Minister obrony narodowej z Euro 2016 wróci do Ekstraklasy? Michał Pazdan dostał ofertę

Michał Pazdan kilka lat temu stanowił o sile defensywy reprezentacji Polski. Aktualnie jest zawodnikiem tureckiego Ankaragucu, do którego w trafił w 2019 roku z Legii Warszawa. Portal „meczyki.pl” podał jednak, że niebawem 33-letni stoper może wrócić do Ekstraklasy.

Podczas swojego pobytu w Polsce Pazdan reprezentował barwy Górnika Zabrze czy Jagiellonii Białystok. Występy w tym drugim klubie zaowocowały zainteresowaniem Legii Warszawa, z którą sięgnął trzykrotnie po mistrzostwo Polski, zaś dwukrotnie – po Puchar Polski.

W 2019 roku stoper zdecydował się na wyjazd z kraju. Przyjął ofertę tureckiego Ankaragucu, w którym występuje do dziś. Jego krótkie wojaże zmierzają jednak ku końcowi. Za dwa miesiące kontrakt Pazdana z klubem wygasa, a z informacji „meczyki.pl” wynika, że z zawodnikiem kontaktował się już polski zespół.

Znowu na Mazowsze

Według Tomasza Włodarczyka z przedstawicielami Pazdana kontaktowali się już działacze Wisły Płock. „Nafciarze” chcieliby sprowadzić 33-latka po wygaśnięciu jego umowy z Ankaragucu. Wówczas stoper będzie do wzięcia za darmo. Turecki zespół nie kwapi się do przedłużenia jego kontraktu.

Dziennikarz „meczyki.pl” dodaje jednak, że doświadczony obrońca nie musi godzić się na ofertę z Płocka. Możliwe, że stanie się on gorącym nazwiskiem na rynku. Według Włodarczyka zawodnik o takim profilu mógłby się przydać kilku drużynom.

W trwającym sezonie Pazdan 13 razy występował w barwach Ankaragucu. W sumie w Turcji ma na koncie 58 występów oraz dwa gole i asystę.

Mocny wywiad Florentino Pereza. „My chcemy uratować futbol. W całości”

Florentino Perez był gościem „El Chiringuiton TV”. Prezes Realu Madryt w obszernej rozmowie wyjaśnił przyczyny powstania Superligi. Rzucił także nieco światła na konflikt z UEFĄ.

W futbolu jesteśmy świadkami rozłamu. 12 klubów na czele z Realem Madryt i Florentino Perezem mają dość systemu narzuconego przez UEFĘ. Superliga miała być czymś nowym, a jak wyjaśnił prezes „Królewskich” – czymś, co uratuje piłkę nożną.

„Zwłoka nas zabije”

W rozmowie z „El Chiringuito TV” Perez dokładnie objaśnił projekt Superligi. Z relacji 74-latka wynika, że nowy twór ma za zadanie uratować kluby przed bankructwem. Prezes Realu nie wierzy w powodzenie reformy Ligi Mistrzów. Jego zdaniem do 2024 roku futbol będzie martwy.

– UEFA chce dokonać reformy Ligi Mistrzów w 2024 roku? Świetnie, ale wtedy futbol i kluby piłkarskie będą martwe. Ich nowy plan działania to samobójstwo. Nie mamy na to czasu, musimy działać. Jakakolwiek zwłoka nas zabije – wyjaśnił Perez.

– Bez Superligi futbol umrze do 2024 roku. Do tego czasu zarówno duże jak i małe kluby zbankrutują. Musieliśmy działać, nie było innego wyjścia – dodał.

Kiedy w niedzielę otrzymaliśmy mnóstwo przecieków odnośnie Superligi, pojawiła się obawa, że będą to rozgrywki jedynie dla najbogatszych. Postronni kibice obawiali się końca przygód tzw. kopciuszków pokroju Ajaxu Amsterdam z 2019 roku.

Perez uspokaja jednak te nastroje. Hiszpan zapewnia, że Superliga będzie otwarta dla mniejszych klubów.

– Superliga nie zamyka się na inne drużyny, niezależnie od ich miejsca w ligowej tabeli. Sevilla może do nas dołączyć w każdej chwili – zapewnia 74-latek.

