Messi miał być następcą Ronaldo w Realu Madryt. Zaskakujący plan Pereza ujrzał światło dzienne

Według Dermota Corrigana, dziennikarza The Athletic, Florentino Perez chciał sprowadzić do siebie Leo Messiego. Argentyńczyk miał być alternatywą dla Cristiano Ronaldo, jednak ostatecznie nic z tego planu nie wyszło.

Koniec pewnej epoki

Po długich i zawiłych negocjacjach Leo Messi nie przedłużył kontraktu z FC Barceloną. Klub nie miał wystarczających środków, aby podpisać nową umowę, więc Argentyńczyk zaczął szukać nowego pracodawcy. Ostatecznie 34-latek trafił do Ligue 1, gdzie będzie reprezentować barwy PSG.

Messi w Madrycie?

Dermot Corrigan, dziennikarz The Athletic, zdradził, że Florentino Perez rozważał sprowadzenie Messiego na Santiago Bernabeu. Argentyńczyk miałby zastąpić Cristiano Ronaldo, który w 2016 roku domagał się ogromnej podwyżki. Prezes Królewskich nie zamierzał jednak dać za wygraną.

– Jest taka anegdota o Cristiano, który przyszedł do biura Pereza i poprosił o podwyżkę pensji. Gdy usłyszał, że jest to niemożliwe, powiedział, że zamierza odejść. Perez odpowiedział, że znajdzie klub, który wpłaci jego klauzulę odstępnego i w zamian podpisze Messiego – zdradził Corrigan w programie David Ornstein Show.

Koniec końców Perez i Ronaldo doszli do porozumienia, a Portugalczyk podpisał nowy, pięcioletni kontrakt. Po dwóch latach od tego zdarzenia 36-latek odszedł z Realu Madryt do Juventusu za 117 milionów euro.

Lewandowski z kolejną bramką! Bayern coraz bliżej trofeum [WIDEO]

Bayern Monachium prowadzi z Borussią Dortmund już 3:1. Na listę strzelców po raz drugi wpisał się Robert Lewandowski. Bawarczycy wykorzystali błąd swoich przeciwników, a uderzenie reprezentanta Polski było już tylko formalnością.

https://twitter.com/cloud__strifee/status/1427723665752432643?s=20

Talibowie ponownie u władzy: „Mówią, że lubią piłkę nożną, ale ja nie zagram dla tych ludzi”

W niedzielę talibowie weszli do Kabulu. Sytuacja odbije się nie tylko na polityce i sprawach społecznych, ale także na sporcie. Afganistan najprawdopodobniej nie rozegra swoich wrześniowych spotkań.

Talibowie u władzy – co ze sportem?

Talibowie bardzo restrykcyjne przestrzegają prawo szariatu, według którego niektóre sporty uznawane są za nieczyste. Mimo zapowiedzi złagodzenia swoich konserwatywnych restrykcji, wiele nie wierzy w te słowa. Żeńska drużyna piłkarska z Heratu przez pewien czas otrzymywała pogróżki o planowanym samobójczym ataku terrorystycznym na nie. W aferę zamieszeni byli również członkowie sztabu oraz prezes piłkarskiej federacji, którzy mieli molestować i gwałcić zawodniczki.

W tym roku odbyła się przesunięta Olimpiada w Tokio. Afganistan jest jednym z niewielu krajów, który zamiast co 4 lata wysyłać coraz więcej sportowców, zmniejsza liczbę reprezentantów. Za czasów panowania talibów na Igrzyskach w Sydney w 2000 roku nie było żadnego przedstawiciela tego kraju.

Na tegorocznych imprezie w Tokio miała wystartować pierwsza afgańska kobieca paraolimpijka. Zakia Khodadadi miała reprezentować swój kraj w Taekwondo. Na Igrzyska miała pojechać z dyskobolem Hossainem Rasouli, lecz talibowie zablokowali możliwość opuszczania kraju.

– Proszę was wszystkich o to, że jestem afgańską kobietą i jako przedstawicielka afgańskich kobiet proszę was o pomoc. Chciałabym wziąć udział w Igrzyskach Paraolimpijskich Tokio 2020, proszę, pomóżcie mi – powiedziała Khodadadi w nagraniu przekazanym szefowej Komitetu Paraolimpijskiego Arian Sadiqi.

