Guardiola użył sposobu Mourinho, aby uciszyć fanów Liverpoolu. Krzyczeli: „Rano będziesz zwolniony” [WIDEO]

Liverpool pokonał 2:0 Manchester City w niedzielny meczu Premier League. Podczas spotkania doszło do zabawnej sytuacji. Pep Guardiola zareagował na śpiewy kibiców z Anfield, używając sposobu Jose Mourinho.

„Guardiola zwolniony rano”

Hit ligi angielskiej zakończył się zwycięstwem The Reds. Fani Liverpoolu, aby dopiec rywalom, dodatkowo rozpoczęli specjalne śpiewy w kierunku trenera City. Pep Guardiola usłyszał z trybun, że „rano będzie zwolniony”.

Hiszpan zareagował na całe zamieszanie ze sporym dystansem. Na twarzy Guardioli było widać delikatny uśmiech, a wszystko skwitował pokazaniem kibicom Liverpoolu sześciu palców. Mają one symbolizować liczbę zdobytych tytułów ligowych w niebieskiej części Manchesteru.

Jest to nawiązanie do Jose Mourinho, który swego czasu na jednej z konferencji prasowej poprosił dziennikarzy o większy szacunek, ponieważ trzykrotnie wygrywał ligę. W trakcie wymawiania tych słów, również pokazywał palce.

Kluczowy piłkarz Bayernu złapany na jeździe pod wpływem alkoholu. Klub nie będzie wyciągał surowych konsekwencji

Alphonso Davies znalazł się w centrum kontrowersji po zatrzymaniu przez policję za jazdę pod wpływem alkoholu. Kanadyjski obrońca miał 0,6 promila alkoholu we krwi, jednak klub postanowił nie wyciągać wobec niego surowych konsekwencji.

Zatrzymanie przed wielkim klasykiem

Do incydentu doszło w nocy ze środy na czwartek, tuż przed kluczowym meczem z Borussią Dortmund. Policja zatrzymała Daviesa podczas rutynowej kontroli drogowej, gdzie wykryto u niego 0,6 promila alkoholu.

W Niemczech taki wynik skutkuje mandatem w wysokości 500 euro oraz miesięcznym zakazem prowadzenia pojazdów. Davies miał wolny dzień po meczu z Paris Saint-Germain. Piłkarz spędził czas w gronie przyjaciół, rozpoczynając wieczór na jarmarku bożonarodzeniowym, a kończąc w jednym z monachijskich klubów.

Choć sytuacja wywołała poruszenie w mediach, sam zawodnik nie odniósł się publicznie do zdarzenia. Jak podaje portal „Sport1.de”, władze Bayernu Monachium postanowiły nie eskalować sytuacji. Klub nie planuje kar wobec piłkarza, co potwierdza fakt, że Davies brał udział w treningu drużyny przed wyjazdem do Dortmundu.

Co więcej, wszystko wskazuje na to, że Kanadyjczyk wybiegnie w wyjściowym składzie na sobotni mecz z Borussią Dortmund. Bayern Monachium zamierza kontynuować rozmowy w sprawie przedłużenia kontraktu z Daviesem, którego obecna umowa wygasa pod koniec sezonu.

Klub pozostaje optymistyczny co do osiągnięcia porozumienia z zawodnikiem, który odgrywa kluczową rolę w zespole. Niemiecki klasyk Borussia Dortmund – Bayern Monachium odbędzie się w sobotę o godzinie 18:30.

Źródło: Sport1.de/The Athletic/NY Times

Wojciech Szczęsny i Fermín López zadrwili z błędu wychowanka Barcelony. „Dziękujemy” [WIDEO]

Podczas spotkania Barcelony z Celtą Vigo kamery Movistar+ uchwyciły moment, w którym Wojciech Szczęsny oraz Fermín López żartowali z Óscara Minguezy. Polak i Hiszpan dziękowali byłemu zawodnikowi Dumy Katalonii za popełniony błąd.