– Każdy, kto mówi, że Superliga to jedynie rozgrywki dla bogaczy jest w błędzie. My po prostu chcemy uratować futbol. W całości – dodał.

Nikt nie odrzucił zaproszeń?

Po groźbach od UEFY o wydaleniu ze wszystkich rozgrywek tych, którzy do Superligi dołączą, pojawiły się wieści o odrzucanych zaproszeniach. W tym gronie miał być między innymi Bayern, Borussia i PSG. Perez twierdzi jednak, że nie odbyły się żadne rozmowy z niemieckimi zespołami, podobnie jak z mistrzami Francji.

– Nie zaprosiliśmy PSG do Superligi i nie rozmawialiśmy JESZCZE z żadnymi niemieckimi klubami – mówi.

Za groźby UEFY także pojawiła się jednoznaczna reakcja.

– La Liga nie wyrzuci żadnej z drużyn, to absurd. Wykluczenie z Ligi Mistrzów? To tylko groźba bez pokrycia i mocy prawnej – odpowiedział Perez.

Kluby, które dołączą do Superligi zostaną zdegradowane do 5. ligi? Chaos w świecie piłki

W świecie piłki panuje aktualnie bardzo nerwowa atmosfera. 12 klubów chce stworzenia Superligi, która podkopie autorytet UEFY, jako największej organizacji piłkarskiej. Tym samym na znaczeniu straci Liga Mistrzów oraz Liga Europy. „Daily Mail” podaje, jaka droga czeka kluby, które dołączą do nowego tworu.

W niedzielę pojawiło się wiele informacji na temat Superligi. Swoje stanowisko szybko zajęła także UEFA, która zdecydowanie potępiła tworzenie nowych rozgrywek. Organizacja szykuje gigantyczny pozew przeciwko buntowniczym klubom. To jednak nie wszystko.

Nowy start

UEFA w porozumieniu z Serie A, La Ligą oraz Premier League zagroziło już, że drużyny, które dołączą do Superligi zostaną wykluczone z innych rozgrywek. W grę wchodzi również wyrzucenie ze wszystkich krajowych gier.

„Dialy Mail” podaje, że nie oznaczałoby to z kolei końca dla tych zespołów. Według dziennikarzy brytyjskiej gazety „Big Six”, które deklaruje chęć dołączenia do Superligi, mogłoby wrócić do gry w Premier League. Najpierw jednak zostaliby zdegradowani do 5. ligi.

Prawdopodobnie sytuacja będzie analogiczna w przypadku Juventusu, Interu czy Milanu z Serie A oraz Realu, Barcelony i Atletico z La Liga. Póki co nie mamy jednak oficjalnych informacji. Sytuacja jest dynamiczna.

UEFA idzie na drogę sądową. Szykuje się wielki pozew przeciwko Superlidze

UEFA już od lat posiada niemalże monopol na europejską piłkę nożną. Pomysł stworzenia Superligi stanowi zatem dla organizacji potwarz. Właśnie z tego powodu szykowany jest ogromny pozew przeciwko klubom, które chcą zorganizowania nowych rozgrywek.

W niedzielę gruchnęła tona informacji o zaawansowanym stopniu przygotowań Superligi. Pojawiły się szczegóły na temat klubów-założycieli, wyglądu ligi oraz szczebla zarządzającego. O wszystkim pisaliśmy jednak w innych tekstach, które znajdziecie w linkach poniżej:

Superliga ogłoszona jeszcze w niedzielę?! Zaskakujące doniesienia mediów

Oficjalnie: Superliga wchodzi w życie! Poznaliśmy szczegóły rozgrywek

Ogromne kary

W niedzielę UEFA ekspresowo zareagowała na plany klubowych gigantów. W porozumieniu z władzami La Liga, Premier League oraz Serie A zagroziła, że uczestnicy Superligi zostaną wykluczeni ze wszystkich innych rozgrywek.

To jednak nie koniec. Organizacja szykuje się do wejścia na drogę prawną. W tym celu kancelaria prawna w Nyonie pracuje nad ogromnym pozwem skierowanym w stronę zbuntowanych drużyn. Mówi się nawet o kwocie rzędu 60 miliardów euro.

