NEWSY I WIDEO

Chłopiec zrobił zdjęcie z Depayem, po czym spokojnie wrócił na trybuny [WIDEO]

Holandia wygrała ostatni mecz z Czarnogórą (4-0) w eliminacjach mistrzostw świata. Podczas sobotniego spotkania doszło do niecodziennej sytuacji. Na murawie pojawił się chłopiec, który koniecznie chciał zrobić sobie zdjęcie z Memphisem Depayem. 

Co więcej, młodemu kibicowi się to udało i uwiecznił spotkanie ze swoim idolem. Nikt nie próbował go nawet zatrzymać. Kiedy chłopak zrobił sobie zdjęcie, jakby nigdy nic opuścił murawę, przeskoczył barierkę i wrócił na trybuny.

Anglicy szykują się do gwizdów na Narodowym? Mecz z Polską może być tylko tłem

Angielscy kibice znowu dadzą o sobie znać? „The Telegraph” podaje, że kibice „Synów Albionu” szykują się do jeszcze większego bojkotu niż w meczu z Węgrami. Chodzi o nadchodzące spotkanie z Polską w ramach eliminacji mistrzostw świata. 

Kibice reprezentacji Anglii zachowali się nie najlepiej w trakcie meczu z Węgrami w Budapeszcie. Wówczas zaatakowali piłkarzy z drużyny Garetha Southgate’a, a więc Raheema Sterlinga i Jude’a Bellinghama. Tego pierwszego obrzucono zresztą plastikowymi kubkami z piwem, gdy celebrował pierwszą bramkę.

To nie koniec

Okazuje się, że do podobnego incydentu może dojść także w meczu z Polską na PGE Narodowym. Według Toma Morgana z „The Telegraph” Anglicy szykują się do jeszcze głośniejszych gwizdów niż w Budapeszcie. Dojdzie do tego, jeśli piłkarze Southgate’a uklękną przed rozpoczęciem spotkania.

– Anglicy przygotowują się na możliwie jeszcze głośniejsze buczenie niż w Budapeszcie, gdy piłkarze uklękną w meczu przeciwko Polsce. Agresja wobec antyrasistowskiego gestu w Warszawie, również ze strony najważniejszych piłkarskich działaczy, może być tak zażarta jak na Węgrzech – pisze Morgan. 

Mecz Polski z Anglią odbędzie się w środę, 8 września. Wcześniej „Biało-Czerwoni” podejmą na wyjeździe San Marino (5 września). Jak na razie ekipa Paulo Sousa ma za sobą wygraną nad Albanią, aż 4-1.

Ile PSG wydało już na Neymara? Gigantyczne wydatki niebawem jeszcze się zwiększą

Ponad pół miliarda euro na jednego zawodnika? Tak, to możliwe, ale tylko w specjalnych warunkach. A takie z pewnością posiada PSG. Wydatki paryżan na utrzymanie w klubie Neymara niebawem przekroczą tę astronomiczną kwotę.

Neymar w dalszym ciągu pozostaje bohaterem najdroższego transferu w historii piłki nożnej. Kiedy w 2017 roku Brazylijczyk przechodził do Paryża, FC Barcelona otrzymała za niego 222 mln euro. To oczywiście był dopiero początek i na i tak olbrzymiej kwocie wcale się nie skończyło.

Karuzela finansowa

Przypomnijmy, że 29-latek podpisał z PSG pięcioletni kontrakt. Na jego mocy zarabiał rocznie 43 334 000 euro brutto. W umowie zawarto również opcję przedłużenia o kolejny sezon, do końca czerwca 2023 roku. Oczywiście z tego zapisku skorzystano, co jednak wiązało się z podwyżką. Takim sposobem pensja Neymara uległa powiększeniu, tym razem na 50 556 117 euro brutto.

„El Mundo” wyliczyło, że tylko do tej pory PSG wydało na transfer Brazylijczyka oraz jego wynagrodzenie łącznie 489 228 117 euro. Tak gigantyczna kwota to jednak nie koniec. Wszak Neymar przedłużył niedawno kontrakt z paryżanami do połowy 2025 roku.

Należy oczywiście pamiętać, że Neymar to nie tylko maszynka do ciągnięcia pieniędzy. Piłkarz w zamian za tak wysoką gażę przekazał klubowi między innymi pełnię praw do wykorzystywania swojego wizerunku. Nie wspominając oczywiście o swoich wpływach przy transferach poszczególnych zawodników oraz samych boiskowych umiejętnościach.