– Wzywam was wszystkich, kobiety na całym świecie, instytucje zajmujące się ochroną kobiet, wszystkie organizacje rządowe, abyście nie pozwolili tak łatwo odebrać praw obywatelce Afganistanu do udziału w igrzyskach paraolimpijskich. Fakt, że sami podnieśliśmy się z tej sytuacji, że osiągnęliśmy tak wiele, nie może być lekceważony. Wiele wycierpiałem, nie chcę, aby moja walka poszła na marne i bez rezultatu. Pomóż mi – dodała.

Nawet jeśli talibowie pozwolą na uprawianie sportu, to niektóre dyscypliny mogą zostać uznane za nieczyste. Był moment, gdy Afganistan przez 20 lat nie miał swojej drużyny w piłce nożnej, ponieważ dyscyplina ta została uznana za grzeszną. Tamtejsza reprezentacja najprawdopodobniej nie rozegra swoich wrześniowych spotkań.

– W tej chwili w moim mieście wszystko jest w porządku pod kontrolą talibów, którzy na razie nie postawili żadnych przeszkód na drodze do normalnego życia Mam nadzieję, że talibowie będący u władzy nie zaangażują się w sprawy Afgańskiej Federacji Piłkarskiej (AFF), bo to oznaczałoby sankcję FIFA, a tego nie chcemy – powiedział w rozmowie z hiszpańskim dziennikiem Marca afgański piłkarz mieszkający w Kabulu.

– Moja rodzina i ja chcemy po prostu żyć w spokojnym i cichym miejscu, a niestety, możemy to znaleźć tylko za granicą Mam żonę i 15 dni temu urodziła moją piękną córeczkę, jej przyszłość jest dla mnie w tej chwili najważniejsza. Chcę, aby dorastając w tym kraju nie musiała oglądać tego typu sytuacji – zdradził.

– Prawda jest taka, że wszystko jest spokojne i życie toczy się dalej, na razie, ale nasze uczucia nie są dobre i jest ciągły strach. W zeszłym tygodniu nikt nie odważył się wyjść na ulicę, ale teraz ludzie wznawiają życie, które jest mniej więcej normalne – dodał.

– W rzeczywistości najbardziej martwi mnie przyszłość mojej córeczki. Jeśli możesz mi pomóc w jakikolwiek sposób, nigdy tego nie zapomnę, ja i moja rodzina potrzebujemy pomocy w tej sytuacji – zakończył.

Może być również problem z uprawianiem sportów zaciągniętych z Europy – krykieta czy hokeja na trawie. Z różnymi przeciwnościami mogą się spotkać bokserzy, którym podczas ostatnich rządów talibów kazano walczyć w brodach, co jest zakazane przez oficjalne zasady.

Do całej sytuacji odniósł się również Omran Haydary, piłkarz Lechii Gdańsk. Piłkarz udzielił wywiadu Jakubowi Białkowi z portalu Weszło. Niestety, Afgańczyk może mieć z tego tytułu problemy, ponieważ jego klub nie chce, aby zawodnik wypowiadał się na tematy polityczne. Całą rozmowę znajdziecie tutaj.

– Całe szczęście, że nie mam tam już swojej rodziny. Co czuję? Po prostu boli mnie, gdy widzę, co się dzieje… Przede wszystkim to, jak bardzo to wszystko jest niesprawiedliwe wobec niewinnych ludzi. I nie ma znaczenia, w jakim kraju by się to wydarzyło – powiedział Omran Haydary, piłkarz Lechii Gdańsk, w rozmowie dla Weszło.

– Jestem zaskoczony, że tak szybko to wszystko się wydarzyło. Cała sytuacja potoczyła się w mniej niż dziesięć dni. Stany Zjednoczone teraz uciekają po tym jak zniszczyli tak wiele rzeczy. Zostawiają wszystkie pojazdy i broń. Talibowie po prostu to sobie wezmą… – dodał zaniepokojony.