UEFA wie, że powstanie Superligi będzie stanowić poważny problem dla Ligi Mistrzów. Rozgrywanie meczów nowych rozgrywek odbywać ma się w środku tygodnia, a więc wtedy, kiedy są spotkania pucharowe UEFY.

Na razie nie wiadomo jeszcze, jak dalej potoczy się sytuacja. W piłce nastąpił jednak wielki rozłam, jakiego już od dawna nie doświadczyliśmy.

Michniewicz dostał czerwoną kartkę niesłusznie. Kamery wszystko nagrały [WIDEO]

W niedzielę Legia Warszawa zremisowała na własnym boisku z Cracovią (0-0). Czesław Michniewicz zobaczył w tym spotkaniu czerwoną kartkę. Trener gospodarzy został jednak ukarany bezpodstawnie, co udowodniły kamery rozmieszone na obiekcie.

Choć mistrzowie Polski wyraźnie przeważali w meczu z „Pasami” to finalnie nie udało się im potwierdzić wyższości. Legia zakończyła mecz z Cracovią bezbramkowym remisem. Mimo braku goli nie brakowało emocji. Jeszcze w pierwszej połowie na trybuny wyrzucono Czesława Michniewicza, a więc trenera gospodarzy.

Prowokacja

Po ostatnim gwizdku ukaranie szkoleniowca było tematem numer jeden. Sam zainteresowany na pomeczowej konferencji przyznał, że obie kartki były bezpodstawna. Michniewicz zapewnił, że nie czuje się winny, bo nie zrobił nic złego.

– Uważam, że pierwsza żółta kartka była niesłuszna. Nic złego się nie działo, rozmawiałem z Michałem Probierzem. Młody sędzia techniczny prowokował swoim zachowaniem i to on był przyczyną tego, że sytuacja się zaogniła. Na dzisiaj mogę tylko przeprosić, że nie mogłem być z drużyną, ale to sędzia był prowokatorem od samego początku – stwierdził szkoleniowiec mistrzów Polski.

Wersję Michniewicza potwierdził także Krzysztof Stanowski. Dziennikarz „Weszło!” zamieścił na Twitterze nagranie z murawy. Ujęło ono całą sytuację z pierwszą żółtą kartką dla trenera Legii. Jak się okazuje, winny całemu zamieszaniu był sędzia techniczny Patryk Gryckiewicz.

– To płaczek straszny, nasz nawet go nie dotknął – rzucił Michniewicz po jednej z akcji na murawie, po czym został szybko upomniany przez arbitra.

– Ostrzega mnie pan, ale za co? Rozmawiam sobie z trenerem. Ja pana też ostrzegam, niech pan odejdzie i nie przeszkadza. Chce pan być tutaj najważniejszy? – odpowiedział mu z kolei opiekun Legii.

Po kontrze Michniewicza Gryckiewicz opisał sytuację głównemu sędziemu. Ten z kolei ukarał po chwili szkoleniowca gospodarzy żółtym kartonikiem.

– Co pan sobie jaja robi? – nie dowierzał szkoleniowiec.

– To są żarty? Przecież rozmawiają ze sobą trener z trenerem. Ludzie, co wy robicie? – wtórował mu Kornad Paśniewski, kierownik Legii.

– Niepoważny gość. My rozmawiamy, a on zwraca uwagę. Debile. Nie do pana to mówię, do Konrada mówiłem – powiedział Paśniewskiemu Michniewicz.

https://twitter.com/K_Stanowski/status/1383894033336979458

„To są jaja”

51-latek nie krył swojego oburzenia. Kiedy w grze pojawiła się chwila przerwy postanowił porozmawiać z Damianem Sylwestrzakiem, sędzią głównym meczu w Warszawie.

– Panie sędzio, proszę zareagować. Nic złego się nie dzieje, a facet cały czas przychodzi i prowokuje. Niech stanie sobie z tyłu i tyle. Panie sędzio, mogę pana prosić? Panie sędzio, nic się złego nie dzieje na tej ławce, a on stoi i cały czas prowokuje. Niech pan uspokoi tego człowieka – prosił Michniewicz.

Na nic zdały się jednak jego prośby. Po naradzie arbitrów prowadzący spotkanie Sylwestrzak wyrzucił Michniewicza z boiska, pokazując mu czerwoną kartkę.

