NEWSY I WIDEO

Łukasz Piszczek zmienił zdanie ws. pracy w Ekstraklasie. „Jestem gotowy”

Łukasz Piszczek udzielił wywiadu portalowi sport.tvp.pl. Były reprezentant Polski w rozmowie z Mateuszem Migą zadeklarował chęć pracy w klubie z Ekstraklasy.

 

Co dalej z Piszczkiem?

Łukasz Piszczek po odejściu z Borussii Dortmund trafił do trzecioligowego LKS-u Goczałkowice-Zdrój. To właśnie w tym klubie „Piszczu” grał jako junior. Teraz jest grającym trenerem.

Niedługo po odejściu z BVB Piszczek otrzymał ofertę objęcia klubu z Ekstraklasy. Wtedy legendarny piłkarz nie był jednak gotowy na taki ruch. Perspektywa byłego piłkarza ekipy z Dortmundu uległa zmianie.

W rozmowie z Mateuszem Migą Łukasz Piszczek potwierdził, że jest gotowy, aby spróbować swoich sił jako trener ekstraklasowego zespołu.

 

– Gdy kończyłem grę w Borussii, proponowano mi pracę w jednym z klubów Ekstraklasy. Powiedziałem, że na tę chwilę nie mam uprawnień. […] Chciałem najpierw poznać codzienność w zarządzaniu życiem szatni, na razie może na niższym poziomie w Goczałkowicach. Chciałem też ukończyć kurs. Wiedziałem, że poznam tam perspektywę ludzi doświadczonych i albo utwierdzę się w tym, jak to wygląda, albo odkryję coś całkowicie nowego – powiedział Łukasz Piszczek.

– Było parę rzeczy, które mocno zwróciły moją uwagę i utwierdziły mnie w tym, jak bym chciał pracować. Chciałem też wykorzystać ten czas, by poznać ludzi i otoczyć się dobrym sztabem. Ludźmi kompetentnymi, merytorycznymi, a do tego lojalnymi. A jakby teraz ktoś zapytał mnie, czy jestem gotowy na to, żeby przejąć klub, powiedziałbym, że tak – dodał były reprezentant Polski.

– To musiałaby być na pewno ciekawa oferta, bym ją rozważył. Wiadomo, każda oferta z Ekstraklasy jest godna rozważenia, ale też nie chciałbym się pchać w projekt, do którego nie będę pasował – podsumował.

Źródło: TVP Sport

Uniwersum polskiej piłki nie przestaje zaskakiwać. Przestępca zmienił płeć i grał w kobiecych ligach

Wydawać by się mogło, że w polskiej piłce doświadczyliśmy już wszystkiego. Okazuje się jednak, że nasze uniwersum wciąż potrafi zaskoczyć. Samuel Szczygielski nagłośnił skandal w piłce kobiecej i naświetlił sprawę Joanny Radziwiłowej, która… nie istnieje. Tak naprawdę okazała się ona Andrzejem, który zmienił płeć, aby uciec przed wymiarem sprawiedliwości. 




Joanna Radziwiłowa grała w wielu klubach w polskich ligach kobiecych. Kobieta okazała się być jednak mężczyzną, choć w swojej karierze zawsze była dobrym duchem szatni i dbała o atmosferę. Nie odznaczała się przy tym szczególnymi umiejętnościami bramkarskimi.

Ujawniony skandal

Na pierwszy rzut oka Radziwiłowa nie wzbudzała zatem podejrzeń. Samuel Szczygielski odkrył jednak jej sekret i ujawnił, że Joanna, to tak naprawdę… Andrzej. Sprawa wyszła na jaw, kiedy do klubu Checz Gdynia wpłynęła informacja, że w drużynie ma przebywać osoba niebezpieczna i karana. Zbiegło się to również z nagłym zniknięciem wspomnianej zawodniczki na treningach, choć wyjechała z zespołem na sparing do Tczewa. Tam została zabrana przez służby.

