Kluby proponują Saudyjczykom swoich piłkarzy. Wielkie nazwiska na liście, a wśród nich Lewandowski

Arabia Saudyjska przygotowuje się do kolejnego ataku transferowego podczas letniego okna. Według doniesień hiszpańskiej prasy nie tylko arabskie kluby zgłaszają się po zawodników. MARCA twierdzi, że europejskie potęgi same oferują swoich piłkarzy.

 

Ofensywa transferowa

Arabia Saudyjska w ostatnich tygodniach ucierpiała wizerunkowo za sprawą chęci odejścia kilku zawodników z ligowych rozgrywek. Kryzys spowodowany próbą ucieczki Karima Benzemy, czy odejściem Jordana Hendersona nie powstrzymuje jednak szejków od wielkich planów.

 

Według doniesień hiszpańskich mediów w ostatnich tygodniach wiele europejskich klubów zgłosiło się do Rijadu, aby zaoferować swoich zawodników. MARCA twierdzi, że stolicę Arabii Saudyjskiej odwiedzili przedstawiciele Manchesteru United, Betisu, FC Barcelony czy Chelsea.

Agencje menadżerskie traktują Arabię Saudyjską jako stały punkt pracy. Agenci piłkarzy z najlepszych lig poszukują na Bliskim Wschodzie miejsca docelowego dla swoich piłkarzy.

Według doniesień wspomnianego źródła Manchester United oferuje Saudyjczykom siedmiu piłkarzy. Wiele wskazuje na to, że w zestawieniu znajduje się np. Casemiro. Inne kluby oferują Arabom m.in. Mohameda Salaha i Virgila van Dijka (Liverpool), Lukę Modricia (Real Madryt) czy Roberta Lewandowskiego (FC Barcelona). Menadżerowie De Gei, który pozostaje bez klubu od kilku miesięcy, również zgłosili się do bliskowschodnich działaczy.

Źródło: MARCA

Czekał 4 lata na ten moment! Polak w końcu gra i od razu staje się bohaterem swojej drużyny

Radosław Majecki przeżywa prawdopodobnie najlepsze chwile w AS Monaco od momentu swojego transferu z Legii Warszawa w 2020 roku. Polski bramkarz wskoczył do bramki drużyny z Księstwa i nie zamierza oddać swojego miejsca. „L’Equipe” zachwyca się jego formą, podobnie jak reszta francuskich mediów. 

Przez cztery lata od momentu transferu do Monaco Majecki nie mógł liczyć na regularną grę. Polak albo przesiadywał mecze na ławce, albo przebywał na wypożyczeniach. Okazjonalnie otrzymywał szanse w Pucharze Francji, jednak nie przekładały się one na jego pozycje.

Zachwyty

Wszystko zmieniło się natomiast w bieżącym sezonie. Adi Hutter w kluczowym momencie zdecydował się zmienić pierwszego bramkarza i posadził na ławce Philippa Kohna. Postawił zaś na Majeckiego, który świetnie mu się odwdzięcza. 24-latek w ostatnich trzech meczach zachował dwa czyste konta i wpuścił tylko dwa gole – oba z Lens (3-2).




Kolejny dobry występ Polak zaliczył w miniony weekend, kiedy to jego Monaco wygrało ze Strasbourgiem (1-0). Majecki popisał się kilkoma ważnymi interwencjami, bez których wynik mógłby być diametralnie inny. Teraz zachwytu nad jego grą nie kryją francuskie media.

– Obecny w powietrzu, gdy wymagała tego sytuacja. Znacząca była jego obrona strzału Bakwy z 23. minuty. Majecki od razu zdał sobie sprawę z wagi tej interwencji i wstał z murawy z palcem skierowanym ku niebu. Świetnie czyta grę, potrafi ją dobrze wznawiać. Zaraża spokojem – mówi o Polaka „L’Equipe”.

