NEWSY I WIDEO

Maciej Skorża wybrany najlepszym trenerem miesiąca w Japonii! Odebrał prestiżową nagrodę

Maciej Skorża ostatnio znowu przeżywa dobry okres w Japonii. Polak został doceniony i nagrodzony za wyniki w kwietniu. Uznano go najlepszym trenerem tego miesiąca.




Skorża po raz drugi związał się z Urawa Red Diamonds we wrześniu 2024 roku, gdy trwał jeszcze poprzedni sezon. Polak nie zrobił cudów i jedynie utrzymał drużynę w japońskiej ekstraklasie.

Najlepszy w kwietniu

Kolejna kampania zaczęła się dla Urawy bardzo słabo. W pierwszych siedmiu meczach drużyna prowadzona przez Skorżę wygrała zaledwie raz. Na formę przyszło czekać do kwietnia.

W poprzednim miesiącu Urawie udało się wygrać pięć meczów i ponieść zaledwie jedną porażkę. Tym samym klub wrócił do czołówki tabeli, a sam Skorża został uznany najlepszym trenerem kwietnia. Odebrał przy tym symboliczną statuetkę.




– Jestem zaszczycony. Oczywiście nie osiągnąłem tego sam. Nie byłoby to możliwe bez wsparcia piłkarzy, personelu i kibiców. Chciałbym wyrazić swoją szczerą wdzięczność dla wszystkich. Nasza motywacja jest większa niż kiedykolwiek. Będziemy robić wszystko, co w naszej mocy, by osiągać jeszcze większe sukcesy – oznajmił.

Fot. REDSOFFICIAL / X

Valencia ostro reaguje po premierze filmu o Viniciusie. Klub grozi podjęciem kroków prawnych i żąda sprostowania

Nowy film o Viniciusie wzbudził masę kontrowersji. Zareagować postanowiła Valencia. Klub wydał oświadczenie, w którym nie zgadza się z przedstawieniem zachowania swoich kibiców wobec Brazylijczyka.




W miniony czwartek, 15 maja, premierę miał nowy film o Viniciusie. Zaprezentowano w nim dotychczasową karierę Brazylijczyka. W tym incydent z 2023 roku, kiedy Real Madryt mierzył się na wyjeździe z Valencią.

Ostra reakcja

W drugiej połowie wspomnianego starcia, Vinicius ruszył pod trybunę kibiców „Nietoperzy” i pokazywał na nich palcem. Po spotkaniu wydał z kolei oświadczenie. Oskarżał on sympatyków rywali o rasizm.




Całą sytuację ponownie wyciągnięto w materiale Netflixa. Valencia zdecydowała się nie zostawiać sprawy samej sobie. Klub podjął reakcję i wydał oświadczenie. Podkreślono, że w filmie miały pojawić się napisy, które były sprzeczne z tym, co krzyczeli kibice.

– W obliczu niesprawiedliwości i kłamstw skierowanych przeciwko kibicom Valencii CF, klub zażądał od firmy produkującej film dokumentalny natychmiastowego pisemnego sprostowania odnośnie tego, co wydarzyło się na Mestalla. Informacja ta jest niezgodna z rzeczywistością. Prawda i szacunek dla naszych fanów muszą zwyciężyć. Valencia CF zastrzega sobie prawo do podjęcia kroków prawnych – napisano w komunikacie.

Były piłkarz FC Barcelony ostro o Szczęsnym: „Ukarałbym go. Prezentuje fatalny wizerunek”

Wojciech Szczęsny wywołuje w większości pozytywne reakcje wśród kibiców FC Barcelony, jednak nie każdemu podoba się zachowanie bramkarza. Tym razem Polakowi oberwało mu się od byłej gwiazdy Barcelony. Francisco José „Lobo” Carrasco nazwał go „człowiekiem chorym” i zaapelował o karę za jego zachowanie.

Papieros na fecie wywołał oburzenie

Wojciech Szczęsny nigdy nie ukrywał swojego zamiłowania do papierosów. Często żartuje z tego nałogu, a kibice przyzwyczaili się do jego luzu. Jednak dla niektórych nie jest to powód do śmiechu.

Po ostatniej fecie Barcelony Polak znów pokazał się z papierosem. Zdjęcia trafiły do sieci, a internet szybko zareagował. Jednak najmocniej wypowiedział się były piłkarz Blaugrany, Francisco José Carrasco.

