NEWSY I WIDEO

Selekcjoner Szwedów sprostował swoją wypowiedź. „Żartowałem mówiąc, że Polska ma 90% szans”

Dzień przed meczem z reprezentacją Polski w konferencji prasowej udział wziął Janne Andersson. Szwedzki selekcjoner sprostował jedną ze swoich ostatnich wypowiedzi, która dotyczyła szans obu drużyn we wtorkowym meczu.

Odliczamy godziny do rozpoczęcia meczu Polska-Szwecja w finale baraży. Stawką tego starcia jest przepustka na finały Mistrzostw Świata 2022. Spotkanie zostanie rozegrane na Stadionie Śląskim w Chorzowie i ma rozpocząć się we wtorek o godzinie 20:45. Rozjemcą tego pojedynku będzie Daniele Orsato.

Szanse w meczu Szwecja-Polska

Przed kilkoma dniami selekcjoner reprezentacji Szwecji został poproszony o ocenienie szans obu reprezentacji na awans na Mundial. Wówczas Janne Andersson przekonywał, że to Polacy są faworytami, którym dawał 90% szans na zwycięstwo. Od samego początku można było się spodziewać, że jest to zabieg czysto psychologiczny, by zrzucić presję ze swoich piłkarzy na zawodników reprezentacji Polski. Dzień przed meczem Andersson ustosunkował się do swojej wypowiedzi.

– Żartowałem mówiąc, że Polska ma 90 procent szans. Myślę, że to jest zespół podobny do Czechów, mocny fizycznie. Spodziewam się dużo walki – przekazał Janne Andersson, cytowany przez „TVP Sport”.

Kto zagra w reprezentacji Szwecji?

Janne Andersson przekazał, że w stosunku do meczu z Czechami nie szykuje on zbyt wielu rotacji. Selekcjoner naszych rywali zwrócił też uwagę na to, że za nimi 120-minutowy pojedynek z Czechami. Co z kolei ze Zlatanem Ibrahimoviciem?

– Ci zawodnicy, których wystawię jutro w pierwszym razie, grają ze sobą od dawna i dobrze współpracują. Być może będą jakieś minimalne zmiany w stosunku do meczu z Czechami, który kosztował nas bardzo dużo sił – zdradził selekcjoner reprezentacji Szwecji.

Oczywiście, taki piłkarz to jest nasza wielka broń, ale nie może on już zagrać całego meczu – wypowiedział się o Ibrahimoviciu.


źródło: tvp sport

Roman Abramowicz zaatakowany bronią chemiczną? Stwierdzono podobne objawy

Roman Abramowicz znajdował się w delegacji, która uczestniczyła w rozmowach pokojowych między Rosją a Ukrainą. Według brytyjskich mediów oligarcha wraz z dwiema innymi osobami, miał wykazywał objawy zatrucia bronią chemiczną. Poszkodowani mieli już wrócić do zdrowia. 

W nocy z 3 na 4 marca 2022 roku obyły się negocjacje pokojowe między Ukrainą a Rosją. Roman Abramowicz miał znajdować się w trzyosobowej delegacji ukraińskiej, która pośredniczyła w rozmowach.

Niepokojące objawy

Według „Wall Street Journal” u oligarchy oraz pozostałych osób zespołu, w tym posła Rustema Umerowa, stwierdzono objawy zatrucia bronią chemiczną. Doświadczyli oni zakrwawienia oczu i bolesnego łzawienia oraz łuszczenia się skóry na rękach i twarzy.

Abramowicz miał nawet stracić wzrok na kilka godzin. Leczono go w Stambule, po czym wrócił do zdrowia. Ofiary oskarżają Kreml o atak bronią chemiczną.

„Bellingcat” potwierdza wersję „WLS”. Z relacji brytyjskiego serwisu śledczego wynika jednak, że do zdarzenia doszło po rozmowach przypadających na noc z 3 na 4 marca. Następnego dnia po negocjacjach delegacja miała wyruszyć do Stambułu na nieformalne spotkanie ze stroną rosyjską.

