Tuchel broni piłkarzy Bayernu po kompromitacji. „Znacznie ważniejsze od wywiadów”

Bayern Monachium zaliczył w sobotę kompromitującą porażkę z Eintrachtem Frankfurt (1-5). Piłkarze „Die Roten” zaprezentowali się tragicznie, ale nie tylko na boisku. Tylko Thomas Mueller wyszedł do dziennikarzy. W obronie zawodników stanął natomiast Thomas Tuchel. 




W zeszłym tygodniu przełożono mecz Bayernu Monachium z Unionem Berlin ze względu na złe warunki atmosferyczne. Bawarczycy mieli zatem furę czasu na przygotowanie się do kolejnego starcia z Eintrachtem Frankfurt, bo nie musieli także grać w Pucharze Niemiec, z którego odpadli.




Mimo tego i tak przegrali, i to w kompromitujący sposób. W grze nie funkcjonowało zupełnie nic, a piłkarze popełniali dziecinne błędy. Nie potrafili także w żaden sposób zagrozić bramce rywali.

Tuchel broni

Po meczu zdecydowana większość zawodników unikała konfrontacji z kibicami i dziennikarzami. Czym prędzej uciekli do autokaru, a jedynym piłkarzem, który postanowił odpowiedzieć na pytania był Thomas Mueller.




– Gdy przegrywa się 1:5, to trzeba zareagować, pokazać sportową złość, ale nie wolno tracić głowy. Popełniliśmy wiele indywidualnych błędów. To nie pomaga, gdy chce się wrócić do gry. Wolę jednak, by wszystko, co złe, wydarzyło się w jednym meczu. Będziemy walczyć. Wrócimy do formy – powiedział piłkarz Bayernu.




O nieeleganckie zachowanie piłkarzy zapytano także Thomasa Tuchela. Szkoleniowiec wykazał się wyrozumiałością wobec swoich podopiecznych.




– Odpowiedzi, które daje się na boisku, są znacznie ważniejsze od tych z wywiadów – podsumował.

Bayern Monachium we wtorek zagra jeszcze z Manchesterem United w Lidze Mistrzów. „Die Roten” mają już pewny awans z grupy.

Joan Laporta wspiera Roberta Lewandowskiego. Ładne słowa prezesa FC Barcelony

Robert Lewandowski nadal dostaje spore wsparcie ze strony władz FC Barcelony. Mimo spekulacji o odejściu Polaka, Joan Laporta dał do zrozumienia, co myśli o kapitanie „Biało-Czerwonych”.




Napastnik znajduje się w dołku od dłuższego czasu. Lewandowskiemu obrywa się od hiszpańskich dziennikarzy, a na domiar złego Barcelona zdecydowała się na wcześniejsze ściągnięcie Vitora Roque. Od początku 2024 roku 35-latek będzie mieć zatem groźnego rywala do walki o skład.

„Jeden z najlepszych napastników”

W mediach coraz częściej przewija się więc temat sprzedaży Lewandowskiego, a zainteresowane mają być kluby z Arabii Saudyjskiej. Przy okazji wizyty w Dubaju Joan Laporta odpowiedział więc na pytania dziennika „Asharq Al-Awsat”. Jedno z nich dotyczyło Lewandowskiego.




– Barcelona będzie faworytem do wygrania Ligi Mistrzów. Nasz styl to bardzo atrakcyjny i skuteczny futbol. Mamy bardzo dobrych piłkarzy, takich jak Lewandowski, który jest jednym z najlepszych napastników w światowym futbolu – powiedział, cytowany przez fcbarca.com.




Na ten moment trudno ocenić, jaka przyszłość czeka Lewandowskiego. Polak ostatni raz trafił do siatki w meczu z Alaves (2-1). Ustrzelił wówczas dublet, ale łącznie na koncie w tym sezonie ma tylko osiem goli.

Ronaldinho nadal to ma! Brazylijczyk znowu czarował na boisku [WIDEO]

Ostatnio rozegrano mecz legend futbolu. Spotkanie pokazowe poprzedziło losowanie Copa America, a na boisku pojawił się między innymi Ronaldinho, który pokazał, że nadal nie zapomniał, co potrafi. 




