Jan Tomaszewski grzmi po remisie z Hiszpanią. „Jestem wkurzony. To wina Sousy”

Polska dalej w grze o awans! Podopieczni Paulo Sousy zremisowali w Sewilli z Hiszpanią (1-1) i zachowali szanse na wyjście z grupy na mistrzostwach Europy. Piłkarze w większości zaimponowali kibicom i przywrócili w ich sercach nadzieję, po słabym spotkaniu ze Słowacją. Niezadowolony jest jednak Jan Tomaszewski. Były bramkarz wskazał, czym podpadł mu selekcjoner naszej kadry.

Sobotni mecz z Hiszpanią był dla reprezentacji Polski „meczem o wszystko”. Porażka całkowicie eliminowała nasze szanse na dalszą grę na turnieju. Dzięki remisowi zachowaliśmy natomiast taką możliwość. Do tego jednak będzie potrzebne zwycięstwo z reprezentacją Szwecji.

„Jestem wkurzony”

Jan Tomaszewski skomentował na łamach „Super Expressu” występ „Biało-Czerwonych” w Sewilli. Według byłego bramkarza Polacy zamazali nieco swój słaby występ przeciwko Słowacji.

To natomiast nie usprawiedliwia w jego mniemaniu Paulo Sousy. 73-latek uważa, że Portugalczyk „zajechał” zawodników, przez co nie dali rady na poziomie rywalizować w pierwszym meczu grupowym.

– Zawodnicy po meczu ze Słowacją wiedzieli, że zawalili to spotkanie i stracili zaufanie wśród nas, kibiców. Ja jestem wkurzony i pytam się, dlaczego nasi zawodnicy byli zajechani w poniedziałkowej rywalizacji? – duma Tomaszewski.

– Gdyby grali tak jak dzisiaj, szybko, dynamicznie, z asekuracją… Oni w meczu ze Słowacją nie mieli po prostu siły, byli przemęczeni. Uważam, że to wina Paulo Sousy – twierdzi.

– Podobno dwa dni przed spotkaniem był zaplanowany bardzo ostry trening. Zawodnicy poszli do trenera i powiedzieli „niech pan to odpuści”. Tak podało kilku dziennikarzy. Gdybyśmy grali ze Słowacją tak jak dzisiaj… mielibyśmy już awans – podsumował były piłkarz.

Karol Linetty zmieni klub? Nowy dyrektor sportowy klubu z Serie A chce Polaka

Karol Linetty odejdzie z Torino? Polak może być częścią nowego projektu Spezii, w której rządy rozpocznie nowy dyrektor sportowy, Riccardo Peccini. Według CalcioSpezia.it wraz z pomocnikiem do klubu ma trafić Simone Zaza.

Obecność Linettego w składzie reprezentacji Polski na Słowację (1-2) była sporą niespodzianką. Wcześniej, choć jeździł na wielkie imprezy z kadrą, nie miał okazji zagrać na turnieju takiej rangi, choćby minuty. Tym bardziej miłym akcentem dla niego była bramka, którą zdobył chwilę po rozpoczęciu drugiej połowy meczu.

Odejdzie z Turynu?

CalcioSpezia.it podaje, że po zakończeniu mistrzostw Europy Linetty może zmienić klub. Piłkarz Torino może trafić do Spezii, gdzie nowym dyrektorem sportowym zostanie Riccardo Peccini. Wcześniej pracował on w Sampdorii, gdzie występował także Polak.

Aby jednak taki transfer doszedł od skutku zgodę na niego musi wydać Ivan Jurić. Chorwat od nowego sezonu obejmie drużynę „Byków” i najpierw chciałby ocenić, w jakim stopniu Linetty będzie przydatny w jego koncepcji. Wraz z 26-latkiem do Spezii odejść może Simone Zaza. Jego również chciałby ściągnąć Peccini.

Linetty ma za sobą kiepski sezon w barwach Torino, do którego trafił we wrześniu ubiegłego roku. Rozegrał w sumie 30 meczów, w których raz strzelił bramkę. Pod wodzą Marco Giampaolo Polak grał pierwsze skrzypce w ekipie z Turynu. Gdy drużynę przejął Davide Nicoli pomocnik zdecydowanie stracił miejsce w składzie.

Były kapitan kadry ostro o Lewandowskim. „Brzęczka już zwolnił, teraz chciałby Sousę?”

Jacek Bąk ostro wypowiedział się o postawie Roberta Lewandowskiego w meczu ze Słowacją. Były kapitan kadry sugeruje, że 32-latek… gra na zwolnienie Paulo Sousy. Co więcej, 96-krotny reprezentant Polski uważa, że wcześniej „Lewy” przyczynił się do zwolnienia Jerzego Brzęczka.