Selekcjoner reprezentacji San Marino o sposobie na zatrzymanie Lewandowskiego. „To po prostu niemożliwe”

Już tylko kilka godzin dzieli nas od rozpoczęcia meczu reprezentacji Polski z reprezentacją San Marino. Przed meczem z Biało-Czerwonymi głos zabrał Franco Varrella, selekcjoner reprezentacji San Marino.

Reprezentacja Polski kontynuuje zmagania w eliminacjach do Mistrzostw Świata 2022. Do tej pory Biało-Czerwoni rozegrali 4 mecze, w których uzbierali 7 punktów, co daje im drugie miejsce w grupie „I”. Kolejnym rywalem Lewandowskiego i spółki będzie reprezentacja San Marino. Początek meczu w niedzielę o 20:45.

Czy San Marino zatrzyma Lewandowskiego?

W czwartek Polacy pokonali 4:1 reprezentację Albanii. Duży udział w tym zwycięstwie miał Robert Lewandowski, który strzelił bramkę i zanotował asystę. Jaki plan na zatrzymanie najlepszego piłkarza świata ma selekcjoner naszych dzisiejszych rywali?

– Na początek coś sobie wyjaśnijmy. To nie jest człowiek, to jest cały zespół. Polska to Robert Lewandowski. Nie wyznaczę nikogo, żeby go pilnował. Będzie krył sam siebie. Powiem panu, dlaczego. Gdybym miał wyznaczyć kogoś, kto miałby go pilnować, to musiałaby to być cała drużyna i wtedy nie moglibyśmy nawet rozegrać tego spotkania. Nie będę zatem zastanawiał się nad tym problemem, bo nie ma sposobu na rozwiązanie go. To po prostu niemożliwe – skomentował Franco Varrella w rozmowie z „TVP Sport”.

Polacy zachowają czyste konto?

Od kiedy stery nad naszą reprezentacją przejął Paulo Sousa, zespół ten zaliczył ogromny regres w defensywie. Do tej pory jedynie w meczu z Andorą naszym piłkarzom udało się zachować czyste konto. Selekcjoner reprezentacji San Marino dostrzega mankamenty w naszej obronie, jednak nie nastawia się, by jego podopiecznym udało się zdobyć bramkę.

– Polska może mieć problemy defensywne, ale w starciach z zespołami, które są mniej więcej na jej poziomie. My na nim nie jesteśmy i nawet nie aspirujemy do tego, żeby stworzyć zagrożenie pod waszą bramką. Nie sądzę, by było nas na to stać – ocenił selekcjoner reprezentacji San Marino.

źródło: tvp sport

Jakim składem Polska zagra z San Marino? Paulo Sousa nie chce kalkulować

W niedzielę reprezentacja Polski zmierzy się z reprezentacją San Marino w eliminacjach do Mistrzostw Świata. Jakim składem na ten mecz mogą wyjść Biało-Czerwoni? Według doniesień mediów Paulo Sousa nie zamierza ryzykować i będzie chciał zagrać najlepszymi piłkarzami, jakich ma do dyspozycji.

Reprezentacja Polski dobrze rozpoczęła wrześniowe zgrupowanie. W czwartek podopieczni Paulo Sousy pokonali niżej notowaną Albanię 4:1. Bramki dla Biało-Czerwonych zdobyli Lewandowski, Buksa, Krychowiak oraz Linetty. Mimo wszystko wynik nie oddaje w pełni przebiegu spotkania, gdyż przez znaczną część czasu to właśnie Albańczycy wydawali się być stroną dominującą.

Czas na mecz z San Marino

Naszym najbliższym rywalem będzie reprezentacja San Marino, z którą zmierzymy się na wyjeździe w niedzielę o 20:45. Mimo że Paulo Sousa skupia się już z pewnością na Anglii, z którą zagramy w środę, to musimy podejść do spotkania z San Marino w pełni skoncentrowani. Dlatego też portugalski szkoleniowiec najprawdopodobniej pośle do boju najsilniejszą możliwą jedenastkę.

Jaki skład na San Marino?

