NEWSY I WIDEO

Piłkarz Ekstraklasy pierwszym transferem Widzewa. Początek nowej ery klubu

Widzew Łódź rozpoczął transferową ofensywę z mocnym akcentem. Według doniesień portalu Meczyki.pl, Sebastian Bergier przeniesie się z GKS-u Katowice do zespołu z al. Piłsudskiego. 25-latek zostanie tym samym pierwszym nabytkiem łodzian w erze Roberta Dobrzyckiego.

Nowa era w klubie z Łodzi

Fani Widzewa od tygodni wypatrywali wieści transferowych, ale mało kto spodziewał się, że pierwszy ruch dotyczyć będzie zawodnika z polskiego podwórka. Po zmianie właściciela spekulowano, że klub skupi się na rynku zagranicznym. Tymczasem wybór padł na najlepszego polskiego napastnika PKO BP Ekstraklasy w bieżącym sezonie.

Bergier zdobył dziewięć bramek i dorzucił dwie asysty. Stał się kluczową postacią w beniaminku z Katowic. Według Tomasza Włodarczyka nowy dyrektor sportowy Widzewa, Mindaugas Nikolicius, od początku swojej pracy w Łodzi intensywnie analizował krajowy rynek.

Szybko uznał, że Bergier idealnie pasuje do profilu zawodnika, jakiego klub potrzebuje, by wykonać jakościowy krok naprzód.

Rozmowy trwały kilka tygodni i zakończyły się sukcesem. Jak informują Meczyki, porozumienie zostało już osiągnięte, a transfer ma zostać sfinalizowany jeszcze w tym tygodniu. To jednak dopiero początek, bo latem w Widzewie szykuje się prawdziwa kadrowa rewolucja.

Co ważne, pozyskanie Bergiera nie zamyka drzwi dla Mariusza Stępińskiego. Według wspomnianego źródła były reprezentant Polski również znajduje się blisko podpisania kontraktu.

Po odejściu dotychczasowego właściciela, Widzew przeszedł poważną transformację. Nowy właściciel, nowy trener Željko Sopić, nowy dyrektor sportowy – teraz przyszedł czas na nowe twarze w szatni.

Źródło: Meczyki.pl

Szczęsny zwleka z decyzją ws. kontraktu w Barcelonie. Odejdzie po sezonie?

Przed Wojciechem Szczęsnym jedno z najtrudniejszych rozstrzygnięć w karierze. Jego kontrakt z FC Barceloną obowiązuje tylko do końca obecnego sezonu. Polak ma jednak na stole propozycję przedłużenia współpracy o kolejne dwa lata. Wciąż nie podjął decyzji, a jego wypowiedzi sugerują, że wybór nie będzie prosty ani oczywisty.

Co dalej ze Szczęsnym?

Jeszcze niedawno bramkarz wydawał się niezachwianym punktem drużyny Hansiego Flicka. Jednak końcówka sezonu, powrót Marca-André ter Stegena oraz osobiste dylematy sprawiły, że temat przyszłości Szczęsnego w Katalonii stał się otwarty.

– Nie ukrywam, że mam ofertę przedłużenia kontraktu o dwa lata, ale muszę zdecydować wraz z rodziną, co jest dla nas najlepsze. Nasze życie nie kręci się tylko wokół Wojtusia. Tak było przez ostatnie paręnaście lat, ale myślę, że jestem to winny rodzinie i żonie, abyśmy takie decyzje podejmowali razem – powiedział 34-latek po El Clasico, w którym Barcelona pokonała Real Madryt 4:3.

Trudny moment Polaka

Portal Relevo sugeruje, że Polak nie jest już tak pewny swojej przyszłości, jak jeszcze kilka tygodni temu. W artykule wskazują na jego zachowanie po meczu z Realem – pełne spokoju, lecz zdradzające wewnętrzny niepokój.

„Za spokojną i palącą pozą Szczęsnego kryje się bramkarz, który przeżywa ciężkie chwile. I który wątpi, czy zostanie. Szczęsny zaliczył 28 występów w ciągu zaledwie czterech miesięcy. Z tego powodu był niejednoznaczny co do swojej przyszłości” – skomentowali.