– Znakomita gra polskiego bramkarza. Nie pozwolił nam w 23. minucie stracić pierwszego gola, na którego Strasbourg zasłużył, ponieważ nasza pierwsza połowa była zła. Przez resztę meczu doskonale kontrolował sytuację i nie popełniał błędu. Pod koniec meczu znów zanotował ważną interwencję i uratował zespół – dodaje portal asm-supporters.fr.




Warto zaznaczyć, że do końca sezonu zostało jeszcze trochę czasu, a kto wie, być może Majecki zapracował sobie na miejsce między słupkami na dłużej. Jeśli tak, to jego dorobek, który na razie wynosi 6 występów, może się jeszcze zwiększyć.

Rozpowszechnił tragiczną plotkę o Danim Alvesie. Teraz może go spotkać kara

Kilka dni temu internet obiegła informacja o tym, że Dani Alves popełnił samobójstwo w swojej celi w więzieniu. Plotka okazała się jednak nieśmiesznym „żartem” jednego z użytkowników, którą powieliło kilka mediów. Teraz na wspomnianego użytkownika mogą spaść srogie konsekwencje. 




Alves został niedawno oficjalnie skazany na karę 4,5 roku pozbawienia wolności za napaść na tle seksualnym w 2022 roku. Sprawa była w toku już od kilku miesięcy. Obecnie Brazylijczyk zbiera niechlubne plony swojego okropnego czynu. FC Barcelona między innymi wkreśliła go ze swojej galerii sław.

Niesmaczny żart

Cała sytuacja związana z wyrokiem, odwrócenie się od byłego piłkarza przyjaciół i byłych klubów mogły go zdecydowanie podłamać. Nic więc dziwnego, że gdy kilka dni temu w internecie pojawiła się informacja o rzekomym samobójstwie Brazylijczyka, sporo osób w nią uwierzyło. Szczególnie, że opublikował ją użytkownik, podający się za brazylijskiego dziennikarza, Paulo Albuquerque.

Informacja rozprzestrzeniała się bardzo szybko, ale równie szybko wyszło, że jest fałszywa. Po kilku godzinach wspomniany użytkownik opublikował kolejny wpis. Tłumaczył w nim, że nie chodziło mu o Daniego Alvesa, a o… jego kuzyna – Danielzinho.

 Oczywiście zdecydowana większość internautów nie wierzyła w te tłumaczenia. Szczególnie ostro zareagował brat Alvesa. Na transmisji na Instagramie nie przebierał w słowach odnosząc się do całej sprawy.




– Jak okrutni potrafią być ludzie! Już został skazany na podstawie słów kobiety, która weszła do męskiej toalety (…). Już został skazany. Czy to nie wystarczy? Teraz ludzie chcą, żeby zginął. Chcą śmierci mojego brata. Co za okrucieństwo. Mój tata ma ponad 70 lat, moja mama ponad 60. Czy ci ludzie nie mają rodziny? – grzmiał w emocjach. 

Wiele wskazuje na to, że domniemany Paulo Albuquerque za rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji może zostać ukarany. Z prawnikami mają rozmawiać bowiem przedstawiciele Daniego Alvesa. Na ten moment rozważane ma być pozwanie użytkownika.

Gorąco w Legii Warszawa. Doszło do spotkania trenera z dyrektorem sportowym

Po ostatniej porażce Legii Warszawa z Widzewem Łódź ponownie zgęstniała atmosfera wokół stołecznego klubu. Doszło do spotkania Kosty Runjaicia z Jackiem Zielińskim. Póki co Runjaić pozostaje na swoim stanowisku.




Bez wątpienia Legia Warszawa wpadła ostatnio w ogromny dołek formy. Zespół Kosty Runjaicia nie potrafił wygrać żadnego z czterech ostatnich meczów Ekstraklasy, a rywale Legii w tym czasie nie byli zbyt mocni (Puszcza, Korona, Pogoń, Widzew). Licząc mecze z Molde w LKE seria meczów Legii bez zwycięstwa wynosi już 6 spotkań.