Pierwsze doniesienia ws. możliwego składu na mecz z San Marino podał portal „TVP Sport”. Według podanych informacji, Paulo Sousa ma postawić niemalże na taki sam skład jak w meczu z Albanią. Jedyną zmianą ma być wejście Kamila Piątkowskiego w buty Bartosza Bereszyńskiego, który nabawił się urazu pachwiny. Mimo wszystko na poniższy możliwy skład należy patrzeć z przymrużeniem oka. Sam selekcjoner powiedział, że decyzję ws. składu na mecz podejmie w niedzielę rano.

– Bartosz Bereszyński zszedł w czwartek z boiska z powodu kontuzji. Jutro nie zagra – chcemy, by w poniedziałek wrócił do treningów z drużyną – skomentował Paulo Sousa na sobotniej konferencji prasowej.

– Nie wiem jeszcze, ile zmian w składzie zrobimy. Dzisiejsza sesja treningowa będzie miała formę rozruchu. Rano sprawdzimy, jakie jest samopoczucie piłkarzy i podejmiemy decyzję – dodał.

Potencjalny skład Polaków na mecz z San Marino wg „TVP Sport”

Wojciech Szczęsny – Kamil Piątkowski, Kamil Glik, Jan Bednarek, Maciej Rybus – Kamil Jóźwiak, Karol Linetty, Jakub Moder, Przemysław Frankowski – Adam Buksa, Robert Lewandowski

źródło: tvp sport

Paulo Sousa przemówił przed meczem z San Marino. Będą kolejne debiuty?

Wojciech Szczęsny i Paulo Sousa odpowiedzieli na pytania dziennikarzy na konferencji prasowej przed meczem reprezentacji Polski z San Marino. Selekcjoner biało-czerwonych opowiedział m.in. o tym, kto może otrzymać szansę w najbliższym spotkaniu.

Możliwe rotacje

Reprezentacja Polski wygrała z Albanią 4:1. W następnym meczu biało-czerwoni zmierzą się z San Marino. Spotkanie odbędzie się w niedzielę o 20:45, a Paulo Sousa nie wyklucza zmian w pierwszym składzie.

– Każdy z nas chce grać w reprezentacji Polski. Nieważne czy to mecz z Niemcami, Anglią, czy San Marino. Każde spotkanie jest dla nas ważne i jak jest zdrowy to gra – powiedział na konferencji prasowej Wojciech Szczęsny.

Będą kolejne debiuty?

Dla Nicoli Zalewskiego wrześniowe zgrupowanie jest pierwszym w dorosłej reprezentacji Polski. Selekcjoner Paulo Sousa nie wyklucza tego, że być może skorzysta z usług 19-latka w meczu przeciwko San Marino. Portugalczyk zaznaczył jednak, że jeszcze nie podjął decyzji co do personaliów na niedzielny mecz.

– Nicola Zalewski może dostać szansę, jak każdy z dostępnych piłkarzy. Na ten moment pracujemy jeszcze nad regeneracją zawodników z drużyny. Musimy podjąć decyzję co do rotacji – przyznał trener reprezentacji Polski.

– Nie wiem jeszcze, ile zmian w składzie zrobimy. Dzisiejsza sesja treningowa będzie miała formę rozruchu. Rano sprawdzimy, jakie jest samopoczucie piłkarzy i podejmiemy decyzję – dodał.

Stabilizacja i zmiana mentalności

Selekcjoner reprezentacji Polski chce dążyć do stabilizacji w składzie. Portugalczyk na konferencji prasowej przed meczem z San Marino podkreślał, że chce, aby drużyna miała zwycięską mentalność.

Kontuzja Bereszyńskiego

Paulo Sousa potwierdził, iż Bartosz Bereszyński wróci do treningów z drużyną dopiero w poniedziałek. To oznacza, że obrońca Sampdorii na pewno nie zagra w meczu z San Marino.

Świetna szkoła bramkarzy

Selekcjoner biało-czerwonych pochwalił polską szkołę bramkarzy. Portugalczyk zdradził, że on i sztab szkoleniowy mają na radarze kolejnych kandydatów na tę pozycję do gry w reprezentacji Polski.

Źródło: Łączy nas piłka

Lukaku zdradził kulisy transferu do Chelsea: „Moja głowa była już w Londynie”

Romelu Lukaku kilka tygodni temu wrócił do Chelsea. Belg w rozmowie z HLN zdradził kulisy transferu.

