Legendarny piłkarz ostrzega polską reprezentację. „Słowacja? Jest niebezpieczna”

Legenda czeskiej piłki, Antonin Panenka uważa, że mecz ze Słowacją nie będzie dla Polski prosty. Według ikony futbolu nasi najbliżsi rywale sprawią kadrze Sousy dużo problemów. W rozmowie z „WP Sportowe Fakty” Czech zdradził, co sądzi o tej rywalizacji.

Mecz ze Słowacją zbliża się wielkimi krokami. Od wyniku tego spotkania będzie mocno zależeć dalsza sytuacja naszej grupy na Euro. Starcie w Petersburgu rozpocznie się o godzinie 18.00. Po ostatnim gwizdku w Sewilli zacznie się natomiast mecz pomiędzy Hiszpanią a Szwecją, kolejnymi rywalami „Biało-Czerwonych”.

Na co trzeba uważać?

Przed spotkaniem o swoje typy poproszono Antonina Panenkę. Legendarny czeski piłkarz w rozmowie z Dawidem Górą z „WP Sportowe Fakty” zdradził, kogo typuje w bezpośrednim starciu obu ekip. Ocenił także szanse Polaków w meczach z Hiszpanią czy Szwecją.

– Na pewno najgroźniejszym rywalem Polski jest Hiszpania. Ze Szwedami też nie będzie łatwo wygrać – stwierdził Panenka.

– A Słowacja? Jest niebezpieczna, ma atletycznie zbudowanych, fizycznie grających zawodników. Co oczywiście nie oznacza, że Polacy są bez szans w konfrontacji z którąkolwiek z tych drużyn – dodał.

Faworyt do wygrania Euro?

Dawid Góra zapytał również Czecha o kandydata do zwycięstwa w całym turnieju. Co ciekawe, były piłkarz odpowiedział dosyć niekonwencjonalnie, pomijając między innymi Hiszpanów, Belgów, Włochów, a nawet Francję czy Niemców.

– Faworytami są Anglicy. Być może niespodziewanie z dobrej strony zaprezentują się Chorwaci i Szkoci. Czesi na zwycięstwo nie mają wielkich szans, ale to jest turniej, a na turnieju wszystko może się zdarzyć. O ostatecznym triumfie często decyduje forma zawodników w danym okresie. Tej nie da się przewidzieć z dużą dokładnością – ocenił.

Źródło: „WP Sportowe Fakty”

Przed meczem ze Słowacją zobacz także:

Jakim składem zagrają Polacy ze Słowacją? Sousa znowu kombinuje

Zbigniew Boniek o odczuciach przed meczem ze Słowacją. „Mam pełne zaufanie do zespołu. Każdy może odegrać główną rolę”

Piękne słowa Dusana Kuciaka o Lewandowskim. „Jest zdecydowanym numerem jeden”

Jan Mucha przed spotkaniem Polska – Słowacja. „Biało-czerwoni mają swoje problemy. Nie ma powodów do obaw”

UEFA postawiła ultimatum Duńczykom. Szokujące słowa Petera Schmeichela

Nie milkną echa sobotniego pojedynku między Danią a Finlandią na Euro 2020. Podczas meczu Christian Eriksen miał atak serca pod koniec pierwszej połowy. Spotkanie przerwano, jednak dokończono kilka godzin później. Peter Schmeichel ujawnił, że Duńczycy, wbrew pierwszym doniesieniom, nie mieli wyboru. 

Kibice z ogromnym niesmakiem przyjęli wiadomość o dokończeniu spotkania Danii z Finlandią. Decyzję tłumaczono jednak zgodą obu drużyn, które odbyły rozmowy z sędziami. Wersję tę potwierdzał także Zbigniew Boniek. Wiceprezes UEFA twierdzi, że w żadnym wypadku piłkarze nie byli zmuszani do gry.

– Spekulowano, że UEFA na kogoś nalegała i naciskała, coś komuś kazała. Bzdura. Nie powinno się zabierać publicznie głosu i wywierać wpływu na opinię publiczną, nie mając pojęcia, o czym się mówi. To były subiektywne opinie osób, które chyba nie do końca ogarniały temat – stwierdził na łamach „Przeglądu Sportowego” prezes PZPN.

