NEWSY I WIDEO

Arsenal przejechał się po Realu! Declan Rice zachwycił kibiców [REAKCJE]

Arsenal niespodziewanie łatwo rozprawił się z Realem Madryt w pierwszym ćwierćfinałowym starciu Ligi Mistrzów. Zachwyt u kibiców wywołał świetny występ Declana Rice’a okraszony dwiema kapitalnymi bramkami z rzutów wolnych.

Za nami pierwsze ćwierćfinałowe starcie między Arsenalem Londyn a Realem Madryt. Na Emirates Stadium górą byli gospodarze, którzy odnieśli okazałe zwycięstwo 3:0. Gole dla Arsenalu zdobyli Declar Rice (2) oraz Mikel Merino (1). Pełne 90 minut w barwach Kanonierów rozegrał Jakub Kiwior. Rewanż odbędzie się za tydzień w Madrycie.

Ozdobą omawianego spotkania były dwie kapitalne bramki Declana Rice’a. Padły one w drugiej połowie meczu. Obie po kapitalnych uderzeniach z rzutów wolnych. Tym samym został on pierwszym piłkarzem, który strzelił dwa gole z rzutów wolnych w jednym meczu fazy pucharowej Ligi Mistrzów.

Tak okazałego zwycięstwa Arsenalu nie spodziewali się chyba nawet najbardziej zagorzali kibice tego klubu. Kanonierzy zaskoczyli dziś wielu kibiców. Poniżej zamieszczamy część pochlebnych komentarzy skierowanych do podopiecznych Mikela Artety. Mocno oberwało się także piłkarzom Realu.

Nie ma co ukrywać, że gwiazdą dzisiejszego wieczoru był Declan Rice. Jego bramki z rzutów wolnych były kapitalne i szybko obiegły internet. W mediach pojawiło się wiele komentarzy komplementujących Anglika. Część zamieszczamy poniżej.

Brutalny atak na kibiców po meczu Ekstraklasy. Policja zatrzymała 7 kiboli z Lubina. Grozi im surowa kara

Aż siedmiu kibiców zostało zatrzymanych przez policję pod zarzutem rozboju. Grozi im nawet do 15 lat więzienia. W niedalekiej przyszłości o ich losach zdecyduje sąd.

W nocy z poniedziałku na wtorek doszło do zatrważających wydarzeń. Dwaj kibice, wracając z meczu Ekstraklasy, zostali brutalnie napadnięci. Napastnikami okazali się pseudokibice jednego z lubińskich klubów.

15 lat więzienia

Grupa kiboli miała podjechać do ofiar dwoma samochodami. Celem natomiast miały być klubowe barwy w postaci koszulek, szalików i proporczyka. Skończyło się jednak na pobiciu młodych mężczyzn oraz kradzieży ich przedmiotów osobistych.

Część z napastników miała założone kominiarki, co miało utrudnić ich identyfikację. Zaledwie kilkanaście godzin później do drzwi jednego z chuliganów zapukała policja. Sprawa poniosła się błyskawicznie. Szybko rozpoznano siedmiu napastników, a następnie dokonano ich zatrzymań.

Cała grupa usłyszała zarzut rozboju. Grozi im nawet do 15 lat pozbawienia wolności. O sprawie poinformowała w swoich mediach społecznościowych dolnośląska Policja.

Nieco wcześniej, ten sam profil, poinformował o udaremnieniu zamieszek, w których mogło wziąć nawet 300 osób. Kibole z Lubina mieli w porozumieniu z kibolami z Bydgoszczy i Bytomia, planować atak na pociąg, którym podróżowali sympatycy Miedzi Legnica.

Policji udało się ujawnić obecność kilkudziesięciu pojazdów z potencjalnymi napastnikami. Na pokładach samochodów miały znaleźć się miotacze gazu, pałki, bandaże, rękawice czy ochraniacze na zęby.

Wojciech Szczęsny blisko najlepszych w historii FC Barcelony! Brakuje mu niewiele

Wojciech Szczęsny jest wciąż niepokonany w barwach FC Barcelony. Pod tym względem jest on jednym z najlepszych zawodników w historii Barcy. Czy w najbliższym meczu przeciwko Borussii Dortmund w Lidze Mistrzów zdoła poprawić swoją serię?

