NEWSY I WIDEO

Patryk Dziczek stracił przytomność w trakcie meczu. Polak trafił do szpitala [WIDEO]

Niepokojące informacje dotarły do nas z Włoch. W trakcie meczu Serie B Ascoli-Salernitana Patryk Dziczek zasłabł i padł na murawę. Polak został przetransportowany do szpitala, gdzie mają zostać przeprowadzone szczegółowe badania.

Problemy Patryka Dziczka

Nie jest to pierwszy tego typu przypadek w karierze Patryka Dziczka. We wrześniu ubiegłego roku były piłkarz Piasta Gliwice zemdlał na treningu swojego zespołu. Wówczas 22-latek spędził tydzień w szpitalu na obserwacji.

– Całkowicie straciłem przytomność. Nasz doktor musiał szybko interweniować, bo nie mogłem oddychać. Musiał wyciągnąć mi język z ust, bo ten zawinął się w gardle – mówił w rozmowie z Przeglądem Sportowym.

– Przez tydzień byłem pod stałą kontrolą. Dopiero, kiedy mieli pewność, że nic mi nie dolega, wypuścili mnie ze szpitala. Najważniejsze, że nic złego z tego nie wyniknęło, wolę o tym zapomnieć i mieć nadzieję, że nigdy się to nie powtórzy – dodał 22-latek.

Polak zasłabł w trakcie meczu

W ostatnim czasie Dziczek pełni rolę rezerwowego w swoim klubie. W dzisiejszym spotkaniu wszedł z ławki w 72. minucie gry, jednak niedługo później bez żadnego kontaktu z rywalem upadł na murawę, tracąc przytomność. Na boisku natychmiast pojawiła się karetka z defibrylatorem. Po 10 minutach Polak rzekomo odzyskał przytomność, lecz mimo to został przewieziony do szpitala. Jak donosi La Gazzetta dello Sport, polski piłkarz czuje się jednak dobrze.

– Po pierwszym zdarzeniu przeprowadzono wszystkie badania neurologiczne i kardiologiczne, które nie wykazały jakichś problemów. W świetle tego incydentu wszelkie działania niezbędne do ustalenia jego przyczyny zostaną wznowione. W tej chwili piłkarz jest przytomny i hospitalizowany w szpitalu Ascoli. Jesteśmy w stałym kontakcie z lekarzami i działaczami. Mogę powiedzieć, że nie doszło do zatrzymania krążenia. Język wszedł mu do tylnej części ust, Patryk został poddany reanimacji. Było to niebezpieczne, ponieważ miał trudności z oddychaniem. Dziczek nigdy nie miałby we wrześniu możliwości powrotu na boisko, gdybyśmy nie zrobili wszystkiego, co konieczne, aby wykluczyć zagrożenie. Przyczyna powodująca omdlenie nie została ustalona. Skoro teraz stało się to ponownie, musimy zachować dużą czujność w najbliższych godzinach – powiedział jeden z  członków sztabu medycznego Salernitany.

Lekarz Salernitany – Epifanio D’Arrigo – potwierdził, że Patryk Dziczek miał atak epilepsji.

Polak trafił do Włoch w sierpniu 2019 roku, kiedy zasilił szeregi Lazio Rzym. Kilka dni później został wypożyczony do Salernitany, w której gra do dziś. W obecnym sezonie Serie B zagrał w 15 spotkaniach. Klub Polaka plasuje się na 3. lokacie na zapleczu Serie A.

Młody fan Arsenalu nie chce zostać piłkarzem. Wszystko przez Sergio Ramosa

Arsenal zorganizował dla uczniów pewnej londyńskiej szkoły specjalne Q&A, w którym udział wziął Martin Odegaard. Uczestnicy zadawali Norwegowi najróżniejsze pytania, sam piłkarz również nie pozostał dłużny. Jeden z chłopców wyznał, że nie chce zostać piłkarzem, ponieważ… boi się Sergio Ramosa.