– Joanna po długiej nieobecności pojawiła się w dniu meczowym i została poproszona o zejście do szatni. Tam czekały służby, które zadały jej pytanie: „Pan Andrzej? Zapraszamy z nami” – czytamy w tekście Samuela Szczygielskiego na portalu meczyki.pl.




Joanna Radziwiłowa okazała się być w rzeczywistości Andrzejem Dobrzynieckim, który w przeszłości był fikcyjnym prawnikiem. W tamtych czasach miał „pomagać” ofiarom afery Amber Gold i odzyskać ich pieniądze. Tak naprawdę osoby, które się do niego zgłosiły, zostały ponownie oszukane i nigdy nie odebrały straconych kwot.

Przed sądem Dobrzyniecki miał kilka razy zmieniać swoją płeć. Wszystko po to, aby uciec przed wymiarem sprawiedliwości. W sumie miał mieć wiele nazwisk: Joanna Radziwiłowa, Andrzej Dobrzyniecki, Joanna Dobrzyniecka, Andrzej Dobrzyniecki-Carteir, czy Joanna Plewczyńska. To wciąż była jednak ta sama osoba.

Źródło: Samuel Szczygielski, portal meczyki.pl.

Link do artykułu źródłowego znajdziecie TUTAJ

Mariusz Rumak skomentował plotki o konfliktach w szatni Lecha. „Proszę pytać piłkarzy”

Mariusz Rumak ponownie znalazł się w centrum uwagi za sprawą konferencji prasowej. Tym razem selekcjoner odpowiedział na pytania dziennikarzy przed meczem z Cracovią. Wypowiedział się między innymi o domniemanym konflikcie z piłkarzami. 




Lech na wiosnę gra bardzo nieregularnie. Dobre mecze przeplata z kompletnymi wpadkami. Co prawda wciąż zachowuje szanse na mistrzostwo Polski, jednakże są one bardzo iluzoryczne. Nie sprawdziła się tym samym zmiana szkoleniowca na Mariusza Rumaka, który powoli nie wytrzymuje ciśnienia.

Konflikt?

W mediach pojawiają się coraz częściej doniesienia o niesnaskach w szatni „Kolejorza”. Jeden z konfliktów miał dotyczyć samego Mariusza Rumaka i… Bartosza Salamona. Szkoleniowiec postanowił skomentować te plotki na ostatniej konferencji prasowej.

– Dziękuję wam za te doniesienia. To już jest żart w szatni, bo pojawiły się pogłoski, że mamy konflikt. Ostatnio Sali [Bartosz Salamon – przyp. red.] wszedł i mówi, że mamy konflikt – zaczął Rumak. 




– Ja pytam: kto ma ten konflikt, a on, że był u mechanika i ten mu powiedział, że przecież my mamy konflikt. Zacząłem się śmiać. Każde słowo, każdy gest, każde mrugnięcie jest analizowane. Bądźmy sobą, nic się nie dzieje. Zresztą proszę pytać piłkarzy – dodał. 

Rumak został zapytany także o jego konflikty z dziennikarzami. Tutaj udzielił jednak krótkiej, acz wymownej wypowiedzi.

– Co z tym zrobić? Może ja przestanę mówić… Dopiero o tym rozmawialiśmy z rzecznikiem prasowym. Będę odpowiadał krótko, lakonicznie. Oczywiście wszystko z pełnym szacunkiem, ale może czasami lepiej zamilknąć – podsumował.

Jagiellonia przygotowuje się na świętowanie tytułu? Zenek Martyniuk wyjawił plany klubu

Zespół muzyczny Akcent mógł nieświadomie ujawnić plany Jagiellonii Białystok na ewentualne świętowanie tytułu mistrzowskiego. W harmonogramie zespołu Zenona Martyniuka znalazł się koncert na stadionie w Białymstoku.