– Kiedy widzę kogoś takiego jak Szczęsny, widzę człowieka chorego. Ukarałbym go, bo prezentuje fatalny wizerunek – powiedział Hiszpan.

„W domu możesz robić, co chcesz”

Carrasco nie atakuje samego faktu palenia. Przeszkadza mu to, że Szczęsny robi to publicznie. Jego zdaniem sportowiec powinien znać swoje miejsce i odpowiedzialność.

– Musi wiedzieć, w którym miejscu jest zawodowo i sportowo. Musisz zachować spokój i utrzymać wizerunek, a potem w domu możesz robić to, co chcesz – podkreślił były pomocnik Barcelony.

Nie jest to jego pierwsza krytyka wobec Polaka. Kilka miesięcy temu Carrasco również nie przebierał w słowach. Wówczas powiedział, że palenie papierosów w przypadku Szczęsnego to „sposób na powolne popełnienie samobójstwa”.

Źródło: El Chiringuito, WP Sportowe Fakty

Ter Stegen oberwał po ostatnim meczu. „Dziękujmy Bogu za Szczęsnego”

Barcelona już zapewniła sobie mistrzostwo Hiszpanii, ale końcówka sezonu wciąż rozgrzewa dyskusję na temat bramkarza. Villarreal wygrał w Katalonii 3:2, a Marc-André ter Stegen znalazł się w ogniu krytyki.

Kibice rozliczają bramkarza

W przedostatniej kolejce La Liga Hansi Flick wystawił silny skład. Zrezygnował jednak z Wojciecha Szczęsnego, którego posadził na ławce. Miejsce w bramce zajął Marc-André ter Stegen. Ostatecznie Barca przegrała 2:3.

Niemiec nie ponosił pełnej winy za stracone bramki, ale w mediach społecznościowych zawrzało. Kibice i komentatorzy porównują go ze Szczęsnym, który notuje solidne występy, a według wielu zasługuje na miano numeru jeden.

Na portalu X nie brakowało ostrych opinii:

„Widziałem to już niezliczoną liczbę razy… Dziękujmy Bogu za Szczęsnego” – napisał profil „Barca Worldwide”, obserwowany przez blisko 700 tysięcy użytkowników.

Z kolei „FrenchFCB” zapytał ironicznie: „Ale czy ter Stegen nie chciałby trochę otworzyć oczu?”.

Nie wszyscy jednak gloryfikowali Polaka. Lucas Sotelo zwrócił uwagę na szerszy problem w bramce FC Barcelony.

„Abstrahując od dobrych występów Szczęsnego, Barca nadal potrzebuje bramkarza na dłuższą metę. Ani Polak, ani ter Stegen nie mają wystarczających możliwości fizycznych, aby bronić bramki lub wychodzić do przodu i na czas powstrzymać ataki”.

Ostatnia kolejka bez presji

Barcelona nie musi już walczyć o tytuł. Mimo to porażka z Villarrealem rozgrzewa dyskusję przed następnym sezonem. Wciąż bowiem nie wiadomo, czy Wojciech Szczęsny przedłuży kontrakt i czy będzie zmiennikiem Ter Stegena.

Co ciekawe, wielu kibiców FC Barcelony pisze w mediach społecznościowych o Emiliano Martinezie. Argentyński bramkarz odchodzi z Aston Villi i według wielu fanów ekipy Katalończyków byłby idealnym rozwiązaniem na sytuację w bramce Barcy. Klub miał już nawet wykonać pierwsze ruchy w stronę tego transferu.

W ostatniej kolejce Barca zmierzy się z Athletikiem na wyjeździe.

Źródło: Przegląd Sporotwy Onet, X

Jaka będzie przyszłość Feio? „Najważniejsza jest komunikacja”

Legia Warszawa przegrała z Cracovią 1:3. W związku z tym atmosfera wokół Goncalo Feio zrobiła się jeszcze bardziej napięta. Portugalczyk zabrał głos po meczu i potwierdził medialne doniesienia o rozmowach z zarządem. Odniósł się także do pogłosek o zwolnieniu.

