NEWSY I WIDEO

18 tysięcy euro za minutę gry? Juventus ma dość Aarona Ramseya

Juventus ma dość Aarona Ramseya. Klub chce pozbyć się Walijczyka, który inkasuje dużą pensję, zaś niemal w ogóle nie wychodzi na boisko. O szczegółach informuje „La Gazzetta dello Sport”.

Pomocnik trafił do Juventusu w 2019 roku z Arsenalu. Z jego transferem wiązano ogromne nadzieje. W końcu nie raz udowadniał, że posiada spore umiejętności indywidualne. Tak się jednak nie stało.

W ciągu ostatnich siedmiu miesięcy 30-latek zaliczył bardzo nikłą ilość meczów dla „Starej Damy”. Ba, więcej minut ma nawet rozegranych w reprezentacji Walii (447 do 378).

Koniec cierpliwości

Nic więc dziwnego, że Juventus chce się w końcu go pozbyć. Ramsey nie daje obecnie nic zespołowi, a dodatkowo obciąża budżet klubu. Pomocnik w tym sezonie zaledwie czterokrotnie wychodził na murawę, notując dokładnie 106 minut.

Jak wyliczyła „La Gazzetta dello Sport”, każda minuta Walijczyka kosztowała „Starą Damę” 18 tysięcy euro. Z tego powodu działacze chcą się pozbyć piłkarza jak najszybciej. Nastąpić to może już w zimowym okienku transferowym.

Tebas krytykuje PSG i Ligue 1. „Zaprosiłem ich na spotkanie, by pokazać nieprawidłowości związane z FFP. Nie odpowiedzieli”

Prezes ligi hiszpańskiej otwarcie krytykuje działania Paris Saint-Germain. Javier Tebas w wywiadzie dla L’Equipe zaatakował władze paryskiego klubu, które według niego łamią zasady Finansowego Fair Play.

Atak na PSG

Prezes La Liga, Javier Tebas udzielił wywiadu L’Equipe. Hiszpan wypowiedział się na temat działań Paris Saint-Germain. Działaczowi nie podoba się to, że katarscy właściciele mają taryfę ulgową u międzynarodowych władz piłkarskich.

– Krytykuję PSG, bo ten klub nie generuje pieniędzy, by mieć taki skład, jaki ma. To zakłóca konkurencję w europejskiej piłce pod względem ekonomicznym. Jak PSG może wytłumaczyć, że ma skład warty prawie 600 milionów?! Jeżeli za wygranie Ligue 1 otrzymuje ich 45? To po prostu niemożliwe – grzmiał Javier Tebas w rozmowie z francuską L’Equipe.

Nie odpowiedzieli na prośbę spotkania

Hiszpan ma twarde dowody na to, że Paris Saint-Germain łamie zasady Finansowego Fair Play. Tebas chciał się spotkać z władzami ligi francuskiej i PSG, jednak nie otrzymał odpowiedzi. Szef La Liga żąda kar dla wicemistrzów Ligue 1 za to, że nie przestrzegają ustalonego prawa.

– Zaprosiłem prezesa PSG Al Khelaifiego oraz prezesa Ligue 1 Vincenta Labrune’a na spotkanie, by pokazać im te nieprawidłowości, wszystko na konkretnych liczbach, ale nie odpowiedzieli. Krytykują mnie, a nie potrafią zareagować – dodał szef La Liga.

– Za pomocą liczb mogę pokazać, jak oni oszukują z Finansowym Fair Play. (…) Nie obchodzi mnie, czy Messi i Neymar będą tam grali. Chodzi mi o to, że oni szkodzą europejskiej piłce. I nie tylko ja tak twierdzę. PSG uniknęło kary za łamanie zasad FFP – zakończył.

Źródło: L’Equipe, Meczyki.pl

Donnarumma niemiło przywitany w Mediolanie. Gwizdy kibiców, obraźliwe transparenty

Mistrzowie Europy, Włosi, przegrali w półfinale Ligi Narodów z Hiszpanią (1-2), rozgrywanym na San Siro. W bramce „Azzurrich” stanął Gianluigi Donnarumma, dla którego był to powrót na stadion Milanu, po odejściu latem do Paris Saint-Germain.

