Cezary Kulesza podsumował sobotni mecz reprezentacji Polski z Arabią Saudyjską (2-0). Prezes PZPN wskazał również zawodnika, który najbardziej imponuje mu w kadrze.
„Biało-Czerwoni” wygrali w sobotę z Arabią Saudyjską (2-0) i zajęli pierwsze miejsce w grupie C. Od środowego spotkania z Argentyną zależy kwestia awansu Polaków do 1/8 finału mistrzostw świata.
Odetchnął
Cezary Kulesza w rozmowie z „Interią” zdradził, że mecz wzbudzał w nim ogromne emocje. Prezes PZPN odetchnął ze spokojem dopiero po bramce Roberta Lewandowskiego na 2-0. Przy okazji zdradził nazwisko reprezentanta, który imponuje mu obecnie najbardziej.
– Nie chcę rzucać nazwiskami, bo wyróżnić należy całą drużynę. To jest obecnie nasza największa siła, ale może wspomnę Bartka Bereszyńskiego, który nie gra może bardzo efektownie, ale jest szalenie efektywny. Rozegrał świetne spotkanie z Meksykiem, z Arabią też należał do najlepszych – stwierdził Kulesza.
Oczywiście pochwały słał także w stronę Wojciecha Szczęsnego. Bramkarz Juventusu zachował drugie czyste konto na turnieju, broniąc rzut karny Saudyjczyków, a następnie wybraniając dobitkę.
– Wojtek zagrał bardzo dobrze, widzimy, że od początku turnieju jest w znakomitej formie. To, że jest świetnym bramkarzem, wiedzieliśmy od dawna, ale da się zauważyć, że dojrzał, wydoroślał. I stał się liderem reprezentacji z krwi i kości – dodał.
Dejan Lovren nie ukrywa, że żałuje wykluczenia reprezentacji Rosji z mistrzostw świata. Chorwat uważa, że polityki nie powinno łączyć się ze sportem.
Kilka miesięcy temu, niedługo po wybuchu wojny na Ukrainie, Rosja i kluby grające w tym państwie, zostały wykluczone z rozgrywek FIFA i UEFA. Tym samym „Sborna” nie miała okazji powalczyć o wyjazd na mistrzostwa świata. Tamtejsze kluby nie mają natomiast prawa do gry w Lidze Mistrzów, Lidze Europy czy Lidze Konferencji.
„Przykro mi”
Decyzja wywołała spore poruszenie w piłkarskim środowisku, jednak większość zgodnie uważała ją za słuszną. W opozycji do takiej postawy wyszedł Dejan Lovren. Chorwat jest przeciwny mieszania polityki ze sportem.
– Przykro mi, że moi rosyjscy przyjaciele nie są na mundialu. Zawsze mówiłem, że sport i polityka nie powinny iść w parze. Oczywiście reprezentacja Rosji to wielki zespół. Szkoda, że chłopaków nie ma w Katarze – powiedział piłkarz Zenitu.
– Ale nie ma na mundialu też innych dużych drużyn, nie tylko rosyjskiej. Mówię o Włochach, czy moim przyjacielu Salahu. Wierzę jednak, że sytuacja wkrótce się zmieni. Zawsze powinniśmy myśleć pozytywnie – dodał.
Po wybuchu wojny, piłkarze grający w lidze rosyjskiej mieli możliwość zmiany klubu. Lovren zdecydował się jednak na pozostanie w Zenicie, z czego jest dumny.
– W mojej głowie było wiele przemyśleń na temat tego, co robić. Ale myślę, że podjąłem najlepszą decyzję, zostając w klubie. Jestem dumny z bycia jednym z liderów Zenitu – oznajmił.
Z dość niespodziewanej strony na Roberta Lewandowskiego spadła wielka krytyka. Bośniacki dziennikarz Marjan Mijajlović ostro wypowiedział się o grze 34-latka w reprezentacji Polski.