„Bellingcat” uważa, że taki atak miał na celu zastraszenie ofiar, a nie ich zabicie. Dawka, jaką potraktowano wysłanników była zbyt mała, aby mogła wywołać trwałe uszkodzenia. Christo Grozew, członek zespołu „Bellingcat” nie wyklucza także użycia promienia mikrofalowego.

– Ich celem nie było zabicie, ale ostrzeżenie – stwierdził. 

Polski talent może odejść z La Masii: „Rodzina rozważa powrót do Polski”

Michał Żuk na co dzień trenuje w szkółce FC Barcelony – La Masia. Jak podaje Wojciech Demusiak z Goal.pl, hiszpańska przygoda młodego piłkarza wkrótce może się zakończyć, ponieważ jego ojeciec planuje powrót do Polski.

Michał Żuk to jeden z najbardziej rozpoznawalnych polskich talentów, a także zawodników La Masii – szkółki FC Barcelony. Trenerzy z akademii Dumy Katalonii często stawiali na talent młodego zawodnika. Żuk pojechał nawet na turniej La Liga Promes, podczas którego rywalizują ze sobą najlepsze szkółki piłkarskie z Hiszpanii. Udało mu się nawet strzelić gola.

– Nie jest najwyższy, najsilniejszy, ani najszybszy. Michał Żuk, z dziesiątką na plecach i blond włosami, które wyróżniają się, gdy tylko wchodzi na boisko, jest diamentem, o który Barcelona dba wyjątkowo. Polak od początku zdecydowanie przewyższał swoich rówieśników – mogliśmy przeczytać w Marce.

Żuk często był chwalony za swój talent, nazywano go polskim Iniestą. Jednak wszystko wskazuje na to, że jego przygoda z La Masią wkrótce może się zakończyć. Wojciech Demusiak z potralu Goal.pl informuje, iż rodzina 13-latka zastanawia się nad powrotem do Polski. Wraz z nimi do ojczyzny miałby wrócić Michał.

Michniewicz o planach na finał barażów: „W meczu ze Szwecją będą różne fazy”

We wtorek reprezentacja Polski zmierzy się ze Szwecją w starciu, którego stawką będzie awans do Mistrzostw Świata w Katarze. Na poniedziałkowej konferencji prasowej pojawili się selekcjoner reprezentacji, Czesław Michniewicz oraz Kamil Glik.

Plan jest taki:

Od początku swojej przygody z reprezentacją Polski Czesław Michniewicz zamarzył sobie grę trzema środkowymi obrońcami z wahadłowymi. Selekcjoner zdradził, iż planował zastosować takie rozwiązanie w starciu z Rosją, które ostatecznie z wiadomych powodów nie doszło do skutku.

Selekcjoner skorzystał z tej formacji w starciu ze Szkocją, które zakończyło się remisem 1:1. Na poniedziałkowej konferencji prasowej Czesław Michniewicz zdradził, iż identycznym ustawieniem ma zamiar rozpocząć spotkanie ze Szwecją, jednak w trakcie spotkania możemy spodziewać się przejść do systemu z czterema obrońcami.

– Zakładaliśmy, że ze Szwedami zagramy trójką środkowych obrońców. Teraz wypadł Bartosz Salamon, ale mamy inne alternatywy. W meczu ze Szwecją będą różne fazy – czasami będzie to trójka, a czasami dwójka środkowych obrońców – przyznał szkoleniowiec.

– Moim marzeniem jest to, aby na lewym wahadle i lewym stoperze zagrali piłkarze lewonożni. Natomiast nie wszystko da się zawsze zrealizować. O tym, kto zagra na tych pozycjach, przekonamy się dopiero jutro. Jednak zawodnicy znają skład już teraz – zdradził Michniewicz.

Co z Piątkiem?

W czwartkowym starciu ze Szkocją jedyną bramkę dla biało-czerwonych zdobył Krzysztof Piątek. Mimo tego, że napastnik Fiorentiny dograł sparing do końca, po meczu założono mu siedem szwów w okolicach ścięgna Achillesa. W internecie pojawiły się informacje o trzytygodniowej pauzie, lecz według tego, co podaje Czesław Michniewicz, 26-latek trenował w poniedziałek z drużyną i znajdzie się w kadrze na wtorkowe spotkanie ze Szewcją.