Kibice nie byli zachwyceni ponownym widokiem 22-latka na murawie legendarnego stadionu. Młody bramkarz został wygwiazdany, a na trybunach pojawiły się banery, uderzające w „Gigio”.

Gorąco było jednak jeszcze przed spotkaniem. Na jednym z mostów w Mediolanie wywieszono transparent skierowany bezpośrednio do bramkarza PSG.

– Nigdy nie będziesz tu mile widziany – napisano na płótnie.

Do mediów trafiło z kolei zdjęcie sprzed stadionu. Widniał na nim baner z przekreślonym wizerunkiem Donnarummy. Podobnie, jak na transparencie, napisano na nim niemiłe słowa.

– Nie jesteś mile widzianym gościem na San Siro.

Kto wygra Złotą Piłkę? Rummenigge nie ma wątpliwości. „Życzę mu tego”

Wielkimi krokami zbliża się gala wręczenia Złotej Piłki. Jednym z faworytów do zdobycia nagrody jest Robert Lewandowski. Na wyróżnienie Polaka liczy między innymi Karl-Heinz Rummenigge. 

Choć 33-latek znajduje się w gronie kandydatów do zgarnięcia prestiżowej nagrody, to głównie wymienia się dwóch innych piłkarzy. Mowa o Leo Messim i Jorginho. Pierwszy wygrał Copa America z Argentyną, zaś drugi – mistrzostwa Europy z Włochami.

Kto zasłużył najbardziej?

O typy do laureta Złotej Piłki zapytano Karla-Heinza Rummenigge. Były dyrektor sportowy Bayernu Monachium wyznał, że wierzy w zwycięstwo Roberta Lewandowskiego. Według Niemca to właśnie 33-latek najbardziej zasłużył na to wyróżnienie.

– Życzę mu tego. Nie znam piłkarza, który zasłużyłby na nią bardziej. Ma za sobą świetny sezon, pobił nawet rekord Gerda Muellera – przyznał działacz.

W najbliższy piątek „France Football” opublikuje listę 30 nominowanych do wygrania statuetki. Ceremonia odbędzie się natomiast 29 listopada w paryskim paryskim Theatre du Chatelet.

Surez bezlitosny dla Ronalda Koemana. „Mówi, że on jest lepszy od Neymara”

Luis Suarez udzielił obszernego wywiadu Gerardowi Romero. Urugwajczyk poruszył w nim sporo tematów związanych z FC Barceloną. Nie zabrakło szpilek wbitych w były klub oraz Ronalda Koemana.

Rozstanie Suareza z Blaugraną nie przebiegło tak, jak powinno. Napastnik dowiedział się, że musi odejść… przez telefon. Ronald Koeman poinformował go w ten sposób, że nie widzi dla niego miejsca w swojej koncepcji Barcelony.

Krótka informacja

O szczegółach opowiedział Gerardowi Romero. W rozmowie z dziennikarzem Urugwajczyk cofnął się do momentu, kiedy dowiedział się, że musi opuścić Camp Nou.

– Rozmowa z Koemanem, gdy powiedział mi, że nie jestem w jego planach, trwała 40 sekund. To nie jest sposób na pożegnanie się z legendą. Mogę powiedzieć, że chciałem zostać w Barcelonie, aby pomóc i obniżyłbym pensję, gdyby o to poprosili – mówił 34-latek.

– Koeman najpierw powiedział mi, że nie jestem w jego planach, później zaś przekazał mi, że jeśli mój kontrakt nie zostanie rozwiązany, to zagram przeciwko Villarreal. Brakowało mu osobowości, by powiedzieć mi wyraźnie, czy to on mnie nie chce, czy to klub jest na „nie” – zdradził.

Suarez nie był jedynym piłkarzem, którego klub potraktował nietaktownie. Także Antoine Griezmann został odpalony przez obecnych działaczy. Francuz wrócił do Atletico Madryt na zasadzie wypożyczenia z opcją wykupu.

– Nie spodziewałem się, że wróci do Atletico, choć miałem takie przeczucie. Przed meczem z Villarreal rozmawialiśmy o tym i wszyscy myśleliśmy, że klub spróbuje i to zrobi. Zjedliśmy razem kolację, mamy bardzo dobre relacje. To właśnie robią ludzie – przyznał Urugwajczyk.

