„Jesteś legendą”, „Jesteś największy”, czyli reakcje na 41 goli Roberta Lewandowskiego

Robert Lewandowski w ostatnim meczu Bayernu w tym sezonie zapewnił nam prawdziwy thriller. Polak długo kazał nam czekać na swojego 41 gola w Bundeslidze, bo aż do 90. minuty. Po jego trafieniu na Twitterze wybuchła prawdziwa emocjonalna bomba. 

Choć Bawarczycy łatwo radzili sobie a Augsburgiem, to bramki strzelał każdy poza Lewandowskim. Do siatki trafili choćby Gnabry, Kimmich czy Coman, zaś wynik otworzyło samobójcze trafienie Gouweleeuwa.

Polak cały mecz próbował, jednak skutecznie drogę do bramki zagradzał mu Rafał Gikiewicz. Kiedy wydawało się, że kapitan „Biało-Czerwonych” musi się pogodzić z „jedynie” wyrównaniem rekordu Gerda Mullera nadeszła 90. minuta. Wówczas 32-latek dopadł do odbitej piłki i rzutem na taśmę przebił osiągnięcie legendy Bayernu z sezonu 71/72. Wtedy też eksplodował Twitter.

Postaraliśmy się zebrać najciekawsze reakcje dziennikarzy czy kibiców na 41. trafienie Lewandowskiego. Umieściliśmy je poniżej. Sami zobaczcie, co do powiedzenia w trakcie i po meczu mieli internauci.

Największy!

Świetne ustawienie

I co teraz, panie Hamann?

https://twitter.com/mszkolnikowski/status/1396133624156725250

Walczył!

Historia jak z filmu

Czapki z głów

Przede wszystkim szacunek i sportowa postawa!

Gratulacje także od pana trenera

I na koniec…

 

Horror w Monachium! Robert Lewandowski pobił rekord Gerda Mullera w 90. minucie [WIDEO]

Udało mu się! Robert Lewandowski pobił rekord Gerda Mullera i strzelił 41. gola w tym sezonie Bundesligi. Ale ileż kosztowało nas to nerwów! 32-latek piłkę w siatce Gikiewicza umieścił dopiero w 90. minucie.

Lech szuka szczęście na (piłkarskim) Tinderze. Z kim będą mieli matcha?

Piotr Rutkowski, prezes Lecha Poznań na łamach „WP Sportowe Fakty” zdradził, że latem zamierza wydać na transfery wielkie pieniądze. W tym celu „Kolejorz” korzysta z usług… piłkarskiego Tindera.

O co chodzi? TransferRoom jest czymś w rodzaju popularnej aplikacji randkowej. Kluby mogą tam wystawiać ogłoszenia z oczekiwaniami odnośnie potencjalnych przyszłych zawodników. Piłkarze z kolei odpowiadają na nie, zawierając także swoje CV.

W przypadku obopólnego zainteresowania platforma łączy ze sobą strony. Takie rozwiązanie mocno przyspiesza sam proces kupowania zawodników przez kluby, zaś graczom ułatwia znalezienie pracodawcy. Taką właśnie drogą poszedł również Lech Poznań.

Cztery pozycje i trzy miliony do wydania

Damian Smyk na łamach „Weszło!” podał, że „Kolejorz” poszukuje lewego i prawego obrońcy oraz skrzydłowego i ofensywnego pomocnika. Łącznie na te transfery Piotr Rutkowski chce przeznaczyć trzy miliony euro, z czego po około 500 tysięcy może zapłacić za defensorów. Na graczy stricte ofensywnych przewidziano kwotę w wysokości miliona euro.

W budżecie zawarto także pensję dla nowych piłkarzy. Co ciekawe, wynieść ma ona około 250 tysięcy euro, a więc na podobnym poziomie, jak aktualnie posiadają najlepiej zarabiający zawodnicy Lecha.

