Robert Lewandowski o trudnych początkach kariery. „Niektórzy ludzie w Legii nie wierzyli, że kiedykolwiek wrócę do formy”

Robert Lewandowski stawiał pierwsze kroki w swojej karierze broniąc barw Legii Warszawa. Napastnika nie doceniono w Warszawie, ten jednak żmudną pracą wywalczył sobie pozycję w światowej piłce. O rozstaniu z Legią opowiedział na łamach portalu The Players’ Tribune.

Trudne początki

Lewandowski nie mógł przebić się w CWKSie. Po poważnej kontuzji pożegnano się z nim. „Lewy” trafił do Znicza Pruszków.

Doznałem wówczas poważnej kontuzji kolana i niektórzy ludzie w klubie nie wierzyli, że kiedykolwiek wrócę do formy. To był okropny czas, zapytałem, co zamierzają zrobić. Nawet nie zadali sobie trudu, aby wysłać trenera lub dyrektora sportowego, aby mi o tym powiedział. Przysłali sekretarza, który przyznał, że mogę odejść – wraca myślami do tego czasu Lewandowski.

Szereg emocji

To był jeden z najgorszych dni w moim życiu. Mojego taty już nie było. Moja kariera się rozpadała. Po otrzymaniu tej wiadomości wróciłem do samochodu, w którym siedziała moja mama. Od razu wiedziała, że coś jest nie tak. Nic nie mogłem na to poradzić. Zacząłem płakać. Powiedziałem jej, co się stało. Była taka silna. Powiedziała: „OK, musimy pracować. Nie ma sensu myśleć o przeszłości. Musimy coś zrobić”. Skontaktowała się ze Zniczem Pruszków. To był dużo mniejszy klub, grali w tej samej lidze. Chcieli podpisać ze mną kontrakt już kilka miesięcy wcześniej – cytuje wypowiedź Polaka portal meczyki.pl.

Długotrwały proces i szczęśliwe zakończenie

Byłem szczęśliwy, że wciąż mnie chcieli. Poszedłem tam i zacząłem regenerację. Byłem w tak złym stanie, że nie mogłem nawet normalnie biegać. Jedna z moich nóg pozostawała w tyle za drugą, jakbym miał worek cementu wokół kostki. Wyglądało to komicznie. Byłem w polskiej trzeciej lidze, próbując sobie przypomnieć, jak się biega. Potrzebowałem dużo czasu na dojście do formy. Ale kiedy to zrobiłem, zacząłem seryjnie strzelać gole. Cztery lata później byłem już bombardowany ofertami z zagranicy – kończy Polak.

Po pobycie w Zniczu Pruszków Robert Lewandowski trafił do Lecha Poznań. Później przeszedł do Borussii Dortmund gdzie zaczął podbijać Bundesligę. Ostatnio został zwycięzcą plebiscytu sportowca roku w Polsce organizowanego przez Przegląd Sportowy.

Znalazł się nowy chętny na Milika! Kierunek: Anglia

Saga transferowa z Milikiem zdaje się nie mieć końca. Według nowych informacji zainteresowany usługami Polaka jest West Ham United.

Co dalej z Milikiem?

Arkadiusz Milik ostatnie spotkanie w barwach Napoli rozegrał 8 sierpnia 2020 roku! Polak został odsunięty od składu, ponieważ nie chciał przedłużyć kontraktu. Umowa 26-latka kończy się w czerwcu, a zimowe okienko jest ostatnią szansą dla Azzurrich aby zarobić na nim jakiekolwiek pieniądze.

Na temat możliwych kierunków transferowych Milika powstało już wiele artykułów. Polaka łączono już z m.in. Atletico Madryt, Juventusem, Tottenhamem, AS Romą czy Sevillą. Wszystkie rozmowy kończyły się fiaskiem ze względu na wygórowane oczekiwania finansowe 26-latka bądź Napoli.

Jednak Anglia?

Do gry o Milika wszedł kolejny klub. Według RAI usługami polskiego napastnika zainteresowany jest West Ham United. Włoska telewizja poinformowała, że Młoty zaproponowały 7 milionów euro za 26-latka. Narazie nie znamy stanowiska Napoli w tej sprawie.

Kiedy (i czy w ogóle) Podolski dołączy do Górnika Zabrze? „Górnik jest moim priorytetem”

Powyższe pytanie od kilku lat zadaje sobie wielu polskich kibiców. O dołączeniu Podolskiego do Górnika póki co ani widu, ani słychu, jednak 35-latek mówi, że wciąż myśli o grze dla Górnika.

