Koniec Messiego w Barcelonie?!? Zaskakujące informacje z Hiszpanii

Według hiszpańskiej stacji radiowej Cadena SER, Leo Messi wstrzymał negocjacje w sprawie nowej umowy. Według stacji Leo Messi chce wypełnić swój kontrakt obowiązujący do 2021 roku, a następnie odejść z klubu.

Dzień, którego boją się wszyscy kibice Blaugrany, zbliża się coraz bliżej, ale chyba nikt nie myślał, że może on nadejść już w przyszłym roku. Nie ma drugiej tak mocno uzależnionej drużyny od jednego gracza, jak Barcelona. Ten klub po prostu nie jest przygotowany na erę post-Messi, widzimy to za każdym razem, gdy Argentyńczyka nie ma na murawie.

Już w tym sezonie gra Dumy Katalonii woła o pomstę do nieba, a co jakby nie było Messiego? Prawdopodobnie podopieczni Quique Setiena nie walczyliby o mistrzostwo kraju, a co najwyżej o grę w europejskich pucharach. A może byłoby zgoła inaczej?

Kontrakt Leo Messiego z FC Barcelona wygasa 30 czerwca 2021 roku. Od wielu miesięcy słyszymy o pracach zarządu nad przedłużeniem kontraktu z „Atomową pchłą”. Według radia Cadena SER negocjacje zostały jednak zerwane przez samego Messiego. Argentyńczyk jest niezadowolony z przecieków, wedle których to on jest jednym z winowajców ostatnich problemów w klubie.

Wg Cadera SER Messi powiedział swoim najbliższym kolegom z szatni, że nie chce być problemem dla klubu. Zawsze powtarzał bowiem, że zostanie, dopóki będzie chciany. Do tego dochodzi dłuższy brak sukcesów i wspomniane przecieki, które obarczają jego osobę.

Jeśli powyższe informacje się potwierdziły, to Leo Messi zakończy swoją przygodę w Barcelonie po zakończeniu przyszłego sezonu. A jak będzie w rzeczywistości? Osobiście patrzyłbym na te informacje z przymrużeniem oka. Spytacie czemu? A no temu, że pamiętamy, ile razy Argentyńczyk kończył karierę reprezentacyjną, po czym do niej wracał. Również w przyszłym roku ma dojść do wyborów prezydenckich w klubie z Katalonii. Zmiana prezydenta i czas, który pozostał Messiemu do końca kontraktu, mogą zaważyć o zmianie przez niego decyzji.

 

Koronawirus namieszał w polskiej piłce. Będą zmiany?

W związku z pandemią koronawirusa świat piłki na chwilę stanął w miejscu. Niektóre ligi musiały zakończyć sezon przedwcześnie, a inne po przerwie postanowiły wrócić do grania. W przypadku Ekstraklasy wznowienie rozgrywek będzie miało swoje konsekwencje w przyszłości.

Nowy sezon Ekstraklasy ma się rozpocząć 21-23 sierpnia bądź tydzień wcześniej (14-16). Zakończenie rozgrywek zaplanowane jest na 15 maja 2021 roku ze względu na przesunięte EURO 2020. Głównym problemem przy ustalaniu terminarza jest fakt, że UEFA nie zezwala na rozgrywanie najwyższych lig europejskich federacji w środku tygodnia. Wszystko to ze względu na mecze Ligi Mistrzów i Ligi Europy.

Przez pandemię terminarz sezonu 2020/2021 będzie strasznie napięty, a wszystko to za sprawą rozgrywek krajowych, międzynarodowych i reprezentacyjnych. Z tego powodu Ekstraklasa rozważa kilka scenariuszów. Najbardziej prawdopodobny jest system ESA30 (liga skończy się na sezonie zasadniczym). Wówczas wszystkie spotkania uda się rozegrać bez problemu, lecz oznacza to mniejsze pieniądze z tytułu praw telewizyjnych.

