Sergio Aguero o jednej różnicy pomiędzy City a Barceloną. „Tutaj jest zupełnie inaczej”

Sergio Aguero dołączył do FC Barcelony jako wolny zawodnik. Były piłkarz Manchesteru City był zdziwiony zwyczajami panującymi na obiektach Dumy Katalonii. Argentyński napastnik przytoczył jedną z historii podczas streama na Twitchu.

Różnice między City a Barceloną

Sergio Aguero wraz z Ibaiem Llanosem prowadzili transmisję na Twitchu. Argentyński piłkarz przytoczył jedną z rzeczy, która zaskoczyła go po przyjściu do FC Barcelony. Zwyczaje w obiektach Dumy Katalonii były inne niż te, do których przyzwyczaił się w Manchesterze City.

– W City przyjeżdżaliśmy do klubu przynajmniej półtorej godziny przed treningiem. Tutaj, w Barcelonie 30 minut wcześniej. Pomyślałem sobie, że będę na obiekcie treningowych godzinę wcześniej, to zobaczę, czy mogę iść na siłownię albo zrobić coś innego. Ale nie, nawet światła były wyłączone. Jest zupełnie inaczej – powiedział Sergio Aguero podczas transmisji na Twitchu.

Nie tak to miało wyglądać

Argentyński napastnik dołączył do FC Barcelony jako wolny zawodnik. Jego umowa z Manchesterem City wygasła wraz z końcem sezonu 2020/2021. Piłkarz przybył do FC Barcelony, a by dzielić szatnię ze swoim przyjacielem – Leo Messim. Ten jednak ze względu na słabą sytuację finansową klubu musiał odejść z drużyny.

Na domiar złego Sergio Aguero na początku kampanii doznał kontuzji, która wykluczyła go na kilka tygodni. Piłkarz wciąż nie zadebiutował w barwach nowego klubu. Jego umowa z Dumą Katalonii obowiązuje do końca czerwca 2023 roku.

Źródło: IbaiLlanos (Twitch)

Paulo Sousa zadowolony z występu debiutanta. „To gracz, który może pomóc naszej drużynie”

Reprezentacja Polski rozbiła w niedzielę reprezentację San Marino 7:1. W meczu zadebiutowali Jakub Kamiński, Bartosz Slisz oraz Nicola Zalewski. Selekcjoner Biał0-Czerwonych jest szczególnie zadowolony z występu piłkarza występującego na co dzień we Włoszech.

Polska wygrała z San Marino

W niedzielę odbył się mecz piątej kolejki eliminacji do Mistrzostw Świata pomiędzy reprezentacją Polski a reprezentacją San Marino. Podopieczni Paulo Sousy zrobili to, co do nich należało i gładko ograli reprezentantów San Marino na ich terenie 7:1. W pierwszej połowie 2 bramki strzelił Robert Lewandowski, a po jednej dołożyli Karol Świderski oraz Karol Linetty. W drugiej połowie hat-trickiem popisał się Adam Buksa.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Reprezentacja Polski pokonała San Marino 7:1! Mieszane uczucia wśród kibiców [REAKCJE]

Trzej debiutanci

We wczorajszym meczu w narodowych barwach zadebiutowało trzech zawodników. W wyjściowym składzie na mecz z San Marino znaleźli się się Jakub Kamiński, który jednak rozegrał bardzo przeciętne zawody. Po zmianie stron na murawie pojawił się Bartosz  Slisz, który zastąpił Jakuba Modera. Piłkarz Legii podzielił los Kamińskiego i także nie popisał się w trakcie meczu niczym ciekawym. O wiele lepiej poszło z kolei Nicoli Zalewskiemu, trzeciemu wczorajszemu debiutantowi. Piłkarz AS Romy pojawił się na murawie w 66. minucie meczu. Przez niespełna pół godziny gry zdołał zanotować asystę, wywalczyć rzut wolny w pobliżu pola karnego rywala, a także kilkukrotnie wygrać pojedynek z rywalami.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Nicola Zalewski skomentował debiut w reprezentacji Polski. „To była normalna piłka”

Sousa zachwycony!

