Fiorentina odrzuciła ofertę Barcelony

Adam Nawałka wychwala Fernando Santosa. „To trener z najwyższej półki”

 

Adam Nawałka udzielił wywiadu Faktowi. Były selekcjoner reprezentacji Polski ponownie wypowiedział się na temat Fernando Santosa, który niedawno objął kadrę Biało-Czerwonych.

Nawałka o Santosie

Fernando Santos zastąpił Czesława Michniewicza na stanowisku selekcjonera reprezentacji Polski. Portugalczyk ma za zadanie awansować na Mistrzostwa Europy w Niemczech w 2024 roku. Adam Nawałka w rozmowie z Faktem przyznaje, że Fernando Santos to trener z najwyższej półki.

Gargantuiczne problemy Juventusu. Odebranie mistrzostwa Włoch wisi w powietrzu [CZYTAJ]

Były selekcjoner reprezentacji Polski uważa, że Portugalczyk potrafi wydobyć pełen potencjał zespołu, który prowadzi. Nawałka dodał jednak, że Santos powinien być wsparty przez polskich asystentów.

– Krótko mówiąc: Fernando Santos to trener z najwyższej półki, jeśli chodzi o szkoleniowców mających w dorobku pracę z reprezentacjami. Patrząc na innych kandydatów, to bardzo dobry wybór, choć liczyłem, że nowym selekcjonerem zostanie Polak. Tak jak powiedziałem, bardzo dobrze poznaliśmy warsztat trenera Santosa i tu nie ma mowy o jakimś defensywnym ustawieniu. Fernando Santos umie maksymalnie wykorzystać możliwości drużyny, a wiadomo, że zespół zawsze buduje się od bardzo solidnej organizacji gry obronnej całej drużyny. To warunek dla tych, którzy chcą zdobywać trofea. Świetnym przykładem jest tu Argentyna, która ma olbrzymie możliwości ofensywne, ale i jej gra w defensywie była na najwyższym poziomie – powiedział Adam Nawałka.

– Podsumowując – Fernando Santos to trener, który potrafi w pełni wykorzystać potencjał drużyny, ale również wydobyć go z poszczególnych zawodników. Uważam, że aby praca z kadrą była od początku na wysokim poziomie, to selekcjoner musi się oprzeć na umiejętnościach i wiedzy polskich trenerów. Wiadomo, że nikt tak dobrze, od podszewki, nie zna naszej piłki, jak polscy trenerzy. I to jest rzecz naturalna. Fernando Santos świetnie porusza się w portugalskim futbolu, zna zawodników, ale w naszej kadrze w pierwszym okresie będzie potrzebował bardzo dużego wsparcia polskich szkoleniowców – zakończył.

Źródło: Fakt

Co u rywali? Reprezentacja Wysp Owczych

Wraz z LV Bet omówiliśmy już dwóch rywali reprezentacji Polski z nadchodzących eliminacji do Euro 2024. Dziś nadszedł czas na kolejną drużynę, z którą będzie musiała się zmierzyć kadra Fernando Santosa. Zapraszamy na serię „Co u rywali?”, w której tym razem przyjrzymy się zespołowi Wysp Owczych. 

Na pierwszy rzut oka Farerowie wydają się jednym z prostszych przeciwników. W światowym rankingu FIFA zajmują dopiero 124. pozycję. Nie da się jednak ukryć, że piłka nożna stanowi bardzo ważny element w tamtejszym kraju. Mecze cieszą się dużą popularnością, a kibice są oddani, nieważne, czy drużyna wygrywa, czy przegrywa – liczą się emocje.

Eliminacje MŚ

Spoglądając natomiast na ostatnie wyniki, trudno odnieść wrażenie, aby Wyspiarze byli w stanie realnie zagrozić „Biało-Czerwonym”. Ekipa prowadzona przez Hakana Ericsona nie zdołała awansować na mistrzostwa świata w Katarze, zajmując przedostatnie miejsce w grupie, wyprzedzając jedynie Mołdawię, z którą na starcie zremisowali na wyjeździe, a następnie pokonali u siebie. Wszystkie inne spotkania zakończyły się porażkami. Wśród nich znalazły się bolesne klęski jak: 0-4 ze Szkocją czy Izraelem lub 1-3 z Austrią i Danią.

Brak opisu.

Nie oznacza to jednak, że wszystkie spotkania wyglądały tak samo. Podczas domowego meczu z Danią pokazali charakter i (choć przegrali) zaprezentowali się dobrze, tracąc tylko jednego gola. Identycznym wynikiem zakończył się mecz ze Szkocją. Oba spotkania odbywały się w Thorshavn, czyli stolicy Wysp Owczych.

Trudne warunki

Wspomniana rywalizacja z Danią i Szkocją potwierdza, że Wyspiarze potrafią być groźni na swoim terenie. Na ich korzyść działa przede wszystkim lokalny klimat. Świetnie opisał to w rozmowie z „Faktem” Łukasz Cieślewicz, polski piłkarz, który przez lata występował na Wyspach Owczych, przyjmując także obywatelstwo tego kraju.

– (…) Cały czas gra się na sztucznych murawach. (…) Największy minus to pogoda, szczególnie dla nas Polaków. My mamy normalne lato, jesień, zimę, wiosnę. A tam jednego dnia może być i słońce i śnieg, i deszcz i sztorm. Do tego trzeba się przyzwyczaić, o ile w ogóle można – mówił w minionym roku obecnie emerytowany zawodnik.

Brak opisu.

I faktycznie takie warunki mogą sprzyjać w domowych meczach. Przekonała się o tym Litwa czy Turcja, które w Lidze narodów przegrały z Farerczykami swoje mecze wyjazdowe (oba zakończone wynikiem 2-1).