Inny scenariusz zakłada rozegranie ESA37. Mielibyśmy, wzorem z Bundesligi, krótszą przerwę zimową. Rozważa się również ograniczenie liczby granych rund Pucharu Polski lub całkowite zrezygnowanie z tych rozgrywek w sezonie 2020/2021.

Terminarz najlepszej ligi świata od lat ustala dyrektor operacyjny Ekstraklasa S.A. – Marcin Stefański. Czeka on jednak na sygnał z UEFA, która wskaże mu datę rozpoczęcia nowych rozgrywek. Decyzja co do scenariusza musi zapaść w ciągu kilku najbliższych tygodni i przejść przez głosowanie zarządu Polskiego Związku Piłki Nożnej.

Całe stanowisko Ekstraklasa S.A. :

W związku z zaburzeniem rozgrywek w tym sezonie na skutek pandemii COVID-19 istnieje wciąż wiele niewiadomych dotyczących rozgrywek w kolejnym sezonie. Obecnie Ekstraklasa S.A. pracuje z PZPN nad kształtem optymalnego rozwiązania. Decyzje w tej sprawie powinny zapaść w lipcu, aby kluby miały czas na przygotowanie się do rozpoczęcia rozgrywek. O wszelkich decyzjach poinformujemy po ustaleniu szczegółów z Polskim Związkiem Piłki Nożnej.

***

ROZWAŻANE SCENARIUSZE NA SYSTEM ROZGRYWEK W SEZONIE 2020/21

1. ESA-30

Prawdopodobieństwo: *****

Brak siedmiu dodatkowych kolejek i podziału na grupę mistrzowską i spadkową. Mistrz Polski i jeden spadkowicz zostanie wyłoniony po 30. serii gier i 240 meczach.

Początek sezonu: 21–23 sierpnia.

2. HYBRYDA

Prawdopodobieństwo: ****

Sezon ruszy z założeniem, że odbędzie się 37 kolejek wraz z podziałem na grupę mistrzowską i spadkową. Zaplanowana będzie krótka przerwa świąteczno-noworoczna, a po niej zawodnicy wrócą na boiska już w styczniu. Normalnie rozegrany zostanie również Puchar Polski. Jeżeli jesienią będzie kolejna fala epidemii koronawirusa, to w trakcie sezonu podjęta zostanie decyzja o jego skróceniu do 30 kolejek poprzez rezygnację z rundy finałowej. Wówczas system ESA-37 przejdzie płynnie w ESA-30.

Początek sezonu: 14–16 lub 21–23 sierpnia.

3. ESA-37 wersja 1

Prawdopodobieństwo: ***

Obędzie się 37 kolejek i po sezonie zasadniczym będzie podział na grupę mistrzowską i spadkową. Rozegranych zostanie 296 meczów, tak jak obecnie. Krótsza będzie przerwa między rundami i wzorem Bundesligi po przerwie świąteczno-noworocznej kluby ekstraklasy wrócą na boiska już w styczniu.

Początek sezonu: 14–16 sierpnia.

4. ESA-37 wersja 2

Prawdopodobieństwo: **

Odbędzie się 37 kolejek ekstraklasy, ale ograniczone zostaną rozgrywki Pucharu Polski. Będzie w nich mniej rund lub zostaną całkowicie anulowane, żeby liga mogła normalnie przeprowadzić sezon według modelu ESA-37.

Początek sezonu: 14–16 lub 21–23 sierpnia.

5. ESA-34

Prawdopodobieństwo: *

Na koniec rozgrywek 2019/20 z ekstraklasy spadnie tylko jedna drużyna (ŁKS), a dodatkowo utrzymają się (Arka i Korona). Będzie to przyspieszenie reformy ligi planowanej na sezon 2021/22 i już od sierpnia w ekstraklasie grać będzie 18 zespołów. Przez to w kolejnej kampanii ligowej spadać będą trzy drużyny zamiast jednej. Odbędą się 34 kolejki, czyli 306 meczów. Spotkań będzie więcej, ale mniej terminów niż przy ESA-37.