Kiedy Wojciech Szczęsny trafiał do Barcelony, zdecydowana większość kibiców była przekonana, że z miejsca trafi on do wyjściowego składu zespołu Hansiego Flicka. Tak się jednak nie stało. Polak musiał poczekać na swoją szansę przez kilka tygodni. Kiedy to już się stało, to Wojtek zdecydowanie nie błyszczał formą. Hansi Flick jednak uporczywie stawiał na polskiego golkipera. I to mu się opłaciło. Po kilku niezbyt udanych występach Szczęsny zaczął błyszczeć formą. Obecnie Wojtek gra na tyle dobrze, że znaczna część kibiców nie tęskni już za kontuzjowanym ter Stegenem.

OGLĄDAJ UEFA CHAMPIONS LEAGUE OD CANAL+ NA KINOWYCH EKRANACH W MULTIKINIE

Świetna seria Szczęsnego

Pierwsze występy Szczęsnego obfitowały w liczne błędy bramkarskie. To, co jednak broniło Wojtka, to fakt, że Barca z nim w składzie nie przegrywała. A seria meczów bez porażki z Polakiem w bramce trwa aż do dziś! W sumie złożyło się na to już 20 kolejnych meczów.

Szczęsny wśród najlepszych

Po ostatnim meczu w LaLiga przeciwko Betisowi (1:1) w mediach społecznościowych FC Barcelony pojawiła się grafika prezentująca zawodników z najdłuższą serią meczów bez porażki od chwili debiutu w bordowo-granatowych barwach. I tak pod tym względem Szczęsny jest już na 4. miejscu! Przed nim już tylko: Albert Celades (21 meczów bez porażki), Johan Cruyff (23), Paulinho (25) i Cesc Fabregas (30).

Szansa na poprawę wyniku

Szczęsny stanie przed szansą na poprawienie swojego wyniku już w tę środę. To właśnie tego dnia FC Barcelona podejmie u siebie Borussię Dortmund w ramach pierwszego meczu 1/4 finału Ligi Mistrzów. Jeśli nie wydarzy się nic niespodziewanego, to powinniśmy zobaczyć w wyjściowym składzie Barcy na to spotkanie nie tylko Wojtka, ale i Roberta Lewandowskiego.

Dzięki współpracy z CANAL+ to oraz wszystkie pozostałe spotkania w tej edycji Ligi Mistrzów UEFA możecie obejrzeć na wielkich kinowych ekranach w kinach Multikino. KUP BILET

Marciniak znów w Europie. Poprowadzi ćwierćfinał Ligi Europy

Szymon Marciniak ponownie pojawi się na europejskich boiskach. Tym razem poprowadzi ćwierćfinałowy mecz Ligi Europy pomiędzy Tottenhamem a Eintrachtem Frankfurt.

Skład sędziowski z polskim trzonem

UEFA wyznaczyła Marciniaka do sędziowania jednego z najciekawszych meczów tej fazy rozgrywek. Starcie Tottenhamu z Eintrachtem odbędzie się w czwartek.

Na boisku Polakowi będą towarzyszyć Tomasz Listkiewicz i Adam Kupsik jako sędziowie liniowi. Czwartym arbitrem będzie Paweł Raczkowski. W obsadzie VAR tym razem zabraknie Polaków. UEFA powierzyła to zadanie Hiszpanom: Alejandro Jose Hernandezowi Hernandezowi oraz Cesarowi Soto Grado.

Bilans z tego sezonu

Dla Szymona Marciniaka będzie to drugie spotkanie w obecnym sezonie Ligi Europy. Wcześniej prowadził mecz fazy grupowej pomiędzy Twente a Besiktasem.

W sumie w obecnym sezonie sędziował już osiem spotkań w europejskich pucharach – sześć razy w fazie grupowej Ligi Mistrzów, raz w eliminacjach tych rozgrywek oraz raz właśnie w Lidze Europy.

Katalończycy zachwyceni słowami Szczęsnego. „Stawia dobro drużyny ponad swoje interesy”

Wojciech Szczęsny znów pokazał klasę. Jego wypowiedź o rywalizacji z Markiem-Andre ter Stegenem poruszyła hiszpańskie media.

Wielka klasa Szczęsnego

Ter Stegen wraca do zdrowia po kontuzji kolana, której nabawił się we wrześniu. W Barcelonie mówi się, że może być gotowy na końcówkę sezonu. Jego powrót stawia pod znakiem zapytania przyszłość Szczęsnego w wyjściowym składzie.

