Oscar trafił do szpitala. Klub ujawnił nowe informacje o stanie zdrowia pomocnika

Oscar został pilnie przetransportowany do szpitala po tym, jak źle poczuł się podczas treningu Sao Paulo. Klub potwierdził, że 34-latek przechodzi pogłębioną diagnostykę kardiologiczną.

Nagłe omdlenie i zaskakujące wyniki badań

Oscar wrócił do Sao Paulo pod koniec poprzedniego roku. Niedawno chciał odbudować formę po złamaniu kręgu lędźwiowego i urazie łydki. We wtorek przerwał jednak zajęcia, ponieważ nagle poczuł się źle. Sytuacja wyglądała poważnie, dlatego wezwano pogotowie. Pomocnika od razu przewieziono do szpitala, gdzie wykonano szereg badań.

Lekarze odkryli niepokojące problemy kardiologiczne. Stan zawodnika był stabilny, ale klub poinformował, że wymagane są dalsze analizy. Sao Paulo wydało oświadczenie, w którym przekazało, że Oscar pozostaje w Einstein Hospital Israelita. Zdecydowano, że piątek będzie dniem specjalistycznego badania elektrofizjologicznego, dlatego piłkarz musi pozostać pod stałą opieką.

Zespół medyczny ustalił, że wtorkowe zdarzenie było omdleniem wazowagalnym. Nagła pionizacja postawy i odruchowe zwolnienie tętna mogły doprowadzić do zasłabnięcia, dlatego konieczne jest dokładne poznanie przyczyn.

Na razie nie wiadomo, czy Oscar jeszcze wróci na boisko. Kolejne dni zadecydują o tym, czy będzie mógł kontynuować grę.

Źródło: Sao Paulo

Lewandowski o Probierzu. „Nie mam żalu”

Robert Lewandowski zabrał głos w sprawie konfliktu z Michałem Probierzem. W rozmowie z „Faktem” podkreślił, że nie chowa urazy po głośnej aferze opaskowej.

Emocje wygasły

Lewandowski wrócił do reprezentacji za kadencji Jana Urbana. W czerwcu zdecydował się zrezygnować z gry w kadrze. Decyzja była radykalna, ale wynikała z wydarzeń, które narastały od dłuższego czasu.

Probierz odebrał mu opaskę kapitańską, dlatego wybuchł konflikt. Sytuacja skomplikowała atmosferę przed przegranym meczem z Finlandią, a później selekcjoner podał się do dymisji.

W Polsce długo dyskutowano o relacjach obu panów. Temat wrócił teraz, ponieważ Lewandowski został zapytany, czy podałby rękę byłemu selekcjonerowi. Odpowiedź była jednoznaczna.

– Tak, oczywiście. Nie jestem pamiętliwy. Decyzje, które podjął pod wpływem emocji i presji, były, jakie były. Oczywiście, że to mnie zabolało. Ale każdy mógł popełnić błąd. W chwili słabości mógł tak zdecydować. Ale nie, ja nie mam żadnego problemu, by podać Michałowi Probierzowi rękę i porozmawiać. Bo nie mam żalu do człowieka, po prostu. Czy mam żal do tamtej decyzji? Też nie mam. Ale nie mówię, że było to dla mnie łatwe – powiedział.

Urban szybko cofnął decyzję Probierza, dlatego od września Lewandowski ponownie jest kapitanem. Napastnik Barcelony znów skupia się na grze, chociaż jego nazwisko nie schodzi z nagłówków. Ostatnio stało się tak za sprawą jego wizyty w Nowym Jorku, która wywołała kolejną falę komentarzy.

Źródło: FAKT

Zaskakujące kulisy kariery Szczęsnego. Mógł zagrać w klubie rapera

Wojciech Szczęsny od dwóch sezonów broni barw Barcelony, ale niewiele brakowało, by wystąpił w zupełnie innym miejscu. Dziennikarze „Przeglądu Sportowego” ujawnili, że polski bramkarz rozważał udział w meczu B-klasowego klubu rapera Maty.

