NEWSY I WIDEO

Wielka wtopa brytyjskiego dziennika. Redaktorzy nabrali się na fejkowy dowód Matty’ego Casha

Dziennikarze brytyjskiego „The Sun” nabrali się na wymyślony w polskich mediach dowód osobisty Matty’ego Casha. W artykule czytamy, że piłkarz zmieni nazwisko na „Mateusz Gotówka”.

Zakończyła się trwająca kilka tygodni saga związana z przyznaniem polskiego obywatelstwa Matty’emu Cashowi. Proces zakończył się sukcesem i piłkarz będzie do dyspozycji selekcjonera reprezentacji Polski. Paulo Sousa najprawdopodobniej powoła 24-latka już na listopadowe zgrupowanie drużyny narodowej.

Cash z polskim paszportem

Po ogłoszeniu przekazania polskiego paszportu Cashowi serwis „TVP Sport” na Twitterze opublikował własnoręcznie wykonany dowód osobisty z danymi Matty’ego Casha. Rubryki takie jak wiek czy płeć pozostały bez zmian, jednak zmodyfikowane zostało imię oraz nazwisko. Na grafice opracowanej przez „TVP Sport” 24-letni piłkarz nie nazywa się „Matty Cash” a „Mateusz Gotówka. Wszystko to oczywiście było wykonane z przymrużeniem oka. Na żarcie nie poznali się jednak redaktorzy brytyjskiego „The Sun”.

Wpadka „The Sun”

W środę na internetowej stronie „The Sun” pojawił się artykuł poświęcony Matty’emu Cashowi. Dziennikarze nie zrozumieli odpowiednio powyższej grafiki opracowanej przez „TVP Sport” i napisali, że piłkarz Aston Villi w związku z przyznaniem mu polskiego obywatelstwa zmieni swoje imię oraz nazwisko.

– Po nadaniu obywatelstwa Cash otrzymał nowe imię – Mateusz Gotówka – napisali dziennikarze „The Sun”.

źródło: tvp sport, the sun

Problemy przed listopadowym zgrupowaniem! Paulo Sousa z pozytywnym wynikiem testu na koronawirusa

W listopadzie reprezentacja Polski rozegra 2 ostatnie spotkania fazy grupowej eliminacji do Mistrzostw Świata w Katarze. Ze sztabu dobiegają do nas niepokojące informacje, ponieważ u Paulo Sousy zdiagnozowano koronawirusa.

Selekcjoner reprezentacji Polski, Paulo Sousa, przebadał się na obecność koronawirusa w swoim organizmie. Portugalczyk wykonał badania antygenowe, a ostatni z testów dał wynik pozytywny. 51-latek czeka na wynik badania PCR. Jego obecność na listopadowym zgrupowaniu na razie nie jest zagrożona.

Solskjaer stracił szatnię Manchesteru United? Pogba zignorował norweskiego szkoleniowca

Według brytyjskich mediów Ole Gunnar Solskjaer stracił szatnię Manchesteru United. Paul Pogba miał przeprosić drużynę za czerwoną kartkę w starciu z Liverpoolem (0:5), a Norwega… zignorować. Czy to koniec Solskjaera na Old Trafford?

Solskjaer traci szatnię Manchesteru United

Manchester United wpadł w ciężki okres. Ekipa Red Devils przegrała z Liverpoolem aż 0:5. Okazuje się, że po spotkaniu Ole Gunnar Solskjaer stracił resztki posłuchu w szatni. Paul Pogba, który zagrał 15 minut w angielskim klasyku, miał zignorować Norwega po tym, jak dostał czerwoną kartkę. Przeprosił tylko zespół.

Według Daily Mail Francuz po końcowym gwizdku przeprosił kolegów w szatni. Gdy doszło do rozmowy z norweskim szkoleniowcem, nie powiedział nic. Pogba miał ignorować mówiącego w jego stronę trenera.

Takie doniesienia z pewnością świadczą o tym, że Norweg ma problem z utrzymaniem więzi z piłkarzami. Solskjaer po prostu traci szatnię. Według brytyjskiej prasy wielu zawodników Manchesteru United uważa, że Norweg jest za słabym trenerem, aby prowadzić tę drużynę.

Kto może zastąpić Norwega?

