Nowe doniesienia ws. transferu Milika. Włoski ekspert informuje o porozumieniu Polaka z…

Znawca rynku transferowego, Christian Bosco poinformował, iż Arkadiusz Milik dogadał się z Interem w sprawie indywidualnego kontraktu. De Laurentiis postawił jednak warunek.

Według najnowszych doniesień Christiana Bosco Arkadiusz Milik dogadał się z nowym klubem. Włoski ekspert powiedział na antenie Tele A, że wszystko teraz zależy od De Laurentiisa.

Mam ważną wiadomość o Miliku. Osiągnął porozumienie z Interem w sprawie indywidualnego kontraktu. Teraz jednak musimy się dowiedzieć, jakie plany ma Aurelio De Laurentiis.

Raffaele Auriemma odpowiedział Christianowi Bosco, iż prezes Napoli pozwoli odejść Arkadiuszowi Milikowy tylko, gdy ten przedłuży z nim kontrakt.

De Laurentiis pozwoli Milikowi odejść, jeśli Arkadiusz przedłuży kontrakt z Napoli. Wtedy Milik trafi do Interu. Jeśli jednak Polak nie przedłuży umowy, to zostanie w Napoli do lata i nie będzie grał.

Arkadiusz Milik nie zagrał w bieżącym sezonie ani minuty w oficjalnych meczach Napoli. Wymagania Aurelio De Laurentiisa wskazują jasno, że chce więcej zarobić na polskim napastniku. Przypomnijmy, że kontrakt 26-latka wygasa wraz z końcem czerwca. Po tym terminie Polak mógłby dołączyć do ekipy z Mediolanu jako wolny agent.

Milik rozegrał w Napoli 122 spotkania, w których strzelił 48 goli i zanotował 5 asyst.

Anegdoty z biografii Tomasza Hajty. „Bramkarz zaczął opowiadać kawały o Polakach, no to nie wytrzymałem i…”

62-krotny reprezentant Polski, Tomasz Hajto wydał w listopadzie 2020 roku swoją autobiografię, w której postanowił zmierzyć się ze swoimi demonami z przeszłości. Książka napisana przez byłego piłkarza i Cezarego Kowalskiego wywołała duży szum w mediach społecznościowych. Postanowiliśmy przybliżyć państwu pięć anegdot ze wspomnianej lektury.

Pierwszą z historii, która według nas jest warta uwagi jest wspomnienie Tomasza Hajty z lat juniorskich. Były reprezentant Polski opowiedział jak kiedyś zagrał pod innym nazwiskiem przez co spotkanie zakończyło się walkowerem.

Gdy miałem niespełna 17 lat, zdarzyła się taka historia: przyjechał do nas Góral Żywiec, który był na pierwszym miejscu w tabeli i walczył o awans do ligi międzyokręgowej juniorów. Grałem wtedy w soboty i niedziele, a że to było nielegalne, to z Góralem wystąpiłem na lewą kartę, na nazwisko kolegi. No i jako Jończyk strzeliłem im trzy gole. Po meczu powiedzieli, że chcą kupić tego Jończyka, i to już. Ale Marek Zajda zdradził im, że to nie Jończyk strzelił im te gole, tylko Tomek Hajto, więc założyli nam sprawę w komisji dyscyplinarnej w Bielsku. Halniak się do wszystkiego
przyznał, ukarali nas walkowerem, a tamci awansowali.

Ukraińska legenda prowadzi drużynę z Ligi Mistrzów. A mógł pracować w Legii Warszawa

Serhij Rebrow prowadzi obecnie drużynę Ferencvarosu, której udało się awansować do Ligi Mistrzów. Ukraiński szkoleniowiec przyznał, że negocjował kontrakt z Legią Warszawa.

Serhij Rebrow to żywa legenda ukraińskiej piłki nożnej. Szkoleniowiec Ferencvarosu przed laty wraz z Andrijem Szewczenko tworzył fantastyczny duet w Dynamie Kijów oraz reprezentacji. Rebrow po zakończeniu kariery piłkarskiej rozpoczął pracę jako trener. W wywiadzie dla Sportowe Fakty WP przyznał, że mógł prowadzić drużynę z Ekstraklasy.