Dzięki wczorajszemu występowi Nicola Zalewski zaskarbił sobie sympatię szerokiego grona kibiców. Ponadto 19-latek przez nieco ponad 20 minut gry w meczu z San Marino zdążył zachwycić Paulo Sousę. Portugalczyk skomentował występ Zalewskiego w wywiadzie pomeczowym.

Podobali mi się też nowi zawodnicy. Nie jestem trenerem, który wyróżnia indywidualnie piłkarzy, ale muszę powiedzieć co nieco o Nicoli Zalewskim. To był jego debiut i zdążył pokazał swoją osobowość. Grał na dwóch pozycjach i ważnym dla niego było to, by koledzy z drużyny dostrzegli w nim to, co my w nim widzimy. To gracz, który może pomóc naszej drużynie – ocenił Paulo Sousa.

„Musimy być skupieni”

Od kiedy Paulo Sousa rozpoczął pracę z reprezentacją Polski, rozpoczęły się problemy w obronie. Do tej pory tylko w meczu z Andorą udało się naszym reprezentantom zachować czyste konto. Nawet San Marino zdołało nam strzelić gola. Co o tym myśli Paulo Sousa?

– Strzeliliśmy w pierwszej połowie cztery gole, mimo wielu zmian w wyjściowym składzie, a goli mogło być jeszcze więcej. Oczywiście, pomyłki są częścią procesu rozwijania zespołu. Ale wciąż musimy być skupieni, nastawieni na atak bramki rywala i taką drużynę kocham oglądać. Gole są najlepszą częścią mecz, więc nakłaniam drużynę, by cały czas atakowała – skomentował Portugalczyk.

W drugiej połowie nasz rywal powiększył pressing, a my cały czas graliśmy na tej samej intensywności, co w pierwszej połowie, gdy presji nie było. Musimy umieć szybciej korygować nasze błędy. Drużynie zajęło zbyt dużo czasu, by zrozumieć, że musimy pewne rzeczy poprawić – dodał.

źródło: tvp sport

Kompromitacja włoskiej gazety. Napisali artykuł o Adamie Buksie, ale… pomylili go z bratem

Adam Buksa był jedną z najjaśniejszych postaci reprezentacji Polski podczas niedzielnego meczu z San Marino. 25-latek ustrzelił hat-tricka, za co otrzymał wiele gratulacji. Także „La Gazzetta dello Sport” postanowiła go wyróżnić, jednak… coś poszło nie tak. 

Buksa w ostatnich dwóch meczach „Biało-Czerwonych” strzelił aż cztery gole. Poza hat-trickiem z San Marino dołożył trafienie w starciu z Albanią, kilka dni wcześniej. Taka dyspozycja napastnika sugeruje, że Paulo Sousa postawi na niego także w nadchodzącej rywalizacji z Anglią na PGE Narodowym.

Olek czy Adam, co za różnica?

Snajper New England Revolution zebrał sporo gratulacji za występ przeciwko San Marino. Trzy gole strzelone przez 25-latka postanowiła docenić także włoska „La Gazzetta dello Sport”. W gazecie ukazał się obszerny artykuł poświęcony, jak się zdawało, reprezentantowi Polski.

Dziennikarze nie spisali się jednak najlepiej. Tekst bowiem dotyczył Buksy, ale Aleksandra, a więc młodszego brata Adama, piłkarza Genoi. To właśnie ex zawodnika Wisły Kraków przedstawiono jako zdobywcę hat-tricka przeciwko San Marino.

Warto również zaznaczyć, że artykuł jest dostępny wyłącznie w wersji premium „LGdS”. Kompromitacja pełną parą.

Nicola Zalewski skomentował debiut w reprezentacji Polski. „To była normalna piłka”

Nicola Zalewski ma za sobą pierwszy z miejmy nadzieję, wielu występów w reprezentacji Polski. 19-latek w debiucie przeciwko San Marino zanotował asystę oraz niemal wywalczył rzut karny. O odczuciach związanych z pierwszym meczem w narodowych barwach opowiedział w pomeczowym wywiadzie.