– Przecież ja nic nie powiedziałem, panie sędzio. Kiedy? To są jaja. Dobrze, że to wszystko nagrywamy. Ja pierniczę, co za błazenada. Ja pier… – skwitował trener Legii.

Co ciekawe, po zakończeniu meczu Sylwestrzak zapoznał się z nagraniami całej sytuacji. Po wszystkim przeprosił Michniewicza za cały incydent.

https://twitter.com/K_Stanowski/status/1383908044426285060

Klose brutalnie opisał obecną atmosferę w Bayernie. Legenda gotowa odejść z klubu

W Bayernie szykują się spore zmiany. Hansi Flick zapowiedział niedawno, że latem chciałby rozstać się z klubem. Szkoleniowiec może nie być jedyną osobą, która odejdzie z Monachium po tym sezonie. 

W maju ubiegłego roku Miroslav Klose został członkiem sztabu szkoleniowego pierwszej drużyny Bayernu Monachium. Kontrakt 42-latka wygasa po zakończeniu tego sezonu. Mistrz świata z 2014 roku z żalem przyznał, że nie poznaje już swojego klubu.

Komunikacja

Klose twierdzi, że nie przeszkadza mu brak kontaktu w sprawie przedłużenia umowy. Niemiec ma jednak żal do Hasana Salihamidzicia. Przeszkadza mu również atmosfera panująca w klubie i sposób, w jaki komunikują się ze sobą ludzie.

– Dla mnie osobiście nie jest żadnym problemem, że klub jeszcze się do mnie nie odezwał. Jednak to, co naprawdę daje mi do myślenia, to sposób, w jaki ludzie komunikują się ze sobą tutaj w tej chwili – wyznał w rozmowie z „Bildem”.

– Szacunek dla siebie nawzajem, nawet jeśli nie zawsze ma się takie samo zdanie, to musi być coś absolutnego! Uli i Kalle uczynili z tego klubu globalną markę, ponieważ zawsze chodziło im o Bayern, a nie o osobistą próżność! – dodał Klose.

Urodzony w Opolu napastnik rozegrał w barwach „Die Roten” 150 meczów. Na koncie ma 53 trafienia oraz 27 asyst.

Superliga ogłoszona jeszcze w niedzielę?! Zaskakujące doniesienia mediów

Powstanie Superligi zostanie ogłoszone jeszcze w niedzielę. Tak zaskakującą informację podał francuski „RMC Sport”. Jest to kompletne zaprzeczenie ostatnim wieściom o porozumieniu między największymi klubami a UEFĄ.

Choć ostatnimi czasy otrzymywaliśmy informacje o przekształceniach Ligi Mistrzów, w niedzielę wszystko okazało być nieprawdą. Koncepcja Superligi, która już od bardzo dawna spędza sen z powiek wielu działaczy, zdaje się wreszcie zmierzać ku realizacji.

Kość niezgody

„RMC Sport” podaje, że niektóre kluby jeszcze w niedzielę mają ogłosić utworzenie nowych rozgrywek. Jest to o tyle zaskakujące, że zaledwie kilka dni temu pojawiły się informacje o porozumieniu między klubami a UEFĄ. Organizacja miała dogadać się z przedstawicielami największych europejskich drużyn w sprawie nowego wyglądu Ligi Mistrzów.

Francuscy dziennikarze dodają, że wieczorem utworzenie Superligi ogłosi na razie 12 klubów. Mają to być: Manchester United, Liverpool, Manchester City, Arsenal, Chelsea, Tottenham, FC Barcelona, Real Madryt, Atletico Madryt, Inter Mediolan, AC Milan oraz Juventus.

Dobre wieści dla kibiców. 1 maja we Włoszech zostaną otworzone stadiony

Nadal czekamy na powrót kibiców na stadiony piłkarskie. Nadzieja ku temu pojawiła się we Włoszech. Mimo ciągle napiętej sytuacji epidemiologicznej podano wstępną datę ponownego otwarcia obiektów sportowych.

Włochy były jednym z ognisk koronawirusa w Europie. Sytuacja w kraju od początku pandemii była bardzo trudna, co mówią nam statystyki. W Italii odnotowano w sumie ponad 3,8 mln zakażeń, zaś zgonów – ponad 116 tysięcy.