Błąd Minguezy i bramka Lewandowskiego

Sobotni wieczór na Estadio Abanca-Balaídos zapowiadał się jako okazja dla FC Barcelony na pewne zwycięstwo i umocnienie pozycji w LaLidze.

Po pierwszej połowie goście prowadzili 1:0, a w 61. minucie Robert Lewandowski podwyższył wynik po fatalnym błędzie Óscara Minguezy. Obrońca Celty Vigo, próbując wybić piłkę w boczny sektor, popełnił gafę, którą polski napastnik wykorzystał bezbłędnie.

Óscar Mingueza od sezonu 2022/2023 reprezentuje barwy Celty Vigo. Wcześniej przez wiele lat związany był z Dumą Katalonii, gdzie przeszedł pełen proces szkolenia. Łącznie zagrał w Barcy 66 spotkań.

Po błędzie Minguezy, który doprowadził do gola Lewandowskiego, na ławce rezerwowych Barcelony doszło do zabawnej wymiany zdań między Wojciechem Szczęsnym a Fermínem Lópezem. Znany z poczucia humoru polski bramkarz nie mógł powstrzymać się od ironicznego komentarza.

Wojciech Szczęsny: Czy Mingueza grał tutaj?

Fermín López: Tak, był w Barcelonie.

WS: Cóż, dziękujemy.

FL: Jest z La Masii, jest Cule. Dziękujemy, Mingueza”.

Scenka szybko obiegła media społecznościowe. Ich ironia straciła na znaczeniu, gdy Celta Vigo zdobyła dwie bramki w drugiej połowie. Utrata punktów okazała się kosztowna – przewaga Barcelony nad Realem Madryt zmalała do czterech punktów, przy czym „Królewscy” mają jeszcze jeden mecz zaległy.

Źródło: Movistar+/BarcaInfo

Bramkarz z Belgii z trafieniem z dystansu. Gol Buteza podbija internet [WIDEO]

Belgijski bramkarz Jean Butez zaskoczył wszystkich swoim spektakularnym trafieniem w meczu trzeciej ligi belgijskiej. Akcja z 18. minuty na pewno zapisze się na długo w pamięci kibiców.

Zjawiskowy gol bramkarza

W miniony weekend w 13. kolejce trzeciej ligi belgijskiej zespół Thes Sport pokonał rezerwy Royal Antwerp wynikiem 2:1. Chociaż mecz zakończył się zwycięstwem Thes Sport, to właśnie bramkarz pokonanej drużyny, Jean Butez, stał się bohaterem wieczoru.

Akcja bramkowa rozpoczęła się w 18. minucie spotkania. Jean Butez, bramkarz rezerw Royal Antwerp, otrzymał podanie kilkanaście metrów przed swoim polem karnym. Po chwili namysłu zdecydował się na niespodziewane uderzenie. Piłka, posłana długim lobem, przelobowała wysoko ustawionego bramkarza Thes Sport i wpadła do siatki.

Jean Butez nie jest nowicjuszem w świecie belgijskiej piłki. W poprzednich sezonach pełnił rolę podstawowego bramkarza pierwszej drużyny Royal Antwerp. Jednak kilka miesięcy temu stracił swoje miejsce na rzecz młodego golkipera, Senne Lammensa.

Źródło: X

Mourinho i Ronaldo znów razem? Trener odniósł się do plotek

José Mourinho w humorystycznym tonie odniósł się do plotek o potencjalnym wznowieniu współpracy z Cristiano Ronaldo. Media spekulowały, że portugalski gwiazdor mógłby dołączyć do tureckiego Fenerbahçe.

Lider, ale bez wielkich trofeów

Cristiano Ronaldo dołączył do Al-Nassr na początku 2023 roku. W barwach tego zespołu rozegrał już 80 meczów. Zdobywał w tym czasie 69 goli i dołożył 18 asyst.

Mimo indywidualnych sukcesów, drużynie nie udało się wywalczyć prestiżowych trofeów, takich jak mistrzostwo Arabii Saudyjskiej czy Puchar Azjatyckiej Ligi Mistrzów. Obecny kontrakt CR7 obowiązuje do końca czerwca, a wiele wskazuje na to, że może zostać przedłużony.