W ostatnich latach wcale nie było tak źle. W 2000 roku moja rodzina uciekła z Afganistanu. Pierwszy raz od tamtego czasu byłem w kraju w 2018 roku. Oficjalne mecze graliśmy tylko na wyjeździe. Było wówczas 1% szans, że w Afganistanie wydarzy się coś złego. A teraz? Teraz jest 100% szans. Wszystko eskalowało tak szybko… – przyznał.

Bardzo się cieszę, że w Polsce to ważna sprawa. Miałem dzisiaj wiele wywiadów, także w ogólnopolskich serwisach informacyjnych. To dla mnie budujące, że są kraje, którym zależy na nas. Mam wrażenie, że Polacy robią o wiele więcej w porównaniu z Francją czy Niemcami. A Stany Zjednoczone i Wielka Brytania są w tym wszystkim najgorsze. Joe Biden zachowuje się tak, jakby wszystko było w porządku, a moim zdaniem jest jednym z głównych powodów eskalacji tej sytuacji – zdradził.

– Jestem bardzo rozczarowany. Ale wiesz dlaczego? Dlatego, że ludzie nie znają prawdziwej historii. To Stany Zjednoczone stworzyły Talibów, by pozbyć się Rosjan w latach osiemdziesiątych. Talibowie zostali, a potem Amerykanie „próbowali” ich zlikwidować. To wszystko jest ogromnym fałszem – powiedział oburzony.

– Mózgi Talibów są tak przestawione, że ci myślą, że kobiety są ich nagrodą za to, że kogoś zabiją lub przejmą nad kimś władzę. Bardzo trudno zrozumieć to, jak można tak myśleć. Oni będą gwałcić kobiety bez żadnej ochrony dla nich. Talibowie często mówią w imieniu Islamu, ale tak naprawdę nie ma to nic wspólnego z religią. Chodzenie z bronią, zabijanie niewinnych ludzi i nazywanie siebie muzułmaninem? To wielki fałsz – przyznał.

Tak naprawdę spośród ludzi będących w Afganistanie znam tylko pracowników kadry narodowej – kitmana, fotografa i tak dalej. Wczoraj mówili mi, że na razie są bezpieczni. Ale też nie wiedzą, co się wydarzy. Jeśli mógłbym coś powiedzieć, to bardzo mnie boli to wszystko co się dzieje. I mam nadzieję, że ludzie w Afganistanie wiedzą, że nie są sami. Talibowie mówią, że lubią piłkę. Ale ja nigdy nie zagram dla tych ludzi. I jestem pewien, że cała afgańska drużyna myśli tak samo – zakończył.

Historia zatacza koło

W niedzielę talibowie przejęli Kabul oraz większą część Afganistanu, doprowadzając do upadku rządu. Mieszkańcy zamieszkujący tamtejsze rejony są przerażeni i szukają każdego możliwego sposobu, aby uciec. To islamistyczne ugrupowanie rządziło krajem już w latach 1996-2003. Po zamachu na World Trade Center Amerykanie zaatakowali talibów i Al-Kaidę, przy okazji pomagając Sojuszowi Północy (miejscowemu ruchowi oporu), który 12 listopada 2001 zdobył Kabul i doprowadził do upadku ówczesny rząd.

Przez ostatnie lata światowe wojska prowadziły misje pokojowe. Siły militarne Stanów Zjednoczonych szkoliły miejscową społeczność, a także zaopatrywały ją w najpotrzebniejszy sprzęt do obrony swojego terytorium. 29 lutego 2020 roku Donald Trump zawarł porozumienia z talibami o wycofaniu się wojsk USA z Afganistanu do 31 sierpnia 2021 roku. Joe Biden przedłużył decyzję swojego poprzednika do 11 września 2021 roku.

Talibowie postanowili wziąć się do działania i krok po kroku zaczęli przejmować władzę w poszczególnych dystryktach Afganistanu. Islamistyczne ugrupowanie 15 sierpnia weszło do Kabulu, doprowadziło do upadku rządu i w przeciągu najbliższych dni oficjalnie przejmie władzę w kraju.