Były reprezentant Niemiec jednak nie dołączy do Wieczystej

W ostatnich dniach powstała plotka dot. rzekomego transferu Lukasa Podolskiego do Wieczystej Kraków. Po kilku dniach plotka ta okazała się jednak kłamstwem. W wywiadzie dla WP Sportowe Fakty aktualny piłkarz Antalyasporu wypowiedział się nt. wspomnianej plotki.

– Na żaden sparing Wieczystej się nie wybieram, to kompletna głupota – przyznaje Podolski.

–  Sławek zachwala ten klub, Kraków, wiem, że dobrze mu się tam wiedzie. Kilka tygodni temu pytał mnie SMS-em, czy przychodzę do nich. Jak mówię, chwali miasto i projekt, ale rozmawiamy o tym raczej w żartach. Ja mu też w żartach coś odpowiedziałem na temat gry w Krakowie i tak to się toczy – dodaje 35-latek.

Kiedy Podolski dołączy do Górnika?

Od kilku lat mówi się o tym, że Lukas chciałby przed emeryturą dołączyć do Górnika Zabrze. Z roku na rok kibice powoli tracą nadzieję na to, że do transferu dojdzie. Aktualny kontrakt Niemca z polskimi korzeniami obowiązuje do końca czerwca 2021 roku. Być może po wygaśnięciu kontraktu pojawiłaby się okazja, na zakontraktowanie 35-latka.

– W Polsce priorytetem dla mnie jest Górnik Zabrze. Ja wiem, że część kibiców uważa, że tak mówię dla żartów, że to „bla bla bla”. No nie! Tylko że tu trzeba usiąść i poważnie porozmawiać. W Górniku chyba wiedzą, kiedy kończy mi się kontrakt z Antalyasporem – opowiada „Poldi”.

–  Z automatu nie skreślam nikogo. Jeśli ktoś chciałby do mnie przyjechać do Antalyi i porozmawiać, to ja porozmawiam z każdym. A na końcu zobaczę, co mam na stole i zadecyduję – dodaje.

TUTAJ NA BIEŻĄCO INFORMUJEMY O SYTUACJI KLUBOWEJ PODOLSKIEGO

Lewandowski i Mioduski spotkali się w Warszawie. Tajemnicze spotkanie zostało wyjaśnione?

W sobotę doszło do tajemniczego spotkania Roberta Lewandowskiego z Dariuszem Mioduskim. Piłkarz Bayernu wraz z właścicielem Legii rozmawiali przez około dwie godziny w jednej z warszawskich kamienic.

Z informacji podanych przez „Super Express” wynika, że kapitan reprezentacji Polski około 13:30 podjechał Mercedesem S450 pod kamienicę. Po chwili 32-latek zniknął za jedną z bram, natomiast wyszedł dopiero po dwóch godzinach. Jak ustalili dziennikarze, piłkarz rozmawiał z Dariuszem Mioduskim. Wciąż nie wiadomo jednak, czego dotyczyło ich spotkanie.

Nie chodzi o sprzedaż Legii

Tomasz Włodarczyk z portalu „meczyki.pl” ekspresowo ustalił, że spotkanie nie dotyczyło przyszłości Legii Warszawa. Dziennikarz ustalił, że było to prywatne spotkanie. Tę wersję popiera otoczenie Dariusza Mioduskiego.

„Nie ma w tym żadnej sensacji. Po prostu panowie od dawna znają się prywatnie. Nie ma tu nic do drążenia. To było spotkanie towarzyskie. Klasyczny materiał paparazzi, żeby wzbudzić domysły typu inwestycja Roberta Lewandowskiego w Legię” – Cytuje w tekście Włodarczyk.

Spekulacje o ewentualnej sprzedaży Legii pojawiły się pod koniec listopada ubiegłego roku, jednakże właściciel Legii zdementował jednak te informacje na antenie „Ligi+Extra”. Niespodziewana wizyta Lewandowskiego w Warszawie i tajemnicze spotkanie z Mioduskim ponownie rozgrzało plotki.

Gattuso komentuje brzydką grę Napoli. „Nie można zawsze być Bradem Pittem”

Szkoleniowiec Napoli Gennaro Gattuso ocenił niedzielne spotkanie z Udinese. Neapolitańczycy pokonali Zebry 2:1. Włoski trener nie był zadowolony ze stylu, jednak stwierdził, że czasami trzeba zagrać brzydko.