Dziennikarze zwracają również uwagę na brak spójności komunikatów płynących z klubu. Z jednej strony Hansi Flick podkreślał, że Szczęsny wyraża chęć pozostania, z drugiej jednak zastrzegł, że ostateczna decyzja leży po stronie dyrektora sportowego. Sam zawodnik daje z kolei do zrozumienia, że decyzję uzależnia od życia rodzinnego.

Wraz z powrotem do pełni zdrowia przez Ter Stegena zmienia się także hierarchia w bramce Barcy. Szczęsny może w przyszłym sezonie pełnić rolę zmiennika Niemca. Odejście Inakiego Peni tylko pozornie ułatwia sytuację, ale Polak wciąż będzie musiał zaakceptować mniejszą rolę niż dotąd.

„Chociaż obaj mają dobre relacje, które nawet przenieśli poza boisko, to powrót kapitana zmienia role w szatni” – czytamy w Relevo.

Barcelona do końca sezonu zmierzy się jeszcze z Espanyolem (15 maja), Villarrealem (18 maja) i Athletikiem (24 maja).

Źródło: Relevo, Sport.pl

Derby miasta w ogniu rac i fajerwerków. Kibice u naszych sąsiadów dali mocny popis [WIDEO]

To był wieczór, który kibice Slavii Praga zapamiętają na długo. Nie tylko z powodu zwycięstwa nad Spartą (2:1), ale przede wszystkim ze względu na pokaz, jaki przygotowali fani gospodarzy.

Zwycięstwo w derbach dla Slavii

Sobotnie starcie miało oczywiście derbowy wymiar. To Sparta jako pierwsza objęła prowadzenie po trafieniu Tomasa Chorego. Jednak gospodarze odrobili straty za sprawą Albiona Rrahmaniego. Decydujący cios zadał z kolei Oscar Dorley.

Slavia już zapewniła sobie mistrzostwo Czech, a Sparta wciąż walczy o drugie miejsce, które gwarantuje udział w eliminacjach Ligi Mistrzów. Teraz musi jednak spoglądać na wyniki Banika Ostrawa i Viktorii Pilzno.

Pirotechniczny spektakl

Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem najwierniejsi kibice Slavii zadbali o atmosferę godną derbów. Trybuna za jedną z bramek eksplodowała czerwonym światłem rac. W górę poleciały też fajerwerki.

Oprawa nie należała do najbardziej skomplikowanych technicznie, ale jej efekt wizualny był imponujący. W związku z tym nagranie z pokazem Czechów szybko zdobyło popularność w internecie.

Źródło: X

Niepewna przyszłość Wojciecha Szczęsnego. „Większość decyzji w moim domu podejmuje żona”

Wciąż nie wiadomo, czy w przyszłym sezonie Wojciech Szczęsny będzie jeszcze aktywnym piłkarzem. 35-latek wypowiedział się na ten temat po niedzielnym El Clasico.

W sierpniu ubiegłego roku Wojciech Szczęsny ogłosił zakończenie kariery. Jego emerytura nie trwała jednak długo. Już na początku października wrócił do gry w piłkę. Podpisał wtedy kontrakt z FC Barceloną do końca sezonu 2024/2025.




Pierwsze tygodnie Szczęsnego w Barcelonie nie wyglądały najlepiej. Polski golkiper nie mógł liczyć na grę. W bordowo-granatowych barwach zadebiutował na początku 2025 roku. Polak relatywnie szybko przekonał do siebie Hansiego Flicka i nie oddał miejsca w wyjściowym składzie. Postawa Szczęsnego była na tyle dobra, że w hiszpańskich mediach szybko zaczęło mówić się o przedłużeniu umowy polskiego bramkarza.

Wciąż nie wiadomo jednak, jaka przyszłość czeka Wojciecha Szczęsnego. Nie wiadomo, czy będzie on kontynuował piłkarską karierę w przyszłym sezonie. Rąbka tajemnicy uchylił po niedzielnym El Clasico. W rozmowie z „Canal+” przyznał, że otrzymał od FC Barcelony ofertę 2-letniego kontraktu. Na ten moment nie wie jednak, czy zgodzi się na kontynuowanie gry w piłkę.