Reprezentacja Polski w środę zagra z Argentyną o wyjście z grupy mistrzostw świata. „Biało-Czerwoni” po dwóch kolejkach zajmują pierwsze miejsce z czterema punktami. Na inaugurację bezbramkowo zremisowali z Meksykiem, a w sobotę wygrali z Arabią Saudyjską (2-0).
„Popłacz się”
Robert Lewandowski w drugim meczu zaliczył asystę i strzelił bramkę. Odkupił tym samym winy za zmarnowany rzut karny przeciwko „El Tri”. Na bazie tego występu brutalnie ocenił go bośniacki dziennikarz, Marjan Mijajlović.
– Potwierdziło się, że Robert Lewandowski to piłkarz dla małych dzieci, które śledzą futbol od wczoraj. On strzela gole takiemu Bochum, Augsburgowi, Cadiz, Elche i tym podobnym. A gdy trzeba, by dał bramkę Polsce, wielkiemu narodowi, to on znika jak mała mysz – stwierdził Bośniak.
– Nie potrafi wykorzystać rzutu karnego dla takiego narodu. Ty, Lewandowski, jesteś największym przegrywem na świecie! Idź sobie zarabiać i grać dla Barcelony, a Polskę zostaw w spokoju! – dodał, twierdząc przy okazji, że nigdy nie dojdzie do poziomu Zbigniewa Bońka.
Internet obiegło zdjęcie z kieleckiego szpitala i z miejsca stało się hitem. Placówka pochwaliła się, jakie udogodnienia zapewniła jednemu pacjentowi. Podczas operacji… oglądał jeden z meczów mistrzostw świata!
I nie jest to żart. SP ZOZ w Kielcach opublikowało na Facebooku zdjęcie z sali operacyjnej. Widać na niej dwóch lekarzy, którzy przeprowadzają zabieg na pacjencie. W tle, jak gdyby nigdy nic, leci sobie jeden z meczów mistrzostw świata.
– U nas pacjenci to dopiero mają serwis 😮 Wszyscy panowie w znieczuleniu podpajęczynówkowym są zachwyceni – napisano w opisie posta.
Warto zaznaczyć, że przy takim znieczuleniu pacjent pozostaje przytomny w czasie operacji. Jest to zupełne przeciwieństwo pełnej narkozy. Placówka przy okazji w jednym z komentarzy oznajmiła, że „nic nie dygnęło” i zabieg przeszedł pomyślnie.
Belgia przegrała z Marokiem (0:2) w drugim meczu fazy grupowej Mistrzostw Świata w Katarze. Po spotkaniu jeden z kibiców nagrał reakcję Thibaut Courtois na porażkę. Sfrustrowany bramkarz Czerwonych Diabłów uderzył pięścią w boks sędziego technicznego.
Frustracja Courtois
Reprezentacja Belgii ma trzy punkty po dwóch meczach w fazie grupowej Mistrzostw Świata w Katarze. Czerwone Diabły wygrały z Kanadą (1:0) oraz przegrały z Marokiem (0:2). Po drugim spotkaniu kamery zarejestrowały złość bramkarza kadry z Beneluksu. Thibaut Courtois wyładował się na boksie sędziego technicznego.
Gareth Southgate wypowiedział się na temat Matty’ego Casha. Selekcjoner reprezentacji Anglii zabrał głos w sprawie decyzji prawego obrońcy Aston Villi o graniu dla Biało-Czerwonych.
Cash był obserwowany
Matty Cash reprezentuje barwy Polski dopiero od kilkunastu miesięcy. Wcześniej 25-latek nie mógł występować z w biało-czerwonych barwach ze względu na brak polskiego paszportu. Cash miał wówczas tylko angielskie obywatelstwo.
Gareth Southgate w wypowiedzi dla Interii zdradził, że wielokrotnie oglądał występy obrońcy Aston Villi. Selekcjoner Anglików dodał jednak, że na prawej stronie Synowie Albionu mają wielu dobrych zawodników, dlatego Matty Cash mógłby mieć problem z regularną grą dla tamtejszej kadry. Southgate rozumie wybór piłkarza The Villains, jednak myśli, że gdyby poczekał z decyzją, to w przyszłości miałby szansę na debiut w kadrze Anglii.
