NEWSY I WIDEO

Kacper Kozłowski: „Żyję trochę jak w tym powiedzeniu, żeby mieć wywalone, a będzie ci dane”

Kacper Kozłowski jest jednym z najlepiej zapowiadających się młodych talentów w polskiej piłce nożnej. 17-letni piłkarz Pogoni Szczecin w wywiadzie dla portalu „weszło.com” opowiedział nieco o planach na przyszłość. Ponadto zdradził, jak sobie radzi ze stresem.

Stres? A co to takiego?

W ostatnich miesiącach eksplodował talent Kacpra Kozłowskiego. Piłkarz Pogoni Szczecin nie ma jeszcze skończonych 18 lat, a ma już za sobą debiut w reprezentacji Polski, a także występ na mistrzostwach Europy. Dla tak młodego zawodnika, tak szybki rozwój wydarzeń powinien wiązać się z dość dużym stresem, jednak nie w przypadku Kozłowskiego.

– Stresowałem się raz w życiu – na moim pierwszym treningu, jeszcze w Bałtyku Koszalin. To był pierwszy i ostatni raz, kiedy czułem stres. Miałem dziesięć lat. Bałem się iść na trening. W sumie nie wiem dlaczego, ale się bałem. Od tamtego momentu nie czuję w ogóle stresu – powiedział Kacper Kozłowski.

– Skoro masz powód do stresu, to znaczy, że jesteś nieprzygotowany. A ja się czuję przygotowany na wszystko, dlatego się nie stresuję – dodał.

– Żyję trochę jak w tym powiedzeniu, żeby mieć wywalone, a będzie ci dane. Mi to pomaga, ale chłopaki mówią, że to głupie. Trochę nadużywam tego stwierdzenia – zaznaczył.

Najmłodszy zawodnik w historii EURO

Na minionych mistrzostwach Europy Kacper Kozłowski dzięki występowi w meczu z Hiszpanią stał się najmłodszym piłkarzem w historii turnieju. Jak sam przyznaje, nie czuł on żadnego zachwytu z tytułu powołania na EURO.

– Powołanie jak każde inne. Nie czułem zachwytu, bo to nie jest powód do zachwytu. Powodem do zachwytu byłoby, gdybyśmy wyszli z grupy i miałbym w tym jakąś zasługę. A z grupy nie wyszliśmy, to jedno, a poza tym nie zagrałem tyle minut, ile oczekiwałem po treningach czy meczach towarzyskich. Ale nie mam pretensji, to normalne. Jak masz siedemnaście lat, to nie możesz grać po 90 minut we wszystkich meczach reprezentacji – ocenił Kozłowski.

Kolejny krok w karierze

Kacper Kozłowski przyznaje, że nie myśli on jeszcze o transferze. Co jakiś czas podpytuje, jakie kluby składają oferty, ale robi to tylko z czystej ciekawości. W Pogoni chce grać jeszcze przez co najmniej pół roku.

– Jeszcze troszkę potrzebuję się ograć. To też jest ważne, żeby się rozegrać. Jestem tutaj dopiero sezon w pierwszej jedenastce. Przynajmniej jeszcze pół roku-rok potrzebuję na zaadaptowanie się. I wtedy chciałbym odejść. Wszystko jest dogadane z prezesami i oni też tak samo uważają – zdradził Kozłowski.

– Nie szedłbym do klubu, który jest olbrzymi, ale miałbym grać np. w Primaverze. Gdy pójdę zagranicę, to po to, by grać w pierwszym zespole, a nie U-18. Nie mam zamiaru schodzić niżej – dodał.

Matura nie dla niego

W przyszłym roku Kozłowskiego czeka matura. Jak jednak sam mówi, nie wie jeszcze, czy jest sens podchodzenia do egzaminu dojrzałości, ani czy będzie miał taką możliwość.

– Raczej nie będę podchodził do matury. Nie wiem jeszcze, kiedy będę odchodził z Pogoni, ale maturę mam za rok, więc nie wiem, czy jeszcze tu będę. Byłoby ciężko ją zrobić. Ale matura do gry w piłkę nie jest mi teraz potrzebna. Co z tego, że będę ją miał? Jeśli mi nie wyjdzie w piłce, czego nie zakładam, mogę iść do pracy też bez matury – stwierdził 17-latek.

źródło: weszło.com

Reprezentant Polski blisko zmiany klubu! Zainteresowany jest klub z Rosji

Jeszcze w trakcie trwającego okienka transferowego Tomasz Kędziora może zmienić klub. Reprezentant Polski wzbudził zainteresowanie jednego z klubów z Rosji.