Początek sezonu: 14–16 lub 21–23 sierpnia.

Balotelli składa wniosek o wypowiedzenie obowiązującej umowy! Poszło o…

Super Mario nie daje o sobie zapomnieć. Tym razem Włoch złożył wniosek o wypowiedzenie umowy, po tym, jak klub zapłacił mu jedynie za 7 przepracowanych dni w marcu.

Tegoroczna kwarantanna wywarła zły wpływ na Mario. Wiemy, jaki był zawsze poza boiskiem, ale gdy przychodziło co do czego, to potrafił on na murawie zrobić swoje. Choć i tak od wielu lat przebieg jego kariery to linia pochyła ku upadkowi. W tym sezonie miał pomóc Brescii w walce o utrzymanie w Serie A, a koniec końców strzelił zaledwie 5 goli w 19 meczach.

W tym roku Mario przechodzi sam siebie. Kilka tygodni temu media informowały, że niesforny Włoch opuszcza treningi i nie daje żadnych znaków życia. Potem jak przyszedł na trening, to klub nie chciał go wpuścić go na obiekt treningowy, więcej o tym pisaliśmy tutaj.

Tym razem poszło o pieniądze. Mario częściej nie pojawiał się, niż się pojawiał na treningach, więc klub nie pozostał mu dłużny. Brescia wypłaciła Mario kwotę adekwatną do przepracowanych przez niego dni.

Tak więc na koncie piłkarza pojawiła się jego wypłata za marzec. Tyle że nie pojawiła się pełna kwota, jaka jest wpisana w kontrakcie, a taka, która jest adekwatna do dni przepracowanych przez niego w klubie. Brescia policzyła, że ich piłkarz był w pracy 7 dni i za tyle dni otrzymał wypłatę.

Balotelli za pośrednictwem prawników złożył apelację, w której zwraca się o weryfikację dni przepracowanych, a jednocześnie o wypowiedzenie obowiązującej umowy o niewypłacenie wynagrodzenia.

Kontrakt Włocha z jego obecnym klubem obowiązuje do 30 czerwca 2022 roku. Nie wiadomo jeszcze, jak potoczą się dalsze losy zawodnika i klubu.

Hajto ostro o swoim byłym klubie! „Zrobili pośmiewisko”

Schalke należy do TOP 20 najbogatszych klubów w Europie. Za nimi jeden z najgorszych sezonów od 1983 roku, kiedy to spadli z Bundesligi. Zespół Davisa Wagnera zajął 12. miejsce i z drużyny, która walczyła w fazie pucharowej Ligi Mistrzów, stali się ligowym średniakiem.

Tomasz Hajto grał w Schalke przez 4 lata. W tym czasie zdobył 2 Puchary Niemiec i rozegrał prawie 150 spotkań. Były reprezentant Polski nie jest zachwycony obecną sytuacją w klubie z Gelsenkirchen.

Fakt, że Schalke nie wygrało żadnego z szesnastu meczów z rzędu, jest prawdziwym skandalem. Zawsze szukają wymówek. Zrobili z Schalke pośmiewisko. Brakuje w klubie takich osób jak ja, Tomasz Wałdoch czy Marc Wilmots, którzy umierali za Schalke na boisku. Kiedy te wartości wrócą, to kibice Schalke znowu będą świętować sukcesy. I tego szczerze życzę klubowi, aby jak najszybciej przeszedł przez ten kryzys. (…) Wszyscy w Gelsenkirchen i okolicach mają bzika na punkcie klubu. Potrzebne są jasne zasady i strategia. Zawodnicy pozwalali sobie na za dużo. Piłkarzom powinno być wstyd – powiedział Tomasz Hajto w wywiadzie dla reviersport.de

Kolejny skandal w polskiej piłce? Klub nie otrzymał licencji na grę w 3. lidze z powodu…

Do niemałego skandalu doszło w IV lidze w województwie wielkopolskim. LKS Gołuchów okazał się najlepszy w minionym sezonie, lecz nie otrzymał licencji na grę w III lidze i będzie musiał obejść się smakiem.