Sam Ronaldo nie zamierza kończyć kariery. Jego celem jest udział w Mistrzostwach Świata 2026, o ile zdrowie mu na to pozwoli. Nieoficjalnie wiadomo, że jednym z marzeń Ronaldo jest przekroczenie magicznej granicy 1000 goli w karierze.

Aktualnie do tego osiągnięcia brakuje mu jeszcze 89 trafień. A to motywuje go do kontynuowania gry na najwyższym poziomie.

Hiszpańska stacja Cadena SER niedawno donosiła, że José Mourinho miał zadzwonić do Cristiano Ronaldo z pytaniem o jego przyszłość i ewentualny transfer do Fenerbahçe.

Informacja ta szybko obiegła media, ale Mourinho odniósł się do niej z dużą dozą ironii podczas konferencji prasowej po meczu z Kayserisporem, który jego drużyna wygrała 6:2.

– Wiadomości o Cristiano Ronaldo w Fenerbahçe są śmieszne. Może on przyjedzie do Stambułu, żeby coś zjeść, bo to w połowie drogi między Arabią Saudyjską a Portugalią. Może ewentualnie zechce zobaczyć się z jego starym przyjacielem José. Zawsze możemy spożyć posiłek w moim hotelu – powiedział 61-letni trener, wyraźnie naigrywając się z medialnych spekulacji.

Cristiano Ronaldo i José Mourinho współpracowali w Realu Madryt w latach 2010–2013. Pod wodzą Portugalczyka, Królewscy sięgnęli po mistrzostwo, Puchar i Superpuchar Hiszpanii.

Źródło: Fabrizio Romano, Cadena SER

Lukas Podolski wciąż traktowany ulgowo? Ekspert apeluje do sędziów

Lukas Podolski po raz kolejny znalazł się w centrum kontrowersji. W meczu Górnika Zabrze z Piastem Gliwice (1:0) zachowanie gwiazdy PKO Ekstraklasy wywołało burzę wśród ekspertów, którzy zarzucają sędziom pobłażliwość wobec 39-latka. Były sędzia międzynarodowy, Adam Lyczmański w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet zaapelował, aby skończyć z traktowaniem Podolskiego jak z jajkiem.

Nieodpowiedzialne zachowanie Podolskiego na boisku

Mecz derbowy na Śląsku zawsze budzi dodatkowe emocje, jednak tym razem Lukas Podolski przekroczył granice. Na boisku pojawił się dopiero w 73. minucie, ale już kilka minut później dał się poznać z negatywnej strony.

W 86. minucie zaatakował z dużym impetem Damiana Kądziora. Zdaniem Adama Lyczmańskiego, było to zagranie chamskie i bandyckie, które zasługiwało na czerwoną kartkę.

– Ważnym kryterium w takich sytuacjach jest to, czy pięta jest osadzona na ziemi. I wtedy mówilibyśmy o żółtej kartce. A tu warto zauważyć, że ten atak nie jest wykonany stopą po ziemi, tylko wyraźnie trafia w staw skokowy zawodnika Piasta. Już za samo to zdarzenie kompletnie nie rozumiem braku pokazania choćby żółtej kartki. Według moich kryteriów jest to czerwona kartka. Na szczęście zawodnikowi Piasta chyba nic się nie stało. Zupełnie nie widzę usprawiedliwienia dla tego typu bandyckich ataków. Każdego piłkarza powinniśmy oceniać tak samo, nie ma znaczenia, że to jest zawodnik tak utytułowany i z takim CV – powiedział Lyczmański w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet.

Kolejne kontrowersje i brak reakcji sędziów

Chwilę po faulu Podolski wykonał „gest Kozakiewicza” w kierunku rywali, co również uszło mu na sucho. Zdaniem eksperta Canal+ sędzia Paweł Raczkowski popełnił w tej sytuacji poważne błędy.