– Widziałem go 40-50 razy na żywo. Znam go więc kompletnie. Jeśli chodzi o nas, to naprawdę nam się podobał, ale w tym momencie mamy wielu dobrych prawych obrońców, chociaż wydaje mi się, że w przyszłości byłaby dla niego szansa. Zrozumiałem jego decyzję dotyczącą wyboru reprezentacji Polski, bo dzięki temu otrzymał szansę występu na mundialu – powiedział Gareth Southgate.
Na dwa dni przed meczem z Argentyną odbyła się konferencja prasowa reprezentacji Polski. Z dziennikarzami spotkali się Mateusz Wieteska, Szymon Żurkowski oraz Damian Szymański.
Za nami dwa mecze reprezentacji Polski podczas Mistrzostw Świata w Katarze. Po dwóch kolejkach Biało-Czerwoni mają na swoim koncie 4 punkty. Złożyły się na to remis z Meksykiem (0:0) oraz wygrana z Arabią Saudyjską (2:0). Polacy są liderami grupy „C”.
Przed nami ostatni mecz reprezentacji Polski w fazie grupowej Mistrzostw Świata 2022. Już w środę Biało-Czerwoni zmierzą się z reprezentacją Argentyny. Aby mieć pewny awans, Polakom wystarczy chociażby remis. Więcej o szansach na awans naszej reprezentacji przeczytacie TUTAJ.
Mecz Polska-Argentyna odbędzie się już w środę. Początek spotkania przewidziano na 20:00. Dwa dni przed tym wydarzeniem miała miejsce konferencja prasowa reprezentacji Polski. Na pytania dziennikarzy odpowiadali piłkarze, którzy do tej pory nie zdołali jeszcze zagrać na mundialu. Byli to: Mateusz Wieteska, Szymon Żurkowski oraz Damian Szymański.
„Ofensywa całej Argentyny może robić wrażenie. Musimy być skoncentrowani w obronie, ale na pewno będziemy dobrze przygotowani do tego meczu.”
„Przed MŚ dostaliśmy informację, że o awansie mogą decydować kartki. Więc zawodnicy na ławce również uważają na to, by nie gestykulować zbyt mocno i nie dostać kartki, bo to może mieć znaczenie w rozrachunku końcowym.”
„Messi to jeden z najlepszych piłkarzy na świecie. Trzeba grać przy nim blisko, nie dawać mu wiele miejsca do rozgrywania, prowadzenia piłki. On w każdej sekundzie może zagrać taką piłkę, która może stworzyć zagrożenie.”
„Mamy doświadczenie z przeszłości, że kartki czy bramki mogą mieć duże znaczenie. To może jedynie pomóc nam i tej reprezentacji.”
„To wyróżnienie być na mistrzostwach świata. Cieszę się, że tu jesteśmy. Jeszcze nie zagrałem ani minuty, ale jestem gotowy i wspieramy drużynę, abyśmy wygrywali.”
„Trener Czesław Michniewicz wyjaśnił moją obecność. Selekcjoner był na moim derbowym meczu, widział mnie z bliska, zagrałem wtedy jedno z lepszych spotkań w klubie. „
„Czy powołanie na MŚ to było dla mnie zaskoczenie? Było, ale od trzech lat gram cały czas w klubie. Cieszę się, że tu jestem i chciałbym to jak najlepiej wykorzystać dla siebie i pomóc reprezentacji.”
Robert Lewandowski udzielił wywiadu TVP Sport. Kapitan reprezentacji Polski wypowiedział się na temat nadchodzącego spotkania Biało-Czerwonych z Argentyną. – Dla całej drużyny będzie to wielkie wyzwanie.