Robert Lewandowski o 9 sekundach ciszy: „Próbowałem się skupić”

Na kilka miesięcy przed zwolnieniem Jerzego Brzęczka Polacy przegrali w Lidze Narodów z Włochami (0-2). Po spotkaniu Robert Lewandowski stanął przed dziennikarzami, gdzie otrzymał pytanie o taktykę i wytyczne na ten pojedynek. Kapitan „Biało-Czerwonych” wywołał wówczas burzę w mediach, gdyż zamiast odpowiedzi jedynie milczał. I to aż przez dziewięć sekund. Temat wrócił do 32-latka w jego ostatniej rozmowie z Michałem Kołodziejczykiem z „Canal+”.

„Słynne 9 sekund”, „wymowna odpowiedź” i tak dalej, tego typu nagłówki pojawiały się w mediach w listopadzie. Lewandowski swoim milczeniem wywołał gigantyczną burzę, jednak po tej sytuacji właściwie nigdy do niej nie wrócił.

„Miałem pustkę w głowie”

W rozmowie z Michałem Kołodziejczykiem z „Canal+” Lewandowski wrócił do wspomnianej sytuacji. Dziennikarz poprosił kapitana „Biało-Czerwonych” o wyjaśnienie tego milczenia.

– Tak naprawdę miałem pustkę w głowie, ciężko było mi się skoncentrować. Dałbym sobie tak ze 3 sekundy przerwy, żeby się zastanowić. Jest czasem taka czarna dziura w głowie i ja ją miałem w tym momencie. Próbowałem się skupić, żeby odpowiedzieć na to pytanie – stwierdził piłkarz.

32-latek skomentował także zmianę na stanowisku selekcjonera. Napastnik Bayernu wprost uznał, że nie on powinien oceniać decyzje prezesa Bońka, aczkolwiek wierzył, że z Brzęczkiem na Euro moglibyśmy coś ugrać.

– Nigdy jakoś nie uważałem, że z trenerem Brzęczkiem coś może pójść nie tak. Wierzyłem w to, że przez czas do EURO można wiele rzeczy naprawić i pójść do przodu. Prezes Zbigniew Boniek podjął taką, a nie inną decyzję i nic mi do tego. Musiałem to zaakceptować – ocenił.

„Ja jestem team Lewandowski”. Snajper Bayernu zapytany o rywalizację Haalanda i Mbappe

Michał Kołodziejczyk na antenie „Canal+” przeprowadził wywiad z Robertem Lewandowskim. Polski napastnik został między innymi zapytany o to, kogo z dwójki Mbappe-Haaland ceni sobie wyżej. 32-latek odpowiedział w kapitalny sposób.

Od kiedy na szerokie wody wypłynął zarówno Francuz, jak i Norweg w mediach nakręcano ich rywalizację. W obydwojgu upatruje się nowych generacji Leo Messiego i Cristiano Ronaldo.

Nic więc dziwnego, że oboje są gorącymi tematami na rynku transferowym. Swojego czasu o ich sprowadzenie mocno zabiegał Real Madryt. W kontekście piłkarza Borussii Dortmund najwięcej mówi się jednak o Bayernie Monachium, gdzie miałby zastąpić Roberta Lewandowskiego.

„Znam swoją wartość”

Michał Kołodziejczyk zapytał o tę kwestię snajpera mistrzów Niemiec. 32-latek zdradził, czy czuje się zagrożony słysząc plotki o zainteresowaniu jego klubu Norwegiem oraz, czy w ogóle chciałby, aby trafił on do Bayernu.

– Czy to prawda co pisze niemiecka prasa o zainteresowaniu Bayernu Haalandem i twoich rzekomych żądaniach wyjaśnień od kierownictwa klubu, że jak to, przecież ja jestem w klubie i po co nam Haaland, czy się boisz konkurencji? – zapytał Kołodziejczyk.

– Nie, nie oczekuję żadnych wyjaśnień i nie potrzebuję. Znam swoją wartość i znam też to, co się dzieje na rynku, więc pod tym względem mogę spokojnie cały czas funkcjonować – odparł „Lewy”. 