Obecnie atak Barcelony wygląda blado, w porównaniu ze skład sprzed kilku sezonów. Zamiast Messiego, Suareza czy Neymara w ofensywie Blaugrany występuje między innymi Luuk de Jong. Na to także zwrócił uwagę napastnik „Rojiblancos”.

– Jeśli Xavi przyjedzie do Barcelony, będzie potrzebował doświadczonego napastnika. Luuk de Jong? Koeman mówi, że on jest lepszy od Neymara – skwitował.

Wenger porównał Szczęsnego i Fabiańskiego. „On do Arsenalu trafił za wcześnie”

Swojego czasu w Arsenalu w tym samym momencie występowali Łukasz Fabiański i Wojciech Szczęsny. Wówczas obu naszych bramkarzy prowadził Arsene Wenger. Francuski szkoleniowiec udzielił wywiadku „WP Sportowe Fakty”, w którym porównał obu golkiperów. 

Szczęsny trafił do Londynu w 2006 roku. Rok później do drużyny „Kanonierów” przybył z kolei Łukasz Fabiański. Z pierwszym Wenger miał okazję pracować do 2015 roku, zaś drugi odszedł do Swansea City rok wcześniej.

Wiele różnic

Na łamach „WP Sportowe Fakty” Francuz podzielił się swoimi spostrzeżeniami na temat wspomnianej dwójki. Obu różniło bardzo wiele, lecz posiadali ogromne umiejętności.

– Polska potrafi „produkować” świetnych bramkarzy, a ja miałem okazję z niektórymi pracować. No cóż, faktycznie, to dwaj wartościowi bramkarze, ale inni. Również pod względem charakteru. Łukasz, jak mówiłem, typ introwertyka, a Wojciech odwrotnie – ekstrawertyk. Szczęsny lepsze warunki fizyczne, ale Fabiański wspaniały technicznie – przyznał w rozmowie z Piotrem Koźmińskim.

Z tej dwójki wiekszą karierę w Arsenalu zrobił zdecydowanie Wojciech Szczęsny, który przez lata bronił dostępu do bramki „Kanonierów”. Skoro Fabiański nie odstawał od młodszego kolei umiejętnościami, to co zaważyło, że był drugi w hierarchii?

– Natomiast porównując ich karierę w Arsenalu, chciałbym podkreślić jedną, istotną rzecz. Szczęsnemu było jednak o wiele łatwiej – podkreślił. – Proszę spojrzeć na to, jak oni przychodzili do Arsenalu. Wojtek miał zupełnie inne wejście. Przyjechał tu jako nastolatek, dorastał z Arsenalem. Miał bardzo dużo czasu, żeby się tego klubu nauczyć, zaaklimatyzować w nim. Tymczasem dla Łukasza to był skok na głęboką wodę. W młodym jak na bramkarza wieku. O tym też trzeba pamiętać – analizował francuski szkoleniowiec.

Dobry człowiek

Choć kolejność była po stronie Szczęsnego, to Wenger nie ukrywa, że z Fabiańskim pracowało mu się bardzo dobrze. Nazywa go wręcz jednym z jego ulubionych zawodników.

– To jeden z najbardziej utalentowanych piłkarzy, z jakimi kiedykolwiek pracowałem. Piłkarsko miał i ma wszystko. Panowanie nad piłką, technika, inteligencja, szybkość reakcji. To bramkarz kompletny. A przy tym hiper inteligentny, świadomy tego, czego od sportowca oczekuje się w nowoczesnym futbolu. Mówię o tak zwanym „prowadzeniu się”, odżywianiu i wszystkim, co ma wpływ na formę zawodnika. Powiem więc jeszcze raz: to jeden z najbardziej utalentowanych piłkarzy, z jakimi pracowałem. I dodam jeszcze jedno: jeden z moich ulubionych. Również za to, jakim jest człowiekiem. A jest po prostu człowiekiem dobrym – przyznał.

– Nie pomyliliśmy się co do oceny piłkarskich umiejętności Łukasza. Tu zdania nie zmienię nigdy. Natomiast, gdy teraz o tym myślę, to wydaje mi się, że on do Arsenalu trafił za wcześnie. Miał wtedy 22 lata. Dla niego przeskok z Legii był duży i nagły. Przypuszczam, że gdyby przyszedł do nas w wieku 26-27 lat, gdy bramkarz jest już ukształtowany, to jego kariera w naszym klubie potoczyłaby się lepiej. Na pewno rolę odegrało też to, jak sam do tego podchodził. Według mnie miał tendencję do zbytniego obwiniania się za popełnione błędy. Wręcz się tym torturował. Brał to wszystko mocno, chyba za mocno do siebie. Przez to nie było mu łatwo – podsumował Wenger.