LKS Gołuchów dzięki zajęciu pierwszego miejsca w IV lidze w minionym sezonie zagwarantował sobie awans do wyższej ligi. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że LKS nie otrzymał licencji na grę w III lidze. Okej, nie otrzymać licencji z uzasadnionym powodem to jedno, a nie otrzymać licencji bez znaczącego powodu to drugie.

W przypadku LKS-u Gołuchów bardziej pasuje ten drugi przypadek. Klub z miejscowości, którą zamieszkuje nieco ponad 10 tysięcy ludzi, nie otrzymał licencji, bo… „Odległość z szatni na boisko jest zbyt duża”.

Delegat z Pomorskiego ZPN po wizytacji obiektu wpisał, że odległość szatni od boiska jest zbyt duża i wynosi 250 metrów. My tę odległość zmierzyliśmy sami – wynosi 130 metrów. Zarzucił nam także brak siedzisk dla kibiców przyjezdnych. To bzdura, bo są. Inny zarzut był taki, że mamy za mało miejsc siedzących, bo 450, a nie 500. Byliśmy w stanie to zrobić, te 50 dołożyć w strefie kibica przyjezdnego i byłoby 500. Miał być odzew, nie ma żadnego – ani z Pomorskiego ZPN, ani z Wielkopolskiego.  – powiedział Józef Banasiak, prezes LKS-u Gołuchów na łamach portalu zpleszewa.pl

 Z wielkopolskiego związku wysłali do nas człowieka, którego zadaniem było sprawdzić infrastrukturę. Pomierzył on boisko, pomierzył klatki na trybunach, wymierzył wysokość płotu itd. Potem powiedział: tak, wasz obiekt nadaje się na 3. ligę. Ten człowiek klepnął nam wszystko. Po czym mija półtora tygodnia i w klubie nagle pojawia się dwóch młodych panów. Jeden z Poznania, drugi z Gdańska. To oni stworzyli protokół, który jak pan zobaczy, to zacznie się po prostu śmiać. Bo jeżeli ktoś pisze w nim, w punkcie drugim, że klatka gości nie posiada miejsc siedzących, a tam jest 120 krzesełek, to to są jakieś jaja – opowiada członek zarządu LKS-u Gołuchów, czytamy na portalu igol.pl

W Polsce mamy po raz kolejny do czynienia z sytuacją, w której o awansie decydują względy pozasportowe. Klub może nie otrzymać licencji, to jasne. Tymczasem delegaci raz mówią, że infrastruktura spełnia wymogi, a kilka dni później już rzekomo ich nie spełnia.

Tym bardziej, iż klub ma jasne dowody, że jednak wszystko jest w najlepszym porządku. „Odległość szatni do boiska wynosi 250 metrów”. Gdy w rzeczywistości klub podaje, iż odległość wynosi zaledwie 130 metrów. Na dalsze decyzje przyjdzie nam poczekać, choć nie nastawiałbym się, że dojdzie do jakiejś zmiany.

Polak bohaterem! Strzelił 2 gole i dał drużynie awans

Martin Kobylański w środowym meczu strzelił dwie bramki. Dzięki jego skuteczności Braunschweiger TSV Eintracht w przyszłym sezonie zagra w 2. Bundeslidze.

Martin Kobylański urodził się w Berlinie, ale oprócz niemieckiego paszportu ma także polski. Syn Andrzeja Kobylańskiego, byłego kadrowicza, na początku sezonu dołączył do Braunschweiger, gdzie został prawdziwą gwiazdą. Napastnik w 33 meczach strzelił 18 goli i 9 razy asystował.