Tomasz Kędziora od 2017 roku reprezentuje barwy ukraińskiego Dynama Kijów. Od tamtej pory Polak zagrał w barwach 16-krotnego Mistrza Ukrainy w 159 oficjalnych meczach. Wcześniej piłkarz reprezentował barwy Lecha Poznań.

Kędziora budzi zainteresowanie

Portal footballtransfer.com przekazał, że Tomasz Kędziora zwrócił uwagę rosyjskiego CSKA Moskwa. 6-krotni mistrzowie Rosji byliby skłonni zapłacić za reprezentanta Polski 2 miliony euro. Przypomnijmy, że aktualny Mistrz Ukrainy zapłacił za Polaka w 2017 roku 1,5 mln euro.

Wspomniany portal zaznacza, że oba kluby są w dobrych relacjach. W lipcu Dynamo Kijów wypożyczyło z CSKA Ilyę Shkurina.

źródło: footballtransfer.com

Kamil Kosowski zaskoczony powołaniami: „Nie rozumiem, skoro ten chłopak w miarę się sprawdził, a teraz będziemy testować kogoś nowego”

W poniedziałek Paulo Sousa ogłosił kadrę na najbliższe mecze reprezentacji Polski. Kamil Kosowski w rozmowie z Przeglądem Sportowym zdradził, że na zgrupowaniu powinni pojawić się Jakub Kamiński oraz Jakub Świerczok.

Czas się wykazać

Już za 2 tygodnie reprezentacja Polski rozegra kolejne spotkania eliminacji do Mistrzostw Świata. Podczas tego okienka biało-czerwoni zmierzą się z Albanią, San Marino i Anglią. Po trzech spotkaniach ekipa Paulo Sousy ma na swoim koncie 4 punkty.

We wtorek 50-letni selekcjoner opublikował listę powołanych na najbliższe mecze eliminacyjne. W zestawieniu zabrakło m.in. Jakuba Kamińskiego czy Jakuba Świerczoka, natomiast szansę od Sousy otrzymał Dawid Kownacki, czego nie potrafi zrozumieć Kamil Kosowski.

– Nie do końca rozumiem, dlaczego znów powołany jest Dawid Kownacki. Porównując go do na przykład Jakuba Kamińskiego z Lecha Poznań, wolałbym drugiego z nich. Mam wrażenie, że Kownacki jako nastolatek był lepszym piłkarzem niż obecnie. Nie śledzę jego kariery jakoś specjalnie wnikliwie. Być może ktoś ze sztabu kadry ma przekonanie, że Dawid przyda się w reprezentacji i jest w wysokiej formie – powiedział Kamil Kosowski.

– Stawiano na niego, był na EURO, strzelił gola w meczu towarzyskim z Rosją (1:1), a teraz po transferze do japońskiego Nagoya Grampus został pominięty. Nie można powiedzieć, że ten chłopak dał w kadrze plamę, a mimo to nie ma go – dodał.

– Adam Buksa gra w MLS w New England Revolutions i teraz dostaje szansę. Tylko dlaczego brakuje Świerczoka? Tego nie rozumiem, skoro ten chłopak w miarę się sprawdził, a teraz będziemy testować kogoś nowego – zakończył były reprezentant biało-czerwonych.

Były reprezentant Francji chciałby, aby to Lewandowski wygrał Złotą Piłkę: „Gdybym mógł, oddałbym głos na Roberta”

Plebiscyt Złotej Piłki w tym roku wzbudza bardzo duże emocje. Jean-Pierre Papin w wywiadzie dla WP SportoweFakty zdradził, że gdyby mógł, to zagłosowałby na Polaka.

Kto tym razem?

W zeszłym roku France Football zdecydowało, że plebiscyt Złotej Piłki nie odbędzie się. Dziennik argumentował swoją decyzję pandemią koronawirusa. Dla nas, Polaków, była to cios, ponieważ jednym z głównych do nagrody był Robert Lewandowski.

W tegorocznym konkursie największe na szanse na wygranie ma Lionel Messi. W wyścigu po Złotą Piłkę liczą się również Jorginho oraz Robert Lewandowski. Według Jeana-Pierra Papina, legendy francuskiego futbolu, to właśnie napastnik Bayernu Monachium powinien wygrać to trofeum. 57-latek w rozmowie z WP SportoweFakty zdradził, że gdyby mógł, to zagłosowałby na reprezentanta Polski.