– Nie wiem. Ja nie ukrywam, że mam ofertę przedłużenia kontraktu o dwa lata, ale muszę zdecydować wraz ze swoją rodziną, co jest dla nas najlepsze. Życie naszej rodziny nie kręci się już tylko wokół Wojtusia. Myślę, że jestem winny to swojej rodzinie, żonie, żebyśmy takie decyzje podejmowali razem, więc po prostu ja jeszcze nie zdecydowałem – wyznał Wojciech Szczęsny.

– Większość decyzji w moim domu podejmuje żona i się tego w ogóle nie wstydzę. Te związane z piłką nożną raczej podejmowałem ja, ale to jest taka sytuacja niestandardowa, w której byliśmy nastawieni, że przyjeżdżamy tutaj na rok i próbujemy spełniać marzenia, a potem wracamy do gry w golfa. Szczerze mówię, że nie wiem. Zdecyduję w najbliższych tygodniach. Bo to też jest logistyka wokół szkoły, przeprowadzki znowu i tak dalej. Na dzień dzisiejszy pozwól mi się cieszyć po prostu tym, co się stało i nie myśleć o tym, czy ja tu zostanę, czy nie – podsumował 35-latek.

Lech przed Rakowem w tabeli, ale nie w wyliczeniach. „Medaliki” nadal faworytem do mistrzostwa Polski

Im bliżej końca sezonu, tym sytuacja w Ekstraklasie staje się dynamiczniejsza. Paweł Mogielnicki z portalu 90minut.pl ponownie wyliczył szanse na mistrzostwo Polski. Tym razem dotyczą one już tylko Lecha Poznań i Rakowa Częstochowa.




W miniony weekend Raków przegrał z Jagiellonią (1-2), co skrzętnie wykorzystał Lech Poznań. „Kolejorz” wygrał z Legią Warszawa (1-0), dzięki czemu na finiszu sezonu wyprzedził rywali o jeden punkt w tabeli.

Roszady

Jeszcze przed starciem, szanse Lecha na mistrzostwo Polski oceniano na 22,9 proc. Paweł Mogielnicki zaktualizował swoje predykcje i teraz „Kolejorz” ma już 49,7 proc. szans. Nadal jednak wyżej oceniany jest Raków – 50,3 proc.

Do końca sezonu pozostały zaledwie dwie kolejki. Lecha czeka najpierw wyjazd na mecz z GKSem Katowice, a następnie spotkanie z Piastem Gliwice przy Bułgarskiej.




Raków z kolei najpierw pojedzie do Kielc na starcie z Koroną. Sezon zakończy natomiast meczem z Widzewem Łódź przed własną publicznością.

Gigantyczna kontrowersja po El Clasico. Niewytłumaczalne słowa z pokoju VAR, podczas analizy gola Fermina Lopeza [WIDEO]

W Hiszpanii wciąż jest gorąco wokół sędziów. Kolejnych kontrowersji dostarczyło ostatnie El Clasico. Tym razem szokujące słowa padły w pokoju VAR.




FC Barcelona wygrała w niedzielę czwarte El Clasico w bieżącym sezonie. Tym razem Blaugrana pokonała Real Madryt 4-3. Poza wieloma golami, spotkanie obfitowało także w masę kontrowersji.

„Całe szczęście”

Największe oburzenie wzbudziło anulowanie gola Fermina Lopeza na 5-3. Konkretnie jednak chodziło o to, co nagrały mikrofony w pokoju VAR. Nagrano, jak niezidentyfikowana osoba mówi „Całe szczęście”.

Nagranie opublikowała Hiszpańska Federacja Piłki Nożnej (RFEF). Wspomniany fragment nie został jednak najpewniej przeoczony, bo próbowano go przemilczeć.




Mimo kontrowersji mogliśmy poznać tok myślenia sędziego Hernandeza Hernandeza. Inna sprawa, czy decyzja była słuszna. Według „Archivo VAR” gol Lopeza powinien zostać uznany, bo ręka była przypadkowa.

