapamiętanych momentów tej sytuacji była reakcja polskiego bramkarza. Kamery uchwyciły, jak Szczęsny, zachowując stoicki spokój, czekał na decyzję sędziego wspólnie z Pauem Cubarsim.

Mecz zakończył się efektownym zwycięstwem Barcelony 7:1. Wojciech Szczęsny, mimo gorącej sytuacji z pierwszej połowy, stracił tylko jednego gola. Ponadto Polak zaprezentował solidną formę w swoim debiucie w lidze hiszpańskiej.

Już w najbliższą środę, 29 stycznia o godz. 21:00, FC Barcelona zmierzy się z Atalantą w ostatnim meczu fazy grupowej Ligi Mistrzów. Trener Hansi Flick zapowiedział, że Wojciech Szczęsny ponownie stanie w bramce Dumy Katalonii, jeśli sytuacja kadrowa pozostanie bez zmian.

Źródło: X

Szczęsny znów mógł sprokurować jedenastkę. Pomógł mu sędzia

Wojciech Szczęsny nieoczekiwanie zadebiutował w lidze hiszpańskiej w barwach FC Barcelony podczas spotkania z Valencią. Mimo wysokiego zwycięstwa 7:1, występ Szczęsnego wzbudził kontrowersje, głównie za sprawą sytuacji z rzutem karnym w pierwszej połowie meczu. Decyzja sędziego Cesar Soto Grado o odwołaniu jedenastki po interwencji VAR wywołała burzę w hiszpańskich mediach. Były arbiter Mateu Lahoz skrytykował zastosowanie technologii w tej sytuacji.

Sporna decyzja VAR

Kluczowy moment spotkania nastąpił w 33. minucie, gdy Szczęsny sfaulował pędzącego na bramkę Hugo Duro. Cesar Soto Grado bez wahania wskazał na rzut karny, co mogło być trzecim kolejnym meczem z rzędu, w którym polski bramkarz sprokurował jedenastkę.

Jednak po konsultacji z VAR decyzja została zmieniona – wcześniejszy faul Julesa Kounde przez Jose Gayę unieważnił rzut karny dla Valencii, a Barcelona otrzymała rzut wolny.

Decyzja VAR wywołała kontrowersje, ponieważ wielu obserwatorów uznało, że sytuacja nie była wystarczająco jasna, by unieważnić pierwotny werdykt sędziego.

Mateu Lahoz ostro skrytykował zastosowanie technologii VAR w tej sytuacji. Jego zdaniem Cesar Soto Grado popełnił błąd.

– To już nie jest piłka nożna. Ci, którzy cierpieli na boisku wiedzą, jak trudno jest sędziować. Z każdym dniem jest coraz gorzej – stwierdził Lahoz na antenie radia Cadena COPE.

Lahoz zwrócił również uwagę, że między faulem Kounde a sytuacją z udziałem Szczęsnego minęło zbyt wiele czasu.

Gdyby decyzja o rzucie karnym nie została odwołana, Valencia mogła zniwelować stratę do 1:4, co mogłoby wpłynąć na dalszy przebieg spotkania. Ostatecznie jednak Barcelona utrzymała przewagę i rozgromiła przeciwnika.

Źródło: Cadena COPE/Sport.pl

Bolesne słowa trenera United ws. Rashforda. „Prędzej wystawię trenera bramkarzy”

Marcus Rashford jakiś czas temu podpadł Rubenowi Amorimowi. Według portugalskiego szkoleniowca Anglik nie spełnia jego oczekiwań dotyczących zaangażowania w treningi. Amorim po wygranym meczu z Fulham kolejny raz odpowiedział na pytanie o Rashforda, tym razem jednak nie przebierał w słowach.

Mocne słowa trenera United

Rashford rozpoczął współpracę z Rubenem Amorimem od mocnego akcentu. W dwóch pierwszych meczach Premier League pod wodzą Portugalczyka Anglik strzelał nawet bramki. To dawało nadzieję na owocną współpracę, jednak z czasem sytuacja 27-letniego zawodnika drastycznie się zmieniła. Anglik, zamiast rozwijać formę, wypadł z łask nowego trenera.