Trener Legii walczy o pozostanie w klubie

Mecz w Krakowie nie poprawił sytuacji szkoleniowca. „Wojskowi” zagrali słabo, stracili trzy bramki i kolejny raz zawiedli swoich kibiców. Już wcześniej pojawiały się informacje o możliwej zmianie na ławce trenerskiej. Po porażce z Lechem Poznań fala krytyki wyraźnie przybrała na sile. Goncalo Feio nie unikał tematu, a teraz wypowiedział się bez owijania w bawełnę.

– Mieliśmy bardzo dobre rozmowy w tym tygodniu, teraz na dniach mamy kolejne. Rozmowy były według mnie owocne, wnioski zostały wyciągnięte. Dla mnie najważniejsza jest komunikacja, nawet ważniejsza od parafki czy kawałka papieru – podkreślił Portugalczyk.

Wiele wskazuje na to, że trener rozmawiał z Fredim Bobiciem i Michałem Żewłakowem. Obaj pełnią kluczowe funkcje w strukturach klubu. Wbrew plotkom, rozmowy nie muszą oznaczać natychmiastowego rozstania.

Feio zdementował pogłoski o zwolnieniu i zaznaczył, że żadne decyzje jeszcze nie zapadły.

– Myślę, że jeszcze nie było komunikatu, bo rozmawiamy. Myślę, że jeżeli byłaby decyzja, że nie zostanę, to byłoby to oczywiście zakomunikowane, najpierw wewnętrznie, potem zewnętrznie. Natomiast trwają rozmowy – dodał.

Ostatnia kolejka bez wpływu?

Legia zagra ostatni mecz sezonu ze Stalą Mielec. Rywal nie ma już szans na utrzymanie. Wynik tej potyczki raczej nie wpłynie na decyzję w sprawie przyszłości Feio. Legia też już nie walczy o nic, ponieważ zajmie w tym sezonie piąte miejsce.

Źródło: Interia Sport, Legia Warszawa

Jakub Kiwior wychwalany przez kibiców Arsenalu. Kolejny znakomity występ Polaka

Jakub Kiwior zebrał kolejne pozytywne recenzje na swój występ. Arsenal wygrał z Newcastle 1-0, a Polak spędził ponownie 90 minut na murawie.

Mikel Arteta na początku sezonu nie stawiał na Kiwiora. Sytuacja zmieniła się po kontuzji Gabriela Magalhaesa. Polak wskoczył w miejsce Brazylijczyka i od tamtej pory nie oddał miejsca w składzie.




MVP

Kiwior po wskoczeniu do składu miał między innymi spory udział w wyeliminowaniu Realu Madryt z Ligi Mistrzów. Teraz spisał się także dobrze przeciwko Newcastle United (1-0). Wyliczono, że zaliczył aż 10 udanych interwencji.

Ponadto Kiwior wygrał aż 6 pojedynków i zablokował 2 strzały. Wykreował również 2 sytuacje bramkowe.




Tym samym Kiwior ponownie stał się bohaterem kibiców. W mediach społecznościowych, pod adresem stopera, spływają same pochwały.

– Bez względu na to, co stanie się w letnim okienku, Jakub Kiwior zasługuje na ogromne pochwały. Prawdziwy fachowiec – napisał jeden z nich.

Niels Frederiksen z jasnym stanowiskiem po remisie z GKSem. „Nie interesuje mnie, jak zagraliśmy”

Lech Poznań jest o krok od tytułu mistrza Polski. Sytuacja skomplikował jednak nieco remis z GKSem Katowice (2-2). Niels Frederiksen podsumował występ „Kolejorza” w tym spotkaniu.




Zarówno Raków Częstochowa, jak i Lech Poznań zawiodły kibiców w ostatniej kolejce Ekstraklasy. Kandydaci do mistrzostwa zremisowali swoje ostatnie mecze. „Medaliki” zostały zatrzymane przez Koronę Kielce (1-1), a „Kolejorz” – przez GKS Katowice (2-2).

„Nie interesuje mnie”

Remis był dla Lecha szczególnie dotkliwy. Lechici mogli wykorzystać potknięcie rywala, a tak sytuacja musi rozstrzygnąć się w ostatniej kolejce. Niels Frederiksen podkreślił jednak, że najważniejszym było dla niego zdobycie choćby jednego punktu.