Jak było naprawdę?

Nowe światło na sprawę rzucają słowa ojca bramkarza duńskiej reprezentacji Kaspera, Petera Schmeichela. Według znakomitego byłego golkipera federacja postawiła jego rodakom ultimatum. Gdyby nie zgodzili się na dogranie meczu – czekałby ich walkower.

– UEFA w oficjalnym stanowisku powiedziała wczoraj, że posłuchała rady graczy, którzy nalegali na wznowienie spotkania. To nie jest prawda. Zostawili im trzy opcje – ujawnił 57-latek w rozmowie z „ITV”.

– Mogli grać od razu i dokończyć 50 minut rywalizacji. Drugą możliwością było rozegranie tego w niedzielę w południe. Trzecia opcja to poddanie meczu i przegrana 0:3 – opowiedział.

– Sami oceńcie, czy to było życzenie graczy i czy tak naprawdę mieli jakiś wybór. Nie uważam, żeby go dostali. Trener naprawdę żałował, że piłkarze z powrotem wyszli na boisko – dodał na zakończenie.

https://twitter.com/CenkCOYS/status/1404374415660441601

Christian Eriksen skomentował sobotni horror. „Dziękuję, nie poddam się”

Christian Eriksen przebywa obecnie w szpitalu, po tym jak w meczu z Finlandią miał atak serca. 29-latka reanimowano na murawie, jednak teraz jego stan jest już stabilny. Za pośrednictwem agenta przekazał kilka słów dziennikarzom z włoskiego „La Gazzetta dello Sport”. 

Pod koniec pierwszej połowy spotkania Danii z Finlandią Eriksen padł na murawę bez kontaktu z żadnym z rywali. Po chwili stracił przytomność, a mecz natychmiast przerwano. Na boisku trwała akcja ratunkowa, dzięki której udało się ocalić życie piłkarza.

„Nie poddam się”

Po wzorowo przeprowadzonej reanimacji Duńczyka przetransportowano do szpitala. Tam jego stan ustabilizowano, zaś on sam, dwa dni po tym tragicznym wydarzeniu postanowił za pośrednictwem agenta skontaktować się z kibicami.

– Dziękuję, nie poddam się. Czuję się już lepiej, ale chcę zrozumieć, co się stało. Chciałbym podziękować za wszystko, co dla mnie zrobiliście – przekazał agent Eriksena, cytując swojego podopiecznego na łamach „La Gazzetta dello Sport”.

https://twitter.com/FabrizioRomano/status/1404211459903692803

 

Reprezentant Holandii bał się zagrać z Ukrainą. Kiedyś przeszedł to, co Eriksen

Ostatnie zdarzenie z meczu Danii z Finlandią wywołało ogromne poruszenie w piłkarskim środowisku. Christian Eriksen pod koniec pierwszej połowy miał atak serca, po czym przewieziono go do szpitala. Na szczęście stan piłkarza udało się ustabilizować, jednak wszyscy czekaliśmy na informacje o stanie jego zdrowia, jak na szpilkach. Koszmar ten udzielił się Daleyowi Blindowi, który obawiał się występu w ostatnim meczu Holandii z Ukrainą.

Przypomnijmy, że w meczu Dania – Finlandia (0-1) Christian Eriksen pod koniec pierwszej połowy bezwładnie padł na murawę. Natychmiast przerwano grę i rozpoczęto reanimację zawodnika. Gdy nie przynosiła skutku wszyscy spodziewali się najgorszego. Akcja ratownicza trwała bowiem już bardzo długo.

Ostatecznie udało się jednak przywrócić funkcje życiowe Duńczyka. Gdy 29-latek był wynoszony ze stadionu do sieci trafiły zdjęcia, na których uchwycono jak otworzył oczy i zaczął się poruszać. Następnie otrzymaliśmy także informacje od UEFY oraz duńskiej federacji o ustabilizowaniu stanu zdrowia piłkarza.