Od Camp Nou do Tajfuna Ostrów Lubelski?

Szczęsny po transferze do Barcelony niespodziewanie stał się numerem jeden. Początkowo miał być tylko zmiennikiem. Dziś rywalizuje w Lidze Mistrzów i La Lidze z najlepszymi, choć jego piłkarska ścieżka mogła na chwilę skręcić w zupełnie inną stronę.

W podcaście Ofensywni Piotr Wołosik i Łukasz Olkowicz zdradzili, że zanim bramkarz trafił do Barcelony, rozważał występ w… amatorskim klubie Maty.

– Wiesz, gdzie Wojtek Szczęsny mógłby zagrać, gdyby nie Barcelona? W Tajfunie. Tajfunie, klubie Maty – powiedział Olkowicz.

– Tak? To wszyscy raperzy mają teraz kluby? – odparł Wołosik.

Olkowicz doprecyzował, że temat nie był żartem.

– Quebo przejął Grześka Krychowiaka, a miał pierwotnie Mata przejąć Grześka. Miał Wojtek propozycję i myślał o tym, żeby sobie jeden mecz zagrać u Maty – ujawnił dziennikarz.

Michał Matczak, znany jako Mata, jest prezesem klubu LKS Tajfun Ostrów Lubelski, który występuje w lubelskiej B klasie.

Źródło: Przegląd Sportowy Onet

Matty Cash nauczy się języka polskiego? W tym celu chce znaleźć dziewczynę z Polski

W rozmowie z „WP Sportowe Fakty” Matty Cash przyznał, że chętnie związałby się z dziewczyną z Polski. Stwierdził, że dzięki temu mógłby nauczyć się języka polskiego.




Matty Cash zadebiutował w reprezentacji Polski w 2021 roku. Od jego pierwszego występu w biało-czerwonych barwach minęły dziś 4 lata. Przez ten czas rozegrał 22 mecze w drużynie narodowej, strzelając 4 bramki. Zagrał na Mistrzostwach Świata w 2022 roku.

Początkowo Matty zapowiadał, że nauczy się języka polskiego. Zaczął on brać nawet prywatne lekcje. Niestety, jego nauka nie potrwała zbyt długo. Urodzony w Anglii Matty przerwał naukę i obecnie zna jedynie pojedyncze polskie słowa. W wywiadach tłumaczył, że język polski jest dla niego zbyt trudny. 28-latek na co dzień mieszka w Anglii przez co faktycznie jest mu ciężko załapać obycie z naszym językiem.

Niewykluczone jednak, że wkrótce Matty pozna bardziej nasz język. Ma mu w tym pomóc… przyszła partnerka. 28-latek przyznał, że szuka dziewczyny z Polski, która mogłaby mu pomóc z nauką. Dodatkowo przyznał, że Polki bardzo mu się podobają.

– Zdecydowanie potrzebuję dziewczyny z Polski! Po pierwsze: są piękne, po drugie: może w końcu ruszę z nauką języka polskiego. Coś czuję, że dziewczyna z Polski byłaby dla mnie dobrą żoną – powiedział Matty Cash.

– Miałem kilka konwersacji na Instagramie, było spoko, ale dalej szukam! – uzupełnił.

– Teraz dostaję mniej wiadomości. Po niedawnym golu z Manchesterem City moja skrzynka na Instagramie była pełna! Żartuję. Jeśli jest tam gdzieś kandydatka na żonę z Polski, śmiało, napisz! – podsumował Matty.





źródło: wp sportowe fakty

Dżentelmeńskie zachowanie Iordanescu. Kołtoń ujawnił kulisy rozstania z Legią

Edward Iordanescu pożegnał się z Legią wyjątkowo spokojnie. Roman Kołtoń potwierdził, że Rumun nie walczył o wysoką odprawę, a zależało mu przede wszystkim na swoim sztabie.