Niedawno pojawiły się plotki, mówiące o tym, że następcą Ole Gunnara Solskjaera miałby zostać Antonio Conte. Wśród innych kandydatów wymienia się nazwiska Zinedine’a Zidane’a, Erika ten Haga czy Brendana Rodgersa.

Wsparcie od Sir Alexa

Fabrizio Romano donosi, że Ole Gunnar Solskjaer poprowadzi Manchester United w meczu z Tottenhamem. Sir Alex Ferguson ma wspierać norweskiego szkoleniowca, który odbył specjalną rozmowę z piłkarzami. Przyszłość Norwega zależy od kolejnych spotkań, których wyniki będą kluczowe.

Paulo Sousa o Mattym Cashu: „Zobaczyłem, że jego głowa i serce jest już z nami, z reprezentacją Polski”

Powołanie Matty’ego Casha do reprezentacji Polski zbliża się wielkimi krokami. W miniony weekend z piłkarzem spotkał się selekcjoner reprezentacji Polski, Paulo Sousa. Co na temat 24-letniego obrońcy miał do powiedzenia portugalski szkoleniowiec?

Kilkutygodniowa saga z udziałem Matty’ego Casha i przyznaniem mu polskiego obywatelstwa zakończyła się sukcesem. O zakończeniu całego procesu poinformował nie tylko sam piłkarz, ale także Andrzej Duda oraz Cezary Kulesza. W piątek pomiędzy tą dwójką doszło do spotkania, które z pewnością miało duży wpływ, na przyspieszenie procesu „wyrabiania” polskiego paszportu.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Reprezentacja Polski wyjedzie na zgrupowanie zagranicę. Obóz poza granicami naszego kraju

Sousa powoła Casha?

W związku z przyznaniem polskiego obywatelstwa Matty Cash jest już do dyspozycji selekcjonera reprezentacji Polski. Paulo Sousa z pewnością skorzysta z okazji i powoła 24-latka już na listopadowe zgrupowanie drużyny narodowej. Powołania mają zostać ogłoszone w ciągu najbliższych dni.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: „W domu nazywamy go Mateusz”. Rodzina Matty’ego Casha opowiedziała o emocjach związanych z ostatnimi wydarzeniami

Przydatność w reprezentacji

Matty Cash, kiedy już wdroży się do zespołu Paulo Sousy, nie powinien mieć problemu z wywalczeniem miejsca na prawym wahadle. Jaki plan na 24-latka ma selekcjoner reprezentacji Poski?

– Gracze, którzy często grają w Premier League, jak Bednarek, Klich czy właśnie Cash mogą kadrze dać bardzo dużo. Ta liga wymaga najwyższych umiejętności pod wieloma względami. Fizycznie jest bardzo trudna, ale przecież nie tylko pod tym względem – skomentował Paulo Sousa w rozmowie z „WP Sportowe Fakty”.

Spotkanie Sousy z Cashem

Przed kilkoma dniami Paulo Sousa spotkał się z Mattym Cashem w Ambasadzie RP w Londynie. Jakie odczucia miał Portugalczyk po rozmowie nie tylko z piłkarzem, ale i jego rodziną? Sousa przyznał, że w Cashu i jego najbliższych płynie polska krew.

– Te momenty, które spędziłem z nim i jego rodziną w Londynie… Widać było w tych ludziach dumę, że mają polskie korzenie. Oczywiście mówimy o korzeniach od strony mamy, ale tata i Matty też są zżyci, mocno przejęci tą polską kwestią. Zobaczyłem, że dla rodziny i dla samego piłkarza kwestia gry dla Polski to coś, do czego podchodzą z wielkim entuzjazmem – zdradził Paulo Sousa.

–  Zresztą, to samo ja i mój sztab widzieliśmy u polskich piłkarzy od początku naszej pracy tutaj. Gdy zaczęliśmy rozmowy przez zoom czy teamsy na przykład. Od nich wręcz biła chęć gry dla Polski, duma, że są częścią kadry. W Londynie to samo zobaczyłem u Casha. Zobaczyłem, że jego głowa i serce jest już z nami, z reprezentacją Polski – dodał.

Liczy się tylko język na boisku

Ostatnio w Polsce trwała także dyskusja na temat tego, czy zawodnik, który nie mówi w języku polskim, powinien móc grać w reprezentacji Polski. Swoje stanowisko w tej sprawie przekazał Paulo Sousa. Portugalczyk oczekuje od Casha wyłącznie dobrej postawy na boisku.