Jan Tomaszewski nie ma wątpliwości ws. przyszłości Paulo Sousy. „Jak najszybciej trzeba z nim skończyć kontrakt”

Zbliżają się mecze reprezentacji Polski, więc w mediach ponownie dał o sobie znać Jan Tomaszewski. Tym razem były reprezentant Polski domaga się zwolnienia Paulo Sousy z uwagi na to, że nie pojawia się on na meczach polskich klubów.

Od kilkudziesięciu godzin najlepsi polscy piłkarze przebywają na zgrupowaniu reprezentacji Polski pod okiem Paulo Sousy. Już w najbliższą sobotę Biało-Czerwoni rozegrają mecz z San Marino w ramach eliminacji do Mistrzostw Świata 2022. We wtorek Polacy rozegrają niezwykle ważny mecz na wyjeździe z reprezentacją Albanii, który może okazać się niezwykle istotny w kontekście walki o drugie miejsce w grupie. Kolejne mecze zostaną rozegrane w listopadzie.

Dyskusje wśród dziennikarzy

W ostatnich tygodniach szczególnie głośno zaczęło się mówić nt. tego, że Paulo Sousa nie przyjeżdża na mecze polskich klubów. Rozmowy i dyskusje przybrały tym bardziej na sile po ostatnich znakomitych wynikach Legii Warszawa w europejskich pucharach. Przede wszystkim dziennikarze (nie wszyscy, a ich część) zaczęli domagać się powołania dla piłkarzy mistrza Polski, a także przyjazdu selekcjonera na mecze Legii w Lidze Europy oraz innych polskich klubów w Ekstraklasie. Dyskusje ws. powołań są często na tyle odklejone od rzeczywistości, że jako argument pada dobry występ danego piłkarza w zaledwie jednym, pojedynczym meczu. I tak po ostatniej wygranej Legii z Leicester część osób zaczęła się domagać powołania m.in. dla Nawrockiego czy Slisza. O ile kwestię powołania do reprezentacji tego pierwszego można jeszcze poddawać pod dyskusję ze względu na równą, wysoką formę od dłuższego czasu, o tyle dobre występy Slisza w tym sezonie możemy policzyć na palcach jednej ręki, a przecież pamiętamy nadal jego wrześniowy mecz w reprezentacji przeciwko San Marino, który – delikatnie mówiąc – nie był najlepszy.

Opinia Tomaszewskiego

Do grona przeciwników Paulo Sousy należy bez dwóch zdań Jan Tomaszewski. Kiedy zespół Sousy przegrywał, to Tomaszewski krytykował go za brak wyników. Jak w końcu pojawiły się pozytywne wyniki, to były reprezentant Polski zaczął krytykować Portugalczyka za m.in. kwestię powołań, czy też za brak obecności na meczach polskich klubów. W dzisiejszym wywiadzie dla „Super Expressu” ponownie zabrał głos ws. portugalskiego szkoleniowca.

– Powiedział, że nie będzie przyjeżdżał na mecze polskiej ligi, bo po co. Panie Sousa, zrozum pan: obecność selekcjonera na meczu ligowym jest nobilitacją i napędem dla wszystkich zawodników. Pan Kazimierz Górski w każdej kolejce jeździł na mecze. I tak trzeba! Ja wiem, co to znaczy, jak selekcjoner jest na trybunach, inaczej się gra. Jeśli on tak podchodzi, to ja uważam, że jak najszybciej trzeba z nim skończyć kontrakt – skomentował Jan Tomaszewski.

–  Musimy zrobić wszystko, żeby Sousa zmienił system i styl gry reprezentacji. W barażach nie będzie drużyn jak Albania czy Węgry. Tam mogą być Szwedzi, Hiszpanie, Portugalczycy. Tam będą drużyny na poziomie Anglii, a my wszystkie mecze gramy w 10, wystawiając drugiego napastnika – dodał.