– To chciałbyś, żeby Haaland dołączył do Bayernu? – dociekał dziennikarz.

– Pytanie, czy on by chciał – stwierdził napastnik.

Rekord i rywalizacja

Kołodziejczyk poruszył także temat rekordu Gerda Mullera. Obecnie Robert Lewandowski dzierży go wraz z legendarnym „Bomberem”. Niewykluczone jednak, że w najbliższej przyszłości o jego przebicie/wyrównanie pokusi się właśnie Erling Haaland.

– Sam nigdy nie myślałem o tym, że mogę być tak blisko tego rekordu, więc ciężko mi powiedzieć. Wpływa na to bardzo wiele czynników. Jak pobije, to może wtedy będę mógł powiedzieć z roli tego, który ten rekord ustanowił. Na razie nie mam żadnego rekordu, więc nie mam co mówić na ten temat – ocenił na chłodno 32-latek.

W mediach od dawna huczy na temat rywalizacji Haalanda z Kylianem Mbappe. Powoli kończy się era Cristiano Ronaldo i Leo Messiego, zaś do głosu dochodzą młode, wygłodniałe wilki. Póki co to właśnie wspomniana dwójka wydaje się naturalnymi kandydatami do przejęcia schedy po ikonicznym duecie.

O to właśnie zapytano także Lewandowskiego. „Team Mbappe” czy „team Haaland”? Polak ma jednak inne zdanie na ten temat.

– Ja jestem team Lewandowski – powiedział „Lewy”, po czym dodał – Na pewno są to zawodnicy, którzy mają wielki potencjał. Pokazują, z jaką łatwością strzelają bramki. Przede wszystkim ich dynamika jest na super poziomie. Pytanie, czy za 10-12 lat będą na tym poziomie, nikt tego nie wie. Czasem łatwiej zacząć niż zostać na tym poziomie albo jeszcze pójść w górę. Na pewno mają wielki potencjał i są już na najwyższym poziomie. Piłka nożna potrzebuje kolejnych nazwisk, które przyciągną kibiców przed telewizory lub na stadiony. Wielkie słowa uznania dla nich, bo widać, że mają wielki talent i wielkie możliwości.

Co za słowa Bruno Fernandes o Zielińskim! „Jest lepiej wyszkolony ode mnie”

Piotr Zieliński imponuje w tym sezonie formą. Polak, który notabene świętuje dzisiaj urodziny, pierwszy raz w karierze zanotował double-double. Zachwytów nad pomocnikiem nie kryją włoskie media, zaś swoje trzy grosze dorzucił także Bruno Fernandes. 

W ostatnim czasie Napoli wskoczyło na bardzo wysokie obroty. Podopieczni Gennaro Gattuso nie przegrali meczu od kwietnia i są na bardzo dobrej drodze do zapewnienia sobie miejsca w następnej edycji Ligi Mistrzów.

Duża w tym zasługa Piotra Zielińskiego, który w ostatnich pięciu meczach strzelił dwa gole oraz zanotował tyle samo asyst. Dorobek Polaka w tym sezonie w ogóle prezentuje się nieźle. Na koncie ma pierwsze double-double w karierze.

„Topowy piłkarz”

Świetna forma 27-latka nie uszła uwadze włoskich i światowych mediów. Nad pomocnikiem zachwycano się z każdej strony, komplementując jego wybory i łatwość w mijaniu rywali na boisku.

Zielińskiego często, szczególnie w Polsce, porównywano, chociażby z Kevinem De Bruyne. Teraz posunięto się jednak o krok dalej. O pomocniku Napoli wypowiedział się bowiem Bruno Fernandes, który w rozmowie z Adamem Zakrzewskim rozpływał się nad jego umiejętnościami.

– Piotr Zieliński jest lepiej wyszkolony technicznie ode mnie. Chciałbym z nim jeszcze kiedyś zagrać. To naprawdę topowy piłkarz! – stwierdził Portugalczyk na antenie „Canal+ Sport”.