– Gdyby sędzia pokazał mu za ten faul żółtą kartkę, co i tak byłoby błędem, to za ten gest należy się druga żółta kartka. I w tym momencie już pana Podolskiego nie powinno być na boisku. A nie został w żaden sposób ukarany – dodał Lyczmański.

Brutalne uderzenie Jakuba Czerwińskiego

W 89. minucie sytuacja się powtórzyła. Podolski, tym razem bez piłki, w niesportowy sposób uderzył Jakuba Czerwińskiego. Sędziowie nie zauważyli tego incydentu.

– To kolejne zachowanie niemające nic wspólnego z piłką nożną. Ciekawy jestem, czy Komisja Ligi się nad tym pochyli. Umknęło to sędziom, co nie powinno się w ogóle wydarzyć – dodał były arbiter.

Historia kontrowersji z udziałem Podolskiego

To nie pierwszy raz, gdy Lukas Podolski unika kary za swoje zachowanie. Lyczmański w rozmowie z portalem Przegląd Sportowy Onet przypomniał wcześniejszy incydent, w którym zawodnik Górnika odmachnął się sędziemu po otrzymaniu żółtej kartki. Ekspert uważa, że takie zachowania są nieakceptowalne, niezależnie od nazwiska.

Przed meczem docierały informacje o awarii systemu VAR, co mogło usprawiedliwić niektóre decyzje arbitrów. Jednak w doliczonym czasie gry, gdy Jakub Czerwiński uderzył Erika Janżę, wideoweryfikacja została użyta.

– Wydaje mi się, że to nie umknęło sędziom, tylko po prostu zostało źle zinterpretowane. […] Ja widzę tam uderzenie z premedytacją i ruch wykonany w kierunku Jakuba Czerwińskiego. […] Chciałbym, żeby otrzymał za to karę i to pomimo tego, że mówimy o zawodniku, który ma wielkie osiągnięcia. Ale trzeba to wreszcie powiedzieć głośno, że do tej pory sędziowie obchodzili się z Lukasem Podolskim, jak z jajkiem. Czas z tym skończyć! – podsumował Lyczmański.

Źródło: Przegląd Sportowy Onet, Canal+ Sport

FC Barcelona odrzuciła gigantyczną ofertę za Lamine Yamala. Mogli dostać więcej niż za Neymara

Lamine Yamal stał się jednym z najgorętszych nazwisk w europejskim futbolu. Po wyjątkowo udanym sezonie, w którym zdobył mistrzostwo Europy z reprezentacją Hiszpanii i został uhonorowany prestiżową nagrodą Kopa Trophy, zgłosił się po niego jeden z europejskich klubów.

Rekordowa oferta od PSG

W trakcie letniego okna transferowego Paris Saint-Germain zaproponowało za Yamala rekordowe 250 mln euro. Gdyby transakcja doszła do skutku, młody Hiszpan stałby się najdroższym piłkarzem w historii.

Jednak FC Barcelona nie miała zamiaru pozbywać się jednej ze swoich największych gwiazd młodego pokolenia. Doradca prezydenta klubu Joana Laporty, Enric Masip, w rozmowie z El Chiringuito potwierdził zdecydowaną postawę katalońskiego klubu.

– Paris Saint-Germain złożyło latem ofertę za Lamine Yamala w wysokości 250 mln euro. Laporta nawet tego nie rozważał. Nie było szans na sprzedaż Yamala – powiedział.

W obecnym sezonie Yamal udowadnia swoją wartość na boisku. W 16 rozegranych meczach zdobył sześć bramek i zanotował osiem asyst. Obecnie młody zawodnik powraca do pełni formy po kontuzji stawu skokowego.