To nie plotki, to prawda. Zanim latem 2018 roku zostałem trenerem Ferencvarosu, były negocjacje z Legią Warszawa. Nie doszliśmy do porozumienia – zdradził Rebrow

Latem 2018 roku Wojskowi zwolnili Deana Klafuricia, a na jego miejsce został zatrudniony Ricardo Sa Pinto. Portugalczyk nie wytrzymał jednak zbyt długo, ponieważ opuścił Łazienkowską już w kwietniu 2019 roku. W tym czasie Serhij Rebrow prowadził już Ferencvaros.

Ferencvaros pod wodzą Rebrowa awansował w tym sezonie do Ligi Mistrzów. W drużynie z Budapesztu gra trzech zawodników z ekstraklasową przeszłością: Gergo Lovrencsics, Lasa Dwali i Adnan Kovacević.

Obserwujemy Ekstraklasę, bo według mnie można tam znaleźć piłkarzy, których warto sprowadzić do Ferencvarosu. Wspomniana trójka jest tego przykładem. Ciężko nam natomiast sięgać po młodych Polaków, bo ich szybko „wyciągają” większe kluby z lepszych lig. Tak jak młodych Węgrów – przyznał Rebrow

Zmiany, zmiany i jeszcze raz zmiany. Jaki skład wystawi Brzęczek na mecz z Ukrainą?

Przed nami pierwsze z trzech starć podczas listopadowego zgrupowania reprezentacji Polski. Mecz towarzyski to idealna okazja, by sprawdzić zawodników, którzy do tej pory nie mieli okazji zaprezentowania swoich umiejętności w reprezentacji. Kto zagra dziś w meczu z Ukrainą?

Bez wątpienia mecz z Ukrainą da Jerzemu Brzęczkowi szersze pole widzenia. Kilka dni temu selekcjoner naszej reprezentacji zapowiedział, że Robert Lewandowski na pewno w tym spotkaniu nie zagra. Szanse na grę z pewnością dostaną Płacheta oraz Gumny, którzy po dzisiejszym meczu udadzą się na zgrupowanie reprezentacji U-21.

Jeśli chodzi o pozycję bramkarza, nie powinno tu być żadnego zaskoczenia. Reprezentację czekają trzy mecze, a na zgrupowaniu mamy właśnie trzech bramkarzy. W meczach Ligi Narodów Brzęczek postawi na Fabiańskiego oraz Szczęsnego, a dziś swoją szansę powinien dostać Łukasz Skorupski. Bramkarz Bologni dzisiejszym występem może przybliżyć, lub oddalić się od numeru „3′, jeśli chodzi o pozycję bramkarza.

Na prawej stronie obrony powinniśmy ujrzeć debiutanta – Roberta Gumnego. Jak już wspomnieliśmy, piłkarz Lecha po dzisiejszym meczu uda się na zgrupowanie kadry U-21. Najczęściej przewijającym się duetem środkowych obrońców w mediach jest para Walukiewicz-Bochniewicz. Lewa obrona nie jest do końca pewna. W mediach przewijają się głównie dwa nazwiska – Reca oraz Rybus.

W linii pomocy również napotykamy na pewne rozbieżności. W środku pola mają zagrać Góralski oraz Klich. Szczególnie występ tego drugiego jest niemal pewny, gdyż nie zagra on w najbliższym meczu LN z powodu żółtych kartek. Na jednym ze skrzydeł powinien wystąpić debiutujący Płacheta, który tak jak Gumny po meczu z Ukrainą uda się na kadrę U-21. Do końca pewna nie jest pozycja drugiego skrzydłowego, na której miałby wystąpić Zieliński lub Szymański.

Jerzy Brzęczek zapewne postawi na formację 4-4-2. Duet napastników Piątek-Milik będzie miał za zadanie straszyć defensywę rywali.

PRZEWIDYWANY SKŁAD REPREZENTACJI POLSKI NA MECZ Z UKRAINĄ:

Łukasz Skorupski – Robert Gumny, Sebastian Walukiewicz, Paweł Bochniewicz, Maciej Rybus/Arkadiusz Reca – Przemysław Płacheta, Mateusz Klich, Jacek Góralski, Sebastian Szymański/Piotr Zieliński – Arkadiusz Milik, Krzysztof Piątek

Neymar zbanowany na Twitchu! Zaskakujący powód

Tygodniowego bana na twitchu otrzymał w ostatnim czasie Neymar. Brazylijczyk na jednej z transmisji pokazał numer telefonu swojego kolegi z reprezentacji – Richarlisona. Jak się okazało, był to wystarczający powód, by otrzymać blokadę.

