NEWSY I WIDEO

Dawid Kownacki zachwycony perspektywą gry u boku Roberta Lewandowskiego. „To dla mnie błogosławieństwo!”

Dawid Kownacki wypowiedział się na temat gry u boku Roberta Lewandowskiego. Według wychowanka Lecha Poznań jest to błogosławieństwo.

Można powiedzieć, że Dawid Kownacki skorzystał na urazie Krzysztofa Piątka. Napastnik Herthy nie pojedzie na EURO 2020, przez co Paulo Sousa wybrał inne osoby w jego miejsce. Łącznie powołał pięciu napastników. Jednym z nich jest Kownacki, który może zagrać także na skrzydle.

Powołanie niespodzianka

24-latek porozmawiał na temat gry dla reprezentacji Polski z oficjalną stroną Fortuny Düsseldorf. „Kownaś” przyznał, że powołanie było dla niego niespodzianką, ponieważ dowiedział się o nim dopiero na konferencji prasowej Paulo Sousy.

– Jestem bardzo szczęśliwy. Była to dla mnie pewna niespodzianka, ponieważ ostatnio nie byłem powoływany. Wcześniej nie otrzymałem żadnej informacji od selekcjonera. Dowiedziałem się dopiero na konferencji prasowej – przyznał były zawodnik Lecha Poznań.

– Jako drużyna chcemy po prostu pokazać się z dobrej strony. To nie jest łatwa grupa, ale sądzę, że mamy duże szanse. Sam chcę odegrać ważną rolę, każdy może być ważny w trakcie turnieju – dodał Dawid Kownacki.

Zagra z Lewandowskim u boku?

24-latek zagrał 26 spotkań w bieżącym sezonie 2. Bundesligi. Podczas tego okresu zdobył 7 goli oraz zaliczył 5 asyst. O perspektywie gry z Robertem Lewandowskim mówi jak o błogosławieństwie.

– To dla mnie błogosławieństwo! Mogę grać jako drugi napastnik u boku Roberta lub na skrzydle. Już dobrze się znamy. Od takiego piłkarza można się dużo nauczyć, jest bardzo ważny dla zespołu – zakończył.

Drugi raz załapał się na wielki turniej

Dla Kownackiego będzie to druga wielka impreza z reprezentacją. Napastnik był w kadrze na mundial w Rosji w 2018 roku. Zagrał w spotkaniu z Senegalem (17 minut) i Kolumbią (57 minut). Portal transfermarkt.de wycenia 24-latka na 3 miliony euro.

Źródło: Fortuna Düsseldorf, WP Sportowe Fakty

Jan Tomaszewski doradza Robertowi Lewandowskiemu. „Nie miej żadnych sentymentów”

Robert Lewandowski wciąż walczy o pobicie rekordu Gerda Muellera. Według Jana Tomaszewskiego polski snajper powinien zrobić wszystko, co w jego mocy, by przebić osiągnięcie legendarnego Niemca.

Lewandowski ma na swoim koncie 40 trafień w bieżącym sezonie Bundesligi. Polak w poprzedniej kolejce wyrównał rekord Gerda Muellera z lat siedemdziesiątych. Niektórzy Niemieccy eksperci uważają, że „Lewy” powinien odpuścić bicie rekordu z szacunku dla legendy. To zbulwersowało Jana Tomaszewskiego, który radzi snajperowi, by ten nie miał żadnych sentymentów.

Zobacz również: Specjalny list do Thomasa Mullera. Niemiecki felietonista poruszył temat Lewandowskiego i rekordu

Rada od legendy reprezentacji Polski

W kwestii pobicia osiągnięcia Niemca wypowiedział się Jan Tomaszewski. Legendarny bramkarz reprezentacji Polski stwierdził w rozmowie z TVP Info, że „Lewy” powinien porzucić wszelkie sentymenty.

– On i tak już przeszedł do historii. Ale apeluję, Robert, zrób wszystko, żeby tę jeszcze jedną bramkę strzelić. Ci ludzie nie rozumieją, że gdybyś nie miał w tym sezonie kontuzji i grał tych kilka meczów więcej, to i tak miałbyś już na koncie około 45 bramek – przyznał Tomaszewski.