– Jak znam piłkarzy z naszej reprezentacji, to jestem pewien, że oni przyjmą go bardzo dobrze, że sprawią, że w tym zespole Matty poczuje się jak w domu. A reszta przyjdzie z czasem. Hymnu może się nauczyć na spokojnie, to samo z językiem, choć trzeba przyznać, że polski do łatwych nie należy. Natomiast najważniejszym językiem w tym przypadku, językiem, którego od niego oczekujemy, jest ten na boisku – oznajmił selekcjoner reprezentacji Polski.

źródło: wp sportowe fakty

„W domu nazywamy go Mateusz”. Rodzina Matty’ego Casha opowiedziała o emocjach związanych z ostatnimi wydarzeniami

Matty Cash otrzymał polskie obywatelstwo. Prawy obrońca Aston Villi będzie mógł reprezentować biało-czerwonych już podczas listopadowego zgrupowania kadry. Rodzina piłkarza zabrała głos w sprawie całego wydarzenia. – Syn bardzo poświęcił się tej sprawie. Jesteśmy z niego bardzo dumni – powiedzieli rodzice Casha.

Dumni z Matty’ego

Barbara Cash (z domu Tomaszewska) i Stuart Cash udzielili wywiadu portalowi „Łączy nas piłka”. Rodzice piłkarza Aston Villi wypowiedzieli się na temat przyznania obywatelstwa Matty’emu Cashowi. Rodzina zawodnika z Premier League jest bardzo dumna, że udało się dopiąć formalności.

– Moim zdaniem entuzjazm nie jest wystarczająco dużym słowem, by opisać to, co czuje teraz cała rodzina. Nasz syn rozwija swoją karierę w piłce nożnej, chciałby wkroczyć na poziom międzynarodowy i wkrótce będzie mógł grać dla Polski. Wszyscy jesteśmy bardzo mocno za tym. Nie możemy się doczekać, gdy wyjdzie na boisko w barwach reprezentacji. Czujemy naprawdę dużą ekscytację – powiedział Stuart Cash.

Historia rodziny

Pani Barbara Cash opowiedziała o swoich korzeniach i historii rodziny. Jej ojciec – Ryszard Tomaszewski miał ciekawą, ale też bardzo trudną drogę, aby ostatecznie znaleźć się w Anglii.

– Jestem bardzo dumna z naszych polskich korzeni. Mój tata urodził się w Polsce, w miejscowości Krakowice. Gdy był dzieckiem i miał cztery lata, cała jego rodzina – ze względu na pracę ojca, czyli mojego dziadka, w strukturach polskiej policji – została w trakcie drugiej wojny światowej zesłana na Syberię – opowiedziała Barbara Cash.

– Po wojnie wszyscy przenieśli się do południowej Afryki, gdzie żyli przez sześć lat. Następnie trafili do Anglii. Tutaj ojciec poznał moją matkę, też Polkę, urodzoną w Brańsku. Do Anglii przeniosła się w 1964 roku. Niedługo potem wzięli ślub. Babcia Matty’ego bardzo trzyma za niego kciuki. Dziadek na pewno byłby z niego dumny – dodała.

Jak się do niego zwracają?

Rodzina piłkarza zdradziła, jak na co dzień nazywają Matty’ego Casha. Okazuje się, że nikt w domu nie mówi do niego w ten sposób. Członkowie rodziny zwracają się do piłkarza Aston Villi per Mateusz, Mat lub Matthew.

– My tak naprawdę mówimy do niego Mat lub Mateusz, rzadziej Matthew. Nikt w domu nie nazywa go Matty. Taka wersja jego imienia przyjęła się w środowisku piłkarskim w okresie, gdy grał w Nottingham. Zaczęli go w ten sposób skrótowo określać w okołomeczowych materiałach i tak już zostało – zakończyła ciotka piłkarza, Teresa.

Źródło: Łączy nas piłka

Gianluca Di Marzio o przyszłości dwóch reprezentantów Polski. „Prawdopodobnie zagra w Premier League, ceni go Leicester City”

Gianluca Di Marzio udzielił wywiadu Przeglądowi Sportowemu. Włoski ekspert od rynku transferowego wypowiedział się na temat przyszłości Adama Buksy i Bartosza Bereszyńskiego. Według dziennikarza, Leicester City ceni umiejętności byłego napastnika Pogoni Szczecin, więc możliwe, że Polska będzie miała niedługo kolejnego reprezentanta w Premier League.