Porażka „Biało-Czerwonych” w pierwszym meczu na Euro 2020 nadal odbija się szerokim echem w naszym kraju. Klęska ze Słowacją mocno utrudniła zadanie Polaków, jakim było wyjście z grupy. Bardziej niepokoi jednak styl, jaki kadrowicze zaprezentowali w Petersburgu. Nie rokuje on dobrze przed sobotnim meczem z Hiszpanią.

Lewandowski jest problemem?

W Rosji słabo zaprezentował się cały zespół, nie wykluczając także Roberta Lewandowskiego. 32-latek obok Grzegorza Krychowiaka był najgorszym piłkarzem na boisku według naszych ocen.

Jacek Bąk, były kapitan reprezentacji Polski uważa, że napastnik Bayernu psuje atmosferę w drużynie Paulo Sousy. Powodować ma to jego postawa na boisku.

– Fajnie, że jest jednym z najlepszych piłkarzy na świecie, ale machaniem rękami nie stworzy nic pozytywnego. Trzeba podejść, skrzyknąć się, pogadać. Jego koledzy chcą przecież grać jak najlepiej, nikt nie jest sabotażystą. Trzeba im pomóc, a nie wytykać błędy. W taki sposób Lewandowski nie pomaga drużynie. Brzęczka już zresztą zwolnił, a teraz chciałby zwolnić też Paulo Sousę? To nasz najlepszy piłkarz, powinien więc mieć pozytywny wpływ na kolegów – stwierdził ostro 96-krotny reprezentant Polski.

Bąk zauważa także, że Lewandowski zdecydowanie zawiódł w meczu ze Słowacją. Porównuje 32-latka do Cristiano Ronaldo.

– Trudno znaleźć kogoś, kto nie zawiódł. Najwięcej wymagam od Roberta Lewandowskiego, bo to nasz najlepszy piłkarz. Nie był to jego dobry występ. OK, nie ma takich kolegów jak w Bayernie, ale powinien być liderem z prawdziwego zdarzenia. Jak Cristiano Ronaldo w reprezentacji Portugalii – podsumował.

Kowalczyk vs Boniek na Twitterze. „Tylko kasa się dla was liczy, a nie życie zawodnika”

W jednym z pierwszych meczów mistrzostw Europy 2020 niemal doszło do tragedii. Grający dla Danii w spotkaniu z Finlandią Christian Eriksen padł na murawę bez kontaktu z rywalem. Zawodnikowi udzielono pomocy, jednak rozegrano tylko jedną połowę. Do sytuacji doszło bowiem pod koniec pierwszych 45 minut. Mecz przerwano, natomiast dokończono go kilka godzin później. Taką decyzję podjęła UEFA, co nie spodobało się wielu kibicom. W tym także Wojciechowi Kowalczykowi, który zrugał na Twitterze Zbigniewa Bońka, wiceprezesa organizacji.

Wydarzenia z meczu Dania – Finlandia były wprost jak z horroru. Na boisku zamiast walki obu drużyn oglądaliśmy walkę o życie Eriksena. 29-latek na szczęście wraca już do zdrowia, jednak wtedy wszyscy z tyłu głowy, chcąc nie chcąc, myśleli już o najgorszym.

Tym bardziej nikomu nie spodobał się pomysł dokończenia meczu, i to jeszcze tego samego dnia. Wokół decyzji UEFY narosło już mnóstwo kontrowersji. Według Petera Schmeichela jego rodacy dostali ultimatum od organizacji, a nie, jak pierwotnie tłumaczono, dobrowolnie zgodzili się na dogranie spotkania.

„A UEFA Grać ku*wa”

Wśród osób, którym decyzja o dokończeniu meczu się bardzo nie spodobała był również Wojciech Kowalczyk. Były piłkarz postanowił zaczepić na Twitterze Zbigniewa Bońka i wprost zapytać, czy doniesienia o ultimatum postawionym Duńczykom są prawdą.

– Panie prezesie czy to prawda, że kazaliście jako UEFA dograć mecz Dania – Finalandia? – napisał „Kowal”.

– Nie Wojtek, tak nie było… ale po co gadać przez TT. Jak tam wpadnę kiedyś do Was to odpowiem Ci na wszystkie pytania, tylko żebyś miał odwagę je zadać.. Ukłony i najlepszego przyjacielu – odpowiedział kąśliwie Boniek.

Kowalczyk nie dał jednak za wygraną. Pociągnął temat i brutalnie podsumował działania UEFY, w której Boniek pełni w końcu rolę wiceprezesa.