– Nie jestem w jury, natomiast gdybym był, to oddałbym głos na Roberta! Choćby dlatego, że z wszystkich wielkich piłkarzy to właśnie on w ostatnich latach najlepiej potrafi utrzymać formę na bardzo wysokim poziomie – powiedział Papin.

Messi? Nie mam przekonania co do takiego werdyktu. Copa America… Ale Messi w sezonie ligowym wypadł przeciętnie. A Lewandowski? Jednak strzelił 41 goli w Bundeslidze, pobił rekord Gerda Muellera, rekord, który przetrwał ponad 30 lat – dodał.

– W Lidze Mistrzów Bayern też aż tak bardzo nie zawiódł. No i Euro 2020. OK, Polska nie wyszła z grupy, ale kto zdobył większość bramek dla reprezentacji Polski na tym turnieju? Lewandowski! – zakończył 57-latek.

Ludovic Obraniak chciałby objąć reprezentację Polski. „Domenech dzwonił do mnie i mówił, że zamiast Sousy powinni zatrudnić mnie”

Ludovic Obraniak udzielił wywiadu portalowi WP Sportowe Fakty. Były reprezentant Polski opowiedział o swojej pracy trenera i marzeniem związanym z tym zawodem. 36-latek przyznał, iż chciałby kiedyś zostać selekcjonerem kadry biało-czerwonych.

Pozostaje w świecie piłki

Ludovic Obraniak swoją piłkarską karierę zakończył w 2018 roku. 36-latek pozostaje jednak w świecie futbolu. Były reprezentant Polski został trenerem piątoligowego Le Touquet ACFCO i udziela się w L’Equipe jako ekspert. O swojej pracy jako szkoleniowiec na niskim poziomie rozgrywkowym wypowiada się pochlebnie.

– Robię dyplom trenerski drugiego stopnia, a warunkiem jego zaliczenia jest między innymi samodzielne prowadzenie drużyny. Praca w Touquet to bardzo ciekawe doświadczenie. Bo to nie tylko sportowy projekt, ale również społeczny – powiedział 36-latek w rozmowie z WP Sportowe Fakty.

– Po pierwsze, dajemy szansę piłkarzom, którzy zostali „odpaleni” przez akademie piłkarskie. Po drugie, takim, którzy znaleźli się na zakręcie, byli ostatnio na piłkarskim bezrobociu. Plan jest taki, aby ich odbudować i posyłać dalej, wyżej. Klub współpracuje ściśle z władzami miasta, dzięki temu mamy dla naszych piłkarzy również ofertę dodatkowych prac, poza piłką. To pozwala im zarobić bonusowe pieniądze – dodał Obraniak.

Główny cel określony

Były reprezentant Polski mierzy jednak zdecydowanie wyżej niż piąta liga francuska. Marzeniem Ludovica Obraniaka jest objęcie kadry biało-czerwonych. 36-latek zażartował nawet, że Raymond Domenech widziałby go na tym stanowisku już teraz.

– Domenech dzwonił do mnie i mówił, że zamiast Paulo Sousy Polska powinna zatrudnić właśnie mnie. Oczywiście, rozmawialiśmy o tym w żartach, bo wiem, że jeśli chodzi o trenerkę, to przede mną jeszcze wiele etapów, zanim coś takiego mogłoby wchodzić w ogóle w rachubę. Ale… Może któregoś dnia? – zakończył.

https://twitter.com/adam_dworak/status/1427565445394092035

Źródło: WP Sportowe Fakty

Zdobywca Złotej Piłki wierzy w Arkadiusza Milika. „Jest w stanie strzelić ponad 20 goli w sezonie”

Jean-Pierre Papin udzielił wywiadu portalowi WP Sportowe Fakty. Zdobywca Złotej Piłki z 1991 roku wypowiedział się na temat Arkadiusza Milika w bardzo pozytywnych słowach.

Zdobywca Złotej Piłki wierzy w Polaka

Arkadiusz Milik dołączył do Olympique Marsylia na początku 2021 roku po kilku miesiącach bez gry dla Napoli. Polak zdobył 9 bramek w 15 meczach dla OM. Legendarny Francuz, Jean-Pierre Papin jest pod wrażeniem umiejętności 27-latka.

– Moim zdaniem wciąż nie zobaczyliśmy prawdziwego Milika. Takiego, którego znałem z Napoli, czy z meczów reprezentacji Polski. Na to musimy jeszcze poczekać. Owszem, Arek strzelał już bramki dla Marsylii, ale według mnie to dopiero początek. Ma duże, bardzo duże możliwości – przyznał Papin w rozmowie z WP Sportowe Fakty.