Zieliński w tym sezonie zaliczył 46 występów, w których strzelił dziesięć goli i zanotował 13 asyst. 23 maja jego Napoli rozegra ostatni mecz w tym sezonie przeciwko Veronie.

Hitowy transfer Griezmanna? Atletico Madryt chętne na wykupienie go z Barcelony

Antoine Griezmann początkowo nie spełnił pokładanych w nim oczekiwań w Barcelonie. W ostatnim czasie zaczął jednak coraz częściej brać na siebie ciężary gry. Nie milkną natomiast głosy o możliwym odejściu Francuza z Camp Nou. Chętnych na sprowadzenie piłkarza nie brakuje, a jednym z klubów chcących takiego transferu jest Atletico Madryt!

Od dłuższego czasu spekulowano na temat przyszłości Griezmanna. Biorąc pod uwagę problemy finansowe Barcelony większość dziennikarzy podawała, że Francuz najprędzej odejdzie latem. Blaugrana jest gotowa sprzedać 30-latka, jeśli oferta będzie satysfakcjonująca.

Zaskakujący powrót?

Hiszpańskie media w środę podały, że sytuacja Francuza jest napięta. Do rozmów z Joanem Laportą przystąpić mieli przedstawiciele Atletico Madryt, a więc byłego klubu 30-latka. Dwa lata temu to ze stolicy Hiszpanii piłkarz trafił na Camp Nou za 120 mln euro.

Fabrizio Romano, renomowany dziennikarz dodaje na Twitterze, że sytuacja jest poważna. Przytoczył także wypowiedź prezesa Atletico, który w rozmowie z „El Larguero” stwierdził, że chciałby powrotu Griezmanna.

– Chciałbym podpisać kontrakt z Antoine’em, ale myślę, że Barca nie planuje go sprzedać – stwierdził Miguel Angel Gil Marin.

W tym sezonie 30-latek rozegrał 50 meczów w barwach Blaugrany, w których zanotował 19 goli i 12 asyst. W Atletico przebywał przez pięć lat, od 2014 roku. To tam przeżywał najlepszy okres swojej kariery.

Łącznie dla „Rojiblancos” strzelił 133 bramki w 257 występach. Do swojego dorobku dołożył także 50 asyst.

Ojciec 22-letniego piłkarza w barwach Sassuolo zdewastował ośrodek AS Romy

We Włoszech doszło do szokującego wydarzenia. Ojciec Gianluki Scamakki wtargnął na teren AS Romy i podczas treningu drużyny młodzieżowej zdemolował kilka samochodów. Policja zdołała go zatrzymać, jednak jego motywy nadal nie są znane. 

Gianluca Scamacca w przeszłości był związany z Romą. 22-latek obecnie reprezentuje barwy Genoi, do której wypożyczono go z Sassuolo.

Napaść

W poniedziałkowy wieczór, kiedy młodzieżowa drużyna „Giallorossich” miała swój trening, Emiliano Scamacca wtargnął na teren klubu. „Il Messaggero” podało, że mężczyzna przy pomocy łomu wybił szyby w kilku samochodach. Między innymi ucierpiały auta dyrektorów, a więc Tiago Pinto oraz Morgana De Sanctisa.

Z relacji „La Repubblica”  otrzymaliśmy nieco większą garść szczegółów. Ojciec piłkarza miał przełamać ogrodzenie ośrodka klubowego własnym samochodem. Po prostu staranował przeszkodę, dzięki czemu wtargnął na teren Romy. Gdy zdewastował pojazdy, skierował się w stronę boiska, gdzie trenowali juniorzy. Po drodze zniszczył jeszcze figurkę wilka, która stała przy wejściu do budynku klubu. Co więcej, Emiliano ubrany był w koszulkę Sassuolo, czyli drużyny, która posiada kartę zawodniczą jego syna.