Wyspiarze z Polakami zagrają dopiero 7 września, w 4. kolejce eliminacji. Na ich niekorzyść pierwszy mecz zagramy w naszym kraju. Wcześniej Farerczycy zmierzą się więc z każdym rywalem z naszej grupy, a więc kolejno z: Mołdawią (wyjazd), Czechami (u siebie) i Albanią (u siebie). Najtrudniejsze mecze będą mieć zatem przed sobą, inaczej niż w przypadku „Biało-Czerwonych”, którzy od meczów z Czechami i Albańczykami rozpoczną eliminacje w marcu.

Gargantuiczne problemy Juventusu. Odebranie mistrzostwa Włoch wisi w powietrzu

Problemy Juventusu zdają się nie mieć końca. Według włoskiego dziennikarza „Starej Damie” może zostać odebrany tytuł mistrzowski z sezonu 2019/20. Na domiar złego wykluczenie z europejskich pucharów może zostać przedłużona aż do 2027 roku!

Kilka tygodni temu zapadł wyrok w sprawie nieprawidłowości finansowych Juventusu. Jeden z najbardziej uznanych włoskich klubów został na jego mocy ukarany odjęciem 15 punktów w Serie A. Obecnie „Bianconeri” praktycznie nie mają szans na wygranie mistrzostwa w tym sezonie i walczą o środek ligowej tabeli.

Olbrzymie problemy

Na tym jednak kłopoty Juventusu się nie kończą. Już jakiś czas temu w mediach przewijała się informacja, że przyszłość klubu stoi pod znakiem zapytania. „Starej Damie” groziło przede wszystkim wykluczenie z europejskich pucharów. UEFA czeka na zakończenie procesów przeciwko turyńczykom, aby wtedy podjąć decyzję. Już teraz jednak Paolo Ziliani informuje, że Juve może zostać wykluczone aż do 2027 roku.

Co więcej, działacze Serie A także nie powiedzieli ostatniego słowa w tej sprawie. Zdaniem wspomnianego dziennikarza „Starej Damie” grozi… odebranie tytułu mistrzowskiego z sezonu 2019/20. Ziliani twierdzi, że dojdzie do tego, jeśli oskarżenia o fałszowanie umów z zarobkami piłkarzy okażą się prawdziwe.

Polscy sędziowie dostaną podwyżki. PZPN podjął decyzję

Polscy sędziowie piłkarscy z najwyższych szczebli rozgrywkowych będą mogli liczyć na podwyżki swoich wynagrodzeń. Decyzję w tej sprawie podjął PZPN podczas posiedzenia zarządu.

Wynagrodzenie sędziów piłkarskich w Polsce jest zależne od poziomu rozgrywkowego. Do tej pory w przypadku Ekstraklasy sędzia główny za jeden mecz mógł liczyć na zarobek rzędu 3600 zł, sędzia asystent 2000 zł, a sędzia techniczny 600 zł. Dla arbitrów I ligi były to kolejno: 1900 zł, 1000 zł i 400 zł. W II lidze kwoty były następujące: 1200 zł, 700 zł, 250 zł. Z kolei w rozgrywkach III ligi sędzia główny mógł zarobić 550 zł, a sędzia asystent 450 zł.

Jak informuje „Piłka Nożna”, PZPN przewidział podwyżki dla sędziów. Decyzja miała zostać podjęta w ubiegłym tygodniu podczas posiedzenia zarządu. Płace sędziów mają wzrosnąć o 17%. W związku z tym ryczałt w przypadku sędziego głównego Ekstraklasy wyniesie około 4200 zł. Podwyżka obowiązuje w rozgrywkach organizowanych przez PZPN.


źródło: Piłka Nożna, PZPN

fot. Kacper Polaczyk/Polczyk FOTO

Łukasz Piszczek wrócił do gry po długiej kontuzji. „Dalej z pokorą pracuję”

Łukasz Piszczek wrócił do pełni zdrowia po 14-miesięcznej kontuzji. Były reprezentant Polski zagrał w sparingu LKS Goczałkowice-Zdrój.

Po sezonie 2020/2021 Łukasz Piszczek zakończył swoją grę na najwyższym piłkarskim poziomie. 66-krotny reprezentant Polski nie zamierzał jednak definitywnie żegnać się z piłką. Po zakończeniu przygody w Borussii Dortmund Piszczek wrócił do rodzinnych Goczałkowic. Były reprezentant Polski zasilił szeregi LKS Goczałkowice-Zdrój.

Kontuzja Piszczka

Po kilku miesiącach gry w III lidze Łukasz Piszczek nabawił się kontuzji. Doszło do tego w listopadzie 2021 roku. Od tamtej pory nie zagrał w żadnym meczu swojego klubu. Pomimo przedłużającej się rehabilitacji 37-latek nie postanowił się poddać. W miniony weekend wrócił do gry.

Powrót do zdrowia

Łukasz Piszczek zdołał już uporać się z dotychczasowymi problemami zdrowotnymi. 37-latek wrócił na boisko po 14-miesięcznej przerwie. W minioną sobotę wziął udział w sparingowym meczu LKS Goczałkowice-Zdrój – Drama Zbrosławice. Zespół byłego reprezentanta Polski wygrał 3:0.

– W sobotę miałem przyjemność znowu pojawić się na boisku. 14 miesięcy trwał mój rozbrat z boiskiem, doceniam każdą kolejną minutę, którą mogę na nim spędzić – napisał na swoim Facebooku Łukasz Piszczek.

– Jedocześnie dalej z pokorą pracuję, aby jak najdłużej wytrwać na zielonej murawie, ponieważ uraz z jakim się mierzyłem nie był i nie jest łatwy do okiełznania – dodał piłkarz LKS Goczałkowice-Zdrój.