Źródło: El Chiringuito

Tomasz Smokowski ostro o Michale Probierzu: „Zawsze ta sama wymówka”

Reprezentacja Polski odnotowała kolejną bolesną porażkę. Podopieczni Michała Probierza przegrali w poniedziałek 1:2 ze Szkocją. Wynik ten oznacza historyczny spadek biało-czerwonych z Dywizji A do Dywizji B Ligi Narodów. Pomimo tego niepokojącego wydarzenia selekcjoner Michał Probierz nie okazał zbyt wiele samokrytyki. W swoich komentarzach po meczu podkreślił, że drużyna „wciąż jest w budowie”. Takie tłumaczenie wzbudziło ogromne emocje wśród kibiców i ekspertów. Swoje zdanie w tej sprawie przedstawił także Tomasz Smokowski.

Tomasz Smokowski nie gryzł się w język

Uznany dziennikarz sportowy jest ostatnio mniej aktywny w mediach. Tym razem jednak nie powstrzymał się od komentarza. Na swoim profilu na Instagramie Smokowski ostro skrytykował postawę selekcjonera i jego wyjaśnienia po spotkaniu ze Szkocją.

– Krew mnie zalewa jak kolejny selekcjoner tłumaczy siebie i słabe wyniki tym, że „drużyna jest w budowie”. Nosz ku*wa… Jeszcze nigdy nie usłyszałem, że jakaś drużyna jest „gotowa”, „skończona”- napisał.

Smokowski porównał ciągłe mówienie o „budowie drużyny” do sytuacji, w której nigdy nie osiąga się finalnego efektu.

– Zawsze to durne alibi: „drużyna jest w budowie”. Jak egipskie domy. Zawsze w budowie. Nigdy nie doczekamy się produktu finalnego, bo my zawsze dopiero budujemy. I to ma być odpowiedź na wszystko. A idź, panie… – podsumował.

Michał Probierz prowadzi reprezentację Polski od 17 meczów. Mimo licznych szans drużyna pod jego wodzą nie prezentuje oczekiwanej formy. Według informacji podanych przez Meczyki.pl, Probierz pozostanie selekcjonerem na kolejne mecze, co dodatkowo budzi pytania o przyszłość reprezentacji.

Źródło: Instagram, Meczyki.pl

Były szef UEFA przeciwnikiem VAR. „Chciałbym systemu, który będzie rozwiązywał problemy”

Michel Platini udzielił niedawno wywiadu Tuttosport i Sport Mediaset. Francuz w negatywnym tonie wypowiedział się na temat systemu VAR.

Platini krytycznie o VAR

Były szef UEFA wypowiedział się niedawno na temat systemu VAR, który od kilku lat pomaga arbitrom w trakcie spotkań wielu rozgrywek piłki nożnej. Francuz twierdzi, że nie kompetencje systemu powinny być ograniczone, tak samo jak rozwój wpływu technologii na decyzje sędziów.

– Używałbym tego systemu tylko przy sprawdzaniu pozycji spalonej. AR nie działa zbyt dobrze. Większość decyzji pozostawiłbym sędziom – to oni muszą odgwizdywać faule – powiedział.

– Jestem przeciwnikiem tych rozwiązań, to już nawet nie podlega dyskusji. Chciałbym systemu, który będzie rozwiązywał problemy i ucinał wszelkie spekulacje – dodał Francuz.

W ostatnich latach system VAR przyczynił się do sporego ułatwienia pracy sędziów. Ten system wciąż pozostaje jednak kwestią sporną i generuje sporo kontrowersji. Wiele wskazuje na to, że w przyszłości kolejne technologie będą wprowadzane do futbolu, aby jeszcze bardziej poprawić jakość sędziowania.

Źródło: Tuttosport, Sport Mediaset, Weszło

Miała być wielka kasa, a nie ma jej wcale. Szokujące doniesienia z Arabii Saudyjskiej

W ostatnich latach wielu zawodników z Europy przeniosło się do Arabii Saudyjskiej. Zostali oczywiście skuszeni sporymi sumami, jednak jak się okazuje, z pieniędzmi mogą być problemy. Według Romaina Moliny kilka klubów z tego bliskowschodniego państwa nie wypłaca pensji swoim zagranicznym zawodnikom.