Trwający sezon jest niezwykle udany dla Jagielloni Białystok. Po 29 kolejkach zespół dowodzony przez Adriana Siemieńca jest liderem Ekstraklasy. Na 5 kolejek przed końcem ligi Jaga ma 4 punkty przewagi nad drugim w tabeli Śląskiem Wrocław.

Jagiellonia zmierza po mistrzostwo Polski. Przewaga nad resztą stawki nie jest duża, jednak ostatnia forma największych rywali białostoczan jest dramatyczna. Jagiellonia jest liderem ligi nieprzerwanie od 24. kolejki.

Na tę chwilę Jagiellonia wydaje się być największym faworytem do zdobycia mistrzostwa Polski. Bardzo prawdopodobne, że w Białymstoku szykują się już na świętowanie sukcesu, jakim niewątpliwie byłoby wygranie Ekstraklasy. Choć władze Jagi nic oficjalnego jeszcze nie zapowiedziały, to w mediach pojawiły się pewne przecieki.

Potencjalne plany Jagielloni mógł ujawnić zespół muzyczny Akcent. Na ich profilu na Facebooku pojawił się ostatnio harmonogram wydarzeń, w których Zenek Martyniuk i spółka wezmą udział. Przy dacie 25 maja pojawiła się informacja o koncercie na stadionie Jagielloni po meczu z Wartą Poznań. Będzie to ostatnie spotkanie Jagi w tym sezonie Ekstraklasy. W przypadku zdobycia mistrzostwa byłaby to idealna okazja do świętowania tytułu.




Wspomniany wpis szybko został edytowany. W historii edycji wciąż jednak widnieje informacja o koncercie zespołu Akcent na obiekcie Jagielloni. Póki co w tym temacie nie ma żadnych oficjalnych informacji. Należy to uznać za ciekawostkę, choć z pewnością, coś może być na rzeczy.

AKTUALIZACJA:

Tuż po opublikowaniu niniejszego artykułu uzyskaliśmy informację z klubu w tym temacie. Koncert Zenona Martyniuka był zaplanowany już dużo wcześniej. Nie ma to nic wspólnego z ewentualnym świętowaniem tytułu mistrzowskiego. Pojawienie się gwiazdy disco polo jest związane z obecnością na meczu z Wartą Młodej Ultry. Na specjalnie przygotowanym sektorze ma pojawić się do 5 200 najbardziej zagorzałych młodych kibiców Jagiellonii. Koncert Zenka Martyniuka miał być niespodzianką właśnie dla tych najmłodszych kibiców. Pierwsze wydarzenie z udziałem Młodej Ultry miało miejsce w maju ubiegłego roku przy okazji meczu z Cracovią, wówczas w specjalnym sektorze młodych ultrasów pojawiło się 4 500 młodych kibiców.


źródło: Facebook (Akcent)

Rewolucja w Legii Warszawa. Przyszłość Josue przesądzona. Wiadomo, którzy piłkarze mają odejść [WIDEO]

Legia Warszawa powoli przygotowuje sobie kadrę na przyszły sezon. Według Tomasza Włodarczyka przyszłość kilku istotnych zawodników „Wojskowych” została już właściwie przesądzona. W tym gronie miał się znaleźć także Josue, który niemal na pewno odejdzie z Łazienkowskiej. 




W przyszłym sezonie w Legii zobaczymy znajomą twarz. Na wypożyczenie do Warszawy ma trafić Luquinhas, który grał w niej w latach 2019-2022. Poza Brazylijczykiem do stolicy zostanie także ściągnięty Claude Goncalves, na zasadzie wolnego transferu.

Rewolucja

Na tym jednak zmiany w Legii mają się nie zakończyć. Jak podaje Tomasz Włodarczyk, „Wojskowi” szykują sporą rewolucję kadrową, niezależnie od tego, na jakiej pozycji skończą sezon. Dziennikarz meczyki.pl twierdzi, że bardzo blisko odejścia jest Josue. Choć werdykt w jego sprawie jeszcze nie zapadł, to na ten moment sytuacja wydaje się być bardzo klarowna.