Talibowie terroryzują kobiety, traktują je jak swoje zdobycze wojenne. Wiele z nich jest brutalnie wykorzystywanych seksualnie oraz przymuszanych do małżeństw. Podczas wcześniejszych rządów tego islamistycznego ugrupowania płeć żeńska miała zakaz podejmowania pracy, wychodzenia z domu, a za uprawianie sportu spotykała je kara śmierci. Po wyzwoleniu Afganistanu sportsmenki stały się symbolem zmian. Według badań Rohullaha Sorousha z Afghanistan Analysts Network, aż 752 z 3662 członków stanowiły kobiety.

Po powrotnym przejęciu władzy w Afganistanie talibowie starają przestawić na bardziej umiarkowanych, niż miało to miejsce w ubiegłym wieku. Zapowiadają amnestię, zapraszają kobiety do rządu, a nawet udzielają się w programach prowadzonych przez dziennikarki. Miejscowa społeczność jednak bardzo sceptycznie podchodzi do ugrupowania.

Na razie sport w Afganistanie schodzi na dalszy plan. Najważniejsze, aby sytuacja w kraju unormowała się, a ludzie mogli bezpiecznie wrócić do domów.

Kamil Kosowski zaskoczony powołaniami: „Nie rozumiem, skoro ten chłopak w miarę się sprawdził, a teraz będziemy testować kogoś nowego”

W poniedziałek Paulo Sousa ogłosił kadrę na najbliższe mecze reprezentacji Polski. Kamil Kosowski w rozmowie z Przeglądem Sportowym zdradził, że na zgrupowaniu powinni pojawić się Jakub Kamiński oraz Jakub Świerczok.

Czas się wykazać

Już za 2 tygodnie reprezentacja Polski rozegra kolejne spotkania eliminacji do Mistrzostw Świata. Podczas tego okienka biało-czerwoni zmierzą się z Albanią, San Marino i Anglią. Po trzech spotkaniach ekipa Paulo Sousy ma na swoim koncie 4 punkty.

We wtorek 50-letni selekcjoner opublikował listę powołanych na najbliższe mecze eliminacyjne. W zestawieniu zabrakło m.in. Jakuba Kamińskiego czy Jakuba Świerczoka, natomiast szansę od Sousy otrzymał Dawid Kownacki, czego nie potrafi zrozumieć Kamil Kosowski.

– Nie do końca rozumiem, dlaczego znów powołany jest Dawid Kownacki. Porównując go do na przykład Jakuba Kamińskiego z Lecha Poznań, wolałbym drugiego z nich. Mam wrażenie, że Kownacki jako nastolatek był lepszym piłkarzem niż obecnie. Nie śledzę jego kariery jakoś specjalnie wnikliwie. Być może ktoś ze sztabu kadry ma przekonanie, że Dawid przyda się w reprezentacji i jest w wysokiej formie – powiedział Kamil Kosowski.

– Stawiano na niego, był na EURO, strzelił gola w meczu towarzyskim z Rosją (1:1), a teraz po transferze do japońskiego Nagoya Grampus został pominięty. Nie można powiedzieć, że ten chłopak dał w kadrze plamę, a mimo to nie ma go – dodał.

– Adam Buksa gra w MLS w New England Revolutions i teraz dostaje szansę. Tylko dlaczego brakuje Świerczoka? Tego nie rozumiem, skoro ten chłopak w miarę się sprawdził, a teraz będziemy testować kogoś nowego – zakończył były reprezentant biało-czerwonych.

Były reprezentant Francji chciałby, aby to Lewandowski wygrał Złotą Piłkę: „Gdybym mógł, oddałbym głos na Roberta”

Plebiscyt Złotej Piłki w tym roku wzbudza bardzo duże emocje. Jean-Pierre Papin w wywiadzie dla WP SportoweFakty zdradził, że gdyby mógł, to zagłosowałby na Polaka.

Kto tym razem?

W zeszłym roku France Football zdecydowało, że plebiscyt Złotej Piłki nie odbędzie się. Dziennik argumentował swoją decyzję pandemią koronawirusa. Dla nas, Polaków, była to cios, ponieważ jednym z głównych do nagrody był Robert Lewandowski.