W piątek rozlosowano grupy nadchodzącego Copa America. Obrońcy tytułu – Argentyna – trafiła do grupy A, gdzie zmierzy się z Chile i Peru. Do grupy trafi jeszcze wygrany barażu Kanada – Trynidad i Tobago.

Ronaldinho nadal to ma!

Na trzy dni przed losowaniem rozegrano pokazowe spotkanie legend futbolu Ameryki Południowej. Mecz pomiędzy Teamem Samba i Teamem Tango miał miejsce na stadionie Interu Miami.




W drużynie Samby zagrali między innymi Sergio Aguero, Carlos Valderrama, Maxi Rodríguez, Javier Zanetti, Diego Godin, Gonzalo Higuain czy Justo Villar. Trenerem drużyny był natomiast Jose Nestor Pekerman, który w przeszłości prowadził Kolumbię i Argentynę.




Barwy Tango reprezentowali z kolei tacy piłkarze jak Lucio, Dida, Jorge Campos, Luis Hernandez, Carlos Salcido oraz legendarny Ronaldinho. Ostatni z byłych piłkarzy ponownie pokazał, że posiada wielkie umiejętności, mimo upływu lat i rozbratu z karierą piłkarską.




Na oficjalnym profilu Ronaldinho na Twitterze opublikowano krótkie nagranie, prezentujące jego zagrania. Były piłkarz FC Barcelony czy PSG ponownie dał kibicom radość ze swoich kapitalnych umiejętności.

Mimo magicznych zagrać 43-latka, jego drużyna uległa Sambie 1-2. Jedynego gola dla swojego zespołu zdobył właśnie Ronaldinho. Dla rywali natomiast dwukrotnie trafiał Higuain.

Ancelotti odpowiedział na pytanie o Arabię Saudyjską. „Gdyby zaoferowali 500 mln, poszedłbym na pieszo”

Carlo Ancelotti skomentował plotki o przenosinach do Arabii Saudyjskiej. Włoski szkoleniowiec odniósł się do tych rewelacji. Całą sytuację obrócił w żart. 




Obecny kontrakt Ancelottiego z Realem Madryt obowiązuje już tylko do czerwca 2024 roku. Do tej pory wydawało się, że Włoch nie przedłuży umowy, choć hiszpańskie media twierdzą inaczej. Z ich informacji wynika, że władze „Królewskich” są chętni na kontynuowanie współpracy.

„Poszedłbym na pieszo”

Od dłuższego czasu mówi się przebranżowieniu Ancelottiego z trenera klubowego na reprezentacyjnego. Włoch miałby bowiem objąć Brazylię po zakończeniu pracy w Realu Madryt. Mówi się jednak również o przejściu do Arabii Saudyjskiej. Dziennikarze postanowili zapytać o to szkoleniowca na ostatniej konferencji prasowej. Ten natomiast nie zostawił złudzeń.




– Tak, tak, gdyby zaoferowali 500 milionów, poszedłbym pieszo. Nie potrzebuję samolotu. Żartuję, każdy wybiera, co chce – oznajmił Ancelotti. 




– Pieniądze nie są dla mnie ważne, bo od małego nie były ważne dla mojej rodziny. Teraz mam pieniądze, ale najważniejsze jest to, że tutaj czuję się dobrze. Mam nadzieję, że tak będzie dalej. Patrzę na teraźniejszość, mam ambicje i pieniądze nie są najważniejsze – podsumował. 




Ancelotti wrócił do Realu Madryt w lipcu 2021 roku. Od tamtej pory 64-latek zdobył z „Królewskimi” Ligę Mistrzów, wygrał La Ligę i Puchar Króla. Triumfował także w Pucharze Króla, Superpucharze UEFA i Klubowych Mistrzostwach Świata.

Sebastian Szymański na celowniku kolejnego topowego klubu! Uznany trener fanem Polaka

Sebastian Szymański kusi coraz więcej klubów. Media podają, że Polakiem interesuje się kolejny gigant. Mowa o uczestniku Ligi Mistrzów. 