– Cały świat wie o tym,że chcieliście grać i teraz zamkneliście mordy. Piłkarz umierał, drużyna zdruzgotana, a UEFA grać ku*wa. Jesteście żałośni, a tych obrazków Ronaldo i Pogby nie połączyliście, że tylko kasa się dla was liczy, a nie życie zawodnika? – zakończył.

Czwartek dniem sądnym dla Legii. Michniewicz opuści klub przed meczem z Bodo/Glimt?

Portal meczyki.pl podaje, że w Legii Warszawa niebawem dojdzie do ważnych rozmów. Czesław Michniewicz może opuścić drużynę mistrzów Polski przed rozpoczęciem kolejnego sezonu!

Legii udało się drugi raz z rzędu wygrać Ekstraklasę. Michniewicz po przejęciu drużyny zmodyfikował nieco ustawienie, zmienił kilka aspektów i usprawnił grę stołecznego klubu. Nie da się ukryć, że szkoleniowiec ma sporo wspólnego ze zdobytym mistrzostwem.

Sielanka nie może jednak trwać wiecznie. Wydawało się, że trener dobrze czuje się w Warszawie, zaś kibice polubili Legię pod jego wodzą. W trakcie przerwy między sezonami wychodzą natomiast na wierzch problemy, z jakimi zmagać mu się Michniewicz.

Napięcie rośnie

W klubie pojawiła się nerwowa atmosfera. Legia już w drugiej rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów trafiła na bardzo trudnego rywala. Mowa o FK Bodo/Glimt, które demoluje ligę norweską. W związku z tym trudnym dwumeczem drużyna potrzebuje wzmocnień, o czym otwarcie zaczął mówić Michniewicz. Słowa trenera mistrzów Polski spotkały się natomiast z publiczną odpowiedzią Dariusza Mioduskiego.

Atmosfera w klubie zrobiła się z tego powodu bardzo napięta. Portal meczyki.pl podał, że w czwartek dojdzie do ważnych rozmów. Niewykluczone, że po ich zakończeniu Legia pozostanie bez trenera przed startem nowego sezonu.

Na rozmowę z właścicielem Legii uda się agent Michniewicza, Mariusz Piekarski. Jego zadaniem będzie przede wszystkim uspokojenie relacji obu stron oraz renegocjowanie kontraktu szkoleniowca. Obecny kontrakt 51-latka wygasa bowiem w 2022 roku.

Dziennikarze pastwią się nad Lewandowskim. Polak wybrany rozczarowaniem Euro 2020

Euro 2020 nie zaczęło się dobrze dla reprezentacji Polski, ale jednocześnie dla Roberta Lewandowskiego. 32-latek zebrał mnóstwo krytyki za mecz ze Słowacją (1-2), zaś teraz uznano go za rozczarowanie początku turnieju. 

„Biało-Czerwoni” rozpoczęli udział na mistrzostwach Europy najgorzej, jak tylko się dało. Porażka ze Słowacją stanowiła najczarniejszy scenariusz z możliwych i niestety się spełnił.

Co jednak najgorsze, na murawie w Petersburgu kompletnie niewidoczny był Robert Lewandowski. Kapitan Polaków zanotował bardzo słaby występ, za co zebrał ogrom krytyki z całego świata.

Rozczarowanie

Brutalnie po 32-latku wypowiadały się już niemieckie media. Teraz ostro o napastniku wypowiedziała się włoska „La Gazzetta dello Sport”. Według dziennikarzy Lewandowski jest po prostu największym rozczarowaniem Euro 2020.

– Od takiego mistrza zawsze oczekuje się tego, co najlepsze. Być może dlatego takie wrażenie zrobił Milan Skriniar, który świetnie poradził sobie z Lewandowskim. Zdobywca Złotego Buta i król strzelców Bundesligi nie potrafi zabłysnąć na wielkich turniejach – zdobył na nich marne dwie bramki. Jest cieniem samego siebie – oceniła włoska gazeta.

Robert Lewandowski strzelił jedynego gola na Euro 2016 dopiero w meczu ćwierćfinałowym z Portugalią. Wcześniej na Euro 2012 zdobył gola przeciwko Grecji. Są to jedyne dwa gole, które w swoim dorobku ma kapitan reprezentacji Polski na wielkich turniejach.

Mocne słowa Hiszpanów przed meczem o Lewandowskim. „Nasi obrońcy go pożrą”

Już w sobotę odbędzie się druga kolejka spotkań naszej grupy Euro 2020. Hiszpanie podejmą w Sewilli naszą reprezentację, dla której będzie to mecz o być, albo nie być w dalszej fazie mistrzostw. Jak podała „Marca” Luis Enrique, selekcjoner „La Roja” za najważniejsze zadanie w meczu z Polską obrał sobie zatrzymanie Roberta Lewandowskiego.