– Tak piłka, uderzyła w rękę, a miała wyjść… Pokażcie mi szerokie ujęcie, żebym zobaczył całą akcję i jej koniec. Okej, ręka jest w górze, ewidentnie. Anuluję gola – tłumaczył natomiast Hernandez.

Gholizadeh o bramce z Legią. „To była naprawdę ładna bramka”

Lech Poznań wykonał kolejny ważny krok w walce o mistrzostwo Polski. W hitowym starciu przy Łazienkowskiej Kolejorz pokonał Legię Warszawa 1:0, a bohaterem wieczoru został Ali Gholizadeh, który strzelił jedynego gola. Po meczu Irańczyk nie ukrywał swojej radości i przekonania, że Lech jest na dobrej drodze do tytułu.

Gol na wagę zwycięstwa

Spotkanie na stadionie Legii nie należało do najłatwiejszych. Przez sporą część spotkania gospodarze byli stroną dominującą, jednak to Lech potrafił wykorzystać swoją kluczową sytuację. W 74. minucie Ali Gholizadeh precyzyjnym strzałem pokonał bramkarza Wojskowych.

Dzięki tej wygranej Kolejorz zbliżył się do mistrzostwa Polski. Zespół Nielsa Frederiksena wykorzystał potknięcie Rakowa Częstochowa, który przegrał z Jagiellonią Białystok.

Gholizadeh po meczu

Po końcowym gwizdku bohater spotkania pojawił się przed kamerami CANAL+ i nie krył radości z kluczowego trafienia.

– Tak naprawdę, takie gole zawsze sprawiają radość. To była naprawdę ładna bramka. Jestem bardzo szczęśliwy ze zdobycia trzech punktów, które są dla nas naprawdę ważne – przyznał Ali Gholizadeh.

Irańczyk podkreślił, że Lech nie może jeszcze świętować, ale jest pełen wiary w końcowy sukces.

– Mamy dwa bardzo ważne mecze, musimy je wygrać i wierzę, że na koniec zostaniemy mistrzem Polski – dodał strzelec zwycięskiego gola.

Dzięki wygranej w Warszawie Lech Poznań został liderem i ma wszystko w swoich rękach. W dwóch ostatnich kolejkach Kolejorz zagra z GKS-em Katowice i Piastem Gliwice.

Źródło: Legia.net, CANAL+

Kozubal o meczu z Legią. „Kluczowe znaczenie miały aspekty mentalne”

Lech Poznań pokonał Legię Warszawa i zdecydowanie zbliżył się do mistrzostwa Polski. Po spotkaniu w stolicy Polski Antoni Kozubal odpowiedział na kilka pytań dziennikarzy CANAL.

Wygrana w Warszawie

Kolejorz męczył się przez większość spotkania, ale ostatecznie wykorzystał potknięcie Rakowa z Jagiellonią i wygrał z Legią 1:0. Strzelcem jedynej bramki był Ali Gholizadeh.

Po spotkaniu Antoni Kozubal pojawił się przed kamerami CANAL i opowiedział o swoich przemyśleniach po spotkaniu z Wojskowymi.

– To był mój pierwszy raz na stadionie Legii. Mówiło się o tym, że panuje tu niesamowita atmosfera. Myślę, że kluczowe znaczenie miały aspekty mentalne, ale gdybyśmy nie grali naszej piłki, to nic by z tego nie wyszło – powiedział, cytowany przez portal legia.net.

– Oczekiwaliśmy, że będziemy jeszcze bardziej kontrolować grę. Myślę, że było dużo niepotrzebnych strat, pojawiły się niekontrolowane przez nas momenty. Wyobrażaliśmy sobie, że będziemy lepiej funkcjonowali w pierwszej połowie – dodał.

Kozubal wypowiedział się także na temat swoich marzeń. Młody piłkarz Kolejorza postawił zdecydowanie na rozwój i zdobycie mistrzostwa Polski.