Napoli chce być piękne, ale czasami bycie brzydkim to dobra rzecz. Nie możesz cały czas być Bradem Pittem, z blond włosami i niebieskimi oczami. Czasami musisz być trochę brzydki, jak ja.

Gattuso ocenił mankamenty Napoli. Legenda AC Milanu oczekuje lepszej gry pod presją. Przypomnijmy, ze ekipa Azzurrich strzeliła zwycięską bramkę dopiero w 90. minucie.

Musimy grać lepiej, kiedy jesteśmy pod presją. Możemy być lepsi niż teraz. Nie możesz mi powiedzieć, że mentalności nie można poprawić. Chcę zobaczyć zespół, który nie przestaje działać. Nie chcę, żebyśmy przegapili swoje szanse w ciągu meczu. Musimy pracować jako zespół – zakończył.

Po 16 kolejkach ligi włoskiej Napoli zajmuje szóste miejsce w tabeli. Na swoim koncie mają 31 punktów. Do liderującego Milanu tracą 9 punktów.

Radosław Majewski z ambitnym podejściem. „Awans z Wieczystą do Ekstraklasy byłby świetnym uczuciem”

Radosław Majewski udzielił wywiadu Gazecie Wyborczej. Były zawodnik m.in. Lecha Poznań czy Pogoni Szczecin zdradził, że chciałby z Wieczystą dojść do Ekstraklasty.

Pomoc Tomasza Hajty

„Maja” przyznał w rozmowie z dziennikarzem, że o jego transferze do Wieczystej Kraków przesądził przypadek. Pomocnik twierdzi, że Tomasz Hajto opowiedział mu o pewnym klubie z długoterminową wizją.

W końcu o wszystkim zadecydował przypadek. Spotkałem się z Tomkiem Hajtą. Powiedział, że jak nie mam gdzie grać, to jest taki jeden klub z długoplanową wizją. Że musi tylko zadzwonić, ale powinno się udać.

Duże ambicje

Wieczysta miażdży konkurencję w swojej lidze. Ich ambicje sięgają zdecydowanie wyżej, co potwierdza Radosław Majewski. Pomocnik mówi o chęci awansowania z krakowianami do Ekstraklasy.

Nie jestem w Wieczystej po to, by grać w piątej lidze, tylko awansować jak najwyżej. Gdybym dostał się z nią do ekstraklasy, to byłaby świetne uczucie. Idealna klamra – stwierdził „Maja” w rozmowie z Gazetą Wyborczą.

Pod względem organizacji umieściłbym Wieczystą nawet obok niektórych klubów ekstraklasy. To długofalowy projekt, więc potem, po kolejnych awansach, nie byłoby czasu na rozwijanie wielu rzeczy. Sportowo jesteśmy pewnie na poziomie drugiej, może trzeciej ligi – zakończył Majewski.

fot. Wieczysta Kraków

Robert Lewandowski zmiażdżył konkurencję. Tak głosowali kibice w plebiscycie „PS”

Robert Lewandowski został w sobotę wybrany najlepszym polskim sportowcem 2020 roku. Na Gali Mistrzów Sportów piłkarz Bayernu wyprzedził Igę Świątek i Kamila Stocha, którzy zajęli kolejno drugie i trzecie miejsce. „Przegląd Sportowy” opublikował szczegółowe wyniki głosów oddanych przez kibiców.

Przypomnijmy, że 32-latek wygrał dopiero drugie takie wyróżnienie w swojej karierze. Wcześniej „Lewy” triumfował w plebiscycie „PS” w 2015 roku. W sobotę nie miał sobie równych. Z informacji podanych przez organizatora głosowania jasno wynika, jaką przewagę miał Lewandowski.

Przepaść

Zwycięstwo napastnika Bayernu wydawało się pewne przed rozpoczęciem gali, jednak mało kto spodziewał się, że zrobi to z taką przewagą. Kapitan reprezentacji Polski zdobył ponad 221 tysięcy punktów. To prawie o sto tysięcy więcej niż zebrała Iga Świątek (126 tysięcy) oraz ponad sto tysięcy więcej niż Kamil Stoch (114 tysięcy).

Poza wspomnianą trójką barierę 100 tysięcy „oczek” przekroczyli także Kajetan Kajetanowicz, Bartosz Zmarzlik oraz Natalia Maliszewska. Kolejno zajęli oni czwarte, piąte i szóste miejsca w plebiscycie.

