Rosyjski trener uderzył w Lewandowskiego. „Zszargał swoje piłkarskie imię”

 

Oleg Romancew wypowiedział się na temat Roberta Lewandowskiego. Rosyjski szkoleniowiec skrytykował kapitana reprezentacji Polski, bo nie chciał zagrać przeciwko jego ojczyźnie w eliminacjach do mundialu.

Rosjanin uderzył w Lewandowskiego

Oleg Romancew w przeszłości prowadził Spartaka Moskwa. Szkoleniowiec wielokrotnie zdobywał z tym klubem mistrzostwo Rosji. 69-latek był także selekcjonerem swojej ojczyzny – prowadził ją na EURO 1996 i Mistrzostwach Świata w 2002 roku.

Legenda rosyjskiego futbolu niedawno wypowiedziała się na temat Roberta Lewandowskiego. Oleg Romancew skrytykował kapitana reprezentacji Polski. 69-latek uważa, że piłkarz FC Barcelony zszargał swoje piłkarskie imię z powodu odmowy gry przeciwko Rosji w el. do Mistrzostw Świata w Katarze.

Co z przyszłością Kamila Glika? „Dobrym pomysłem jest to, by został we Włoszech” [CZYTAJ]

– Chciałbym myśleć, że piłkarze nie mają nic wspólnego z decyzjami FIFA i UEFA. Nie mogę sobie nawet wyobrazić, żeby wielcy Pele i Maradona, niech Bóg ich błogosławi, mogli powiedzieć to, co stwierdził Lewandowski, który na zawsze zszargał swoje piłkarskie imię – powiedział Romancew.

Źródło: onet.pl, sports.ru

Co z przyszłością Kamila Glika? „Dobrym pomysłem jest to, by został we Włoszech”

 

Jarosław Kołakowski był gościem w programie „Okno Transferowe Extra” na antenie „Meczyków”. Agent Kamila Glika wypowiedział się na temat przyszłości swojego klienta. Menedżer piłkarza nie wyklucza jego powrotu do Serie A.

Co dalej?

Kamil Glik obecnie reprezentuje barwy Benevento. Ekipa Fabio Cannavaro zawodzi w Serie B i zajmuje dopiero 17. miejsce po 22 kolejkach ligowych. W związku z tym nie wiadomo, jak potoczy się przyszłość reprezentanta Polski, którego umowa obowiązuje do końca sezonu.

Kulesza zaprzeczył doniesieniom o zarobkach Santosa. Wbił także szpilkę Bońkowi [CZYTAJ]

Agent Glika w rozmowie z „Meczykami” przyznał, że 34-latek jest ważny dla trenera Benevento. Jarosław Kołakowski uważa, że dobrym pomysłem będzie, żeby obrońca został we Włoszech.

– Kamil jest stabilnie grającym zawodnikiem. Jest bardzo ważny dla trenera Cannavaro i dla zespołu. Zobaczymy, czy dojdzie do porozumienie w kwestii przedłużenie kontraktu. Uważam, że dobrym pomysłem jest to, by został we Włoszech. Nie wykluczam jego powrotu do Serie A – z Benevento lub bez – powiedział agent 34-letniego obrońcy.

Źródło: Meczyki.pl

Dawid Kownacki dostał propozycję z Premier League. Transfer upadł z nieoczywistego powodu

Dawid Kownacki był bliski przenosin do Premier League! Według Tomasza Włodarczyka napastnikiem Fortuny zainteresował się angielski Brentford. Polak nie spełnił jednak pewnych warunków. 

25-latek bryluje formą w tym sezonie 2. Bundesligi. W 20 występach zgromadził 9 goli i 7 asyst. Ostatni mecz Fortuny z Magdeburgiem (3-2) skończył z dubletem.

Było blisko transferu

Dzięki dobrym występom na zapleczu niemieckiej ekstraklasy Kownacki zainteresował mocniejsze kluby. Tomasz Włodarczyk w programie „Okno Transferowe Extra” na youtube’owej antenie „Meczyków” wyjawił, że dostał ofertę między innymi z Premier League.