– Jest w stanie strzelić ponad 20 goli w sezonie. Bo gdy patrzę na niego, widzę bardzo dużo cech prawdziwego snajpera. Jest dostatecznie szybki, potrafi grać przodem i tyłem do bramki, ma bardzo dobre uderzenie. Czego więcej potrzeba? – dodał legendarny Francuz.

Skromność Milika zrobiła wrażenie na legendzie

Jean-Pierre Papin niedawno spotkał się z Arkadiuszem Milikiem. Zdobywca Złotej Piłki z 1991 roku przyznał, że był bardziej podekscytowany od Polaka. 27-latek zrobił na Francuzie bardzo dobre wrażenie.

– To spotkanie chyba bardziej mnie podekscytowało niż Milika! Bo zobaczyłem nie tylko świetnego gracza, bardzo „bogatego” pod względem umiejętności piłkarskich, ale przede wszystkim bardzo skromnego chłopaka. A w moim słowniku „skromność” ma duże znaczenie – przyznał.

– Rozmawialiśmy kilka minut, spotkanie było bardzo sympatyczne. I jedno chcę zaznaczyć: rozmawialiśmy po włosku i byłem pod wrażeniem, jak dobrze Milik mówi w tym języku. Natomiast nie wiedziałem, że Arek wrzucił naszą fotkę na Twittera. Zobaczyłem ją dopiero teraz, gdy mi ją przesłałeś. Tym bardziej to wszystko, miłe skoro tak to skomentował – zakończył.

Komentarz polskiego napastnika

Arkadiusz Milik dodał do mediów społecznościowych zdjęcie z legendarnym Francuzem. W opisie napisał pochlebne słowa w stosunku do Papina.

„Zawsze możesz się czegoś nauczyć od starszego od siebie. Czasami nawet jedno słowo może być źródłem inspiracji i stymulacji. Wczoraj miałem okazję poznać wspaniałego Jeana-Pierre’a Papina, który dokładnie 30 lat temu wygrał Złotą Piłkę. To był dla mnie prawdziwy zaszczyt”.

Źródło: WP Sportowe Fakty/ fot. Twitter (@arekmilik9)

Świetne wieści z Włoch. Jose Mourinho potwierdza – będzie stawiać na Zalewskiego!

Nicola Zalewski należy do grona największych polskich talentów. 19-latek zaimponował w młodzieżowych drużynach AS Romy, a swój wzrok zwrócił na niego także sam Jose Mourinho. Szkoleniowiec „I Lupi” zapowiedział już, że będzie dawać mu szanse na w tym sezonie Serie A, o czym poinformował ojciec piłkarza.

Młody pomocnik dawał sygnały, że należy zwracać na niego coraz większą uwagę. Działać trzeba było szybko, gdyż kwestią czasu było, aż powołanie do kadry wyśle mu również Roberto Mancini. Zalewski posiada bowiem zarówno polskie, jak i włoskie obywatelstwo.

Paulo Sousa ubiegł więc mistrzów Europy i powołał 19-latka na wrześniowe spotkania reprezentacji Polski. Wiele wskazuje na to, że pomocnik otrzyma swoją szansę, choćby w spotkaniu z San Marino. Wówczas już Włosi będą musieli się pogodzić, że talent nie zagra dla ich reprezentacji.

Dostanie swoją szansę

Zalewski początkowo przebijał się w młodzieżowych drużynach AS Romy, jednak ostatnio przeniesiono go do seniorskiego zespołu. Mourinho sprawdzał go w przedsezonowych springach, dając do zrozumienia, że chce go również sprawdzić w rozgrywkach Serie A.

Teraz dostaliśmy tego oficjalne potwierdzenie. Krzysztof Zalewski, ojciec 19-latka zdradził, że rozmawiał ze szkoleniowcem „I Lupi”. Portugalczyk potwierdził, że będzie stawiać na młodego Polaka.

– Jeszcze kilka dni temu siedzieliśmy na walizkach. Syn dostał sporo ofert z innych włoskich klubów, ale bardzo chciał zostać. W zeszłym sezonie podpisał z Romą nowy, korzystny kontrakt, i nawet byliśmy gotowi obniżyć zarobki, by Nicola tylko został w Rzymie. Po dłuższym czasie Jose Mourinho zaprosił syna do gabinetu i powiedział mu, co sądzi o jego grze – opowiedział ojciec piłkarza w rozmowie z „WP Sportowe Fakty”.