– Mam nadzieję, że inni piłkarze z Bayernu zachowają się podobnie. Ponieważ też przejdą do historii. Wszyscy pamiętają wielki rekord Gerda Muellera, ale pomogli mu w tym Hoeness, Beckenbauer czy Sepp Maier. Do teraz szczycą się tym, że pomogli w zdobyciu rekordu. W przypadku kolegów Lewandowskiego będzie tak samo – dodał 73-letni ekspert.

– Oczywiście, w sportowej rywalizacji obowiązuje zasada fair play, ale nie polega ona na tym, żeby nie bić rekordów byłych gwiazd. Robert, nie miej żadnych sentymentów. Im więcej strzelisz, tym dłużej twój rekord przetrwa – zakończył.

Może przypieczętować rekord pokonując Polaka

Robert Lewandowski będzie miał ostatnią szansę na pobicie tegorocznego rekordu już w sobotę. Bayern Monachium zmierzy się u siebie z Augsburgiem. W walce o przebicie Muellera może przeszkodzić mu Rafał Gikiewicz, który jest bramkarzem wspomnianej drużyny.

Źródło: TVP Info

Wzruszający wpis Tymoteusza Puchacza. Żegna się z klubem i zapowiada powrót, by powalczyć o trofea

Tymoteusz Puchacz zmienił Lecha Poznań na Union Berlin. Lewy obrońca wychowany w Kolejorzu zamieścił w mediach społecznościowych emocjonalne pożegnanie z klubem ze stolicy Wielkopolski. Świeżo powołany do reprezentacji Polski zawodnik zapowiedział, że wróci na Bułgarską, by podnieść trofeum za mistrzostwo Polski i puchar.

Puchacz wystąpił w Lechu Poznań w 82 spotkaniach. W tym czasie zanotował 7 trafień i 12 asyst. Ostatnio piłkarz przeżywa wiele emocji – w poniedziałek powołano go na zgrupowanie reprezentacji Polski przed turniejem EURO 2020, a we wtorek ogłoszono jego transfer do Unionu Berlin.

Zobacz również: Puchacz podsumował sezon Lecha Poznań. Z ust 22-latka padły mocne słowa

Emocjonalne pożegnanie

22-latek słynie z przywiązania do herbu Lecha Poznań. W związku z tym opublikował wzruszające pożegnanie na swoim Instagramie.

– Lech Poznań to klub, który kocham, klub, który dał mi możliwość rozwoju od najmłodszych lat, klub, z którym poznałem europejską piłkę, klub, dzięki któremu poznałem moich najbliższych przyjaciół i którzy stali się moja rodzina, bez której nie byłbym osobą, którą jestem – napisał Puchacz.

– W Lechu Poznań spędziłem najlepsze lata mojego życia. Spełniałem marzenia razem z ziomkami, których poznałem jako dzieciak. Nie mogę sobie wyobrazić, że opuszczam szatnie. Panowie będę tęsknił za Wami, razem przeżyliśmy piękne chwile, a Wielu z Was stało się moimi przyjaciółmi w życiu prywatnym, wielu z Was śledzę w innych klubach, bo opuściliście nas już wcześniej, wielu z Was było moimi idolami, a stało się kolegami z szatni – dodał 22-latek.

– Moim marzeniem było zdobywanie bramek na Bułgarskiej dla najlepszych kibiców w Poslce od kiedy w wieku 11 lat zobaczyłem atmosferę i Poznańskich kibiców. Wielkim honorem i zaszczytem było grac dla Was i świętować z Wami zwycięstwa oraz płakać po niepowodzeniach. Piłka nożna to emocje a z Wami, wspólnie przeżyłem ich mnóstwo.

Powróci z doświadczeniem

Tymoteusz Puchacz stwierdził, że najbardziej zapamięta wicemistrzostwo, awans do fazy grupowej Ligi Europy oraz noszenie kapitańskiej opaski. Według „Puszki” Lech to coś więcej niż klub. Lewy obrońca Unionu Berlin przyznał, że kiedyś powróci na Bułgarską, by podnieść trofeum za wygranie ligi i pucharu.

– Poznań to miasto, które jest moim domem, Lech to cos więcej niż klub. Wrócę tu kiedyś z moimi przyjaciółmi i zdobędziemy dla Was Mistrzostwo i Puchar Polski. Wasz Puszka… – zakończył.