Robota zrobiona

Ostatnie 2 sezonu Lukaku spędził w barwach Interu Mediolan. W tym czasie wystąpił w 95 spotkaniach, strzelił 64 gole i 16 razy asystował. Belg pomógł również Nerazzurrim wrócić na tron Serie A po jedenastu latach przerwy.

W letnim okienku transferowym Chelsea szukało napastnika, który byłby bardziej skuteczny w polu karnym, niż Timo Werner. Wybór padł na Romelu, który 8 lat temu opuścił Stamford Bridge. Belg chętnie wrócił na stare śmieci, a The Blues nie oszczędzali na nim. Kwota transferu wyniosła 115 milionów euro!

– Moim pragnieniem był powrót do Chelsea, od dawna o tym myślałem. Świetnie się czułem w Interze. Dorosłem tam jako mężczyzna i piłkarz. Kiedy przyszła trzecia propozycja od „The Blues”, zdałem sobie sprawę, że to poważna sprawa. Moja głowa była już w Londynie – powiedział Lukaku w rozmowie dla HLN.

– Chelsea zaoferowała 110 milionów euro plus Zappacostę, ale Inter odmówił. Wtedy poszedłem do Inzaghiego, by go przekonać. Powiedziałem: „Inter wyciągnął mnie z g***na, ale chcę odejść do Chelsea” – zdradził.

– Muszę powiedzieć, że Inzaghi od razu mnie zrozumiał, powiedział, że mogę odejść, jeśli takie mam życzenie. Chelsea podniosła stawkę i działacze się zgodzili. Inter dał mi dużo i zawsze będzie to w moim sercu – zakończył.

Cristiano Ronaldo przekazał wiadomość drużynie: „W tym sezonie musimy wygrać”

Cristiano Ronaldo niedawno został nowym zawodnikiem Manchesteru United. Portugalczyk poinformował swoich nowych kolegów, że w tym sezonie zamierza walczyć o końcowe zwycięstwo w Premier League.

Powrót na stare śmieci

Tydzień temu Cristiano Ronaldo rozstał się z Juventusem i za kwotę 15 milionów euro dołączył do Manchesteru United. 36-latek jeszcze nie trenował z zespołem, ale skontaktował się z nim przez Bruno Fernandesa. The Sun zdradziło szczegóły ten rozmowy.

– Ronaldo rozmawiał z Bruno Fernandesem i powiedział mu, aby ten przekazał innym zawodnikom, że w tym sezonie muszą wygrać. Piłkarze muszą ciężko pracować i zacząć wierzyć w siebie – poinformował dziennik.

– Zawodnicy Manchesteru United nie przestają rozmawiać na temat Ronaldo odkąd ten podpisał kontrakt. Nie mogą doczekać się z nim wspólnych treningów. Zawodnicy i sztab szkoleniowy wierzą, że mają teraz najlepszy skład w lidze i mogą wygrać Premier League w tym sezonie. Piłkarze są podekscytowani przyjściem Ronaldo. Zyskali dodatkową motywację i czują się teraz bardzo pewni siebie – dodał.

Piłkarze FC Barcelony ucieszyli się z odejścia Griezmanna? „Nigdy nie był częścią grupy”

Antoine Griezmann opuścił FC Barcelonę pod koniec letniego okna transferowego. Według medialnych doniesień piłkarze Blaugrany mieli cieszyć się z odejścia Francuza, który nigdy nie był częścią ich grupy.

Powrót do Madrytu

Antoine Griezmann dołączył do Atletico w ostatnim dniu letniego okna transferowego. Mistrzowie Hiszpanii wypożyczyli Francuza. Los Colchoneros mają jednak opcję przedłużenia umowy o rok. Transakcja zawiera również klauzulę obowiązkowego wykupu po rozegraniu określonej liczby meczów.

Francuz zmienił Atletico na FC Barcelonę w 2019 roku za 120 mln euro. Teraz Duma Katalonii ma otrzymać za swojego atakującego 10 mln za wypożyczenie oraz 40 mln za wykup. Mistrzowie Hiszpanii będą w pełni pokrywać pensję Griezmanna, dlatego kieszeń FC Barcelony z pewnością nie zostanie nadszarpnięta.

Zadowolona szatnia

Według katalońskiego dziennika Sport, piłkarze Blaugrany byli zadowoleni z faktu, że Griezmann opuścił ich klub. Wspomniane źródło informuje, że drużyna nigdy nie uważała go za część grupy. Sam Francuz również nie czuł się najlepiej w stolicy Katalonii.

