NEWSY I WIDEO

Karol Muhar może zmienić klub. Są chętni na trasfer

Według informacji topsport.bg Karol Muhar znalazł się na liście życzeń FC Beroe Stara Zagora. Chorwat pod koniec sezonu stracił miejsce w wyjściowym składzie i wszystko wskazuje, że zmieni klub.

Karol Muhar przeszedł do Kolejorza z Interu Zapresic za 400 tysięcy euro. Chorwat w poprzednim sezonie Ekstraklasy rozegrał 29 spotkań, lecz jego zmienna forma sprawiła, że stracił on miejsce w wyjściowym składzie. Teraz zarząd Kolejorza odzyskać wydane na zawodnika pieniądze. Chętny kupienia Muhara jest bułgarski PFC Beroe Stara Zagora.

Beroe to bułgarski mistrz z 1986 roku. W poprzednim sezonie klub zajął 6. miejsce w krajowej ekstraklasie. Ich najważniejszym celem jest znalezienie zastępstwa za Martina Kamburowa, który zmienił drużynę. Muhar ma imponować trenerowi Dimitrowi, który poszukuje zawodnika o profilu Chorwata.

Espanyol walczy o utrzymanie poza boiskiem. Klub wydał oświadczenie

Przedstawiciele Espanyolu domagają się unieważnienia spadków w sezonie 2019/2020. Klub w ten sposób walczy o utrzymanie w La Lidze.

Papużki pierwszy raz od 26 lat nie zdołali się utrzymać w hiszpańskiej ekstraklasie. W związku z tym klub z Barcelony będzie musiał występować od nowego sezonu w drugiej lidze. Espanyol nie zamierza się jednak poddawać.

Władze Papużek za wszelką cenę chcą utrzymać się w najwyższej klasie rozgrywkowej, o czym poinformowały w opublikowanym oświadczeniu na oficjalnej stronie internetowej. Działacze argumentują swój spadek jako jeden ze skutków pandemii koronawirusa na świecie. Espanyol domaga się w ten sposób anulowania spadków w sezonie 2019/2020.

Oto oficjalne oświadczenie klubu:

W kwietniu ubiegłego roku, w środku pandemii, wszystkie kluby zdecydowały się podjąć próbę wznowienia rywalizacji, aby zaoszczędzić dużą część przychodów telewizyjnych i tym samym uniknąć ekstremalnej sytuacji finansowej, która spowodowałaby bankructwo sektora i stratę wielu zawodników. Porozumienie zawarte w pakcie Viana było w tym sensie przykładem solidarności i zjednoczenia, które pozwoliło nam zaoszczędzić dużą część dochodów i wznowić rywalizację przy niezaprzeczalnym wysiłku ze strony wszystkich.

Jednak kilka miesięcy później pojawiły się okoliczności, które uniemożliwiły dokończenie ligi na równych warunkach dla wszystkich uczestników. Na przykład:

– Ostatniego dnia LaLiga SmartBank nie można było w jednolity sposób rozstrzygnąć rywalizacji ze względu na zawieszenie meczu Deportivo de La Coruña – CF Fuenlabrada, co spowodowało powstanie sytuacji trudnej do rozwiązania rozwiązania, ponieważ mogła ona dotknąć trzecie drużyny,

– Brak publiczności na stadionach był wielką szkodą dla wszystkich klubów, ale w naszym przypadku ta okoliczność była znacznie bardziej niezwykła, ponieważ graliśmy u siebie z pięcioma bezpośrednimi rywalami w walce o utrzymanie,

– Kluby takie jak Valencia CF czy my starały się konkurować normalnie, pomimo potwierdzenia, że ​​w naszych składach w marcu i kwietniu było wielu graczy zarażonych COVID-19, oraz z konsekwencjami, które choroba pozostawia na wiele tygodni.

Chociaż prawdą jest, że zawody zostały zakończone, z wyjątkiem drugiej ligi, ale jak wskazaliśmy powyższe zaistniałe sytuacje są nieodwracalne i niesprawiedliwe pod względem sportowym, ponieważ finałowa faza rozgrywek nie toczyła się w tych samych warunkach, co przed zawieszeniem.

Ekonomiczne skutki COVID-19 rozciągną się na sezon 2020/2021. Jeśli dodamy do tego efekt ekonomiczny, który powoduje spadek, skumulowana kara jest druzgocąca i niesprawiedliwa dla poszkodowanych.