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez @puszka.27

Reprezentacja Szwecji ma swojego Atmosfericia! Przez ostatnie 1,5 roku zagrał niecałe 300 minut

Poznaliśmy 26-osobową kadrę reprezentacji Szwecji na EURO 2020(1). Na liście powołanych piłkarzy znalazł się m.in. 36-letni Andreas Granqvist, który na turniej pojedzie głównie dla poprawienie atmosfery w szatni.

Janne Andersson, selekcjoner reprezentacji Szwecji, ogłosił kadrę „Trzech Koron” na zbliżające się Mistrzostwa Europy 2020(1). Przypomnijmy, że podczas fazy grupowej Szwedzi będą rywalizować w grupie „E” z Hiszpanią, Polską oraz Słowacją. Podopieczni Janne Anderssona zainaugurują turniej starciem przeciwko Hiszpanii.

Na liście powołanych piłkarzy na Mistrzostwa Europy znalazł się 36-letni Andreas Granqvist. Szwed w swojej karierze wystąpił w narodowych barwach aż 88 razy! Środkowy obrońca jest jednak już bliżej końca, aniżeli początku swojej piłkarskiej kariery.

36-latek na co dzień występuje w drugoligowym Helsingborgu, choć „występuje” to dużo powiedziane. W obecnym sezonie (liga szwedzka gra systemem wiosna-jesień) wystąpił w czterech spotkaniach przez łącznie 241 minut. W poprzednim roku na boisku w oficjalnym meczu pojawił się zaledwie raz! Szwed wziął udział w czerwcowym meczu przeciwko Kalmar FF (0:4), gdzie zagrał przez 54 minuty. To daje nam w sumie 295 minut w ciągu półtora roku.

Piotr Piotrowicz, pasjonat szwedzkiej piłki, przekazał, Andreas Granqvist pojedzie na EURO głównie dla atmosfery, więc można się domyślić, że jego szanse na grę są bliskie zeru. Kibice oraz media ze Szwecji chcieli, by 36-latek pojechał na EURO jako członek sztabu. Selekcjoner reprezentacji zadecydował, że Andreas może się jednak przydać w roli piłkarza.

https://twitter.com/Piotrowicz17/status/1394696621875683329

https://twitter.com/Piotrowicz17/status/1394769521882378240

Hitowy transfer Griezmanna? Atletico Madryt chętne na wykupienie go z Barcelony

Antoine Griezmann początkowo nie spełnił pokładanych w nim oczekiwań w Barcelonie. W ostatnim czasie zaczął jednak coraz częściej brać na siebie ciężary gry. Nie milkną natomiast głosy o możliwym odejściu Francuza z Camp Nou. Chętnych na sprowadzenie piłkarza nie brakuje, a jednym z klubów chcących takiego transferu jest Atletico Madryt!

Od dłuższego czasu spekulowano na temat przyszłości Griezmanna. Biorąc pod uwagę problemy finansowe Barcelony większość dziennikarzy podawała, że Francuz najprędzej odejdzie latem. Blaugrana jest gotowa sprzedać 30-latka, jeśli oferta będzie satysfakcjonująca.

Zaskakujący powrót?

Hiszpańskie media w środę podały, że sytuacja Francuza jest napięta. Do rozmów z Joanem Laportą przystąpić mieli przedstawiciele Atletico Madryt, a więc byłego klubu 30-latka. Dwa lata temu to ze stolicy Hiszpanii piłkarz trafił na Camp Nou za 120 mln euro.

Fabrizio Romano, renomowany dziennikarz dodaje na Twitterze, że sytuacja jest poważna. Przytoczył także wypowiedź prezesa Atletico, który w rozmowie z „El Larguero” stwierdził, że chciałby powrotu Griezmanna.

– Chciałbym podpisać kontrakt z Antoine’em, ale myślę, że Barca nie planuje go sprzedać – stwierdził Miguel Angel Gil Marin.

W tym sezonie 30-latek rozegrał 50 meczów w barwach Blaugrany, w których zanotował 19 goli i 12 asyst. W Atletico przebywał przez pięć lat, od 2014 roku. To tam przeżywał najlepszy okres swojej kariery.

Łącznie dla „Rojiblancos” strzelił 133 bramki w 257 występach. Do swojego dorobku dołożył także 50 asyst.