Zarówno „Biało-Czerwoni”, jak i Hiszpanie pierwszy występ na tegorocznych mistrzostwach Europy zagrały bardzo przeciętnie. Kadra Paulo Sousy postawiła się w bardzo trudnej sytuacji po przegranej ze Słowacją. Nasi sobotni rywale natomiast bezbramkowo zremisowali ze Szwecją, co także odebrano, jako wynik poniżej oczekiwań.

Nadchodząca rywalizacja zapowiada się wyjątkowo interesująco. Polacy po prostu nie mogą przegrać tego spotkania, podobnie zresztą, jak Hiszpania. Remis byłby z kolei nie najgorszy dla nas.

Obsesja

„Marca” podaje, że sobotni mecz zaprząta nieustannie głowę Luisa Enrique. Selekcjoner „La Roja” jest skupiony wyłącznie na rywalach z Polski, a w szczególności na Robercie Lewandowskim. Według gazety zatrzymanie napastnika Bayernu stało się jego jedynym celem.

Co ciekawe, reprezentanci Hiszpanii z optymizmem podchodzą do weekendowego starcia. Ferran Torres uważa, że z łatwością uda im się powstrzymać 32-latka.

– Nie martwimy się. Nasi środkowi obrońcy go pożrą – stwierdził piłkarz.

Mecz ze Słowacją Lewandowski chciałby jak najszybciej zapomnieć. Cała drużyna zresztą nie zagrała dobrego spotkania. Nasze oceny po pierwszym meczu Polaków w grupie możecie sprawdzić TUTAJ.

Kolejny klub zainteresowany Kozłowskim! Idealny kierunek dla młodych piłkarzy

Kacper Kozłowski zainteresował sobą mnóstwo klubów z europejskiego topu. W kontekście reprezentanta Polski jakiś czas temu mówiło się o transferze do Serie A, Bundesligi czy La Liga. Jaka przyszłość czeka 17-latka? Holenderska telewizja publiczna „NOS” podaje, że także Feyenoord chciałby wykupić piłkarza z Pogoni Szczecin.

Kozłowski zaimponował Paulo Sousie swoją grą w Ekstraklasie, co zaowocowało powołaniem go do kadry na Euro 2020. W sparingach przed turniejem zaprezentował się na tyle dobrze, że wielu kibiców domagało się wystawienia go w pierwszym składzie na Słowację. Tak się ostatecznie nie stało, jednak wciąż ma szansę na zadebiutowanie na wielkiej imprezie.

Trafi do Holandii?

Początkowo mówiło się o czterech klubach żywiołowo zainteresowanych Kozłowskim. W gronie tym znalazły się: FC Barcelona, Juventus, Borussia Dortmund oraz Bolognia. Naturalnie największe szanse do gry Polak miałby w tym ostatnim zespole, jednak i w BVB nie byłby bez szans. Do gry włączył się natomiast jeszcze jeden gracz.

O zawodnika Pogoni Szczecin zaczyna zabiegać Feyenoord Rotterdam. Z informacji podanych w telewizji publicznej „NOS” wynika, że działacze klubu widzą w swoim składzie miejsce dla młodego Polaka. Problemem może się jednak okazać cena.

Pogoń ma także świadomość, ile jakości dodaje obecność Kozłowskiego na boisku. Z 17-latkiem gra „Portowców” wyglądała o wiele lepiej, niż bez niego. Dodatkowo działacze polskiego klubu nie chcą pozwolić na zaprzepaszczenie jego talentu. Sprzedanie pomocnika nie jest priorytetem dla Pogoni tego lata.

Grzegorz Krychowiak wróci do swojego byłego klubu? Transfer możliwy tego lata

Choć Grzegorz Krychowiak obecnie wraz z kadrą Polski uczestniczy w Euro 2020, to w tle rozgrywają się rozmowy o jego transferze. Nad ściągnięciem pomocnika zastanawia się jego były klub, a więc Sevilla. Niewykluczone, że po zakończeniu mistrzostw Europy 31-latek wróci do Hiszpanii.

Krychowiak ma za sobą fatalny mecz ze Słowacją (1-2), podobnie jak reszta reprezentacji Polski. Pomijając jednak porażkę piłkarz Lokomotivu zagrał wyjątkowo słabo. Nie dokończył nawet meczu, gdyż w 62. minucie obejrzał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę, czym znacząco osłabił zespół.

Kolejny mecz fazy grupowej Polacy zagrają w sobotę z Hiszpanią w Sewilli. Dla nas jest to mecz o być, albo nie być, zaś dla Krychowiaka (który obejrzy je z trybun) może być bardzo ciekawe. Niewykluczone bowiem, że za jakiś czas przeprowadzi się tam z Moskwy.