Reprezentacja Polski po dwóch meczach fazy grupowej Mistrzostw Świata w Katarze ma cztery punkty. Biało-Czerwoni zremisowali z Meksykiem (0:0) oraz wygrali z Arabią Saudyjską (2:0). W ostatnim spotkaniu podopieczni Czesława Michniewicza zmierzą się z Argentyną.
Wielu kibiców patrzy na to spotkanie pod kątem rywalizacji Roberta Lewandowskiego z Lionelem Messim. Napastnik FC Barcelony w rozmowie z TVP Sport przyznał jednak, że ten aspekt nie ma dla niego większego znaczenia.
– Nie podchodzę do tej rywalizacji jak do pojedynku z Leo Messim. Oczywiście, wygrana w tym meczu z Barceloną w ćwierćfinale Ligi Mistrzów 8:2 to był nasz mecz. Ale raz przegrałem też 0:3 z Leo Messim w półfinale Ligi Mistrzów. W drugim meczu wygraliśmy 3:2, ale odpadliśmy, nie awansowaliśmy do finału. Nie patrzę na ten mecz tylko przez pryzmat Leo Messiego, że wygrałem właśnie z nim, bo to nie ma kompletnie znaczenia – powiedział Robert Lewandowski.
„Lewy” spodziewa się trudnego meczu dla pomocników
– Myślę, że to będzie wielkie wyzwanie dla naszego środka pola. Nie tylko w defensywie, ale też w ofensywie, żeby trochę pograć piłką, poszukać tych sytuacji. I środek pola może mieć kluczowe znaczenie w kontekście rywalizacji z Leo Messim i tego, jak mu odebrać piłkę, jak mu przeszkodzić, żeby tej piłki też nie rozgrywał – dodał kapitan reprezentacji Polski.
Do obrzydliwej sytuacji doszło podczas meczu Chorwacji z Kanadą (4-1). Kibice „Ognistych” wywiesili obraźliwy transparent, skierowany do Milana Borjana, bramkarza „Orek”.
Kanada pożegnała się wczoraj z mundialem, odnosząc drugą porażkę. Bolesną lekcję futbolu udzielili im Chorwaci, którzy wbili aż cztery bramki. Wcześniej Kanadyjczycy przegrali z Belgią (0-1) i stracili wszelkie szanse na awans do 1/8 finału mistrzostw świata. Obecnie został im tylko mecz „o honor” z kadrą Maroka.
Paskudny transparent
Podczas meczu doszło do skandalu z udziałem chorwackich kibiców. Na trybunach wywiesili transparent, uderzający w bramkarza Kanady, Milana Borjana, który z pochodzenia jest Serbem. Na pierwszy rzut oka nie ma w nim nic wyjątkowego, ale wszystko zostało przemyślane.
Mowa o płachcie marki John Deere, czyli marki traktorów, na których serbska ludność cywilna uciekała przed chorwackim wojskiem podczas czystek ludowych w Krajinie. Wydarzenie miało miejsce w 1995 roku. Borjan uciekł wówczas wraz z rodziną do Belgradu. W stolicy Serbii mieszkali przez pięć lat, po czym wyemigrowali do Kanady.
Na wspomnianej płachcie umieszczono także napis: „Knin 95” oraz przekręcone hasło „Nothing runs like Borjan”. Wszystko po to, aby przypomnieć Borjanowi traumę z dzieciństwa. Bramkarz w odpowiedzi pokazał kibicom prawosławne pozdrowienie „tri prsta” (trójca święta), a po meczu powiedział, że nie ma zamiaru komentować zajścia. Jedynie dopowiedział, że do chorwackich kibiców wyciekł jego prywatny numer telefonu. Od tamtej pory miał otrzymać ponad 2500 obraźliwych wiadomości.
Croatia fans held up this flag aimed at Canada goalkeeper Milan Borjan.
"Knin 95 – Nothing runs like Borjan."