Gianluca Di Marzio to czołowy dziennikarz na świecie, jeśli chodzi o przekazywanie sprawdzonych informacji dotyczących rynku transferowego. Włoch w rozmowie z Przeglądem Sportowym wypowiedział się na temat dwóch reprezentantów Polski i ich przyszłości.

Czy Buksa trafi do Premier League?

Według autora książki „Grandhotel Calciomercato” Adam Buksa może niedługo zmienić otoczenie. Di Marzio przekazał w rozmowie z Przeglądem Sportowym, iż Leicester City ceni umiejętności Polaka.

– Wiem, że Paulo Sousa bardzo go ceni i wiem, że bardzo ceni go również Leicester City. Prawdopodobnie w przyszłości będzie kolejnym reprezentantem waszego kraju w Premier League – powiedział Gianluca Di Marzio.

Co z przyszłością „Beresia”?

Włoski dziennikarz wypowiedział się również na temat przyszłości Bartosza Bereszyńskiego. Media niedawno łączyły Polaka z Interem. Gianluca Di Marzio nie wyklucza, że prawy obrońca Sampdorii trafi do jednego z czołowych klubów ligi włoskiej.

– To prawdopodobne. Według mnie ma umiejętności, by grać w topowym klubie w Serie A – dodał.

Źródło: Przegląd Sportowy

Arkadiusz Milik kupił stadion swojego byłego klubu! Potężna inwestycja Polaka

Wielki ukłon Arkadiusza Milika w stronę byłego klubu! Spółka, której główną postacią jest polski napastnik wykupiła stadion Rozwoju Katowice. 27-latek jest głównym udziałowcem.

W przeszłości to właśnie w Katowicach Milik stawiał swoje pierwsze piłkarskie kroki. W Rozwoju trenował w sumie od szóstego roku życia, aż w końcu przeniósł się do Górnika Zabrze. Tam jego talent pokazał się znacznie szerzej.

Pomoc byłemu klubowi

To jednak właśnie Rozwojowi Milik wiele zawdzięcza. Sam często powtarzał, że kocha ten klub i traktuje go z sentymentem. Nic więc dziwnego, że zdecydował się na wykupienie stadionu, jednak… Rozwój obecnie na nim nie gra.

W 2019 roku katowicki klub musiał opuścić obiekt, gdyż nie było go stać na jego utrzymanie. Spółka Restrukturyzacji Kopalń, będąca właścicielem gruntu, nie była natomiast zainteresowana utrzymywaniem go w dobrym stanie. Z tego powodu stadion od kilku lat niszczeje.

Z pomocną dłonią wyszedł na szczęście Arkadiusz Milik, o czym poinformował portal katowice24.info. Według serwisu w poniedziałek podpisano akt notarialny sprzedaży terenu, na którym znajduje się stadion. To właśnie spółka, której głównym udziałowcem jest polski napastnik miała dokonać operacji. Na razie nie potwierdziła tego jednak SRK.

– Transakcja objęła prawo użytkowania wieczystego 11 działek o łącznej powierzchni 65 786 m kw. Do tego dochodzi 5 różnych budynków, które stanowiły zaplecze klubu Rozwój. Obecnie na większej części kupionego przez Milika terenu znajduje się niszczejący stadion z boiskiem i trybunami. Do tego dochodzi boisko treningowe i asfaltowe do piłki ręcznej – napisano na portalu.

Kompromitacja Lechii Gdańsk w Pucharze Polski. Arka Gdynia zaszydziła z odwiecznego rywala na Twitterze

Nie ma się co oszukiwać – Lechia Gdańsk skompromitowała się, przegrywając w spotkaniu z klubem z III ligi. Okazję do wyśmiania swojego odwiecznego rywala wykorzystała Arka Gdynia. Pomiędzy oboma klubami doszło do wymiany zdań na Twitterze.

Porażka Lechii

We wtorek zostały rozegrane w sumie 4 spotkania w ramach 1/16 finału Pucharu Polski. W większości tych pojedynków faworyci zrobili to, co do nich należało i awansowali do kolejnej fazy rozgrywek. Noga powinęła się natomiast ekstraklasowej Lechii Gdańsk, która przegrała z 3-ligowym Świtem Nowy Dwór 1:2.