Powrót do Iberii?

W przeszłości 31-latek reprezentował barwy Sevilli FC, w której wyrobił sobie nazwisko na skalę europejską. Stamtąd trafił także do PSG, gdzie jednak jego przygoda nie potoczyła się najlepiej.

Hiszpański portal fichajes.net informuje teraz, że właśnie klub z Sewilli ponownie zainteresował się polskim pomocnikiem. Dziennikarze sugerują, że latem Krychowiak może powrócić do swojego byłego zespołu.

– Polski piłkarz może zostać wytransferowany w trakcie letniego okna – podają dziennikarze. 

– Sevilla postanowiła walczyć o jego powrót, bo w pamięci nadal ma pozytywne wspomnienia dotyczące Krychowiaka – dodają.

31-latek grał dla Sevilli w latach 2014-16. Właśnie w hiszpańskim klubie świętował największe sukcesy. Dwa razy z rzędu sięgał z nią przecież po Ligę Europy. W sumie w jej barwach rozegrał 90 meczów, strzelając pięć goli oraz notując sześć asyst.

Agent Grosickiego ostro o meczu ze Słowacją. „Zabrakło najlepszego skrzydłowego”

Agent Kamila Grosickiego ostro ocenił Paulo Sousę po meczu ze Słowacją. Daniel Kaniewski zrugał selekcjonera, a także przypomniał mu o braku powołania dla jego przyjaciela i podopiecznego. 

Reprezentacja Polski przegrała swój pierwszy mecz na Euro 2020 (1-2 ze Słowacją). Przed „Biało-Czerwonymi” kolejne dwa, bardzo trudne spotkania. Najpierw w Sewilli z Hiszpanią, zaś na zakończenie fazy grupowej ze Szwecją w Petersburgu.

„Zabrakło najlepszego skrzydłowego”

Wynik dosadnie skomentował Daniel Kaniewski, agenta Kamila Grosickiego. Brutalnie ocenił on Paulo Sousę oraz jego decyzje taktyczne. Przy okazji ponownie zaatakował selekcjonera o brak powołania dla skrzydłowego West Bromwich.

– Brawo Lukas Haraslin, gratulacje dla Was. My nie mamy trenera, a dla Was powodzenia dalej. Zajechany cały zespół – napisał Kaniewski na Instagramie.

– Brakowało najlepszego skrzydłowego naszego kraju, który potrafi szarpnąć, dośrodkować, strzelić bramkę. Zmiany z d**y – dopisał.

https://twitter.com/f_macuda/status/1404807591033806862

To zresztą nie pierwszy raz, kiedy agent krytykuje Sousę. Wcześniej także dał do zrozumienia, że nie podobają mu się powołania Portugalczyka na Euro 2020. Wówczas również chodziło przede wszystkim o brak Grosickiego.

– Myślę, że Portugalczyk po prostu nie zna polskich piłkarzy. Kamil ciężko trenował z kadrą w marcu. Ciężko trenował też w ostatnich tygodniach w WBA. Przygotowywał się do turnieju tak jak kiedyś Jakub Błaszczykowski przed Euro 2016. Wtedy Kuba mało grał w klubie, a na mistrzostwach był dla mnie najlepszym graczem kadry – wypalił w rozmowie ze sport.pl po opublikowaniu szerokiej kadry na mistrzostwa Europy.

 

Juror Złotej Piłki brutalnie o Robercie Lewandowskim: „To wielkie nieporozumienie”

Nie milkną echa dramatycznego występu reprezentacji Polski w pierwszym meczu na Euro 2020. „Biało-Czerwoni” przegrali z teoretycznie najsłabszą drużyną naszej grupy – Słowacją (1-2). Wśród najgorszych piłkarzy na boisku był także Robert Lewandowski. Na temat jego występu wypowiedział się dziennikarz z Malawi oraz juror Złotej Piłki.

Mecz w Petersburgu początkowo zdawał się być pod kontrolą Paulo Sousy. Polacy napierali i stwarzali sytuacje, jednak brakowało finalizacji, momentami dokładności. W końcu to Słowacy przeprowadzili składną akcję i, wykorzystując błędy naszej defensywy, wyszli na prowadzenie.

Do szatni schodziliśmy z jedną bramką do odrobienia, zaś na drugie 45 minut Polacy wyszli całkowicie odmienieni. Dali tego dowód zdobywając gola wyrównującego już po kilkudziesięciu sekundach.

Niestety, impet szybko zaczął opadać, a na domiar złego z boiska po czerwonej kartce wyleciał Grzegorz Krychowiak. Kolejny moment dekoncentracji i Skriniar wykorzystał dośrodkowanie z rzutu rożnego, ustalając wynik na 2-1 dla Słowacji.

