Kamil Jóźwiak rozczarowaniem w Derby? „Tych 4 milionów po prostu nie widać”

Kilka dni temu Michał Grzela z „WP Sportowe Fakty” przeprowadził rozmowę z Jacobem Potterem. Dziennikarz „Snack Media” oraz „Football League World” w pesymistyczny sposób wypowiedział się na temat Kamila Jóźwiaka. Według niego Polak nie spełnił oczekiwań, jakie pokładano w nim po transferze do Derby County.

23-latek do Anglii trafił we wrześniu ubiegłego roku. Wówczas był wyróżniającym się piłkarzem Lecha Poznań, co zaowocowało transferem. Jego forma przekładała się także na reprezentację, gdzie notował kolejne dobre wejścia.

Oczekiwania były większe

Ostatecznie, kiedy sezon zbliża się ku zakończeniu większość brytyjskich dziennikarzy uważa, że skrzydłowy nie do końca sprawdził się na Wyspach. Oczywiście miał swoje momenty i przebłyski, o czym wspomniał Potter. W dużej mierze jednak zawiódł oczekiwania.

– Oczekiwania względem Józwiaka były naprawdę spore. Polak nie stanął jednak na wysokości zadania. 1 bramka i 2 asysty w 41 meczach to nie najlepsza reklama, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę pieniądze, jakie Derby wydało na jego transfer. Tych 4 milionów funtów po prostu nie widać – przyznał w rozmowie z „WP Sportowe Fakty” Jacob Potter.

– Owszem, w pierwszej części sezonu regularnie zaczynał mecze od 1. minuty, ale w ostatnich tygodniach sytuacja zdecydowanie się pogorszyła. Józwiak przegrywa bezpośrednią rywalizację o miejsce w wyjściowej „11” z Lawrencem – dodał dziennikarz „Snack Media” oraz „Football League World”.

Neymar podsycił plotki nt. transferu Cristiano Ronaldo do PSG. „Chcę zagrać z nim”

Juventus jest niezadowolony z gry Cristiano Ronaldo i chętnie pozbyłoby się 36-latka. Jorge Mendes, który jest agentem Portugalczyka miał mu już natomiast szukać nowego zespołu. Chętnych na sprowadzenie napastnika jest niewielu, głównie ze względu na jego wysokie wymagania finansowe. Wśród nich znajduje się jednak PSG, a wypowiedź Neymara podsyciła plotki o takim transferze.

Juventus w tym sezonie spisuje się fatalnie. „Stara Dama” odpadła już z tegorocznej edycji Ligi Mistrzów, a niewiele brakuje, żeby nie zakwalifikowała się do przyszłorocznej edycji. Gdyby taki scenariusz się sprawdził, to ustępujący mistrz Włoch grałby jedynie w Lidze Europy.

W takim wypadku najpewniej z Turynem pożegna się Cristiano Ronaldo. Pensja Portugalczyka jest bowiem ogromna, jednak tak czy inaczej, działacze „Bianconerich” są, według mediów, niezadowoleni z jego transferu.

Gdzie trafi CR7?

Problemem jednak jest ewentualny kupiec na 36-latka. Wymagania finansowe Ronaldo są bardzo duże i nie każdy klub stać na jego wynagrodzenie. W ostatnich tygodniach gwiazdora łączono z powrotem do Manchesteru United bądź Realu Madryt.

Wśród plotek przewijało się także Paris Saint-Germain. Paryżanie nie mieliby problemów z opłaceniem pensji napastnika, a oliwy do ognia dolał ostatnio Neymar. Brazylijczyk stwierdził, że bardzo chciałby zagrać z nim w jednej drużynie.

– Chcę zagrać razem z Cristiano Ronaldo. Występowałem już razem ze znakomitymi piłkarzami, takimi jak Leo Messi oraz Kylian Mbappe, a z nim jeszcze nie – przyznał 29-latek.

Wypowiedź Neymara jest o tyle ciekawa, że władze PSG obiecały mu ponoć dwa duże transfery do klubu. Informowały o tym hiszpańskie media, jednak do tej pory wydawało się, że chodzi o Leo Messiego.

Robert Lewandowski skomentował sytuację Arkadiusza Milika. Promyk nadziei dla Marsylii

W ostatniej rozmowie z „Tuttosport” Robert Lewandowski podjął kilka tematów. 32-latek odniósł się między innymi do sytuacji Arkadiusza Milika w Olympique Marsylii. Według niego kolega z kadry w pełni koncentruje się na francuskim zespole i nie myśli o transferze.