Wymiana zdań

Okazji do zaszydzenia ze swojego odwiecznego rywala nie mogła odpuścić Arka Gdynia. Osoby odpowiedzialne za prowadzenie konta gdyńskiego klubu na Twitterze zamieściły kilka ciętych komentarzy.

Wymęczone zwycięstwo Arki

Zanim jednak przejdziemy do wspomnianych tweetów, to warto zaznaczyć, że tego samego dnia swoje spotkanie w Pucharze Polski rozgrywała Arka Gdynia. Arkowcy mierzyli się także z 3-ligowym klubem, Lechią Zielona Góra. Podopieczni Ryszarda Tarasiewicza co prawda wygrali to spotkanie, jednak jedyna bramka w tym spotkaniu padła dopiero w doliczonym czasie gry.

Wielkie wyróżnienie dla Mateusza Musiałowskiego! 18-latek zadebiutuje w Liverpoolu?

Mateusz Musiałowski zadebiutuje w pierwszej drużynie Liverpoolu?! Według dziennikarza zaufanego w sprawach „The Reds” 18-latek prawdopodobnie otrzyma szansę w najbliższym starciu z Preston. 

Obecnie młody piłkarz występuje w rezerwach Liverpoolu. Dla młodzieżówki gra z powodzeniem, systematycznie wybiega na boisko oraz zbiera sporo pochwał. Niebawem jego dyspozycję może docenić sam Jurgen Klopp.

Czas na debiut?

Musiałowski prawdopodobnie zagra w meczu 1/8 finału Pucharu Ligi Angielskiej przeciwko Preston North End. O możliwym występie utalentowanego nastolatka poinformował James Pearce, dziennikarz dobrze poinformowany w sprawach Liverpoolu.

18-latek regularnie grywa w drużynie U23 „The Reds”, jednak ostatnio zabrakło go w kadrze meczowej. To samo tyczy się Jamesa Balagiziego, Kaide Gordona, Tylera Mortona czy Conora Bradleya. Według Pearce’a wszyscy ci zawodnicy mogą znaleźć się w kadrze seniorskiego zespołu na mecz z Preston.

Musiałowski jest związany z Liverpoolem od sierpnia 2020 roku. Niedawno podpisał z klubem pierwszy profesjonalny kontrakt. Na jego mocy związał się z angielskim gigantem do czerwca 2024 roku. W tym sezonie rozegrał 11 meczów w drużynie U23. Strzelił w nich trzy gole.

Mattias Johansson wbija szpilkę Michniewiczowi. „Nie wiem, dlaczego zostałem odsunięty”

W niedzielę Legia Warszawa przegrała z Piastem Gliwice (1-4), zaś dzień po meczu zwolniony został Czesław Michniewicz. Na to spotkanie z drużyną z powodów pozasportowych nie pojechał Mattias Johansson. Szwed w rozmowie z mediami w mocnych słowach skomentował całą sytuację. 

Przypomnijmy, że do Gliwic oprócz Johanssona nie pojechali także: Lirim Kastrati, Lindsay Rose oraz Jurgen Celhaki. Według wielu informacji Michniewicz miał odsunąć wspomnianych zawodników od składu za „niesubordynację”.

Więcej:

Napięta atmosfera w Legii Warszawa. Michniewicz odsunął 4 zawodników od składu

„Nie chciał ze mną rozmawiać”

Takie postępowanie trenera tylko podsycało plotki o trudnej atmosferze w Legii. Pojawiało się mnóstwo doniesień o libacjach organizowanych przez piłkarzy oraz generalnie trudnej relacji Michniewicza ze swoimi podopiecznymi.

Teraz kiedy kurz po zwolnieniu szkoleniowca nieco opada, na jaw wychodzą nowe fakty. Jeden z odsuniętych przez od składu piłkarzy, a więc Mattias Johansson zabrał głos. Na łamach „Fotbollskanalen” opowiedział o tym incydencie.

– Właściwie nie wiem, dlaczego zostałem odsunięty. Trener nie chciał ze mną rozmawiać przed meczem. To była decyzja szkoleniowca, nie dostałem jednak żadnego wyjaśnienia. Wszyscy pominięci szukaliśmy trenera i chcieliśmy z nim porozmawiać. Ale on nie chciał. Potem przyjechaliśmy na trening w poniedziałek i wtedy okazało się, że został zwolniony. Nie wiem, może trochę spanikował. Był pod presją, być może szukał kozłów ofiarnych – stwierdził Szwed.