źródło: super express

Łukasz Fabiański mógł zmienić klub. Odrzucił propozycję drużyny z Ligi Mistrzów

Marcin Rosłoń udzielił wywiadu Przeglądowi Sportowemu, w którym zdradził, że Łukasz Fabiański mógł opuścić West Ham United. Polak był na liście życzeń klubu z Ligi Mistrzów.

Kumple z szatni

Ekspert i komentator Canal+ od ligi angielskiej jest byłym piłkarzem Legii Warszawa. Rosłoń poznał się z Łukaszem Fabiańskim właśnie w szatni Wojskowych. Od tamtego momentu panowie utrzymują regularny kontakt.

Fabiański mógł zmienić otoczenie

Dziennikarz w rozmowie z Przeglądem Sportowym zdradził, że „Fabian” mógł niedawno zmienić West Ham United na klub z Ligi Mistrzów. Mowa o portugalskiej Benfice. Polak wolał jednak pozostać w Londynie, gdzie ma określoną pozycję w zespole.

– Kiedy był w West Hamie, dostał propozycję z Benfiki Lizbona. Miałby możliwość gry w Lidze Mistrzów i regularnej walki o trofea, ale zrezygnował. W Londynie ma określoną pozycję, w Premier League w cenie są starsi i doświadczeni bramkarze – powiedział Marcin Rosłoń w rozmowie z Przeglądem Sportowym.

Źródło: Przegląd Sportowy

Stadion Narodowy będzie miał swojego patrona! „Chcemy docenić jego zasługi dla polskiego sportu”

Największy obiekt sportowy w Polsce, PGE Narodowy, będzie miał swojego patrona. Już za kilka dni z tej okazji odbędzie się specjalna uroczystość.

Stadion Narodowy był budowany w latach 2008-2011, a głównym powodem jego powstania były Mistrzostwa Europy w 2012 roku, które były rozgrywane w Polsce i na Ukrainie. Całkowity koszt budowy miał wynieść 1 976 061 375 złotych. Od 2015 roku obiekt nazywa się „PGE Narodowy”.

Twierdza reprezentacji Polski

W ostatnich latach PGE Narodowy stał się główną areną rywalizacji z udziałem reprezentacji Polski w piłce nożnej. Pierwszym meczem na nowo powstałym obiekcie było towarzyskie spotkanie Polaków i Portugalczyków zakończone remisem 0:0, które odbyło się 29 lutego 2012 roku. Od tamtej pory Biało-Czerwoni rozegrali na największym stadionie w Polsce łącznie 29 meczów. 18 z nich zakończyło się wygraną naszych rodaków, 9-krotnie padał remis i zaledwie 2 razy Polacy schodzili z boiska na tarczy.

Patron wybrany!

Podczas Święta Piłki Nożnej, które odbędzie się 10 października, zaprezentowany zostanie nowy patron PGE Narodowego. Operator Stadionu Narodowego we współpracy ze sponsorem tytularnym, jakim jest PGE, uznał, że należy na stałe związać obiekt z Kazimierzem Górskim, jednym z najwybitniejszych trenerów w historii polskiej piłki nożnej. Należy przypomnieć, że przed kilkoma laty pod Stadionem Narodowym stanął pomnik Kazimierz Górskiego.

– W 2014 roku przed stadionem pojawił się pomnik, który przypomina wchodzącym na PGE Narodowy o niesłychanej historii Kazimierza Górskiego. Z kolei w tym roku świętujemy setną rocznicę urodzin trenera. Dlatego też wspólnie ze sponsorem tytularnym areny PGE Polską Grupą Energetyczną postanowiliśmy na stałe połączyć stadion z legendą polskiej piłki nożnej. Upamiętniając w ten sposób Kazimierza Górskiego podejmujemy wyzwanie popularyzowania etosu, który reprezentował zarówno na boisku, jak i w życiu prywatnym — powiedział Włodzimierz Dola, prezes zarządu operatora PGE Narodowego.

– PGE Narodowy to stadion, który dostarcza nam wszystkim niezwykłych emocji. To właśnie tutaj nasza narodowa reprezentacja odnosi zwycięstwa, dając nam powody do dumy. Od teraz, tym sukcesom będzie patronował również Kazimierz Górski. W ten symboliczny sposób chcemy docenić jego zasługi dla polskiego sportu i raz jeszcze przypomnieć jego historię, która może być wzorem do naśladowania nie tylko dla miłośników piłki nożnej — dodał Wojciech Dąbrowski, prezes zarządu PGE Polskiej Grupy Energetycznej.