– Uff… Takie mecze na tym etapie sezonu obfitują w nerwowe starcia. Najważniejszy był punkt. Nie interesuje mnie, jak zagraliśmy. Nie będę się na tym koncentrował, ale mamy pole position. Drużyna była regularnie krytykowana za brak wyciągania wyniku. Dzisiaj zrobiła to dwukrotnie w najważniejszym meczu w tym sezonie – cytuje szkoleniowca Dawid Dobrasz.

Sytuacja przed ostatnią kolejką Ekstraklasy jest napięta. Lech ma punkt przewagi nad Rakowem. Wszystko rozstrzygnie się w kolejny weekend.

99. minuta, rzut karny na wagę utrzymania. I stało się TO [WIDEO]

Le Havre walczyło o utrzymanie w Ligue 1 do dosłownie ostatniej minuty sezonu. O ich losie zadecydował rzut karny w 99. minucie meczu.

Sezon ligowy we Francji dobiegł końca. Wiele kluczowych rozstrzygnięć zapadło dopiero w ostatniej kolejce rozgrywanej w sobotę. Mimo że mistrza Francji poznaliśmy już wiele tygodni temu, to dopiero wczoraj poznaliśmy komplet drużyn, które zagrają w europejskich pucharach. Wiemy już także, które zespoły spadły na drugi poziom rozgrywkowym. Z małym wyjątkiem w postacie Stade Reims, które o utrzymanie powalczy w barażach.




Walka o utrzymanie

ostatniej kolejce o utrzymanie walczyło Le Havre. Do bezpiecznego miejsca potrzebne im było zwycięstwo oraz potknięcie Stade Reims. Drugi warunek został spełniony, gdyż Reims przegrało z Lille. Wynik meczu Strasbourg – Le Havre rozstrzygnął się dopiero w ostatniej akcji spotkania.

Zachowany spokój

Strasbourg dwukrotnie wychodził na prowadzenie w meczu z Le Havre. Goście jednak za każdym razem doprowadzili do wyrównania. Remis jednak ich nie satysfakcjonował – do utrzymania potrzebne im było zwycięstwo. W doliczonym czasie gry Le Havre otrzymało rzut karny. Do jedenastki podszedł Abdoulaye Toure. Na zegarze była już 99. minuta meczu. Gwinejczyk wziął rozbieg i… uderzył „Panenką”. Jego sposób, choć ryzykowny, okazał się skuteczny. Piłka wpadła do bramki, a Le Havre wywalczyło utrzymanie. Co więcej, bramka ta odebrała europejskie puchary Strasbourgowi, a zapewniła Lyonowi.




Łukasz Fabiański pożegnał się z WHU. Polak nie krył wzruszenia [WIDEO]

Przygoda Łukasza Fabiańskiego z West Ham United dobiega końca. W mediach społecznościowych „Młotów” pojawił się film pożegnalny z udziałem polskiego piłkarza.




Łukasz Fabiański trafił do West Hamu latem 2018 roku. W szeregach „Młotów” spędził w sumie 7 lat. Przez ten czas rozegrał w sumie 215 meczów. Tym samym West Ham jest klubem, dla którego 40-latek rozegrał największą liczbę meczów w swojej karierze. Wraz z końcem tego sezonu przygoda Fabiańskiego z WHU dobiegnie końca.

W niedzielę West Ham rozegra przedostatni mecz tego sezonu. „Młoty” przed własną publicznością podejmą Nottingham Forest. Wielce prawdopodobne, że w tym meczu wystąpi Łukasz Fabiański. Byłaby to dla Polaka dogodna sytuacja do pożegnania się przed własnymi kibicami.

W niedzielny poranek w mediach społecznościowych West Hamu pojawił się pożegnalny film z udziałem Łukasza Fabiańskiego. Polak pożegnał się z kibicami „Młotów”. Na nagraniu widać ogromne wzruszenie.

– Nadszedł czas, abym się pożegnał, tak jak moi inni koledzy z drużyny, którzy odchodzą z klubu na koniec sezonu. Chcę ogromnie podziękować wszystkim za tę piękną podróż. To było niewiarygodne, nie tylko na boisku, ale również poza nim. Jestem bardzo wdzięczny za wszystko, to była absolutna przyjemność. Mieliśmy wzloty i upadki zarówno jako drużyna, jak i ja indywidualnie. Myślę, że główną rzeczą jaką zabiorę stąd, poza oczywiście wspomnieniami z boiska i reprezentowaniem klubu, było poznanie wielu wspaniałych ludzi. Nie tylko piłkarzy, ale wielu pracowników klubu pracujących od zaplecza. Więc bardzo im dziękuję, bo bez nich nie moglibyśmy tak dobrze występować – powiedział Łukasz Fabiański.