Po niedzielnym spotkaniu z Fulham Amorim został zapytany przez dziennikarzy o brak Rashforda w składzie. Jego odpowiedź była jednoznaczna i brutalna.

– Powód jest wciąż ten sam: postawa na treningu. Jeśli nic się nie zmieni, to ja też nie zmienię swojej decyzji – wyjaśnił Amorim.

– Prędzej wystawię trenera bramkarzy niż piłkarza, który nie daje z siebie wszystkiego. Nie zmienię się pod tym względem. Dotyczy to każdego zawodnika – dodał.

Angielski zawodnik jest łączony z takimi klubami jak FC Barcelona czy Borussia Dortmund. Transfer mógłby nie tylko pomóc Rashfordowi w odbudowie kariery, ale również przynieść korzyści finansowe Manchesterowi United. Rashford zarabia obecnie aż 350 tysięcy funtów tygodniowo, co stanowi duże obciążenie dla budżetu klubu.

Źródło: Daily Mail

Bogusz rozchwytywany na lotnisku w Meksyku. Polak jednym z najdroższych transferów w historii [WIDEO]

Meksykańskie media z ogromnym entuzjazmem śledzą transfer Mateusza Bogusza, który niebawem zostanie oficjalnie zaprezentowany jako nowy zawodnik Cruz Azul. Reprezentant Polski podpisał kontrakt obowiązujący do 2029 roku, a jego transfer stał się jednym z najgorętszych tematów w meksykańskiej piłce.

Oficjalna prezentacja Bogusza tuż za rogiem

Na oficjalne przedstawienie Mateusza Bogusza w nowych barwach kibice i media muszą jeszcze chwilę poczekać.

Wszystko wskazuje jednak na to, że jest to już tylko kwestia dni, a nawet godzin. Polak wylądował w Meksyku, gdzie od razu znalazł się w centrum uwagi lokalnych dziennikarzy i kibiców.

Po przybyciu na lotnisko Bogusz spotkał się z dużym zainteresowaniem mediów. Kamery towarzyszyły mu na każdym kroku, a reporterzy rejestrowali jego obecność z różnych perspektyw.

Co ciekawe, mimo intensywnego zainteresowania, nie zadano mu żadnych pytań. Pierwsze oficjalne wypowiedzi Polaka są spodziewane dopiero podczas zaplanowanej konferencji prasowej.

Cruz Azul zapłacił za Mateusza Bogusza aż 9 milionów dolarów, co czyni go jednym z najdroższych zawodników w historii klubu. To trzeci najdroższy transfer w dziejach tego meksykańskiego giganta.

Przenosiny Mateusza Bogusza do Cruz Azul to kolejny ważny krok w jego karierze. Polski zawodnik ma za sobą udane występy w Major League Soccer.

Źródło: X

Zieliński o aferze stadionowej. „To nie ode mnie zależy”

Piotr Zieliński w rozmowie z TVP Sport wypowiedział się na temat afery stadionowej, sytuacji reprezentacji Polski i początkach w Interze. Według pomocnika kadra musi wejść dobrze w 2025 rok, aby zagrać na mundialu.

Zieliński o aferze stadionowej

Za dwa miesiące reprezentacja Polski rozpocznie eliminacje do Mistrzostw Świata 2026. Biało-Czerwoni zmierzą się z Litwą, Maltą, Finlandią oraz przegranym ćwierćfinału Ligi Narodów, w którym rywalizują Hiszpania i Holandia. Celem minimum dla polskiej kadry jest zapewnienie sobie gry w barażach.

Kilka dni temu w mediach pojawiła się informacja, że reprezentacja Polski „wyprowadza się” ze Stadionu Narodowego z powodów finansowych. Ostatecznie, dzięki interwencji premiera i ministra sportu, podjęto decyzję o rozegraniu czterech meczów eliminacyjnych w Warszawie, a jedynie spotkanie z Finlandią odbędzie się 7 września na Stadionie Śląskim.