– Co prawda ma się jeszcze odbyć rozmowa dyrektora sportowego, Jacka Zielińskiego, z trenerem Goncalo Feio, który wyda swoją opinię w temacie, ale dziś szanse na pozostanie Josue oceniamy na 90 do 10. Może nawet mniej – pisze Włodarczyk. 

Odejście Josue ma być podyktowane wieloma czynnikami. Fakt, że Portugalczyk daje Legii wiele na boisku jest niepodważalny, ale wiele jej odbiera poza murawą. Choćby pensja zawodnika jest ogromnym obciążeniem dla klubu. Do tego dochodzą również podziały, jakie wytworzyły się wokół niego.




– Nie jest też wielką tajemnicą, że szatnia jest podzielona wokół Josue i Portugalczyk sam potrafił wzniecać duże pożary w grupie (o tym szerzej w Futbol Insajderze). Źle traktować innych zawodników, o czym z kolei szeroko pisał w swoim reportażu o Legii dziennikarz Przeglądu Sportowego Łukasz Olkowicz. Taki ma charakter. Wiadomo o tym nie od dziś, ale klub chce z tym skończyć – czytamy w tekście Włodarczyka. 

Kto zostanie?

Poza kwestią Josue, do wyjaśnienia zostały też kwestie przyszłości wielu innych zawodników. Kontrakty wygasają bowiem: Pekhartowi, Jędrzejczykowi, Ribeiro, Zybie i Diasowi, a także kończy się wypożyczenie Morishity z Nagoyi Grampus. Jeśli chodzi o trzech pierwszych z wymienionych piłkarzy, klub stara się negocjować nowe umowy, ale na nowych warunkach. Japończyk ma z kolei zostać wykupiony, zaś Zyba i Dias rozstaną się z Legią po fatalnym sezonie.




Jednocześnie klub nie zamierza próżnować i chce sprowadzić nowych piłkarzy latem. Włodarczyk twierdzi, że głównym celem ma być pozycja środkowego i bocznego obrońcy, środkowego pomocnika oraz napastnika.

– Plany zakładają, że w kadrze pojawi się nowy środkowy obrońca, boczny defensor, środkowy pomocnik i nawet dwóch napastników – w zależności od negocjacji nt. przedłużeń wygasających umów – podsumował dziennikarz. 

Co za spokój, co za luz! Marcin Bułka ograł Aubameyanga przed własnym polem karnym [WIDEO]

W środę Marcin Bułka rozegrał kolejne 90 minut na boiskach Ligue 1. Polak dwukrotnie wyciągał piłkę z siatki w meczu z Marsylią, a jego Nicea zremisowała 2-2. Golkiper zaimponował jednak kibicom, ale w dość nieoczywisty sposób. Błysnął swoimi umiejętnościami technicznymi. 




Bułka rozegrał w bieżącym sezonie w barwach Nicei 30 spotkań, w których aż 16 razy zachował czyste konto. Kolejnego nie udało mu się utrzymać w środę. Dwukrotnie bramkarza pokonali piłkarze Marsylii, a mecz zakończył się remisem (2-2).

Techniczny błysk

Mimo to Polak zaimponował kibicom, choć tym razem nie ekwilibrystycznymi interwencjami. Do sieci trafiło nagranie z odważnego zachowania Bułki, który postanowił wyjść przed własne pole karne. 24-latek z piłką przy nodze szukał dogodnego zagrania do jednego z lepiej ustawionych kolegów.




Wówczas momentalnie doskoczył do niego Pierre-Emerick Aubameyang. Bramkarz nic nie zrobił sobie z ataku Gabończyka na piłkę i jak gdyby nigdy nic „przełożył” sobie rywala. Odegrał następnie piłkę do kolegi z obrony.

Dzięki remisowi z Marsylią, Nicea utrzymała piątą pozycję w tabeli Ligue 1. Tym samym wciąż walczy o grę w europejskich pucharach w przyszłym sezonie. W najbliższym meczu ekipa Marcina Bułki podejmie Strasbourg na wyjeździe.