Kylian Mbappe wyjaśnił konflikt sprzed EURO 2020. „Tamtego wieczoru byłem wściekły”

Kylian Mbappe udzielił obszernego wywiadu L’Equipe. Snajper PSG wrócił myślami do czasu z mistrzostw Europy, kiedy było głośno o jego konflikcie z Olivierem Giroud. Francuz opowiedział o swoich relacjach z napastnikiem Milanu.

Konflikt przed EURO

Po towarzyskim meczu Trójkolorowych z Bułgarią wybuchła sprawa konfliktu na linii Giroud-Mbappe. Doświadczony napastnik strzelił dwie bramki, jednak nadal narzekał na brak podań od kolegów z zespołu.

Kylian Mbappe bardzo źle przyjął słowa byłego piłkarza Chelsea. Chciał zwołać konferencję prasową i odnieść się do zarzutów Giroud, jednak odradził mu to selekcjoner Didier Deschamps.

Perspektywa Mbappe

Niedawno Mbappe w rozmowie z L’Equipe przybliżył całą sprawę opinii publicznej. Atakujący Paris Saint-Germain twierdzi, iż po dwóch dniach zapomniał o całym konflikcie, a napastnikowi Milanu życzy jak najlepiej.

– To się przeciągało, bo ludzie ciągnęli ten temat. Powiem prawdę, tamtego wieczoru byłem wściekły, ale dwa dni później już o tym nie myślałem. Nie mam z nim żadnego problemu, życzę mu wszystkiego najlepszego. Widziałem, że dobrze rozpoczął przygodę z Milanem – powiedział Kylian Mbappe w rozmowie z L’Equipe.

Źródło: L’Equipe, WP Sportowe Fakty

fot. PSG

Sousa zostanie wezwany „na dywanik”? Prezes niezadowolony z zachowania selekcjonera

Nieobecność Paulo Sousy na meczach polskiej Ekstraklasy wzburzyła niektórych kibiców i ekspertów w naszym kraju. Portugalczyk coraz rzadziej pojawia się na spotkaniach rodzimych zespołów, co nie podoba się także Cezaremu Kuleszy. Prezes PZPN zamierza wezwać selekcjonera na rozmowę w tej sprawie.

Sousa nie tylko przestał pojawiać się na meczach Ekstraklasy. Ostatnio Portugalczyka zabrakło również na meczu Legii Warszawa z Leicester City w Lidze Europy. Zachowanie szkoleniowca wzbudziło kontrowersje i wzburzyło wielu dziennikarzy.

Będzie rozmowa

Sam zainteresowany odniósł się do całej sytuacji w rozmowie z Sebastianem Staszewskim z „Interii”. Selekcjoner przyznał, że nie rozumie całego zamieszania.

– Czy chodzi tylko o to, żebym był na miejscu? Zrobił zdjęcie? Porozmawiał z ludźmi? Myślę, że przez to tracimy czas. A tego nie chcę – mówił na kanale „Po Gwizdku”.

Poza kilkoma dziennikarzami i ekspertami, których zdenerwowało zachowanie Sousy, głos zabrał także Cezary Kulesza. Prezes PZPN stwierdził, że selekcjoner powinien oglądać mecze Ekstraklasy z trybun. Zaznaczył, że porozmawia o tym z Portugalczykiem.

– Chciałbym, żeby tak było. Będę musiał porozmawiać z trenerem, bo nie wiem, jakie były ustalenia z wcześniejszym prezesem – przyznał w rozmowie z Romanem Kołtoniem.

– Na pewno powinien być. Trener pojawiając się na trybunach dopinguje naszych ekstraklasowców, żeby lepiej i więcej energii dawali w danym meczu – dodał.

Adam Buksa mocno przygotowywał się do meczów reprezentacji. „Robiłem wszystko”

Adam Buksa bez wątpienia był jednym z najjaśniejszych punktów wrześniowego zgrupowania reprezentacji Polski. 25-latek doskonale wykorzystał otrzymane od Paulo Sousy szanse. Na łamach „Przeglądu Sportowego” zdradził, że przygotowania do wyjazdu rozpoczął kilka tygodni wcześniej.