W środowym meczu 37. kolejki drużyna Kobylańskiego wygrała z SV Waldhof Mannheim 3:2, Martin strzelił 2 gole. Dzięki temu zwycięstwu Braunschweiger jest wiceliderem, a do końca sezonu pozostało jedno spotkanie. Drużyna z Eintrachtu ma oczko przewagi nad trzecim Wuerzburger Kickers i 4 punkty nad czwartym Ingolstadt. 

Do 2. Bundesligi awansują dwie pierwsze drużyny, a trzecia gra w barażach. Ze względu na zasady federacji niemieckiej Bayern Monachium II nie może grać w 2. Bundeslidze, mimo, że jest liderem rozgrywek. Dzięki temu Braunschweiger ma już zapewniony awans.

Martin Kobylański w przeszłości występował w Lechii Gdańsk, Unionie Berlin czy Werderze Brema. Jest wychowankiem Hannoveru. Zajmuje trzecie miejsce w klasyfikacji strzeleckiej 3. Bundesligi. Wyprzedzają go tylko Albert Bunjaku z Viktorii Koeln (19 goli) oraz Kwasi Okyere Wriedt z rezerw Bayernu Monachium (25).

17-letni Polak przed wielką szansą. Może zadebiutować przeciwko Milanowi!

Jakub Iskra jest 17-letnim zawodnikiem Spal. Polak pierwszy raz w karierze znalazł się w kadrze meczowej SPAL i ma szansę zadebiutować w pierwszej drużynie przeciwko Milanowi.

Jakub dołączył do ekipy Spal latem 2018, gdzie przeniósł się z Pogoni Szczecin. Władze Portowców bardzo chciały zatrzymać prawego obrońcę u siebie, proponowali mu treningi z pierwszą drużyną, lecz reprezentant Polski juniorów nalegał na wyjazd do Włoch. Iskra przez półtora roku trenował z młodzieżówką, lecz przez pandemię musiał powrócić do kraju. W maju po dwumiesięcznej przerwie powrócił do Italii, gdzie rozpoczął treningi z pierwszą drużyną Spal.

Po odbyciu dwutygodniowej kwarantanny młody piłkarz dołączył do zespołu, a w drugiej połowie czerwca został zgłoszony do rozgrywek, lecz nie udało mu się jeszcze nawet zasiąść na ławce. Dopiero dzisiaj spotkał go ten zaszczyt i kto wie, może zobaczymy go na boisku przeciwko Milanowi?

Jakub Iskra nie jest naszym jedynym reprezentantem w Spal. Poza nim barwy tego klubu reprezentują Thiago Cionek, Bartosz Salamon oraz Arkadiusz Reca. Drużyna Polaków walczy o utrzymanie, aktualnie zajmują ostatnie miejsce, a do bezpiecznej pozycji tracą 8 punktów.

Piłkarze, którzy wrócili z emerytury

W życiu każdego człowieka przychodzi taki moment, kiedy trzeba skończyć pracę i udać się na emeryturę. Dotyczy to także piłkarzy, jednak niektórzy z nich nie wytrzymują za długo i mimo odwieszenia butów na kołek, wracają z powrotem na boisko.

Sławomir Peszko otwiera swój bar! Wraz z nim Wawrzyniak i inni znani piłkarze

Sławomir Peszko, Jakub Wawrzyniak, Grzegorz Kuświk i Dusan Kuciak. Ta czwórka piłkarzy jest odpowiedzialna za powstanie baru „Team Spirit”. Lokal znajduje się w Sopocie.