– W poniedziałek odbyliśmy pierwsze wspólne zajęcia. Szkoleniowiec Marek Gołębiewski dobrze radził sobie wcześniej w drużynie rezerw i ma jasne wyobrażenie o tym, jak chce grać. Wydaje się być dobrym trenerem i człowiekiem, więc teraz patrzę tylko pozytywnie w przyszłość. Mamy dużo pracy, jak dotąd nie idzie nam w lidze – dodał.

– Czy ten incydent ma wpływ na moją przyszłość w klubie? Nie, wcale. Rozmawiałem z dyrektorem sportowym o tym, co się stało. Powiedział tylko, że musi uszanować decyzję trenera, nie wiedział też, dlaczego tak się stało. Klub jest świetny. Wszystko jest super profesjonalne, a fani są niesamowici. Czuję się tu naprawdę dobrze – podsumował Johansson.

Nowe fakty ws. imprez zawodników Legii. Klub przeprowadził śledztwo

Legia przeprowadziła śledztwo w sprawie oskarżeń o obecność w klubie pijackiej grupy zawodników. Portal „Interia” przedstawił fakty, które zdołano do tej pory ustalić.

Przypomnijmy, że atmosfera w Legii jest obecnie bardzo napięta. W poniedziałek doszło do zwolnienia Czesława Michniewicza, zaś Wojciech Kowalczyk stwierdził, że w klubie utworzyła się niesforna grupa piłkarzy.

– Legii jest pijacka grupa. Tego się już nie da ukryć, o tym mówią wszyscy. Po Leicester tak świętowali, że z Lechią nie mieli siły grać. Wśród nich jest jeden zawodnik, który grał dzisiaj w Gliwicach – stwierdził w programie „Liga Minus” były piłkarz. 

Śledztwo

Słowa „Kowala” wywołały burzę w mediach społecznościowych, ale i nie tylko. Okazuje się, że Legia postanowiła sprawdzić te oskarżenia. Klub przeprowadził więc śledztwo, zaś o szczegółach poinformował Michał Białoński z „Interii”.

Z ustaleń dziennikarza wynika, że nic takiego nie miało miejsca. Owszem, była impreza, aczkolwiek wszystko odbyło się za zgodą klubowych działaczy.

Białoński podał, że kiedy 25 lipca Abu Hanna otrzymał zaproszenie na grilla nad Zalewem Zegrzyńskim od Mattiasa Johanssona. Miało to miejsce dzień po tym, kiedy Rumun doznał kontuzji w meczu z Wisłą Płock (1-0). Czesław Michniewicz zezwolił na to spotkanie, biorąc pod uwagę fakt, że Szwed także był wówczas kontuzjowany. Na grillu zjawił się także Lindsay Rose.

– To była moja jedyna wizyta nad Zalewem Zegrzyńskim, spędziłem tam raptem cztery godziny – cytuje Johanssona portal „Interia”, który miał udzielić tej wypowiedzi w czasie przesłuchania przez klub.

Oprócz wspomnianej trójki w spotkaniu mieli wziąć udział: Josip Juranović (sprzedany później do Celticu), Marco Vesović (sprzedany później do Qarabagu) oraz Janusz Gol wraz z córką. Legia dodatkowo miała sprawdzić, czy żaden z jej zawodników nie ma wynajętego mieszkania nad Zalewem, gdzie miały się odbywać domniemane libacje. Klub zapewnia, że upewnił się, iż nic takiego nie miało miejsca.

Nie ma wyników, nie ma pieniędzy. Legia Warszawa może stracić grube miliony

Słabe występy piłkarzy Legii Warszawa w tym sezonie na rodzimym podwórku mogą przynieść nie tylko negatywne skutki w aspekcie sportowym (potencjalny brak kwalifikacji do europejskich pucharów), ale także finansowym. Jeśli mistrzowie Polski nie powędrują w górę tabeli polskiej Ekstraklasy, to ucierpi na tym mocno klubowa kasa.