– Moim większym marzeniem od zdobycia Złotej Piłki jest stawanie się lepszym człowiekiem niż piłkarzem z dnia na dzień. Kolejnym celem jest zdobycie mistrzostwa – podsumował.

Źródło: Legia.net, CANAL+

Skandaliczne sędziowanie w El Clasico. Sędziowie popełnili kilka kluczowych błędów

Ostatnie w tym sezonie El Clasico zagwarantowało kibicom masę emocji. Niestety, w tym wszystkim pogubili się sędziowie, którzy popełnili kilka poważnych błędów.




Co to był za mecz! Pomimo długiego i wyczerpującego sezonu piłkarze FC Barcelony i Realu Madryt zagwarantowali dziś kibicom niesamowite widowisko. Intensywność, piękne akcje, zwroty akcji i w sumie aż 7 bramek! Ostatecznie po zwycięstwo sięgnęła FC Barcelona, która wygrała wynikiem 4:3. Dla Barcy 2 gole strzelił Raphinha, a po 1 zdobyli Eric Garcia i Lamine Yamal. Z kolei dla Realu wszystkie 3 gole zdobył Kylian Mbappe.

Kontrowersje sędziowskie

Niestety, sędziowanie w dzisiejszym klasyku było poniżej wszelkiej krytyki. Najlepiej niech o tym świadczy fakt, że hiszpańscy eksperci z „Archivo VAR” ocenili występ sędziego Hernandeza Hernandeza na ocenę „0”. Eksperci regularnie wystawiają oceny wszystkim hiszpańskim sędziom w skali 1-10, a teraz już w zasadzie 0-10.

Faul przed golem Mbappe

Pierwszy błąd zdaniem „Archivo VAR” dotyczy drugiej bramki dla Realu Madryt. Zdaniem hiszpańskich ekspertów, przed zdobyciem bramki faulowany przez Federico Valverde był Lamine Yamal. W tej sytuacji sędzia nie dopatrzył się przewinienia.

Faul na Ferranie

Drugi błąd ponownie wystąpił w 1. części gry, tym razem już przy wyniku 3:2 dla FC Barcelony. Na wolne pole został wypuszczony Ferran Torres, po zwarciu z Aurelienem Tchouamenim padł na ziemię tu przed polem karnym. W tej sytuacji Francuz otrzymał żółtą kartkę. Zdaniem „Archivo VAR”, za ten faul piłkarz Realu powinien wylecieć z boiska.




Ręka Tchouameniego

Kolejny błąd wzbudził chyba najwięcej kontrowersji. Dotyczy to sytuacji z końcówki meczu, kiedy po strzale Ferrana Torresa piłka trafiła w rękę Tchouameniego. Sędzia nie stwierdził, by miało to być zagranie nieprzepisowe. „Archivo VAR” twierdzi jednak, że Barcelonie należał się rzut karny.


źródło: BarcaInfo, Archivo VAR

Wyliczono szanse Rakowa, Lecha i Jagiellonii na mistrzostwo. Faworyt pozostaje niezmienny

Ekstraklasa znajduje się obecnie w decydującej fazie. Walka o mistrzostwo trwa, a Paweł Mogielnicki z 90minut.pl wyliczył szansę poszczególnych drużyn. Największy procent uzyskał Raków Częstochowa.




W sobotę obecny mistrz, Jagiellonia Białystok, pokonała faworyta do tegorocznego tytułu – Raków. Podopieczni Adriana Siemieńca wygrali na wyjeździe 2-1. Już w niedzielę potknięcie „Medalików” może wykorzystać Lech Poznań, który podejmie Legię Warszawa.

Zdecydowany faworyt

Mimo porażki, to wciąż Raków zdaje się być głównym kandydatem do wygrania mistrzostwa Polski. Paweł Mogielnicki z portalu 90minut.pl wyliczył, że „Medaliki” mają aż 77 proc. szans na końcowy sukces.




Szanse Lecha wyliczył z kolei na 22,9 proc. Jagiellonia na obronę tytułu sprzed roku ma zaledwie 0,06 proc.