Polak odniósł się do tej sytuacji w rozmowie z TVP Sport. Pokazał przy tym ogromną klasę i pełne zrozumienie dla drużynowej hierarchii.

– Nie będę miał absolutnie żadnego problemu, jeśli Marc wróci i to miejsce w bramce po prostu sobie weźmie. Chcę pomagać zespołowi i spisywać się jak najlepiej na boisku, ale jeśli trener uzna, że wraca kapitan zespołu i broni, to dla mnie jest to sytuacja zrozumiała – powiedział Szczęsny.

Fair play w praktyce

Katalońskie media z opóźnieniem odnotowały te słowa, ale gdy już to zrobiły, nie szczędziły Polakowi pochwał. „Mundo Deportivo” nazwało wypowiedź Szczęsnego „wielką lekcją fair play”.

– Szczęsny pozostawił decyzję w rękach Flicka. Jasno dał do zrozumienia, że stawia dobro drużyny ponad swoje własne interesy – skomentowała gazeta.

Również dziennik „Sport” docenił postawę Polaka.

– Na razie wydaje się mało prawdopodobne, żeby Flick zdecydował się na wystawienie Niemca. Szczęsny wysłał jednak pojednawczy komunikat w tej sprawie – ocenili dziennikarze.

Szczęsny do tej pory rozegrał 20 spotkań w barwach Barcelony. Nie przegrał żadnego z nich. W środę stanie między słupkami w ćwierćfinale Ligi Mistrzów przeciwko Borussii Dortmund.

Źródło: Mundo Deportivo, Sport, TVP Sport, Meczyki.pl

Robert Lewandowski wzorem dla gwiazdy Borussii Dortmund. „To pokazuje jego poziom. Nie musi niczego udowadniać”

W środę FC Barcelona zmierzy się z Borussią Dortmund w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Będzie to także okazja do rywalizacji Roberta Lewandowskiego z Serhou Guirassym. Napastnik BVB nie ukrywa, że stara się wzorować na Polaku.

Pojedynek Barcelony z Borussią będzie szczególny dla Roberta Lewandowskiego. Snajper właśnie w Dortmundzie wypłynął na szerokie wody europejskiej piłki. Na Signal Iduna Park grał w latach 2010-2014.

„Nie musi niczego udowadniać”

Po odejściu z BVB, mierzył się wielokrotnie ze swoją byłą drużyną jako piłkarz Bayernu Monachium. Teraz znowu będzie mieć ku temu okazję, ale już jako zawodnik Barcelony.

Dla Lewandowskiego będzie to także okazja na strzelenie kolejnych goli w bieżącej edycji Ligi Mistrzów. Jak na razie ma ich na koncie dziewięć. O jedno trafienie więcej ma natomiast Serhou Guirassy.

Rywalizacja snajperów będzie zatem dodatkowym smaczkiem dla kibiców. Tym bardziej, że sam Guirassy przyznał, że Lewandowski jest dla niego niejako wzorem do naśladowania.

– Zdecydowanie. Szczególnie ze względu na jego regularność. Robi niesamowitą karierę. Ma 36 lat i nadal jest jednym z najlepszych napastników. To pokazuje jego poziom – ocenił Guirassy.

– Lewandowski jest świetnym piłkarzem, wszyscy o tym wiedzą. Nie musi już niczego udowadniać – dodał Gwinejczyk.

– Myślę, że sekret Lewandowskiego tkwi w ciężkiej pracy. Chodzi o poświęcenie, regenerację, odżywianie. Wszystko robi różnicę – zakończył.

Superkomputer przewidział rozstrzygnięcia w Lidze Mistrzów! To oni mają największe szanse na triumf

„Opta” podzieliła się wynikami analizy swojego „superkomputera”. Poznaliśmy ich przewidywania co do rozstrzygnięć w Lidze Mistrzów.

Obecny sezon Ligi Mistrzów zaczyna wkraczać w decydującą fazę. W grze o triumf pozostało już tylko 8 ekip. W tym tygodniu zostaną rozpoczęte rywalizacje w ćwierćfinałach. We wtorek Arsenal podejmie u siebie Real Madryt, a Bayern Monachium ugości Inter Mediolan. Z kolei w środę FC Barcelona zmierzy się na własnym obiekcie z Borussią Dortmund, a do Paryża – na mecz z PSG – przyjedzie Aston Villa.

Kto awansuje do półfinału?