– Do fanów… Chcę wam podziękować… jestem bardzo emocjonalny. Na pewno dziękuję za wasze wsparcie. Po wielu latach tutaj rozumiałem skąd bierze się wasza pasja. Wiem, że nie jestem najbardziej przebojową osobą. Zawsze starałem się reprezentować ten klub w sposób, w jaki myślałem, że powinno się to robić. Mam nadzieję, że to zrobiłem. Doceniam wszystkich, także tych, którzy wątpili lub dalej wątpią we mnie. Dziękuję, bo jesteście motywacją do pracowania dalej, by udowodnić, że się mylicie. Do kibiców, którzy mnie wspierali – byliście dla mnie dodatkową motywacją, do dalszej pracy – przekazał 40-latek.

– Dziękuję za tę wspaniałą podróż. Mam nadzieję, że reprezentowałem Klub w dobry sposób. Dziękuję – podsumował polski piłkarz.




Dymy podczas meczu Piasta z Górnikiem. Skandal i przerwane spotkanie. Palenie flagi i demolka toalet

Do ogromnego skandalu doszło podczas meczu Piasta Gliwice z Górnikiem Zabrze. Pod koniec drugiej połowy kibole zdemolowali stadion.




Piast Gliwice ograł w sobotę Górnika Zabrze (2-0). Jak przystało na derby, gorąco było nie tylko na murawie. Kibice obu drużyn nie przepadają za sobą z wzajemnością, co tylko podwyższało temperaturę.

Dymy, dymy

Pierwsze duże zgrzyty zaczęły się na trybunie gości. Kibice Górnika spalili flagę Piasta Gliwice. To tylko rozpoczęło napędzającą się lawinę.

Obie strony zaczęły się przerzucać wyzwiskami, aż w końcu na murawie zaczęły lądować różne przedmioty. Kibole Górnika postanowili zdemolować toalety na stadionie.

Finalnie sędziowie postanowili przerwać spotkanie na kilka minut. Obawiano się o bezpieczeństwo piłkarzy. Udało się je później wznowić i dokończyć.

Pogoń odrzuciła ogromną ofertę za swoją gwiazdę. Klub nie chce robić interesów z Rosjanami

Pogoń Szczecin otrzymała wysoką ofertę za Efthymiosa Koulourisa. Klub postanowił odrzucić propozycję jednego z rosyjskich klubów. Jednym z powodów jest fakt, że Pogoń nie chce dobijać targu z Rosjanami.

Efthymios Koulouris jest absolutną gwiazdą Pogoni Szczecin w tym sezonie. Ba, jest on obecnie gwiazdą całej Ekstraklasy! Grek strzelił 26 goli w 30 meczach. To czyni go najlepszym strzelcem tego sezonu Ekstraklasy. Drugi w klasyfikacji Mikael Ishak ma na koncie 21 trafień.

Osiągnięcia greckiego snajpera nie umknęły uwadze zagranicznych skautów. Tomasz Włodarczyk z „Meczyków” donosi, że Dynamo Moskwa zaoferowało za Koulourisa 6 milionów euro. Jeśli Pogoń przyjęłaby tę propozycję, to byłby to drugi najwyższy transfer w historii klubu. Pogoń nie zamierza jednak sprzedawać swojej gwiazdy.

Zdaniem Tomasza Włodarczyka, Pogoń odrzuciła ofertę Dynama Moskwa. Po pierwsze, Pogoń nie chce robić interesów z Rosjanami. Po drugie, klub w ogóle nie planuje na ten moment sprzedaży Koulourisa. Aby go zatrzymać, niezbędne będzie przedłużenie kontraktu, który wygasa już za rok.


źródło: meczyki

Włosi kuszą Jakuba Kiwiora. Właściciel klubu dobrze zna się z jego agentem

Jakub Kiwior może wrócić do Serie A. Po udanej wiośnie w barwach Arsenalu zainteresowało się nim Napoli.