Knin is Borjan's hometown and the flag refers to the victory in the war over Serb separatists which saw Borjan and most Serbs from Croatia driven from their homes. pic.twitter.com/sH9JW9pOPD
W ostatnich dniach w sportowych mediach głośno zrobiło się o Hindusie kibicującym reprezentacji Polski. Sam zainteresowany opowiedział o wydarzeniach z ostatnich dni na antenie kanału „Meczyki”.
W sobotę reprezentacja Polski pokonała reprezentację Arabii Saudyjskiej 2:0. Bramki dla Biało-Czerwonych zdobyli Piotr Zieliński oraz Robert Lewandowski. W sieci pojawił się film, jak jeden z kibiców celebruje bramkę kapitana naszej reprezentacji. Kibic z Indii po golu Lewandowskiego ściągnął koszulkę Arabii Saudyjskiej, pod którą miał koszulkę Polski.
Celebracja kibica z Indii dotarła nawet do Roberta Lewandowskiego! Kapitan reprezentacji Polski przekazał w swoich mediach społecznościowych, że ma dla niego koszulkę. Niedługo później doszło do spotkania obu panów.
W poniedziałek Abdul Samad Khan pojawił się na antenie kanału „Meczyki”. Opowiedział on o wrażeniach ze spotkania z Robertem Lewandowskim oraz kulisach powstania wideo.
– To było szalone. Ja po prostu się bawiłem i celebrowałem bramkę. Ktoś nagrał wideo, ja nawet go o to nie prosiłem. Potem stało się to viralem. Możesz nazwać to szczęściem, Lewandowski to zobaczył – zdradził Abdul Samad Khan.
– Moja koszulka reprezentacji Polski nie jest autentyczna. W Indach nie można dostać koszulki Polski, nie jest aż tak popularna. Możesz dostać FC Barcelony, Brazylii, czy Anglii, ale nie Polski. Ja mam nieoryginalną, bo kocham Polskę. Ludzie od Roberta Lewandowskiego namierzyli mnie szybciej, niż policja – przekazał Hindus.
– Lewandowski? Jeden z najbardziej skromnych gości, jakich spotkałem w moim życiu. Nawet ja taki nie jestem! Potraktował mnie tam jak swojego gościa – ujawnił.
Bramkarz Andre Onana został odsunięty od reprezentacji Kamerunu. Taką decyzję podjął selekcjoner afrykańskiego zespołu. 26-latek miał nie zgodzić się na proponowaną przez trenera zmianę stylu gry.
W pierwszym meczu na Mistrzostwach Świata reprezentacja Kamerunu mierzyła się z reprezentacją Szwajcarii. Pojedynek zakończył się zwycięstwem Szwajcarów 1:0. Bramkę zdobył Breel Embolo. Pełne 90 minut w bramce Kamerunu rozegrał Andre Onana.
Do tej pory pozycja Andre Onany w reprezentacji Kamerunu wydawała się być niepodważalna. 26-latek w sumie rozegrał już 35 spotkań w narodowych barwach. Jak już wspomnieliśmy, wystąpił on także w pierwszym meczu na mundialu.
W poniedziałek Kamerun rozgrywa drugie spotkanie na tegorocznym mundialu. W kadrze na mecz z Serbią nie znalazł się jednak Andre Onana. W wyjściowym składzie zastąpił go Devis Epassy. Jak się okazało, Onana pokłócił się z selekcjonerem reprezentacji Kamerunu.
O powodach nieobecności Onany w kadrze na mecz z Serbią opowiedział Fabrizio Romano. Dziennikarz przekazał, że selekcjoner Kamerunu nalegał na zmianę stylu gry u 26-letniego bramkarza na bardziej „tradycyjny”. Inne źródła mówią, że bramkarz miał nie zgodzić się na zgrywanie długich piłek. Piłkarz nie miał zamiaru się na to zgodzić, przez co został odsunięty od zespołu.