Buksa na swoje pierwsze powołanie zapracował jeszcze grając w Pogoni Szczecin. Wówczas do kadry zaproszenie wysłał mu Jerzy Brzęczek. Nie zyskał jednak zaufania w oczach ówczesnego selekcjonera i więcej w reprezentacji nie zagościł.

Sytuacja odmieniła się po zmianie sternika „Biało-Czerwonych”. Paulo Sousa postawił na napastnika New England Revolution podczas wrześniowego zgrupowania. Ten odwdzięczył mu się natomiast czterema bramkami.

„Przygotowywałem się”

Buksa w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” ocenił minione spotkania. Przypomnijmy, że Polacy w trzech meczach uzyskali siedem punktów, pokonując Alabanię (4-1), gromiąc San Marino (7-1) oraz remisując z Anglią (1-1).

– Przede wszystkim cieszę się z tego, jak przebiegło tamto zgrupowanie. Na początku atmosfera wokół zespołu była dosyć gęsta, nie stawiano nas w roli faworytów. Ani nie spodziewano się pewnego zwycięstwa nad Albanią, ani ugrania czegokolwiek z Anglią – przyznał 25-latek.

– Tymczasem wywalczyliśmy siedem punktów, pojawiło się więcej optymizmu wśród kibiców i miło mi, że w tym pomogłem. Bardzo skrupulatnie przygotowywałem się do przyjazdu na kadrę i według mnie było to widać – dodał.

Buksa zaznaczył, że kilka tygodni przed zgrupowaniem podkręcił obroty. Zależało mu na dobrym występie pod okiem nowego selekcjonera.

– Przez kilka tygodni – od kiedy wiedziałem, że mam szansę przyjechać na to zgrupowanie – robiłem wszystko, by trafić z formą na czas eliminacji MŚ. Pod kątem fizycznym, piłkarskim i mentalnym, bo współpracuję z psychologiem sportu. I to wszystko zagrało. Ale jak mocno się cieszyłem tymi pierwszymi trzema występami, tak szybko o nich zapomniałem, bo nie chciałbym żyć tym, co było, tylko tym co dopiero będzie. Kolejne wyzwania są za rogiem – stwierdził chłodno.

– Poziom i skala trudności tej ligi nawet przewyższyły moje oczekiwania. Czuję, że się rozwinąłem. To był dobry wybór – podsumował.

 

Szpakowski o Złotej Piłce 2021. „Gdyby to ode mnie zależało, to przyznałbym tę nagrodę Robertowi Lewandowskiemu”

Dariusz Szpakowski przedstawił swoje zdanie na temat faworytów do wygrania Złotej Piłki. Komentator TVP Sport uważa, że nagroda dla najlepszego piłkarza na świecie powinna trafić do Roberta Lewandowskiego.

Czy Robert Lewandowski zdobędzie Ballon d’Or?

Robert Lewandowski najprawdopodobniej wygrałby Złotą Piłkę w 2020 roku, jednak odwołano ceremonię ze względu na pandemię koronawirusa. Dariusz Szpakowski twierdzi, że Polak powinien otrzymać tę nagrodę. Komentator TVP Sport stawia snajpera Bayernu Monachium w roli faworyta do wygrania Złotej Piłki za 2021 rok.

– Robert ma wyjątkowy rok, potwierdzający jego dojrzałość piłkarską. Nawet w przegranych mistrzostwach Europy był pierwszoplanową postacią. To jest dziś absolutnie kompletny napastnik. Dla mnie jest faworytem numer jeden. Jest drogowskazem dla wszystkich młodych ludzi – powiedział komentator TVP Sport.

– Ponadto jego profesjonalizm, wzorcowe prowadzenie się… Pamiętam, jak po przegranym meczu z Anglią pojechali ze Szczęsnym i ich kobietami do jakiegoś klubu. Przed wejściem czekali paparazzi, a Robert wyszedł z wodą, kompletnie trzeźwy i nie było sensacji. Gdyby to ode mnie zależało, to przyznałbym tę nagrodę Robertowi, który ma niesamowity czas, zachwyca nas i jest w tym momencie graczem numer jeden na świecie – dodał Szpakowski.