Szokujące wieści z Brazylii. YouTuber z prawami do transmisji EURO 2024

Rozwój transmisji meczów piłkarskich w internecie nabiera szalonego tempa. Do ciekawej sytuacji doszło w Brazylii, gdzie tamtejszy YouTuber wykupił prawa do streamowania spotkań popularnych rozgrywek.

 

YouTuber z prawami do transmisji

Brazylijski influencer prowadzi na YouTube kanał CazeTV. Twórca zebrał tam już ponad 12 milionów subskrybentów. Na jego kanale można zobaczyć między innymi transmisje meczów młodzieżowych drużyn z Brazylii lub skróty z ligi niemieckiej.

 

Teraz YouTuber poszedł o krok dalej. Według doniesień brazylijskich mediów Casemiro Miguel podpisał umowę z portalem Samsung TV Plus.

Ten ruch pozwolił Brazylijczykowi na pozyskanie praw do transmisji najlepszych rozgrywek piłki nożnej. Widzowie CazeTV będą mogli zobaczyć aż 25 spotkań EURO 2024, mecze Ligi Europy i Ligi Konferencji oraz igrzyska olimpijskie.

Co ciekawe, w przeszłości Casemiro emitował między innymi piłkarskie Mistrzostwa Świata w Katarze czy Mistrzostwa Świata kobiet.

Źródło: X

Nieodpowiedzialne zachowanie Ferrana Torresa. Hiszpan poturbował kibica Realu po końcowym gwizdku

 

Po spotkaniu Realu Madryt z FC Barceloną doszło do nieprzyjemnego zdarzenia. Ferran Torres wraz z końcowym gwizdkiem wykopał piłkę w trybuny, w efekcie trafiając jednego z kibiców Królewskich.

 

Nieodpowiedzialne zachowanie Torresa

Real Madryt w miniony weekend pokonał FC Barcelonę w El Clasico. Podopieczni Carlo Ancelottiego wygrali z ekipą Xaviego Hernandeza 3:2. Po spotkaniu doszło do przykrego zdarzenia.

 


Ferran Torres tuż po końcowym gwizdku kopnął piłkę w trybuny. Pech chciał, że futbolówka trafiła w jednego z kibiców Realu Madryt. Zaraz po uderzeniu fan Królewskich się skulił. Nie wiadomo, jak zakończył się ten incydent.

Nagranie z tego zdarzenia szybko obiegło internet. Jeden z użytkowników dodał film na portal X, gdzie zyskał ponad milion wyświetleń.

Źródło: X

Fabiański wróci do Ekstraklasy? „Zobaczymy, co życie przyniesie”

Łukasz Fabiański udzielił wywiadu TVP Sport. Bramkarz West Hamu United wypowiedział się między innymi na temat potencjalnego powrotu do gry na polskich boiskach.

 

Wróci na koniec kariery?

Łukasz Fabiański jest związany z Młotami kontraktem do czerwca 2025 roku. Na razie nie zapadły żadne decyzje w sprawie przyszłości 39-letniego bramkarza. Polak udzielił wywiadu TVP Sport, w którym poruszył kwestię potencjalnego powrotu do ojczyzny.

 

– Nie mam pojęcia! Raczej się nad tym nie zastanawiałem, ale zobaczymy, co życie przyniesie i co może się pojawić… Rozmawiamy w ostatnim czasie dużo na gruncie rodzinnym. Patrzymy na teraz zwłaszcza na sytuację naszego syna. On jest dla nas priorytetem i chcielibyśmy jak najdłużej pozostać w Anglii – powiedział Fabiański.

W przeszłości „Fabian” bronił między innymi barw Legii Warszawa czy Lecha Poznań. Fabiański w bieżącym sezonie zanotował 23 występy, w których sześciokrotnie zachował czyste konto.