W ostatnich dniach sytuacja zaczęła się jakby uspokajać. Aktualnie dzienna liczba zakażeń oscyluje generalnie wokół 15 tysięcy, co jest dobrym prognostykiem i daje nadzieję na przyszłość.

Powrót kibiców

Poprawiająca się kondycja społeczeństwa i pandemiczna rzeczywistość oznaczają pewne luzowania obostrzeń. Włoskie władze od 1 maja zamierzają wprowadzić limit stadionowy. Na obiekty piłkarskie wejść będzie mogło tysiąć kibiców.

Z informacji „Sky Sport Italia” wynika jednak, że jest to dopiero początek dobry wieści. Mario Draghi, premier Włoch chce od powrotu kibiców na trybuny zacząć wprowadzać kolejne zmiany i luzować następne obostrzenia.

Wiadomo także, że niezagrożone jest Euro. Rzym, jako jedno z miast-gospodarzy, musiał zapewnić kibicom wejście na stadion. Był to warunek UEFA. W przypadku odmowy organizacja poszukałaby innego kandydata do zorganizowania spotkań nadchodzącego turnieju.

Taką sytuację mamy, chociażby w Hiszpanii. Władze Bilbao rozważają rezygnację z goszczenia własnej reprezentacji na San Mames. Nowym miastem dla reprezentacji naszych grupowych rywali ma być Sewilla, jednak nie otrzymaliśmy jeszcze oficjalnego potwierdzenia.

Toni Kroos 20 minut przed meczem z Liverpoolem rozmawiał z bratem. O drugiej lidze niemieckiej

Toni Kroos wciąż znajduje się w niebywałej dyspozycji. Niemiecki pomocnik mimo kolejnych lat na karku trzyma pewien poziom, poniżej którego nie schodzi. W ćwierćfinale Ligi Mistrzów przeciwko Liverpoolowi znowu potwierdził swoją klasę. Jego brat zdradził mediom, że rozmawiał z zawodnikiem „Królewskich” 20 minut przed pierwszym gwizdkiem na Anfield.

Obydwa mecze Realu z Liverpoolem opiewały w emocje. Chociaż Hiszpanie wygrali pierwsze spotkanie (3-1), to w rewanżu nadal wszystko można było odmienić. Na Anfield nie ujrzeliśmy jednak goli i to Real Madryt zakwalifikował się do półfinału Ligi Mistrzów.

„Nigdy się nie denerwuje”

Jednym z najważniejszych piłkarzy „Królewskich” w obu starciach z „The Reds” był Toni Kroos. Niemiec w pierwszym meczu zanotował asystę, zaś wraz z Luką Modriciem i Casemiro w drugim stanowił w linii pomocy ścianę nie do przebicia.

Felix Kroos, brat 31-letniego pomocnik zdradził, że rozmawiał z nim przed rewanżem Liverpoolu z Realem. Co ciekawe, miało to miejsce na 20 minut przed początkiem starcia na Anfield. Temat rozmowy także był dosyć zaskakujący.

– 20 minut przed spotkaniem z Liverpoolem zeszłej nocy, Toni i ja rozmawialiśmy o meczu Osnabruck vs Regensburg w drugiej lidze niemieckiej. Nigdy się nie denerwuje. Możesz zadzwonić do niego 5 minut przed finałem mistrzostw świata i normalnie pisać – opowiedział w rozmowie z mediami 30-letni piłkarz Unionu Berlin.

W półfinale Ligi Mistrzów Real Madryt zmierzy się z Chelsea. Pierwsze spotkanie dwumeczu zaplanowano na 27 kwietnia. Odbędzie się ono w Hiszpanii, zaś drugie starcie na Stamford Bridge przypada na 5 maja.

Foden zwolnił agencję odpowiedzialną za social media. Poszło o zaczepkę Mbappe

Phil Foden zrezygnował z usług agencji prowadzącej jego social media. Anglik zwolnił ją po wpisie dotyczącym nadchodzącego dwumeczu Manchesteru City z PSG. Opublikowano go po rewanżowym meczu „Obywateli” z Borussią Dortmund.

Choć wicemistrzowie Anglii mieli spore problemy, to ostatecznie uporali się z BVB i wygrali oba spotkania w dwumeczu. Pep Guardiola tym samym po raz pierwszy odkąd objął Manchester City wprowadził drużynę do półfinału Ligi Mistrzów. Tam czeka już na nich PSG, które wyeliminowało Bayern Monachium.