Nieobecny

W Petersburgu zawiedli wszyscy, nikt nie wskoczył na odpowiedni poziom do imprezy, jaką jest Euro. Nawet Robert Lewandowski, który jest naszą dumą i prawdopodobnie najlepszym piłkarzem w naszej historii – przeszedł obok meczu.

Do redakcji sport.pl krótko po zakończeniu meczu ze Słowacją napisał Peter Kanjere. Malawijski dziennikarz „Sports Writers” jest także jurorem Złotej Piłki. W mocnych słowach podsumował występ naszego kapitana, oceniając przy okazji jego szansę na zwycięstwo w plebiscycie „France Footballl”.

– To w takich meczach, jak ten oczekujesz, że kandydat do Złotej Piłki pokaże coś niezwykłego, nawet jeśli nie strzeli gola. Nie oceniam piłkarzy na podstawie pojedynczego spotkania, ale Robert Lewandowski jest po prostu dobrym zawodnikiem w ramach dobrego zespołu, gdy ma obok siebie wartościowych kolegów na boisku – czytamy na sport.pl.

– Lewandowski potrafi wykańczać sytuacje, ale nie daje od siebie nic niezwykłego w przeciwieństwie do np. Harry’ego Kane’a czy Karima Benzemy, którzy występują na jego pozycji. A te porównania, że Lewandowski jest na tym samym poziomie co Leo Messi i Cristiano Ronaldo? To dopiero wielkie nieporozumienie – dodał.

Źródło: Sport.pl

Zobacz także:

Sousa pełen nadziei: „Mamy możliwości, żeby wygrać następne mecze”

Jan Tomaszewski wskazał przyczyny porażki ze Słowacją. „Zieliński stracił dziesięć jednostek treningowych. Zabrakło automatyzmów”

Krychowiak i Lewandowski najgorsi w meczu ze Słowacją. Kto był najlepszy? [OCENY]

Krychowiak i Lewandowski najgorsi w meczu ze Słowacją. Kto był najlepszy? [OCENY]

Za nami pierwszy długo wyczekiwany mecz reprezentacji Polski na Euro 2020. Niestety, nie okazał się on dla nas szczęśliwy. „Biało-Czerwoni” przegrali ze Słowacją (1-2) i mają bardzo ciężkie zadanie przed sobą. Jak jednak zagrali nasi kadrowicze? Nie najlepiej, to mało powiedziane.

Do końca fazy grupowej pozostały mecze z Hiszpanią oraz Szwecją, a żeby przejść do fazy pucharowej – przydałoby się wygrać oba. Porażka ze Słowacją na start mistrzostw Europy, której tak się obawialiśmy, a którą jednocześnie tak deprecjonowaliśmy, mocno komplikuje sprawę wyjścia z grupy.

Niemniej po tak fatalnym początku Euro przydałoby się ocenić grę naszych zawodników. I tak też zrobiliśmy. Wraz z innymi redaktorami Ekstraklasatrolls.pl wystawiliśmy swoje noty kadrowiczom, po czym wyciągnęliśmy dla każdego średnią.

Zobaczcie sami, jakie oceny przyznaliśmy zawodnikom Paulo Sousy za występ ze Słowacją:

Wojciech Szczęsny (ocena – 3,5) – Zarówno przy pierwszym, jak i drugim trafieniu nie miał za wiele do gadania. Być może gdyby lepiej się ustawił to nie przepuściłby strzału Maka, jednak do końca pilnował bliższego słupka. Poza dwiema wpuszczonymi bramkami nie mógł wykazać się interwencjami.

Bartosz Bereszyński (2) – Obciął się przy pierwszym golu dla Słowacji. Do spółki z Kamilem Jóźwiakiem nie upilnowali Roberta Maka, a piłkarz Ferencvaros z łatwością ograł ich obu. Po jego stronie, szczególnie w pierwszej połowie, najczęściej szły ataki rywali. Stamtąd padało także największe zagrożenie.

Kamil Glik (2) – Już w pierwszej minucie o mało nie stracił piłki we własnym polu karnym. Zawinił przy bramce dla Słowaków, kiedy zablokował piłkę w taki sposób, że odbiła się od słupka i po plecach Szczęsnego wpadła do siatki. Później zdarzały mu się również niepewne interwencje, momentami w drugiej połowie sprawiał wrażenie elektrycznego.

Jan Bednarek (3,5) – Na początku może nie wyglądał lepiej niż Glik, jednak z upływem minut zyskiwał na pewności siebie. Na szczególną uwagę zasługują kilkukrotnie zagrane długie podania, przecinające drugą linię. W końcówce meczu miał świetną okazję do doprowadzenia do remisu, ale nie zdołał jej wykorzystać.