Ostatnio fatalne wyniki Legii przełożyły się na jej pozycję w tabeli. Obecnie warszawski klub zajmuje dopiero 6. lokatę. Do lidera, Jagiellonii, Legia traci 7 punktów. Strata nie jest duża, wiec Legia wciąż ma szanse powalczyć co najmniej o miejsce na podium.




W niedzielę Legia doznała kolejnej porażki, tym razem z Widzewem (0:1). Porażka ta jeszcze bardziej pogorszyła atmosferę wokół klubu, która i tak nie była najlepsza. Jak donosi portal „Meczyki.pl”, po porażce z Widzewem doszło do spotkania „na szczycie” w Legii Warszawa. Kosta Runjaić spotkał się dziś z Jackiem Zielińskim. Dyrektor sportowy Legii miał zapewnić trenera, że ten zostaje na swoim stanowisku i ma kontynuować swoją pracę w Warszawie. Przypomnijmy, kontrakt Runjaicia jest ważny do czerwca 2026 roku.





źródło: meczyki.pl

Bezprecedensowa sytuacja w Portugalii. Sędzia tłumaczył się całemu stadionowi ze swojej decyzji [WIDEO]

Niezwykle ciekawa sytuacja miała miejsce w miniony weekend w Portugalii. Sędzia meczu Rio Ave – Sporting Braga nie uznał jednej z bramek, a następnie tłumaczył się kibicom ze swojej decyzji.




W miniony weekend została rozegrana 25. kolejka ligi portugalskiej. W sobotę Rio Ave podejmowało na własnym stadionie Sporting Braga. Spotkanie zakończyło się remisem 0:0.




W 63. minucie gry padła bramka dla Sportingu Braga. Strzelcem gola został Simona Banza. Po konsultacji z VAR sędzia główny podjął decyzję o anulowaniu bramki. Od razu po tym arbiter wytłumaczył się zgromadzonym na stadionie kibicom z podjętej decyzji. Portugalskie media piszą o „historycznym momencie”.







Jakub Rzeźniczak dostał wyzwanie od… mistrza świata! Szykuje się mocna walka na Clout MMA?

W weekend pojawiły się informacje o dołączeniu Jakuba Rzeźniczaka do Clout MMA. Spekulowano wówczas, że były piłkarz Legii czy Wisły Płock, mógłby zmierzyć się z Marcinem Najmanem. Niespodziewanie wyzwanie rzucił mu jednak… Jakub Krzewina, lekkoatleta. 




Minionej soboty Samuel Szczygielski z portalu meczyki.pl przekazał, że Jakub Rzeźniczak jest bliski związania się z freakową organizacją Clout MMA. Dziennikarz dodał również, że 37-latek jest bliski odwieszenia butów na kołek i zakończenia piłkarskiej kariery. W nowym etapie swojej sportowej przygody miałby spróbować swoich sił w klatce, podobnie jak Błażej Augustyn, Tomasz Hajto czy Jakub Wawrzyniak.

Rzeźniczak vs mistrz świata?

Szczygielski w tym samym artykule pisał również, że pierwszym rywalem Rzeźniczaka miałby być Marcin Najman. Sytuacja może się jednak zmienić, gdyż zawodnik dostał niespodziewane wyzwanie do walki. Rzucił mu je Jakub Krzewina, czyli aktualny reprezentant Polski. Kilka miesięcy temu wrócił on do sportu po zawieszeniu na okres 15 miesięcy za trzykrotne niestawienie się na kontroli antydopingowej.




– Dawać mi go do wyjaśnienia – napisał krótko, lecz dosadnie lekkoatleta pod wpisem z artykułem Szczygielskiego. 

Na ten moment ani Clout, ani sam Rzeźniczak nie skomentowali doniesień dziennikarza „Meczyków” i wyzwania Krzewiny. Takie zestawienie byłoby jednak kolejnym starciem sportowców. W ostatnim czasie na galach freakowej federacji mierzyli się między innymi Tomasz Hajto i Zbigniew Bartman.