Dla Zalewskiego są to naprawdę udane miesiące. Młody Polak przebojem wbija się do seniorskiej drużyny AS Romy. Ma za sobą udany okres przygotowawczy, zaś sam Mourinho potwierdził, że będzie dawać mu szanse do pokazania się w Serie A.

Dodatkowo otrzymał możliwość debiutu w reprezentacji Polski. Nie dość, że Paulo Sousa powołał go na wrześniowe zgrupowanie, to jeszcze wprowadził go na drugą połowę spotkania z San Marino.

Dobry prognostyk

Zalewski odwdzięczył się selekcjonerowi za zaufanie. Najpierw 19-latek o mało nie wywalczył rzutu karnego. Po wideo-weryfikacji sędzie zadecydował jednak, że rywal faulował go tuż przed linią pola karnego gospodarzy.

To natomiast nie zniechęciło pomocnika. W ostatnich minutach posłał świetną piłkę do Adama Buksy, a temu nie pozostało nic więcej, jak tylko dołożyć nogę. W ten sposób, w swoim debiucie Nicola Zalewski zanotował pierwszą asystę w biało-czerwonych barwach.

Po ostatnim gwizdku przyznał, że denerwował się nieco ewentualnym występem. Finalnie jednak presja odpuściła.

– Trochę presji było, ale później dobrze się czułem. Cieszę się bardzo z tego debiutu i asysty – powiedział 19-latek.

– To była normalna, prostopadła piłka. Wrzuciłem lewą, słabszą nogą. Dobra piłka i Adam strzelił. Cieszę się bardzo, a teraz skupienie na Anglii – dodał.

– Trener powiedział, by grać spokojnie, czysto i po prostu robić swoje – tłumaczył wytyczne, jakie przekazał mu Sousa. 

 

Reprezentacja Polski pokonała San Marino 7:1! Mieszane uczucia wśród kibiców [REAKCJE]

Reprezentacja Polski pokonała w niedzielę reprezentację San Marino 7:1. Dzięki zwycięstwu Biało-Czerwoni utrzymali się na drugim miejscu w grupie „I” w ramach eliminacji do Mistrzostw Świata. Jak na mecz zareagowali kibice i eksperci?

Za nami dwa spotkania z udziałem reprezentacji Polski podczas wrześniowej przerwy reprezentacyjnej. W czwartek zespół Paulo Sousy pokonał Albanię 4:1. W niedzielę Polacy dołożyli na swoje konto kolejne 3 punkty dzięki wygranej z San Marino 7:1.

Mecz z San Marino rozpoczął się dla Polaków naprawdę dobrze. Już w 4. minucie pojedynku nasi rodacy wyszli na prowadzenie po bramce Roberta Lewandowskiego. Do końca pierwszej połowy bramki zdołali jeszcze strzelić kolejno: Karol Świderski, ponownie Lewandowski oraz Karol Linetty.

Po zmianie stron i po przeprowadzaniu kolejnych zmian reprezentacja Polski wyglądała zdecydowanie gorzej niż w pierwszej połowie. Już w 48. minucie nasi rywale zdołali wykorzystać niedokładne podanie Kamila Piątkowskiego i doprowadzili do wyniku 1:4. Pod koniec meczu sprawy w swoje ręce wziął Adam Buksa, który w ciągu niespełna 30 minut zdołał ustrzelić hat-tricka. Koniec końców spotkanie zakończyło się wygraną Biało-Czerwonych 7:1.