Niecodzienny wywiad

Martin Odegaard pod koniec stycznia dołączył do Arsenalu Londyn. Norweg trafił do Kanonierów na zasadzie półrocznego wypożyczenia z Realu Madryt. Na początku swojej przygody w nowym klubie 22-latek stanął przed nie lada wyzwaniem. Odegaard wziął udział w specjalnym Q&A przygotowanym przez Arsenal specjalnie dla uczniów jednej z londyńskich szkół. Norweg musiał odpowiedzieć na wiele ciekawych pytań.

– Ile frytek zjesz w przeciągu pół minuty? – zapytał Yahya, jeden z uczestników wywiadu.

– Nie wiem, nigdy nie próbowałem – zaśmiał się Norweg. – A ty jaki masz swój rekord?

– Cały talerz!

Jeden z uczestników zapytał 22-latka, jakie nazwiska znalazłby się w jego pięcioosobowej drużynie wszech czasów.

– To bardzo trudne pytanie, ponieważ jest wielu dobrych piłkarzy do wyboru. Myślę, że byliby to Cristiano Ronaldo, Messi, Fabregas, Sergio Ramos i może Zinedine Zidane – stwierdził Norweg.

Uczestnicy pytali Odegaarda także o to, co robi w wolnym czasie, jakie są jego są jego relacje z Mikelem Artetą, a także co by robił w życiu, gdyby nie został piłkarzem.

– To bardzo trudne pytanie. Miałem nadzieję, że nikt mnie o to nie zapyta, ponieważ nie znam dobrej odpowiedzi na nie. Gdy byłem mały jedyne, o czym myślałem, to zostanie piłkarzem, dlatego codziennie grałem w piłkę. Może to by było coś związanego z sportem, ponieważ bardzo go lubię. Lubię być w ruchu – przyznał 22-latek.

Na sam koniec Norweg zapytał małych dziennikarzy, kim oni chcieliby zostać w przyszłości. Padały różne odpowiedzi. Kilka osób przyznało, że chciałoby grać w piłkę, a inni marzą o zostaniu DJ-em czy milionerem z własną firmą. Jeden z uczestników wyjawił, dlaczego nie planuje grać w piłkę w przyszłości.

– Kiedy dorosnę, chciałbym zostać architektem. Nie chcę być piłkarzem, ponieważ boję się, że mógłbym spotkać Sergio Ramosa, a ten złamałby mi nogę – zdradził chłopiec.

Kłopoty w Lazio! Klubowi grozi nawet degradacja do Serie B

Lazio Rzym stanie przed włoską komisją dyscyplinarną. Stołeczny klub ma odpowiedzieć za uchybienia w przestrzeganiu protokołów, których zadaniem jest zapobieganie rozprzestrzenianiu się koronawirusa. Biancazzurrim grożą ogromne kary, w tym degradacja do Serie B.

Fałszywe raporty

Włoska Federacja Piłkarska (FIGC) wszczęła śledztwo przeciwko Lazio Rzym. Z ich informacji wynika, że Biancazzurri nie przestrzegali specjalnych zasad, które mają zapobiegać rozprzestrzenianiu się koronawirusa. FIGC jest zdania, że stołeczny klub ukrywał niektóre zakażenia, aby móc rozgrywać swoje spotkania w pierwszym terminie. Dodatkowo niektórzy zawodnicy nie odbywali obowiązkowej kwarantanny, a poźniej uczestniczyli w meczach Serie A.

Według informacji portalu ESPN FIGC rozpatruje różne sposoby ukarania Lazio Rzym. Sprawa może zakończyć się odjęciem kilku punktów bądź w najgorszym wypadku Biancazzurri zostaną zdegradowani do Serie B. Włoska federacja powinna podjąć decyzję w przeciągu kilku tygodni.

– Ufamy, że w sporcie wciąż istnieje sprawiedliwość, a poszczególne urzędy odkryją fakty i zakwestionują oskarżenie naszego klubu – powiedział Roberto Rao, jeden z członków zarządu Lazio Rzym.