Szczegółowe wyniki 86. plebiscytu „Przeglądu Sportowego”

  1. Robert Lewandowski (piłka nożna) – 221 226 punktów
  2. Iga Świątek (tenis) – 126 451
  3. Kamil Stoch (skoki narciarskie) – 114 964
  4. Kajetan Kajetanowicz (rajdy samochodowe) – 113 451
  5. Bartosz Zmarzlik (żużel) – 108 610
  6. Natalia Maliszewska (short-track) – 102 356
  7. Jan Błachowicz (MMA) – 94 304
  8. Wilfredo Leon (siatkówka) – 94 130
  9. Katarzyna Niewiadoma (kolarstwo) – 81 505
  10. Dawid Kubacki (skoki narciarskie) – 80 399
  11. Katarzyna Wasick (pływanie) – 69 330
  12. Michał Kwiatkowski (kolarstwo) – 66 413
  13. Jan-Krzysztof Duda (szachy) – 45 998
  14. Justyna Święty-Ersetic (lekkoatletyka) – 23 653
  15. Magomedmurad Gadżijew (zapasy) – 13 357

Liczenie punktów

Każdy kupon wycięty z „Przeglądu Sportowego” zawierał 50 punktów do rozdania poszczególnym kandydatom. Głosowano na 10 sportowców, przy czym 1. miejsce równało się 10 pkt. Analogicznie punktacja schodziła w dół. Im niższe miejsce, tym mniejsza liczba punktów. 10. pozycja równała się zatem jednemu punktowi.

Głosować można było także przez kupon w gazecie codzienne „Fakt”. Wybranemu kandydatowi dostarczał on natomiast pięć punktów.

Z kolei głosowanie przez strony internetowe „www.przeglądsportowy.pl” oraz „www.polsatsport.pl”, a  także przez SMS miały równowartość jednego punktu.

 

Pchanie aut w ramach treningu. Kuriozalna sytuacja w Hiszpanii [WIDEO]

Do bardzo nietypowej sytuacji doszło w Hiszpanii. Zarząd La Liga po raz kolejny udowodnił, że czasami po prostu nie wie co robi. I to bardzo dosadnie.

Sytuacja pogodowa na Półwyspie Iberyjskim jest nie do pozazdroszczenia. W Hiszpanii pada tyle śniegu, że czasami ludziom jest trudno nawet wyjść z domu. Problem dotyka także piłkarzy, którzy przecież muszą dostać się na swoje treningi czy wylecieć mecz.

Świetny pomysł

W tym całym zamieszaniu mocno dostało się zawodnikom Getafe. Na poniedziałkowy wieczór zaplanowany bowiem ich wyjazdowy mecz z Elche. Wylot zaplanowano na niedzielę. Piłkarze gości zgłaszali problemy z dotarciem na lotnisko, na co zareagowały władze ligi.

Jak się wydawało, miały wspaniałomyślny pomysł. Działacze postanowili zorganizować zawodnikom transport we własnym zakresie. Plan był dobry. Podwieźć piłkarzy Getafe do hotelu obok lotnika, żeby rano mogli od razu wylecieć do Elche.

Wykonanie gorsze

Jak się okazało, nie wszystko poszło po ich myśli. Po piłkarzy przyjechały zwykłe ubery. Już po przejechaniu kilku kilometrów… zakopały się w śniegu. Zawodnicy Getafe postanowili, że pomogą się odkopać swoim kierowcom.

W ten sposób spędzili oni wieczór na popychaniu aut i wydostawaniu ich z zasp. Kilka nagrań z tej kuriozalnej sytuacji umieścili w swoich mediach społecznościowych.

Po całej akcji nie chowali jednak urazy, ani nie grali pokrzywdzonych. Co więcej, w drużynie panuje bardzo dobra atmosfera. Piłkarze żartowali nawet z trenera, że ten dał im dodatkowy trening, na którym bawili się bardzo dobrze.

Jose Mourinho ma szansę na poprowadzenie… 8-ligowego Marine FC! Wziął udział w losowaniu

Tottenham rozgromił w niedzielę ósmoligowy Marine FC w Pucharze Anglii. „Koguty” nie pozostawiły złudzeń i gładko wygrały 5-0. Dla kibiców gospodarzy spotkanie z drużyną z Premier League było nie lada gratką. Władze klubu zapewniły fanom dodatkową atrakcję.

Już po 24 minutach gry tablica wskazywała wynik korzystny dla gości. Z jednego metra piłkę do bramki Marine zapakował Carlos Vinicius. Sześć minut później dołożył jeszcze drugie trafienie, a dosłownie chwilę po nim z rzutu wolnego pięknie przymierzył Lucas Moura.