Jedna z gwiazd światowego futbolu – Neymar – nie kryje się ze swoim zamiłowaniem do świata gier. Już kilka lat temu fani Neya mogli go oglądać, gdy ten gra ze swoimi kolegami, a jednocześnie profesjonalnymi graczami Counter-Strike’a jak Fallen, czy coldzera. Na swoim instagramie często publikował posty, jak ogląda swoich rodaków, gdy grają oni o najwyższe cele. Jakiś czas temu założył własne konto twitch, jednak teraz nie jest w stanie on prowadzić transmisji.

W ciągu pierwszych kilku godzin na platformie streamingowej Neymar zdołał zdobyć ponad 400 tysięcy obserwujących. Brazylijczyka na żywo w akcji śledziły za każdym razem dziesiątki tysięcy fanów. Teraz jednak będzie on musiał zrobić sobie krótką przerwę.

Podczas jednej z ostatnich transmisji do piłkarza PSG przedzwonił Richarlison. Neymar pokazał telefon w ten sposób, że oglądający z łatwością ujrzeli numer telefonu jego rodaka. Piłkarz Evertonu w 5 minut otrzymał… 10 000 wiadomości.

– Chłopaki, dostałem bana na twitchu. Jeśli się nie mylę to na 7 dni z powodu „Pigeon” [Richarlison] – przyznał na instastories Neymar.

Jak donoszą zagraniczne media, to był zapewne powód jego 7-dniowej blokady.

Wicemistrz Hiszpanii walczy o każde pieniądze. Barcelona będzie się sądziła z Neymarem o… 10 milionów euro.

Według najnowszych doniesień El Mundo, FC Barcelona będzie się spierać z Neymarem w sądzie. Klub ma zamiar domagać się o 10,2 mln euro.

Jak donosi wspomniane źródło, kataloński klub pomylił się co do wielkości pensji Brazylijczyka podczas jego pobytu w Barcelonie. Blaugrana chce naprawić błąd, do którego doszło przez klubowego księgowego przy rozliczaniu podatku.

Po zakończeniu kontroli skarbowej klub przeliczył jeszcze raz wszystkie podatki i okazało się, że zapłacił Neymarowi zbyt dużą pensję – nadwyżkę w wysokości 10,2 mln euro. Jeśli ta sprawa nie zostanie rozwiązana, to FC Barcelona wstąpi na drogę sądową przeciwko Brazylijczykowi, który „nieuczciwie się wzbogacił” – informuje El Mundo.

Warto przypomnieć, iż niedawno kataloński klub zwyciężył w jednym z procesów przeciwko Neymarowi. Brazylijczyk domagał się wówczas zaległych premii. Skończyło się jednak na tym, że atakujący PSG musiał zapłacić Barcelonie 7 milionów euro.

Ostatnie miesiące nie są najlepsze dla klubu z Katalonii. Bartomeu zostawił po sobie ogromne długi, o których poinformowało radio Caneda SER.

Klub ma długi wynoszące aż 820 milionów euro. Termin spłaty połowy tej kwoty kończy się w czerwcu 2021 roku.

Ponadto, dziennikarze wspomnianego źródła poinformowali, że Barcelonie grozi upadłość. Pełen cytat wypowiedzi żurnalistów przybliżył na Twitterze Jakub Kręcidło z Przeglądu Sportowego.

Neymar Jr spędził w Barcelonie cztery lata. W tym czasie zdobył z klubem dwa mistrzostwa Hiszpanii, trzy Puchary Króla oraz Ligę Mistrzów w sezonie 2014/2015.

Rafał Gikiewicz zdziwiony brakiem powołania. „Nie jestem jakimś patałachem na bramce”

Bramkarz Augsburga, Rafał Gikiewicz był gościem w programie Sekcja Piłkarska. Golkiper wyraził na antenie swoje niezadowolenie związane z brakiem powołania do reprezentacji Polski.

Jeżeli Gikiewicz zachowuje czyste konta no to nie jest jakimś patałachem na bramce, który puszcza piłki między nogami – mówi polski bramkarz.