RCD Espanyol rozumie, że w sytuacji spowodowanej globalną pandemią, przy wciąż istniejącej niepewności związanej z konsekwencjami zdrowotnymi i ekonomicznymi, które się z nią wiążą, można zrozumieć, że szereg sytuacji jest bezpośrednio nagradzanych (mistrz ligi, klasyfikacje na zawody europejskie, awanse), ale jest absolutnie nieopłacalne, aby najbardziej poszkodowani byli karani lub podwójnie karani.

Dlatego biorąc pod uwagę wszystkie uwarunkowania, które zaistniały od powrotu do rywalizacji oraz w świetle wydarzeń, które miały miejsce w ostatnich dniach, w których różne kluby podniosły głos z powodu niesprawiedliwości i braku rozwiązań, które mają miejsce. RCD Espanyol domaga się anulowania spadków w tym sezonie w rozgrywkach nadzorowanych przez LaLiga, jak to miało miejsce we wszystkich organizowanych przez RFEF. Ewentualną utratę dochodów, jaką pociągnęłaby taka decyzja, można zrekompensować za pomocą różnych formuł, które pozwolą uniknąć szkód ekonomicznych poniesionych przez zaangażowanych uczestników, co jest jedną z głównych obaw i argumentów podnoszonych do tej pory przez pracodawców.

https://twitter.com/partidazocope/status/1290303680315457536

 

Wojciech Kowalczyk komentuje transfer Boruca do Legii. „Lepiej stary grzyb…

Były zawodnik Legii Warszawa, Wojciech Kowalczyk w kontrowersyjny sposób skomentował powroty zasłużonych piłkarzy do Ekstraklasy. Na swoim Twitterze opublikował wpis w którym odnosi się do transferów Waldemara Soboty oraz Artura Boruca.

Wojciech Kowalczyk słynie z szczerych wypowiedzi, którymi dzieli internautów. Jedni go za to uwielbiają, drudzy nienawidzą. Tym razem były reprezentant Polski odniósł się do transferów Śląska Wrocław i Legii Warszawa.

Srebrny medalista z igrzysk olimpijskich w Barcelonie nie jest zadowolony ze wspomnianych transferów. Kowalczyk w ironiczny sposób przedstawia wizję tych klubów: „Lepiej stary grzyb niż szkolenie młodzieży.”

Wpis byłego gracza Betisu nie spodobał się większości internautów. Kibice Legii twierdzą wręcz, że Kowalczyk wykazał się ogromną ignorancją wypowiadając się o Borucu jak o „jakimś bramkarzu”. Przypomnijmy, że „Król Artur” to 65-krotny reprezentant Polski. Golkiper w swojej karierze bronił barw takich zespołów jak Celtic Glasgow, Fiorentina, Southampton czy Bournemouth.

Wielki powrót do Ekstraklasy? Kolejny piłkarz może wrócić na stare śmieci

Kibice Jagiellonii zacierają ręce, ponieważ klub szykuje się kolejne poważne wzmocnienie. Najpierw do żółto-czerwonych dołączył Błażej Augustyn, a coraz głośniej mówi się o ponownym transferze Fedora Cernycha.

Fedor Cernych wiosną 2018 roku trafił do Dynama Moskwa prosto z Jagiellonii, jednak poprzedni sezon spędził na wypożyczeniu w Orenburgu. Jego sytuacja w stołecznej drużynie jest niejasna z powodu przepisu ograniczającego liczbę obcokrajowców. Litwinowi za pół roku kończy się kontrakt, a klub ze stolicy Rosji chce mu dać wolną rękę, ale pod jednym warunkiem – napastnik do dziś musi zrzec się części zarobków.

Minionej wiosny na facebookowym profilu Cernycha pojawił się wpis „Wracam„. Kibice Jagiellonii mocno zacierali ręce w oczekiwaniu na powrót napastnika, jednak post ten okazał się tylko głupim dowcipem jego brata. Dzisiaj jednak temat nie jest żartem, a Duma Podlasia ma mocno interesować się ponownym pozyskaniem napastnika.

Transfer Sancho do United nabiera tempa. Czerwone Diabły zapłacą w ratach?

Według niemieckiego dziennika „BILD” transfer Jadona Sancho do Manchesteru United nabiera tempa.

20-latek jest numerem jeden na liście transferowej Czerwonych Diabłów. Wiceprezes wykonawczy Manchesteru United, Ed Woodward ciężko pracuje za kulisami, aby jak najszybciej dopiąć ten transfer.

Według ostatnich doniesień mediów, United są skłonni zapłacić 108 milionów funtów, na które liczy Borussia Dortmund. Transakcja ma przebiegać jednak w ratach. Klub z Old Trafford miałby zapłacić tego lata 63 miliony funtów, a pozostałe 45 milionów opłaciliby w ratach rozłożonych na dwa kolejne sezony.