Kilka dni temu ukazała się rozmowa wspomnianego „Tuttosport” z kapitanem reprezentacji Polski. Snajper Bayernu między innymi zdementował w niej plotki transferowe ze swoim udziałem. To jednak nie był jedyny temat poruszony przez 32-latka.

Jaka przyszłość czeka Milika?

W dalszym ciągu nie wiadomo, czy Arkadiusz Milik zostanie w Marsylii na przyszły sezon. Niemal od razu po podpisaniu kontraktu z OM pojawiło się wiele plotek na temat przyszłość 27-latka. Nowi pracodawcy napastnika mają nadzieję, że latem zdołają go zatrzymać. Zakusy wielkich europejskich marek mogą jednak pokrzyżować ich plany.

Robert Lewandowski jest z kolei zdania, że jego młodszy kolega w pełni skoncentrował się na Olympique. Na tę chwilę jest zdecydowanie za wcześnie, aby mówić o jego przyszłości.

– Wydaje mi się, że Arek jest w pełni skoncentrowany na Marsylii. Nie wiem, co się stanie, to jeszcze wczesne dni – stwierdził kapitan „Biało-Czerwonych”.

Francuskie media szybko odnotowały wypowiedź napastnika Bayernu. We Francji pojawiły się także głosy, że Marsylia znowu nabiera nadziei na zatrzymanie Milika.

– Jego przyszłość jest nieco skomplikowana, ale wydaje się, że Marsylia nie stoi na straconej pozycji – czytamy w „Top Mercato”.

Żona Gerda Mullera wypowiedziała się o Lewandowskim. Cudowne słowa o Polaku

Robert Lewandowski jest o krok od pobicia rekordu Gerda Mullera. Bayern ma do rozegrania jeszcze dwa mecze ligowe, zaś Polak ma na koncie aż 39 goli. To oznacza, że od wyrównania osiągnięcia legendarnego snajpera dzieli go zaledwie jedno trafienie. Na temat niebywałej formy 32-latka wypowiedziała się żona Mullera, Uschi.

W ostatnim meczu z Borussią M’Gladbach Robert Lewandowski ustrzelił hat-tricka. Tym samym Polak znalazł się na ustach wszystkich niemieckich mediów. Odżyły także głosy o pobiciu przez niego rekordu sprzed prawie 50 lat.

Choroba

Niestety, ze względów zdrowotnych o „Lewym” nie może wypowiedzieć się sam Gerd Muller. 75-latek nie jest nawet świadom, że nasz rodak niebawem może pobić ustanowiony przez niego rekord. Jego żona, Uschi jest natomiast pewna, że legenda Bayernu byłaby dumna z 32-latka.

– Od tygodni codziennie o tym słyszę. Niestety, nie mogę mu o tym opowiedzieć – Gerd jest cichy i spokojny. Śpi przez większość dnia. Ale spokojnie, nie wygląda na zestresowanego. Czuje się dobrze – zapewniła Uschi Muller w rozmowie ze „Sport Bild”.

– Gerd nie byłby w ogóle zazdrosny. Nie narzekałby, gdyby stracił rekord. Wręcz przeciwnie, byłby pierwszym, który pogratulowałby i powiedziałby: „Dobra robota, chłopcze. Jesteś super!”. Mam co do tego stuprocentową pewność – dodała.

„Oni nie strzelają goli!”

Uschi Muller wspomniała także, że jej mąż w przeszłości czekał, aż ktoś w końcu pobije jego rekord. 75-latek zawsze dziwił się, że nikt nie był w stanie tego dokonać.

– Gerd nie odmówiłby Lewandowskiemu pobicia jego rekordu. Zawsze zastanawiał się, dlaczego ktoś go jeszcze nie dogonił. Czekał na kogoś, kto przekroczy granicę 40 bramek. ”Mają tyle miejsca, mają okazje – a oni nie strzelają goli” – zwykł mawiać – opowiadała kobieta.

– Na kogoś takiego trzeba było czekać 50 lat. Ilu następców widzieliśmy? Nie było takowych. Teraz w końcu go mamy. Jestem przekonana, że Lewandowski da radę. Rozegrał świetny sezon i jest pracowity – stwierdziła.

