Kłótnia podczas meczu Pucharu Polski. „Prezes klubu zaczął mnie szarpać”

Do fizycznych przepychanek doszło w trakcie meczu Pucharu Polski między Skrą Częstochowa a Polonią Warszawa. Ucierpieć miał na tym Rafał Smalec, trener Polonii. Po meczu przyznał, że był szarpany i duszony.

We wtorek rozegrano aż 12 meczów w ramach 1/32 Pucharu Polski. Jednym z nich było starcie Skry Częstochowa z Polonią Warszawa. Po 90 minutach widniał wynik 2:2, do rozstrzygnięcia potrzebna była zatem dogrywka. W niej decydującą bramkę zdobyła Polonia, która tym samym awansowała do 1/16 finału Pucharu Polski.

W drugiej części dogrywki czerwoną kartkę otrzymał trener Polonii Warszawa, Rafał Smalec. Jak sam przyznał, nie wie, za co ją dostał. Po jej otrzymaniu opuścił ławkę trenerską i z dala obserwował poczynania swojego zespołu. Miejsce, w którym przebywał miało być rzekomo niedozwolone, co miało wywołać użycie siły przez ochroniarzy. Trenera Polonii miał także szarpać prezes Skry. O wszystkim Rafał Smalec opowiedział na pomeczowej konferencji prasowej.

– Chciałem powiedzieć o wspaniałym skandalu, który dla mnie tutaj się wydarzył na tym pięknym obiekcie. Doszło do rękoczynów, zostałem prawie pobity przez prezesa klubu i panów ochroniarzy, którzy zaczęli mnie łapać za szyję, za ręce, wyganiać, odrywać od barierek, bo nie było można stać w miejscu, w którym nie było zaznaczone, że nie można stać – opowiedział Rafał Smalec.

– Dostałem czerwoną kartkę nie wiem za co. Stanąłem sobie na górze, a za chwilę okazało się, że było to niedozwolone miejsce, tylko nie wiadomo z jakiego powodu. Pan ochroniarz zaczął mnie za szyję łapać, dusić, wciskać jabłko adama do środka i twierdził, że mnie nie dotyka. Prezes klubu zaczął mnie szarpać… – dodał.

W tej sprawie ze Skrą Częstochowa skontaktował się portal „WP Sportowe Fakty”. Jak przekazał klub, trener Smalec stanął w niedozwolonym miejscu. Kiedy do interwencji wkroczyli ochroniarze, szkoleniowiec Polonii miał zacząć zachowywać się wulgarnie.

– Nie mógł przebywać na ławce rezerwowych, a stanął w niedozwolonej strefie za ławką rezerwowych. Kiedy ochroniarze próbowali interweniować, to szkoleniowiec zachowywał się dość wulgarnie. Nie chciał opuścić strefy, w której nie można przebywać. Jak wiadomo trener po ukaraniu czerwoną kartką, musi udać się na trybuny – przekazała Skra Częstochowa w rozmowie z „WP Sportowe Fakty.

– Jest obecnie taka sytuacja, że nie mamy trybun. Trener został więc zaproszony na trybunę prasową, a z tego zaproszenia nie skorzystał. Nie chciał również wejść do budynku klubowego i postanowił znad ławki rezerwowych zarządzać drużyną – czytamy dalej.


źródło: wp sportowe fakty

Michał Budzich