W tegorocznym konkursie największe na szanse na wygranie ma Lionel Messi. W wyścigu po Złotą Piłkę liczą się również Jorginho oraz Robert Lewandowski. Według Jeana-Pierra Papina, legendy francuskiego futbolu, to właśnie napastnik Bayernu Monachium powinien wygrać to trofeum. 57-latek w rozmowie z WP SportoweFakty zdradził, że gdyby mógł, to zagłosowałby na reprezentanta Polski.

– Nie jestem w jury, natomiast gdybym był, to oddałbym głos na Roberta! Choćby dlatego, że z wszystkich wielkich piłkarzy to właśnie on w ostatnich latach najlepiej potrafi utrzymać formę na bardzo wysokim poziomie – powiedział Papin.

Messi? Nie mam przekonania co do takiego werdyktu. Copa America… Ale Messi w sezonie ligowym wypadł przeciętnie. A Lewandowski? Jednak strzelił 41 goli w Bundeslidze, pobił rekord Gerda Muellera, rekord, który przetrwał ponad 30 lat – dodał.

– W Lidze Mistrzów Bayern też aż tak bardzo nie zawiódł. No i Euro 2020. OK, Polska nie wyszła z grupy, ale kto zdobył większość bramek dla reprezentacji Polski na tym turnieju? Lewandowski! – zakończył 57-latek.

Jóźwiak adresatem rasistowskich obelg: „Będziemy pracować z odpowiednimi służbami, by zidentyfikować sprawców tych czynów”

W sobotę Derby County przegrało z Peterborough 1:2. Kamil Jóźwiak zawinił przy jednej z bramek i spotkał się z rasistowskimi wyzwiskami.

Słaby występ

Kamil Jóźwiak w sobotnim meczu przeciwko Peterbotough wszedł na murawę w 84. minucie, gdy jego Derby County wygrywało jeszcze 1:0. Nagle cały mecz odwrócił się o 180 stopni. Drużyna Darrena Fergusona zdążyła odrobić straty,  wyjść na prowadzenie i ostatecznie wygrać spotkanie. Gospodarze pierwszą z bramek zdobyli w 91. minucie, a kolejną 8 minut później.

Nie ma miejsca na rasizm na stadionach!

Przy jednej z bramek zawinił Kamil Jóźwiak, który był później wulgarnie i rasistowsko obrażany przez swoich kibiców. Całą sprawą zajęli się SkauciUK, a jeden z kibiców będących na meczu potwierdził całą sytuację. Również Derby County nie zamierza zostawić sprawy bez ukarania winnych.

https://twitter.com/SkauciUK/status/1426935848482770951?s=20

– Dziękujemy Punjabi Rams za słuszne zgłoszenie tego typu incydentów, nigdy nie wyrazimy zgody na tego typu zachowania. Będziemy pracować z odpowiednimi służbami, by zidentyfikować sprawców tych czynówmożemy przeczytać na Twitterze Derby County.

https://twitter.com/dcfcofficial/status/1426589112304291841?s=20

Piłkarz pokonał nowotwór, ale nie przedłużono z nim kontraktu. O decyzji klubu dowiedział się z Twittera

Sol Bamba w 2021 roku wyleczył nowotwór węzłów chłonnych i wrócił do zawodowego grania w piłkę. Cardiff City postanowiło jednak, że nie przedłuży kontraktu z Iworyjczykiem, o czym zawodnik dowiedział się z social mediów.

Z piekła do nieba

Ostatnie miesiące były dla Sol Bamby bardzo ciężkie. Od grudnia 2020 roku 36-latek zmagał się z nowotworem węzłów chłonnych. Iworyjczyk wygrał z chorobą i wrócił do gry w Championship na ostatnie sekundy sezonu 2020/2021.

Sol Bamba w Cardiff City spędził 5 lat. W klubie ze stolicy Walii 36-latek rozegrał 118 spotkań, strzelił 10 goli i raz asystował. Od następnego sezonu Iworyjczyk będzie reprezentować barwy Middlesbrough, ponieważ poprzedni pracodawca nie przedłużył z nim kontraktu, o czym dowiedział się z Twittera.