Choć Lewandowskiemu Uschi życzy jak najlepiej, to przyznała, że wolałaby, aby rekord zachował jej mąż. W jej ocenie Gerd Muller był po prostu jedyny w swoim rodzaju.

– Wolałabym, żeby Gerd zachował rekord. Niech „Lewy” strzeli 39-40 goli. Mueller był po prostu wyjątkowy. Nawet jeśli Lewandowski ustanowi nowy rekord, Gerd zawsze będzie sobą. Zostanie na zawsze zapamiętany jako „Bomber” – podsumowała.

Jak dalej potoczy się kariera Gianluigiego Buffona? 43-latka chce FC Barcelona!

Gianluigi Buffon po sezonie ostatecznie rozstanie się z Juventusem. Doświadczony bramkarz oficjalnie potwierdził, że zamierza zakończyć swoją przygodę ze „Starą Damą”. 43-latek nie wyklucza jednak, że trafi do innego klubu. Swoje plany wobec niego ma FC Barcelona.

W lipcu 2018 roku Buffon odszedł z Juventusu. Wówczas podpisał kontrakt z PSG, gdzie spędził rok. Po upływie kolejnego roku powrócił do Turynu. Tym razem nie jako główny bramkarz. Włoch został bowiem zmiennikiem Wojciecha Szczęsnego.

Co dalej?

Pod koniec czerwca bieżącego roku wygasa umowa Buffona z Juve. 43-latek zapewnił już, że nie przedłuży kontraktu ze „Starą Damą”.

– Zdecydowałem, że opuszczę Juventus z końcem sezonu. Nie przedłużę kontraktu. Ta piękna i bardzo długa historia zakończy się definitywnie. Otrzymałem od klubu wszystko, ja też oddałem Juve całego siebie. Doszliśmy do końca tego cyklu. Co dalej? Albo przestanę grać, albo znajdę sytuację, która zmotywuje mnie do dalszego grania i przeżywania nowych doświadczeń – wyznał Buffon.

Doświadczony bramkarz zaznaczył, że nie chce jeszcze rezygnować z piłkarskiej kariery. Włoch nie wyklucza, że zasili jeszcze szeregi jakiegoś klubu. Tutaj pojawia się z kolei FC Barcelona.

Według „Footmercato” Duma Katalonii zamierza zaproponować 43-latkowi kontrakt. Nie wiadomo, na jakich warunkach miałaby zostać podpisana umowa. Buffon byłby natomiast ciekawą alternatywą dla Marca-Andre Ter Stegena. 29-latek z pewnością mógłby się wciąż wiele nauczyć od doświadczonego kolegi.

Jakub Kosecki znowu wyjedzie z Ekstraklasy? „Dzwonili do mnie z różnych klubów”

Jakub Kosecki znowu wyjedzie z Polski? Piłkarz Cracovii w rozmowie z „Gol24.pl” wyznał, że dostał pewne oferty z zagranicy. Niewykluczone, że latem zmieni pracodawcę.

Kosecki trafił do Krakowa pod koniec lutego bieżącego roku. Wówczas wygasł jego kontrakt z tureckim Adana Demirsporem. Niebawem znowu może zmienić klub.

Powrót do Turcji?

Umowa skrzydłowego z Cracovią wygasa wraz z końcem tego sezonu. W rozmowie z „Gol24.pl” Kosecki nie wykluczył, że latem postanowi zmienić otoczenie. Piłkarz dodał, że otrzymał już pewne oferty, właśnie z Turcji, z której powrócił do Polski.

– Dzwonili do mnie z różnych klubów z Turcji. Tam zaczynają treningi dopiero w połowie lipca. Nie chcę się „podpalać”, by brać szybko pierwszą lepszą ofertę – stwierdził „Kosa”.

W barwach „Pasów” 30-latek rozegrał 9 meczów, w których zanotował dwie asysty. Jak jednak podkreśla – jest zadowolony ze współpracy z Michałem Probierzem. Zanim więc zastanowi się nad ofertami z innych klubów chce poczekać na stanowisko Cracovii.

– Miałem różne telefony, z różnych klubów, z różnych krajów, ale za każdym razem mówiłem, że czekam na ruch Cracovii. Jeżeli bym dostał ofertę finansową taką, jaką chcę, to bym został. Jeżeli ktokolwiek myśli, że na nic więcej mnie nie stać, to jest w błędzie, albo się nie zna. Prawda jest taka, że nie pokazałem, tego co umiem. Ja to wiem i trener Probierz pewnie też – przyznał.