Strach

Upadek Eriksena był po prostu przerażający. Nic więc dziwnego, że poruszył całe piłkarskie i okołopiłkarskie środowisko. Przypadek 29-latka wywołał takie poruszenie, że na ostatni mecz Holandii z Ukrainą (3-2) bał się wyjść Daley Blind. Pomocnik w przeszłości również zmagał się z problemami kardiologicznymi.

Dawniej Holender przeszedł zapalenie mięśnia sercowego. Lekarze wszczepili mu implant, który może uratować mu życie w podobnych przypadkach. Dzięki niemu mógł także wrócić do zawodowego uprawiania sportu.

Mimo strachu 31-latek zdecydował się wybiec na boisko od pierwszych minut. Na murawie spędził 64 minuty, zaś kiedy ją opuszczał – w jego oczach pojawiły się łzy.

Wie, co przeszedł

Blind doskonale rozumie sytuację, jaką przeszedł Eriksen. Z Duńczykiem zna się zresztą doskonale z czasów wspólnej gry w Ajaxie. O sobotnich wydarzeniach wypowiadał się zatem bardzo emocjonalnie.

– To, co zdarzyło się w sobotę, miało na mnie ogromny wpływ. Christian to mój przyjaciel, to okropna sytuacja. Doświadczyłem kilku rzeczy w tej dziedzinie, więc musiałem pokonać psychiczną barierę – przyznał 31-latek.

– Miałem sporo problemów, ale jestem dumny, że to zrobiłem. Później wypłynęły ze mnie wszystkie emocje. Myślałem o tym, aby zrezygnować. Nie spałem zbyt dobrze – dodał.

– Zostawcie Christiana w spokoju. Nie spekulujcie o jego przyszłości. Dajcie mu czas i przestrzeń na regenerację. On sam zachęcał kolegów do gry. Także dlatego postanowiłem wystąpić. Lekarze podkreślali, że jestem bezpieczny – zapewnił Blind.

Jakim składem zagrają Polacy ze Słowacją? Sousa znowu kombinuje

Mecz Polski ze Słowacją zbliża się wielkimi krokami. Jakim składem kadra Paulo Sousy rozpocznie zmagania na Euro 2020? Według „WP Sportowe Fakty” Portugalczyk zdecyduje się na grę jednym napastnikiem oraz wystawi… Tymoteusza Puchacza!

Od kiedy Sousa przejął reprezentację Polski skład naszej drużyny pozostaje zagadką przed każdym spotkaniem. 51-latek często rotuje nazwiskami, tak aby sprawdzić jak największą liczbę zawodników. Przed pierwszym meczem na Euro 2020 zapewne ma już ustaloną „jedenastkę”, jednak dla kibiców w dalszym ciągu jest to zagadka.

Osamotniony Lewandowski

„WP Sportowe Fakty” ustaliło, że ostatecznie Sousa postawi na jednego napastnika w ataku. Taką decyzję podyktowały oczywiście kontuzje Krzysztofa Piątka oraz Arkadiusza Milika tuż przed samym turniejem.

Choć Karol Świderski i Jakub Świerczok zaprezentowali się nieźle w ostatnich sparingach, to zostaną potraktowani wyłącznie jako zmiennicy. Prawdopodobnie selekcjoner skorzysta z nich dopiero, gdy trzeba będzie gonić wynik, lub dać odpocząć kluczowym zawodnikom.

Puchacz > Rybus?

Blok defensywny na pewno nie zostanie pozbawiony kręgosłupa i na arenę w Petersburgu wybiegną Bartosz Bereszyński, Kamil Glik oraz Jan Bednarek. Co jednak z wahadłowymi? Tam robi się już ciekawie.

Zdaniem „Wirtualnej Polski” Tymoteusz Puchacz wygrał rywalizację na lewej stronie z Maciejem Rybusem. To właśnie świeżo upieczony zawodnik Unionu Berlin prawdopodobnie rozpocznie mecz ze Słowacją od pierwszych minut. Po drugiej stronie boiska zobaczymy z kolei oczywiście Kamila Jóźwiaka, a więc jego byłego kompana z Lecha Poznań.