– W ostatnich dniach Dawid Kownacki otrzymał kilka propozycji, aby zmienić klub. Kwoty ok. 2,5 mln euro. Chciała go Borussia Moenchengladbach, Eintracht Frankfurt i – co ciekawe – miał też propozycję z Premier League – powiedział dziennikarz meczyki.pl.

– Pytało o niego Brentford. Kalkulator GBE [regulacje transferowe w Wielkiej Brytanii dot. pozwolenia na pracę – przyp. red.] wyliczył mu jednak 8 punktów, a żeby grać w Premier League, trzeba mieć ich 15. Musiałby wówczas udać się gdzieś na wypożyczenie – dodał.

– Fortuna zatrzymuje go do końca sezonu. Kownacki będzie walczył z tym zespołem o awans do 1. Bundesligi. Myślę, że jako wolny zawodnik z takimi statystykami będzie mógł przebierać w ofertach – podsumował Włodarczyk.

Fortuna kilka tygodni temu poinformowała, że Dawid Kownacki nie przedłuży swojego kontraktu. Umowa napastnika jest ważna tylko do czerwca bieżącego roku. Tym samym po zakończeniu sezonu zostanie wolnym zawodnikiem.

Kulesza zaprzeczył doniesieniom o zarobkach Santosa. Wbił także szpilkę Bońkowi

Pensja, jaką Fernando Santos ma pobierać za prowadzenie reprezentacji Polski budzi spore emocje w piłkarskim środowisku. Głos w tej sprawie zabrał Cezary Kulesza. Prezes PZPN zaprzeczył wysokości wynagrodzenia dla 68-latka.

Kilka dni temu oficjalnie ogłoszono, że nowym selekcjonerem reprezentacji Polski został Fernando Santos. Portugalczyk nie zamierza próżnować i od lutego ma na stałe zamieszkać w Warszawie. Za prowadzenie „Biało-Czerwonych”, według medialnych informacji, ma inkasować nawet 2,5 mln euro rocznie.

Kwota o połowę mniejsza

Zarobki 68-latka wzbudziły sporo kontrowersji. Zdaniem niektórych dziennikarzy i kibiców kwota jest za wysoka. Biorąc pod uwagę zarobki wcześniejszych selekcjonerów Santos jest zdecydowanym liderem. Cezary Kulesza postanowił odnieść się do tego tematu w rozmowie z portalem „GOL24”.

Gdy rozmawialiśmy telefonicznie umawiając się na ten wywiad, zapytałem skąd czerpane są takie informacje? Z magla, czy może ktoś coś podobnego usłyszał, stojąc w kolejce za jakimś luksusowym towarem, bo kwota 2,5 miliona euro, która obiegła media, a pan wówczas przytoczył, jest nieprawdziwa – oznajmił prezes PZPN. 

– Nie wolno mi mówić, ile konkretnie zarabia selekcjoner Santos w PZPN, bo to jest tajemnica. W kontrakcie mamy zapis, że nie będziemy ujawniać wysokości pensji, więc nawet nie powinienem tego komentować. Na pewno jednak dużo, dużo mniej niż pan wspomniał. Można określić, że nawet nie połowę – podsumował.

Szpilka w poprzedniego prezesa

Kulesza wcześniej odniósł się także do warunków, na jakich został skonstruowany kontrakt Santosa. Obecny prezes PZPN, korzystając z okazji, wbił szpilkę w swojego poprzednika – Zbigniewa Bońka, który pod koniec swojej kadencji zwolnił Jerzego Brzęczka, mimo awansu reprezentacji Polski na Euro 2020.

Jeśli trener Santos awansuje do finałów mistrzostw Europy w Niemczech, to kontrakt automatycznie przedłuży się na cykl eliminacyjny mistrzostw świata. Jeśli selekcjoner wprowadzi reprezentację Polski do Euro, to będzie po prostu dowód, że zasługuje na pracę z naszą kadrą na dłuższym dystansie – zaczął.

– To byłoby chore, gdyby awans miał dyskryminować szkoleniowca. Tak się nie robi, w każdym razie ja tak nie zrobię. Jeżeli awansujemy na mistrzostwa Europy, to dosłownie za chwilę będziemy grać eliminacje mistrzostw świata z tym samym selekcjonerem na ławce – podsumował Kulesza.