Kto ma największe szanse na wygraną w ćwierćfinale i awans do półfinału? Na pomoc wraz ze swoimi wyliczeniami przychodzi nam „Opta”. Według ich przewidywań, najpewniejsza gry w półfinale może być FC Barcelona, której szansą na pokonanie Borussii Dortmund oceniane są na 78,2%. Nieznacznie mniejsze szanse na pokonanie Aston Villi daje się PSG (71,3%). Pozostałe dwie pary nie mają jednoznacznego faworyta. Mimo to większe szanse daje się Interowi Mediolan (51,5%) w starciu z Bayernem oraz Arsenalowi (50,2%) przeciwko Realowi.

Faworyci do wygrania Ligi Mistrzów

A kto ma największe szanse na wygranie całego turnieju? Zdaniem „Opty” faworytem jest FC Barcelona (23,1%). Najmniejsze szanse daje się BVB (1,5%).

Szanse na wygranie LM wg „Opty”:

  • FC Barcelona – 23,1%
  • PSG – 19,3%
  • Arsenal – 15,6%
  • Inter – 13,8%
  • Real – 12,2%
  • Bayern – 10,8%
  • Aston Villa – 3,7%
  • BVB – 1,5%

Goncalo Feio mógł wylądować w innym klubie. Polski dyrektor ujawnił kulisy negocjacji

Zanim Goncalo Feio objął stanowisko trenera Legii Warszawa, był o krok od podpisania kontraktu z bułgarskim Botewem Płowdiw. Według Artura Płatka, dyrektora sportowego tego klubu, rozmowy były bardzo zaawansowane.

Alternatywna droga przed Legią

Feio, zanim trafił do Warszawy, zbierał doświadczenie jako asystent Marka Papszuna w Rakowie Częstochowa, a potem prowadził Motor Lublin. Po awansie z tym zespołem do I ligi i rozstaniu się z nim w marcu zeszłego roku szkoleniowiec miał więcej niż jedną opcję podjęcia nowej pracy.

Wkrótce po odejściu z Motoru Feio otrzymał propozycję z Bułgarii. Taką informację podawał wówczas Tomasz Włodarczyk z Meczyków. Potwierdził to Artur Płatek w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”.

– Zadzwoniłem do niego kilka dni po zwolnieniu z Motoru. Naszemu trenerowi Dušanowi Kerkezowi kończył się kontrakt. To nie było tak, że nie byliśmy z niego zadowoleni. Byliśmy, ale właściciel szukał alternatywy w innym sposobie grania. Goncalo był w Bułgarii, na pewno w tym momencie nie miał Legii. Rozmawialiśmy o kadrze na przyszły sezon, spotkał się z właścicielem i przekonał go do swojego pomysłu – ujawnił Płatek.

Płatek przyznał, że rozmowy dotyczyły pracy od nowego sezonu. Feio był już po słowie z Botewem. Gdy pojawiła się propozycja z Legii miał jednak dylemat.

– Rozmawialiśmy z nim w kontekście lata. (…) Z Goncalo byliśmy dogadani, od nowego sezonu miał pracować w Botewie. Był w Bułgarii, kiedy zapoznawał się z ofertą Legii. Czuł się zakłopotany wobec mnie, więc mu powiedziałem wtedy: „Leć do Polski, bo takiemu klubowi się nie odmawia” – dodał dyrektor sportowy Botewu.

Dziś Goncalo Feio ma za sobą 52 spotkania w roli trenera Legii. Jego drużyna znajduje się na piątym miejscu w Ekstraklasie, ale dotarła też do finału Pucharu Polski oraz ćwierćfinału Ligi Konferencji Europy, gdzie zmierzy się z Chelsea.

Źródło: Przegląd Sportowy

Koulouris na oku 3 zagranicznych klubów. Haditaghi potwierdza

Pogoń Szczecin może wkrótce sprzedać swojego najlepszego napastnika. Ogromne zainteresowanie na rynku transferowym budzi Efthymis Koulouris. Grekiem zainteresowały się przynajmniej trzy znane zagraniczne kluby.

Koulouris przewodzi obecnie tabeli strzelców Ekstraklasy. W bieżącym sezonie uzbierał już 20 goli. Ostatnio zapewnił „Portowcom” zwycięstwo z GKSem Katowice (4-0), strzelając hat-tricka.

Duży zarobek

Znakomita forma 29-latka sprawiła, że zainteresowały się nim mocniejsze kluby. Według goal.com, chętne na Koulourisa są między innymi Besiktas, Torino i AEK Ateny. Zainteresowanie napastnikiem potwierdził także Alex Haditaghi.