– To niełatwe, bo nie chcę zaszkodzić klubowi. Nie mam takich intencji. Spędziłem tu pięć nieprawdopodobnych lat i chciałbym się skupiać na pozytywach. Jeśli jednak mam być w pełni szczery, byłem zawiedziony, w jaki sposób klub się ze mną rozstał – powiedział Bamba w rozmowie z WalesOnline.

– Wszyscy w klubie mnie znają, jestem prostym gościem, który radzi sobie z prawdą, więc chciałem, aby w klubie byli wobec mnie szczerzy i powiedzieli: „Słuchaj, wracasz po chorobie, a my chcemy iść w innym kierunku”. Tak się jednak nie stało. Zabawne jest to, że o pożegnaniu dowiedziałem się tak, jak wy wszyscy – z Twittera. Starałem się dawać z siebie wszystko dla tego klubu, więc myślę, że zasłużyłem na trochę więcej – dodał 36-letni defensor.

To był duży szok dla wszystkich. W ogóle się tego nie spodziewaliśmy. Najbardziej zaszokowało nas to, że dowiedzieliśmy się o tym z Twittera. Byłem w Paryżu w odwiedzinach u rodziców, a moja partnerka była w Portugalii ze swoją rodziną. To właśnie ona zaczęła do mnie pisać i dzwonić, gdy pojawił się komunikat, podobnie moje rodzeństwo. Wszyscy pytali mnie, czy już to widziałem, a ja na początku nie wiedziałem, o czym mówią – zdradził obrońca.

– Ludzie mówili, że odchodzę z powodów finansowych lub dlatego, że oczekiwałem gwarancji gry. Przez całą moją karierę nigdy tak nie było. Zawsze ciężko pracowałem, aby się znaleźć w wyjściowej jedenastce. Nigdy nie dostałem niczego za darmo. Nie miało to też nic wspólnego z pieniędzmi. Przez całą karierę nigdy nie były one najważniejsze. Zawsze patrzyłem na moją rodzinę i co jest najlepsze dla mojej kariery. Problem w tym, że nowego kontraktu w ogóle mi nie zaoferowano. W przeciwnym razie gwarantuję, że bym został – dodał Iworyjczyk.

– W Cardiff spędziłem świetne chwile i miałem znakomite relacje z kibicami. Nowy trener Mick McCarthy, który jako jedyny był wobec mnie szczery, najwyraźniej nie widział mnie już w swoich planach. Ale kto wie, może kiedyś wrócę do City – zakończył Sol Bamba.

Szymański znów trafia do siatki! Honorowy gol Polaka [WIDEO]

W meczu 4. kolejki ligi rosyjskiej Dynamo Moskwa przegrało z Akhmatem Grozny 1:2. Jedyną bramkę dla stołecznego klubu zdobył Sebastian Szymański. Jest to drugi gol Polaka w tym sezonie.

https://twitter.com/katherineafc/status/1426607720610816001?s=21

Maciej Gajos podsumował całą ligę jednym golem! Przedziwna bramka [WIDEO]

W sobotnim meczu Ekstraklasy Lechia Gdańsk prowadzi do przerwy z Cracovią 1:0. Bramkę dla biało-zielonych zdobył Maciej Gajos. Piłka po jego uderzeniu z rzutu wolnego wpadła do siatki Pasów po rykoszecie.

Kilka miesięcy i pożegnamy się z Sousą? „Moim zdaniem jest już przygotowana lista kandydatów”

Po słabym Euro w wykonaniu naszej reprezentacji Zbigniew Boniek zapowiedział, że nie ma zamiaru zmieniać Paulo Sousy. Tomasz Włodarczyk jest jednak zdania, że za 3 miesiące Portugalczyk pożegna się ze stanowiskiem.

Na głęboką wodę

Paulo Sousa nie dostał łatwego zadania. Portugalczyk przejął reprezentację po Jerzym Brzęczku w styczniu 2021 roku i miał raptem kilka miesięcy, aby przygotować się do Mistrzostw Europy. Biało-czerwoni pod wodzą nowego selekcjonera w marcu rozegrali 3 spotkania eliminacji do Mundialu, a w czerwcu 2 sparingi, po których od razu pojechali na Euro.