Latem pojawiało się wiele spekulacji na temat nowego klubu Sebastiana Szymańskiego. Finalnie pomocnik postanowił przejść do Fenerbahce, które wykupiło go z Dynama Kijów za 10 mln euro. Ten ruch okazał się strzałem w „10”, a 24-latek zaczął się spłacać błyskawicznie i to z nawiązką.




Szymański rozegrał od połowy lipca 25 spotkań, w których strzelił 10 goli i zaliczył 9 asyst. Tureckie media natomiast zachwycają się jego formą i wychwalają go niemal po każdym meczu.

Giganci w kolejce

Kapitalna forma zaowocowała plotkami o przenosinach Polaka do wielkich klubów. Jeszcze niedawno mówiło się o Manchesterze United czy Napoli.Sabah.com.tr informuje teraz o kolejnym wielkim zespole, które chce zawodnika Fenerbahce. Mowa konkretnie o Liverpoolu.




Fanem talentu Szymańskiego ma być sam Juergen Klopp, który chciałby mieć go w swoim składzie. Na ewentualny transfer trzeba jednak poczekać najpewniej do przyszłego roku. Wszystko przez to, że sprzedawać nie chce go samo Fenerbahce. Turkowie co prawda wycenili go już na 20 mln euro, ale nie zamierzają pozbywać się jednego z najlepszych piłkarzy.




Fenerbahce ma spore oczekiwania w bieżącym sezonie. Ekipa znad Bosforu chce wygrać ligę i awansować do Ligi Mistrzów. W tym właśnie ma pomóc obecność Polaka.

Tak Kwiatkowski został potraktowany przez PZPN. Były rzecznik kadry zdradził kulisy

Już oficjalnie Jakub Kwiatkowski nie jest związany z Polskim Związkiem Piłki Nożnej. Były team manager kadry zabrał głos w sprawie swojego zwolnienia. Przyznał, że nadal nie usłyszał konkretnego powodu, który przesądził o tej decyzji.

 


Jakub Kwiatkowski pracował aż 11 lat z reprezentacją Polski. Początkowo pełnił funkcję rzecznika prasowego kadry, ale z czasem jego rola ewoluowała. W ostatnim czasie łączył pracę również z posadą team managera reprezentacji.

„Nikt niczego nie przedstawił”

Tym bardziej wiele osób było zszokowanych czwartkowym komunikatem ze strony PZPN-u. Michał Probierz i Tomasz Kozłowski mieli podjąć decyzję o zwolnieniu, która została przyklepana przez Cezarego Kuleszę. Jakub Kwiatkowski w swoim komunikacie co prawda podziękował za wiele lat pracy, ale nie krył rozgoryczenia. Dodatkowo nadal brak podobnych podziękowań ze strony federacji.




Teraz natomiast Kwiatkowski postanowił uchylić nieco kulis swojego zwolnienia. Przedstawił, jak został potraktowany przez swoich byłych przełożonych. Zaznaczył również, że ani wtedy, ani do tej pory nie dostał informacji dlaczego podjęto taką decyzję.

– Nikt mi niczego nie przedstawił. Po prostu zostałem poinformowany o zakończeniu współpracy. Żadnego wytłumaczenia i powodów – napisał w odpowiedzi na Twitterze. 

Na razie nie wiadomo, kto zastąpi Kwiatkowskiego na obu stanowiskach. Wstępne informacje wskazywały na Jerzego Dudka. Posady mają być jednak rozdzielone, więc należy spodziewać się zatrudnienia dwóch osób.

Tyle Barcelona może oczekiwać za Lewandowskiego. Polak coraz bliżej transferu

Kilka dni temu Jose Alvarez z „El Chiringuito” stwierdził, że FC Barcelona poważnie rozważa sprzedanie latem Roberta Lewandowskiego. Hiszpański dziennikarz postanowił teraz zdradzić nieco więcej. W rozmowie z „WP Sportowe Fakty” ujawnił między innymi kwotę, za jaką Polak mógłby zostać potencjalnie sprzedany. 