Elegancki finał trudnej współpracy

Legia zakończyła współpracę z Iordanescu pod koniec października, jednak sposób jego odejścia mocno wyróżnia się na tle innych rozstań przy Łazienkowskiej. Rumun miał otrzymać odprawę w wysokości 400 tys. euro, ale postanowił z niej zrezygnować.

Klub nie wskazał jeszcze stałego następcy, a drużynę prowadzi Iñaki Astiz. Wyniki pozostają dalekie od oczekiwań, ponieważ Legia zajmuje jedenaste miejsce i ma zaledwie cztery punkty przewagi nad strefą spadkową.

Według Romana Kołtonia, Iordanescu nie zamierzał wykorzystywać swojej pozycji.

– Faktem jest, że wziął mało, pięćdziesiąt tysięcy euro. Nie walczył o te czterysta tysięcy. Powalczył jedynie o asystentów – powiedział na kanale Prawda Futbolu.

Kolejne spotkanie warszawiaków odbędzie się 22 listopada, kiedy Legia zagra z Lechią Gdańsk. Nie ma pewności, czy Astiz nadal będzie prowadził drużynę w tym meczu.

Źródło: Prawda Futbolu

Borek uderza w PZPN. Brak komunikacji wywołał burzę wokół Lewandowskiego?

Zamieszanie związane z wizytą Roberta Lewandowskiego w Nowym Jorku wywołało emocji. Mateusz Borek twierdzi, że winę ponosi przede wszystkim PZPN, który nie zadbał o jasny przekaz.

Chaos informacyjny

Brak kapitana reprezentacji na początku listopadowego zgrupowania wzbudził ogromne emocje. Lewandowski poleciał do Nowego Jorku, ponieważ wziął udział w uroczystej iluminacji Empire State Building.

Został pierwszym Polakiem wyróżnionym w ten sposób, dlatego wydarzenie miało wyjątkową rangę. Z drugiej strony pojawiły się wątpliwości. Kibice chcieli wiedzieć, dlaczego nie ma go z drużyną.

W sieci natychmiast ruszyła lawina komentarzy. Dziennikarze i eksperci różnie oceniali sytuację, chociaż wielu kierowało krytykę w stronę kapitana. Borek patrzy na sprawę inaczej. Jego zdaniem zabrakło przejrzystych ustaleń i komunikacji.

– Każdy ma swoje zdanie na ten temat, mnie specjalnie to nie gryzie i mi nie przeszkadza. Najbardziej zabrakło mi takiego jasnego przedstawienia sprawy i komunikacji. Wyobraźcie sobie, że w tamtym tygodniu dostajemy komunikat, że w poniedziałek konferencja będzie wyjątkowo bez Roberta Lewandowskiego, bo „Lewy” zdecydował się pojechać do Nowego Jorku na prośbę konsula RP – powiedział w Kanale Sportowym.

Borek podkreśla, że brak komunikatu stworzył idealne warunki dla niejasności.

– Moim zdaniem w ogóle nie byłoby sprawy. Ale jest cisza i żadnego komunikatu. Cała ta zadyma zaczęła się od wpisu Ani. Uważam, że ten brak komunikacji, to jest grzech i zaniedbanie Polskiego Związku Piłki Nożnej. Znowu nie ustalono z kapitanem reprezentacji Polski i trenerem, jak to zakomunikować – dodał.

Komentator zwrócił też uwagę na możliwe skutki medialnego szumu. Jego zdaniem słabszy występ w meczu z Holandią mógłby rozkręcić narrację jeszcze bardziej.

– Bo zobacz, on przyjedzie we wtorek, i zamiast zająć się meczem, to znowu będzie pierd***nie kilka dni o tym, że pojechał, czy na pewno tylko po to pojechał, czy tylko wciskał guzik, czy nie było tam innych rzeczy… No ludzie! – zakończył Borek.