André Onana has been removed from Cameroon’s squad. Been told that the reason is a discussion with head coach as he insisted for different style of goalkeeping, more ‘traditional’ 🇨🇲 #Qatar2022
Onana has no intention to change his style — tense situation & so he’s been excluded. pic.twitter.com/UuoFp3WdLz
Kilka miesięcy temu pojawiła się informacja, że rosyjska federacja może wyjść z UEFA i dołączyć do strefy azjatyckiej. Od tamtej pory minęło sporo czasu i nie pojawiało się więcej wiadomości w tej sprawie. Szef RFU przyznał jednak, że taki pomysł będzie rozważany.
Z powodu wybuchu wojny na Ukrainie, Rosja za swoją agresję została wykluczona przez FIFA i UEFA. „Sborna” nie pojechała na mistrzostwa świata do Kataru, a kluby z tego kraju otrzymały zakaz gry w rozgrywkach europejskich.
Rosjanie dalej nie rozumieją postępowania obu organizacji. Zapowiedzieli nawet, że zrezygnują z członkostwa w nich i będą apelować o przyjęcie do strefy azjatyckiej.
Pomysł warty rozważenia
Pierwsze informacje o takim rozwiązaniu pojawiły się jednak kilka miesięcy temu. Temat teraz ponownie odżył, a odkopał go szef rosyjskiej federacji (RFU), Aleksander Diukow.
– Kilka miesięcy temu powiedziałem, że Azja jest przedwczesna, ale teraz jest możliwość, którą powinniśmy rozważyć – powiedział cytowany przez RIA Nowosti.
– Nie rozmawiałem jeszcze z przedstawicielami z Azji, ponieważ istnieje UEFA i uważają nas za członka europejskiej rodziny. Byłoby niestosowne z naszej strony, gdybyśmy rozpoczynali negocjacje nad ich głowami –dodał Diukow.
Atmosfera w reprezentacji Polski jest świetna. Widać, że kadrowicze dobrze czują się pod batutą Czesława Michniewicza, a ostatni dobry wynik przeciwko Arabii Saudyjskiej tylko podniósł morale. Jakub Kwiatkowski w rozmowie z „TVP Sport” twierdzi nawet, że „czuć Francję”.
Polacy w sobotę wygrali 2-0 z Arabią Saudyjską i mają obecnie bardzo dobrą sytuację przed meczem z Argentyną. W środę wystarczy nam remis, aby zapewnić sobie awans do 1/8 finału mistrzostw świata. Nawet w przypadku porażki nie jesteśmy jednak skazani na powrót do domu. To tylko wzmacnia, panującą w kadrze i tak dobrą atmosferę.
„Czuć Francję”
Jakub Kwiatkowski, rzecznik reprezentacji Polski udzielił krótkiego wywiadu Jackowi Kurowskiemu z „TVP Sport”. Wyznał w nim między innymi, że atmosfera w kadrze zaczyna przypominać tą z Euro 2016, kiedy „Biało-Czerwoni” doszli do ćwierćfinału, odpadając z Portugalią po rzutach karnych.
– W sobotę wieczorem powiedziałem, że zaczyna być, czuć „Francję”. Parę osób, które było tam wtedy i to pamiętają, przyznało mi rację. Atmosferę robią wyniki – powiedział Kwiatkowski.
– Przed ostatnim EURO też była znakomita. To co zawodnicy mówili na konferencjach było prawdą. Przyszedł turniej, nie było wyników, więc to nic nie dało. Teraz zacząłem czuć coś fajnego. Zresztą pozytywną energię dało się odczuć już przed meczem z Arabią. Po Meksyku spadło na nas sporo krytyki, ale naprawdę bardzo ważne było, żeby nie go przegrać. W ostatnich turniejach przegrywaliśmy pierwszy mecz i wszyscy wiemy, co działo się dalej – dodał.
W środę reprezentacja Polski spotka się z Argentyną. Mecz zaplanowano na godzinę 20:00. Równolegle rozegra się także starcie Arabii z Meksykiem. „Biało-Czerwoni” nie mogą przegrać swojego spotkania, aby bezpośrednio awansować do fazy pucharowej mundialu.