Przewidywany skład wg. „WP Sportowe Fakty”:

Wojciech Szczęsny – Bartosz Bereszyński, Kamil Glik, Jan Bednarek – Mateusz Klich, Grzegorz Krychowiak – Kamil Jóźwiak, Piotr Zieliński, Jakub Moder, Tymoteusz Puchacz – Robert Lewandowski


Inne informacje ma natomiast Tomasz Włodarczyk. Dziennikarz meczyki.pl podał, że Paulo Sousa zdecyduje się jednak na grę dwójką napastników. Miejsce obok Roberta Lewandowskiego miałby zająć Jakub Świerczok.  Ucierpi na tym z kolei Mateusz Klich, którego w pierwszym składzie zabraknie.

Zmianę widać także w stosunku wspomnianego już wcześniej lewego wahadła. Tam Włodarczyk umieścił jednak Macieja Rybusa, a nie Tymoteusza Puchacza.

Przewidywany skład wg. Tomasza Włodarczyka:

Wojciech Szczęsny – Bartosz Bereszyński, Kamil Glik, Jan Bednarek – Kamil Jóźwiak, Grzegorz Krychowiak, Jakub Moder, Maciej Rybus – Piotr Zieliński – Jakub Świerczok, Robert Lewandowski

David Alaba musiał zamykać usta Arnautovicia. Co krzyczał reprezentant Austrii?

Marko Arnautović dopiero w drugiej połowie meczu z Macedonią podniósł się z ławki rezerwowej Austriaków. Udało mu się strzelić gola i ustalić wynik spotkania na 3-1. Po trafieniu poniosły go jednak emocje. Do takiego stopnia, że David Alaba musiał zamykać mu usta.

Macedończycy dzielnie mierzyli się z Austrią w swoim pierwszym meczu na mistrzostwach Europy. Choć to oni pierwsi stracili gola, to po chwili zdołali doprowadzić do remisu. Na przerwę schodzili z wynikiem 1-1, który zresztą utrzymywał się aż do końcówki spotkania.

W 78. minucie prowadzenie Austriakom dał Gregoritsch, zaś tuż przed końcem rezultat ustalił Marko Arnautović. To właśnie 32-latek zwrócił na siebie najwięcej uwagi, bynajmniej nie swoją bramką.

O co chodziło?

Arnautović po umieszczeniu piłki w siatce Macedończyków zaczął dziwnie się zachowywać. Najpierw wykrzykiwał coś, spoglądając w niebo. Następnie wyglądało to tak, jakby zwrócił się do piłkarzy rywali i zaczął ich wyzywać. Szło to w bardzo złym kierunku, aż interweniować musiał David Alaba.

Nie do końca wiadomo jednak, o co chodziło zawodnikowi Shanghai Dongya. Według serbskiego „Informera” 32-latek wyzywał Egzona Bejtulaia, z którym wcześniej doszło do spięcia. Portal ustalił, że posiadający serbskie korzenie Arnautović mógł krzyczeć „pier*ole twoją matkę”. Gdyby te doniesienia okazały się prawdą Austriaka czeka kara.

Piękne słowa Dusana Kuciaka o Lewandowskim. „Jest zdecydowanym numerem jeden”

Już w poniedziałek reprezentacja Polski rozpocznie zmagania w fazie grupowej mistrzostw Europy. Pierwszymi rywalami „Biało-Czerwonych” będą Słowacy. Dusan Kuciak, doskonale znany polskim kibicom bramkarz, występujący w Lechii Gdańsk zdradził, kogo najbardziej obawia się z naszej kadry.

Od meczu ze Słowacją w Petersburgu Polska zainauguruje swój udział na Euro 2020. Następnym przeciwnikiem ekipy Paulo Sousy będzie Hiszpania w Sewilli, zaś następni Szwedzi, ponownie w Rosji.

