Maciej Szczęsny opowiedział o relacji z synem. „Od wielu lat nie mam kontaktu z synem. Urwał go z dnia na dzień.”

Maciej Szczęsny był gościem programu „W cieniu sportu” na łamach „Przeglądu Sportowego”. Były reprezentant Polski opowiedział o swojej relacji z Wojtkiem.




Maciej Szczęsny jest byłym reprezentantem Polski. Występował na pozycji bramkarza. W narodowych barwach rozegrał 8 meczów. W swojej klubowej karierze reprezentował barwy kilku znanych polskich klubów, m.in. Polonii Warszawa, Wisły Kraków, czy też Legii Warszawa. Aż 5-krotnie zdobywał mistrzostwo Polski.




Od wielu lat środowisko piłkarskie wie o nie najlepszej relacji między Maciejem a jego synem, Wojciechem. Relacji, a raczej jej braku. Obaj panowie często wypytywani są o ten temat przez dziennikarzy. W tej kwestii zawsze bardziej wylewny był ojciec, który starał się ujawniać kulisy utraty relacji z synem. Tym razem ponownie wrócił do tego tematu na łamach „Przeglądu Sportowego”.

Maciej Szczęsny bardzo przeżywa utratę kontaktu z synem. W ostatnim wywiadzie opowiedział, jak bardzo go to boli. Jeśli chodzi o kulisy zerwania kontaktu z synem, to nastąpiło to z dnia na dzień. Była to decyzja Wojtka.

– Odczuwam smutek, rozgoryczenie. Nie jest tajemnicą, że od wielu lat nie mam kontaktu z synem. Urwał go z dnia na dzień i to zawsze boli i jest przykre. I będzie, dopóki tego kontaktu nie będę miał, a to może być do końca życia mojego lub jego. Dochodzi do tego czynnik niebagatelny, że zerwał kontakt z dnia na dzień i nigdy nie powiedział, o co chodzi – opowiedział Maciej Szczęsny.




Kontakt między Maciejem a Wojciechem miał się urwać w 2013 roku. Miało to nastąpić z dnia na dzień. Wojtek zaprosił ojca na swoje mecze. Nagle jednak kontakt został zerwany, a do spotkania nie doszło.

– Miałem z nim super relację przez 24 lata. Rozmawialiśmy po każdym jego meczu. Rok 2013, była środa wieczór, jak zadzwonił do mnie i zaprosił do Londynu na sobotnie spotkanie w Premier League i wtorkowe w Lidze Mistrzów – opowiada Maciej.

– „Jasne tato, nie ma problemu. Jutro wyślę ci wszystkie szczegóły, numer lotu, napiszę, kto po ciebie przyjedzie na lotnisko”. Rozmawialiśmy przez godzinę. W końcu Wojtek zakończył słowami: „Przepraszam cię tato, ale dwa dni temu wprowadziła się do mnie Marina, ona wcześnie chodzi spać i cały czas mnie woła, żebym przyszedł. Pogadamy, jak się zobaczymy” – wspomina Maciej Szczęsny.





źródło: Przegląd Sportowy

Michał Budzich