W rozmowie z TVP Sport Piotr Zieliński odniósł się do całej sytuacji związanej ze stadionami. Pomocnik Interu Mediolan podkreślił, że nie ma wpływu na decyzje dotyczące lokalizacji meczów.

– To nie ode mnie zależy. Są mecze na Narodowym. Kocham ten stadion, jest piękny. W Chorzowie też mieliśmy kilka fajnych spotkań – przyznał. 30-latek nie ukrywa, że losowanie było dla nas szczęśliwe. […] W marcu czekają nas pierwsze dwa mecze u siebie, które musimy wygrać. Musimy dobrze wejść w ten rok, w eliminacje, żeby każdy z kibiców mógł kibicować tej drużynie na mistrzostwach świata – powiedział Zieliński.

Nowy rozdział w Interze

Po ośmiu latach spędzonych w SSC Napoli Piotr Zieliński latem ubiegłego roku przeniósł się do Interu Mediolan. Do tej pory rozegrał 24 mecze, w których strzelił dwa gole i zanotował jedną asystę.

– Na pewno były trzy, cztery takie mecze, gdzie ta gra mogła być lepsza. Większość była na bardzo dobrym poziomie. Statystyki na pewno można podkręcić i ta druga runda pod tym względem będzie wyglądała dużo lepiej. Generalnie jestem pozytywnie zadowolony i z optymizmem patrzę na drugą część sezonu. Możemy zrobić fajne rzeczy – powiedział pomocnik.

Źródło: TVP Sport

Szczęsny zagra w meczu Ligi Mistrzów? Hiszpańskie media podzielone

Hiszpańskie media debatują na temat obsady bramki FC Barcelony przed starciem z Benficą w Lidze Mistrzów, które odbędzie się we wtorek o godzinie 21:00. Trener Hansi Flick nie zdradził jeszcze, czy w bramce zobaczymy Inakiego Peñę czy Wojciecha Szczęsnego. Według znaczącej większości prasy na boisku zobaczymy raczej Hiszpana.

Flick ma twardy orzech do zgryzienia

Wojciech Szczęsny swoimi dobrymi występami na początku roku sprawił, że Hansi Flick ma nie lada dylemat. Polak prezentował się solidnie, co według wielu ekspertów mogło dać mu szansę na występ w ostatnim ligowym meczu Barcelony przeciwko Getafe (1:1). Mimo to, decyzja trenera była inna, a w mediach pojawiły się spekulacje, że Flick planuje wystawić Szczęsnego w starciu Ligi Mistrzów.

Przedmeczowa konferencja prasowa Flicka dolała oliwy do ognia. Zapytany o decyzję dotyczącą bramkarza, Niemiec odpowiedział tajemniczo:

– Zarządzanie bramkarzami? Rozmawialiśmy, ale sytuacja bardzo się zmienia – stwierdził.

Hiszpańskie media, takie jak Sport, Marca i L’Esportiu, sugerują, że we wtorkowym meczu między słupkami stanie Inaki Peña. Z kolei dziennik AS jako jedyny przewiduje, że to Szczęsny może otrzymać szansę gry.

Informacje od polskiego dziennikarza

Łukasz Wiśniowski na antenie Meczyki.pl przytoczył informacje od hiszpańskiego dziennikarza Toniego Juanmartiego. Wspomniany redaktor uważa, że Polak ma duże szanse na występ. Według polskiego dziennikarza można zaufać tej informacji.

– Toni Juanmarti poinformował, że Wojtek Szczęsny zagra dziś z Benfiką. Zaryzykuję tezę, że jeżeli nic się nie stanie w kontekście np. spóźnienia się na odprawę, to Wojtek dzisiaj zagra w podstawowym składzie Barcelony. Toni Juanmarti to jest osoba, której można ufać i ja mu ufam – powiedział Wiśniowski.

W odróżnieniu od sytuacji w bramce, pozycja Roberta Lewandowskiego wydaje się niezagrożona. Spotkanie Benfica – FC Barcelona zaplanowano na wtorek, 21 stycznia, o godzinie 21:00.

Źródło: Przegląd Sportowy Onet, Meczyki.pl