Na miejsce natychmiast wezwano policję, która przyjechała na miejsce w ciągu kilku minut. Kiedy Scamacca senior zauważył radiowóz… wybił w nim reflektory. Funkcjonariusze nie mieli wyboru i użyli wobec agresora siły. Po obezwładnieniu napastnika przewieziono go do szpitala, aby zbadać jego poczytalność.

Szok

Cała sytuacja wywołała poruszenie w Romie. Policja wszczęła śledztwo, w celu określenia motywów 45-latka. Niewykluczone, że głównym celem Scamakki seniora był dyrektor Bruno Conti. Prawdopodobnie był on dłużny mężczyźnie.

Gianluca Scamacca nie ukrywa, że zachowanie jego ojca wywołało u niego spory szok. Na łamach „La Gazzetty dello Sport” 22-latek nie krył swojego zaskoczenia.

– Jestem strasznie wstrząśnięty tym co się stało, tym, co przeczytałem. Naprawdę nie wiem, co powiedzieć – przyznał piłkarz.

– Trudno mi o tym mówić, ale to chyba konieczne… Mój ojciec nie jest już z moją mamą od bardzo dawna. Nie rozwiedli się, ponieważ nigdy się nie pobrali. Wychowywała mnie moja mama i siostra. To one są moją rodziną – wyjaśnił.

– Mamy z sobą wyłącznie okazyjny kontakt. Bardzo rzadko się widujemy. Ale to są sprawy rodzinne, które wolałbym zachować dla siebie i proszę ludzi, by uszanowali naszą prywatność – dodał.

Na koniec 22-latka zapytano jeszcze o potencjalne powiązania jego ojca z Contim. Piłkarz zapewnił jednak, że przez ograniczony kontakt z ojcem nie jest w stanie odpowiedzieć, jaka jest prawda.

– Mój ojciec nigdy nie miał nic wspólnego z moją karierą, zwłaszcza w ostatnich latach. Jestem bardzo rozczarowany i wstrząśnięty tym zdarzeniem, ale mam tak słaby kontakt z ojcem, że naprawdę nie wiem, co powiedzieć – podsumował.

Aleksander Buksa trafi do Portugalii? FC Porto rozpoczęło rozmowy z agentem 18-latka

Gdzie latem trafi Aleksander Buksa? Przyszłość 18-latka nadal nie jest do końca pewna, a zainteresowanie nim wykazuje wiele uznanych w Europie klubów. „Tuttomercatoweb” podaje, że do tego grona dołączyło także FC Porto.

Młody napastnik najpewniej pożegna się po sezonie z Wisłą Kraków. Z klubem nie pozostaje w najlepszych stosunkach po wiadomych perturbacjach w sprawie przedłużenia kontraktu. Ten z kolei wygasa za lekko ponad miesiąc, a liczba klubów, które chciałyby sprowadzić utalentowanego napastnika wciąż się powiększa.

Kierunek: Portugalia?

Od sierpnia 2020 roku Buksa w barwach „Białej Gwiazdy” rozegrał tylko 556 minut. Choć jego początki w Wiśle były obiecujące, to ostatecznie odstawiono go od składu. Złożyły się na to różne czynniki, które przerodziły się w konflikt i zimną wojnę pomiędzy piłkarzem a klubem.

18-latek nie chciał przedłużyć kontraktu i zawodnikiem Wisły jest tylko formalnie. Wiadomo, że latem odejdzie z klubu, jednak nie wiadomo, na jaki kierunek się zdecyduje.

Według włoskiego „Tuttomercatoweb” FC Porto rozpoczęło już rozmowy z agentem piłkarza. „Smoki” są chętne na sprowadzenie młodego Polaka, a na tę chwilę wydaje się, że wszystko zmierza ku pomyślnemu zakończeniu negocjacji. Bardzo możliwe, że Buksa w lipcu podpisze kontrakt z nowym zespołem i przeniesie się na Estadio do Dragao.