Sinusoidalna forma

Ciężko jednoznacznie ocenić, czy trwający sezon w wykonaniu Legii należy uznać za udany, czy może wręcz przeciwnie. Z  jednej strony Legioniści znakomicie poradzili sobie w kwalifikacjach do europejskich pucharów i podtrzymali ten trend w fazie grupowej. Po trzech kolejkach zmagań w Lidze Europy Wojskowi są liderami swojej grupy i mają duże szanse na grę w pucharach na wiosnę.

Z drugiej jednak strony stoją fatalne wyniki w Ekstraklasie. Pod wodzą Michniewicza Polacy rozegrali 10 spotkań i aż 7 z nich zakończyło się porażką. Po ostatniej klęsce przeciwko Piastowi miarka się przebrała i Dariusz Mioduski zdecydował się zwolnić Czesława Michniewicza.

Kasa od UEFA

Przez ostatnie lata Legia miała problem, by zakwalifikować się do fazy grupowej europejskich pucharów, co wiąże się z brakiem dodatkowych wpływów finansowych od UEFA. W tym sezonie wygląda to już zdecydowanie lepiej. Na samej grze w kwalifikacjach do klubowej kasy Legii wpłynęło 5,082 mln euro. W fazie grupowej Ligi Europy Legioniści wygrali dwa mecze, za co otrzymali od UEFA w sumie 1,26 mln euro. Łącznie daje to ponad 6 milionów od europejskiej federacji piłkarskiej.

Mniej pieniędzy za grę w Ekstraklasie?

Dziennikarze portalu „WP Sportowe Fakty” wyliczyli, ile może kosztować Legię fatalna postawa na rodzimych boiskach. Na obecną chwilę (15. miejsce w ligowej tabeli) klub ze stolicy straciłby ponad 16,5 mln złotych! Co prawda ciężko sobie wyobrazić, by Boruc i spółka zakończyli ligową rywalizację w dole tabeli, jednak szanse na mistrzostwo są już praktycznie iluzoryczne.

Czas zacząć punktować

Podsumowując, Legia musi zacząć grać i punktować w Ekstraklasie na miarę swoich możliwości. Poza powyższymi stratami finansowymi w Ekstraklasie mogą do tego dojść także przyszłosezonowe straty z powodu braku gry w europejskich pucharach. Wspomnieliśmy, że w obecnej kampanii Legia zarobiła na grze w pucharach ponad 6 mln złotych, szkoda by taka suma miała przepaść w przyszłym roku.

źródło: wp sportowe fakty

Matty Cash z polskim obywatelstwem! Piłkarzowi pogratulował nawet Andrzej Duda

Matty Cash, Cezary Kulesza, a nawet Andrzej Duda potwierdzili nadanie obywatelstwa piłkarzowi Aston Villi. Prezydent kraju pogratulował 24-latkowi na Twitterze, z kolei sam piłkarz podziękował prezesowi PZPN za okazaną pomoc.

Już śmiało można powiedzieć, że dziś zakończyła się trwająca dobrych kilka tygodni saga związana z Mattym Cashem i przekazaniem mu polskiego paszportu. 24-letni piłkarz dzięki uzyskaniu polskiego obywatelstwa może już wystąpić w barwach reprezentacji Polski. Na zakończenie procesu czekał nie tylko sam piłkarz, ale także selekcjoner Paulo Sousa, który chciał miał 24-latka do dyspozycji już podczas najbliższego, listopadowego zgrupowania reprezentacji Polski.

Spotkanie prezydenta z Cezarym Kuleszą

W ostatnich dniach w mediach zaczynały wypływać informacje nt. nagłego przyspieszenia procesu nadawania obywatelstwa Matty’emu Cashowi. Według wcześniejszych doniesień na prezesa PZPN miał mocno naciskać selekcjoner reprezentacji Polski, Paulo Sousa, który zresztą spotkał się z Cashem w miniony weekend. W związku z tym zapowiadano, że Cezary Kulesza spotka się w tej sprawie z prezydentem Andrzejem Dudą i tak też się stało.

Szczęśliwy Matty Cash

W poniedziałkowe popołudnie oficjalnie potwierdzone zostało przekazanie polskiego paszportu Matty’emu Cashowi. Zawodnik Aston Villi zamieścił wpisy na Instagramie oraz Twitterze, wszystkie w języku polskim. Z wiadomości jasno wynika, że zawodnik bardzo cieszy się z powodu zakończonego procesu przyznawania polskiego paszportu.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Matty Cash (@mattycash622)

Gratulacje od Andrzeja Dudy

Słowa gratulacji przekazał także prezydent Polski, Andrzej Duda. Głowa państwa przekazała, że w piątek doszło do spotkania z Cezarym Kuleszą. Prezydent pogratulował samemu piłkarzowi.