Młode gwiazdy

W półfinale zobaczymy zatem dwie młode gwiazdy, a więc Kyliana Mbappe oraz Phila Fodena. Pomocnik „Obywateli” walnie przyczynił się do pokonania BVB. W obu spotkaniach ustalał wynik w końcowych minutach meczu.

O liderze paryżan wiele pisać nie trzeba. Francuz w pierwszym spotkaniu z Bayernem niemal sam rozmontował defensywę rywali strzelając dublet.

„Jesteś gotowy?”

Oczy całego świata będą zapewne skupione na wspomnianych zawodnikach. Atmosferę przed półfinałem chcieli także podkręcić ludzie odpowiedzialni za social media Fodena. Na Twitterze pomocnika pojawił się post z jego zdjęciem oraz podpisem:

– Kylian Mbappe jesteś gotowy?

Jak się okazało, 20-latek uznał to za brak szacunku wobec Mbappe i nakazał usunąć wpis. Na tym się jednak nie skończyło. Według „The Telegraph” piłkarz wraz ze swoim doradcą podjęli decyzję o rozstaniu się z firmą „Ten Toes Media”.

To już niemal pewne. Polacy nie zagrają w Bilbao. Wiadomo, gdzie przeniosą się Hiszpanie

Wciąż nie wiadomo, gdzie reprezentacja Polski zmierzy się z Hiszpanią na Euro 2020. Początkowo areną zmagań obu drużyn miał być stadion San Mames w Bilbao, jednak od dłuższego czasu pojawiają się informacje o zmianie obiektu. Iberyjskie media mają już upatrzonego nowego gospodarza spotkania.

Polacy trafili do grupy D Euro 2020, gdzie zmierzą się z Hiszpanią, Szwecją oraz Słowacją. Pierwotnie mecze mieliśmy rozgrywać w Bilbao oraz Dublinie, aczkolwiek ci pierwsi zmienili zdanie. Najpotężniejsi rywale z naszej grupy nie są pewni co do gotowości swojego miasta-gospodarza i chcieliby go zmienić.

Jednak Sewilla?

Według „El Larguero” po ostatnim apelu UEFY Hiszpanie mocno zastanawiają się nad zmianą miejsca rozgrywania turnieju. Przypomnijmy, że organizacja nawoływała do zapewnienia wejścia na stadiony minimalnej liczby kibiców.

Większość miast-gospodarzy opowiedziała się pozytywnie za tym pomysłem. Władze Bilbao mają jednak wątpliwości, które narastają z dnia na dzień. Właśnie dlatego zaczęto zastanawiać się nad przeniesieniem turnieju do innego miasta.

Wybór, zdaniem wspomnianego „El Larguero” padł na Sewillę. Źródło dodaje, że w tej sprawie brakuje jedynie oficjalnego potwierdzenia, które z kolei pojawić ma się w najbliższy poniedziałek. Na początku przyszłego tygodnia powinna pojawić się zatem informacja o przeniesieniu meczów Euro 2020 z San Mames na La Cartuja w Sewilli.

Jeśli wszystko dobrze pójdzie to Hiszpanie rozegrają na tamtejszym obiekcie na pewno trzy swoje spotkania. 14 czerwca z reprezentacją Szwecji, zaś pięć dni później z kadrą „Biało-Czerwonych”. 23 czerwca czekałoby ich natomiast starcie ze Słowakami.

Di Marzio wskazał największe polskie talenty. Ułożył z nich własny skład

Ginaluca Di Marzio jest już dobrze znanym w Polsce dziennikarzem. Włoch skompletował całą XI zawodników z Ekstraklasy, którzy w niedalekiej przyszłości mogą trafić do Serie A.

Włoski kierunek od jakiegoś czasu stał się bardzo atrakcyjny dla naszych ligowców. Młodzi polscy zawodnicy wybierają grę w Serie A, zaś tamtejsze kluby chętnie korzystają z ich usług. Korzyści są zatem obopólne.