– Chociaż Griezmann w wywiadach mówił, że jest zadowolony z relacji w szatni, to rzeczywistość była zupełnie inna. On czuł się znacznie mniej kochany i chroniony niż w Atletico – czytamy.

Nieudany transfer Barcelony

Antoine Griezmann zagrał w 102 meczach dla FC Barcelony. W tym czasie zanotował 35 trafień oraz 17 asyst. Mimo to, jego transfer uważa się za kompletny niewypał i trudno się temu dziwić. Portal transfermarkt.de wycenia 30-latka na 60 mln euro.

Zobacz również: Wielki powrót Griezmanna do Atletico Madryt! Dlaczego mu nie poszło w FC Barcelonie?

Źródło: Sport

Kamil Grabara o odejściu z Liverpoolu i Jurgenie Kloppie. „Ja swoje ambicje mam”

Kamil Grabara obecnie wciąż pozostaje jednym z większych polskich talentów, jeśli chodzi o pozycję bramkarza. Mimo że 22-latek nie jest już zawodnikiem Liverpoolu, to w barwach FC Kopenhaga spisuje się bardzo dobrze na początku sezonu ligi duńskiej. W przeszłości golkiper miał okazję pracować z Jurgenem Kloppem. W rozmowie z portalem meczyki.pl wspomina niemieckiego szkoleniowca. 

Jak na razie FC Kopenhaga z Grabarą w składzie notuje świetny początek sezonu. Odnieśli pięć zwycięstw oraz zanotowali dwa remisy, nie ponosząc przy tym żadnej porażki. Polak w tych spotkaniach czterokrotnie zachowywał czyste konto i wpuścił zaledwie pięć bramek (najmniej w całej lidze).

Przed rozpoczęciem sezonu 22-latek ostatecznie rozstał się z Liverpoolem. Z klubem ze stolicy Danii związał się pięcioletnim kontraktem.

„Nie mogłem wybrać lepiej”

Kamil Grabara udzielił ostatnio wywiadu portalowi meczyki.pl. Bramkarz podsumował w nim swoją przygodę w Anglii oraz odniósł się do swojej decyzji o opuszczeniu Anfield.

– Czy mam kompleks tego, że nie zadebiutowałem w Liverpoolu? Nie no, nie odkryję Ameryki, ale powiem tak… Ilu było zawodników w akademii Liverpoolu, którzy nie doczekali się debiutu? No multum. Takie jest życie, najwidoczniej nie miałem zadebiutować. Czasu nie cofnę, ale nie skończyłem na peryferiach futbolu. Nie gram w drugiej lidze kazachskiej, z całym szacunkiem do Kazachstanu. Jestem w fajnym miejscu i to, że ta ścieżka nie prowadziła przez bramkę Liverpoolu… No taki jest świat – stwierdził Grabara na łamach meczyki.pl.

– Wystarczy sobie spojrzeć na stadion Kopenhagi, kibiców, na to jak płacą. Ja znam paru chłopaków, dla których takie pensje to jest nic, ale to normalna sprawa. Mógłbym zostać w Liverpoolu, po podpisaniu nowego kontraktu po EURO, zostałoby mi cztery lata kontraktu, myślę że po tych czterech latach nie musiałbym już nic robić w życiu. Ja swoje ambicje mam i nie jestem typem człowieka, który chce się dorobić, ale się nie narobić. Ja taki nie jestem. Nie mogłem wybrać lepiej na ten moment – dodał.

Klopp i jego uśmiech

Grabara opowiedział także nieco o współpracy z Jurgenem Kloppem. Niemiec znany jest ze swojego doskonałego warsztatu szkoleniowego. Bramkarz skupił się jednak na sposobie bycia swojego byłego trenera. Konkretnie zwrócił uwagę na jego… uśmiech.

– Nie wiem, czy jego uśmiech może się znudzić, ale czasami już wkur**a. Dlaczego? Całe życie człowiek się nie uśmiecha, więc to jest takie, no…czasami jest to trochę męczące. Ja po prostu siedziałem na du*ie i trochę mnie to denerwowało po jakimś czasie – przyznał 22-latek.