Napoli walczy o transfer reprezentanta Polski

Jakub Kiwior zyskał uznanie swoją postawą wiosną. W Arsenalu nie zawsze grał regularnie, ale udowodnił swoją wartość. Dziennikarze włoskiego „Il Mattino” informują, że Napoli rozpoczęło działania w sprawie transferu.

Wcześniej mówiło się o Crystal Palace. Ten temat jednak ucichł. Teraz wraca scenariusz, w którym Kiwior ponownie zagra w Serie A.

Właśnie tam wypłynął na szerokie wody. Jego występy w Spezii zwróciły uwagę Arsenalu, który zapłacił za niego 20 milionów euro. Londyńczycy chcą odzyskać przynajmniej tyle samo.

Napoli ma możliwości, by spełnić te wymagania. Klubem kieruje Aurelio de Laurentiis, który dobrze zna się z agentem piłkarza — Pawłem Zimończykiem. Ten sam menedżer prowadzi karierę Stanislava Lobotki.

– Szef Napoli chce uprzedzić konkurencję. Klub potrzebuje wzmocnień przed Ligą Mistrzów, a Kiwior już wcześniej znajdował się w orbicie zainteresowań klubu – czytamy na łamach „Il Mattino”.

Kiwior w barwach Arsenalu rozegrał do tej pory 66 spotkań. Przenosiny do Włoch z pewnością mogłyby poskutkować większą liczbą minut na boisku.

Portal transfermarkt.de wycenia Kiwiora na 22 miliony euro. Jego umowa z Kanonierami obowiązuje do 30 czerwca 2028 roku.

Źródło: Il Mattino, Weszło

Były reprezentant Polski ostro o kibicach Rakowa. „Jaskiniowcy”

Kibice Rakowa Częstochowa obrażali Afimico Pululu rasistowskimi odgłosami podczas meczu z Jagiellonią Białystok. Klub dostał karę finansową i zakaz wyjazdów. Według Radosława Kałużnego to jednak za mało. Były reprezentant Polski żąda ostrzejszych sankcji.

Rasizm w trakcie meczu Ekstraklasy

W meczu Rakowa doszło do haniebnego incydentu. Po bramce Afimico Pululu część kibiców zaczęła wydawać małpie odgłosy. Sytuację zarejestrowały kamery, a nagrania obiegły internet i wywołały sporą burzę.

Komisja Ligi nałożyła na klub karę w wysokości 80 tysięcy złotych oraz zakaz wyjazdowy dla kibiców na dwa spotkania w sezonie 2024/2025.

Głos w tej sprawie zabrał Radosław Kałużny. Były reprezentant Polski nie owijał w bawełnę w Przeglądzie Sportowym Onet.

– Myślałem, że w dzisiejszych czasach jaskiniowców można obejrzeć tylko w filmach. Okazuje się, że w Częstochowie możemy zobaczyć i usłyszeć ich na żywo. Ciekaw jestem, czy klub wyłapie tych półgłówków i wlepi zakazy stadionowe – wypalił Kałużny.

Wskazał też na możliwe konsekwencje w kontekście udziału Rakowa w europejskich pucharach.

– Raków awansował do europejskich pucharów i jeśli rasistowskie wybryki powtórzą się w pucharach, to z pewnością UEFA przyłożyłaby gigantyczną karę. Na pewno przyjemnie musieli czuć się ciemnoskórzy piłkarze Rakowa, słysząc kretyńskie odgłosy wydawane przez swoich kibiców – dodał.

Kałużny wspomina Olisadebe

W dalszej części rozmowy Kałużny nawiązał do sytuacji z przeszłości, przypominając ataki na Emmanuela Olisadebe. Napastnik, który reprezentował Polskę, również padł ofiarą rasistowskich zachowań. W jego stronę rzucano m.in. bananami.

– To było coś okropnego. No wieśniactwo niesamowite. „Emsi” trafił do naszej reprezentacji i ani przez sekundę nie miałem z tym kłopotu. Niby z jakiego powodu? – powiedział Kałużny.

Na koniec przywołał też anegdotę z czasów gry w kadrze.