Borussia Dortmund jest zainteresowana taką propozycją Manchesteru United. Wszystko jednak zależy od tego, jak dokładnie będzie wyglądać oferta ze strony władz Red Devils.

Niedawno w mediach pojawiła się informacja, że klub z Old Trafford ma gotowe dwa numery dla Jadona Sancho. Anglik będzie mógł wybrać koszulkę z siódemką lub jedenastką na plecach.

Historyczny mecz Pucharu Polski w Poznaniu! Najwyższa porażka w historii stała się faktem!

Rozgrywki okręgowego Pucharu Polski rządzą się swoimi prawami. Dzięki tym rozgrywkom dochodzi często do nietypowych zdarzeń. Nie inaczej było i dziś, w Poznaniu padł najwyższy wynik w historii polskich rozgrywek!

Mecz pomiędzy TPS II Winogrady a Big Show FC Poznań przejdzie do historii polskiego futbolu. W spotkaniu tych ekip padł nowy rekord Polski, jeśli chodzi o najwyższe zwycięstwo/porażkę w historii polskiego futbolu!

Zwycięstwo odniosła ekipa TPS II Winogrady, która rozgromiła zespół Big Show FC Poznań wynikiem 46:0! Rekord został ustanowiony już kilkadziesiąt minut przed końcem spotkania, na 25 minut przed upływem regulaminowego czasu gry zespół Big Show FC przegrywał już 38:0. Mecz był rozgrywany w ramach rundy wstępnej okręgowego Pucharu Polski.

MAMY TO!!!!! REKORDY POBITE! OFICJALNIE JESTEŚMY NAJGORSI NA ŚWIECIE! Big Show FC 0:46 TPS Winogrady Tak się to robi, tak się przechodzi do historii ???Łogiiiiń!!!!????

Opublikowany przez Big Show FC Niedziela, 2 sierpnia 2020

Dotychczas najwyższym zanotowanym rezultatem, był ten z 2014 roku. Wówczas rekordowe zwycięstwo zanotował KS Chełmek, który pokonał LKS Skidziń 35:0. Tamto spotkanie również odbyło się w ramach okręgowego Pucharu Polski.

Ilicić rozwiał plotki o zdradzie? Wymowne zdjęcie

Josip Ilicić po marcowym wznowieniu rozgrywek nie wrócił do grania. Według niektórych mediów piłkarz zmaga się z problemami psychicznymi spowodowanymi i wyjechał do Słowenii, aby spędzić czas z rodziną. Powstała plotka, że zawodnik Atalanty jest bliski zakończenia kariery.

Josip Ilicić był jednym z najlepszych piłkarzy Atalanty przed przerwą spowodowaną koronawirusem. W przeciągu 21 spotkań w Serie A zdobył 15 bramek. W marcu, gdy liga włoska wracała do gry, Ilicić ważył 4 kilogramy mniej, był bez energii i motywacji do dalszej walki. Il Corriere Dello Sport powinformowało, że z powodu powodów psychicznych zawodnik powrócił do rodziny do Słowenii.

Po ostatnim ligowym spotkaniu koledzy z Atalanty przygotowali Josipowi niespodziankę i zrobili sobie zdjęcie z jego koszulką, aby wesprzeć go w walce z chorobą.

Według niektórych mediów Ilicić twierdził, że jego żona jest mu niewierna, a gdy wrócił do domu, miał przyłapać ją z kochankiem na gorącym uczynku. Piłkarz z tego powodu miał się załamać i rozważyć zakończenie kariery. Być może była to tylko głupia plotka albo para szybko się pogodziła, ponieważ zawodnik opublikował na swoim Instagramie zdjęcie z małżonką.

Wygląda na to, że z małżeństwem Ilicicia wszystko jest w porządku, ale piłkarz może nadal zmagać się z problemami psychicznymi. Zawodnik Atalanty nie pojawi się na turnieju Ligi Mistrzów w Lizbonie i nie pomoże swojemu zespołowi w walce o końcowe zwycięstwo.

 

Jednak nie Milik? Juventus celuje w napastnika z Premier League! To może być rekord transferowy!

Hiszpański „AS” informuje o zainteresowaniu Juventusu napastnikiem z Premier League. „Stara Dama” miałaby za niego wyłożyć 80 milionów euro.

Jeśli informacja podana przez „AS’a” się potwierdzi, oznaczałoby to rezygnację Juventusu z usług Arkadiusza Milika. Polak od kilku tygodni był łączony z przenosinami do Turynu, a teraz okazuje się, że transfer może się wysypać na ostatniej prostej.