FOT: Foto: Jakub Ziemianin / Raków Częstochowa

Mecz rekordów Alexandra Sorlotha! A to wszystko przeciwko byłemu klubowi

Alexander Sorloth strzelił 4 gole w jednej połowie, pobijając tym samym kilka rekordów. A wszystko to przeciwko swojemu dawnemu klubowi, Realowi Sociedad.




Na sobotni wieczór zaplanowano niezwykle emocjonujące starcie między Atletico Madryt a Realem Sociedad w 35. kolejce Laliga. Po pierwszej połowie gospodarze prowadzili już 4:0. Wszystkie bramki zdobył Alexander Sorloth. Licząc czas od początku meczu, zajęło mu to zaledwie 30 minut! Przypomnijmy, że Norweg występował w Realu Sociedad w latach 2021-2023.

Najwcześniejszy hat-trick

We wspomnianym meczu Alexander Sorloth pobił kilka ciekawych rekordów strzeleckich. Przede wszystkim jego 3 pierwsze gole są najszybszym zdobytym hat-trickiem w historii LaLiga, licząc czas od startu meczu. Według „MisterChipa” potrzebował na to zaledwie 10 minut i 46 sekund.

Najszybszy hat-trick

Kolejny rekord? Najszybszy hat-trick w LaLiga od 1995 roku, licząc czas między pierwszą, a trzecią zdobytą bramką. Sorlothowi zajęło to 3 minuty i 57 sekund. Jednocześnie jest to najszybszy hat-trick w historii Atletico Madryt, podaje „MisterChip”.

4 gole w 1. połowie

Kolejny rekord dotyczy już nie hat-tricka, a zdobycia 4 bramek. A mianowicie, Alexander Sorloth został drugim piłkarzem w historii, który strzelił 4 gole w pierwszej połowie meczu LaLiga! „MisterChip” donosi, że pierwszym był Mundo, który dokonał tego w 1941 roku. Hiszpan potrzebował na to jednak zaledwie 20 minut od rozpoczęcia meczu, a Norweg „aż” 30.




Jacek Góralski bez skrupułów o postawie Wieczystej: „Każdy myślał, że teraz już będzie z górki”

Jacek Góralski nie przebierał w słowach, wypowiadając się o Wieczystej Kraków. Były reprezentant Polski w mocnych słowach podsumował postawę swojej drużyny na finiszu sezonu II Ligi.

Przed startem sezonu 2024/2025 w II Lidze Wieczysta Kraków była jednym z głównych faworytów do awansu. I faktycznie, żółto-czarni od samego początku znajdowali się w czołowej trójce tabeli. Przez dużą część sezonu Wieczysta zajmowała nawet 2. miejsce gwarantujące bezpośredni awans do I Ligi.




W ostatnich tygodniach krakowianie zaczęli jednak notorycznie tracić punkty. Efektem czego jest obecna 3. pozycja i strata 6 punktów do miejsca gwarantującego bezpośredni awans do I Ligi. Do końca sezonu już tylko 5 kolejek, więc szanse Wieczystej na bezpośredni awans są znikome. Najprawdopodobniej klub Wojciecha Kwietnia o awans będzie musiał powalczyć w barażach.

Obecną sytuację Wieczystej w rozmowie z „WP Sportowe Fakty” skomentował Jacek Góralski. 32-latek nie przebierał w słowach i bez pohamowania przedstawił swój punkt widzenia.

– Wkurzony jestem. Przegrywamy mecze i musimy się teraz martwić o awans. Największą odpowiedzialność za to, co dzieje się na boisku, bierzemy my, zawodnicy – skomentował Jacek Góralski.




We wspomnianym wywiadzie Góralski mówi, że po rundzie jesiennej Wieczysta była w bardzo korzystnej sytuacji. Sugeruje, że być może on i jego koledzy byli zbyt pewni siebie, co mogło uśpić ich czujność. Wciąż jednak wierzy, że uda im się awansować do I Ligi.

– Mieliśmy po pierwszej rundzie cztery punkty przewagi. Pojechaliśmy na obóz przygotowawczy i pojawiały się hasła, że już jesteśmy w I lidze. W sparingach wyglądaliśmy dobrze, później powiększyliśmy przewagę w lidze. Trochę to nas uśpiło, a trzeba było jeszcze rozegrać rundę rewanżową. Zamiast zap******ać od samego początku i wygrywać mecz po meczu, to każdy myślał, że teraz już będzie z górki – przyznał Góralski.