Ojciec 22-letniego piłkarza w barwach Sassuolo zdewastował ośrodek AS Romy

We Włoszech doszło do szokującego wydarzenia. Ojciec Gianluki Scamakki wtargnął na teren AS Romy i podczas treningu drużyny młodzieżowej zdemolował kilka samochodów. Policja zdołała go zatrzymać, jednak jego motywy nadal nie są znane. 

Gianluca Scamacca w przeszłości był związany z Romą. 22-latek obecnie reprezentuje barwy Genoi, do której wypożyczono go z Sassuolo.

Napaść

W poniedziałkowy wieczór, kiedy młodzieżowa drużyna „Giallorossich” miała swój trening, Emiliano Scamacca wtargnął na teren klubu. „Il Messaggero” podało, że mężczyzna przy pomocy łomu wybił szyby w kilku samochodach. Między innymi ucierpiały auta dyrektorów, a więc Tiago Pinto oraz Morgana De Sanctisa.

Z relacji „La Repubblica”  otrzymaliśmy nieco większą garść szczegółów. Ojciec piłkarza miał przełamać ogrodzenie ośrodka klubowego własnym samochodem. Po prostu staranował przeszkodę, dzięki czemu wtargnął na teren Romy. Gdy zdewastował pojazdy, skierował się w stronę boiska, gdzie trenowali juniorzy. Po drodze zniszczył jeszcze figurkę wilka, która stała przy wejściu do budynku klubu. Co więcej, Emiliano ubrany był w koszulkę Sassuolo, czyli drużyny, która posiada kartę zawodniczą jego syna.

Na miejsce natychmiast wezwano policję, która przyjechała na miejsce w ciągu kilku minut. Kiedy Scamacca senior zauważył radiowóz… wybił w nim reflektory. Funkcjonariusze nie mieli wyboru i użyli wobec agresora siły. Po obezwładnieniu napastnika przewieziono go do szpitala, aby zbadać jego poczytalność.

Szok

Cała sytuacja wywołała poruszenie w Romie. Policja wszczęła śledztwo, w celu określenia motywów 45-latka. Niewykluczone, że głównym celem Scamakki seniora był dyrektor Bruno Conti. Prawdopodobnie był on dłużny mężczyźnie.

Gianluca Scamacca nie ukrywa, że zachowanie jego ojca wywołało u niego spory szok. Na łamach „La Gazzetty dello Sport” 22-latek nie krył swojego zaskoczenia.

– Jestem strasznie wstrząśnięty tym co się stało, tym, co przeczytałem. Naprawdę nie wiem, co powiedzieć – przyznał piłkarz.

– Trudno mi o tym mówić, ale to chyba konieczne… Mój ojciec nie jest już z moją mamą od bardzo dawna. Nie rozwiedli się, ponieważ nigdy się nie pobrali. Wychowywała mnie moja mama i siostra. To one są moją rodziną – wyjaśnił.

– Mamy z sobą wyłącznie okazyjny kontakt. Bardzo rzadko się widujemy. Ale to są sprawy rodzinne, które wolałbym zachować dla siebie i proszę ludzi, by uszanowali naszą prywatność – dodał.

Na koniec 22-latka zapytano jeszcze o potencjalne powiązania jego ojca z Contim. Piłkarz zapewnił jednak, że przez ograniczony kontakt z ojcem nie jest w stanie odpowiedzieć, jaka jest prawda.

– Mój ojciec nigdy nie miał nic wspólnego z moją karierą, zwłaszcza w ostatnich latach. Jestem bardzo rozczarowany i wstrząśnięty tym zdarzeniem, ale mam tak słaby kontakt z ojcem, że naprawdę nie wiem, co powiedzieć – podsumował.

Aleksander Buksa trafi do Portugalii? FC Porto rozpoczęło rozmowy z agentem 18-latka

Gdzie latem trafi Aleksander Buksa? Przyszłość 18-latka nadal nie jest do końca pewna, a zainteresowanie nim wykazuje wiele uznanych w Europie klubów. „Tuttomercatoweb” podaje, że do tego grona dołączyło także FC Porto.

Młody napastnik najpewniej pożegna się po sezonie z Wisłą Kraków. Z klubem nie pozostaje w najlepszych stosunkach po wiadomych perturbacjach w sprawie przedłużenia kontraktu. Ten z kolei wygasa za lekko ponad miesiąc, a liczba klubów, które chciałyby sprowadzić utalentowanego napastnika wciąż się powiększa.

Kierunek: Portugalia?