– Cracovia przez to, że wyciągnęła do mnie rękę ma pierwszeństwo i zobaczymy, jak się to wszystko zakończy – dodał Kosecki.

Agent Bale’a podsyca atmosferę i uderza w Real Madryt. Mocne słowa Barnetta

Jaka przyszłość czeka Garetha Bale’a? Po zakończeniu tego sezonu Walijczyk powróci z wypożyczenia do Tottenhamu z powrotem do Realu Madryt. Jego agent wątpi jednak w długi pobyt swojego podopiecznego w stolicy Hiszpanii

Bale próbuje odbudować się w Anglii od września ubiegłego roku. Wówczas powrócił do Tottenhamu na zasadzie wypożyczenia z Realu Madryt. Do tej pory w barwach „Kogutów” zanotował 14 bramek i dołożył trzy asysty. Łącznie rozegrał 31 meczów.

„Wątpię, że ma przyszłość w Realu Madryt”

O sytuacji Walijczyk wypowiedział się jego agent, Jonathan Barnett. Według Anglika 31-latek po powrocie do Hiszpanii nie zostanie na długo piłkarzem Realu Madryt. Problem jednak w tym, że Tottenham nie jest szczególnie chętny na wykupienie zawodnika. Przedstawiciele skrzydłowego szukają mu zatem kolejnego wypożyczenia.

– To dyskusja pomiędzy trzema stronami: nami, Realem Madryt i Tottenhamem. Mamy swój punkt widzenia i damy o tym znać we właściwym czasie – wyjaśnił agent Bale’a.

– Wątpię, że Bale ma przyszłość w Realu Madryt, został mu rok na kontrakcie. Jeśli chcą go posadzić na ławce rezerwowych z taką pensją, to w porządku – dodał.

Co zawiodło we współpracy Bale’a z Jose Mourinho, kiedy ten pracował w Londynie? Barnett przeanalizował największy błąd, jaki popełnił Portugalczyk.

– Błąd szkoleniowca polegał na tym, że nie dał mu wolności, jaką daje się Messiemu lub Cristiano Ronaldo. Mówiłem o tym kilka miesięcy temu, że Garteh powinien grać w swoją grę, a nie wypełniać z góry narzucone zalecenia – zaznaczył.

– Bale miał trudne chwile z Mourinho. On jest skutecznym trenerem… ale Juliusz Cezar był również bardzo dobry, ale nie sądzę, żeby sprawdził się w wojsku w dzisiejszych czasach – skwitował.

Robert Lewandowski skomentował plotki transferowe. Nie zostawił wątpliwości

Robert Lewandowski w jednoznaczny sposób odniósł się do plotek transferowych z nim w roli głównej. Polak udzielił wywiadu „Tuttosport”, gdzie wypowiedział się także na temat walki o Złotego Buta. 

32-latek w tym sezonie ligowym zdobył już 39 goli. Snajper imponuje strzelecką formą i ma ogromną szansę na pobicie rekordu Gerda Mullera. Choć w Bayernie odgrywa niebywale istotną rolę, to nie braknie głosów o ewentualnym odejściu ze stolicy Bawarii.

Złoty But

Oprócz pobicia wyczynu legendy Bayernu Lewandowski jest na świetnej drodze do zdobycia prestiżowej nagrody. Polak dzięki swojemu świetnemu dorobkowi bramkowemu jest bliski wygrania Złotego Buta.

– To piękne uczucie zdobyć więcej goli niż Cristiano Ronaldo czy Leo Messi. Złoty But to powód do dumy. W Niemczech trudniej jest o tę nagrodę, bo mamy cztery kolejki mniej niż w innych ligach – przyznał na łamach „Tuttosport”.

– Pierwsza myśl to zawsze zdobywanie nowych tytułów z Bayernem. Nagrody indywidualne są fajne, ale są konsekwencją wyników zespołu. Jestem dumny z tego, co zrobiłem w 2020 roku, ale już o tym nie myślę – dodał „Lewy”.

Lewandowski wyznał także, że od dziecka podziwiał wyczyny dwóch włoskich legend – Roberto Baggio oraz Alessandro Del Piero. Obaj zawsze imponowali mu swoją skutecznością.