Źródło: TVP Sport

Wisła Kraków chce sprowadzić głośne nazwisko. Na jej celowniku były król strzelców Ekstraklasy

Wisła Kraków może sprowadzić swojego byłego piłkarza. Zdaniem mediów na powrót ma być otwarty także sam zawodnik.




Na celowniku Wisły Kraków znalazł się Carlos Lopez, znany kibicom jako Carlitos. O możliwym powrocie Hiszpana informuje Gazeta Krakowska. Na powrót do krakowskiego klubu otwarty jest także sam zainteresowany. Czytamy, że Carlitos nie czuje się w Kazachstanie najlepiej. Z opublikowanych informacji wynika, że 33-latek byłby skłonny zasilić szeregi Wisły, nawet jeśli Biała Gwiazda nie wywalczyłaby awansu do Ekstraklasy w tym sezonie. Do transferu miałoby dojść latem.

Carlitos jest obecnie zawodnikiem FC Astana. Do kazachskiego klubu dołączył w marcu tego roku. W barwach nowego klubu zaliczył jednie 3 występy. Obecnie zmaga się z urazem.




W przeszłości Carlitos występował w Legii Warszawa i w Wiśle Kraków. Do Polski został sprowadzony właśnie przez Białą Gwiazdę. W jej barwach występował w sezonie 2017/2018. Zdołał wówczas zdobyć 24 bramki w 36 meczach, co pozwoliło mu zdobyć koronę króla strzelców Ekstraklasy.


źródło: gazeta krakowska

Mamy komunikat FIS ws. rekordowego skoku Ryoyu Kobayashiego. Definitywny przekaz federacji

Międzynarodowa Federacja Narciarska i Snowboardowa (FIS) wydała oświadczenie w sprawie głośnego skoku Ryoyu Kobayashiego. Z komunikatu dowiadujemy się, że FIS nie uznaje rekordu Japończyka.




W ostatnich dniach miało miejsce głośne wydarzenie w świecie skoków narciarskich. Red Bull przygotował w Islandii specjalną skocznię narciarską. I to na niej miał zostać pobity rekord odległości w skokach narciarskich. Próby tej miał podjąć się Ryoyu Kobayashi.

Oficjalny rekord świata w długości lotu należy do Stefana Kraft. Austriak ustał próbę na 253,5 metra. Podczas specjalnego wydarzenia zorganizowanego przez Red Bull miała zostać podjęta próba przebicia bariery 300 metrów. Choć Ryoyu Kobayashiemu się to nie udało, to jego wynik i tak jest bardzo imponujący. Japończyk skoczył 291 metrów! Więcej o próbie Ryoyu pisaliśmy TUTAJ.




Komunikat w tej sprawie wydała Międzynarodowa Federacja Narciarska i Snowboardowa (FIS). Bez większego zaskoczenia – federacja nie uznaje rekordu Kobayashiego. FIS argumentuje to tym, że próba Japończyka nie odbyła się w warunkach oficjalnych zawodów.

Komunikat FIS:

„Wszystkie oficjalne zawody w skokach narciarskich i lotach narciarskich opierają się na Przepisach Międzynarodowych Zawodów Narciarskich (ICR) FIS. Wspomniane przepisy zapewniają rozegranie zawodów, zazwyczaj w dwóch seriach, w porównywalnych warunkach dla wszystkich uczestników w celu wyłonienia najlepszych zawodników.

Zawody w lotach narciarskich muszą odbywać się w oparciu o certyfikowany przez FIS system pomiaru odległości oraz na skoczni do lotów posiadającej homologację FIS, aby móc porównywać do siebie próby i uznawać je za oficjalny rekord w lotach narciarskich.

Jednocześnie obowiązują przepisy dotyczące materiałów, które muszą zostać przetestowane przez certyfikowanego kontrolera sprzętu FIS. Mowa np. o długości nart oraz rozmmiarach kombinezonu.