Tomasz Hajto krytykuje Paulo Sousę za brak Grosickiego. „Płacheta statystyki ma fatalne”

Tomasz Hajto zakwestionował powołania Paulo Sousy. Portugalczyk w poniedziałek ogłosił kadrę Polaków na Euro 2020, w której znalazł się, chociażby Przemysław Płacheta. Na liście rezerwowej między innymi znalazł się Kamil Grosicki, co, co ciekawe, wywołało spore poruszenie wśród naszych ekspertów. Oba wybory ostro skrytykował wspomniany Hajto.

Dosyć zaskakujące było to, jak duże emocje wywołał brak Grosickiego w kadrze na Euro 2020. Na temat skrzydłowego wypowiadał się między innymi Robert Lewandowski, Franciszek Smuda czy agent zawodnika. Teraz głos w tej sprawie zabrał Tomasz Hajto.

Grosicki>Płacheta?

W rozmowie z „Super Expressem” były piłkarzy stwierdził, że powołanie Przemysława Płachety jest nieporozumieniem. Hajto przywołuje jego statystyki w Championship oraz fakt, że od dłuższego czasu jest jedynie rezerwowym w Norwich.

– Czy wystarczy być młodym, czy trzeba być w dobrej formie, żeby być w kadrze. Powołany został Przemek Płacheta, który od kilkunastu meczów w Championship jest rezerwowym i statystki ma fatalne – stwierdził na łamach „Super Expressu”.

23-latek w tym sezonie rozegrał 26 meczów, w których strzelił jednego gola oraz dołożył dwie asysty. Jeśli chodzi natomiast o Grosickiego, to rozegrał on zaledwie trzy ligowe spotkania, w dodatku w niepełnym wymiarze czasowym. Mimo dorobku jednej asysty i 149 minut spędzonych na boisku Hajto broni 32-latka.

– Jeśli w 70. minucie meczu będziemy przegrywali, to kogo mamy wpuścić na boisko – 17-latka, który uczy się gry w lidze, czy Grosickiego, który statystki w reprezentacji ma niesamowite? – pyta były piłkarz.

Piękny lob Edinsona Cavaniego, niemal z połowy boiska. David de Gea z asystą! [WIDEO]

Edinson Cavani otworzył wynik w meczu Manchesteru United z Fulham. Asystę przy trafieniu Urugwajczyka zaliczył, co ciekawe, David de Gea. Bramkarz „Czerwonych Diabłów” wyrzucił daleko piłkę, którą przyjął napastnik. Ten poprowadził chwilę futbolówkę i wykorzystał złe ustawienie golkipera rywali. 

https://twitter.com/initiation_xo/status/1394705476689047555

Dla 34-latka, który niedawno przecież przedłużył kontrakt z Manchesterem, był to 16 gol w tym sezonie. Licząc same trafienia w Premier League Cavani ma ich na koncie natomiast 10. Urugwajczyk ma także na koncie 6 asyst.

Piękna inicjatywa właściciela Manchesteru City. Opłaci kibicom przelot na finał Ligi Mistrzów

Właściciel Manchesteru City pokryje koszty wyjazdu kibiców jego klubu na finał Ligi Mistrzów! Szejk Mansour zamierza opłacić fanom przelot do Porto, gdzie „Obywatele” zmierzą się z Chelsea. 

Kilka dni temu oficjalnie podano, że ostatni mecz tegorocznej edycji Champions League odbędzie się w Portugalii. Pierwotnie areną zmagań miał być Stadion im. Ataturka w Stambule, jednak UEFA podjęła decyzję o przeniesieniu go na Estadio do Dragao w Porto. Spotkanie zaplanowano natomiast na 29 maja.

Szczodry gest

Łącznie finał Ligi Mistrzów z trybun obejrzy 6000 tysięcy kibiców Manchesteru City i Chelsea. Właściciel mistrzów Anglii, szejk Mansour bin Zayed Al Nahyan postanowił opłacić wyjazd do Portugalii swojego klubu. Dzięki takiemu gestowi zaoszczędzą oni na kosztach przelotu z Wysp do Portugalii.