Bramkarz i defensywa

Wśród bramkarzy zawsze mieliśmy wielu wyróżniający się piłkarzy. Di Marzio wyróżnił w tym przypadku Xaviera Dziekońskiego. Zwrócił także uwagę na to, że 17-latek występuje w Jagiellonii Białystok, a więc w klubie, z którego do Włoch trafił Bartłomiej Drągowski.

– Młody bramkarz ma wszelkie predyspozycje, by pójść w ślady mistrza. Jego najważniejszymi cechami są elastyczność i umiejętność gry z piłką – ocenił dziennikarz.

Formację defensywną Włoch skompletował z czterech obrońców. Wśród nich umieścił Karola Filę, Kamila Piątkowskiego, Mateusza Wieteskę oraz Tymoteusza Puchacza. Spośród całej czwórki tylko obrońca Rakowa ma za sobą debiut w reprezentacji. Oficjalnie potwierdzono także jego transfer do RB Salzburg.

– W styczniu odbyła się prawdziwa licytacja o Piątkowskiego. Salzburg wygrał o włos, ale zainteresowanie Atalanty, Udinese i Lazio było naprawdę duże. Jestem pewien, że prędzej czy później wyląduje w którymś z czołowych europejskich klubów – podkreśla Di Marzio.

Bogata pomoc i biedny atak

W środkowej linii dziennikarz wskazał na Bartosza Slisza oraz Patryka Plewkę. Wyżej Włoch ustawił z kolei Kacpra Kozłowskiego, Patryka Szysza, a także Jakuba Kamińskiego. To właśnie umiejętności skrzydłowego Lecha Poznań urzekły dziennikarza najbardziej. Według Di Marzio jest on „wybitnym talentem”, który prędzej czy później trafi do Serie A.

– Kilka klubów z Włoch jest nim zainteresowanych. Obstawiam, że wkrótce zobaczymy go w Serie A – zdradził.

Najmniej okazale prezentuje się linia ataku w składzie Włocha. Widnieje tam jedynie Adrian Benedyczak z Pogoni Szczecin.

Pełny skład polskich talentów według Di Marzio:

Xavier Dziekoński – Karol Fila, Karol Piątkowski, Matuesz Wieteska, Tymoteusz Puchacz – Bartosz Slisz, Patryk Plewka – Patryk Szysz, Kacper Kozłowski, Jakub Kamiński – Adrian Benedyczak

Nowy sponsor Tottenhamu… naśmiewa się z nich. „Na sprzedaż – nieużywana gablota”

Dulux, firma zajmująca się produkcją farb została nowym sponsorem Tottenhamu. Współpracę zaczęli dosyć oryginalnie, bo od wyszydzenia „Kogutów” za brak trofeów.

Tottenham w internecie stał się memem już dawno temu. Wszystko przez braki w klubowej gablocie. Ostatnie trofeum „Koguty” zdobyły w sezonie 2007/08, kiedy sięgnęli po Puchar Ligi (ALE JESZCZE AUDI CUP!!!)

„Nieużywana gablota”

Kiedy ogłoszono podjęcie współpracy Tottenhamu z Dulux niemal od razu podłapano temat. Jeden z użytkowników zaśmiał się, że skoro gablota na trofea i tak jest pusta, to teraz można ją chociaż pomalować. Co ciekawe, firma odpowiedziała w dosyć zaskakujący sposób.

– Nie bądź głupi, powierzchnie muszą być odkurzone przed malowaniem – napisano z oficjalnego konta Duluxa.

Pod tym samym wpisem pojawiła się jednak jeszcze jedna odpowiedź. Tym razem, także oficjalne konto nowego sponsora „Kogutów” wrzuciło mema z „nieużywaną gablotą wystawioną na sprzedaż”.

Inny internauta zapytał, czy maskotka Duluxa mógłby zagrać na środku obrony w Tottenhamie. Maskotką jest charakterystyczny kudłaty pies, na co firma znowu odpowiedziała dosyć zaskakująco.

– On mógłby wykonać lepszą robotę – napisano.

Wpisy zostały już usunięte, jednak użytkownicy oczywiście je sobie zapisali. Teraz tylko pytanie, czy wpłynie to jakoś na współpracę Duluxa z „Totkami”.