Aktualnymi rekordzistami świata są Silje Opseth (Norwegia) z wynikiem 230,5 metra oraz Stefan Kraft (Austria) z rezultatem 253,5 metra.

Skoki Ryoyu Kobayashiego na Islandii nie odbyły się w warunkach zawodów oraz w zgodzie z przepisami FIS. Prezentują one niezwykłe osiągnięcia sportowca uzyskane w bardzo szczególnych warunkach, ale nie można ich porównywać z Pucharem Świata FIS w lotach narciarskich, ponieważ zarówno data rozpoczęcia, jak i cały projekt są dostosowane do konkretnego zawodnika, a co za tym idzie do jednego skoku/lotu.

FIS ma nadzieję, że podjęto niezbędne środki ostrożności, aby zapewnić bezpieczeństwo zawodnika i FIS jest podekscytowany perspektywą zobaczenia Ryoyu Kobayashiego w nadchodzącym sezonie Pucharu Świata FIS walczącego o oficjalny rekord świata FIS.”


źródło: FIS, skijumping.pl

Ryoyu Kobayashi pobił REKORD świata w długości lotu! Co za odległość! [WIDEO]

 

Ryoyu Kobayashi, japoński skoczek narciarski, wziął udział w wyjątkowym projekcie zorganizowanym przez Red Bull, jego sponsora. Firma zbudowała specjalną skocznię, aby sprawdzić, czy mistrz olimpijski zdoła osiągnąć odległość bliską 300 metrów. Choć 27-latkowi nie udało się przekroczyć tej granicy, to ustanowił nowy nieoficjalny rekord świata, przeskakując wynik Stefana Krafta, który wynosił 253,5 metra. Nowy rekord wyniósł aż 291 metrów, co oznacza, że Kobayashi pobił poprzedni wynik o imponujące 37,5 metra.




Red Bull udostępnił na swoich kanałach nagranie z tego wydarzenia. Skok Kobayashiego zaskoczył wszystkich, pokazując, że potencjał w skokach narciarskich jest większy niż wcześniej sądzono. To również istotny sygnał dla Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS), która może rozważyć budowę większych skoczni, aby umożliwić oficjalne skoki bliskie 300 metrów.



Specjalna skocznia powstała w Islandii, na stoku Hlidarfjall, we współpracy Red Bulla z miastem Akureyri. Projekt był utrzymywany w tajemnicy, a pierwsze informacje ujawniono dopiero, gdy trasa narciarska została zamknięta, by zbudować tymczasową skocznię. Choć Kobayashi nie przekroczył 300 metrów, to jego wynik udowodnił, że skoki narciarskie mają jeszcze spory potencjał do rozwoju.

 

Źródło: Red Bull

Grosicki opowiedział o celu Polaków na EURO. „Chcemy dać dużo emocji kibicom”

Kamil Grosicki udzielił wywiadu portalowi WP Sportowe Fakty. Skrzydłowy Pogoni Szczecin opowiedział o celu reprezentacji Polski na EURO 2024.

Jaki cel mają Polacy?

Reprezentacja Polski mimo niepowodzeń w eliminacjach awansowała na EURO 2024. Biało-Czerwoni okazali się lepsi od Estonii i Walii w marcowych barażach.

Ekipa prowadzona przez Michała Probierza trafiła na turnieju do bardzo trudnej grupy. Polacy zmierzą się z Holandią, Austrią i Francją. Piłkarz reprezentacji, Kamil Grosicki w rozmowie z portalem WP Sportowe Fakty opowiedział o celu kadry na tym turnieju.

– Myślę, że w Cardiff nasza drużyna narodziła się na nowo. Wewnątrz kadry zrobiła się świetna atmosfera. Na pewno idziemy w dobrym kierunku. Obecnie jesteśmy lepszym zespołem, niż pokazywaliśmy to przez cały poprzedni rok. Zjednoczyliśmy się – powiedział „Grosik”.