Kulesza dziękuje

Informację dotyczącą piątkowego spotkania potwierdził także Cezary Kulesza. Prezes PZPN w swoim tweecie podziękował prezydentowi oraz wyraził zadowolenie z tego powodu, że piłkarz będzie do dyspozycji selekcjonera już w listopadzie.

„Marek Gołębiewski nie jest trenerem tymczasowym”. Dyrektor sportowy Legii Warszawa zabrał głos po zwolnieniu Czesława Michniewicza

Radosław Kucharski wypowiedział się na temat zmiany szkoleniowca w Legii Warszawa. Dyrektor sportowy mistrzów Polski zapowiedział, że zrobi wszystko, co w jego mocy, aby Marek Gołębiewski pracował z pierwszym zespołem jak najdłużej.

Nowy trener w ekipie mistrzów Polski

Marek Gołębiewski objął Legię Warszawa po zwolnieniu Czesława Michniewicza. Dyrektor sportowy Wojskowych sprecyzował, że były szkoleniowiec rezerw CWKS-u nie jest trenerem tymczasowym. Nowy trener podpisał kontrakt do końca czerwca 2022 roku.

– Marek Gołębiewski nie jest trenerem tymczasowym. Podpisaliśmy kontrakt do czerwca 2022 roku, czyli do końca sezonu. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby pomóc trenerowi tak, by pracował z pierwszym zespołem jak najdłużej – zapowiedział dyrektor sportowy warszawiaków.

Rozstanie z Michniewiczem

Radosław Kucharski dodał również, że rozstanie z Czesławem Michniewiczem przebiegło z klasą. Dyrektor Legii zapowiedział, że klub wciąż chce walczyć o tytuł mistrza Polski, choć wie, że w tym sezonie będzie to bardzo trudne.

– Rozstaliśmy się z trenerem Czesławem Michniewiczem z klasą. Dostał od nas propozycje co do rozstania formalnego, musi się do niej ustosunkować. Chcemy wciąż walczyć o mistrzostwo Polski. W tym sezonie nie będzie to proste, ale wierzę, że jest to możliwe – przyznał Radosław Kucharski.

– W moim słowniku i życiu nie znam słów porażka czy nie da się. Zawsze wierzę w sukces. Jestem w tym klubie od 2008 roku, od 2013 roku odpowiadam za proces transferowania piłkarzy, mamy od tego czasu siedem tytułów na koncie. I w tym sezonie też wierzę, że jednak się uda – podsumował.

Źródło: Legia.net

Czy Solskjaer przetrwa w Manchesterze United? Wypłynęło nazwisko kandydata na jego miejsce

Władze Manchesteru United wciąż nie podjęły decyzji ws. przyszłości Ole Gunnara Solskjaera. Według Fabrizio Romano, Antonio Conte jest gotowy do objęcia Czerwonych Diabłów. Na razie jednak nie otrzymał żadnej oficjalnej oferty od klubu z Old Trafford.

Obniżka formy i blamaż w Bitwie o Anglię

Manchester United wpadł w dość spory dołek. Czerwone Diabły w ostatnich czterech kolejkach Premier League zanotowali tylko jeden punkt. Na domiar złego ich odwieczny rywal – Liverpool, pokonał ich ostatnio aż 5:0. Bardzo możliwe, iż taka sytuacja zmusi właścicieli Manchesteru United do zmiany szkoleniowca.

Rozmowy w gabinetach Old Trafford

Fabrizio Romano informuje, że decyzje w tym temacie jeszcze nie zapadły. Władze United zastanawiają się nad daniem Norwegowi jeszcze jednej szansy. Drugą opcją jest zwolnienie. W związku z tym pojawiły się nazwiska, które mogłyby objąć Czerwonych Diabłów.

Znany kandydat na miejsce Solskjaera

Według Fabrizio Romano Manchester United kontaktował się z Antonio Conte. Sam Włoch ma być podobno zainteresowany objęciem klubu z Old Trafford. Na razie nie otrzymał jednak żadnej oficjalnej oferty.


TROLLNEWSY I MEMY

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.