– Od dziecka uwielbiam strzelać. To moja pasja, od kiedy skończyłem 6-7 lat. Dorastałem oglądając piłkę nożną w telewizji i marzyłem o naśladowaniu Roberto Baggio czy Alessandro Del Piero – wyznał.

Transfer?

W ostatnim czasie nie brakowało plotek na temat możliwego odejścia Lewandowskiego z Bayernu. O 32-latka zabiegają najlepsze kluby w Europie. Polak w rozmowie z włoskim serwisem wyznał jednak, że nie myśli na razie o zmianie klubu.

– Transfer do Serie A? Prawda jest taka, że ​​czuję się świetnie w Bayernie. Oprócz tego mam ważny kontrakt z klubem – podkreślił.

– Serie A jest z pewnością bardziej taktyczną i defensywną ligą. Ale gola trudno jest strzelić zarówno we Włoszech, jak i w Niemczech, Hiszpanii czy Anglii – podsumował napastnik.

Hansi Flick obejmie kadrę Niemiec tylko, jeśli spełnią jego warunek. O co chodzi?

Hansi Flick latem rozstanie się z Bayernem Monachium. Najprawdopodobniej następnym przystankiem szkoleniowca będzie reprezentacja Niemiec. Aby jednak się tak stało, federacja musi spełnić jego warunek.

Choć Flick idealnie sprawował się w roli pierwszego trenera Bawarczyków to jakiś czas temu zaszokował swoich zawodników. W szatni po jednym z meczów zapowiedział, że latem odejdzie z Monachium. W odpowiedzi klub zapewnił sobie już Juliana Nagelsmanna wykupując go z RB Lipsk.

Niemieckie media już od dawna, jeszcze na długo przed deklaracją 56-latka sugerowały, że prędzej czy później obejmie on narodową reprezentację. Tym bardziej że po Euro 2020 odejdzie z niej Joachim Loew. I najpewniej tak się właśnie stanie, ale Flick ma jeden warunek.

Raczej da się zrobić

Portal „tz.de” informuje, że szkoleniowcowi zależy, aby jego asystentem pozostał Oliver Bierhoff. Według serwisu nie będzie z tym problemu. Niemieckiemu związkowi bardzo zależy na tym, aby to właśnie Flick objął kadrę po Loewie i zgodzą się na jego prośbę.

– Ma absolutne zaufanie do Oliviera i to jest dla niego główny warunek, by powiedział 'tak’ niemieckiej kadrze – napisano na „tz.de”.

Póki co, jednak ani Flick, ani niemiecka federacja oficjalnie nie potwierdziła porozumienia. Być może doczekamy się go w ciągu najbliższych dni, a może będziemy musieli poczekać dłużej. Wszystko wskazuje natomiast na to, że 56-latek ostatecznie przejmie schedę po Loewie.

Juventus zostanie wyrzucony z Serie A?! Prezes włoskiej federacji nie zostawił wątpliwości

Juventusowi grożą poważne konsekwencje za przystąpienie do Superligi. „Stara Dama” może zostać wykluczona z kolejnego sezonu Serie A! Prezes włoskiego związku jasno zadeklarował, że nie zawaha się zdegradować 36-krotnego mistrza Włoch.

Projekt Superligi początkowo miało tworzyć 12 zespołów. W ich składzie znaleźć się miał także Juventus, a Andrea Agnelli miał pełnić w nim funkcję wiceprezesa. Ostatecznie pomysł upadł, jednak wciąż budzi olbrzymie emocje.

Nie będzie taryfy ulgowej

UEFA nie ukrywa, że zamierza wyciągnąć wobec buntowników surowe konsekwencje. Realowi groziła nawet dyskwalifikacja z europejskich rozgrywek, póki ich prezesem będzie Florentino Perez.

Teraz obrywa także Juventus, której włoska federacja grozi nawet niedopuszczeniem do przyszłorocznych rozgrywek. O wszystkim wypowiedział się prezes związku, Gabriele Gravina.

– Zasady są jasne – stwierdził, zapytany o ewentualne wyrzucenie Juventusu z rozgrywek w „Radio Rai”

– Są to proste zasady, potwierdzone w Karcie Olimpijskiej, a następnie przedstawione w statutach federacji krajowych i międzynarodowych. Na tych zasadach opiera się wyłączność zarządzania sportem – dodał.