Od sierpnia 2020 roku Buksa w barwach „Białej Gwiazdy” rozegrał tylko 556 minut. Choć jego początki w Wiśle były obiecujące, to ostatecznie odstawiono go od składu. Złożyły się na to różne czynniki, które przerodziły się w konflikt i zimną wojnę pomiędzy piłkarzem a klubem.

18-latek nie chciał przedłużyć kontraktu i zawodnikiem Wisły jest tylko formalnie. Wiadomo, że latem odejdzie z klubu, jednak nie wiadomo, na jaki kierunek się zdecyduje.

Według włoskiego „Tuttomercatoweb” FC Porto rozpoczęło już rozmowy z agentem piłkarza. „Smoki” są chętne na sprowadzenie młodego Polaka, a na tę chwilę wydaje się, że wszystko zmierza ku pomyślnemu zakończeniu negocjacji. Bardzo możliwe, że Buksa w lipcu podpisze kontrakt z nowym zespołem i przeniesie się na Estadio do Dragao.

Jan Tomaszewski widzi Kamila Grosickiego w kadrze! „Dla mnie, dla tej atmosfery, warto go powołać”

Jan Tomaszewski skomentował „na gorąco” wybory Paulo Sousy. Były bramkarz reprezentacji Polski w rozmowie z Super Expressem wytknął błędy portugalskiego szkoleniowca oraz zdradził, że stracił do niego zaufanie.

W poniedziałek Paulo Sousa ogłosił 26-osobową kadrę na Mistrzostwa Europy 2020(1). Portugalski szkoleniowiec dokonał kilku ciekawych ruchów, m.in. powołując 17-letniego Kacpra Kozłowskiego, a rezygnując z chociażby Kamil Grosickiego, czy Sebastiana Szymańskiego. Swoimi decyzjami Portugalczyk wywołał w Polsce masę dyskusji.

– Dla mnie największym skandalem jest to, że Szymański nie został powołany. Ma kapitalny sezon, dodatkowo jest takim „myrdałą”, może grać i w środku i po prawej stronie. Jest to dla mnie po prostu skandal. To dla mnie znak, że Paulo Sousa nie ma zielonego pojęcia o możliwościach polskich piłkarzy – ocenił wybory selekcjonera Jan Tomaszewski.

– Grosicki trenuje, nie przytył 20 kilo. Ci ludzie umieją grać w piłkę. Dla mnie, dla tej atmosfery, warto go powołać. Nie dlatego, że śpiewał „Oczy zielone”, ale dlatego, że zawodnicy w niego wierzą. Sousa w tym momencie zepsuł atmosferę w szatni – dodał były reprezentant Polski.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Tomasz Hajto krytykuje Paulo Sousę za brak Grosickiego. „Płacheta statystyki ma fatalne”

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Agent Kamila Grosickiego jest w szoku! „Jestem zażenowany. Portugalczyk nie zna piłkarzy”

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Robert Lewandowski skomentował brak powołania dla Kamila Grosickiego. „Zrobiło mi się przykro”

Reprezentacja Polski powalczy o medal?

Jeszcze kilka tygodni temu Jan Tomaszewski uważał, że mamy zawodników, którzy mogą powalczyć o medale na EURO. 73-latek podtrzymuje swoje zdanie, jednak po ostatnich decyzjach selekcjonera reprezentacji Polski zaczyna się obawiać o to, czy my w ogóle wyjdziemy z grupy.

– Mamy piłkarzy, którzy mogą walczyć o medal, ale po wystąpieniu Paulo Sousy mam wątpliwości, czy wyjdziemy z grupy – skomentował Jan Tomaszewski.

– Straciłem do Sousy jakiekolwiek zaufanie i przekonanie, że coś zrobi na mistrzostwach Europy. Na konferencji odpowiadał na pytania z pełną kurtuazją. […] Wierzyłem mu, że doprowadzi kadrę do automatyzmów, tak teraz mój optymizm stopniał do minimum i życzę kadrze, żeby się nie skompromitowała – dodał 73-latek.

źródło: Super Express

Tomasz Hajto krytykuje Paulo Sousę za brak Grosickiego. „Płacheta statystyki ma fatalne”

Tomasz Hajto zakwestionował powołania Paulo Sousy. Portugalczyk w poniedziałek ogłosił kadrę Polaków na Euro 2020, w której znalazł się, chociażby Przemysław Płacheta. Na liście rezerwowej między innymi znalazł się Kamil Grosicki, co, co ciekawe, wywołało spore poruszenie wśród naszych ekspertów. Oba wybory ostro skrytykował wspomniany Hajto.