– Mourinho powiedział: „Podobasz mi się, będziesz rozwijał się pod moimi skrzydłami”. Kamień spadł nam z serca, syn bardzo się cieszył – dodał.

– Nicola spodziewał się, że trener widzi go raczej jako trzeciego w kolejności do gry. Mourinho od razu to sprostował. „Nie licz, że będziesz głębokim rezerwowym. Będę na ciebie stawiał” – usłyszał od trenera syn. Ulżyło nam, bo jak na szpilkach siedzieliśmy przez ostatni tydzień – relacjonował pan Krzysztof. 

W minionym sezonie Zalewski rozegrał w sumie 27 meczów w barwach Romy. Głównie były to spotkania w Primaverze, jednak otrzymał także szanse w Lidze Europy i Serie A. W obu rozgrywkach zanotował po jednym występie, zaś w ligowym starciu z Crotone zanotował asystę.

 

Trzy kluby były zainteresowane Sousą po Euro 2020! Portugalczyk mógł odejść…

Paulo Sousa rozważał odejście z reprezentacji Polski po nieudanym Euro 2020! Sport.pl podaje, że Portugalczyk zlecił swoim agentom poszukiwania klubów, zainteresowanych jego zatrudnieniem. Ustalono, że w grę wchodziły trzy zespoły z Serie A.

Mistrzostwa Europy nie wyszły najlepiej reprezentacji Polski. Udało nam się tylko zremisować jedno spotkanie (z Hiszpanią, 1-1), zaś pozostałe dwa przegraliśmy (ze Słowacją, 1-2 oraz ze Szwecją, 2-3).

Wielu kibiców zarzucało Paulo Sousie, że nie przygotował naszej kadry do gry na najwyższym poziomie. Sam 50-latek jakiś czas temu w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” wyjaśnił, co by poprawił, gdyby mógł cofnąć czas. Wskazał na pewno dwa błędy, które popełnił, o czym przeczytacie, klikając to zdanie.

Ucieczka z okrętu?

Choć wydawało się, że mimo porażki na Euro projekt reprezentacji pod opieką Sousy będzie posuwać się naprzód, to do niepokojących informacji doszedł sport.pl. Z ustaleń dziennikarzy wynika, że Portugalczyk szukał sobie potencjalnego nowego pracodawcy. Poszukiwania zlecił swoim agentom tuż po mistrzostwach Europy.

Sport.pl ustalił także, o jakie drużyny chodziło. 50-latek rozważał odejście do Spezii, Fiorentiny lub Sampdorii. Mówi się, że Sousa był najbliżej objęcia tego pierwszego klubu, lecz finalnie postawiono tam na Thiago Mottę. To ostatecznie przekreśliło plany Portugalczyka.

Oczywiście niewykluczone, że Sousa chciał sprawdzić, jak duże zainteresowanie wzbudza na rynku swoim nazwiskiem. To jednak mocno naciągana wersja.

 

Jan Tomaszewski grzmi po ogłoszeniu powołań! „Nie rozumiem, na jakiej podstawie Sousa go powołał”

Przy okazji powołań do reprezentacji Polski na wrześniowe zgrupowanie głos zabrał Jan Tomaszewski. Były bramkarz reprezentacji skomentował decyzje Paulo Sousy, wytknął mu błędy oraz powiedział, czego oczekuje w najbliższych meczach.

W poniedziałek zostały ogłoszone powołania do reprezentacji Polski na najbliższe zgrupowanie. Na początku września Biało-Czerwoni rozegrają trzy spotkania w ramach kwalifikacji do Mistrzostw Świata w Katarze. Kto powalczy o miejsce w składzie w meczach z Albanią, San Marino oraz Anglią? Lista powołanych znajduje się na grafice poniżej.

Ważne mecze przed reprezentacją Polski

W marcu Biało-Czerwoni rozegrali trzy spotkania eliminacyjne, w których zdobyli zaledwie 4 punkty. Sytuacja w grupie naszej reprezentacji nie jest najlepsza, więc nie ma już miejsca na błędy. Jan Tomaszewski, były bramkarz reprezentacji Polski, w wywiadzie dla TVP Sport powiedział, czego oczekuje od naszych reprezentantów i Paulo Sousy w najbliższych meczach.