– Krzysztof Piątek wyjdzie dziś na trening. Opatrunek pozwala na włożenie stopy do buta i będzie zgłoszony do kadry meczowej – potwierdził selekcjoner.

Kamil Glik o meczu ze Szwecją: „Dla takich meczów gra się w ogóle w piłkę”

We wtorek reprezentacja Polski zmierzy się ze Szwecją w finale barażów do Mistrzostw Świata w Katarze. W poniedziałkowej konferencji prasowej wzięli udział selekcjoner reprezentacji Polski, Czesław Michniewicz oraz Kamil Glik.

Już we wtorek o 20:45 reprezentacja Polski zmierzy się w starciu, którego stawką będzie awans do Mistrzostw Świata w Katarze, a ich przeciwnikiem będzie Szwecja. Niestety, kadra prowadzona przez Czesława Michniewicza będzie podchodzić do spotkania w osłabieniu. W jutrzejszym spotkaniu na boisku zabraknie między innymi Arkadiusza Milika czy Bartosza Salamona.

Mimo niezbyt szczęśliwego spotkania ze Szkocją, w obozie biało-czerwonych panuje dobra, bojowa atmosfera. Na poniedziałkowej konferencji prasowej pojawił się Kamil Glik, który zdradził kilka szczegółów z wnętrza kadry przed wtorkowym spotkaniem.

– Na pewno jest to dla nas wielkie święto. To starcie wywołuje w nas największe emocje, dla takich meczów gra się w ogóle w piłkę – przyznał defensor.

– Jako drużyna staramy się pomóc trenerowi, przed którym stoi trudne wyzwanie, a trener stara się pomagać nam. Jest zawsze świetnie przygotowany pod względem taktyki, ale oczywiście później to my wychodzimy na boisko i musimy wykonać pracę. Dla mnie awans byłby spełnieniem marzeń, czwarty kolejny awans z rzędu na wielką imprezę – powiedział Glik.

– Jeśli zaś idzie o przygotowanie mentalne – reprezentacja Polski jeszcze takiego meczu nie grała. Jest to jeden mecz, który będzie decydował o wszystkim. Natomiast podejście do spotkania jest kwestią indywidualną. Dla mnie jest ono związane wyłącznie z pozytywnymi emocjami, którymi staramy się zarażać naszych kolegów – dodał.

Wayne Rooney chce trenować swój były klub. „Zrobię wszystko, by pewnego dnia to się stało”

Wayne Rooney aktualnie jest szkoleniowcem Derby County, jednak klub znajduje się na skraju upadku. Anglik zadeklarował, że w przyszłości chciałby spróbować swoich sił za sterami Manchesteru United.

Rooney pracuje w drużynie „Baranów” od listopada 2020 roku. Początkowo był tylko tymczasowym trenerem, później okazało się jednak, że zarząd widzi go w tej roli na dłużej. Nie wiadomo jak potoczą się dalsze losy klubu z Pride Park Stadium.

Derby County znajduje się w bardzo trudnym położeniu finansowym, przez co ich sytuacja w tabeli Championship jest równie skomplikowana. Podopieczni Rooney’a na boisku wywalczyliby sobie spokojne utrzymanie, jednak ze względu na odjęcie aż 21 punktów okupują ostatnie miejsce w lidze. Na kilka kolejek przed końcem sezonu „Barany” mają marginalne szanse na pozostanie na zapleczu Premier League.

Rooney marzy o powrocie na Old Trafford

36-letni trener na początku bieżącego roku otrzymał ofertę pracy od Evertonu. „The Toffees” szukali zastępstwa dla zwolnionego Rafy Beniteza. Rooney stwierdził wówczas, że misja utrzymania Derby County w Championship jest dla niego ważniejsza.

W rozmowie z „The Sun” popularny „Wazza” zdradził swoje plany na przyszłość. Szkoleniowiec chciałby wrócić do Manchesteru United, którego barwy reprezentował przez blisko 13 lat.

– Zaoferowano mi posadę w Evertonie, ale chcę być menedżerem Manchesteru United – powiedział Rooney.