Przypomnijmy, że Grabara grał w Danii już wcześniej. W sezonach 2018/19 oraz 2020/21 bronił bramki Aarhus GF. W jego barwach wystąpił łącznie 45 razy. Łącznie 15-krotnie zachował czyste konto. Do klubu z Superligi wypożyczany był z Liverpoolu.

Źródło: meczyki.pl

Christian Pulisic o pierwszym spotkaniu z Leo Messim. „Byłem zbyt zdenerwowany, żeby cokolwiek powiedzieć”

Christian Pulisic udzielił wywiadu brytyjskiemu serwisowi The Athletic. Amerykanin w rozmowie z dziennikarzami przytoczył historię z pierwszego spotkania z Lionelem Messim. Piłkarz Chelsea przyznał, że był tak zdenerwowany, że musiał porozumiewać się z Argentyńczykiem za pomocą gestów.

Pierwsze spotkanie z legendarnym piłkarzem

Christian Pulisic w rozmowie z The Athletic opowiedział o swoim pierwszym spotkaniu z Leo Messim. Stany Zjednoczone rozgrywały mecz przeciwko Argentynie w Copa America w 2016 roku. Pulisic rozpoczął spotkanie na ławce rezerwowych, ale wszedł w drugiej połowie na plac gry.

Poznali się na kontroli antydopingowej

Amerykanin był pod wrażeniem umiejętności Messiego. Wchodząc na boisko, pomyślał, że będzie zabawnie, bo kadra USA widocznie cierpiała na placu gry. Mecz zakończył się wynikiem 4:0 dla Argentyny, a Pulisic poznał Messiego na kontroli antydopingowej.

– Siedziałem tam obok niego. Miałem 17 lat i chciałem fajnie wypaść. Postanowiłem, że zrobię sobie z nim zdjęcie. Poprosiłem naszego lekarza, by przyniósł smartfona. Nie mogliśmy się porozumieć z Messim, bo byłem zbyt zdenerwowany – opowiedział Pulisic.

– Użyłem gestykulacji, by go poprosić o fotkę. Messi był naprawdę miły i uprzejmy. Pewnie ma dużo tego typu próśb, choć może w nieco innych okolicznościach – dodał Amerykanin.

Christian Pulisic od 2019 roku reprezentuje barwy Chelsea FC. W bieżącym sezonie Amerykanin wystąpił w dwóch spotkaniach, w jednym z nich strzelił bramkę. Portal transfermarkt.de wycenia 22-latka na 50 mln euro.

Źródło: The Athletic, Meczyki.pl

Rafał Gikiewicz skomentował brak powołania od Paulo Sousy. „Jego słowa mnie nie ruszają”

Rafał Gikiewicz jest skrupulatnie pomijany przez Paulo Sousę przy okazji powołań do reprezentacji Polski. Bramkarz Augsburga stwierdził, że ostatnie słowa portugalskiego szkoleniowca go nie ruszyły.

Reprezentacja Polski wygrała pierwsze wrześniowe spotkanie z Albanią 4:1. Przed Biało-Czerwonymi spotkanie z San Marino, które odbędzie się już w niedzielę. Wrześniowe zgrupowanie zostanie zwieńczone spotkaniem z Anglią, które odbędzie się w środę na Stadionie Narodowym  w Warszawie.

Sousa skreślił Gikiewicz

Rafał Gikiewicz wciąż nie doczekał się debiutu w reprezentacji Polski, choć w przeszłości otrzymał powołanie na zgrupowanie. W ostatnich miesiącach nie da się ukryć, że polski bramkarz jest wyróżniającą się postacią w swoim zespole, jednakże ze względu na silną rywalizację w polskiej kadrze nie otrzymał on jeszcze powołania od Paulo Sousy. Zresztą przed kilkoma dniami portugalski szkoleniowiec powiedział na konferencji prasowej, że bramkarz Augsburga nie jest w jego kręgu zainteresowań.

– Nie on jest na naszym radarze. Myślimy o przyszłości. Wszyscy bramkarze, których obserwujemy, są lepsi niż on – skomentował Paulo Sousa.

Gikiewicz o braku powołania

Po meczu Polska-Albania w „Sportowym wieczorze” na antenie „TVP Sport” pojawił się sam Gikiewicz. 33-letni bramkarz skomentował ostatnie słowa selekcjonera reprezentacji Polski.