Kolejny mecz bez zachowania czystego konta

Hat-trick Buksy

Udany debiut Zalewskiego

https://twitter.com/kpiersc/status/1434617825147199489

San Marino ponownie strzela gola Polsce. Cofamy się do 2013 roku? [WIDEO]

To znowu się dzieje. Biało-czerwoni stracili bramkę w meczu z San Marino tak jak w 2013 roku. Reprezentacja Polski wygrała 7:1, a bramkę dla gospodarzy trafił Nanni.

https://twitter.com/sport_tvppl/status/1434612666459377666

Szaleństwo w San Marino

https://twitter.com/SanMarino_FA/status/1434606324684369932

https://twitter.com/SanMarino_FA/status/1434606399208759303

https://twitter.com/SanMarino_FA/status/1434606921202417676

Cyrk na meczu Brazylia – Argentyna. MSW i sanepid chcą przerwać mecz i deportować zawodników gości

Przerwano mecz Brazylii z Argentyną. Ministerstwo spraw wewnętrznych i sanepid chcą deportować czterech zawodników gości za złamanie przepisów covidowych.

Cyrk w Brazylii

Brazylia mierzy się z Argentyną w szóstej kolejce eliminacji do mistrzostw świata w Katarze. Spotkanie przerwano przez interwencję ministerstwa spraw zagranicznych. Piłkarze gości, którzy grają w Wielkiej Brytanii, rzekomo złamali zasady obowiązujące w Brazylii.

– Mecz Brazylia — Argentyna został przerwany, bo brazylijskie ministerstwo spraw wewnętrznych w jego trakcie chce deportować czterech argentyńskich piłkarzy grających w Wielkiej Brytanii (Martínez, Buendía, Lo Celso i Romero) za złamanie covidowych przepisów – poinformował Jakub Kręcidło.

https://twitter.com/JuanG_Arango/status/1434596041429557252

– Po 2 minutach meczu eliminacji Brazylia – Argentyna na boisku pojawiła się agencja Anvisa i policja, która zamierza aresztować Lo Celso i Romero za złamanie protokołu covidowego. Mecz przerwany, Argentyna zeszła do szatni – dodał Maciej Iwański.

Trwają negocjacje

Nie dokończą meczu

Hiszpańska prasa opublikowała treść burofaxu Messiego. Pandemia pokrzyżowała plany Argentyńczyka

Leo Messi opuścił FC Barcelonę podczas letniego okna transferowego w 2021 roku. Do zmiany otoczenia Argentyńczyka mogło jednak dojść 12 miesięcy wcześniej. Mundo Deportivo opublikowało treść burofaxu wysłanego przez Messiego do Bartomeu.

Burofax do Bartomeu

Lionel Messi chciał opuścić FC Barcelonę, korzystając z klauzuli wpisanej w jego kontrakt. Argentyńczyk mógł rozwiązać umowę z Dumą Katalonii bez podawania przyczyny. Atakujący wystosował latem 2020 roku odpowiednie pismo do ówczesnego prezydenta klubu, Josepa Bartomeu.

– Zgodnie z zapisem klauzuli 3.1 kontraktu podpisanego 25 listopada 2019 roku, wyrażam wolę rozwiązania mojej umowy o pracę w charakterze piłkarza zawodowego ze skutkiem na dzień 30 sierpnia 2020 roku – napisał piłkarz.

Pandemia pokrzyżowała plany Messiego

Klauzula dotycząca zerwania umowy bez podawania przyczyny obowiązywała jednak do określonego terminu. Sezon 2019/20 przedłużono ze względu na pandemię koronawirusa, przez co termin klauzuli minął. Lionel Messi interpretował to zdarzenie jako nadzwyczajne i powołał się na wspomniany warunek po terminie.

– Rozumiem, że prawo do jednostronnego rozwiązania umowy bez podania przyczyny będące przedmiotem wspomnianej klauzuli należy interpretować zgodnie z nadzwyczajnymi okolicznościami sezonu 2019/2020, który został przedłużony ze względu na stan wyjątkowy i sytuację wywołaną przez pandemię COVID-19 – dodał.

– Ze względu na te okoliczności, sezon 2019/2020 zakończył się wczoraj, a Barcelona zakończyła rozgrywki 15 sierpnia po odpadnięciu z Ligi Mistrzów dzień wcześniej. W terminie do 10 dni od zakończenia sezonu, jak zostało ustalone w naszej umowie, którą trzeba interpretować, biorąc pod uwagę nadzwyczajne okoliczności, wnoszę o rozwiązanie kontraktu wraz z dniem 30 sierpnia 2020 roku zgodnie z zapisem klauzuli 3.1 – zakończył Messi.