Rafał Kurzawa odpowiedział na oskarżenia Artura Płatka. „Śmiać mi się chce”

Rafał Kurzawa na początku tygodnia podpisał kontrakt z Pogonią Szczecin. W związku z tym na zachowanie piłkarza odpowiedział Artur Płatek, koordynator pionu sportowego Górnika Zabrze, który stwierdził, że pomocnik wykorzystał jego klub w celu wynegocjowania lepszych pieniędzy w Szczecinie. 28-letni piłkarz Portowców skomentował te oskarżenia na łamach Przeglądu Sportowego.

Konflikt z byłym pracodawcą?

Rafał Kurzawa przed transferem do Pogoni Szczecin nie powąchał murawy od ośmiu miesięcy. Piłkarza wielokrotnie łączono z jego byłym klubem, Górnikiem Zabrze. Koordynator pionu sportowego zabrzan skomentował negocjacje z 28-latkiem w następujący sposób:

– Chciał, żeby wszystkie nasze ustalenia były na papierze. Spełniliśmy jego prośbę, a on z tym dokumentem pojechał do Pogoni. Użył Górnika, żeby wywalczyć lepszy kontrakt w Szczecinie. Pogoń nas przelicytowała, i dobrze. Po co nam zgniłe jabłko? – mówił na łamach Przeglądu Sportowego Artur Płatek.

Odpowiedź na zarzuty Płatka

Piłkarz postanowił odpowiedzieć w wywiadzie u tego samego źródła na zarzuty skauta Borussii Dortmund (płatek dzieli tę funkcję z byciem koordynatorem Górnika).

– Trochę śmiać mi się chce, gdy to słyszę. Tyle że w gruncie rzeczy to nie jest śmieszne a straszne. Dyrektor Płatek nie mówi prawdy. Nie grałem ofertą Górnika. Kiedy w poniedziałek pojechałem na rozmowy, na wstępie poinformowałem pana Płatka, że mam też cały czas kilka propozycji z innych klubów, ale przyjechałem na spotkanie do Górnika ze względu na szacunek, jaki do niego mam. Nie było tak, jak on to przedstawił. Nie oszukałem i nie wykorzystałem Górnika – zdradził Rafał Kurzawa w wywiadzie.

Źródło: Przegląd Sportowy

Peter Hyballa chwali Brown Forbesa na pomeczowej konferencji. „Lewandowski i Mueller teraz nie mają czasu, żeby grać w Wiśle”

Peter Hyballa kolejny raz zabłysnął na konferencji prasowej. Szkoleniowiec Wisły Kraków porównał napastnika Białej Gwiazdy do Roberta Lewandowskiego i Thomasa Muellera. Hyballa zażartował, iż kontaktował się ze wspomnianymi zawodnikami Bayernu Monachium.

Docenił swojego piłkarza

Wisła Kraków pokonała u siebie Pogoń Szczecin 2:1. Liderujący Portowcy musieli uznać wyższość krakowian po golu samobójczym i trafieniu Felicio Browna Forbesa. Szkoleniowiec Białej Gwiazdy skomentował bramkę Kostarykanina.

– Brown uderzył z drugiej linii, co na jego pozycji nie zdarza się zbyt często. To niedoceniany zawodnik, który nie zasługuje na to, by być krytykowanym. Wygrywa dla nas dużo piłek, potrafi się utrzymać przy futbolówce, rozegrać akcję – cytuje Hyballę portal meczyki.pl.

Showman znów w akcji

Niemiecki szkoleniowiec Wisły Kraków porównał napastnika Białej Gwiazdy do atakujących Bayernu Monachium. Trener Hyballa zażartował, iż kontaktował się z Robertem Lewandowskim i Thomasem Muellerem w kontekście transferu do ekipy z Reymonta.

– Oczywiście, że kontaktowałem się z Robertem Lewandowskim i Thomasem Muellerem, ale teraz nie mają czasu, żeby przejść do Wisły. Grają w niej natomiast zawodnicy, których mam do dyspozycji, czyli np. Brown Forbes, który dobrze wykonuje swoją pracę – zakończył.