– Ja bym ten kontrakt przedłużył z ogromną chęcią, myślę, że moi współpracownicy, Tan Kesler, trener i inne osoby myślą tak samo. To jeden z naszych liderów, wyjątkowy gracz. Urodzeni napastnicy nie trafiają się aż tak często. Zależy nam na nim, bo to nie tylko super strzelec, ale też wyjątkowa osoba – powiedział właściciel Pogoni na łamach „Goal”.

Koulouris ma kontrakt ważny do 2026 roku. Na razie nie wiadomo, czy uda się go przedłużyć. Jeśli jednak nie dojdzie do porozumienia, nadchodzące okno transferowe będzie ostatnią szansą, żeby Pogoń zarobiła na odejściu napastnika.

Dlatego Raphinha wściekł się na sędziego. Ustalono, co mu powiedział

Hiszpańskie media trąbią o wybuchu Raphinhi podczas meczu z Betisem (1-1). Brazylijczyk był wściekły na prowadzącego spotkanie, Jesusa Gila Manzano. Ujawniono, co powiedział.




FC Barcelona tylko zremisowała z Betisem (1-1) w sobotnim meczu La Ligi. Po ostatnim gwizdku Raphinha wprost wybuchł gniewem. Brazylijczyka nie był w stanie uspokoić ani Hansi Flick, ani Marc-Andre Ter Stegen.

„Nie mów mi”

Raphinha był wściekły na sędziów, którzy prowadzili mecz. Całą złość skierował z kolei na głównego arbitra, Jesusa Gila Manzano. Według katalońskiego „Sportu”, zawodnikowi chodziło przede wszystkim o słowa, jakich używał sędzia.




– Nie mów mi, żebym się zamknął! Jesteś źle wychowany! – krzyczał Raphinha.

Dziennikarze dodali także, że sytuacja nie wpłynęła negatywnie na relacje Brazylijczyka z Ter Stegenem i Flickiem. Nie poniosło się to także dalej po reszcie drużyny.

Cubarsi o Szczęsnym: „Daje nam bardzo dużo doświadczenia”

Pau Cubarsi wypowiedział się na temat Wojciecha Szczęsnego w rozmowie z Eleven Sports. Według hiszpańskiego piłkarza Polak daje Barcelonie dużo doświadczenia.

Polak talizmanem Flicka

FC Barcelona miała w niedzielę szansę odskoczyć Realowi Madryt na sześć punktów. Królewscy przegrali 1:2 z Valencią, więc wygrana z Realem Betis mogła umocnić pozycję Katalończyków. Mecz jednak zakończył się remisem 1:1. Choć cel nie został osiągnięty, Flick i jego drużyna mają powody do zadowolenia. Barcelona pozostaje niepokonana w 2025 roku, a duża w tym zasługa Szczęsnego.

W meczu z Betisem Polak nie miał zbyt wiele pracy. Rywale oddali tylko dwa celne strzały, z czego jeden zakończył się bramką. Mimo to występ Szczęsnego oceniono pozytywnie. Chwalą go dziennikarze, ale i koledzy z zespołu.

Po meczu głos na temat Szczęsnego zabrał Pau Cubarsi. W rozmowie z Eleven Sports odniósł się do wcześniejszych słów bramkarza, który twierdził, że uczy młodego obrońcę różnych rzeczy.

– Wojtek znaczy bardzo dużo na boisku, jak i poza nim. Daje nam bardzo dużo doświadczenia – powiedział Hiszpan.

Źródło: Eleven Sports

Tomasz Smokowski o kulisach odejścia z Polsatu. „To nie była moja grupa krwi”

Tomasz Smokowski kojarzony jest głównie z Canal+, ale przez kilkanaście miesięcy pracował także w Polsacie. Dziennikarz opowiedział o powodach zakończenia współpracy w wywiadzie dla kanału Meczyki.pl. Jak się okazuje, jednym z powodów była… kuchnia w studiu Ligi Mistrzów.

Kącik kulinarny problemem

W lutym 2020 roku Tomasz Smokowski ogłosił na Twitterze, że żegna się z Polsatem. Jego współpraca z tą stacją trwała półtora roku. W rozmowie z Meczyki.pl zdradził, dlaczego zdecydował się odejść.