– W meczach z Albanią i Anglią musi zagrać najlepsza jedenastka. Wtedy będziemy wiedzieli, co znaczy polska piłka. Eksperyment może być tylko w meczu z San Marino. Ale nie wolno tak robić jak z Andorą, żeby Roberta wystawić w pomocy – skomentował Jan Tomaszewski.

– Mam nadzieję, że zdobędziemy dziewięć punktów, bo inaczej nowy prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej będzie musiał szukać nowego selekcjonera. Nie życzę tego Sousie. Ale ratują nas tylko trzy punkty w każdym meczu. Mam nadzieję, że gdy przyjdzie Katar, to nie będziemy zakatarzeni siedzieć w domu – dodał.

Niezadowolony Tomaszewski

Wiele emocji budzi powołanie Krzysztofa Piątka oraz Dawida Kownackiego. Pierwszy z nich wciąż nie wrócił do pełnej sprawności po odniesionej kontuzji, z kolei drugi nie wyróżnia się na poziomie drugiej Bundesligi, a w poprzednich meczach reprezentacji nie pokazał niczego szczególnego. Jan Tomaszewski ma najwięcej pretensji do selekcjonera za powołanie napastnika Herthy Berlin.

– Nie rozumiem, na jakiej podstawie Sousa go [Krzysztofa Piątka – przyp. red.] powołał. Przecież w ostatnim meczu nie grał, nawet nie siedział na ławce! Czy chodzi o jakąś promocję, żeby jakiś klub go kupił? Na Boga, człowiek nie grał trzy miesiące. Dlatego jest to nieporozumienie – skomentował były bramkarz reprezentacji Polski.

– A Piątek dopiero co wznowił treningi indywidualne i już jest powołany do reprezentacji. To psuje atmosferę – na tej samej zasadzie można powołać Milika, bo on pewnie też trenuje. Do formy może dojść za dwa-trzy miesiące. W treningu piłkarza ważny jest okres przygotowawczy, który trwa miesiąc. Czy będzie miał jakiś przyspieszony tryb? Na tej zasadzie to mógłby mnie powołać! On ma zagrać w najważniejszych meczach eliminacji, w tym z Anglią? Skoro taką decyzję podjął trener Sousa, to muszę ją zaakceptować, ale jej kompletnie nie rozumiem – dodał.

źródło: tvp sport

Łukasz Fabiański ma pożegnać się z kibicami. Czy zagra on pożegnalny mecz?

Przed kilkoma dniami ogłoszono koniec reprezentacyjnej kariery Łukasza Fabiańskiego. Bramkarz West Ham United ma podczas październikowego zgrupowania pożegnać się z kibicami oraz kolegami z reprezentacji. Czy 36-latek zagra jeszcze jeden mecz w Biało-Czerwonych barwach?

Trwająca ponad 15 lat reprezentacyjna kariera Łukasza Fabiańskiego dobiegła końca. Były bramkarz m.in. Arsenalu, czy Legii Warszawa debiutował w 2006 roku w meczu z Arabią Saudyjską. Ostatni raz wystąpił w biało-czerwonych barwach w czerwcu tego roku, kiedy reprezentacja mierzyła się w towarzyskim meczu z Rosją.

36-latek z orzełkiem na piersi zagrał 56-krotnie i w aż 26 występach zachowywał czyste konto. Bramkarz brał udział w turnieju EURO 2020, jednak nie pojawił się na boisko nawet przez minutę, gdyż Paulo Sousa wyżej cenił Wojciecha Szczęsnego. Jednym z powodów takiej decyzji „Fabiana” była chęć skupienia się na grze w klubie.

Jeszcze jeden mecz?

Niewykluczone, że licznik występów w narodowych barwach ulegnie zmianie. Portal meczyki.pl przekazał, że Łukasz Fabiański miałby pożegnać się z kolegami z zespołu oraz kibicami podczas październikowego zgrupowania reprezentacji Polski.

Pożegnanie w październiku

Jedną z opcji na pożegnanie się z reprezentacją jest wzięcie czynnego udziału w domowym meczu z San Marino na Stadionie Narodowym. Bramkarz miałby wyjść w pierwszym składzie, a następnie zejść przed końcem meczu przy owacji na stojąco, tak jak miało to miejsce m.in. w przypadku Łukasza Piszczka.

Już za kilka dni poznamy nowego prezesa PZPN, którym najprawdopodobniej zostanie Cezary Kulesza. Były prezes Jagiellonii Białystok zabrał głos w tej sprawie.

