Transfer Wernera do Chelsea stoi pod znakiem zapytania?

Ostatnio świat obiegła informacja, że  Timo Werner ma zostać nowym napastnikiem Liverpoolu. Przepraszam, Chelsea. Jednak pojawiły się małe problemy przy transferze. Niemiec nie może jechać do Anglii, a lekarze The Blues po powrocie od naszych zachodnich sąsiadów musieliby spędzić 2 tygodnie na kwarantannie. Nie pozostało nic innego, jak czekać, aż sytuacja na świecie się uspokoi.

Timo Werner był bliski przejścia do Bayernu Monachium, jednak postanowił przedłużyć kontrakt z Lipskiem, aby jego klub mógł więcej na nim zarobić. Niedawno o Niemcu marzył Liverpool, ale ich plany zakończyły się fiaskiem, a okazję postanowili wykorzystać The Blues. 

Trzeba będzie jednak trochę poczekać na transfer. Wina nie leży po stronie Wernera czy też Chelsea, a koronawirusa. Niemiec nie może lecieć do Londynu na testy, bez których nie zostanie podpisany kontrakt. Zabraniają mu zasady izolacji i higieny wprowadzone przez DFL, aby dokończyć obecny sezon Bundesligi. Natomiast jeśli lekarze Chelsea zdecydowaliby się przyjechać do Niemiec, to musieliby odbyć dwutygodniową kwarantannę po powrocie do Anglii.

Teoretycznie można zrobić badania w niemieckim związku u certyfikowanych lekarzy,  ale działacze wolą poczekać. Europa łagodzi restrykcje i być może już niedługo będziemy swobodnie latać samolotami, bez myślenia o jakiejś kwarantannie. Pytanie czy po drodze nie pojawi się ktoś, kto postawi wszystko na jedną kartę, aby od przyszłego sezonu reprezentować barwy Chelsea? Wtedy los Timo Wernera może stanąć pod znakiem zapytania.

Kacper Polaczyk