Transfer Roberta Lewandowskiego do Barcelony z Bayernu Monachium w 2022 roku uchodził za hit. 35-letni napastnik kosztował Blaugranę 50 mln euro. W swoim pierwszym sezonie w Hiszpanii „Lewy” szybko zaadaptował się w nowe środowisko i w 46 meczach strzelił łącznie 33 gole. Został także królem strzelców La Liga, przyczyniając się do wygrania mistrzostwa.




Niestety już wtedy dało się wyczuć, że to nie ten sam Lewandowski, co w Bayernie. Dobitnie widzimy to natomiast w bieżącym sezonie. Kapitan reprezentacji Polski miewa problemy ze skutecznością i wykończeniem. Ostatni raz do siatki trafił z kolei w listopadzie, kiedy ustrzelił dublet przeciwko Deportivo (2-1).

Odejście rozwiązaniem

Nic więc dziwnego, że coraz częściej mówi się o potencjalnym odejściu Lewandowskiego. Po meczu z Atletico Madryt (1-0) Jose Alvarez na antenie „El Chiringuito” odpalił bombę i zasugerował, że Blaugrana może chcieć sprzedać Polaka już najbliższego lata. Kolejne szczegóły dziennikarz zdradził z kolei teraz w rozmowie z „WP Sportowe Fakty”.




– Uważam, że ten scenariusz jest bardzo prawdopodobny. Między innymi ze względu na zarobki Lewandowskiego. Kontrakt jest progresywny, w przyszłym sezonie Robert zarabiałby ponad 20 milionów euro netto, a Barcelona wciąż ma problemy ekonomiczne. No i nie ma co ukrywać, forma Roberta jest daleka od jego najlepszej dyspozycji, a co więcej: już zimą trafi do Barcelony inny napastnik, Vitor Roque. Dlatego uważam, że będzie trudno zostać Lewandowskiemu na przyszły sezon – przyznał.




– W zasadzie wygląda to tak, że przed ostatnim sezonem ten kontrakt może być rozwiązany zarówno na wniosek klubu, jak i piłkarza. Tak więc zostaje mu 1+1. I nie sądzę, aby Polak go wypełnił. Będę się trzymał tego, co mówiłem wcześniej. Według mnie najbardziej prawdopodobny scenariusz to opuszczenie klubu po tym sezonie. W procentach stawiałbym 70 do 30 na to, że Lewandowski odejdzie po tych rozgrywkach – ocenił Alvarez.




Trudno jednak oczekiwać, żeby Barcelonie zwróciła się kwota, jaką za Lewandowskiego zapłaciła. Alvarez wyznał, jaką kwotę może za niego zainkasować klub.

– Myślę, że klub mógłby oczekiwać 20-25 mln euro za Roberta od kogoś z Arabii Saudyjskiej. Bo tam według mnie wyląduje Polak. A może nawet będzie to niższa kwota, bo jak mówiłem, tu bardziej chodzi o oszczędności na pensji – podsumował.

Żona Jakuba Kwiatkowskiego zabrała głos po zwolnieniu męża. „Klasa, której innym zabrakło”

Żona Jakuba Kwiatkowskiego skomentowała zwolnienie swojego męża z roli rzecznika prasowego i team managera kadry. Kobieta nie ukrywała żalu we wpisie na Instagramie. 




We wtorek pojawiły się pierwsze plotki o możliwym zwolnieniu Kwiatkowskiego z reprezentacji. Dwa dni później wydano natomiast oficjalne oświadczenie, w którym potwierdzono te doniesienia. Tym samym team manager kadry rozstał się z nią po 11 latach pracy. Łącznie współpracował z pięcioma selekcjonerami.

„Traktował wszystkich sprawiedliwie”

W czwartek Kwiatkowski również wystosował swoje oświadczenie, w którym podziękował za lata spędzone przy reprezentacji. Nie zabrakło jednak uszczypliwości w kierunku byłych pracodawców.




– Jak dowiedzieliście się wszyscy z 'opasłego’ i anonimowego komunikatu PZPN, nadszedł dzień, w którym skończyłem swoją niesamowitą przygodę w pracy z reprezentacją – czytamy. 