Nowe informacje ws. Szczęsnego. Pojawiło się zainteresowanie z Premier League

Nadal nie możemy jednoznacznie stwierdzić, jaka przyszłość czeka Wojciecha Szczęsnego. Zdaniem włoskich mediów 30-latek znalazł się na cenzurowanym w Juventusie, a „Stara Dama” chciałaby go wymienić na Gianluigiego Donnarummę. Nicolo Schira, renomowany dziennikarz podał, że sytuację Polaka monitoruje Tottenham.

Ostatnia zniżka formy Szczęsnego poskutkowała odsunięciem go przez Andreę Pirlo od składu. Władze Juventusu mają być niezadowolone z obecnej formy bramkarza. To z kolei popchnęło ich do szukania jego ewentualnego następcy.

Powrót do Premier League?

Nicolo Schira, który posiada sprawdzone informacje z rynku transferowego jakiś czas temu podał, że „Stara Dama” chciałaby kupić Donnarummę. Jednocześnie zarząd wycenił Szczęsnego na 20 mln euro.

Ten sam dziennikarz dodał również, że sytuacji 30-latka bacznie przygląda się Tottenham. „Koguty” szykują się ponoć na rozstanie z Hugo Llorisem. Władze klubu miały kontaktować się już z agentem Polaka, Jonathanem Barnettem.

Na papierze wszystko wygląda logicznie, jednak mało prawdopodobne wydaje się zobaczenie Szczęsnego w koszulce Tottenhamu. Polak spędził lwią część swojej kariery w Arsenalu, a więc u lokalnego rywala „Kogutów”.

Co więcej, bramkarz często deklarował, że mimo rozstania z „Kanonierami” pozostał ich kibicem. W przeszłości nie stronił także od złośliwości kierowanych w stronę „Totków”.

W tym sezonie „Szczena” zanotował 32 występy w koszulce Juventusu. Wpuścił tyle samo goli, zaś tylko ośmiokrotnie zachowywał czyste konto. Kontrakt Polaka z klubem obowiązywać będzie jeszcze przez trzy lata.

Konflikty w Bayernie przybierają na sile. Dyrektor sportowy ma problemy przez sprawę z Boatengiem

Niedawno media dotarły do kulis rozstania Bayernu Monachium z Jeromem Boatengiem. Jeden z najważniejszych piłkarzy ostatnich lat Bawarczyków został potraktowany w bardzo nieprzyzwoity sposób przez Hasana Salihamidzicia. Teraz dyrektor sportowy mistrzów Niemiec ma spore kłopoty.

Choć Boateng jeszcze jest zawodnikiem Bayernu to wiadomo od jakiegoś czasu, że latem definitywnie rozstanie się z klubem. Informację tę podawano już w niemieckich media.

Ostatnio pojawiły się jednak także szczegóły dotyczące rozmowy stopera z Salihamidziciem, a więc dyrektorem sportowym Bayernu. Wynika z nich, że Bośniak zdecydował się na rozmowę ze stoperem w dniu pierwszego meczu z PSG w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. 

Inna wersja

„Sport Bild” przekonuje, że wszystko wyglądało nieco inaczej. Salihamidzić miał spotkać się z Boatengiem oraz jego agentem już dwa tygodnie temu. Wówczas nie osiągnięto porozumienia, więc spotkanie powtórzono.

Co więcej, 32-latek spotkał się nie tylko z „Brazzo”. Oprócz dyrektora sportowego rozmawiał z nim także Karl-Heinz Rummenigge, a więc ustępujący prezes Bayernu. Ten poinformował zawodnika, że kwestia jego przyszłości wciąż pozostaje otwarta.

Zgrzyt

Salihamidzić już oficjalnie poinformował, że Boateng nie otrzyma propozycji nowego kontraktu. Jak podaje „Sport Bild” zawodnik był w szoku po usłyszeniu takiej decyzji. Według tego samego źródła cała sytuacja mocno napięła stosunki na linii dyrektor sportowy – prezes. Rummenigge ma być wściekły na działania bośniackiego działacza.

Sytuacja w Bayernie jest teraz dosyć nieciekawa. Dotychczasowy konflikt między Flickiem a Salihamidziciem zdawał się uspokoić. Jednak teraz, kiedy dyrektor sportowy znalazł się na cenzurowanym zarządu Bawarczyków w ekipie mistrza Niemiec mogą mieć miejsce interesujące zmiany.