– Wiem, że teraz nie jestem jeszcze gotowy, ale muszę wszystko co robię zaplanować tak, aby mieć pewność, że pewnego dnia to się stanie – podkreślił.

Boniek skrytykował powołanie Recy. Wskazał piłkarza, który jest lepszy od niego

Zbigniew Boniek to kolejna osoba z polskiego środowiska piłkarskiego, która krytykuje Arkadiusza Recę. Według byłego prezesa PZPN w miejscu piłkarza Spezii powinien znaleźć się Nicola Zalewski.

Reca otrzymał powołanie na zgrupowanie reprezentacji Polski od kolejnego selekcjonera. Czesław Michniewicz postanowił wystawić go w pierwszym składzie w spotkaniu przeciwko Szkocji.

Krytyka ze strony Bońka

Według opinii wielu ekspertów obrońca Spezii był jednym z najgorszych piłkarzy na placu gry. Podobne zdanie na ten temat ma Zbigniew Boniek. Były prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej uważa, że Czesław Michniewicz powinien postawić na Nicolę Zalewskiego, który jest aktualnie w dobrej dyspozycji. Zawodnik Romy został jednak powołany do reprezentacji młodzieżowej.

– Reca to zawodnik, który miesiąc gra, trzy miesiące odpoczywa. Ciągle ma jakieś problemy fizyczne. Ja muszę powiedzieć, że tak jak gra w reprezentacji, tak samo gra w Spezii. To nie jest zawodnik, który może mnie czymś zaskoczyć. Widzisz go na treningach, jak jest wybiegany, jaką ma dynamikę, natomiast technika użytkowa, granie pod przeciwnikiem… Taki Zalewski, z którego kiedyś się śmiano, że gra w reprezentacji, bo jest z Rzymu, na lewej obronie byłoby trzy razy lepszym rozwiązaniem, bo umie grać w piłkę. Spokój. Technika. Żadnej piłki nie zepsuje. Tego powinniśmy szukać – stwierdził Boniek w „Kanale Sportowym”.

66-latek również nie ceni wysoko umiejętności Macieja Rybusa. Defensor Lokomotivu Moskwa także został skrytykowany przez Bońka.

– Jeden i drugi od trzech lat ciągle są kontuzjowani, nie grają, nie są w dyspozycji. Jak mają przyjechać na kadrę, to mają urazy. Trzeba znaleźć kogoś, kto ci zapewni solidność – dodał. 

Jasna deklaracja Matty’ego Casha. „Jeśli awansujemy, w końcu spróbuję polskiej wódki”

Wielkimi krokami zbliża się arcyważny mecz reprezentacji Polski z reprezentacją Szwecji, który zadecyduje o awansie na Mistrzostwa Świata 2022. – Jeśli awansujemy, na pewno będzie impreza. I na niej spróbuję w końcu… polskiej wódki – zadeklarował Matty Cash.

Już we wtorek zostanie rozegrany finał baraży pomiędzy reprezentacjami Polski i Szwecji. Stawką pojedynku będzie awans na Mistrzostwa Świata, które odbędą się pod koniec tego roku. Polacy zmierzą się ze Szwedami na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Pierwszy gwizdek arbitra o godzinie 20:45.

Przygotowania

W ubiegłym roku w reprezentacji Polski zadebiutował Matty Cash. Piłkarz Aston Villi powinien znaleźć się w wyjściowym składzie na mecz ze Szwedami. W wywiadzie dla „Interii” Matty opowiedział nieco o przygotowaniach do najbliższego meczu.

– Presja jest, ale uwielbiam ją! Na co dzień gram w Premier League, tam presja jest w każdym meczu. Gdy reprezentujesz swój kraj, musisz wiedzieć o oczekiwaniach kibiców. Ale przecież po to zostajesz piłkarzem, aby występować w takich meczach, jak ten ze Szwecją. Nie mogę się go doczekać… Wiem, że cała Polska zasiądzie przed telewizorami, na stadionie w Chorzowie będzie komplet. Wierzę, że zagramy dobrze i awansujemy. Bo mamy piłkarzy, których na to stać – powiedział Matty Cash.