– Już w drugim tygodniu czułem, że to nie jest moja „grupa krwi”. Nie wiedziałem na co się piszę, bo moje rozmowy z Marianem Kmitą nie uwzględniały rzeczy, które wymyślił, a zapomniał mi powiedzieć. A zapomniał powiedzieć, że owszem, chce żebym prowadził studio Ligi Mistrzów – i super, bardzo chciałem je prowadzić, ale powiedziałem mu, że musi pamiętać, że przyjdzie czas, że będę chciał robić coś swojego w internecie, Marian o tym trochę później zapomniał, ale do tego już nie chcę wracać. Natomiast zapomniał mi powiedzieć jednej ważnej rzeczy – że będzie gotowanie. Nie lubię tego robić. Powiedziałem „Marian, przepraszam, ale ja tego nie zrobię”. Była pierwsza kolejka Ligi Mistrzów, moi synowie oglądali studio – dzwonią do mnie i pytają: „Tato, ty będziesz to robił?” – opowiedział komentator.

Po tej rozmowie Smokowski zaproponował rozstanie w przyjaznej atmosferze.

– Poszedłem do Mariana i powiedziałem, że go przepraszam, ale jeśli chce, to możemy po cichu rozwiązać nasze porozumienie dzisiaj, bo tego nie zrobię. Obraził się i na następny dzień zostałem relegowany do studia Ligi Europy, ale tam nie było gotowania. Nie traktuje tego jako zawodowej porażki – popracowałem też przy Lidze Mistrzów i fajnie, tam pracują świetni ludzie w Polsacie – dodał.

Smokowski wspomniał też o swojej nietypowej sugestii dla Mariana Kmity.

– Powiedziałem też „Marian, ja ci coś powiem, tylko proszę cię, nie wprowadzaj tego pomysłu w życie, bo uważam, że jest kiepski, ale jeżeli ty chcesz się otworzyć na szerszego widzą niż widz piłkarski przy okazji studia Ligi Mistrzów, to rozbierz dziewczyny jak przy włoskiej telewizji. Zobaczysz jakie będziesz miał oglądalności. Tylko na serio tego nie rób, bo one zareagują jak ja i nie będą chcieć robić tego studia” – wspominał dziennikarz.

Źródło: Meczyki.pl

Kolejna wpadka Wieczystej Kraków! Klub jest po słowie z nowym trenerem

Wieczysta Kraków doznała kolejnej wpadki w rozgrywkach II Ligi. Zdaniem redakcji „meczyki.pl” klub jest już po słowie z nowym trenerem, który miałby zastąpić Sławomira Peszkę.

Rozgrywki II Ligi wkraczają w decydującą fazę. W ten weekend rozgrywana jest 25. kolejka. Po jej zakończeniu każdej z drużyn pozostanie do rozegrania po 9 spotkań. W grze o bezpośredni awans są 3 drużyny – Pogoń Grodzisk Mazowiecki, Wieczysta Kraków i Polonia Bytom.

Dziś swoje kolejne spotkanie rozgrywała Wieczysta Kraków. Dla zespołu Sławomira Peszki była to dobra okazja by zrewanżować się za zeszłotygodniową porażkę z Pogonią Grodzisk Mazowiecki. Niestety, żółto-czarni dziś doznali kolejnej porażki, tym razem z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Jeśli Polonia Bytom wygra swoje najbliższe spotkanie, to wyprzedzi Wieczystą, a ta spadnie na 3. miejsce w ligowej tabeli.




Przed startem sezonu Wieczysta była głównym faworytem do awansu do I Ligi. Teraz okazuje się, że kwestia ta będzie się najprawdopodobniej toczyć do samego końca rozgrywek. Ewentualny brak awansu byłby dużą sensacją.




Władze Wieczystej zauważają, że zespół wpadł w dołek. I niewykluczone, że wkrótce dojdzie do zmiany trenera. Po dzisiejszym meczu Wieczystej z Podbeskidziem redakcja „Meczyków” przekazała, że żółto-czarni są już po słowie z Kazimierzem Moskalem. Dla Peszki mecz z Podbeskidziem miał być grą o posadę. Porażka każe sądzić, że dojdzie do zmiany na stanowisku trenera.


źródło: meczyki

Grzegorz Krychowiak zdradzi kulisy swojej kariery. Powstanie o nim film

Redakcja serwisu „sport.pl” ujawniła, iż wkrótce powstanie film opowiadający historię kolejnego polskiego piłkarza. Tym razem padło na Grzegorza Krychowiaka.