– Mam nadzieję i wierzę w to, że ten spór zostanie jak najszybciej uda się zakończyć. Wszyscy jesteśmy trochę zmęczeni przeciąganiem liny między UEFA i klubami – zapewnił.

– Zasady przewidują wyrzucenie z naszych rozgrywek, jeśli przepisy ustanowione przez naszą federację i UEFA nie będą przestrzegane – podsumował Gravina.

QueQuality sponsorem klubu z okręgówki! Logo wytwórni Quebonafide na koszulkach

Interesujące wieści z opolskiej okręgówki! Występujący tam Orzeł Źlinice posiada od niedawna bardzo ciekawego sponsora. Mowa o wytwórni „QueQuality” założonej przez jednego z najbardziej rozpoznawalnych polskich raperów, Quebonafide.

W 2015 roku wspomniany raper rozpoczął solową działalność i otworzył własny label. Od tamtej pory „Quebo” zbiera pod swoimi teledyskami na YouTube ogromne wyświetlenia, a jego płyty sprzedają się w równie ogromnych nakładach.

Od dłuższego czasu funkcjonuje także sklep rapera, a więc „QueShop”. Tam nabyć można natomiast zarówno jego płyty, jak i innych wykonawców. Oprócz krążków dostępne są również ubrania sygnowane logiem QueQuality.

Rynek piłkarski

Ci, którzy śledzili karierę Quebonafide wiedzą, że żywiołowo interesuje się on piłką nożną. Interesujące wieści przekazał kilka dni temu Orzeł Źlinice. Klub z opolskiej okręgówki pochwalił się strojami, które otrzymał od nowego sponsora. Zostało nim oczywiście QueQuality, o czym czytamy w poście.

? Orzeł Źlinice ? ? 2021 ?

Nasze Orły w ostatnim spotkaniu ligowym zadebiutowały w nowym komplecie…

Opublikowany przez Orzeł Źlinice Czwartek, 6 maja 2021

 Prawdopodobnie jest to czysto „zajawkowa” współpraca. QueQuality ma swoją siedzibę w Opolu. Dodatkowo z tamtych rejonów pochodzi Dawid Szynol, który pełni funkcję współwłaściciela wytwórni.

Żona i dzieci Erana Zahaviego ofiarami napaści. Złodzieje związali ich pod nieobecność piłkarza

Napastnik PSV, Eran Zahavi w niedzielę grał wyjazdowy mecz z Willem II Tilburg. Podczas jego nieobecności do jego domu wdarli się złodzieje. Na miejscu obecna była żona piłkarza oraz czworo ich dzieci. O sprawie poinformowała holenderska policja.

Choć PSV pokonało Willem II (2-0), to Eran Zahavi nie miał powodów do świętowania. Do jego domu wdarli się złodzieje, którzy związali jego żonę i dzieci. Napastnik o zajściu dowiedział się podczas podróży z resztą drużyny do Tilburga na mecz. Ostatecznie w spotkaniu nie wystąpił.

Podstęp

O zdarzeniu poinformowała holenderska policja. Dwóch mężczyzn około dwudziestego roku życia pod pretekstem dostarczenia przesyłki weszło do domu Zahaviego. Kiedy byli już w środku wyciągnęli broń i zagrozili nią domownikom. Na miejscu była żona zawodnika oraz czworo jego dzieci.

Holenderskie służby dodały także, że na szczęście nikomu nic się nie stało. Mówią jednak o „traumatycznym” zdarzeniu dla rodziny 33-latka.

– To znacznie wykracza poza zwykłą kradzież lub włamanie. To bardzo nieprzyjemne wydarzenie – napisał w mediach społecznościowych Zahavi, komentując sprawę.

Ibrahimović nieprzepisowo zatrzymywał Szczęsnego? Nagranie dobrze to pokazało [WIDEO]

AC Milan pokonał w hicie Serie A Juventus (3-0). „Stara Dama” nie poradziła sobie z dużo lepiej dysponowanymi rywalami, którzy wywieźli z Turynu trzy punkty. W meczu nie zabrakło jednak kontrowersji. Jedna z nich dotyczyła Wojciecha Szczęsnego i Zlatan Ibrahimovicia.

Pierwsza bramka dla Milanu padła pod koniec pierwszej połowy. Po rzucie wolnym błąd popełnił Szczęsny, który nie wypiąstkował piłki. Bramkarz przewrócił się na murawę i, chociaż szybko wstał, to i tak nie zdążył wrócić między słupki na czas.