Grzegorz Krychowiak (1) – Bez komentarza.

Mateusz Klich (4) – W pierwszej połowie często pokazywał się do grania. Pod koniec nieco jednak przygasł i do końca spotkania właściwie był niezauważalny na boisku.

Maciej Rybus (4,5) – Zaliczył asystę przy trafieniu Karola Linettego. Dobrze włączał się do akcji ofensywnych, chociaż czasami brakowało mu dokładności. W defensywie dobrze asekurował kolegów oraz bronił ataki Słowaków.

Kamil Jóźwiak (2) – Choć miewał przebłyski i potrafił minąć trzech zawodników w jednej akcji, to nie był to piłkarz, którego chcemy oglądać. Kilkukrotnie głupio stracone piłki. Niedokładne dośrodkowania. Ale co najgorsze totalne nieporozumienie podczas akcji Roberta Maka. Kiepski występ Jóźwiaka.

Karol Linetty (5) – Jego obecność w składzie na Słowację zaszokowała. Początkowo nie dał argumentów przemawiających za jego wystawieniem, jednak w drugiej połowie udowodnił, dlaczego Sousa postawił na niego. Linetty strzelił bramkę na wagę remisu, a później miał kolejne sytuacje.

Piotr Zieliński (4,5) – Czemu tak krótko, chciałoby się zapytać. Czemu tak krótko potrafił grać na najwyższym poziomie? Zieliński w mecz wszedł fenomenalnie, szukał wolnych przestrzeni, dostrzegał dobrze ustawionych kolegów, podchodził do gry. Z biegiem czasu zdawał się jednak niedomagać, aż ostatecznie zupełnie zgasł. Mimo wszystko jedna z najwyższych ocen w drużynie.

Robert Lewandowski (1,5) – Zawsze jego nieskuteczność tłumaczymy brakiem piłek od kolegów czy innymi zadaniami otrzymanymi od selekcjonera. W tym spotkaniu miał jednak swoje szanse, których po prostu nie wykorzystał. Nasz kapitan niczym specjalnym się nie wyróżnił i zagrał tak samo kiepski mecz, jak pozostali kadrowicze.


Rezerwowi:

Przemysław Frankowski (3) – Nie zrobił nic „wow”, ale też niczego nie zepsuł.

Jakub Moder (3) – *To samo*

Karol Świderski (3,5) – W końcówce mógł sporo namieszać. Otrzymał podanie od Roberta Lewandowskiego i świetnie, mocno przymierzył na bramkę Słowaków, jednak bramkarz rywali był na posterunku.

Tymoteusz Puchacz (4) – Najlepsza zmiana wśród „Biało-Czerwonych”. W pewnym momencie jako jedyny pokazywał, że chce odmienić wynik. W pamięci zapadła mi jedna akcja, kiedy osamotniony Puchacz biegnie lewą stroną przy linii, mija trzech rywali i, choć potyka się o własne nogi, to zaraz wstaje i walczy dalej o piłkę. Próbował, szarpał, dośrodkowywał – bardzo dobra zmiana.

To najładniejszy gol Euro 2020? Patrick Schick trafił z połowy boiska! [WIDEO]

Patrick Schick razy dwa! Czesi wygrywają ze Szkocją w drugiej połowie 2-0, a napastnik Bayeru Leverkusen notuje absolutnie genialny występ. To, co zrobił przy drugim golu trzeba po prostu zobaczyć.

Choć ciut lepsi od początku spotkania wydawali się Szkoci, to jednak bramki padają dla Czechów. Najpierw przed przerwą na prowadzenie swoją drużynę wyprowadził Patrick Schick, zaś krótko po rozpoczęciu drugiej odsłony dołożył absolutnie cudowne trafienie.

https://twitter.com/sport_tvppl/status/1404436979740184585

 

https://twitter.com/sport_tvppl/status/1404444023750864899

Legendarny piłkarz ostrzega polską reprezentację. „Słowacja? Jest niebezpieczna”

Legenda czeskiej piłki, Antonin Panenka uważa, że mecz ze Słowacją nie będzie dla Polski prosty. Według ikony futbolu nasi najbliżsi rywale sprawią kadrze Sousy dużo problemów. W rozmowie z „WP Sportowe Fakty” Czech zdradził, co sądzi o tej rywalizacji.

Mecz ze Słowacją zbliża się wielkimi krokami. Od wyniku tego spotkania będzie mocno zależeć dalsza sytuacja naszej grupy na Euro. Starcie w Petersburgu rozpocznie się o godzinie 18.00. Po ostatnim gwizdku w Sewilli zacznie się natomiast mecz pomiędzy Hiszpanią a Szwecją, kolejnymi rywalami „Biało-Czerwonych”.