Źródło: Wisła Kraków, Meczyki.pl

Cezary Wilk brutalnie skomentował mecz Ekstraklasy. „Przepraszam”

Ekstraklasa słynie ze swojego „wysokiego” poziomu rozgrywek. Kibice nie rzadko są „zachwyceni” z umiejętności prezentowanych przez piłkarzy ich klubów. Jak się okazuje, zawodnicy, którzy opuścili polską ligę także lubią czasami obejrzeć sobie ten komediodramat.

W piątek Stal Mielec zremisowała bezbramkowo z Cracovią. Widowisko, mówiąc krótko, nie zachwyciło. Ot, kolejny nudny mecz w wykonaniu ekipy Michała Probierza z beniaminkiem Ekstraklasy.

„Przepraszam”

Po spotkaniu krótkiego komentarza na Twitterze udzielił Cezary Wilk. Dwukrotny reprezentant Polski dosyć brutalnie podsumował to, co obejrzał w Mielcu.

– Obejrzałem dziś mecz Ekstraklasy Stal Mielec vs. Cracovia Kraków. Jeśli kiedykolwiek byłem współtwórcą podobnego „widowiska” to przepraszam – napisał 35-latek.

Przypomnijmy, że Wilk grał w Ekstraklasie w barwach Korony Kielce, Wisły Kraków czy ŁKS-u. W sumie w rodzimej lidze rozegrał 136 meczów. W 2013 roku odszedł do Deportivo La Coruna.

Łącznie na hiszpańskich boiskach głównie występował na drugim poziomie rozgrywkowym, jednak zanotował jedenaście meczów w La Liga. W Segunda Division jednokrotnie pokonywał bramkarza rywali. Na koncie ma także jedną asystę.

300 PLN na weekend w LV BET!

W ten weekend zaplanowano dużo ciekawych wydarzeń sportowych. W lidze angielskiej Arsenal zagra z Manchesterem City, a w tenisowym Australian Open czekają nas finały! LV BET przygotował dla swoich graczy bonus od kolejnego depozytu, aż do 300 PLN!

Jak odebrać bonus 300 PLN (12 PLN z mnożnikiem x25):

  • Dokonaj depozytu minimum 25 PLN wybierając ”300 PLN na weekend” – widoczny na Twoim koncie. Bonus dostępny jest dla graczy, którzy dokonali minimum jednego depozytu.
  • Otrzymasz bonus w wysokości 2% swojego depozytu, z mnożnikiem kursu całkowitego ”x25”.
  • Przygotuj swój kupon kombi (minimum 3 zdarzenia, kurs łączny minimum 2.50 oraz kurs na selekcję minimum 1.25) za środki bonusowe.
  • Aktywuj na swoim kuponie mnożnik kursu całkowitego ”x25”.
  • Postaw swój zakład kombi z pomnożonym kursem całkowitym x25.

Przy wpłacie 600 PLN otrzymujesz bonus o równowartości 300 PLN (bonus 12 PLN z mnożnikiem kursu: x25). Bonus będzie dostępny do odbioru po zalogowaniu na konto gracza do niedzieli (21.02.2021 do godziny 23:59).

Szczegóły promocji oraz jej regulamin znajdziecie klikając TUTAJ.

Zarejestruj się w LV BET i odbierz pakiet powitalny do 3333 zł! Kliknij TUTAJ!

Kibice Crveny skandalicznie znieważyli Ibrahimovicia. Doskonała reakcja Szweda [WIDEO]

Podczas czwartkowego meczu Ligi Europy pomiędzy Crveną Zvezdą a AC Milan Zlatan Ibrahimović nie pojawił się na murawie. Szwed nie mógł jednak narzekać na brak „atrakcji”. W jego kierunku padło wiele wyzwisk.

Gwiazda Belgradu wyrwała przyjezdnym z Włoch zwycięstwo w ostatnich minutach meczu. W 93. minucie gola na wagę remisu strzelił Milan Pavkov. Spotkanie zakończyło się wynikiem 2-2, jednak nie tylko na samym boisku działy się ciekawe rzeczy.