Dosyć zaskakujące było to, jak duże emocje wywołał brak Grosickiego w kadrze na Euro 2020. Na temat skrzydłowego wypowiadał się między innymi Robert Lewandowski, Franciszek Smuda czy agent zawodnika. Teraz głos w tej sprawie zabrał Tomasz Hajto.

Grosicki>Płacheta?

W rozmowie z „Super Expressem” były piłkarzy stwierdził, że powołanie Przemysława Płachety jest nieporozumieniem. Hajto przywołuje jego statystyki w Championship oraz fakt, że od dłuższego czasu jest jedynie rezerwowym w Norwich.

– Czy wystarczy być młodym, czy trzeba być w dobrej formie, żeby być w kadrze. Powołany został Przemek Płacheta, który od kilkunastu meczów w Championship jest rezerwowym i statystki ma fatalne – stwierdził na łamach „Super Expressu”.

23-latek w tym sezonie rozegrał 26 meczów, w których strzelił jednego gola oraz dołożył dwie asysty. Jeśli chodzi natomiast o Grosickiego, to rozegrał on zaledwie trzy ligowe spotkania, w dodatku w niepełnym wymiarze czasowym. Mimo dorobku jednej asysty i 149 minut spędzonych na boisku Hajto broni 32-latka.

– Jeśli w 70. minucie meczu będziemy przegrywali, to kogo mamy wpuścić na boisko – 17-latka, który uczy się gry w lidze, czy Grosickiego, który statystki w reprezentacji ma niesamowite? – pyta były piłkarz.

Specjalna koszulka z okazji odejścia Łukasza Piszczka z BVB już w sprzedaży!

Borussia Dortmund wypuściła do sprzedaży specjalne koszulki z okazji odejścia swojej legendy – Łukasza Piszczka. Cena takiej pamiątki wynosi 19,99 euro.

Łukasz Piszczek po zakończeniu obecnego sezonu zakończy swoją wspaniałą przygodę w Borussii Dortmund. Polak trafił do Dortmundu w 2010 roku i od tamtej pory w żółto-czarnych barwach wystąpił w 381 oficjalnych meczach. W najbliższą sobotę BVB podejmie na własnym obiekcie Bayer Leverkusen w ostatniej kolejce tego sezonu Bundesligi. Będzie to idealna okazja na pożegnanie się z kibicami.

Co dalej?

W przyszłym sezonie 35-letni obrońca najprawdopodobniej będzie występował w 3-ligowym LKS Goczałkowice-Zdrój, którego Łukasz jest wychowankiem. Pomimo wieku Polak wciąż miał bardzo wiele ofert. Przed kilkoma tygodniami mówiło się o zainteresowaniu klubów z Bundesligi, a nawet sama Borussia oferowała przedłużenie kontraktu. Z byłym reprezentantem Polski kontaktowała się również Legia Warszawa. Pomimo licznego zainteresowania Piszczek pozostaje nieugięty i najprawdopodobniej zagra we wspomnianym klubie z Goczałkowic.

Specjalna koszulka

Z uwagi na zakończenie piłkarskiej przygody w Borussii Dortmund klub postanowił wypuścić okolicznościową koszulkę. Widnieje na niej wizerunek Piszczka oraz hasło „Chłopak z Dortmundu bez względu na wszystko”. Cena przedmiotu wynosi obecnie 19,99 euro.

https://twitter.com/BlackYellow/status/1394650201764335616

Piękny lob Edinsona Cavaniego, niemal z połowy boiska. David de Gea z asystą! [WIDEO]

Edinson Cavani otworzył wynik w meczu Manchesteru United z Fulham. Asystę przy trafieniu Urugwajczyka zaliczył, co ciekawe, David de Gea. Bramkarz „Czerwonych Diabłów” wyrzucił daleko piłkę, którą przyjął napastnik. Ten poprowadził chwilę futbolówkę i wykorzystał złe ustawienie golkipera rywali. 

https://twitter.com/initiation_xo/status/1394705476689047555

Dla 34-latka, który niedawno przecież przedłużył kontrakt z Manchesterem, był to 16 gol w tym sezonie. Licząc same trafienia w Premier League Cavani ma ich na koncie natomiast 10. Urugwajczyk ma także na koncie 6 asyst.