Problemy z wypłatami w Arabii Saudyjskiej

„Kilka klubów z Arabii Saudyjskiej (Al-Oruba, Al-Khoolod, Al-Safa…) nie wypłaca wynagrodzeń zagranicznym zawodnikom. Niektórzy z nich wahają się, czy podjąć strajk lub zgłosić sprawę do FIFA”.

Takie wieści na swoim profilu na X przekazał Romain Molina. To dziennikarz, który jest szczególnie znany z ujawniania afer w piłce nożnej – głównie we Francji, ale nie tylko.

Jeśli jego doniesienia są prawdziwe, to Arabia Saudyjska może stracić na wielu płaszczyznach. Po pierwsze, kluby z regionu mogą przestać być postrzegane jako poważne i coraz mniej piłkarzy z Europy będzie chciało przyjeżdżać, aby grać u nich w piłkę.

Kolejnym aspektem jest wizerunek. Państwo, które jest znane z bogactwa może mieć teraz przypiętą łatkę niewypłacalnego.

Inną kwestią jest spór prawny. W większości przypadków, gdy zawodnicy kierują sprawę to FIFA, to kończy się ona ich wygraną. Przykłady takich rozpraw wielokrotnie omawiał Łukasz Gikiewicz, który często spotykał się w egzotycznych krajach z przypadkiem niewypłacalności.

Mówiąc wprost, to się po prostu nie opłaca. Według Moliny część zawodników rozważa wspomniany strajk, dlatego pozostaje czekać na ich ruchy lub oświadczenia klubów, które będą chciały zdementować doniesienia dziennikarza.

Źródło: Romain Molina

Święcicki ostro o pracy Probierza. „Zespół nie robi żadnych postępów”

Reprezentacja Polski przegrała w piątek z Portugalią aż 1:5. Po meczu Mateusz Święcicki w ostrych słowach podsumował tragiczną grę obronną Biało-Czerwonych w programie na kanale Meczyki.pl.

Druga połowa koszmarem dla Polski

W przedostatnim meczu fazy grupowej Ligi Narodów reprezentacja Polski doznała bolesnej porażki w Porto. Wszystkie pięć bramek Portugalia zdobyła w drugiej połowie. I to w zaledwie 28 minut.

To sprawia, że po pięciu kolejkach Polska ma na swoim koncie aż 14 straconych goli – najwięcej spośród wszystkich 54 drużyn uczestniczących w rozgrywkach.

W związku z tym Mateusz Święcicki nie szczędził gorzkich słów pod adresem Michała Probierza i jego pracy z reprezentacją. Dziennikarz dodał również, że obecna forma drużyny narodowej nie napawa optymizmem.

– Winą Probierza jest to, że ten zespół nie robi żadnych postępów przez 90 minut w strefie obronnej. Za to musimy winić trenera. To, co zobaczyliśmy w drugiej części spotkania w Porto, wpisuje się w kanon najgorszych koszmarów reprezentacji Polski w XXI wieku. Druga połowa była miażdżąca i dobitnie pokazuje, że ta reprezentacja nie tylko nie robi żadnego postępu, a downgrade – ocenił.

Poniedziałkowy mecz ze Szkocją na Stadionie Narodowym zadecyduje o przyszłości reprezentacji Polski w Lidze Narodów. W przypadku remisu lub wygranej Biało-Czerwoni zagrają w barażach o utrzymanie w Dywizji A. Jednak porażka oznacza spadek do Dywizji B.

Źródło: Meczyki.pl

Polacy otrzymali kuriozalne oceny od portugalskich dziennikarzy. Pokrzywdzony Bednarek?

Reprezentacja Polski przegrała aż 1:5 z Portugalią w piątej kolejce Ligi Narodów. Wynik ten sprawił, że Biało-Czerwoni nadal nie mają pewności, czy zagrają w barażach o utrzymanie w najwyższej dywizji. O wszystkim zdecyduje poniedziałkowy mecz ze Szkocją. Jednak po spotkaniu wyjątkowo dużo mówiło się o dziwnych ocenach polskich piłkarzy od portugalskich gazet.