Dusan Kuciak, pierwszy bramkarz Słowacji na co dzień grający w Lechii Gdańsk ocenił szansę swojej drużyny przed meczem w Petersburgu. Zdradził także, dlaczego bardzo obawia się Roberta Lewandowskiego.

Numer jeden

Słowak jest pełen uznania dla kapitana „Biało-Czerwonych”. Według bramkarza gdańszczan 32-latek nie ma sobie równych na swojej pozycji. Siła ognia naszej reprezentacji nie będzie się jednak opierać wyłącznie na Lewandowskim. Kuciak zauważa, że choć z kadry Polaków wypadli Arkadiusz Milik i Krzysztof Piątek, to wciąż mają dobrych napastników.

– Robert Lewandowski nie jest jednym z najlepszych napastników na świecie, ale zdecydowanym numerem jeden. Polska ma także innych dobrych snajperów: Karola Świderskiego czy Jakuba Świerczoka – stwierdził.

– Znam Ekstraklasę, to jasne, ale w ich kadrze jest niewielu jej zawodników. Polska będzie faworytem w naszym meczu – ocenił szanse.

– To proste: będzie tak ze względu na rozmiar kraju oraz potencjał ludzki, Również dlatego, że Polacy grają wszędzie i w dobrych klubach – dodał.

Piękne zachowanie duńskich i fińskich kibiców. Naprzemiennie skandują nazwisko Eriksena [WIDEO]

Christian Eriksen w meczu z Finlandią miał atak serca, po czym przewieziono go do szpitala. Obecnie jego stan się ustabilizował, zaś spotkanie, decyzją piłkarzy obu drużyn wznowione zostanie o godzinie 20:30. Tymczasem na trybunach Parken Stadium kibice naprzemiennie skandują nazwisko 29-latka.

Na szczęście skończyło się na kilkunastu minutach strachu, a Eriksen przebywa już w szpitalu. Zarówno UEFA, jak i duńska federacja poinformowały, że jego stan ustabilizowano, a sam piłkarz jest już przytomny. 

Szacunek!

Oficjalnie podjęto także decyzję o wznowieniu spotkania w Kopenhadze. Początkowo rozważano o zakończeniu meczu remisem, jednak obie reprezentacje opowiedziały się za dokończeniem widowiska.

Czekający na drugą połowę kibice na trybunach Parken Stadium postanowili dodać otuchy hospitalizowanemu 29-latkowi. Kibice finlandzcy krzyczą „Christian”, zaś ze strony duńskiej słyszą „Eriksen”.  Wygląda to pięknie, ale musicie zobaczyć to sami:

https://twitter.com/Piotrowicz17/status/1403772795721588737

Dobre wieści ws. zdrowia Christiana Eriksena! Stan zawodnika ustabilizowano w szpitalu

Podczas meczu Danii z Finlandią doszło do prawdziwego horroru. Pod koniec pierwszej połowy Christian Eriksen padł na murawę bez kontaktu z przeciwnikiem. Informacje przekazane przez media wskazują, że 29-latek miał atak serca.

To mogło być naprawdę tragiczne rozpoczęcie Euro 2020. W trzecim meczu tegorocznego turnieju doszło do sytuacji, która zmroziła krew w żyłach kibiców na całym świecie.

Pod koniec pierwszej połowy spotkania Danii z Finlandią Christian Eriksen bezwładnie padł na ziemię. Grę natychmiast przerwano, natomiast przez kolejne kilka minut toczyła się walka o życie zawodnika. Piłkarz ostatecznie opuścił boisko na noszach, jednak zdjęcie opublikowane w sieci sugeruje, że odzyskał przytomność.

https://twitter.com/Piotrowicz17/status/1403763080681697288

UEFA poinformowała także, że Eriksena przetransportowano do szpitala, zaś jego stan ustabilizowano. O 19:45 wystosowany zostanie oficjalny komunikat, dotyczący sytuacji 29-latka. Po upadku Duńczyka doszło również do kryzysowego spotkania obu drużyn i sędziów. Szczegóły ustaleń poznamy we wspomnianym komunikacie.