– Celem jest wyjście z grupy i tak do tego podchodzimy. Chcemy dać dużo emocji kibicom i dobrze zaprezentować się w turnieju – podsumował piłkarz Portowców.

Przed turniejem w Niemczech Biało-Czerwoni zagrają dwa mecze towarzyskie (z Ukrainą i Turcją). Pierwszy mecz Polaków na EURO zaplanowano na 16 czerwca.

Źródło: WP Sportowe Fakty

Co Probierz myśli o paleniu papierosów przez Szczęsnego? Zaskakująca odpowiedź selekcjonera

Michał Probierz udzielił niedawno wywiadu Kubie Wojewódzkiemu. Selekcjoner reprezentacji Polski udzielił niespodziewanej odpowiedzi na pytanie gospodarza w kwestii palenia papierosów przez Wojciecha Szczęsnego.

 

Co Probierz myśli o paleniu Szczęsnego?

Wojciech Szczęsny nie ukrywa się ze swoim popalaniem papierosów. Kuba Wojewódzki w swoim programie zapytał Michała Probierza o opinię w tej kwestii. Selekcjoner Biało-Czerwonych zaskoczył swojego rozmówcę.

51-latek sam jest palaczem. W trakcie programy Kuby Wojewódzkiego przyznał, że miał okazję zapalić z bramkarzem reprezentacji Polski.

 

– Pali, już nie raz też z nim zapaliłem. To jest normalne – powiedział trener Biało-Czerwonych.

Michał Probierz i Wojciech Szczęsny będą mieli okazję „puścić dymka” już na najbliższym zgrupowaniu przed EURO 2024. Biało-Czerwoni na turnieju zagrają z Holandią, Austrią i Francją.

Źródło: TVN

Nietypowa prośba Kamila Stocha. PZN zaakceptował propozycję skoczka

Kamil Stoch zwrócił się z nietypową prośbą do Polskiego Związku Narciarskiego. Federacja przystała na prośbę legendarnego skoczka.




W marcu zakończył się zimowy sezon w skokach narciarskich. Po Kryształową Kulę za Puchar Świata sięgnął Stefan Kraft. Podium uzupełnili Ryoyu Kobayashi i Andres Wellinger. Klasyfikacja drużynowa padła łupem Austrii.

Sezon 2023/2024 nie potoczył się po myśli polskich skoczków. Najlepszy z nich, Aleksander Zniszczoł, zakończył rywalizację w Pucharze Świata dopiero na 19. miejscu. Piotr Żyła był 25. a tuż za jego plecami znalazł się Kamil Stoch.

Po zakończeniu sezonu Kamil Stoch zwrócił się z nietypową prośbą do władz Polskiego Związku Narciarskiego. 36-latek zwrócił się z prośbą o indywidualne przygotowanie się do kolejnego sezonu. Skoczkowi miałby towarzyszyć trener osobisty.

– Kamil Stoch zwrócił się do Polskiego Związku Narciarskiego, iż chciałby organizować swoje przygotowania do sezonu 2024/2025 pod okiem trenera skupiającego się wyłącznie na jego osobie – czytamy w oświadczeniu PZN.




Polski Związek Narciarski przystał na prośbę legendarnego skoczka. Federacja poinformowała, iż zajmie się teraz przygotowaniem odpowiednich warunków dla swojego podopiecznego. PZN chce jednak szczegółowo omówić tę decyzję, by znaleźć jak najbardziej optymalne rozwiązanie. W przyszłym miesiącu mają zostać omówione warunki ramowe. O szczegółach PZN poinformuje opinię publiczną.

– Polski Związek Narciarski respektuje prośbę Kamila Stocha i zajmie się stworzeniem ramowych warunków dla indywidualnego przygotowania do sezonu. Rozpatrzenie niniejszego wniosku stanowi gest dobrej woli Polskiego Związku Narciarskiego wobec Kamila Stocha, oparty na osiągnięciach sportowca – przekazała federacja.


TROLLNEWSY I MEMY