Na co trzeba uważać?

Przed spotkaniem o swoje typy poproszono Antonina Panenkę. Legendarny czeski piłkarz w rozmowie z Dawidem Górą z „WP Sportowe Fakty” zdradził, kogo typuje w bezpośrednim starciu obu ekip. Ocenił także szanse Polaków w meczach z Hiszpanią czy Szwecją.

– Na pewno najgroźniejszym rywalem Polski jest Hiszpania. Ze Szwedami też nie będzie łatwo wygrać – stwierdził Panenka.

– A Słowacja? Jest niebezpieczna, ma atletycznie zbudowanych, fizycznie grających zawodników. Co oczywiście nie oznacza, że Polacy są bez szans w konfrontacji z którąkolwiek z tych drużyn – dodał.

Faworyt do wygrania Euro?

Dawid Góra zapytał również Czecha o kandydata do zwycięstwa w całym turnieju. Co ciekawe, były piłkarz odpowiedział dosyć niekonwencjonalnie, pomijając między innymi Hiszpanów, Belgów, Włochów, a nawet Francję czy Niemców.

– Faworytami są Anglicy. Być może niespodziewanie z dobrej strony zaprezentują się Chorwaci i Szkoci. Czesi na zwycięstwo nie mają wielkich szans, ale to jest turniej, a na turnieju wszystko może się zdarzyć. O ostatecznym triumfie często decyduje forma zawodników w danym okresie. Tej nie da się przewidzieć z dużą dokładnością – ocenił.

Źródło: „WP Sportowe Fakty”

Przed meczem ze Słowacją zobacz także:

Jakim składem zagrają Polacy ze Słowacją? Sousa znowu kombinuje

Zbigniew Boniek o odczuciach przed meczem ze Słowacją. „Mam pełne zaufanie do zespołu. Każdy może odegrać główną rolę”

Piękne słowa Dusana Kuciaka o Lewandowskim. „Jest zdecydowanym numerem jeden”

Jan Mucha przed spotkaniem Polska – Słowacja. „Biało-czerwoni mają swoje problemy. Nie ma powodów do obaw”

UEFA postawiła ultimatum Duńczykom. Szokujące słowa Petera Schmeichela

Nie milkną echa sobotniego pojedynku między Danią a Finlandią na Euro 2020. Podczas meczu Christian Eriksen miał atak serca pod koniec pierwszej połowy. Spotkanie przerwano, jednak dokończono kilka godzin później. Peter Schmeichel ujawnił, że Duńczycy, wbrew pierwszym doniesieniom, nie mieli wyboru. 

Kibice z ogromnym niesmakiem przyjęli wiadomość o dokończeniu spotkania Danii z Finlandią. Decyzję tłumaczono jednak zgodą obu drużyn, które odbyły rozmowy z sędziami. Wersję tę potwierdzał także Zbigniew Boniek. Wiceprezes UEFA twierdzi, że w żadnym wypadku piłkarze nie byli zmuszani do gry.

– Spekulowano, że UEFA na kogoś nalegała i naciskała, coś komuś kazała. Bzdura. Nie powinno się zabierać publicznie głosu i wywierać wpływu na opinię publiczną, nie mając pojęcia, o czym się mówi. To były subiektywne opinie osób, które chyba nie do końca ogarniały temat – stwierdził na łamach „Przeglądu Sportowego” prezes PZPN.

Jak było naprawdę?

Nowe światło na sprawę rzucają słowa ojca bramkarza duńskiej reprezentacji Kaspera, Petera Schmeichela. Według znakomitego byłego golkipera federacja postawiła jego rodakom ultimatum. Gdyby nie zgodzili się na dogranie meczu – czekałby ich walkower.

– UEFA w oficjalnym stanowisku powiedziała wczoraj, że posłuchała rady graczy, którzy nalegali na wznowienie spotkania. To nie jest prawda. Zostawili im trzy opcje – ujawnił 57-latek w rozmowie z „ITV”.

– Mogli grać od razu i dokończyć 50 minut rywalizacji. Drugą możliwością było rozegranie tego w niedzielę w południe. Trzecia opcja to poddanie meczu i przegrana 0:3 – opowiedział.

– Sami oceńcie, czy to było życzenie graczy i czy tak naprawdę mieli jakiś wybór. Nie uważam, żeby go dostali. Trener naprawdę żałował, że piłkarze z powrotem wyszli na boisko – dodał na zakończenie.

https://twitter.com/CenkCOYS/status/1404374415660441601