Jeśli Juve faktycznie zrezygnuje z Milika to, tak czy inaczej Polak nie powinien mieć problemu ze znalezieniem dla siebie nowego domu. Prędzej mówiło się o przenosinach do Madrytu (Atletico), a także do Londynu (Tottenham). W obliczu napiętej sytuacji na linii Milik – zarząd Napoli pozostanie Polaka na kolejny sezon, jest raczej niemożliwe.

Odejdzie do klubu, który złoży najlepszą ofertę. Nie będzie żadnych zniżek. Jeżeli pozostanie w Napoli, to musi liczyć się z tym, że nie będzie brany często pod uwagę przez trenera Gennara Gattuso – powiedział prezydent Napoli Aurelio De Laurentiis o sytuacji Arkadiusza Milika.

Kim jest tajemniczy napastnik z Premier League? Chodzi o meksykańskiego napastnik Wolverhampton  Raula Jimeneza. 29-latek w minionym sezonie ligi angielskiej zdobył 17 bramek i zaliczył 6 asyst w 38 meczach.

Jeśli transfer dojdzie do skutku, to zostanie pobity rekord transferowy, jeśli chodzi o wydaną kwotę za meksykańskiego piłkarza. Byłby to również 4. najwyższy transfer w historii Juventusu. Większymi transferami w historii „Starej Damy” byli tylko Cristiano Ronaldo, Gonzalo Higuain, a także Mathijs de Lighta.

Na początku rozmów „Wilki” żądały za swojego napastnika 100 milionów euro. Kwota wynikała z dużego zainteresowania Meksykaninem, którego chciał pozyskać również Manchester United. Ostatecznie miało stanąć na kwocie rzędu 80 milionów.

Artur Boruc komentuje swój powrót. „Nigdy nie odszedłem”

Artur Boruc po piętnastu latach wraca do Legii Warszawa. Klub z Łazienkowskiej przedstawił transfer bramkarza w mediach społecznościowych w następujący sposób: „Głoście światu powrót króla”.

Boruc był bramkarzem Legii w latach 1999-2005. Z niej trafił do Celticu, gdzie go bardzo pokochano. 40-latek wypowiedział się po powrocie do Warszawy na łamach oficjalnej strony klubowej.

Czy podpisałbym się pod zdaniem “Artur Boruc nigdy z Legii nie odszedł. Po prostu pracował w innych klubach”? Myślę, że tak, to bardzo ciekawe zdanie. Wiadomo, że moje serce zostało tutaj.

Kiedy wspierałem Legię z trybun Ibrox w eliminacjach Ligi Europy UEFA, nie miałem pojęcia, że tak szybko wrócę. Bardzo często o tym rozmyślałem, ale nie zdawałem sobie sprawy, że fizycznie to się stanie. Było kilka okazji, ale nigdy do tego nie doszło. Tym razem też nie byłem do końca pewny, czy te przenosiny się ziszczą. Często rozmawialiśmy, jak wygląda moja sytuacja w klubie. W końcu nadszedł moment, w którym AFC Bournemouth było w trudnej sytuacji i trzeba było podejmować konkretne decyzje związane z przyszłością. Wtedy zaczęliśmy rozmawiać częściej i namiętniej. Pojawiły się konkrety. Bardzo się cieszę, że tak szybko się to potoczyło. Krytykom nie chcę nic mówić. Przemówię na boisku – zakończył Boruc.

Boruc w swojej karierze występował w barwach takich klubów jak: Fiorentina, Southampton czy Bournemouth z którego przeszedł do Legii.

 

Zdradziła go żona i co dalej? Gwiazda Atalanty rozważa zakończenie kariery!

Niepokojące informacje od rana zalewają twittera. W sieci przewija się mnóstwo komentarzy, które mówią o możliwym zakończeniu kariery przez Josipa Ilicicia!

32-latek wraz z całą Atalantą przeżywa obecnie najlepsze lata swojej kariery. W obecnym sezonie w 34 meczach zdobył 21 bramek i dołożył do tego 9 asyst. Nie da się ukryć, że Słoweniec jest jednym z głównych architektów ostatnich sukcesów Atalanty.

Od rana na twitterze pojawiła się masa niepokojących komentarzy dot. przyszłości Ilicicia. Słoweniec rzekomo rozważa zakończenie kariery i boryka się z problemami psychicznymi, które wywołała jego żona zdradzająca go z innym mężczyzną.

Josip kilka tygodni temu doznał urazu, który wykluczył go z gry w kilku następnych spotkaniach. Jego występ w sierpniowym meczu z PSG również był zagrożony, a przed kilkoma dniami trener Atalanty potwierdził, że Ilicić na pewno w tym meczu nie zagra.