– Motywacji nikomu nie zabraknie, bo cała Polska wie, jaki to ważny mecz. Musimy jednak skupić się na naszej robocie, myśleć tylko o niej. To powinien być nasz priorytet – dodał.

Mecz ze Szkocją

Ostatni mecz towarzyski z reprezentacją Szkocji nie poszedł po naszej myśli. Co prawda naszym reprezentantom udało się zremisować, jednak styl, w jakim tego dokonaliśmy, pozostawił wiele do życzenia. Matty był jednak zadowolony ze swojej gry w defensywie.

– To był trudny mecz. Jeśli chodzi o mnie, nie był idealny, chociaż nie narzekam. Nieźle zagrałem w defensywie, zrobiłem to, co musiałem. Na szczęście strzeliliśmy bramkę i dzięki temu nie przegraliśmy, ale na końcu to był tylko sparing – ocenił Cash.

Pomysł na świętowanie

Najbliższy mecz ze Szwecją uchodzi za jeden z najważniejszych w ostatnich latach. Jutrzejszy pojedynek zadecyduje o tym, która drużyna otrzyma przepustkę na tegorocznego Mistrzostwa Świata. Matty Cash ma już pomysł na potencjalne świętowanie sukcesu.

– Do Chorzowa przyjeżdża z Anglii cała moja rodzina: mama, tata, brat, ciocia. Przylatują już w poniedziałek. Więc jeśli awansujemy, na pewno będzie impreza. I na niej spróbuję w końcu… polskiej wódki! – oznajmił Cash.


źródło: interia

Były dyrektor Bayernu porównał Lewandowskiego i Haalanda. „On jest szalony”

Robert Lewandowski od lat znajduje się w czołówce światowego futbolu. Polak jest wzorem dla wielu młodszych napastników, którzy starają się dotrzymywać mu kroku. W tym gronie znajduje się także Erling Haaland, który uznawany jest za naturalnego następcę 33-latka w Bayernie. Inaczej uważa jednak były dyrektor sportowy Bawarczyków, Christian Nerlinger.

Bayern wciąż nie przedłużył wygasającego w przyszłym roku kontraktu Roberta Lewandowskiego. Z tego powodu w mediach narastają plotki o przyszłości napastnika. Ostatnio wyciekła nawet informacja, według której kapitan reprezentacji Polski miał być dogadany z FC Barceloną.

Haaland to nie poziom Lewandowskiego

W związku z potencjalnym odejście 33-latka z Monachium pojawiają się pytania, kto dałby radę go zastąpić. Wśród kandydatów do wejścia w buty Lewandowskiego jest Erling Haaland. Fanem takiej wymiany nie jest natomiast Christian Nerlinger, były dyrektor sportowy Bayernu.

– Dla mnie absurdalne jest porównywanie Haalanda z Lewandowskim. Robert jest na boisku w każdym meczu. Erling to oczywiście niesamowicie utalentowany zawodnik. Nie winię go za to, że nieustannie łapie kontuzje, bo sam miewałem z tym problemy, ale on jest zbyt często niedostępny do gry. Jaką cenę można zapłacić za piłkarza, który może wypaść w kluczowym tygodniu sezonu? – zapytał działacz.

– Przed Lewandowskim rozwinąłbym czerwony dywan. On jest po prostu szalony – dodał.

Lewandowski, mimo upływu lat jest wciąż gwarantem mnóstwa bramek. W bieżącym sezonie strzelił ich dla Bayernu aż 45 w 37 meczach. Jego kontrakt obowiązuje do czerwca przyszłego roku.

Kanada zagra na mundialu! Alphonso Davies nie krył wzruszenia [WIDEO]

W niedzielę Kanada pokonała Jamajkę 4:0 i na jedną kolejkę przed końcem eliminacji zapewniła sobie awans na Mistrzostwa Świata w Katarze. Alphonso Davies nie mógł pojechać na zgrupowanie z powodu zapalenia mięśnia sercowego, lecz całe spotkanie śledził z domu, skąd prowadził transmisję na żywo. 21-latek rozpłakał się zaraz po końcowym gwizdku i nie ma co się dziwić, ponieważ Kanada po 36 latach przerwy wraca na mundial.