Przypomnijmy również, że Krzewina jest złotym medalistą halowych mistrzostw świata z 2018 roku. W swoim dorobku ma również trzy srebrne medale mistrzostw Europy. Wszystkie z nich zdobył w sztafecie na dystansie 4×400 metrów.

Mecz Bayernu z Mainz mógł zakończyć się tragicznie. Sędzia uratował życie piłkarza [WIDEO]

Bayern Monachium kompletnie rozbił w miniony weekend Mainz (8-1). Hat-tricka w tym meczu strzelił Harry Kane, ale to nie Anglik był prawdziwym bohaterem widowiska. Okazał się nim sędzia Patrick Ittrich, który uratował Josuhę Guilavoguiego przed uduszeniem.




W sobotę w Bundeslidze doszło do kompletnej deklasacji i zdemolowania zespołu Mainz. Bayern był bezlitosny i rozgromił rywali, jak za czasów swojej najlepszej dyspozycji. Do siatki trzykrotnie trafiał Harry Kane, a dwukrotnie – Leon Goretzka. Po jednym golu dołożyli jeszcze: Thomas Mueller, Jamal Musiala i Serge Gnabry. W sumie Bawarczycy wygrali aż 8-1.

Prawdziwy bohater

Deszcz goli i święto dla kibiców „Die Roten” mogło zostać jednak przykryte tragedią. W 33. minucie doszło bowiem do dramatycznej sytuacji, kiedy Josuha Guilavogui i Anthony Caci zderzyli się głowami. Pierwszy z graczy po upadku przestał się ruszać i połknął swój język.




Takie sytuacje wymagają opanowania i szybkiej reakcji. Tym wszystkim wykazał się arbiter prowadzący mecz – Patrick Ittrich. Sędzia szybko podbiegł do leżącego nieruchomo zawodnika i ustawił go w pozycji bezpiecznej, by nie zaczął się dusić. Po chwili na murawie pojawili się medycy, którzy udzielili piłkarzowi dalszej pomocy.




– Jeśli ktoś tak leży, to trzeba działać szybko. Doświadczyłem wielu takich sytuacji. Język znajdował się z tyłu i utrudniał oddychanie, a kiedy był ponownie na zewnątrz, piłkarz zaczął znowu oddychać i „wrócił” – powiedział po meczu Ittrich. 

– Nie należy tego zostawiać służbom. W życiu codziennym zawsze mogą zdarzyć się sytuacje, w których ktoś potrzebuje pomocy – dodał. 

Po spotkaniu głos zabrał również sam poszkodowany. Guilavogui opublikował relację na swoim Instagramie, w której podziękował sędziemu za udzieloną pomoc.

– Chcę podziękować moim kolegom z drużyny, sędziemu i sztabowi medycznemu! Czuję się dobrze i mam nadzieję, że wkrótce znów będę mógł pomóc mojemu zespołowi – powiedział piłkarz. 

Widzew sprawił sporą niespodziankę. Łodzianie pokonali Legię Warszawa po golu w samej końcówce [WIDEO]

Kibice Legii znowu uderzają w sponsorów Polonii. Tym razem zdewastowali warszawski autobus

Nie od dziś wiadomo, że kibice Legii Warszawa nie przepadają za lokalnymi rywalami z ulicy Konwiktorskiej. Fani Wojskowych niedawno wywołali sporą aferę, atakując medialnego partnera Polonii. Sebastian Warzecha opublikował na portalu X kolejne akty wandalizmu ze strony fanów Legii. Tym razem oberwało się Miejskiemu Zakładowi Autobusów.

 

Powrót Polonii

 

Polonia Warszawa od lat odbudowuje się po finansowych tarapatach. Klub w rękach francuskiego właściciela aktualnie walczy o utrzymanie w pierwszej lidze. Coraz lepszy poziom sportowy Czarnych Koszul powoduje większe zainteresowanie sponsorów.