Team Spirit to nowe miejsce w Sopocie. Bar jest położony na tzw. „Monciaku”, czyli na ulicy Bohaterów Monte Cassino. Można tam nie tylko obejrzeć mecz, ale także napić się alkoholu i spróbować kuchni włoskiej, amerykańskiej, japońskiej i autorskiej. Poza tym będzie okazja, by spotkać wielu znanych piłkarzy. Dotychczas w lokalu pojawili się m.in. Sebastian Mila i Patryk Lipski.
Pomysł wziął się ze scalenia dwóch pasji: do kuchni i do sportu – mówi Karolina Cierniak, organizatorka. – Obydwie to wielkie wyzwanie wymagające ciężkiej pracy, dyscypliny i miłości do tego, co się robi. Udało nam się je połączyć i zebrać równie zaangażowaną ekipę. Możemy się pochwalić, że za sportowym aspektem lokalu stoją wybitni piłkarze: Jakub Wawrzyniak, Sławomir Peszko, Dusan Kuciak oraz Grzegorz Kuświk. Team Spirit to miejsce, które jednoczy poprzez wspólne jedzenie, oglądanie wydarzeń sportowych i miłe spędzanie czasu. Można poczuć ducha jednej drużyny. – Cała wypowiedź na łamach portalu trojmiasto.pl
Taki biznes, prowadzony przez takie nazwiska może okazać się strzałem w dziesiątkę. Jeśli dodamy do tego fakt, że do baru mają regularnie przychodzić znani piłkarze, to kto by nie chciał tam zawitać? Usiąść, zjeść, obejrzeć mecz, a jak dobrze pójdzie to wypić piwko ze Sławkiem Peszko.

Sławomir Peszko SHOW! Gol i 2 asysty w debiucie w Wieczystej

Sławomir Peszko zgodnie z oczekiwaniami wyrasta na gwiazdę Wieczystej Kraków. W swoim debiucie wszedł na boisko w 46. minucie, a mimo to zdołał strzelić bramkę i zanotować 2 asysty.

Po wygaśnięciu kontraktu z Lechią 35-latek nie miał prawa narzekać na brak ofert. Usługami byłego reprezentanta Polski byłe zainteresowane kluby z ekstraklasy, a on mimo to wybrał klub z ligi okręgowej. Ciężko mu się dziwić, w klubie z 6. poziomu rozgrywek w Polsce zarabia on mniej więcej tyle, co w Lechii Gdańsk.

W debiucie Peszki jego klub podjął w meczu sparingowym Unię Tarnów. Klub z Tarnowa w minionym sezonie występował w IV lidze, gdzie zajął pierwsze miejsce. Przed Unią mecz barażowy, który zaważy o awansie do III ligi.

Pomimo że oba kluby dzieli klasa rozgrywek, to nie było widocznych różnic na boisku. Jeśli już, to lepiej prezentowali się piłkarze Wieczystej, którzy występują ligę niżej. Ostatecznie klub Wojciecha Kwietnia zwyciężył 3-1, mimo że po pierwszej połowie było wciąż 0-0.

Losy spotkania odmienił Sławomir Peszko. Nowy nabytek Wieczystej wszedł z ławki wraz z początkiem drugiej połowy spotkania i odmienił losy meczu. Sławek zanotował dwie asysty i dołożył bramkę. Ponadto po faulu na nim została przyznana czerwona kartka dla jednego z rywali.

Pierwsza asysta Peszki to dośrodkowanie z boku boiska, które głową wykorzystał Zieliński i wyrównał stan rywalizacji. W 57. minucie padła debiutancka bramka byłego piłkarza Lechii. Peszko przebiegł kilkanaście metrów z piłką, po czym oddał strzał lewą nogą, a piłka zatrzepotała w siatce. Przy bramce na 3-1 w 63. minucie ponownie główna rolę odegrał Sławek, lecz ostatecznie piłkę do siatki ponownie wpakował Zieliński.

Boniek wywołał burzę na Twitterze! Zabrał głos w sprawie wyborów…

Znany ze swoich kontrowersyjnych wpisów na twitterze Zbigniew Boniek znów dał o sobie znać. Tym razem odniósł się do polityki, gdzie narzeka na to, że o wyborze prezydenta decydują m.in. emeryci.

„Prezydent Polski dzisiaj może być wybrany głosami ludźmi środowiska wiejskiego, głosami emerytów i ludzi z podstawowym wykształceniem. To chyba trochę dziwne w tak pięknym i rozwijającym się kraju jak nasza Polska.” – w taki sposób Zbigniew Boniek skomentował zarówno przebieg, jak i wyniki pierwszej tury wyborów prezydenckich.