– Było bardzo dużo rozmów. Gadamy ze sobą od dłuższego czasu. Wierzę, że wywalczymy bezpośredni awans. Teraz gramy z drugą w tabeli Polonią Bytom. Jeśli wygramy, to zmniejszymy do nich stratę do trzech punktów. Zostaną cztery kolejki do końca. To naprawdę jest realne – ocenił 32-latek.

źródło: wp sportowe fakty

Mikrofony wychwyciły rady trenera Igi Świątek. Kamery nagrały frustrację Polki [WIDEO]

Iga Świątek ekspresowo odpadła z turnieju WTA w Rzymie. Kamery uchwyciły słowa Polki po porażce z Daniele Collins.




Zaledwie na trzeciej rundzie zakończyły się zmagania Świątek na turnieju w Rzymie. Nasza tenisistka nie miała szans z dużo lepiej dysponowaną Daniele Collins. Amerykanka całkowicie rozbiła Polkę.

„Graj, żeby wygrać”

Jak na razie Świątek nie może zaliczyć do udanych bieżącego roku. To już jej kolejne niepowodzenie pod wodzą nowego trenera, Wima Fissette. Od kilku tygodni w mediach przewija się temat relacji zawodniczki ze sztabem.

Na pewno sytuacji nie załagodzi reakcja Polki na rady trenera w trakcie meczu z Collins. Belg wciąż wykrzykiwał w kierunku Świątek dość banalne frazesy.




– Iga, graj, żeby wygrać. To proste. Graj, żeby wygrać – krzyczał Fissette, co słychać na nagraniu z kamer.

Świątek raczej wiele to nie pomogło. Sprawiała raczej wrażenie niewzruszonej, zniechęconej, a nawet poirytowanej banalnymi podpowiedziami.

Hansi Flick zapytany o Wojciecha Szczęsnego: „Czasami trochę pali, ale taki już jest”

Na konferencji prasowej przed niedzielnym El Clasico Hansi Flick został zapytany o Wojciecha Szczęsnego. Szkoleniowiec FC Barcelony wypowiedział się na temat przyszłości polskiego bramkarza, a także jego charakteru.

Wojciech Szczęsny podpisał kontrakt z FC Barceloną w październiku ubiegłego roku. Obie strony związały się umową tylko do końca tego sezonu. Czy zarówno klub, jak i zawodnik, zdecydują się przedłużyć swoją współpracę? Wcześniejsze doniesienia każą nam sądzić, że tak też się stanie. Oficjalnego potwierdzenia jednak jeszcze nie otrzymaliśmy.




W sobotę odbyła się konferencja prasowa przed niedzielnym El Clasico. Jedno z pytań skierowanych do Hansiego Flicka dotyczyło Wojciecha Szczęsnego. Niemiec przyznał, że jest zadowolony z pracy Polaka. Pochwalił go również za jego charakter. Nie zabrakło delikatnej uszczypliwości, kiedy Flick wypomniał Szczęsnemu to, że ten pali.

– To robota Deco; ja nie odpowiadam za kontrakty. Jestem jednak z niego zadowolony – odpowiedział Flick.

– Zawsze jest bardzo pozytywny, spokojny i zachowuje spokój, a to dobrze dla nas. Myślę, że chciałby zostać. Jest bardziej wyluzowany, czasami trochę pali, ale taki już jest. Ma swój wiek i jest bardzo wyluzowany – skomentował Niemiec.




El Clasico odbędzie się już w niedzielę. Rezultat tego starcia będzie niezwykle ważny dla walki o Mistrzostwo Hiszpanii. Obecnie liderem jest FC Barcelona, która ma 4 punkty przewagi nad Realem Madryt. Zwycięstwo Królewskich pozwoli się zbliżyć do Barcelony na zaledwie 1 punkt. Z kolei wygrana Blaugrany niemal zapewni im już teraz krajowy tytuł. Hansi Flick potwierdził, że przeciwko Realowi zagra Wojciech Szczęsny.