Piękna inicjatywa właściciela Manchesteru City. Opłaci kibicom przelot na finał Ligi Mistrzów

Właściciel Manchesteru City pokryje koszty wyjazdu kibiców jego klubu na finał Ligi Mistrzów! Szejk Mansour zamierza opłacić fanom przelot do Porto, gdzie „Obywatele” zmierzą się z Chelsea. 

Kilka dni temu oficjalnie podano, że ostatni mecz tegorocznej edycji Champions League odbędzie się w Portugalii. Pierwotnie areną zmagań miał być Stadion im. Ataturka w Stambule, jednak UEFA podjęła decyzję o przeniesieniu go na Estadio do Dragao w Porto. Spotkanie zaplanowano natomiast na 29 maja.

Szczodry gest

Łącznie finał Ligi Mistrzów z trybun obejrzy 6000 tysięcy kibiców Manchesteru City i Chelsea. Właściciel mistrzów Anglii, szejk Mansour bin Zayed Al Nahyan postanowił opłacić wyjazd do Portugalii swojego klubu. Dzięki takiemu gestowi zaoszczędzą oni na kosztach przelotu z Wysp do Portugalii.

O decyzji właściciela „Obywateli” poinformowano na oficjalnej stronie klubu. W komunikacie napisano, że szejk chce w ten sposób pozwolić jak największej ilości kibiców obejrzeć jeden z najważniejszych meczów w historii. Przypomnijmy, że nigdy wcześniej nie udało im się dostać do finału Ligi Mistrzów.

– Pep i drużyna mieli za sobą tak niezwykły sezon, a ich dotarcie do finału Ligi Mistrzów po bardzo trudnym roku to prawdziwie historyczny moment dla klubu. Dlatego niezwykle ważne jest, aby jak najwięcej fanów miało możliwość wzięcia udziału w tym wyjątkowym meczu. Szczególnie ci, którzy wspierali Manchester City w dobrych i złych czasach przez tyle lat – wyjaśnił Masnour.

Specjalny list do Thomasa Mullera. Niemiecki felietonista poruszył temat Lewandowskiego i rekordu

Robert Lewandowski w sobotę stanie przed szansą zapisania się w historii niemieckiej piłki nożnej już na zawsze. W meczu z Augsburgiem Polak może pobić 49-letni rekord Gerda Mullera. Do tego wystarczy mu raptem jedno trafienie. Temat ten budzi na tyle wielkie poruszenie u naszych zachodnich sąsiadów, że jeden z felietonistów „Sport Bild” poruszył go w liście otwartym do Thomasa Mullera. 

Wielu niemieckich dziennikarzy sugerowało Lewandowskiemu, aby ten odpuścił pogoń za rekordem. 32-latek mógłby w ten sposób okazać szacunek legendzie Bayernu i całej Bundeslidze. Wzywał go do tego zresztą Peter Ahrens z „Der Spiegel” czy Dietmar Hamann, znani w Niemczech eksperci.

List otwarty

Teraz głos w tej sprawie zabrał Raimund Hinko. Felietonista „Sport Bild” wystosował nawet list otwarty skierowany do Thomasa Mullera.

– Drogi Thomasie Muellerze, nie mam zamiaru wtrącać się do dyskusji o tym, czy Lewandowski powinien powstrzymać się od bicia rekordu Gerda. Sam mówiłeś, że bez niego Bayern nie stałby się tym klubem, którym jest obecnie. Franz Beckenbauer powiedział nawet, że bez goli Muellera piłkarze Bayernu nadal przebieraliby się w zniszczonym baraku. A jednak w sobotę będzie tak, jak być powinno – napisał.

Hinko nie zamierza nakłaniać Lewandowskiego do rezygnowania z pogoni za Mullerem. Samego pomocnika Bayernu także nie chce prosić o niepodawanie do Polaka. Co więcej, felietonista jest pewny, że legenda Bayernu również by tego nie chciała.

– Thomas, jeśli w ostatniej minucie meczu z Augsburgiem będzie bezbramkowy remis, a ty będziesz mógł podać do nieobstawionego Lewandowskiego, to założę się, że to zrobisz. Duch sportowej rywalizacji jest w tobie żywy. Gerd Mueller przyklasnąłby takiej postawie – stwierdził.