Niedługo poznamy nominacje

Ceremonia wręczenia Złotej Piłki odbędzie się 29 listopada w Paryżu w Theatre du Chatelet. Nominowani zostaną ogłoszeni 8 października.

Źródło: TVP Sport

Lewandowski otworzył czteropiętrową restaurację. Poznaliśmy menu oraz ceny

Robert Lewandowski w poniedziałek otworzył nowy lokal. „Nine’s” to czteropiętrowy budynek znajdujący się w Warszawie, w którego skład wchodzą część restauracyjna oraz bar sportowy. Piłkarz Bayernu jest jednym z trzech właścicieli przybytku.

„Nine’s” mieści się w zrewitalizowanym budynku XIX-wiecznej warzelni. W poniedziałek udostępniono sam bar sportowy, w którym znajduje się kilkanaście telewizorów. Samo pomieszczenie może pomieścić natomiast 115 osób, o czym poinformował na łamach „WP Sportowe Fakty” Jacek Trybuchowski, jeden ze współwłaścicieli.

– Pamiątek związanych z Robertem jest tu najwięcej, ale naszym celem jest również wyeksponowanie innych sportów i sportowców. Będzie u nas można obejrzeć nie tylko mecze piłkarskie, inne zawody również – dodał Trybuchowski.

Bawarskie precle

Poza barem sportowym ważną częścią lokalu jest restauracja. Na jej terenie znajduje się między innymi „pretzel bar”. Można w nim zamówić specjalne bawarskie precle w kształcie „9”, a więc numeru, z którym występuje na co dzień Lewandowski.

Co więcej, przekąska serwowana jest w wielu wariantach. Podstawowa wersja kosztuje 10,90, zaś tzw. „Hat Trick Pretzel Pizza” kosztuje już 41,90. W skład takiej opcji wchodzą trzy minipizze z neapolitańskiego ciasta preclowego z różnymi dodatkami.

Menu precli jest bardzo bogate
fot. WP Sportowe Fakty

„WP Sportowe Fakty” podają, że w restauracji góruje kuchnia amerykańska i azjatycka. Portal uspokaja jednak, że znajdzie się coś także dla smakoszy polskiej gastronomii.

– Lokal ma w sumie trzy kuchnie, a menu sports baru nieco się różni od tego w zajmującej dwa poziomy restauracji. Przeważa kuchnia amerykańska, ale i azjatycka jest mocno reprezentowana. Nie brakuje też jednak polskich elementów jak choćby schabowy z kością – czytamy.

Fragment menu dań głównych, tak zwane main goals
fot. WP Sportowe Fakty

Fan Zone

W najwyżej położonej części lokalu znajduje się jeszcze „Fan Zone”. Pomieszczenie zawiera prawdziwą trybunę, zdolną pomieścić 65 osób, a także wielki telebim. Goście będą mogli oglądać na nim wydarzenia zarówno piłkarskie, jak i z innych sportów.

„WP Sportowe Fakty” podają, że pierwszym transmitowanym meczem ma być spotkanie reprezentacji Polski z San Marino.

Włoska Federacja Piłki Nożnej zmieniła logo! Komentarze kibiców są bezlitosne [REAKCJE]

Włoska Federacja Piłki Nożnej już niedługo będzie używać nowego logo. Bezlitośni okazali się internauci, którzy w większości skrytykowali decyzję włoskiego związku.

Włosi zmieniają logo

Po 4 latach FIGC (Włoska Federacja Piłki Nożnej) zdecydowała się na zmianę logo. Tym razem nie chodzi o delikatną poprawkę, a o diametralną zmianę. Nowe logo nie pojawi się – póki co – na koszulka reprezentacji Włoch, a będzie używane wyłącznie do oficjalnych spraw.

– Drużyna narodowa, która zwycięża na boisku, ma także świetny zespół, który wspiera ją poza boiskiem, naznaczony tą samą pasją i profesjonalizmem, z jakimi Azzurri zmierzyli się na Mistrzostwach Europy. Dziś dajemy temu niezwykłemu zespołowi i całej federacji nowy symbol, by móc iść od naszej tradycji w kierunku przyszłych wyzwań.

Reakcje kibiców

źródło: footyheadlines


TROLLNEWSY I MEMY