Sandecja mówi „nie” rasizmowi i schodzi z boiska, Śląsk z awansem. Skandaliczna sytuacja w Pucharze Polski

 

W środowy wieczór Śląsk Wrocław awansował do kolejnej fazy Pucharu Polski. Zwycięstwo Wojskowych przyćmiewa jednak rasistowskie zachowanie ich „kibiców”, przez których zawodnicy Sandecji Nowy Sącz zdecydowali się zejść do szatni i nie kontynuować rzutów karnych.

Sandecja Nowy Sącz mocno stawiała opór Śląskowi Wrocław. Gospodarzom udało się doprowadzić do dogrywki, a w 125. minucie Łukasz Kosakiewicz swoim trafieniem wyrównał wynik i podtrzymał nadzieję na awans pierwszoligowca do kolejnej rundy. Serię rzutów karnych 32-latek zaczął od podwójnego pudła (sędzia nakazał powtórzenie jedenastki ze względu na zbyt szybkie opuszczenie linii bramkowej przez Rafała Leszczyńskiego). Po dwóch kolejkach WKS prowadził 2-1, a kolejny etap rozpoczynał Maissa Fall, któremu nie udało się pokonać golkipera Śląska Wrocław.

Jerzy Brzęczek będzie ekspertem w telewizji podczas MŚ 2022! „Długo się nie zastanawiałem” [CZYTAJ]

Mimo że wynik nadal był otwarty, następnych rzutów karnych już nie wykonano. Wszystkie jedenastki strzelano na bramkę, która znajdowała się po stronie drużyny przyjezdnych. Maissa Fall po zmarnowanej szansie udał się prosto do szatni, a wraz z nim jego koledzy z drużyny. Powód?

– Już przed strzałem Fall pokazywał sędziemu, że jest obrażany. Osoby na sektorze Śląska Wrocław naśladowały małpy i kierowały w jego stronę rasistowskie okrzyki – podaje Weszło, powołując się na osobę, która była obecna na meczu.

Kolejny świadek przekazał portalowi, iż z trybun w stronę boiska miały lecieć monety, a Maissa Fall rozpłakał się. Sandecja Nowy Sącz poinformowała, że nie wróci na boisko, a sędzia Sebastian Jarzębak zakończył spotkanie, które w obecnej sytuacji dało Śląskowi Wrocław awans do ćwierćfinału Pucharu Polski.

Rzecznik dyscyplinarny ws. afery związanej z ustawianiem meczów. „Niektóre kluby już podejmują działania” [CZYTAJ]

W całej sytuacji nie popisał się również bramkarz Wojskowych – Rafał Leszczyński. Golkiper w rozmowie dla Polsatu Sport wyraził swoje zdanie w stosunku do zaistniałej sytuacji.

– Przykra sprawa, ale nie mieliśmy na to wpływu. Na niektórych stadionach 60 tysięcy ludzi krzyczy i deprymuje zawodników i nic się nie dzieje – powiedział Leszczyński.

Xavi ocenił decyzje sędziego w meczu z Osasuną. „Znów poczuliśmy niesprawiedliwość” [CZYTAJ]

Dodaj komentarz