W 37. minucie znowu strzelił Carlos. Tym samym Brazylijczyk skompletował hat-tricka. Po przerwie bramkę dołożył jeszcze Alfie Devine ustalając wynik na 5-0.

Możesz poprowadzić klub w sparingu

Mimo sromotnej porażki z Tottenhamem, której oczywiście się spodziewano, władze Marine postanowiły zorganizować dla kibiców pewien konkurs. Łącznie na spotkanie z „Kogutami” sprzedano 20 tysięcy wirtualnych biletów. Każdy nabywca weźmie udział w losowaniu, którego zwycięzca otrzyma szansę poprowadzenia ósmoligowca w przedsezonowym sparingu.

Gest Mourinho

Jedną z osób, które zakupiły wirtualną wejściówkę był także Jose Mourinho! Portugalczyk powiedział o tym na pomeczowej konferencji, jednak dodał, że w przypadku wygranej niestety nie mógłby zasiąść za sterami klubu.

„Kupiłem bilet. Jeśli wygram, nie mogę tego zrobić [poprowadzić Marine — przyp. red.], ponieważ mamy też mamy okres przygotowawczy. Nie sądzę, żebym miał warunki, aby to zrobić. Ale postanowiłem w tym uczestniczyć” – Powiedział szkoleniowiec.

On ZNÓW to zrobił! Genialny 14-latek wciąż niepokonany w FUT Champions

14-letni Anders Vejrgang się nie zatrzymuje! Jeden z najbardziej utalentowanych graczy FIFA na świecie wciąż jest niepokonany w trybie FUT Champions. Jego obecny bilans wynosi 390 zwycięstw oraz 0 porażek.

Znakomity bilans 14-latka w FIFA

Informowanie o kolejnym weekendzie bez porażki u 14-letniego Duńczyka powoli staje się na naszej stronie normą. No ale co zrobić, gdy Anders po raz 13. z rzędu w tej edycji gry FIFA zaliczył weekend bez porażki w trybie FUT Champions. Bilans Duńczyka robi wrażenie, a na horyzoncie nie widać, by miał on w najbliższym czasie doznać porażki.

Czym jest FUT Champions?

Tryb FUT Champions jest przeznaczony dla najlepszych graczy FIFA na świecie. Co tydzień zawodnicy biorą udział w weekendowych zmaganiach, w których mają do rozegrania w sumie 30 meczów, a ich celem jest wygranie jak najwięcej z nich. Rzadko zdarza się, że ktoś jest w stanie wygrać wszystkie 30 meczów, nie odnosząc żadnej porażki. 14-letni reprezentant RB Lipsk jest pod tym względem fenomenem, gdyż ten wyczyn powtórzył w sumie 13 razy.

To, co Duńczyk robi w grze FIFA 21, jest niezwykle zdumiewające. Niestety, ze względu na swój wiek, Anders nie może brać udziału w oficjalnych turniejach organizowanych przez EA. Mimo to należy go umieścić w ścisłej czołówce graczy na świecie.

ZOBACZ: Takim składem gra młody Duńczyk w FUT! Wygrał już 300 meczów

Pojedynek z Polakiem

W zeszłą środę Anders Vejrgang zmierzył się w jednym z turniejów z polski proplayerem – Damianem „Damie” Augustyniakiem. Mimo tego, że Polak od lat znajduje się w czołówce graczy na świecie, nie miał szans w pojedynku z 14-latkiem. Duńczyk rozgromił Polaka 6:1. Reakcja Damiana mówi wszystko:

fot. Anders Vejrgang

18-latek miał nigdy nie stanąć na nogi. W sobotę zaliczył debiut w FA Cup. Ojciec nie krył łez… [WIDEO]]

Piłka nożna zaskakuje właściwie codziennie. Czasami rozgrywają się tak nieprawdopodobne historie, że aż ciężko uwierzyć w ich autentyczność. Do jednej z nich doszło w Anglii, a jej główny bohater przebył bardzo ciężką drogę.

Declan Thompson w wieku 5 lat usłyszał tragiczną wiadomość. Chłopiec miał resztę życia spędzić na wózku. Nigdy więcej miał nie chodzić o własnych siłach, a co dopiero grać w piłkę. Lekarze zdiagnozowali u niego bardzo rzadką chorobę Perthesa, która atakuje dziecięce biodra.