Internauci są już przyzwyczajeni do kontrowersyjnych wpisów prezesa PZPN. Użytkownicy twittera już zdążyli zareagować na wpis Bońka. Przez 4 godziny znalazło się już ponad 4 tysiące odpowiedzi. Poniżej najciekawsze komentarze.

Poza tymi negatywnymi są wyjątki takie jak ten. Użytkownik stara się zrozumieć wpis Bońka i przyznaje mu rację popartą statystykami.

Statystyki mówią jasno, ponad 60% emerytów głosowało na Dudę. Natomiast głosy na Andrzeja wśród osób zamieszkujących wieś stanowiły ponad 54%. Jeśli chodzi o wykształcenie, to tu również nie ma zaskoczeń. Wraz ze wzrostem wyedukowania spada poparcie u Andrzeja Dudy. Osoby z wykształceniem podstawowym w 69% zagłosowały na obecnego prezydenta.

Kamil Glik zmienia klub. Chce uniknąć błędów z przeszłości

Kamil Glik jest bliski zmiany barw klubowych. Obrońca reprezentacji Polski ma zostać zawodnikiem Benevento – beniaminka Serie A, który prężnie działa na rynku transferowym.

Kamil Glik jest bliski zakończenia swojej 4-letniej przygody z AS Monaco. Obrońca może wrócić do Włoch, gdzie w przeszłości grał już dla Torino, Palermo i Bari. Jeden z topowych włoskich dziennikarzy, Gianluca Di Marzio, twierdzi, że reprezentant Polski może niedługo dołączyć do Benevento.

Benevento w tym sezonie zdominowało Serie B. Drużyna Filippo Inzaghiego ma do rozegrania jeszcze 7 kolejek, ale dzięki 24-punktowej przewadze nad drugim Crotone zapewnili już sobie końcowe zwycięstwo. 

Beniaminek Serie A zbroi się na nowy sezon. Do Benevento dołączył już Loic Remy, który znany jest z występów w m.in. Marsylii, Chelsea i Crystal Palace. Poza Glikiem do drużyny Filippo Inzaghiego ma trafić jeszcze Andre Schuerrle, który był wypożyczony ze Spartaka Moskwa do Borussi Dortmund.

Kamil Glik reprezentuje barwy AS Monaco od czterech lat. Klub z Ligue 1 zakupił obrońcę zaraz po Euro 2016 za 11 milionów euro. W ich barwach rozegrał 167 spotkań, strzelił 14 goli i 7 razy asystował. Z AS Monaco zdobył mistrzostwo Francji w sezonie 2016/2017.

Milik na celowniku kolejnego klubu! Trener chce go u siebie w składzie

W ostatnim czasie wiele mówi się o tym, że Arkadiusz Milik latem zmieni klub. Według dziennika AS polski napastnik jest coraz bliżej przejścia do Atletico Madryt.

Arkadiusz Milik ma ważny kontrakt z Napoli do czerwca 2021 roku i nie zapowiada się, żeby napastnik podpisał nowy. Klub z Neapolu chce sprzedać reprezentanta Polski tego lata, aby za rok nie stracić go za darmo. 

Dotychczas mówiło się o możliwym transferze Milika do Juventusu. Mistrzowie Włoch prowadzili intensywne rozmowy z Napoli, jednak problemem okazały się pieniądze. Klub z Neapolu nie chciał sprzedać napastnika za mniej, niż 50 milionów euro, co stanowiło przeszkodę dla Starej Damy.

Z całej sytuacji chce skorzystać Atletico Madryt, które miało w planach sprowadzenie Edinsona Cavaniego. Dla klubu ze stolicy Hiszpanii żądana kwota nie jest problemem, a sam Diego Simeone ma być zdecydowany na pozyskanie Milika.