Zniewaga na tle narodowościowym

Zlatan Ibrahimović nie podniósł się z ławki rezerwowych przez cały mecz. Szwed oglądał zmagania kolegów z boku. Na murawie nie brakowało emocji, ale on sam także nie mógł narzekać na ich brak. Kibice Crveny zgotowali mu gorące powitanie.

W kierunku „Ibry” padło wiele niecenzuralnych słów. Najgorsze jednak, że napastnika znieważono na tle rasowym, o czym poinformowała w mediach społecznościowych Arnesa Buljusmić-Kustura. Dziennikarka wyjawiła, co dokładnie miał usłyszeć 39-latek.

Przypomnijmy, że Ibrahimović to potomek bośniackich imigrantów. Właśnie z tego powodu kibice z Belgradu rzucali w jego kierunku obraźliwe zaczepki. Najgorszym z nich miało być „balija”. Jak twierdzi dziennikarka, to jedno z najgorszych określeń.

Zlatan postanowił nie reagować na prowokację. Szwed nawet nie odwrócił się w kierunku osób, które krzyczały do niego wspomniane słowa.

Crvena za Ibrahimoviciem

W całą sytuację zaangażował się klub z Belgradu. Władze wystosowały odpowiednie oświadczenie, w którym potępiają takie zachowania. Zarzekają się również, że zidentyfikują osoby odpowiedzialne za to zajście.

– Z całą mocą potępiamy obraźliwe słowa skierowane wobec Zlatana Ibrahimovicia. Jako klub zrobiliśmy wszystko, aby zapewnić odpowiednią organizację meczu. Nie pozwolimy, aby jeden prymityw zaprzeczył tradycyjnej gościnności naszego kraju. Zapewniamy o pełnej współpracy z właściwymi organami, by zidentyfikować i ukarać odpowiedzialnego za ten incydent – napisano w oświadczeniu.

Lucky Loser Eredivisie w Totolotku!

Nadchodzący weekend to standardowa promocja Totolotka o nazwie Lucky Loser. Tym razem wybierzemy się do Holandii, gdzie ważą się losy czołowych drużyn.

Obstaw mecze w promocji Lucky Loser (szczegóły promocji TUTAJ) za min. 25 PLN i nie martw się o wynik – jeśli przegrasz, otrzymasz bonus 25 PLN!

Nie masz konta w Totolotku? Zarejestruj się klikając TUTAJ i odbierz 500 zł bonusu od depozytu!

Zasady:

– Promocja obowiązuje wyłącznie w dniu 20 – 21.02.21 (SB-ND)
– Postaw min. 25 PLN, w przypadku przegranej otrzymasz bonus 25 PLN
– Na kuponie wyłącznie Eredivisie
– Promocja dla nowych i obecnych graczy

Nie masz konta w Totolotku? Zarejestruj się klikając TUTAJ i odbierz 500 zł bonusu od depozytu!

Letnia wyprzedaż w Realu Madryt? Królewscy chcą zarobić 100 milionów euro

Hiszpański media sugerują, że wkrótce może dojść do rewolucji kadrowej w Realu Madryt. Królewscy chcą zarobić co najmniej 100 milionów euro na sprzedaży niepotrzebnych piłkarzy.

Rewolucja w Realu Madryt?

Jak podaje jeden z hiszpańskich dziennikarzy – Melchor Ruiz – Real Madryt planuje sprzedać najmniej potrzebnych zawodników, by odłożyć pieniądze na transfery piłkarzy pokroju Kyliana Mbappe, czy Erlinga Haalanda. Mówi się, że PSG żąda za swojego podopiecznego w granicach 150-200 milionów euro, na co klub ze stolicy Hiszpanii nie może sobie pozwolić.

Sprzedaż kilku nieużytecznych piłkarzy mogłaby przynieść Florentino Perezowi ok. 100 milionów euro. Połowę tej sumy mogłaby zagwarantować sprzedaż Raphaëla Varane’a, który ostatnio zdecydowanie obniżył loty.