Kane lepszy od Lewandowskiego? „Robert gra w lidze Myszki Miki”

Gabriel Agbonlahor udzielił wywiadu talkSPORT. Były napastnik Aston Villi wypowiedział się na temat Roberta Lewandowskiego i Harry’ego Kane’a. 35-latek zdecydowanie bardziej ceni snajpera Kogutów. Bundesligę nazwał rozgrywkami „Myszki Miki”.

Kane lepszy od Lewandowskiego?

Robert Lewandowski wciąż imponuje swoją formą strzelecką. Według wielu ekspertów Polak jest najlepszym napastnikiem na świecie. Snajper Bayernu Monachium bije rekord za rekordem. Mimo to są opinioniści, którzy bardziej sobie cenią innych zawodników. W tym gronie jest Gabriel Agbonlahor, który ocenił „Lewego” w rozmowie z talkSPORT.

– Uważam, że Lewandowski to wybitny napastnik. Jego liczby są szalone, ale on gra w lidze „Myszki Miki”. Porównajcie to do Premier League, gdzie gra Harry Kane. Ile bramek zdobył w Premier League? Gdyby Kane grał w ataku Bayernu Monachium, to ile strzeliłby goli? Mając obok siebie takich piłkarzy, jak Leroy Sane, Thomas Mueller, Joshua Kimmich czy Serge Gnabry? Wiele – stwierdził były reprezentant Anglii.

Robert Lewandowski strzelił 45 bramek oraz 4 asysty w 37 spotkaniach bieżącego sezonu. Umowa 33-letniego napastnika z Bayernem Monachium obowiązuje do końca czerwca 2023 roku. Portal transfermarkt.de wycenia Polaka na 50 mln euro.

Źródło: talkSPORT, Sport.pl

Ibrahimović ostro o Złotej Piłce. „Te nagrody są polityczne”

Zlatan Ibrahimović udzielił wywiadu niemieckiemu Bildowi. Napastnik reprezentacji Szwecji i Milanu skrytykował plebiscyt Złotej Piłki. 40-latek nazwał tę nagrodę polityczną.

Nigdy nie wygrał Ballon d’Or

Zlatan Ibrahimović przez lata utrzymywał się na najwyższym poziomie europejskiego futbolu. Mimo to piłkarz nigdy nie był blisko zdobycia Złotej Piłki. Napastnik reprezentacji Szwecji w rozmowie z Bildem przejechał się po tym plebiscycie.

– Te nagrody są polityczne. Chcą Pana Idealnego. Jeśli zabierasz głos i mówisz, czego chcesz, nie dostaniesz tego rodzaju wyróżnienia. Przyznanie nagrody miłemu facetowi jest zdecydowanie łatwiejsze. Dla mnie to niczego nie zmienia. Złota Piłka nie czyni mnie lepszym ani gorszym – powiedział „Ibra”.

Czas na koniec kariery?

Zlatan Ibrahimović aktualnie reprezentuje barwy AC Milanu. Piłkarz w sezonie 2021/22 wystąpił w 22 spotkaniach, notując przy tym 2 asysty i 8 trafień. Portal transfermarkt.de wycenia 40-latka na 4 mln euro. Jego umowa z mediolańskim klubem obowiązuje do końca czerwca 2022 roku.

Źródło: BILD, Meczyki.pl

Legenda nie widzi sensu w transferze Lewandowskiego? „Jest w świetnym zespole i bardzo dobrze sobie radzi”

Legendarny prawy obrońca reprezentacji Brazylii wypowiedział się na temat przyszłości Roberta Lewandowskiego. Cafu nie widzi powodów, dla których kapitan Biało-Czerwonych miałby opuścić Bayern Monachium.

Media od kilku miesięcy spekulują na temat przyszłości Roberta Lewandowskiego. Piłkarz Bayernu Monachium ma umowę do końca czerwca 2023 roku. Wciąż nie ma żadnego porozumienia w sprawie przedłużenia kontraktu.

Po co miałby opuszczać Bawarię?