– Ten radar nie wykrywał mnie przez ostatnie 14 miesięcy, więc jego słowa, że jestem słabszy od kogoś, nie ruszają mnie. Nie widział mnie na treningu, nie widział mnie na meczu, więc ciężko powinno mu się wypowiadać na mój temat – skomentował Gikiewicz.

–  Gdybym był stary, nie otrzymałbym nowej umowy w Augsburgu i ściągnęliby kogoś młodego. Tam to nie jest problem, a tu od lat to jest problemem. Ale to mi daje paliwo i robię swoje – dodał.

źródło: tvp sport

Miralem Pjanić zdradza kulisy swojej relacji z Ronaldem Koemanem. „Nie szanował mnie i lekceważył”

Miralem Pjanić udzielił wywiadu hiszpańskiej gazecie „MARCA”. Bośniak opowiedział o swojej trudnej relacji z trenerem FC Barcelony, Ronaldem Koemanem. Były piłkarz Juventusu nazywa holenderskiego szkoleniowca bardzo dziwną osobą.

Trudna komunikacja z trenerem

FC Barcelona wypożyczyła Miralema Pjanicia do Besiktasu. Bośniak kompletnie nie wypalił w stolicy Katalonii, dlatego pozwolono mu na grę w innym klubie. Piłkarz udzielił wywiadu niedługo po swoim transferze do Turcji. W rozmowie z „MARCĄ” narzeka na Ronalda Koemana.

Zobacz również: Były zawodnik FC Barcelony ma żal do klubu. „Można było to załatwić lepiej”

– Koeman nie szanował mnie. Od samego początku mnie skreślił. Jest bardzo, bardzo, bardzo dziwnym trenerem, pierwszy raz widzę taki management. Lekceważył mnie. Nigdy ze mną nie rozmawiał! Jestem osobą, która może zaakceptować wszystko, ale chciałbym, żeby pewne rzeczy zostały mi wyjaśnione, bo nie mam 15 lat – powiedział Miralem Pjanić.

Nie zna powodów takiego zachowania

Bośniak dodał, że kocha grać w piłkę nożną, dlatego zgodził się na obniżkę pensji i wypożyczenie do tureckiego Besiktasu. Miralem Pjanić nadal nie zna powodu, przez który nie grał w FC Barcelonie.

– Wiele razy zadawałem sobie pytanie, co zrobiłem źle. Może nie podobało mu się to, że powiedziałem w prasie, że chce grać więcej. A może po prostu mnie nie lubił. Chciałem tylko, żeby powiedział mi to prosto w twarz. Do tego jednak nie doszło – dodał Bośniak.

Zobacz również: Ilaix Moriba zabrał głos po transferze do Lipska. „Otrzymywaliśmy wiele obraźliwych wiadomości”

Miralem Pjanić dołączył do FC Barcelony we wrześniu 2020 roku. Od tamtego momentu zagrał w 30 spotkaniach w barwach Blaugrany. Najbliższy sezon spędzi na wypożyczeniu w tureckim Besiktasie.

Źródło: MARCA

Były reprezentant Polski: „Bez Lewandowskiego drużyna będzie się męczyła nawet z San Marino”

Już w niedzielę reprezentacja Polski zmierzy się z San Marino. Były reprezentant Polski, Grzegorz Mielcarski, uważa, że bez swojego kapitana Biało-Czerwoni mogliby mieć w tym starciu niemałe problemy.

Za nami pierwsze wrześniowe spotkanie z udziałem Biało-Czerwonych. W czwartek podopieczni Paulo Sousy odnieśli zwycięstwo na Stadionie Narodowym w spotkaniu z niżej notowaną Albanią 4:1. Znaczący udział w triumfie miał Lewandowski, który zdobył jedną bramkę oraz zanotował kapitalną asystę przy bramce Grzegorza Krychowiaka. Bez dwóch zdań kapitan reprezentacji był tego dnia najlepszy na boisku.

Mieszane uczucia

Pomimo okazałego zwycięstwa w Polsce panują mocno mieszane nastroje. Jedni są zadowoleni, gdyż ich zdaniem najważniejszy jest końcowy wynik, a nie styl. Po drugiej stronie stoją natomiast ludzie, którzy nieco szerzej patrzą na ten mecz i mówią, że w meczu z takim przeciwnikiem jak Albania nie tylko trzeba wygrać, ale także prezentować się lepiej na tle niżej notowanego rywala.