Słoweniec postanowił udać się do rodzinnego kraju, lecz tam doznał szoku, gdy przyłapał żonę na zdradzie. Rzekomo 32-latek wpadł w depresję i rozważa zakończenie kariery. Póki co, nie znamy żadnych oficjalnych informacji.

 

Supertalent będzie trenował z pierwszą drużyną Borussii Dortmund. Ma 15 lat

Władze Borussii Dortmund głęboko wierzą w to, że utalentowany Youssoufa Moukoko będzie w przyszłości bardzo ważnym elementem klubu z Signal Iduna Park. Aby podnieść jego umiejętności, 15-latek ma trenować z pierwszą drużyną BVB.

Youssoufa Moukoko to bramkostrzelny napastnik, który od wielu lat przyciąga uwagę mediów. Nieraz spekulowano na temat jego potencjalnych przenosin do gigantów z Hiszpanii czy Anglii. 15-latek został jednak w Borussii, a teraz klub inwestuje w jego rozwój.

Moukoko będzie mógł zadebiutować w Bundeslidze dopiero gdy ukończy 16 lat, co nastąpi w listopadzie. Nie wiadomo jednak czy Niemiec od razu wskoczy do pierwszego składu BVB.

Na razie postanowiono, że młody napastnik będzie trenować wraz z pierwszym zespołem Borussii Dortmund. Na boisko wybiegać będzie jednak w barwach zespołu do lat 19.

 

 

Kibic odrzucił możliwość wygrania pieniędzy w teleturnieju. Wykazał się wielką lojalnością do klubu

Kilka dni temu internet obiegła historia kibica Borussii Moenchengladbach, który wziął udział w teleturnieju. Mężczyzna nie udzielił odpowiedzi na pytanie warte 1000 euro, mimo że znał odpowiedź.

Kibice na całym świecie bardzo często zasypują nas swoimi sposobami na okazanie lojalności do swojego klubu. Bohater tego tekstu zdołał poświęcić pieniądze za odpowiedź na pytanie w teleturnieju tylko po to, by nie wypowiedzieć nazwy rywala Borussii – FC Koeln.

Gdy kibic otrzymał pytanie warte 1000 euro postanowił nie udzielać na nie odpowiedzi, mimo że ją znał. Pytanie brzmiało: „Kto wygrał drugą ligę w 2019 roku”. Poprawną odpowiedzią było oczywiście FC Koeln, które jak wiemy, jest jednym z głównych rywali Borussii Moenchengladbach. „Nie, nie przejdzie mi to przez gardło” – westchnął Niemiec.

Jego decyzja została wychwycona przez internautów, którzy zaczęli masowo udostępniać wideo z Niemcem w roli głównej. Na film zareagowala również sama Borussia, która rozpoczęła poszukiwania mężczyzny. Po czasie dotarli do niego w celu wręczenia mu prezentu.

„To wzorowe zachowanie należy nagrodzić. Szanowny kandydacie, prosimy o kontakt. Nasz główny sponsor i my mamy coś dla ciebie” – na Twitterze napisała osoba odpowiedzialna za media w Borussii.

 

Świński łeb na płocie centrum treningowego? „Nie mogłam uwierzyć własnym oczom”

Kibice SPAL na pewno nie spodziewali się po swoich zawodnikach takiej formy. Do końca sezonu pozostała jedna kolejka, a drużyna czterech Polaków traci do miejsca premiowanego utrzymaniem aż 16 punktów. Z tej okazji fani przygotowali dla nich małą „niespodziankę”.

SPAL w tym sezonie w Serie A wygrało tylko 5 spotkań i zdobyło zaledwie 20 punktów. Drużyna, w której na co dzień występują Thiago Cionek, Arkadiusz Reca, Bartosza Salamon i Jakub Iskra już od pewnego czasu jest pewna spadku, ponieważ do miejsca dającego utrzymanie tracą aż 16 punktów.

Beznadziejna forma odbiła się na kibicach SPAL, którzy mieli do przekazania zawodnikom pewną wiadomość. Po przegranym meczu z Veroną 0:3 zawiesili na płocie centrum treningowego transparent z napisem „czas wyrzucić świnie z Ferrary„. Dodatkowo obok napisu wisiał świński łeb.

Kiedy to zobaczyłam, nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Kibice mają oczywiście prawo do protestów, ale nie można tego robić w ten sposób. Nie wiem, kto to zrobił, ale to było w naprawdę złym guście – powiedziała szefowa centrum treningowego

Sprawę bada policja, lecz według wstępnych ustaleń nie było to działanie zorganizowanej grupy.


TROLLNEWSY I MEMY