Na pytanie dziennikarza na temat tego, że Skorupski jest cichy, a „Giki” głośny, a kadrze może się przydać spokój 33-latek odpowiedział:

Byłem na zgrupowaniu i wiem, że Skorupski nie jest cichy. Nie wiem kto wyjmuje takie argumenty z rękawa, więc mnie to śmieszy.

Ja mówię co myślę, jednak to boisko i trening powinny decydować. Jeżeli w Niemczech się dziwią czemu Gikiewicz nie dostaje powołania nawet jako ten trzeci czy czwarty to coś jest na rzeczy.

Rafał Gikiewicz przyznał, iż wolałby gdyby wyjaśniono mu dlaczego nie jest powoływany.

Ja bym jednak wolał, żeby ktoś zadzwonił i powiedział mi co myśli i jaki ma problem ze mną. A nie takie pomijanie tego Gikiewicza.

Do pewnego momentu to jest poza mną. Z drugiej strony, jak dyrektor sportowy klubu przychodzi do mnie i pyta się „Co jest nie tak? Dlaczego nikt z kadry się nie interesuje jak się prezentujesz?” to coś jest na rzeczy – stwierdził „Giki” na łamach Sport.pl.

Nie gram w trzeciej lidze niemieckiej, tylko w Bundeslidze. Uważam, że te rozgrywki znajdują się obecnie w TOP 3 najlepszych lig świata.

Bramkarz Augsburga ponownie stwierdził, że chciałby, żeby o powołaniach decydowały umiejętności i boisko.

Dla mnie to dziwne, jednak to jest poza mną. Wolałbym, żeby decydowały umiejętności i to jak się prezentuję na boisku – zakończył Gikiewicz.

Ibrahimović wzorem do naśladowania! Historia Szweda trafi do kin

Zlatan Ibrahimović to żyjąca legenda światowej piłki. Dziś media obiegła informacja, że już niedługo ukaże się film o Szwedzie.

Kilka lat temu na sklepowe półki trafiła biografia „Ja, Ibra”. Książka opowiada o chłopcu, który dzięki woli walki oraz swojemu niepokornemu charakterowi dotarł na futbolowe salony. Ta historia uczy wszystkich, że nie wolno się poddawać i trzeba walczyć do końca.

Z takiego samego założenia wyszedł producent Andrea Occhipinti, który ma zamiar zekranizować historię Zlatana Ibrahimovicia. Już jesienią 2021 roku w kinach pojawi się film o szwedzkim piłkarzu, który nigdy nie zwątpił w swoje marzenia.

Ibrahimović jest kimś więcej, niż tylko graczem. To przywódca i żywa legenda. Jego sposób bycia jest nie do podrobienia. Opowieść o tej współczesnej legendzie, która odnalazła swoje największe poświęcenie we Włoszech, musiała stać się świetną historią na ekrany kin – uważa producent

Zdjęcia do produkcji rozpoczęły się w październiku, a wszystkie sceny zostaną nakręcone w Amsterdamie.

 

Prawnik Lewandowskiego przedstawia nowe fakty. „Kucharski sformułował szantaż dwukrotnie”

Adwokat Roberta Lewandowskiego, Tomasz Siemiątkowski przedstawił nowe fakty ws. rozprawy przeciwko Cezaremu Kucharskiemu. Prawnik udzielił wywiadu w TVP Sport, w którym stwierdził, iż były agent napastnika Bayernu dwukrotnie groził jemu klientowi.

Robert Lewandowski zakończył współpracę z Cezarym Kucharskim zimą 2018 roku. Menadżer nie mógł pogodzić się z tym faktem, przez co szantażował swojego byłego klienta. Niedawno udostępniono nagrania, które potwierdzają taki stan rzeczy. Głos w tej sprawie udzielił Tomasz Siemiątkowski. Prawnik Roberta Lewandowskiego wypowiedział się na ten temat jako gość programu Sportowy Wieczór w TVP Sport.

Robert Lewandowski ma status pokrzywdzonego w tej sprawie. Tylko on, pomimo że groźby dotyczyły też jego żony. Natomiast zarzuty zostały przedstawione Cezaremu Kucharskiemu. Natomiast ta sprawa nie ma nic wspólnego ze sprawą cywilno-prawną, w której pan Kucharski pozwał pana Lewandowskiego.