Wokół kadry powstał więc niepotrzebny hałas, ponieważ zabrakło prostego komunikatu. Jeśli drużyna nie poradzi sobie z Holandią, temat zapewne wróci ze zdwojoną siłą. Mecz z Holandią zaplanowano na 14 listopada o 20:45.

Źródło: Kanał Sportowy

Legia popełniła błąd? Rumuni twierdzą, że kibice żałują odejścia Iordănescu

Legia wciąż nie może znaleźć stabilizacji, dlatego w Rumunii ponownie wrócił temat Edwarda Iordănescu. Anonimowy agent stwierdził w tamtejszej prasie, że kibice zaczynają żałować jego pożegnania.

Problemy mają leżeć głębiej niż na ławce trenerskiej

Legia zakończyła współpracę z Iordănescu po porażce z Pogonią w pucharze. Drużynę przejął tymczasowo Iñaki Astiz, jednak sytuacja klubu się nie poprawiła. W niedzielę doszło do kolejnej wpadki, ponieważ Bruk-Bet Termalica wygrała przy Łazienkowskiej 2:1. Kibice są sfrustrowani, a Legia po czternastu kolejkach zajmuje jedenaste miejsce.

Rumuńskie media cały czas śledzą ten kryzys. Na łamach Prosport.ro wypowiedział się anonimowy agent związany z Ekstraklasą. Twierdzi, że sympatycy Legii zaczynają patrzeć na odejście Iordănescu inaczej niż kilka tygodni temu.

– W Legii panuje obecnie bezprecedensowe napięcie, zwłaszcza że kibice zaczynają wyraźnie dostrzegać, że prawdziwe problemy leżą u podstaw klubu, a nie mają nic wspólnego z trenerami czy zawodnikami. Mówiono o problemach w klubie, ale dopiero teraz wszyscy zaczynają zdawać sobie sprawę, do czego to doprowadziło, a kibice zaczynają żałować Rumuna, bo zapowiadał z wyprzedzeniem, że są duże problemy, a nikt mu nie wierzył – powiedział agent.

Najwięcej emocji wywołały jego słowa dotyczące polityki transferowej. Twierdzi on, że Iordănescu nie miał wpływu na ruchy kadrowe.

– Rumun nie miał nic do powiedzenia w sprawie transferów, tak się stało. Zawodnicy zostali przeniesieni ponad jego głowę i teraz ktoś będzie musiał odpowiedzieć przed właścicielem – dodał.

Według rozmówcy trenera przez długi czas nikt nie słuchał. Podkreśla, że Iordănescu kilka razy sugerował chęć odejścia. Klub nie reagował dostatecznie szybko, mimo że sygnały były wyraźne. Legia po przerwie reprezentacyjnej zagra u siebie z Lechią Gdańsk.

Źródło: Prosport.ro

Cezary Kucharski wbija szpilkę w Roberta Lewandowskiego. „Nie jest dobrym człowiekiem”

Cezary Kucharski zmierzył się z trudnymi pytaniami dotyczącymi Roberta Lewandowskiego. Jedno z nich odnosiło się do tego, czy Lewandowski jest dobrym człowiekiem.




W przeszłości Cezary Kucharski i Robert Lewandowski współpracowali ze sobą. Kucharski był menadżerem Lewandowskiego. Współpraca obu panów trwała przez wiele lat. Przed kilkoma latami jednak się rozstali. Poróżniły ich przede wszystkim kwestie finansowe. Obecnie często można przeczytać w mediach o ich konflikcie i sądowych utarczkach.

Ostatnio w mediach społecznościowych Kanału Sportowego pojawił się krótki materiał wideo z udziałem Cezarego Kucharskiego. A w nim 53-latek musiał zmierzyć się z trudnymi pytania odnośnie Roberta Lewandowskiego. Z tego nagrania dowiadujemy się między innymi, że – zdaniem Kucharskiego – Lewandowskiemu brakuje empatii czy też, że nie jest dobrym człowiekiem.