Swój komentarz dodała również Agata Załęcka, czyli aktorka i żona Kwiatkowskiego. Na Instagramie opublikowała specjalny wpis, w którym chwali profesjonalizm i podkreśla klasę swojego męża. Jednocześnie kilkukrotnie wbiła szpilkę Cezaremu Kuleszy i jego współpracownikom.




– Jestem dumna z mojego męża Jakuba Kwiatkowskiego za jego ogromne zaangażowanie i jego pracę na rzecz reprezentacji Polski przez ostatnie 11 lat. Jako rzecznik PZPN oraz team manager reprezentacji wykazał się prawdziwym profesjonalizmem i doświadczeniem, a także predyspozycjami do pełnienia tak odpowiedzialnych funkcji. 'Kwiatek’ oddał tej pracy całe serce i traktował wszystkich sprawiedliwie, równo i z szacunkiem. To się nazywa klasa, której innym zabrakło. Kochanie, wyczekujemy nowych wyzwań, trzymając się mocno razem – napisała Załęcka. 

Na ten moment nie wiadomo, kto przejmie funkcje, które do tej pory pełnił Kwiatkowski. Według informacji sport.pl jednym z kandydatów ma być Jerzy Dudek. Team managerem kadry i rzecznikiem prasowym mają być jednak dwie oddzielne osoby.

Zmiany w Wiśle Kraków! Jakub Błaszczykowski sprzedał część udziałów w klubie

W Wiśle Kraków doszło do kolejnych zmian w strukturach klubu. Mateusz Miga z „TVP Sport” poinformował, że Jakub Błaszczykowski sprzedał część swoich udziałów.  




W 2020 roku Jarosław Królewski wraz z Tomaszem Jażdżyńskim i Jakubem Błaszczykowski podjęli się misji ratowania Wisły Kraków. Wykupili wówczas udziały, a w klubie zaczęło dochodzić do gruntownych zmian. Zdecydowano między innymi o odejściu Jażdżyńskiego.

Kolejne zmiany

Jak się okazuje, pod Wawelem doszło do następnych roszad. Mateusz Miga z „TVP Sport” poinformował, że Jakub Błaszczykowski zdecydował się na sprzedanie części swoich udziałów. 3,75 procent akcji spółki od byłego piłkarza miał wykupić Adam Łanoszka.




Tym samym zmienił się układ wśród udziałowców. Najwięcej akcji należy do Jarosława Królewskiego, który jest także prezesem Wisły (53,69 proc.). Na kolejnych miejscach znajdują się Błaszczykowski (15,30 proc.) i Łanoszka (15,29). Pozostałe akcje należą do Władysława Nowaka i Adama Adamczyka (obaj mają po 3,75 proc.) oraz innych osób.




– Dlaczego doszło do takiej zmiany? Klub po raz kolejny znalazł się w bardzo trudnej sytuacji finansowej i najwięksi właściciele musieli sięgnąć do kieszeni – wyjaśnił Miga. 




Wisła Kraków w obecnym sezonie Fortuna 1. Ligi nie radzi sobie najlepiej. „Biała Gwiazda” zajmuje dopiero 8. miejsce w tabeli. Do strefy barażowej traci na półmetku sezonu 1 punkt.

Legenda Bayernu odejdzie z klubu?! Szokujące doniesienia z Monachium

Zaskakujące wieści w sprawie przyszłości Thomasa Muellera przekazuje „Bild”. Zdaniem niemieckich dziennikarzy legenda Bayernu może… odejść z Monachium. Zainteresowane mają nim być kluby z Włoch. 




Mueller całą swoją piłkarską karierę spędził na Allianz Arenie. Jest przy tym niekwestionowaną legendą „Die Roten”, z którymi dwunastokrotnie sięgał po mistrzostwo Niemiec. Na koncie ma także między innymi dwie Ligi Mistrzów.

Czas odejść?