Według medialnych doniesień takie okoliczności chciałaby wykorzystać FC Barcelona lub Paris Saint-Germain. Wspomniane kluby monitorują sytuację „Lewego”. Legendarny reprezentant Brazylii nie widzi jednak powodów, aby Polak miał opuścić Bayern.

– On jest w świetnym zespole i bardzo dobrze sobie tam radzi, więc nie widzę powodów, dla których miałby odchodzić i szukać nowego pracodawcy. Granie w Bayernie pomogło mu wejść na wyższy poziom i stać się jednym z najlepszych piłkarzy świata – powiedział Cafu.

– Lewandowski sam wie, jak dużą różnicę potrafi zrobić na boisku. Był w ostatnim czasie najlepszy i tu nie ma żadnych wątpliwości. Tak samo jest z tym, czy to jeden z najlepszych zawodników, którzy obecnie grają w piłkę – dodał.

Źródło: Goal.com, Transfery.info

Tak wyglądała szatnia Włochów po porażce z Macedonią Północną [WIDEO]

Włosi doznali w czwartek sensacyjnej porażki w półfinale barażów o mistrzostwa świata przeciwko Macedonii Północnej (0-1). Tym samym obecnych mistrzów Europy po raz kolejny zabraknie na mundialu. Złość piłkarzy musiała po ostatnim gwizdku osiągnąć apogeum, co w pewien sposób potwierdza stan szatni, w jakim zostawili ją gospodarze. 

Przez cały czas od losowania par barażowych raczej nikt nie spodziewał się, że Włosi odpadną już w półfinale. Najwięcej głosów wskazywało na łatwy awans mistrzów Europy i potyczkę z Portugalią. Ostatecznie jednak Cristiano Ronaldo i spółka zmierzą się z Macedonią Północną, która sensacyjnie Włochów wyeliminowała.

To już drugi raz z rzędu, kiedy „Azzurri” nie pojadą na finałowy turniej. Nic dziwnego, że nastroje wśród zawodników po kompromitującej klęsce z Macedonią były co najmniej nie najlepsze.

Do internetu wyciekło niedawno nagranie z szatni gospodarzy. Piłkarze Roberto Manciniego nie mieli litości dla ekipy sprzątającej i pozostawili po sobie spory bałagan.

Milik o rzekomym konflikcie z Sampaolim: „Emocje w piłce są codziennością”

Arkadiusz Milik udzielił wywiadu Sebastianowi Staszewskiemu z portalu Interia Sport. Napastnik reprezentacji Polski opowiedział o swoich relacjach z Jorge Sampaolim. Piłkarz przyznał, że w jednej sytuacji poniosły go emocje.

Forma 28-letniego napastnika Olympique Marsylia była bardzo dobra. Piłkarz regularnie trafiał do siatki rywali. Mimo to nie zawsze mógł liczyć na miejsce w podstawowej jedenastce OM. Francuskie media sugerowały, że Polak może mieć konflikt z trenerem Jorge Sampaolim.

Przesadzona reakcja

Arkadiusz Milik skomentował te doniesienia w rozmowie z Interią Sport. Piłkarz przyznał się, że jego reakcja po jednym zejściu z boiska była przesadzona. Polak dodał, iż później przeprosił argentyńskiego szkoleniowca.

– Nigdy nie mieliśmy ze sobą problemu. Czasami są różne reakcje, różne emocje. W piłce są codziennością. Ja przyznaję, że z jedną emocją po zejściu z boiska przesadziłem. Cóż, zdarzyło się, przeprosiłem za to trenera – powiedział napastnik OM.

– Porozmawialiśmy, trener to zrozumiał. Natomiast chciałbym jeszcze raz podkreślić, że między nami nie było i nie ma żadnego konfliktu. Idziemy razem do przodu i razem realizujemy kolejne cele – dodał.

Świetny sezon

Arkadiusz Milik wystąpił w tym sezonie w 31 spotkaniach dla Olympique Marsylii. W tym czasie zanotował 20 trafień i jedną asystę. Portal transfermarkt.de wycenia 28-letniego Polaka na 17 mln euro.

Źródło: Interia Sport


TROLLNEWSY I MEMY

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.