 

Kibice Holandii wynajęli samolot, aby de Boer zmienił decyzję. Kuriozum w kadrze „Oranje”

Holandia obecnie podzielona jest na dwa piłkarskie obozy. Frank de Boer podjął decyzje, które nie spodobały się tamtejszym kibicom. Ci natomiast próbują wszystkich sposobów, aby przekonać go do ich zmiany.

Choć bilans de Boera za sterami Holandii jest niezły (pięć wygranych, cztery remisy i dwie porażki), to styl gry nie przekonuje kibiców. Od kiedy 51-latek przejął drużynę po Ronaldzie Koemanie – nie zdołał zjednać sobie fanów.

Główną winę ponosi za to fakt, że szkoleniowiec preferuję grę w ustawieniu 5-3-2. Tym samym ogranicza potencjał ofensywny Holendrów, co nie podoba się tak kibicom, jak i ekspertom.

„Po prostu 4-3-3”

Wyraz niezadowolenia znowu dali sympatycy „Oranje”. Specjalnie wynajęli oni samolot z napisem „Frank, po prostu 4-3-3”. Sam de Boer zdążył się już odwołać do całego zajścia. Szkoleniowiec jasno zaznaczył, że nie zamierza zmieniać swojego stylu gry.

Holendrzy zmagania na Euro 2020 rozpoczną od meczu z Ukrainą 13 czerwca. W grupie czekać ich będą jeszcze pojedynki z Austrią oraz Macedonią.

 

Kacper Kozłowski wskoczy do składu kadry na Słowację?! „Na dziś jest w pierwszym składzie”

Kacper Kozłowski w ostatnim czasie znacząco zyskał w oczach Paulo Sousy oraz kibiców reprezentacji Polski. W ostatnim sparingu Polaków wykazał się dojrzałością i odwagą w grze, co przyczyniło się do bramki, dającej „Biało-Czerwonym” remis przeciwko Islandii. Zdaje się, że niebawem 17-latek może odgrywać jeszcze bardziej znaczącą rolę w kadrze Portugalczyka. 

Tylko dwa dni dzielą nas od pierwszego meczu reprezentacji Polski na Euro 2020. Na inaugurację naszej grupy w Petersburgu podejmiemy Słowację. Co ciekawe, w pierwszym składzie na to spotkanie wybiec może… Kacper Kozłowski.

Krok milowy?

Według Tomasza Smokowskiego oraz Adama Słowińskiego z „Kanału Sportowego” na ten moment 17-latek znajduje się bardzo wysoko w hierarchii Paulo Sousy. Ponadto wydaje się, że przełoży się to na realne decyzje selekcjonera. Portugalczyk rozważa bowiem umieszczenie pomocnika Pogoni w podstawowej „jedenastce” na starcie ze Słowacją.

– Z gierek treningowych wychodzi, że na dziś, Kacper Kozłowski jest w pierwszym składzie – stwierdził Słowiński na antenie „Kanału Sportowego”.

Kacper Kozłowski rozchwytywany! Cztery kluby zainteresowane 17-latkiem. Wśród nich giganci

Trzeba przyznać, że taka decyzja trenera będzie dosyć szokująca, jak i jednocześnie odważna. Widać jednak, że wierzy w Kozłowskiego, zaś on sam daje powody, aby otrzymywał kolejne szanse na występy.

Dejan Kulusevski zalany hejtem. Wyciekł film z imprezy, gdzie zaraził się COVID-em [WIDEO]

Dejan Kulusevski otrzymał niedawno pozytywny wynik testu na obecność koronawirusa. Z tego powodu gwiazda grupowych rywali Polaków na pewno nie wystąpi w pierwszym meczu swojej drużyny na Euro przeciwko Hiszpanii. Piłkarz zdaje sobie jednak nic z tego nie robić, o czym świadczy filmik opublikowany w sieci.

21-latek jest bezsprzecznie największą gwiazdą reprezentacji Szwecji, pod nieobecność Zlatana Ibrahimovicia. Młody piłkarz miał poprowadzić swoją drużynę podczas Euro 2020, jednak z powodu koronawirusa opuści pierwsze spotkanie turnieju. To spory problem selekcjonera naszych rywali, Janne Anderssona, gdyż ich przeciwnikiem na start imprezy będzie kadra Hiszpanii, a więc faworyci do ostatecznego triumfu.