Przez wiele lat Niemiec był jednocześnie podstawowym zawodnikiem Bayernu, ale powoli ustępuje miejsca młodszym. 34-latek coraz częściej godzi się z rolą rezerwowego. Nie wiadomo przy tym, jak długo jeszcze w Monachium zostanie, bo jego kontrakt obowiązuje tylko do końca bieżącego sezonu, a rozmowy w kwestii jego przedłużenia zamarły.




Według „Bilda” sytuacji Muellera ma się uważnie przyglądać Juventus. Zdaniem dziennikarzy Włosi mieliby spróbować ściągnąć ofensywnie usposobionego zawodnika za darmo, jeśli nie dojdzie do porozumienia z Bayernem.

Mueller w przypadku przejścia do Juventusu dołączyłby do dość bogatej ofensywy. Massimiliano Allegrii ma do dyspozycji obecnie Arkadiusza Milika, Dusana Vlahovicia, Federico Chiesę czy Moise Keana.




Niemiec w bieżącym sezonie strzelił dwa gole i zanotował pięć asyst. Wystąpił w piętnastu meczach Bayernu we wszystkich rozgrywkach.

Duży talent będzie grać dla Polski? „Został zgłoszony do PZPN, ale nie dostałam żadnej odpowiedzi”

W reprezentacji Polski gra obecnie Matty Cash, który otrzymał polskie obywatelstwo. Wcześniej również mieliśmy podobne przypadki, patrząc między innymi na Ludovica Obraniaka czy Damiena Perquisa. W niedalekiej przyszłości możemy być natomiast świadkami kolejnych naturalizacji zagranicznych piłkarzy. 




Od jakiegoś czasu w kontekście gry w reprezentacji Polski głośno jest o Yarku Gąsiorowskim z Valencii. Obrońca posiada polskie korzenie, a także polski paszport. Co prawda PZPN starał się już zapraszać 18-latka na zgrupowania młodzieżówki, ale powołania blokował jego klub. Teraz coraz częściej mówi się o kolejnym piłkarzu.

„Nie dostałam odpowiedzi”

Mowa konkretnie o Thomasie Campaniellim. 15-letni napastnik gra obecnie w Empoli, a polskim kibicom dał się poznać w maju przy okazji włoskiej i polskiej młodzieżówki. Wówczas „Biało-Czerwoni” przegrali 1-3, a Campaniello strzelił jedną z bramek.




Co ciekawe, młody snajper może zmienić w przyszłości barwy narodowe. Choć obecnie grywa we włoskich drużynach, to jego matka urodziła się w Polsce. Co więcej, kobieta otwarcie przyznaje, że mimo zgłoszenia do PZPN-u nie dostała żadnej odpowiedzi. Sam Thomas chce natomiast reprezentować kraj, który mu zaufa.

– Został zgłoszony do PZPN, ale jak na razie nie dostałam żadnej odpowiedzi. Jesteśmy w trakcie potwierdzania polskiego obywatelstwa. Czekamy już ponad 8 miesięcy – przyznała matka piłkarza. 

 

Kuriozalna sytuacja w kobiecej Lidze Narodów. Wysoka przegrana byłaby korzystna dla jednej reprezentacji

Wysoka porażka kluczem do sukcesu? Taka absurdalna sytuacja może być na rękę reprezentacji Szkocji kobiet w piłkarskiej Lidze Narodów. 




Holenderki, Angielki, Belgijki oraz Szkotki rywalizują między sobą w grupie A Ligi Narodów. Obecnie szansę na pierwsze miejsce mają już tylko trzy pierwsze reprezentacje. W grupie panuje jednak dość niecodzienna sytuacja.

Potrzebna wysoka porażka

Zarówno reprezentacja Holandii, jak i Anglii mają po 9 punktów, zdobytych w 5 meczach. O jedno „oczko” mniej mają natomiast Belgijki. Szkotki nie grają już zatem w zasadzie o nic.




Chociaż właśnie nie do końca. Szkotkom byłaby bowiem na rękę… porażka z Angielkami, z którymi zmierzą się w ostatniej kolejce. Wszystko przez Igrzyska Olimpijskie, na które awansują dwie najlepsze drużyny turnieju finałowego Ligi Narodów. Jeśli awans wywalczy Anglia, to na turnieju wystąpi jako Wielka Brytania. Oznaczałoby to wówczas możliwość powołania dla reprezentantek Szkocji.