Odszedł rok później

FC Barcelona odrzuciła wniosek Lionela Messiego, a Argentyńczyk spędził jeszcze jeden sezon w stolicy Katalonii. Bartomeu nie interpretował terminu klauzuli tak jak piłkarz. Po zmianie osoby prezesującej w klubie mówiło się, że atakujący może zostanie w swojej ukochanej drużynie. Tym razem na przeszkodzie w negocjacjach Joana Laporty z Leo Messim stanęły pieniądze. Poprzedni szef klubu wpędził Blaugranę w poważne problemy finansowe, przez co Argentyńczyk nie mógł zostać na dłużej w Katalonii.

Latem 2021 roku Leo Messi dołączył do Paris Saint-Germain.

Źródło: Mundo Deportivo, WP Sportowe Fakty

Piłkarze Energie Cottbus otrzymali ofertę ustawienia meczu. Klub upublicznił sprawę

Podczas sobotniego meczu Okręgowego Pucharu Niemiec pomiędzy Ludwigsfelder FC a Energie Cottbus doszło do próby ustawienia spotkania. Informacje o namowie do oszustwa upubliczniła ekipa gości.

Energie Cottbus pokonała 2:0 Ludwigsfelder FC w Okręgowym Pucharze Niemiec (Brandenburg). Godzinę przed sobotnim spotkaniem, goście opublikowali wpis na swojej stronie internetowej, w którym poinformowali o próbie namówienia zespołu do ustawienia meczu.

„Nie z nami!”

„W ostatnich dniach kilku graczy FC Energie Cottbus otrzymało ofertę ustawienia meczu pucharowego z Ludwigsfelder FC. Oferowano duże sumy pieniędzy, jeśli gra miałaby odpowiedni przebieg.

Piłkarze natychmiast poinformowali klub, a my przekazaliśmy sprawę do Brandenburskiego Związku Piłki Nożnej i w porozumieniu z nim oraz klubem przeciwnym, upubliczniamy sprawę.”

Piłkarzom Energie Cottbus pozostaje pogratulować postawy, a samemu klubowi przyklasnąć za upublicznienie tych działań.

Chłopiec zrobił zdjęcie z Depayem, po czym spokojnie wrócił na trybuny [WIDEO]

Holandia wygrała ostatni mecz z Czarnogórą (4-0) w eliminacjach mistrzostw świata. Podczas sobotniego spotkania doszło do niecodziennej sytuacji. Na murawie pojawił się chłopiec, który koniecznie chciał zrobić sobie zdjęcie z Memphisem Depayem. 

Co więcej, młodemu kibicowi się to udało i uwiecznił spotkanie ze swoim idolem. Nikt nie próbował go nawet zatrzymać. Kiedy chłopak zrobił sobie zdjęcie, jakby nigdy nic opuścił murawę, przeskoczył barierkę i wrócił na trybuny.

Anglicy szykują się do gwizdów na Narodowym? Mecz z Polską może być tylko tłem

Angielscy kibice znowu dadzą o sobie znać? „The Telegraph” podaje, że kibice „Synów Albionu” szykują się do jeszcze większego bojkotu niż w meczu z Węgrami. Chodzi o nadchodzące spotkanie z Polską w ramach eliminacji mistrzostw świata. 

Kibice reprezentacji Anglii zachowali się nie najlepiej w trakcie meczu z Węgrami w Budapeszcie. Wówczas zaatakowali piłkarzy z drużyny Garetha Southgate’a, a więc Raheema Sterlinga i Jude’a Bellinghama. Tego pierwszego obrzucono zresztą plastikowymi kubkami z piwem, gdy celebrował pierwszą bramkę.

To nie koniec

Okazuje się, że do podobnego incydentu może dojść także w meczu z Polską na PGE Narodowym. Według Toma Morgana z „The Telegraph” Anglicy szykują się do jeszcze głośniejszych gwizdów niż w Budapeszcie. Dojdzie do tego, jeśli piłkarze Southgate’a uklękną przed rozpoczęciem spotkania.