Wielkimi krokami zbliża się ostatni mecz fazy grupowej mistrzostw świata w Katarze. Reprezentacja Polski 30 listopada podejmie Argentynę. Wyjaśni się wtedy kwestia awansu „Biało-Czerwonych” do fazy pucharowej mundialu.
W najbliższą środę reprezentacja Polski zagra z „Albicelestes” o być albo nie być w fazie pucharowej. Równolegle rozegra się także spotkanie Arabii Saudyjskiej z Meksykiem. Aby zapewnić sobie awans z grupy, nie możemy przegrać swojego meczu.
Nie będzie bronienia
Czesław Michniewicz nie zamierza zdradzać swojej taktyki na najbliższe spotkanie. Selekcjoner uchylił jednak rąbka tajemnicy i zapowiedział, że nie chce grać na bezbramkowy remis.
– Na pewno nie zagramy na 0:0, bo z Argentyna nie nie da się tak zagrać. To jeden z kandydatów do mistrzostwa świata i zawsze znajdą się sytuacje, żeby coś w meczu strzelić – przyznał na łamach „Interii”.
– Nastawiając się na bronienie nie mamy szans na dobry wynik. Musimy odbierać piłkę wysoko pressingiem, przeprowadzać ataki pozycyjne, szybkie kontry. Drużyna musi być gotowa na każdy element. Będą momenty, że trzeba się wybronić. Ale ważniejsze jest, żeby nawet po ciosie umieć się podnieść. To tak jak w walce o zawodowe mistrzostwo świata w boksie. Można leżeć przez chwilę na deskach, ale zaraz po tym wstać i walczyć dalej. I zwyciężyć – dodał.
Spotkanie z Argentyną zaplanowano na środę, 30 listopada na godzinę 20:00. O tej samej porze rozegra się wspomniany mecz Arabii Saudyjskiej z Meksykiem. Wszystkie zespoły w naszej grupie nadal mają szansę na wejście do fazy pucharowej mistrzostw świata.
Podczas dzisiejszego meczu Zenitu ze Spartakiem w Pucharze Rosji posypało się aż sześć czerwonych kartek. Tuż po ostatnim gwizdku na murawie rozpętało się prawdziwe piekło. Piłkarze, rezerwowi, a nawet sztaby szkoleniowe rzuciły się sobie do gardeł. Wszystko zarejestrowały kamery telewizyjne.
Ze względu na mistrzostwa świata w Katarze, większość lig zawiesiło chwilowo swoje rozgrywki. W niektórych dalej jednak odbywają się mecze jak między innymi w Rosji. Dziś odbyło się tam pucharowe starcie między Zenitem a Spartakiem.
Bijatyka
Mecz nie przyniósł natomiast wielkich emocji w regulaminowym czasie gry. Najwięcej działo się zaraz po ostatnim gwizdku, gdy miało dojść do rozstrzygnięcia w konkursie rzutów karnych. Doszło wówczas do sprzeczki między Quincym Promesem ze Spartaka a Wilmarem Barriosem z Zenitu.
Nie minęła chwila, a Rodrigao kopnął Shamara Nicholsona, co tylko spowodowało efekt lawiny. Momentalnie każdy zaczął się szarpać z każdym. W bójce uczestniczyli nawet rezerwowi obu zespołów, jak i sztaby trenerskie.
Sytuacja potrwała dobrą chwilę, aż udało się uspokoić zawodników. Sędzia pokazał aż sześć czerwonych kartek, które otrzymali: Barrios, Rodrigao i Malcom (Zenitu) oraz Nicholson, Aleksandrow Selichow oraz Aleksandrow Sobolew. Doszło następnie do konkursu rzutów karnych, które wygrała ekipa z Petersburga (4-2).
Co ciekawe w ekipie Spartaka prawie całe spotkanie rozegrał Maciej Rybus. Polak opuścił boisko chwilę przed ostatnim gwizdkiem. Na nagraniu widać także i jego.