Gdyby zatem Anglia awansowała do turnieju finałowego Ligi Narodów, to powalczyłaby o wejście na IO. Na ten moment razem z Holenderkami mają tyle samo punktów, jednak te drugie mają więcej strzelonych goli. Angielki musiałyby zatem nie tylko pokonać Szkotki, ale pokonać je wysoko.




Bilans bramkowy prezentuje się następująco: Holandia 10:6 (+4), Anglia 9:8 (+1). Bilans meczów bezpośrednich jest remisowy, wobec czego o awansie decydowałby bilans bramkowy.

Selekcjoner Albanii ocenił grupę z Hiszpanią, Włochami i Chorwacją. „Brakuje Argentyny i Brazylii”

Reprezentacja Albanii wywalczyła bezpośredni awans na Euro 2024, zajmując pierwsze miejsce w grupie przed Czechami i Polską. Nasi niedawni rywale trafili do zdecydowanej grupy śmierci. Na turnieju w Niemczech zagrają z Hiszpanią, Włochami i Chorwacją. Selekcjoner Albanii wprost skomentował losowanie. 




Przed startem eliminacji mistrzostw Europy raczej nikt nie zakładał, że Albania skończy na pierwszym miejscu. A tymczasem nie tylko im się to udało, ale również odnotowali zaledwie jedną porażkę. Sylvinho, brazylijski selekcjoner „Orłów” stworzył sprawnie działającą maszynę, która nie daje rywalom łatwej gry na murawie.

Grupa śmierci

Na samym turnieju zapowiada się jednak gigantycznie ciężka rywalizacja. Albania trafiła do grupy śmierci razem z Hiszpanią, Włochami i Chorwacją. Albańskie media wprost komentowały losowanie, jako najgorsze z możliwych. Ich selekcjoner natomiast nie narzeka. Sylvinho wprost stwierdził, że dla jego drużyny każda grupa byłaby trudna, więc nie ma sensu się załamywać.




– Brakuje tylko Argentyny i Brazylii! Nie ma jednak, co narzekać. Dla Albanii każde losowanie byłoby piekłem. Na Euro nie ma słabych rywali, ponieważ grają tam drużyny, które mają sporo doświadczenia z gry na tego typu turniejach. Nasi rywale będą faworytami, ale tak też było z Polską i Czechami – powiedział Brazylijczyk, cytowany przez tvarenasport.ba.




– W Niemczech żyje wielu Albańczyków i miło ich będzie zobaczyć na stadionie. W Albanii jest wiele entuzjazmu. Zakończyliśmy eliminacje przed Polską i Czechami, a teraz musimy pokazać naszą jakość na Euro, chociaż nie będzie to łatwe – dodał, tym razem dla hiszpańskiej „Marki”.




Dla Albanii będzie to drugi wielki turniej w historii. Ostatnio grali na Euro 2016, gdzie do 89. minuty opierali się Francuzom (przegrali zaledwie 1-2), przegrali ze Szwajcarią (0-1) i pokonali Rumunię (1-0). Na tym zakończyli swój udział w turnieju. W Niemczech czeka ich jeszcze trudniejsza grupa i bardzo możliwe, że tym razem nie zdobędą nawet punktu.

Łukasz Fabiański znowu zagra w Lidze Mistrzów? Może zastąpić kontuzjowanego bramkarza!

Zaskakujące informacje na temat Łukasza Fabiańskiego przekazali dziennikarze „The Mirror”. Polak ma być brany pod uwagę przez władze Newcastle United do zastąpienia kontuzjowanego Nicka Pope’a. Mógłby tym samym ponownie zagrać w lidze Mistrzów!




Łukasz Fabiański ma problemy z regularną grą w bieżącym sezonie. Podstawowym bramkarzem West Hamu jest Alphonse Areola, natomiast Polak raczej przesiaduje mecze na ławce. Dostał szanse dwukrotnie w Pucharze Ligi oraz czterokrotnie w fazie grupowej Ligi Konferencji Europy.