Obecny sezon w wykonaniu Królewskich nie należy do najlepszych. Podopieczni Zinedine’a Zidane’a tracą już 6 punktów w La Liga do Atletico Madryt, a w Lidze Mistrzów mieli problemy, by wyjść z grupy. Do tego dochodzi kompromitacja w Pucharze Hiszpanii z trzecioligowym Alcoyano.

Autobus pełen piłkarzy zaczął płonąć. Sportowcy zaczęli uciekać przez okna [WIDEO]

Do niebezpiecznej sytuacji doszło na jednej z ulic w Nigerii. W trakcie podróży autokarem na mecz tamtejszej ligi zaczął się palić klubowy autobus Wikki Tourists FC. Nikomu nic się nie stało.

Klubowy autokar zaczął płonąć

Piłkarze Wikki Tourists jechali klubowym autokarem na mecz ligowy przeciwko Dakkada FC, gdy nagle ich pojazd zaczął się palić. Piłkarze, sztab oraz zarząd klubu zachowali przytomność umysłu, dzięki czemu w szybki sposób opuścili autobus.

Pasażerowie ratowali się ucieczką przez okna i wszystkim udało się bezpiecznie uciec, a nikomu nic się nie stało. Klub i zawodnicy ponieśli straty jedynie w sprzęcie oraz prywatnych rzeczach, które uległy spaleniu. Autokaru również nie udało się uratować.

Przyczyna pożaru

– To prawda, że autobus zespołu zajął się ogniem i spalił. Jedna z tylnych opon odpadła od osi, a tłumik spowodował zapłon w trakcie drogi. Pomimo pożaru każdy uszedł z życiem, nikt nie został ranny. Wszyscy, piłkarze i działacze, są bezpieczni – opisał szef lokalnej federacji.

fot. Wikki Tourists FC

Tomasz Kędziora z jasną deklaracją na przyszłość? „Chciałbym jeszcze kiedyś zagrać w Lechu Poznań”

Tomasz Kędziora udzielił wywiadu oficjalnym mediom klubowym Lecha Poznań. Prawy obrońca Dynama Kijów wypowiedział się na temat utrzymywanych kontaktów z zawodnikami, z którymi grał w Kolejorzu. Ponadto „Kendi” dodał, iż chciałby w przyszłości jeszcze raz przywdziać niebiesko-białą koszulkę.

W kontakcie ze starą ekipą

Kędziora odszedł z Lecha Poznań do Dynama Kijów w lipcu 2017 roku. Prawy obrońca stwierdził na łamach oficjalnej strony poznańskiego klubu, że wciąż utrzymuje kontakt z kolegami z ówczesnej drużyny. Informacje z Poznania przekazuje mu Tymoteusz Puchacz.

– Mam kontakt z Szymkiem Pawłowskim, Jankiem Bednarkiem, Marcinem Kamińskim, Darko Jevticiem, Jasminem Buriciem czy Maćkiem Gajosem, trochę tych znajomości zostało, bo tworzyliśmy całkiem dobry kolektyw. Jak tylko mogę to cały czas oglądam mecze Kolejorza, cały czas pozostaję w kontakcie z Tymkiem Puchaczem, więc mam informacje z pierwszej ręki – przyznaje Tomasz Kędziora.

Lech Poznań w sercu

Obrońca mocno identyfikuje się z Kolejorzem. Piłkarz przyznał w wywiadzie, iż Lech jest klubem, w którym chętnie jeszcze kiedyś by zagrał.

– Lech zawsze będzie w moim sercu. Dynamo na pewno też będzie miało w nim swoje miejsce, podobnie jak UKP Zielona Góra, w którym stawiałem pierwsze piłkarskie kroki. To jednak Kolejorz jest tym klubem, w którym na pewno chciałbym jeszcze kiedyś zagrać – dodał piłkarz Dynama Kijów.

Źródło: Lech Poznań

FC Barcelona jednak otrzymała pieniądze za Suareza! I nie chodzi o same bonusy

Początkowe ustalenia w sprawie transferu Luisa Suareza przedstawiały Atletico Madryt w świetle zrobienia złotego biznesu. Urugwajczyk miał trafić do ekipy Diego Simeone za darmo, a w tym sezonie spisuje się znakomicie. Jak się jednak okazuje, „Rojiblancos” swoje musieli za niego zapłacić.