– No może poza jednym, że któregoś razu musiałem targać go na plecach, bo uznał, iż na tyle czuje się Polakiem, że może „po polsku” wypić. (śmiech) Biedaczek się przeliczył – zakończył.

Źródło: Przegląd Sportowy Onet

fot. Raków (YouTube)

Hiszpańskie media doceniły Szczęsnego i nazywają go zbawicielem. „Uratował drużynę”

FC Barcelona w czwartek 15 maja zapewniła sobie mistrzostwo Hiszpanii. Po spotkaniu media rozpisały się na temat postawy Wojciecha Szczęsnego przeciwko Espanyolowi.

Ważny element układanki Flicka

„Duma Katalonii” sięgnęła po 28. tytuł w historii, a jednym z architektów tego sukcesu ponownie okazał się Wojciech Szczęsny. Czwartkowy mecz miał przynieść odpowiedź na pytanie, czy Barcelona zapewni sobie trofeum już po derbach. Początek meczu jednak wcale nie zwiastował spokojnego zwycięstwa.

Gospodarze marnowali okazje, a Espanyol w 16. minucie był bliski objęcia prowadzenia. Gdyby nie znakomita interwencja Szczęsnego w sytuacji sam na sam z Puado, losy tego wieczoru mogłyby potoczyć się zupełnie inaczej.

Barcelona ostatecznie wygrała 2:0, a polski bramkarz znów zachował czyste konto. Hiszpańskie media błyskawicznie zareagowały na jego występ. Mundo Deportivo nazwało go „zbawicielem”.

– Nie chodzi o to, że miał tego dnia wiele pracy, ale szczególnie jedna sytuacja zasługuje na uznanie. Wyczyścił on sytuację sam na sam z Puado przy wyniku 0-0, dzięki czemu bramkarz otrzymał upragnioną nagrodę – czytamy.

Podobnie wypowiedzieli się dziennikarze as.com, wskazując, że Polak „uratował drużynę”, a jego wyjście do pojedynku z Puado było przełomowym momentem. Sport.es również docenił postawę bramkarza, jednak odnotował, że w jednej z akcji Szczęsnemu dopisało szczęście. Mimo tego redakcja wystawiła mu jedną z najwyższych ocen w drużynie.

Umowa Wojciecha Szczęsnego z FC Barceloną wygasa wraz z końcem sezonu. Wciąż nie wiadomo, czy polski bramkarz przedłuży kontrakt. W jednym z wywiadów mówił, że ma na stole ofertę, jednak wciąż czeka na decyzję rodziny w tej sprawie.

Źródło: Sport.es, Mundo Deportivo, AS, Interia Sport

Wojciech Szczęsny nieświadomie klaskał do przyśpiewki, obrażającej Real Madryt. „Pokłoń się mistrzowi” [WIDEO]

Na mistrzowskiej fecie FC Barcelony nagrano, jak Wojciech Szczęsny świętuje tytuł z resztą drużyny. Golkiper klaskał do jednej z bardziej ikonicznych przyśpiewek. Wbija ona szpilkę w Real Madryt.




Wojciech Szczęsny wrócił latem z piłkarskiej emerytury. Został piłkarzem FC Barcelony, z którą sięgnął w czwartek po mistrzostwo Hiszpanii. Po derbach z Espanyolem (2-0) odbyła się mistrzostwa feta.

„Madryt, sku********, pokłoń się mistrzowi”

W trakcie świętowania tytułu kibice skandowali jedną z ikonicznych przyśpiewek, uderzającą w Real Madryt. Odnosiła się ona do Samuela Eto’o. Kameruńczyk w 2000 roku przeniósł się z Realu Madryt, po zaledwie siedmiu meczach, do Mallorki. Stamtąd z kolei wykupiła go FC Barcelona, płacąc aż 27 milionów euro.




Już w pierwszym sezonie zdobył z Blaugraną mistrzostwo Hiszpanii. Podczas świętowania tytułu, posłał „pozdrowienia” do Realu Madryt.

– Madryt, sku********, pokłoń się mistrzowi – krzyczał wówczas Eto’o.

Podczas wczorajszej fety kibice ponownie krzyczeli wspomniane hasło w kierunku swojego odwiecznego rywala. Kamery nagrały, jak Wojciech Szczęsny klaszcze w rytm skandowanej przyśpiewki.


TROLLNEWSY I MEMY

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.