Zobacz również: Kucharski krytykuje Lewandowskiego. „Prowadził rozmowę w ten sposób, żeby wyszło, że go szantażuję”

Kucharski po przedstawieniu mu zarzutów był uprzejmy użyć sformułowania, że Lewandowski wymyślił sobie szantaż. To wymyślenie sobie szantażu miało polegać na tym, że mój klient odebrał groźbę dotyczącą ujawnieniu jego domniemanych podatkowych nadużyć, jeżeli nie zapłaci mu 20 milionów euro.

Mnie jako adwokata obowiązuje tajemnica, natomiast do opinii publicznej trochę przeniknęło. Powiedziałbym, że bardziej mniej niż więcej. Natomiast chciałbym sprostować pewnie nieścisłości, które pojawiają się w „obiegu”.

Tomasz Siemiątkowski przeszedł do wyjaśnienia całej sprawy. Prawnik dodał, że Kucharski stosował szantaż wobec Lewandowskiego więcej niż raz.

Lewandowski złożył zawiadomienie relatywnie późno. Zresztą jest to jeden z zarzutów, że pojawiło się ono po wytoczeniu powództwa. Otóż powtarzam: nie złożył go po nim, tylko po realizacji groźby, która została wobec pana Lewandowskiego złożona i to dwukrotnie. Tu jest kolejne twierdzenie nieprawdziwe pana Kucharskiego, który do opinii publicznej wprowadza następujące stanowisko, polegające na tym, że pan Robert wymyślił sobie szantaż – nagrywał i „podprowadził” pod takie oświadczenie.

Problem polega jeszcze na czymś innym, bo pan Kucharski sformułował szantaż dwukrotnie. We wrześniu 2019 i w styczniu 2020 roku. Są minimalnie różne słowa, ale jest identyczna kwota, przekaz i powołanie się na pana Buschmana, redaktora tygodnika „Der Spigiel”, który tę kwotę miał wygenerować, wymyślić bądź też zasugerować. Obalamy więc mit, który wskazuje na to, że Lewandowski tak rozmawiał z, nie bardzo rozumiemy, czy nieświadomym, czy nieprzytomnym Cezarym Kucharskim, w której to używa słów, których użył.

Cała rozmowa z adwokatem Roberta Lewandowskiego znajduje się pod tym linkiem.

Zobacz również: Zbigniew Boniek zabrał głos ws. konfliktu na linii Kucharski – Lewandowski. „To kłamca”

fot. Sport.pl

Nietypowa sytuacja w meczu ligi brazylijskiej! Piłkarz stracił cztery zęby [WIDEO]

Do niecodziennej sytuacji doszło w meczu piłkarskiej ligi brazylijskiej pomiędzy Atletico Goianense a Corinthians. Jeden z piłkarzy stracił cztery zęby.

Poszkodowanym całej sytuacji został Rómulo Otero. Wenezuelczyk w 14. minucie spotkania wdał się w drybling z dwoma piłkarzami Atletico. Jeden z nich potraktował go dość brutalnie i przy okazji wybił mu cztery zęby. Kolega z zespołu Rómulo Otero pozbierał zęby i przekazał je sędziemu.

Na głównym bohaterze tego zajścia nie zrobiło to zbyt wielkiego wrażenie i chciał on kontynuować grę. Murawę opuścił dopiero w drugiej połowie spotkania.

Koniec końców mecz zakończył się podziałem punktów i remisem 1:1. Następnego dnia piłkarz Corinthians zamieścił na instastories zdjęcie u dentysty.

Były piłkarz SSC Napoli nie szczędzi pochwał w stronę Zielińskiego. „To piłkarz na miarę….”

„Uwielbiam go. To piłkarz na miarę Realu Madryt lub Barcelony. Jest niesamowity.” W taki słowach wypowiedział się o Piotrze Zieliński jego były kolega z Napoli – Pepe Reina. Hiszpan na antenie radia Cadena SER nie szczędził pochwał o Polaku.

Piotr Zieliński oraz Pepe Reina wspólnie dzielili szatnię SSC Napoli w latach 2016-2018. Hiszpan ma za sobą bogatą karierę, występował w wielu świetnych klubach jak Liverpool, AC Milan, czy Bayern. 38-latek trenował z wieloma znakomitymi piłkarzami, a mimo to jest zachwycony Piotrem Zielińskim. Jak sam mówi, „Zieliński to piłkarz na miarę Realu lub Barcelony”.