O decyzji właściciela „Obywateli” poinformowano na oficjalnej stronie klubu. W komunikacie napisano, że szejk chce w ten sposób pozwolić jak największej ilości kibiców obejrzeć jeden z najważniejszych meczów w historii. Przypomnijmy, że nigdy wcześniej nie udało im się dostać do finału Ligi Mistrzów.

– Pep i drużyna mieli za sobą tak niezwykły sezon, a ich dotarcie do finału Ligi Mistrzów po bardzo trudnym roku to prawdziwie historyczny moment dla klubu. Dlatego niezwykle ważne jest, aby jak najwięcej fanów miało możliwość wzięcia udziału w tym wyjątkowym meczu. Szczególnie ci, którzy wspierali Manchester City w dobrych i złych czasach przez tyle lat – wyjaśnił Masnour.

Specjalny list do Thomasa Mullera. Niemiecki felietonista poruszył temat Lewandowskiego i rekordu

Robert Lewandowski w sobotę stanie przed szansą zapisania się w historii niemieckiej piłki nożnej już na zawsze. W meczu z Augsburgiem Polak może pobić 49-letni rekord Gerda Mullera. Do tego wystarczy mu raptem jedno trafienie. Temat ten budzi na tyle wielkie poruszenie u naszych zachodnich sąsiadów, że jeden z felietonistów „Sport Bild” poruszył go w liście otwartym do Thomasa Mullera. 

Wielu niemieckich dziennikarzy sugerowało Lewandowskiemu, aby ten odpuścił pogoń za rekordem. 32-latek mógłby w ten sposób okazać szacunek legendzie Bayernu i całej Bundeslidze. Wzywał go do tego zresztą Peter Ahrens z „Der Spiegel” czy Dietmar Hamann, znani w Niemczech eksperci.

List otwarty

Teraz głos w tej sprawie zabrał Raimund Hinko. Felietonista „Sport Bild” wystosował nawet list otwarty skierowany do Thomasa Mullera.

– Drogi Thomasie Muellerze, nie mam zamiaru wtrącać się do dyskusji o tym, czy Lewandowski powinien powstrzymać się od bicia rekordu Gerda. Sam mówiłeś, że bez niego Bayern nie stałby się tym klubem, którym jest obecnie. Franz Beckenbauer powiedział nawet, że bez goli Muellera piłkarze Bayernu nadal przebieraliby się w zniszczonym baraku. A jednak w sobotę będzie tak, jak być powinno – napisał.

Hinko nie zamierza nakłaniać Lewandowskiego do rezygnowania z pogoni za Mullerem. Samego pomocnika Bayernu także nie chce prosić o niepodawanie do Polaka. Co więcej, felietonista jest pewny, że legenda Bayernu również by tego nie chciała.

– Thomas, jeśli w ostatniej minucie meczu z Augsburgiem będzie bezbramkowy remis, a ty będziesz mógł podać do nieobstawionego Lewandowskiego, to założę się, że to zrobisz. Duch sportowej rywalizacji jest w tobie żywy. Gerd Mueller przyklasnąłby takiej postawie – stwierdził.

 

Szpaler był niespodzianką dla Lewandowskiego. Thomas Muller zdradził szczegóły

W sobotę Robert Lewandowski wyrównał rekord Gerda Mullera, strzelając swojego 40. gola w tym sezonie Bundesligi. Koledzy z Bayernu uhonorowali Polaka szpalerem, zaś sam 32-latek oddał hołd legendzie, ukazując specjalną koszulkę z wizerunkiem Niemca. Thomas Muller przyznał, że gest w jego stronę był przygotowywany „za jego plecami”.

Lewandowski w tym sezonie imponuje skutecznością. Przypomnijmy, że w marcu doznał kontuzji, która wykluczyła go z gry niemal na miesiąc. Mimo to był w stanie dobić do niebotycznej liczby czterdziestu bramek w lidze, czym wyrównał 49-letni rekord Gerda Mullera.