źródło: Kanał Sportowy

Krytyka ws. Szczęsnego narasta. Znany dziennikarz podważa jego miejsce w bramce Barcelony

Wojciech Szczęsny jest tematem debaty w Hiszpanii. Według Gerarda Romero, Polak nie powinien dłużej być numerem jeden Barcelony.

Kolejne błędy i coraz mniej cierpliwości

Ostatnie występy Szczęsnego stały się źródłem dyskusji, ponieważ Barcelona traci bramki i punkty. Remis 3:3 z Club Brugge tylko pogłębił ten problem. Polak nie zawinił przy wszystkich golach, ale końcówka meczu wywołała kontrowersje.

W 91. minucie próbował minąć Romeo Vermanta, jednak stracił piłkę. Zespół uratował VAR, ponieważ wykazał faul. Ale sytuacja i tak odbiła się szerokim echem.

Gerard Romero odniósł się do sprawy bardzo stanowczo.

– Przykro mi, ale podzielam powszechną opinię, że Szczęsny nie może być bramkarzem Barcelony – powiedział podczas transmisji.

– Nie chodzi tylko o tę sytuację, ale o wszystkie poprzednie spotkania. Nie interesuje mnie to, że powiecie, że ratował zespół w El Clasico. To był jeden z wielu meczów – dodał.

Źródło: Gerard Romero (Twitch), Przegląd Sportowy Onet

Kowalczyk ostro o Frederiksenie. Po porażce z Rayo uderzył w decyzje trenera Lecha

Lech wypuścił z rąk zwycięstwo w Madrycie. W związku z tym spadła krytyka na Nielsa Frederiksena. Wojciech Kowalczyk nie przebierał w słowach i zarzucił trenerowi zachowanie godne hiszpańskiego agenta.

Zmiany, które rozsypały Lecha

Lech prowadził do przerwy 2:0, dlatego miał świetną szansę na historyczne zwycięstwo nad Rayo. Zespół grał pewnie, jednak po zmianie stron stracił rytm i ostatecznie przegrał 2:3.

Ostatni gol padł w samej końcówce, dlatego rozczarowanie urosło jeszcze bardziej. Wielu kibiców uważa, że Lech sam oddał mecz przez błędne decyzje z ławki.

Najmocniej skomentował to Wojciech Kowalczyk. Były reprezentant nie ukrywał frustracji.

– No ludzie, jedziesz na Rayo, możesz zrobić historyczny wynik, ograć Hiszpanów na wyjeździe, jakichkolwiek, to jest historyczny wynik, a ty robisz takie zmiany, jakbyś był zakamuflowanym hiszpańskim agentem – stwierdził w Weszlo.com.

Największe emocje wywołała jednak decyzja dotycząca Kornela Lismana. Frederiksen wprowadził go w 60. minucie, a dwadzieścia dwie minuty później zdjął. Zastąpił go Robert Gumny, ponieważ uznał, że potrzebuje korekty w defensywie. Efekt okazał się odwrotny od planów.

– Cokolwiek ci do głowy nie wpadło, to się po prostu skompromitowałeś. Jeśli wpuszczasz gościa w 60. minucie, a w 82. ściągasz, to znaczy, że nie masz pojęcia, co robisz. Biegasz jak kura z odciętym łbem, zachowujesz się jakbyś pierwszy raz prowadził drużynę w piłkarskim meczu. Wstyd – grzmiał Kowalczyk.

Część kibiców zaczęła domagać się zwolnienia trenera. Kowalczyk nie popiera tej skrajnej reakcji, chociaż zwraca uwagę na powtarzalność błędów.

-Niektórzy kibice domagają się zwolnienia Frederiksena, ja jeszcze tak radykalny bym nie był, ale trener sobie nie pomaga. Zawala, zachowuje się jak junior, kiedy trenerskim juniorem od dawna nie jest – podsumował.

Lech będzie musiał szybko pozbierać się po porażce, ponieważ już w niedzielę zagra na wyjeździe z Arką Gdynia.

Źródło: weszlo.com

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.