– Ja teraz o tym nie myślę, bo nie jestem prezesem PZPN-u, natomiast to dobry pomysł. Każdego tak zasłużonego piłkarza jak Łukasz Fabiański należy godnie pożegnać. To jest fajna inicjatywa – skomentował Kulesza.

Fatalne wyniki finansowe FC Barcelony. W zeszłym sezonie klub stracił setki milionów euro

Za nami konferencja prasowa z udziałem Joana Laporty. Prezydent FC Barcelony na dzisiejszym spotkaniu z dziennikarzami uchylił rąbka tajemnicy nt. finansów klubu. Mówiąc krótko – jest źle.

W poniedziałkowe południe wystartowała konferencja prasowa zorganizowana przez FC Barcelonę, na której pojawił się Joan Laporta. Prezydent klubu z Katalonii wyciągnął na światło dzienne błędy w zarządzaniu klubem poprzednich władz z Josepem Marią Bartomeu na czele. Laporta ustosunkował się do ostatniego listu Bartomeu, mówiąc, że jest w nim pełno kłamstw. Hiszpan za obecny stan finansów klubu obarcza w głównej mierze wspomnianego Bartomeu.

– Poprzednia polityka transferowa klubu była zła i bardzo zaszkodziła klubowi. Doszło do tego, że weterani byli z długimi kontraktami, a młodzi piłkarze z krótkimi. Nie doszło również do obniżenia wynagrodzenia, to kłamstwo poprzedniego zarządu. Odroczyli je. […] List Bartomeu? Straciłem rachubę w ilości kłamstw w tym liście – skomentował Joan Laporta.

– List Bartomeu jest pełen kłamstw. Próbuje tłumaczyć rzeczy, których nie da się tłumaczyć. To desperacki krok. Przez lata, przez złą politykę transferową i kontraktową, szkodzono klubowi. Zarząd Bartomeu odpowiadał za Barcę do 17.03. Nikt nie ucieknie od odpowiedzialności – dodał.

https://twitter.com/J_Krecidlo/status/1427214026744938496

Ile wynosi dług Barcelony?

Na samym początku konferencji prasowej Joan Laporta przedstawił raport nt. finansów FC Barcelony. Obecny dług klubu szacuje się na 1,35 mld euro! Sam poprzedni sezon został zakończony ze stratą w wysokości 481 mln euro. Na ten moment wydatki na pensje stanowią 103% całkowitych przychodów.

https://twitter.com/_BarcaInfo/status/1427215539437457414

źródło: twitter, fcbarca.com

Adriel Ba Loua podpisze kontrakt z Lechem Poznań. „Polska liga może być dla niego ciężka”

Według Sebastiana Staszewskiego z portalu Interia Sport Adriel Ba Loua dołączy do Lecha Poznań. Piłkarz jest już po testach medycznych – do podpisania kontraktu pozostały formalności. Kim jest nowy skrzydłowy Kolejorza?

Rekord Ekstraklasy

Od wielu tygodni mówiło się w kontekście Lecha Poznań, że pozycja skrzydłowego wymaga wzmocnienia. Maciej Skorża postawił duże wymagania co do profilu piłkarza, którego klub miał mu sprowadzić. Po długich tygodniach oczekiwania, do Kolejorza w końcu dołączy Adriel Ba Loua. Zawodnik ma kosztować poznaniaków 1,2 mln euro. Taka kwota ustanowi nowy rekord transferowy Lecha Poznań.

Sebastian Staszewski poinformował, że piłkarz pozytywnie przeszedł testy medyczne. Adriel Ba Loua ma podpisać 4-letni kontrakt z Kolejorzem. Do zakończenia transakcji pozostały formalności. Piłkarz dołączy jednak do Lecha Poznań dopiero po dwumeczu Victorii Pilzno z CSKA Sofia. 25-latek ma pomóc swojej drużynie w awansie do fazy grupowej LKE.

Typowy drybler

Charakterystykę Adriela Ba Loua’y przedstawił użytkownik Twittera „BuckarooBanzai”, który bardzo dobrze orientuje się w lidze czeskiej. Według wspomnianego opiniodawcy Iworyjczyk jest bardzo dobrym dryblerem. Problem u zawodnika może być jednak głowa.

– Adriel Ba Loua ma bardzo dobre liczby wygranych pojedynków w ataku, stwarzanych sytuacji oraz ilości udanych dryblingów. Widać jednak, że zbyt dużo myślał o sobie, a będąc w idealnych sytuacjach – często je marnował.