Przypał

Teraz Kusulevski ma jednak większe kłopoty. Do internetu kilkukrotnie trafiało nagranie z 21-latkiem w roli głównej. Okazało się, że piłkarz wybrał się na imprezę przed meczem z Armenią. W sieci niemal od razu wylała się na niego ogromna fala hejtu. Piłkarz otrzymywał także wyzwiska, a nawet groźby.

Obecnie nagranie jest usuwane z wszelkich źródeł. Materiał zachował się na razie w serwisie „YouTube”. Filmik możecie zobaczyć poniżej:

https://www.youtube.com/watch?v=0b8s43xSiuY

Do sytuacji ustosunkował się także sam Andersson. Selekcjoner Szwedów wspiera swojego podopiecznego i broni go przed atakami ze strony mediów oraz kibiców.

– Dejan został zaproszony przez swoją siostrę, jej chłopaka i dziewczynę na kolację. Gdy już tam dotarł, byli również inni jego znajomi. On już chorował na Covid-19 wcześniej, więc nie martwił się zbytnio. Wcześniej nie myślałem o tym, że można znowu się zakazić, a on czuł się odporny. Dejan zdaje sobie sprawę, że to wcale nie było dobre. Naprawdę żałuje, że był na tym obiedzie – wyjaśnił Andersson.

[totalpoll id=”23031″]

 

Szwecja pewna złotego medalu na Euro 2020. „Zniszczymy ich! Zamordujemy ich!”

Mimo wielu problemów reprezentacja Szwecji jest bojowa nastawiona przed startem Euro 2020. Grupowi rywale Polaków zapowiadają, że jadą po złoto i zamierzają „zniszczyć” przeciwników. 

Pierwszym poważnym osłabieniem Szwedów okazała się kontuzja Zlatana Ibrahimovicia. Napastnik Milanu niedawno wrócił do reprezentacji, jednak na Euro nie pojedzie. To było natomiast wyłącznie preludium.

W ostatnich dniach pozytywne testy na obecność koronawirusa otrzymali Dejan Kulusevski oraz Mattias Svanberg. Z tego powodu selekcjoner naszych rywali powołał nawet rezerwową grupę piłkarzy. Ich zadaniem jest równoległe trenowanie względem pierwszej drużyny, na wypadek kolejnych urazów lub innych problemów.

Dejan Kulusevski zalany hejtem. Wyciekł film z imprezy, gdzie zaraził się COVID-em [WIDEO]

Pewność siebie

Czy jednak Szwedzi robią sobie cokolwiek z tych wydarzeń? Absolutnie nie. Okładka „Sportbladet” odważnie sugeruje, że grupowi rywale Polaków mierzą znacznie wyżej, niż tylko wyjście z grupy. Ich cel jest jasny – jadą po złoto.

https://twitter.com/Piotrowicz17/status/1403238250744107008

Deklaracje nie kończą się tylko na medialnej propagandzie. Ogromne zaangażowanie widać także na treningach Skandynawów. Pierwszy mecz Szwedzi zagrają z Hiszpanią, gdzie zdecydowanie nie odegrają roli faworyta. Mimo tego selekcjoner Jann Andersson ostro motywuje swoich podopiecznych.

– Zniszczymy ich! Zamordujemy ich!krzyczał do piłkarzy na ostatnim treningu, według relacji szweckiej prasy.

Sousa wśród najlepiej zarabiających selekcjonerów na Euro 2020! Ranking TOP10

Jak dużo zarabiają selekcjonerzy reprezentacji, które zobaczymy na Euro 2020? Jak na ich tle wypada Paulo Sousa? Portugalczyk znalazł się w TOP10 rankingu, a niewielu szkoleniowców zarabia więcej, niż nasz trener.