– Anglicy przygotowują się na możliwie jeszcze głośniejsze buczenie niż w Budapeszcie, gdy piłkarze uklękną w meczu przeciwko Polsce. Agresja wobec antyrasistowskiego gestu w Warszawie, również ze strony najważniejszych piłkarskich działaczy, może być tak zażarta jak na Węgrzech – pisze Morgan. 

Mecz Polski z Anglią odbędzie się w środę, 8 września. Wcześniej „Biało-Czerwoni” podejmą na wyjeździe San Marino (5 września). Jak na razie ekipa Paulo Sousa ma za sobą wygraną nad Albanią, aż 4-1.

Ile PSG wydało już na Neymara? Gigantyczne wydatki niebawem jeszcze się zwiększą

Ponad pół miliarda euro na jednego zawodnika? Tak, to możliwe, ale tylko w specjalnych warunkach. A takie z pewnością posiada PSG. Wydatki paryżan na utrzymanie w klubie Neymara niebawem przekroczą tę astronomiczną kwotę.

Neymar w dalszym ciągu pozostaje bohaterem najdroższego transferu w historii piłki nożnej. Kiedy w 2017 roku Brazylijczyk przechodził do Paryża, FC Barcelona otrzymała za niego 222 mln euro. To oczywiście był dopiero początek i na i tak olbrzymiej kwocie wcale się nie skończyło.

Karuzela finansowa

Przypomnijmy, że 29-latek podpisał z PSG pięcioletni kontrakt. Na jego mocy zarabiał rocznie 43 334 000 euro brutto. W umowie zawarto również opcję przedłużenia o kolejny sezon, do końca czerwca 2023 roku. Oczywiście z tego zapisku skorzystano, co jednak wiązało się z podwyżką. Takim sposobem pensja Neymara uległa powiększeniu, tym razem na 50 556 117 euro brutto.

„El Mundo” wyliczyło, że tylko do tej pory PSG wydało na transfer Brazylijczyka oraz jego wynagrodzenie łącznie 489 228 117 euro. Tak gigantyczna kwota to jednak nie koniec. Wszak Neymar przedłużył niedawno kontrakt z paryżanami do połowy 2025 roku.

Należy oczywiście pamiętać, że Neymar to nie tylko maszynka do ciągnięcia pieniędzy. Piłkarz w zamian za tak wysoką gażę przekazał klubowi między innymi pełnię praw do wykorzystywania swojego wizerunku. Nie wspominając oczywiście o swoich wpływach przy transferach poszczególnych zawodników oraz samych boiskowych umiejętnościach.

Selekcjoner reprezentacji San Marino o sposobie na zatrzymanie Lewandowskiego. „To po prostu niemożliwe”

Już tylko kilka godzin dzieli nas od rozpoczęcia meczu reprezentacji Polski z reprezentacją San Marino. Przed meczem z Biało-Czerwonymi głos zabrał Franco Varrella, selekcjoner reprezentacji San Marino.

Reprezentacja Polski kontynuuje zmagania w eliminacjach do Mistrzostw Świata 2022. Do tej pory Biało-Czerwoni rozegrali 4 mecze, w których uzbierali 7 punktów, co daje im drugie miejsce w grupie „I”. Kolejnym rywalem Lewandowskiego i spółki będzie reprezentacja San Marino. Początek meczu w niedzielę o 20:45.

Czy San Marino zatrzyma Lewandowskiego?

W czwartek Polacy pokonali 4:1 reprezentację Albanii. Duży udział w tym zwycięstwie miał Robert Lewandowski, który strzelił bramkę i zanotował asystę. Jaki plan na zatrzymanie najlepszego piłkarza świata ma selekcjoner naszych dzisiejszych rywali?