Portugalia triumfuje i idzie do ćwierćfinału

Portugalia dzięki wysokiemu zwycięstwu nad Polską zapewniła sobie miejsce w ćwierćfinale play-offów Ligi Narodów. Wygrana ta oznacza również obecność w pierwszym koszyku przy losowaniu grup eliminacyjnych do Mistrzostw Świata 2026.

Oceny od mediów z Portugalii

Portugalskie media, takie jak dziennik „A Bola”, nie szczędziły pochwał swojej reprezentacji, zwłaszcza za drugą połowę meczu.

„Bardzo nudna pierwsza połowa dla Portugalii, a gdy wróciła po przerwie, mój Boże, świetność na stadionie smoka” – podsumowano.

Znacznie surowiej oceniono Polaków. W dzienniku „A Bola” większość zawodników otrzymała niskie noty, głównie 3/10. Najbardziej krytykowany był Jan Bednarek, który zszedł z boiska już w pierwszej połowie. Z polskiej perspektywy było to dziwne.

– Bednarek najgorszy w Polsce. Facet schodzący przy 0:0, przy niedopuszczeniu Portugalczyków do żadnej czystej sytuacji. No ludzie kochani – napisał Przemek Langier z portalu Goal.pl.

Najwyżej ocenieni zostali Bartosz Bereszyński i Dominik Marczuk – strzelec jedynego gola dla Polski – którzy otrzymali noty 6/10.

W innych portugalskich gazetach, takich jak „Record” czy „O Jogo”, oceny były równie zróżnicowane. Bednarek otrzymał w „Record” najniższą możliwą notę – 1/6. Z kolei w „O Jogo” przyznano mu 5/10, co było jedną z wyższych ocen wśród Polaków.

Przed reprezentacją Polski stoi teraz kluczowe wyzwanie – mecz ze Szkocją na Stadionie Narodowym. Wynik tego spotkania zadecyduje o losach Biało-Czerwonych w Lidze Narodów. Portugalia natomiast zmierzy się w Splicie z Chorwacją.

Źródło: Sport.pl, Przemysław Langier

Kibice z Paragwaju zaatakowali Messiego. Obrażali go od karła i rzucili w niego butelką [WIDEO]

Leo Messi nie ma ostatnio szczęścia. Po niedzielnym golu Bartosza Slisza, który wyeliminował Inter Miami z play-offów MLS, Argentyńczyk musiał zmierzyć się z kolejnym wyzwaniem – tym razem w eliminacjach mistrzostw świata. W piątek reprezentacja Argentyny przegrała z Paragwajem, jednak to wydarzenia na trybunach przysłoniły rywalizację sportową.

Paragwajscy kibice zaatakowali Messiego

Podczas meczu na Estadio Defensores del Chaco doszło do skandalicznych scen. Kibice Paragwaju, zamiast skupić się na wspieraniu swojej drużyny, postanowili prowokować Leo Messiego.

Na jednym z nagrań, które trafiło do sieci, widać, jak 36-letni kapitan reprezentacji Argentyny próbuje wykonać rzut rożny, a w jego kierunku leci butelka rzucona przez jednego z miejscowych fanów. Butelka na szczęście nie trafiła w piłkarza.

Atak fizyczny to nie wszystko. Paragwajscy sympatycy nieustannie obrażali Messiego, skandując przyśpiewki takie jak „g**niany karzeł”. Nie brakowało też nawiązań do Cristiano Ronaldo. Mimo napiętej atmosfery Messi zachował spokój.

Choć rzucał wymowne spojrzenia w kierunku trybun, nie odpowiadał na zaczepki, a liniowi arbitrzy starali się uspokoić sytuację. Mimo porażki z Paragwajem reprezentacja Argentyny wciąż przewodzi tabeli eliminacji mistrzostw świata w strefie południowoamerykańskiej.

Sytuacja może jednak ulec zmianie po sobotnim meczu Urugwaju z Kolumbią.

Źródło: X