Podczas rozmowy w radiu Cadena SER 38-latek został zapytany o piłkarza, który zrobił na nim największe wrażenie. Bez wahania wskazał wspomnianego Piotra Zielińskiego.

– Zakochałem się w nim od pierwszego wejrzenia, gdy go tylko zobaczyłem. Uwielbiam go. To piłkarz na miarę Realu Madryt,  Barcelony albo kogoś z tej półki. Jest niesamowity – wyznał Pepe Reina.

Piotr Zieliński nie był rzecz jasna jedynym tematem rozmów. W rozmowie z dziennikarzem hiszpańskiego radia Reina opowiedział m.in. o swojej przyszłości.

– Wszystko jest dla mnie jasne. Mam sześć albo siedem miesięcy gry. Chcę przygotować się psychicznie na to, co niebawem nastąpi. Chcę uzyskać tytuł trenera, trzeba być przygotowanym psychicznie na wszystko, co nadejdzie, kiedy już przestaniesz przychodzić codziennie do ośrodka treningowego – wyznał Reyna.

– Od dłuższego czasu gram z bólem. Mój organizm potrzebuje więcej czasu na regenerację niż wcześniej. Będąc na murawie, wszystko jednak mija.

Nowa platforma streamingowa wkracza do Polski. Wykupili na wyłączność prawa do Bundesligi!

Nordic Entertainment Group (NENT Group) za pomocą platformy Viaplay będzie pokazywać w Polsce Bundesligę. Grupa poinformowała, że wykupiła prawa do ligi niemieckiej na wyłączność. To oznacza, że ekstraklasę i zaplecze naszych zachodnich sąsiadów obejrzymy tylko na wspomnianej platformie.

Nordic Entertainment Group (NENT Group), wiodąca w Skandynawii firma zajmująca się streamingiem, wykupiła wyłączne prawa do transmitowania meczów Bundesligi i 2. Bundesligi w Polsce – piszą na oficjalnej stronie.

Umowa pomiędzy FL (Deutsche Fusball Liga) a grupą NENT będzie obowiązywać od sezonu 2021/22 do sezonu 2024/25. Przypomnijmy, że dotychczas Bundesligę pokazywano na kanałach Eleven i Canal +.

Warto dodać, że oprócz pokazywania lig niemieckich, na platformie Viaplay będzie można zobaczyć rozgrywki skandynawskie. Głos w sprawie nowej umowy zabrał prezes i dyrektor generalny NENT Group, Anders Jensen.

Prawa do Bundesligi należą do najlepszych praw sportowych w Polsce. Ta umowa pokazuje, jakie mamy ambicje związane z Viaplay. Naszym celem jest zajęcie wiodącej pozycji w Polsce. Wizją NENT Group jest zostanie wiodącą europejską firmą zajmującą się transmisją strumieniową. Polscy widzowie mogą spodziewać się ciekawej i niedrogiej usługi.

Na temat wspomnianego ruchu wypowiedział się również dyrektor generalny Bundesligi, Robert Klein.

Kibice sportu w Polsce są mocno zaangażowani w rozwój Bundesligi. Przez lata rozwijała się ona dzięki licznym polskim piłkarzom pierwszej klasy, takim jak Jan Furtok, Jakub Błaszczykowski, Łukasz Piszczek i oczywiście Robert Lewandowski.

Nasza współpraca z NENT Group rośnie w siłę i cieszymy się, że Bundesliga będzie jedną z najważniejszych ofert Viaplay. Umowa ta gwarantuje, że kibice w Polsce będą mogli cieszyć się światowej klasy niemiecką piłką nożną, zarówno w domu, jak i w podróży, za pośrednictwem fantastycznego serwisu streamingowego NENT Group.

Koledzy z drużyny zderzyli się w polu karnym rywala. Decyzja arbitra – rzut karny [WIDEO]

W meczu krakowskiej A Klasy doszło do kuriozalnej sytuacji. Arbiter spotkania podyktował rzut karny, po tym, jak dwóch zawodników tej samej drużyny zderzyło się ze sobą.

Losy spotkania pomiędzy Kablem Kraków a Strzelcami Kraków ważyły się do ostatniego gwizdka. W samej końcówce spotkania wydarzyło się coś nieprawdopodobnego. W pewnym momencie dwóch zawodników drużyny gości zderzyło się, a jeden z nich runął na murawę. Sędzia automatycznie przerwał mecz i wskazał na wapno.