Według dziennika AS Milik trafi do Atletico Madryt, gdzie będzie mógł liczyć na zarobki w wysokości około 5 milinów euro. Stanowiłoby niemal podwójną podwyżkę w stosunku do kwoty, jaką napastnik inkasuje w Napoli.

Artur Boruc wróci do Legii? „Byłby to bardzo dobry ruch ze strony klubu”

1 lipca Radosław Majecki zostanie bramkarzem Monaco. Trwają poszukiwania następcy 20-latka, według mediów do stołecznego klubu może wrócić Artur Boruc.

Od 1 lipca Radosław Majecki będzie oficjalnie piłkarzem Monaco. Władze zachodniego klubu nie wyraziły zgody na to, by dograł on sezon ekstraklasy do końca. Obecnie w kadrze Legii znajdują się Wojciech Muzyk, Radosław Cierzniak i Mateusz Kochalski.

O ile w tym sezonie Legia powinna sobie poradzić z obsadzeniem pozycji bramkarza, o tyle na przyszły sezon przydałby się ktoś z wyższej półki. W mediach przewijały się już takie nazwiska jak Hładun, Kuciak, czy Ibrahim Sehić. O tym ostatnim więcej pisaliśmy tutaj.

Głos w sprawie Boruca zabrał Krzysztof Dowhań, który pełni funkcję trenera w warszawskim klubie od 2001 roku. Poniższa wypowiedź pochodzi z Przeglądu Sportowego.

Kilka lat temu prowadziliśmy z nim już takie rozmowy. Myślę, że te 40 lat to nie jest dyskredytujący wiek dla bramkarza, szczególnie kiedy tak jak Artur nie odnosił zbyt wielu kontuzji. Byłby to bardzo dobry ruch ze strony klubu, gdyby w tej chwili udało się pozyskać Artura. Teraz kończy się jego kontrakt z Bournemouth, które walczy o utrzymanie.

Boruc miał już okazję reprezentować barwy Legii w latach 1999-2006. W tym czasie zdążył zagrać w 77 meczach, w których aż 34 razy zachował czyste konto. Po epizodzie w Legii przeniósł się do Celticu Glasgow.

Mączyński znów bryluje na Twitterze! Odpowiedział piłkarzowi Lecha…

W niedzielnym meczu Ekstraklasy Śląsk Wrocław zremisował z Lechem Poznań 2:2. Spotkanie nie obyło się bez kontrowersji, jaką był faul Mączyńskiego na Ramirezie.

Przed meczem nad stadionem Śląska przeszło oberwanie chmury, po którym spotkanie przez chwilę przypominało legendarne starcie RFN – Polska. Nie minęła minuta, a drużyny zainkasowały po stracie, a piłka zdążyła kilkukrotnie stanąć w wodzie. Pierwszą bramkę Gytkjaera Dankowski na suchej nawierzchni raczej by zablokował, ale przy panujących wtedy warunkach przejechał na tylko przez pole bramkowe.

W drugiej połowie sytuacja się poprawiła, ale gospodarze dalej nie kwapili się do wyrównania. Jednak w ostatnim kwadransie nie było miejsca na oddech. Śląsk przypomniał sobie, jak się rozgrywa stałe fragmenty, po których zdobył dwie bramki. W międzyczasie Jakub Moder bezbłędnie wykorzystał jedenastkę i obie drużyny podzieliły się punktami.

W 56. minucie spotkania Krzysztof Mączyński sfaulował Dani Ramireza. Wślizg był dość brutalny, lecz VAR nie wezwał do siebie sędziego Kwiatkowskiego na rozstrzygnięcie sytuacji. Skończyło się „tylko” na żółtej kartce dla gracza gospodarzy. Nie obyło się bez wymiany zdań na Twitterze.

Warto przypomnieć zachowanie Mączyńskiego z czasów gry w Wiśle Kraków, kiedy to został nieumyślnie sfaulowany przez Gajosa…