Wraz z objęciem FC Barcelony przez Ronalda Koemana nadeszły czystki szatni. Z klubu odeszło kilku doświadczonych zawodników, w tym właśnie Suarez, który trafił do Atletico Madryt.

Na Wanda Metropolitano snajper spisuje się znakomicie. Urugwajczyk przewodzi w klasyfikacji strzelców La Liga, a od startu sezonu zdobył już 16 bramek. Więcej zachwytów nad tym transferem dodawał fakt, że Suarez trafił do Atletico za darmo. Jednak według nowych ustaleń – nie do końca tak było.

Jaka była kwota?

Wstępnie mówiło się jedynie o bonusach, które zapewniła sobie Barcelona od transferu. Kataloński „Sport” dotarł natomiast do szczegółów transakcji. Z nich jasno wynika, że Urugwajczyk kosztował „Rojiblancos” około pięciu milionów euro. Czemu zatem zatajono te informacje? Prosił o to sam zawodnik.

Co ciekawe, pieniądze na konto Blaugrany nigdy nie trafiły. Zostały one bowiem odjęte od długu, jaki wobec Atletico mają Katalończycy. W tle wciąż toczy się spór o niespłacony do końca transfer Antoine’a Griezmanna.

Oprócz kwoty, do której dotarł „Sport” pewne są także bonusy, jakie zapewniła sobie Barca. Jeden z warunków został już spełniony. Suarez musiał zagrać w minimum 20 meczach w La Liga, co miało przynieść Barcelonie dodatkowe dwa miliony euro.

Pozostałe cztery miliony są uzależnione od wyników Atletico w Lidze Mistrzów. Za awans „Rojiblancos” do ćwierćfinału rozgrywek w sezonach 2020/21 i 2021/22 Katalończycy dostaną dwa miliony euro.

W tym samym czasie jednak Barcelona pokrywa część wynagrodzenia Suareza. Ligowi rywale nie byli w stanie wziąć całej pensji na siebie, wobec czego były klub musi wciąż po części go utrzymywać. Od lipca taki stan rzeczy się zmieni, a w całości płacić będzie mu Atletico.

Sadio Mane chce wesprzeć finansowo klub z Francji. Poznaliśmy cele Senegalczyka

Sadio Mane planuje zainwestować swoje pieniądze w czwartoligowy klub z Francji –  Bourges Foot. Informację potwierdził zarówno burmistrz miasta, jak i prezes klubu.

Piłkarz Liverpoolu inwestuje w klub z Francji

Senegalczyk w ostatnim czasie poznał prezesa Bourges Foot, którym jest Cheikh Sylla. Piłkarz Liverpoolu szybko zainteresował się projektem i jest zdecydowany odegrać rolę inwestora. Ze względu na obecną sytuację na świecie Sadio nie ma możliwości, by nieustannie podróżować. 28-latek już kilkukrotnie wybierał się do Bourges, jednak za każdym razem jego lot był odwoływany. W związku z tym piłkarz wysłał do Francji swoich ludzi, żeby zbadali sytuację we francuskim klubie.

Jakie są cele Sadio Mane?

Głównym celem jest stworzenie drużyny, która zaczęłaby się liczyć we Francji. Piłkarz Liverpoolu planuje rozwinąć zaplecze, a poza tym chce skupić się na drużynach młodzieżowych. Ponadto priorytetem jest utworzenie kobiecej drużyny.

– Mogę potwierdzić, że prowadzimy dialog z Sadio. Chcielibyśmy, aby przyjechał, zainwestował i pracował z nami w Bourges. Ale wraz z pandemią nie posuwamy się do przodu, czekamy. Chcieliśmy wszystko przyśpieszyć, spotkać się z nim twarzą w twarz, pracować z nim nad tym projektem, ale niestety ze względu na obecną sytuację nie mamy takiej możliwości – skomentował prezes klubu – Cheikh Sylla.

źródło: transfery.info


TROLLNEWSY I MEMY