Cała sytuacja miała miejsce w doliczonym czasie gry. Pomyłka arbitra bardzo pomogła Strzelcom Kraków, którzy zamienili jedenastkę na gola. Spotkanie ostatecznie zakończyło się wynikiem 4:4, a sędziego spotkania czeka kilka nieprzespanych nocy…

Gennaro Gattuso ukarał dwóch zawodników. „Zabrałem ich na trybuny, bo na kanapie byłoby im zbyt wygodnie”

Trener Napoli, Gennaro Gattuso postanowił ukarać dwóch zawodników, którzy człapali na treningach. Szkoleniowiec klubu z Neapolu zabrał ich na mecz, by… nie mieli zbyt wygodnie na kanapie w domu.

Piłkarze Napoli walczyli w niedzielę w meczu z Bologną. Spotkanie udało się wygrać, a zwycięską bramkę dla Azzurrich zdobył Osimhen.

Gennaro Gattuso zabrał na mecz Mario Rui’ego i Faouzi’ego Ghoulama, którzy jednak obejrzeli spotkanie z perspektywy trybun. Trener Napoli przyznał na konferencji pomeczowej, że była to kara za niskie zaangażowanie podczas treningów.

Mario Rui i Ghoulam znaleźli na trybunach, bo „świetnie” spacerowali podczas zajęć. Zabrałem ich z drużyną na mecz, bo oglądanie spotkania z kanapy we własnym domu byłoby dla nich zbyt przyjemne.

Napoli zajmuje obecnie trzecie miejsce w tabeli Serie A. Do pierwszego Milanu, z którym zagrają 21 listopada tracą 3 punkty.

Jakub Kamiński poczeka na debiut w reprezentacji Polski do marca? „Mało prawdopodobne, by…”

Dziś po południu odbyła się konferencja prasowa z udziałem Jerzego Brzęczka przed listopadowym zgrupowaniem reprezentacji Polski. Selekcjoner odpowiedział na pytania dziennikarzy, a także skomentował sytuację zdrowotną Jakuba Kamińskiego.

O powołaniu 18-letniego piłkarza Lecha Poznań mówiło się od dobrych kilku tygodni. Kamiński od wiosny tego roku jest jednym z podstawowych piłkarzy Kolejorza i był jednym z głównych autorów awansu do fazy grupowej Ligi Europy.

W nagrodę za dobre występy selekcjoner naszej reprezentacji powołał go na listopadowe zgrupowanie kadry. Wszystko wskazywało na to, że 18-latek zadebiutuje podczas środowego meczu z Ukrainą, jednak plany może pokrzyżować uraz, którego nabawił się w meczu z Legią. Podczas niedzielnego hitu był zmuszony opuścić boisku już w pierwszej połowie. Aktualny stan zdrowia Kamińskiego skomentował sam selekcjoner.

– Kuba jest na badaniach w Piekarach Śląskich. Z pierwszych informacji, które przekazał nam sam zawodnik, to najprawdopodobniej odnowienie starego urazu – przekazał Jerzy Brzęczek.

– Mam nadzieję, że to nie jest poważna kontuzja, która wykluczyłaby go z kolejnych tygodni, ale mało prawdopodobne, by był do naszej dyspozycji w trakcie tego zgrupowania. Ale decyzje podejmiemy po badaniach – dodał.

Jeśli badania potwierdzą, że Jakub Kamiński nie będzie zdolny do gry, to przepadnie mu szansa na debiut. Kolejna okazja na pierwszy mecz w dorosłej reprezentacji Polski będzie podczas marcowego zgrupowania.

Zgrupowanie reprezentacji jeszcze się nie rozpoczęło, a Jerzy Brzęczek może mieć lekki ból głowy. Sytuacja Kamińskiego jest niepewna, a na zgrupowanie nie przylecą powołani Drągowski, Karbownik oraz Kądzior. Pierwszego z nich czeka kwarantanna w klubie. Piłkarz Legii jest aktualnie zakażony koronawirusem. Ostatni z nich zaś postanowił zostać w swoim klubie, by tam powalczyć o pierwszy skład. W miejsce skrzydłowego Eibar został powołany Przemysław Płacheta.