 

Tymoteusz Puchacz zagra w Bundeslidze! Poznaliśmy szczegóły transferu

Wszystko wskazuje na to, że Tymoteusz Puchacz jeszcze przed EURO zmieni barwy klubowe. Według doniesień Sebastiana Staszewskiego z Interii 22-letni obrońca wyruszył we wtorek do Berlina, gdzie przejdzie testy medyczne. Wiemy również, ile Lech otrzyma pieniędzy za sprzedaż swojego zawodnika.

O zainteresowaniu Tymoteuszem Puchaczem ze strony Unionu Berlin mówiło się już od dobrych kilku tygodni. Na początku kwietnia plotki potwierdził nawet sam piłkarz, który mówił wówczas, iż do dogadania pozostały szczegóły transferu pomiędzy oboma klubami, a jego kontrakt jest już gotowy.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Lech znalazł następcę Puchacza? Piłkarz Górnika Zabrze może trafić do Poznania

Sebastian Staszewski z Interii podaje, że 22-letni lewy obrońca pojechał we wtorkowy poranek do Berlina na testy medyczne przed transferem do Unionu. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to piłkarz podpisze z klubem czteroletni kontrakt. Na sprzedaży swojego piłkarza Lech ma zarobić 3,5 miliona euro. Do tego mają dojść liczne bonusy oraz procent od przyszłej sprzedaży.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: TOP 10 najdroższych transferów w historii Ekstraklasy. Moder na szczycie, a gdzie jest Karbownik?

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Szykuje się wielki powrót do Lecha Poznań? Kolejorz zainteresowany Gergo Lovrencicsem!

Przypomnijmy, że Tymek Puchacz znalazł się w powołanej przez Paulo Sousę 26-osobowej kadrze na EURO 2020(1). Jego jedynym kandydatem do walki o wyjściowy skład jest Maciej Rybus. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z oczekiwaniami, to 22-latek załatwi sprawy transferowe jeszcze przed rozpoczęciem zgrupowania, które rozpoczyna się 24 maja.

https://twitter.com/LaczyNasPilka/status/1386283849265688578

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Paulo Sousa ogłosił powołania! Jest kilka niespodzianek

źródło: Interia Sport

Zbigniew Boniek wkrótce może objąć ważne stanowisko! Będzie pracował z Jose Mourinho?

Już niedługo zakończy się druga kadencja Zbigniew Bońka w roli prezesa PZPN. Były reprezentant Polski nie musi jednak narzekać na nudę. Według włoskiego „Corriere dello Sport” po 65-latka zgłosiła się AS Roma!

Za kilka tygodni Zbigniew Boniek skończy swoją przygodę w roli prezesa PZPN. Ze względu na to, że jest to jego druga kadencja na tym stanowisku, nie może brać udział w kolejnych wyborach. Pomimo 65 lat na karku Boniek nie zamierza odchodzić na emeryturę i wkrótce może zająć się pracą na nowym stanowisku.

Nowa praca Bońka?

Jak podaje włoski dziennik „Corriere dello Sport”, Zbigniew Boniek jest blisko objęcia posady dyrektora technicznego w AS Roma. Włodarze włoskiego klubu szukają na to stanowisko osoby, która jest rozpoznawalna na arenie międzynarodowej. Włoscy dziennikarze zdradzają, że obecny prezes PZPN był obecny na meczu Ligi Europy pomiędzy Romą oraz Manchesterem United. Mniej więcej wtedy miało dojść do spotkania między Polakiem a zarządem Romy.

Po mistrzostwach Europy moja 8-letnia kadencja jako prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej dobiegnie końca. Do tej pory nie myślałem o przyszłości. To jest oczywiste, że byłbym szczęśliwy, gdybym mógł pomóc Romie. Gdyby ktoś do mnie zadzwonił, byłbym dostępny – mówił miesiąc temu Zbigniew Boniek w rozmowie z Rai Radio 2.

Przypomnijmy, że od nowego sezonu szkoleniowcem AS Romy będzie Jose Mourinho. Współpraca między Bońkiem a „The Special One” mogłaby wyglądać naprawdę kolorowo.

źródło: „Corriere dello Sport”


TROLLNEWSY I MEMY