Nie ma co ukrywać, że nasza reprezentacja spisała się na tym turnieju słabo. Polacy po blamażu ze Słowacją, „zwycięskim” remisie z Hiszpanią i porażce w meczu o wszystko przeciwko Szwecji wrócili do domu. Po Euro Zbigniew Boniek przekonywał, że nie ma zamiaru zamiaru rezygnować z usług Paulo Sousy.

Karuzela znów się zakręci?

W sobotnim Stanie Futbolu Tomasz Włodarczyk zdradził, że jego zdaniem 50-latek pozostanie selekcjonerem jeszcze przez maksymalnie 3 miesiące, a PZPN przygotował listę kandydatów na jego miejsce. Dziennikarz uważa również, że najbliżej przejęcia naszej reprezentacji jest Stanisław Czerczesow.

– Trzy miesiące i Sousa będzie zmieniony. To max, który ma. Moim zdaniem jest już przygotowana lista kandydatów i nie zdziwię się, jeśli selekcjonerem zostanie Stanisław Czerczesow. Plotki głoszą, że są już nawet rozdani asystenci. Ale to plotki – powiedział Włodarczyk na antenie Weszło.

W PSG jednak nie jest tak kolorowo. Klub musi sprzedać zawodników

Z Francji dochodzą do nas coraz ciekawsze wiadomości. L’Equipe poinformowało, że PSG musi jak najszybciej sprzedać kilku zawodników, aby zdobyć aż 180 milionów euro!

A miało być tak pięknie

Jeszcze niedawno PSG było w siódmym niebie. Do drużyny dołączyli m.in. Donnarumma, Sergio Ramos czy Messi; a do tego francuski rząd zapowiedział, że do 2023 roku będzie przymykać oko na sytuację finansową Paryżan.

Według L’Equipe sytuacja na Parc de Princes nie wygląda wcale tak kolorowo. Mimo tego, że większość piłkarzy trafiła do PSG na zasadzie wolnego transferu, na ich kontrakty klub wydał wiele milionów. Francuscy dziennikarze informują, że wicemistrzowie Francji znacznie przekroczyli budżet i do końca okienka muszą zarobić 180 milionów euro.

Zostaną tylko wybrani

L’Equipe podało, że w klubie zostaną zawodnicy, którzy są filarami projektu katarskich właścicieli. Na tej liście znajdują się Neymar, Marquinhos, Kylian Mbappe, Angel Di Maria oraz Marco Verratti. PSG chciałoby zdobyć pieniądze na sprzedaży drugoplanowych zawodników. Na liście transferowej znaleźli się m.in. Rafinha, Layvin Kurzawa czy Mauro Icardi. Jak na razie tylko Thilo Kehrer wzbudził zainteresowanie innych klubów.

Kibice FC Barcelony niezadowoleni z sytuacji w klubie: „Laporta do dymisji”

W najbliższy weekend rozpocznie się nowy sezon LaLiga. Według informacji napływających z Hiszpanii kibice FC Barcelony już na samym początku rozgrywek pragną wyrazić swoje niezadowolenie z pracy zarządu.

Koniec pewnej ery

Po ponad 20 latach Dumę Katalonii opuściła żywa legenda klubu – Lionel Messi. Argentyńczyk ostatecznie nie porozumiał się z klubem w kwestii przedłużenia kontraktu i musiał zmienić barwy. 34-latek ostatecznie trafił do Francji, gdzie od przyszłego sezonu będzie reprezentować PSG.

Cała sytuacja nie spodobała się fanom Blaugrany. Kibice obwiniają zarząd, a w głównej mierze Joana Laportę, który swoją kandydaturę na prezydenta zbudował na obietnicy przedłużenia kontraktu z Messim. Jeden z hiszpańskich dziennikarzy, Jesus Burgos z magazynu Sport, napisał na swoim Twitterze, że kibice FC Barcelony są wściekli, a niektórzy z nich szykują już baner „Laporta do dymisji”.

Już 15 sierpnia FC Barcelona zmierzy się z Realem Sociedad. Będzie to pierwszy mecz na Camp Nou z kibicami od początku pandemii. Być może już za kilka dni dowiemy się, co fani Dumy Katalonii sądzą o swoim prezydencie?