Walczył, jak tylko był w stanie

5-latek nie mógł pogodzić się z wizją porzucenia swojej pasji. Przez 18 miesięcy był przyspawany do wózka inwalidzkiego. Po przejściu szeregu specjalistycznych operacji udało mu się rozpocząć treningi piłkarskie. Najpierw jeszcze na wózku, a później o kulach. Młodzian wciąż wierzył, że jeszcze nadejdzie dzień, gdy wybiegnie na murawę o własnych siłach.

W końcu latem 2020 roku jego sen zaczął się spełniać. 18-letni już Thompson podpisał profesjonalny kontrakt z Sheffield Wednesday, a w sobotę zadebiutował w zespole. Nastolatek wszedł na końcówkę meczu z Exeter w trzeciej rundzie Pucharu Anglii. Mimo że zagrał jedynie 2 minuty było to dla niego niesamowite przeżycie i spełnienie najskrytszego marzenia.

Dumny tata

Debiut Thompsona był wielką chwilą nie tylko dla niego. Na wejście 18-latka na murawę niecierpliwie czekał jego ojciec. Poniżej zamieszczamy nagranie z eksplozją radości taty Thompsona, kiedy jego syn wchodzi na boisko.

Pep Guardiola komplementuje 35-letniego bramkarza z Derby County. „Mam nadzieję, że zostanie z nami na długie lata”

Scott Carson to 35-letni bramkarz, który przebywa obecnie na wypożyczeniu w Manchesterze City. Piłkarz, którego macierzystym klubem jest Derby County nie zdołał jednak zadebiutować w barwach The Citizens. Pep Guardiola opowiedział jak ważną postacią dla jego drużyny jest Carson.

Golkiper trafił do Manchesteru City latem 2019 roku. Jego wypożyczenie ma zakończyć się wraz z końcem maja bieżącego roku. Nie znamy przyszłości 35-latka, jednak głos w tej sprawie postanowił zabrać trener Obywateli – Pep Guardiola.

Mamy jednego bramkarza, który jest dla nas bardzo ważny, czyli Scott Carson. W szatni jego role jest nieoceniona. W tej kwestii mogę porównać go do Fernandinho. On nie jest zauważany w gazetach i na boisku, ponieważ jest trzecim golkiperem, ale w szatni ma taką wartość, jak kapitan. Jest dla mnie bardzo ważny i mam nadzieję, że zostanie z nami na długie lata.

W następnym spotkaniu Manchester City zagra u siebie z Brighton & Hove Albion. The Citizens po 15 kolejkach zajmują 5. miejsce w Premier League.

Amatorzy pokonali Derby County! Opiekun murawy bohaterem klubu

W sobotnim meczu Pucharu Anglii amatorski klub Chorley FC niespodziewanie pokonał na swoim terenie Derby County 2:0. Przed spotkaniem gospodarze do ostatniej chwili walczyli, aby doprowadzić murawę stadionu do użytku po intensywnych opadach śniegu.

Amatorzy ograli Derby County

W sobotę Chorley FC gościł u siebie Derby County w ramach rozgrywek Pucharu Anglii. Gospodarze na co dzień występują w 6. lidze, więc pewnie mało kto wierzył w pokonanie drużyny z Championship. Ostatecznie to właśnie Chorley FC zagra w 1/16 FA Cup. Barany wyszły na boisko rezerwowym składem i przegrały z amatorskim klubem 0:2.

Niewiele brakowało, a spotkanie nie odbyłoby się. Dzień wcześniej w Chorley spadło dużo śniegu. Klub nie stać na podgrzewaną murawę, więc cała robota spadła na opiekuna stadionu oraz wolontariuszy. To właśnie oni całą noc doprowadzali boisko do porządku przy użyciu m.in. suszarek do włosów!

Wieczorem zadzwoniłem do naszego groundsmana, Bena Key, który powiedział, że sytuacja jest 50 na 50. O drugiej w nocy wciąż był na stadionie i nie był optymistą. Martwił się, że nie rozmrozi murawy po awarii jednej z nagrzewnic. Kiedy zadzwoniłem o 6. rano, ktoś inny odebrał telefon i pokazał mi go w trakcie krótkiej drzemki na środku boiska – powiedział w rozmowie z The Sun prezes klubu, Jamie Vermiglio

https://twitter.com/chorleyfc/status/1347911844464381952?s=20

Pokonanie Derby County dało Chorley FC awans do 1/16 Pucharu Anglii, rozgłos oraz ogromny zastrzyk gotówki. Klub może otrzymać nawet 500 tysięcy funtów, co pomogłoby mu uwikłać się z problemami spowodowanymi przez pandemię.