Powrót do Ligi Mistrzów?

W związku z nielicznymi szansami na grę, dziennikarze „The Mirror” uważają, że Fabiański może realnie myśleć o odejściu z West Hamu. Podsuwają więc Newcastle, które zmaga się z problemem na pozycji bramkarza. Kontuzji doznał niedawno Nick Pope, a więc podstawowy golkiper „Srok”. Anglik ma pauzować do kwietnia, wobec czego ekipa z St. James’ Park musi poszukać godnego następcy.




Fabiański to jeden z najbardziej konsekwentnych bramkarzy w Premier League. 38-latek wciąż jest zdolnym bramkarzem, a jego obecność pomogła West Hamowi uniknąć spadku w ostatnich sezonach, a przede wszystkim pomogła reprezentacji Polski dotrzeć do ćwierćfinału Euro 2016. Fabiański wyraził swoje niezadowolenie z decyzji trenera Davida Moyesa. Odchodząc i grając regularnie w Newcastle na dobrym poziomie istnieje więc szansa na udowodnienie, że trener się mylił – napisano w „The Mirror”.




Choć bieżący sezon nie jest dla Fabiańskiego zbyt udany, to łącznie w West Hamie ma się czym pochwalić. Dla „Młotów” od 2018 roku rozegrał 182 spotkania, 48 razy zachowując czyste konto. Jego obecna umowa z klubem obowiązuje do czerwca 2024 roku.

Nowy dyrektor sportowy Rakowa ma się czym chwalić. Odkrył wielki talent, ma uznane marki w CV

Raków Częstochowa w ostatnim czasie intensywnie szukał nowego dyrektora sportowego. Kiedy wielkimi krokami zbliża się zimowe okno transferowe, klub znalazł odpowiedniego kandydata. Do ekipy mistrzów Polski dołączył dziś Samuel Cardenas, który ma kilka ciekawych klubów w swoim CV. 




Krótko po zakończeniu letniego okna transferowego z Rakowem pożegnał się Robert Graf. Podczas współpracy, która trwała dwa lata, częstochowianie osiągnęli historyczne dla swojego klubu sukcesy. W minionym sezonie zdobyli mistrzostwo Polski.

Nowy kandydat

Latem Raków przeprowadził sporą ofensywę transferową i ściągnął aż 12 zawodników, w tym między innymi Johna Yeboaha, Sonny’ego Kittela czy Łukasza Zwolińskiego. Mimo to Michał Świerczewski zdecydował się na rozstanie z Grafem, choć nigdy nie wyjaśniono oficjalnie takiej decyzji. W kuluarach natomiast mówiło się o braku transferu klasowego napastnika, a także o chęci szukania bardziej niekonwencjonalnych transferów.




5 grudnia Raków oficjalnie poinformował o zakontraktowaniu nowego dyrektora sportowego. Został nim Samuel Cardenas, który wcześniej pracował już w Schalke czy Southampton w podobnych rolach. Ostatnio był natomiast szefem skautingu w Gent.




To właśnie on był odpowiedzialny za sprowadzenia do belgijskiego klubu Gifta Orbana, znanego przede wszystkim w Polsce kibicom Pogoni Szczecin. Nigeryjczyk załadował „Portowcom” hat-tricka w eliminacjach Ligi Konferencji Europy. Obecnie 21-latek ma już 5 goli w fazie grupowej LKE i w jego kontekście głośno mówi się o możliwym transferze do Premier League. Gent ściągało go za 3 mln euro z drugoligowego Stabaek, a obecnie wycenia się go na przynajmniej 20 mln.




Wracając jednak do Cardenasa – posiada on podwójne obywatelstwo – meksykańskie i niemieckie. Biegle mówi w czterech językach, a na karku ma 28 lat, co uczyni go najmłodszym dyrektorem sportowym w Ekstraklasie. Ofertę z Rakowa miał zaakceptować w minionym tygodniu, a ostatnie starcie „Medalików” ze Śląskiem Wrocław (1-1), oglądał już z poziomu trybun.