– Umie kręcić rywalami, jest mały, ale zwinny i szybki. Ma depnięcie na pierwszych metrach, gdzie łatwo zmienia kierunek biegu, czym często gubi rywali w łatwy sposób.

– Co do odbiorów. Umie to robić, ale często działa w sposób juniorski. To znaczy, że po stracie piłki leciał za przeciwnikiem i z impetem wchodził wślizgiem lub ciałem, co kończyło się albo brawurowym odbiorem, albo kartką.

– Adriel Ba Loua wyrósł na największą gwiazdę Karviny, dzięki czemu odszedł do Pilzna. Tam kontynuował swoją dobrą formę. Uważam jednak, że nie jest wart ponad miliona. Polska liga może być dla niego ciężka. Ba Loua ma na pewno dużo większy potencjał od Jana Sykory.

https://twitter.com/Pegasus_KKS/status/1427256848076451841

Legia Warszawa ukarana za pirotechnikę na meczu z Dinamem Zagrzeb. UEFA zamknęła Żyletę

UEFA nałożyła karę na Legię Warszawa za oprawę z meczu z Dinamem Zagrzeb. Klub poinformował o zamknięciu Żylety na spotkanie ze Slavią Praga.

Mistrzowie Polski ukarani

– Legia Warszawa informuje, że decyzją UEFA Control, Ethics and Disciplinary Body z dnia 16 sierpnia 2021 r. na klub została nałożona kara częściowego zamknięcia stadionu (Trybuna Północna) na najbliższy mecz w ramach rozgrywek UEFA w Warszawie – czytamy.

Zamknięcie trybuny i kara finansowa

UEFA argumentuje swoją decyzję tym, że kibice Legii Warszawa użyli środków pirotechnicznych podczas domowego spotkania z Dinamem Zagrzeb. W związku z tym zamknięto Żyletę, a klub ukarano finansowo.

Legia Warszawa złożyła wniosek o uzasadnienie decyzji UEFA. Po odpowiedzi klub podejmie decyzję ws. odwołania do organizacji.

Źródło: Legia.com

Ostra krytyka nad Paulo Sousą. Były reprezentant Polski: „Wciąż nie zna zespołu”

Paulo Sousa jakiś czas temu na łamach „Przeglądu Sportowego” wskazał dwa błędy, które popełnił podczas Euro 2020. Portugalczyk ocenił także generalnie występ reprezentacji Polski na turnieju. Teraz na tłumaczenia selekcjonera odpowiedzi udzielił Dariusz Dziekanowski. 

Sousa skupił się na dwóch meczach Euro 2020. W pierwszym, przeciwko Słowacji, zarzuca sobie pozostawienie na boisku Grzegorza Krychowiaka, mimo że ten miał na koncie żółtą kartkę. Drugim błędem było z kolei postawienie na Kacpra Kozłowskiego w meczu ze Szwecją, zamiast Karola Linetty’ego.

Osiem miesięcy to za mało

Na słowa Portugalczyka odpowiedział Dariusz Dziekanowski. Były reprezentant Polski na łamach, notabene, „Przeglądu Sportowego” odniósł się do tłumaczeń Sousy w dość krytyczny sposób.

– I to tyle jeśli chodzi o samokrytykę Paulo Sousy? Naprawdę? Reszta funkcjonowała jak należy? Zagraliśmy na sto procent swoich możliwości? – pyta.

– Jestem zdziwiony tymi przemyśleniami i traktuję to jako pozorowane ruchy, którymi chce pokazać, że ma do siebie dystans. Tymczasem okazuje się, że on wciąż nie zna dobrze zespołu, który prowadzi już od ośmiu miesięcy – kontynuował Dziekanowski.

Były reprezentant Polski nie poprzestał jednak na skrytykowaniu Sousy za jego tłumaczenia. 58-latek podejrzewa również, że to właśnie Portugalczyk przyczynił się do zakończenia kariery reprezentacyjnej przez Łukasza Fabiańskiego.

– Jestem zdumiony, że Sousa słowem nie zająknął się o obsadzie bramki. Kilka dni temu po cichu, bez medialnego szumu, bez fanfar, decyzję o zakończeniu reprezentacyjnej kariery podjął Łukasz Fabiański. Podejrzewam, że czarę goryczy Fabiana przelał sposób, w jaki potraktował go selekcjoner, pozbawiając złudzeń o występach na EURO 2020 już kilka miesięcy przed turniejem – uważa „Dziekan”.

 


TROLLNEWSY I MEMY

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.