Były sędzia o kontrowersjach wokół Marciniaka: „Popełnił jeden błąd”

Szymon Marciniak prowadził rewanżowe spotkanie półfinału Ligi Mistrzów, w którym Inter Mediolan pokonał FC Barcelonę 4:3 po dogrywce. Decyzje polskiego arbitra wzbudziły ogromne emocje, zwłaszcza w Hiszpanii, gdzie prasa nie szczędziła mu krytyki. Swojego wsparcia Marciniakowi udzielił jednak były szwajcarski sędzia Urs Meier, który w rozmowie z niemiecką stacją RAN pochwalił Polaka za większość decyzji, choć wskazał również na jeden błąd.

Marciniak na celowniku mediów i Flicka

Hiszpańskie media nie zostawiły na Marciniaku suchej nitki. Dziennikarze zarzucali polskiemu arbitrowi, że jego decyzje faworyzowały Inter.

– Marciniak był zdeterminowany, by zakończyć marzenie o bohaterskiej Barcelonie. Fatalny występ polskiego arbitra – pisali.

Do grona krytyków dołączył również trener FC Barcelony, Hansi Flick. Niemiec w rozmowie z dziennikarzami sugerował, że każda decyzja „50/50” była podejmowana na korzyść Interu.

– Nie chcę za dużo mówić o sędziach, ale każda decyzja 50/50 była dla Interu. Niektóre decyzje sędziego były niesprawiedliwe i nie po naszej myśli – stwierdził Flick.

Ekspert stanął w obronie Polaka

W obronie Szymona Marciniaka stanął jednak były szwajcarski arbiter Urs Meier. Jego zdaniem Polak podejmował właściwe decyzje w kluczowych momentach meczu. Meier szczególnie odniósł się do dwóch kontrowersyjnych sytuacji.

Pierwszą z nich był rzut karny dla Interu Mediolan po faulu na Lautaro Martinezie. Marciniak wskazał na „jedenastkę”, co wywołało protesty piłkarzy Barcelony. Zdaniem Meiera, Polak miał jednak rację.

– Po zachowaniu piłki można by powiedzieć, że była to prawidłowa interwencja, ale kamera za bramką dostarczyła więcej szczegółów. Można zobaczyć, że Martinez ustawił nogę we właściwej pozycji i że Cubarsi najpierw trafił w niego. Jest to zatem rzut karny – wyjaśnił Meier.

Kolejna kluczowa decyzja dotyczyła anulowania rzutu karnego dla Barcelony po faulu Mkhitaryana na Laminie Yamalu. Marciniak po konsultacji z VAR zmienił swoją decyzję i wskazał na rzut wolny tuż za polem karnym. Także tutaj Meier stanął po stronie Polaka.

– Faul miał miejsce tuż za polem karnym. Marciniak podjął dobrą decyzję. Prawdopodobnie postąpiłbym tak samo. Nawet chwaliłem Polaka w szwajcarskiej telewizji – dodał były arbiter.

Jeden błąd Marciniaka

Mimo ogólnej pochwały dla Marciniaka, Urs Meier zauważył jeden istotny błąd polskiego sędziego. Chodzi o sytuację z dogrywki, gdy Marciniak zbyt wcześnie zakończył pierwszą połowę dodatkowego czasu gry.

– Było to niefortunne. Musi nad tym popracować, ponieważ nie było to słuszne – zaznaczył Meier.

Na koniec szwajcarski ekspert odniósł się do emocjonalnej wypowiedzi Hansiego Flicka, który sugerował stronniczość polskiego arbitra. Meier uznał, że słowa niemieckiego trenera były podyktowane frustracją po porażce.

– Takie odczucia miał w tamtym momencie. Teraz, po zobaczeniu powtórek, pewnie by się tak nie wypowiedział. To był wynik rozczarowania. Ja nie zgadzam się z jego słowami – podsumował.

Źródło: RAN, Sport.pl


TROLLNEWSY I MEMY

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.