Mecz Włochy – Turcja rozpocznie tegoroczne mistrzostwa Europy. Po raz drugi w historii zobaczymy na turnieju 24 drużyny, zaś po raz pierwszy impreza odbędzie się w kilku krajach.

Wysokie zarobki

Jak zwykle w związku z wielkimi piłkarskimi wydarzeniami do sieci trafiają ciekawe informacje czy rankingi. Niedawno opublikowano zestawienie najlepiej zarabiających selekcjonerów, którzy poprowadzą reprezentacje na Euro.

W rankingu uwzględniono Paulo Sousę, który zarabia znacznie więcej od Jerzego Brzęczka czy Adama Nawałki. Aby ściągnąć Portugalczyka do naszej kadry, Zbigniew Boniek musiał sowicie go opłacić. Ustalenia w sprawie pensji stanęły więc na 840 tys. euro rocznie, co daje prawie 4 miliony złotych.

W naszej historii jedynie Leo Beenhakker może pochwalić się wyższymi zarobkami. Holender po awansie na Euro 2008 otrzymał podwyżkę, dzięki której inkasował 900 tysięcy euro rocznie.

Nisko w rankingu, ale w TOP10!

Paulo Sousa znalazł się na 8. miejscu jeśli chodzi o zarobki wśród selekcjonerów, którzy awansowali na Euro 2020. Bezapelacyjnym liderem zestawienia jest Joachim Loew, który otrzymuje 3,8 mln euro za rok pracy z niemiecką kadrą. Z kolei selekcjoner „Trójkolorowych”, a więc Didier Deschamps inkasuje 3,5 mln euro. Podium zamyka Frank de Boer. W reprezentacji Holandii dostaje 3 mln euro.

TOP10 najlepiej zarabiających selekcjonerów na Euro 2020:

  1. Joachim Loew (Niemcy) – 3,8 mln euro
  2. Didier Deschamps (Francja) – 3,5 mln euro
  3. Frank de Boer (Holandia) – 3 mln euro
  4. Stanisław Czerczesow (Rosja) – 2,6 mln euro
  5. Fernando Santos (Portugalia) – 2,5 mln euro
  6. Gareth Southgate (Anglia) – 2 mln euro
    Robert Mancini (Włochy) – 2 mln euro
  7. Luis Enrique (Hiszpania) – 1,125 mln euro
  8. Paulo Sousa (Polska) – 0,84 mln euro
  9. Zlatko Dalić (Chorwacja) – 0,7 mln euro

 

Źródło: Sport.pl

Nie mogło być inaczej! Piast Gliwice wykupi Świerczoka. Rekord transferowy klubu

Jakub Świerczok był cennym wzmocnieniem Piasta Gliwice w minionym sezonie Ekstraklasy. Dobre występy napastnika zaowocowały decyzją o wykupieniu piłkarza z jego dotychczasowego klubu, a więc Łudogorca Razgrad. Gliwiczanie pobiją tym samym swój rekord transferowy.

Piast wypożyczył Świerczoka z opcją wykupu w sierpniu 2020 roku. Do 15 czerwca bieżącego roku natomiast musi dać odpowiedź odnośnie decyzji w jego sprawie – odkupienie go od Łudogorca czy odesłanie do Razgradu.

Klarowna przyszłość

Wydaje się, że postanowienie Gliwiczan nie mogło być inne. Świerczok w barwach Piasta spisywał się świetnie i wyróżniał się na tle całej ligi. Biorąc to pod uwagę zarząd szóstej drużyny Ekstraklasy zdecydował się wykupić 28-latka za milion euro, co stanowi rekordową sumę w historii klubu.

Kwota jednak z pewnością szybko się zwróci. Dość powiedzieć o golach, które Świerczok zapewnił zespołowi, to jeszcze powołano go na Euro. Występ na arenie międzynarodowej z pewnością podbije jego cenę rynkową, na czym skrzętnie skorzysta w przyszłości Piast.

W sumie snajper strzelił dla „Piastunek” 17 goli oraz zanotował trzy asysty. A to tylko w 28 meczach, więc nic dziwnego, że nie chciano się go pozbywać z Gliwic.