– Na początek coś sobie wyjaśnijmy. To nie jest człowiek, to jest cały zespół. Polska to Robert Lewandowski. Nie wyznaczę nikogo, żeby go pilnował. Będzie krył sam siebie. Powiem panu, dlaczego. Gdybym miał wyznaczyć kogoś, kto miałby go pilnować, to musiałaby to być cała drużyna i wtedy nie moglibyśmy nawet rozegrać tego spotkania. Nie będę zatem zastanawiał się nad tym problemem, bo nie ma sposobu na rozwiązanie go. To po prostu niemożliwe – skomentował Franco Varrella w rozmowie z „TVP Sport”.

Polacy zachowają czyste konto?

Od kiedy stery nad naszą reprezentacją przejął Paulo Sousa, zespół ten zaliczył ogromny regres w defensywie. Do tej pory jedynie w meczu z Andorą naszym piłkarzom udało się zachować czyste konto. Selekcjoner reprezentacji San Marino dostrzega mankamenty w naszej obronie, jednak nie nastawia się, by jego podopiecznym udało się zdobyć bramkę.

– Polska może mieć problemy defensywne, ale w starciach z zespołami, które są mniej więcej na jej poziomie. My na nim nie jesteśmy i nawet nie aspirujemy do tego, żeby stworzyć zagrożenie pod waszą bramką. Nie sądzę, by było nas na to stać – ocenił selekcjoner reprezentacji San Marino.

źródło: tvp sport

Jakim składem Polska zagra z San Marino? Paulo Sousa nie chce kalkulować

W niedzielę reprezentacja Polski zmierzy się z reprezentacją San Marino w eliminacjach do Mistrzostw Świata. Jakim składem na ten mecz mogą wyjść Biało-Czerwoni? Według doniesień mediów Paulo Sousa nie zamierza ryzykować i będzie chciał zagrać najlepszymi piłkarzami, jakich ma do dyspozycji.

Reprezentacja Polski dobrze rozpoczęła wrześniowe zgrupowanie. W czwartek podopieczni Paulo Sousy pokonali niżej notowaną Albanię 4:1. Bramki dla Biało-Czerwonych zdobyli Lewandowski, Buksa, Krychowiak oraz Linetty. Mimo wszystko wynik nie oddaje w pełni przebiegu spotkania, gdyż przez znaczną część czasu to właśnie Albańczycy wydawali się być stroną dominującą.

Czas na mecz z San Marino

Naszym najbliższym rywalem będzie reprezentacja San Marino, z którą zmierzymy się na wyjeździe w niedzielę o 20:45. Mimo że Paulo Sousa skupia się już z pewnością na Anglii, z którą zagramy w środę, to musimy podejść do spotkania z San Marino w pełni skoncentrowani. Dlatego też portugalski szkoleniowiec najprawdopodobniej pośle do boju najsilniejszą możliwą jedenastkę.

Jaki skład na San Marino?

Pierwsze doniesienia ws. możliwego składu na mecz z San Marino podał portal „TVP Sport”. Według podanych informacji, Paulo Sousa ma postawić niemalże na taki sam skład jak w meczu z Albanią. Jedyną zmianą ma być wejście Kamila Piątkowskiego w buty Bartosza Bereszyńskiego, który nabawił się urazu pachwiny. Mimo wszystko na poniższy możliwy skład należy patrzeć z przymrużeniem oka. Sam selekcjoner powiedział, że decyzję ws. składu na mecz podejmie w niedzielę rano.

– Bartosz Bereszyński zszedł w czwartek z boiska z powodu kontuzji. Jutro nie zagra – chcemy, by w poniedziałek wrócił do treningów z drużyną – skomentował Paulo Sousa na sobotniej konferencji prasowej.

– Nie wiem jeszcze, ile zmian w składzie zrobimy. Dzisiejsza sesja treningowa będzie miała formę rozruchu. Rano sprawdzimy, jakie jest samopoczucie piłkarzy i podejmiemy decyzję – dodał.

Potencjalny skład Polaków na mecz z San Marino wg „TVP Sport”

Wojciech Szczęsny – Kamil Piątkowski, Kamil Glik, Jan Bednarek, Maciej Rybus – Kamil Jóźwiak, Karol Linetty, Jakub Moder, Przemysław Frankowski – Adam Buksa, Robert Lewandowski

źródło: tvp sport