 

Nie podoba się to jednak kibicom Legii Warszawa. Lokalni rywale Polonii postanowili uprzykrzyć życie firmom współpracującym z Czarnymi Koszulami. Niedawno na trybunach podczas meczu przy ulicy Łazienkowskiej pojawił się obraźliwy baner w kierunku Radia Kampus.

 

Okazało się, że to nie koniec tych skandalicznych działań fanów Legii Warszawa. Sebastian Warzecha opublikował na portalu X zdjęcia zdewastowanego autobusu komunikacji miejskiej w Warszawie.

– Hey MZA! K**wy sponsorujecie, z zajezdni nie wyjedziecie – napisano na plakacie przyklejonym do tyłu pojazdu.

Źródło: X

Powstał film dokumentalny o… Marcinie Najmanie. Wyrachowany biznesmen czy nieudolny sportowiec?

Marcin Najman, który w sobotę przegrał swoją walkę z Jackiem Murańskim, doczekał się pełnometrażowego reportażu o swojej osobie. Produkcja opowiada o początkach kariery sportowej Częstochowianina, jego kontrowersyjnym wejściu w świat showbiznesu, i rzuceniu rękawicy współczesnej erze freakfightów.




Reportaż opowiada o kulisach kariery medialnej i „sportowej” Marcina Najmana. Jest krytyką na współczesny show-biznes i rynek mediów w Polsce. Film pokazuje, jak niewiele trzeba, by nie zmieniając sposobu działania przez ponad dwie dekady, łączyć pokolenia we wspólnym definiowaniu tego gdzie kończy się sport, a rozpoczyna rozrywka. 

W produkcji głos zabierają dziennikarze, sportowcy i eksperci m.in Mariusz Wach, Zbigniew Raubo, Kacper Bartosiak, Hubert Kęska czy Artur Bińkowski. Niepublikowane dotąd rozmowy mają rozstrzygnąć czy sam Marcin Najman prowadzi wyrachowaną grę medialną czy bardzo nieudolną karierę sportową.




Zdaniem twórców „(Nie)Bokser” to nie tylko opowieść o jednym człowieku, ale także zapalnik do refleksji nad współczesnymi mechanizmami mediów oraz granicami między sportem a rozrywką. Film chcę wywołać dyskusję nad rolą mediów w kształtowaniu naszych społecznych wyobrażeń o bohaterach sportowych.

Uprzywilejowany Mbappe mógł grać z koronawirusem? „Władze ligi musiały sfałszować dokumenty”

Romain Molina przekazał nową porcję doniesień dotyczącej francuskiego podwórka piłkarskiego. Według doniesień dziennikarza władze Ligue 1 sfałszowały dokumenty Kyliana Mbappe, gdy ten był zakażony na koronawirusa.

 

Liga sfałszowała dokumenty

 

Kylian Mbappe od wielu lat jest wizytówką Ligue 1. Piłkarz Paris Saint-Germain od dawna ma spore przywileje w swoim kraju. Według medialnych doniesień podczas podpisywania kontraktu ze stołecznym klubem miał zagwarantowany wpływ na decyzje transferowe.

 

Romain Molina przekazał nowe informacje w sprawie przywilejów francuskiego napastnika. Według wspomnianego dziennikarza 25-latek mógł liczyć na pobłażliwe traktowanie władz Ligue 1 po zakażeniu koronawirusem.

 

– Wszyscy koledzy Mbappé znają tę anegdotę. Ja byłem zszokowany, gdy ją usłyszałem. Nie wiem, jak to zrobili, ale Kylianowi pozwolono grać mecze, gdy miał koronawirusa. LFP musiało sfałszować testy, lub pozwolić na ich sfałszowani – powiedział Romain Molina w materiale na YouTube.

Źródło: Romain Molina