Przed Polakiem wciąż szansa na pobicie osiągnięcia legendy Bayernu z sezonu 1971/72. W najbliższą sobotę Bawarczycy zmierzą się z Augsburgiem, zaś „Lewemu” brakuje jednego trafienia do ustanowienia nowego rekordu.

Szpaler był planowany

Thomas Muller w rozmowie z telewizją „Sky” przyznał, że szpaler wykonany przez niego i kolegów z drużyny dla Lewandowskiego był omawiany wcześniej. 32-latek o niczym nie wiedział. Piłkarze Bayernu chcieli w ten sposób pogratulować napastnikowi niesamowitego osiągnięcia.

– Rozmawialiśmy o tym wcześniej, bez wiedzy Lewego. Zastanawialiśmy się, kiedy wyrówna rekord. To było bardzo wyjątkowe, że dokonał tego w tym meczu – powiedział pomocnik.

Lewandowski po wykorzystaniu rzutu karnego podbiegł do kamer i pokazał koszulkę z podobizną Gerda Mullera. Oprócz tego widniał na niej napis „4ever Gerd”, co wywołało niemałe poruszenie w Niemczech. W ten sposób Polak chciał także oddać hołd legendzie.

– W dodatku ta koszulka, co było wspaniałym gestem z jego strony dla Gerda Muellera – dodał 31-latek.

Przypomnijmy, że szpaler wykonany dla Lewandowskiego skomentował również dyrektor sportowy Freiburga, Jochen Saier. Według niego było to trochę nie na miejscu. Więcej o tym przeczytacie TUTAJ.

Skandal w Podbeskidziu podczas meczu z Legią? Konflikt Polacy vs obcokrajowcy trwa

Ciąg dalszy problemów Podbeskidzia. Po ostatecznym spadku z Ekstraklasy w klubie trwa teraz dochodzenie. Część piłkarzy prawdopodobnie zniszczyła nazwiska z tabliczkami obcokrajowców w szatni podczas ostatniego meczu z Legią Warszawa. To jednak nie wszystko.

Przygoda jednego z trójki beniaminków Ekstraklasy kończy się z hukiem. Choć Stal Mielec i Podbeskidzie Bielsko-Biała przez większość sezonu prezentowali podobny poziom, to jednak ci pierwsi w lidze się utrzymali. Oczywiście zawdzięczają to temu, że spada tylko jedna drużyna, ale nie da się ukryć, że przy okazji ta, która na to najbardziej zasłużyła.

Atmosfera w klubie z Bielsko-Białej nigdy nie była zbyt dobra. Wystarczy spojrzeć na wspomniany mecz z Legią, kończący sezon. Kiedy sędzia zarządził przerwę, którą podyktowało racowisko, piłkarze gości byli rozproszeni, chodzili samotnie po murawie. Trener Podbeskidzia, Robert Kasperczyk także stał sam, nawet nie próbując przekazać swoim zawodnikom żadnych instrukcji. Dla kontrastu Czesława Michniewicza niemal natychmiastowo otoczyli piłkarze Legii, którzy wysłuchiwali jego wskazówek.

Skandal?

To jednak nie wszystko. Podczas tego samego meczu prawdopodobnie doszło do skandalu z udziałem Podbeskidzia. I znowu rozchodzi się (prawdopodobnie) o konflikt na linii Polacy-obcokrajowcy.

Z szatni gości po spotkaniu w Warszawie „zniknęły” tabliczki z nazwiskami właśnie obcokrajowców. Podobna sytuacja miała miejsce na korytarzu, gdzie z kolei brakuje ich zdjęć.

Na łamach „Gazety Wyborczej” przekazano, że we wtorek opublikowane zostaną zapisy z monitoringu. Wykażą one, kto stoi za „tajemniczym zniknięciem” tabliczek oraz posterów. Na tę chwilę w klubie spadkowicza trwa dochodzenie.