Ale nie do końca, bo „pomógł” mu w tym Zlatan Ibrahimović. Kamery na Allianz Stadium wychwyciły, jak Szwed blokował 31-latka, kiedy ten próbował szybko wrócić do bramki „Starej Damy”.

City Football Group podbije Francję? Należący do nich klub awansował do elity

„City Football Group” ma powody do świętowania. Już trzeci klub znajdujący się pod ich skrzydłami awansował do najwyższej klasy rozgrywkowej w jednej z TOP5 lig. Mowa o ES Troyes, które awansowało do Ligue 1. Co dalej?

Manchester City w Premier League wiedzie prym już od kilku lat i stale pozostaje na topie. Wielce prawdopodobne, że w tym sezonie „Obywatele” wygrają mistrzostwo Anglii, a przecież mają także szanse na zwycięstwo w Lidze Mistrzów.

Oprócz wyspiarskiego hegemona „City Football Group” ma w swojej grupie wiele innych drużyn. Girona, FC New York City, FC Mumbai City, Melbourne City, Yokohama F. Marinos, Club Atletico Torque, Sichuan Jiuniu, Lommel SK i  ES Troyes AC – w tych klubach mają swoje udziały działacze.

Podbój Ligue 1?

To właśnie francuskie Troyes przysporzyło im ostatnio sporo radości. Świeżo upieczony beniaminek na kolejkę przed końcem sezonu zapewnił sobie awans do najwyższej klasy rozgrywkowej swojego kraju. W poprzednich latach takie sukcesy były jednak szybko weryfikowane.

Troyes nie ma zbyt bogatej historii, jeśli chodzi o grę w Ligue 1. Zazwyczaj spadali od razu po awansie, aż do dzisiaj. Od kiedy szejkowie przejęli udziały w klubie ma nastać nowy czas. Wszystko jednak wyjaśni się dopiero w przyszłości.

Warto natomiast odnotować, że awans zapewnili sobie z przytupem. Troyes nie dość, że miało serię pięciu zwycięstw, to jeszcze w całym sezonie zanotowali jedynie sześć porażek. Oprócz tego ośmiokrotnie remisowali swoje spotkania.

Pep Guardiola skomentował fatalny strzał Aguero. „To była jego decyzja”

Mimo początkowej przewagi Manchester City uległ w sobotę Chelsea (1-2) na Etihad Stadium. Zwycięstwo gościom w doliczonym czasie gry dał Marcos Alonso. Wynik mógł jednak wyglądać zupełnie inaczej, gdyby nie fatalny strzał Sergio Aguero z rzutu karnego. 

W 44. minucie „Obywatele” wyszli na prowadzenie, dzięki bramce Raheema Sterlinga. Kilka minut później Sergio Aguero mógł dołożyć jeszcze jednego gola. Argentyńczyk jednak fatalnie wykonał „jedenastkę”. Mimo pomyłki Manchester schodził do szatni z jednobramkową przewagą.

W 63. minucie do wyrównania doprowadził Hakim Ziyech. Remisowy rezultat utrzymywał się bardzo długo, bo aż do doliczonego czasu gry. W samej końcówce po podaniu Timo Wernera zwycięstwo Chelsea dał Marcos Alonso.

Co na to Guardiola?

Fatalne w skutkach wykonanie karnego okazało się decydujące dla „Obywateli”. Gdyby Aguero wykorzystał okazję, być może wygraliby to spotkanie. O sytuację po meczu zapytano Pepa Guardiolę. Hiszpan nie skrytykował jednak swojego podopiecznego.

– To była jego decyzja. Mówiłem mu, żeby zdecydował, jak chce strzelić i podszedł do tego z pełnym zaangażowaniem. Postanowił strzelić w taki sposób – stwierdził.

Za niecałe trzy tygodnie obie ekipy spotkają się ponownie, jednak tym razem w zupełnie innych okolicznościach. Tym razem czeka ich mecz o triumf w Lidze Mistrzów. Jak na razie w ostatnich dwóch meczach z Manchesterem City to Chelsea była górą. Pytanie, czy coś zmieni się pod koniec maja.

– Wyciągniemy wnioski z tego meczu. Na razie spróbujemy zdobyć punkty, których potrzebujemy, żeby wygrać Premier League – zapowiedział Guardiola.