– Zgadzam się, że w eliminacjach najważniejsze są punkty, ale za naszą kadrą od długiego czasu ciągnie się kilka kwestii. Tracimy gole, nie potrafimy narzucać przeciwnikom własnych warunków gry. Pomiędzy naszymi zawodnikami jest za duża dysproporcja. Jeżeli miałbym wystawić oceny, Robertowi Lewandowskiemu dałbym „10”, a drugiemu, trzeciemu najlepszemu po nim zawodnikowi maksimum „5” – skomentował Grzegorz Mielcarski w rozmowie z „WP Sportowe Fakty”.

– Albania była dla nas zbyt silna. Grali mądrze w środku pola, potrafili nas zdominować. Grali swoje i to w momencie, gdy prowadziliśmy 2:1. Ich ten wynik w ogóle nie paraliżował. Było widać, że tam jest jakaś myśl, prezentowali się bardzo dobrze taktycznie. Piłkarze potrafili przełożyć na boisko to, czego wymagał od nich trener. A u nas wyglądało to tak, jakby w pierwszym składzie pojawiło się sześciu debiutantów – dodał.

Zwycięstwo jest obowiązkiem

Już w niedzielę reprezentacja Polski zagra drugi mecz podczas wrześniowego zgrupowania. Najbliższym przeciwnikiem Biało-Czerwonych będzie San Marino, z którym nasi reprezentanci muszą sobie poradzić. Mimo to Grzegorz Mielcarski jest pełen obaw przed tym meczem.

– Boję się o to, że sami zawodnicy siadają w swoim gronie po meczu i mówią: „tym razem się udało”. Na dziś reprezentacja bez Roberta w podstawowym składzie będzie się strasznie męczyła nawet z San Marino – ocenił Mielcarski.

– To nie jest żadne odkrycie. Zespół nie ma przekonania, że bez kapitana i lidera jest w stanie wygrać mecz o stawkę. Robert musi być na boisku. Może nie angażować się w stu procentach, ale przynajmniej pozostali poczują się pewniej. Chociaż wiem, że w przypadku Lewandowskiego gra na pół gwizdka nie istnieje. Sousa, jeśli nie wystawi Roberta Lewandowskiego w meczu z San Marino, bardzo dużo zaryzykuje – dodał.

źródło: wp sportowe fakty

Arsene Wenger o nowym pomyśle dotyczącym piłki reprezentacyjnej. „W kalendarzu musi być mniej zamieszania”

Arsene Wenger udzielił wywiadu francuskiej gazecie L’Equipe. Były trener Arsenalu przedstawił swój pomysł w sprawie zmian w reprezentacyjnych rozgrywkach.

Euro i mundiale co dwa lata

Arsene Wenger od prawie dwóch lat obejmuje stanowisko dyrektora ds. rozwoju piłki nożnej w FIFA. Francuz w rozmowie z L’Equipe przedstawił swój pomysł na temat reprezentacyjnego futbolu.
Według byłego trenera Arsenalu dobrym pomysłem byłoby wprowadzenie dwóch okienek na przerwę na kadrę. Do tego chciałby, aby mistrzostwa świata rozgrywano co dwa lata.

– Podstawą mojego pomysłu jest coroczny podział na grupy eliminacyjne, po którym na koniec sezonu byłby rozgrywany wielki turniej – raz kontynentalny, a raz światowy. Z wyjątkiem dwóch okienek na mecze reprezentacji, piłkarze zostawaliby w klubach niemal przez cały rok – powiedział Wenger w rozmowie z L’Equipe.

– W kalendarzu musi być mniej zamieszania. Dlatego też nasz sposób mógłby ograniczyć liczbę podróży piłkarzy, a takie dodatkowe turnieje co dwa lata nie sprawiłyby, że meczów byłoby więcej. Ci, którzy zajdą najdalej w turniejach, dostaną obowiązkowy urlop na 25 dni – dodał Francuz.

Specjalna komisja

Wenger argumentuje pomysł tym, że mecze odbywałyby się o zdecydowanie większą stawkę. Według ESPN FIFA powołała specjalną komisję do promocji idei rozgrywania mundialu co dwa lata. O tym, czy pomysł wypali, przekonamy się w ciągu najbliższych miesięcy.

Źródło: L’Equipe, Sport.pl


TROLLNEWSY I MEMY