Przed laty polscy piłkarze, chcąc jeszcze bardziej spieniężyć swoją karierę, wydawali swoje biografie w formie książek. Z reguły następowało to po zakończeniu kariery. W ostatnim czasie zdecydowanie bardziej popularne stały się filmy biograficzne. Swoich filmów doczekali się Robert Lewandowski i Jakub Błaszczykowski. Czekamy także na premię filmu o Wojciechu Szczęsnym, którego produkcja jest w trakcie.

Wkrótce swojego filmu ma się doczekać kolejny polski piłkarz. Zdaniem „sport.pl” niedługo ma rozpocząć się produkcja filmu o Grzegorzu Krychowiaku. Za realizację ma odpowiadać studio „Papaya Films”. Póki co nie znamy daty planowanej premiery filmu ani dodatkowych informacji odnośnie jego treści.




Grzegorz Krychowiak jest jedną z ikon reprezentacji Polski. W biało-czerwonych barwach rozegrał w sumie 100 meczów. Obecnie jest piłkarzem cypryjskiego Anorthosisu. Wcześniej grał w takich klubach jak Lokomotiw Moskwa, PSG czy też Sevilla.


źródło: sport.pl

Smokowski opowiedział o konflikcie ze Stanowskim i odejściu z Kanału Sportowego. „Bardzo źle się stało” [WIDEO]

Tomasz Smokowski był w przeszłości jednym z czterech współtwórców Kanału Sportowego. Otworzył go wraz z Mateuszem Borkiem, Michałem Polem i Krzysztofem Stanowskim. O swoim odejściu z projektu opowiedział na antenie „Meczyków”.




Po odejściu Stanowskiego z Kanału Sportowego, ekipa założycieli zaczęła powoli się wykruszać. W ślad za byłym kolegą poszedł we wrześniu 2024 roku Tomasz Smokowski. Dziennikarz zrobił sobie przerwę.

„Tutaj nie było inaczej”

Ostatnio widzowie mogli jednak znowu zobaczyć Smokowskiego na antenie Kanału Sportowego. Wystąpił w Hejt Parku prowadzonym przez Michała Pola, gdzie opowiedział nieco o tym, co się u niego działo. Ostatnio odwiedził z kolei „Meczyki”. Na łamach portalu opowiedział o odejściu z projektu i konflikcie ze Stanowskim.




– Jesteśmy tylko ludźmi. Czy znasz jakiegoś dziennikarza sportowego, który nie miałby ego? Myślę, że sam fakt występowania przed kamerą świadczy o jakimś ego, bo inaczej niezręcznie byłoby występować. W Canal+ miałem takich pod sobą ze stu – każdy myśli o sobie jak najlepiej i ma do tego pełne prawo. Tutaj nie było inaczej – przyznał „Smok”.

– Myślę, że tarcia zawsze są wśród ludzi. Jesteśmy z czterech różnych środowisk, co było wielkim plusem na starcie – każdy z nas przyciągnął za sobą grupę widzów, którzy poszli za nim. Każdy z naszej czwórki był szefem w pewnym momencie, teoretycznie Mati nie był, ale wiadomo, że szara eminencja Polsatu i wiele rzeczy było tak, jak Mati powie. Teraz spotykają się czterej goście, gdzie w środowiskach, w których funkcjonowali wcześniej zazwyczaj ich zdanie było zdaniem wiążącym. A teraz musieliśmy się dogadywać. Mówiliśmy o tym wcześniej: “Panowie – wyciągnijmy brudy na stół, jeszcze przed startem wszystkiego. Pogadajmy jeśli będzie dwa dwa w głosach i jakiś pomysł nie zostanie przeforsowany. Co będzie jeśli np. duża marka samochodowa będzie chciała żeby np. Mati był ich twarzą i reklamował się na antenie Kanału Sportowego, co wtedy, jak się dzielimy zyskami”. Nigdy coś takiego nie miało miejsca, ale taki pomysł mi wpadł wtedy do głowy – dodał.

– Gdzieś tam się poróżniliśmy. Bardzo źle się stało, że potem to zostało pokazane w taki sposób, że było kilka dram w internecie – to było bardzo złe i wszyscy zdajemy sobie z tego sprawę – dodał, zapytany o kwestie pieniężne.

Cytowany fragment od [24:14]:


TROLLNEWSY I MEMY

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.