Wtorek, środa i czwartek to czas na rewanże w ćwierćfinałach Ligi Mistrzów i Ligi Europy. Które zespoły awansują do półfinałów? Z okazji nadchodzących spotkań Totolotek uruchamia promocję Lucky Loser.
Obstaw mecze w promocji Lucky Loser (szczegóły promocji TUTAJ) za min. 33 PLN i nie martw się o wynik – jeśli przegrasz, otrzymasz bonus 33 PLN!
– Promocja obowiązuje wyłącznie w dniu 13 – 15.04.21
– Postaw min. 33 PLN, w przypadku przegranej otrzymasz bonus 33 PLN
– Na kuponie wyłącznie LIGA MISTRZÓW i/lub LIGA EUROPY (mecze rozgrywane 13-15.04.21)
– Promocja dla nowych i obecnych graczy
Na wtorkowej konferencji prasowej Maciej Skorża skomentował ostatnie wyznanie Tymoteusza Puchacza ws. oferty z Unionu Berlin. Nowy trener Lecha Poznań nie jest zadowolony z postawy swojego podopiecznego.
Powrót Skorży do Poznania
Po ponad pięciu latach przerwy Maciej Skorża wrócił do Lecha Poznań. 49-letni szkoleniowiec zastąpił na stanowisku trenera pierwszej drużyny „Kolejorza” zwolnionego przed kilkoma dniami Dariusza Żurawia. Trener Skorża wziął dziś udział w pierwszej konferencji prasowej po powrocie do Poznania.
Puchacz zmieni klub?
Przypomnijmy – w niedzielnym wydaniu programu „Liga + Extra” Tymoteusz Puchacz uchylił rąbka tajemnicy ws. swojej przyszłości. 22-letni obrońca „Kolejorza” zdradził, iż jego nowy kontrakt jest już gotowy i czeka na to, aż oba kluby dojdą do porozumienia ws. transferu. Więcej na ten temat pisaliśmy tutaj.
Skorża o wystąpieniu Puchacza
Na dzisiejszej sesji z pytaniami od dziennikarzy Maciej Skorża odpowiedział na wiele nurtujących nas wszystkich pytań. Szkoleniowiec „Kolejorza” skomentował również ostatnie wystąpienie Tymoteusza Puchacza.
– Pierwszą kadencję w Lechu rozpocząłem od rozmowy z Kotorowskim, którego chciałem zesłać do rezerw. Dziś podobną rozmowę miałem z Puchaczem. Chciałem wiedzieć, czy mogę na niego liczyć. Takie deklaracje, jak ta o odejściu, nie powinny mieć miejsca. Ale wyjaśniliśmy sobie – skomentował Maciej Skorża.
Skorża: Pierwszą kadencje w Lechu rozpocząłem od rozmowy z Kotorowskim, którego chciałem zesłać do rezerw. Dziś podobną rozmowę miałem z Puchaczem. Chciałem wiedzieć, czy mogę na niego liczyć. Takie deklaracje, jak ta o odejściu, nie powinny mieć miejsca. Ale wyjaśniliśmy sobie.
Austria Wiedeń nie otrzymała licencji na grę w najwyższej klasie rozgrywkowej w Austrii. 24-krotny mistrz kraju ma możliwość dwukrotnego odwołania się od tej decyzji.
Austriacki klub na skraju bankructwa
Austria Wiedeń to 24-krotny mistrz Austrii oraz 27-krotny zdobywca krajowego pucharu. Ostatnie lata w wykonaniu „Die Veilchen” są jednak mocno przeciętne. Po raz ostatni klub ze stolicy Austrii sięgnął po triumf w rodzimej lidze w sezonie 2012/2013. W obecnej kampanii znajdują się obecnie na drugiej lokacie w grupie spadkowej.
Jeszcze kilka dni temu mówiło się, że przyszłość Austrii Wiedeń w głównej mierze będzie zależeć od jej głównego sponsora – Insignii. Jak się dziś okazało, inwestor nie dał rady zagwarantować funduszy dla klubu na przyszły sezon, co było równoznaczne z odmową przyznania licencji. Ponadto „Die Veilchen” nie uzyskali pozwolenia na grę w 2. Bundeslidze.
Teraz klub ze stolicy Austrii będzie miał możliwość dwukrotnego odwołania się od tej decyzji. Najpierw do komisji protestacyjnej, a jeśli i tam się nie uda, ostatnią deską ratunku będzie zgłoszenie w Sportowym Sądzie Arbitrażowym w Lozannie.
No i pierwsza decyzja zapadła. Dziś odmówiono Austrii licencji na grę w Bundeslidze w przyszłym sezonie. Pozostały dwie instancje – komisja protestacyjna oraz CAS. https://t.co/2jlvsTjeta
— Mieszko Pugowski 🇵🇱🇦🇹 (@AustriackaPilka) April 13, 2021
Reklamodawcy są już integralną częścią piłki nożnej. Gdyby nie oni, to przychody klubów byłyby zdecydowanie mniejsze. Dlatego w futbolu od dawna największe marki prześcigają się o umieszczenie swoich logotypów na trykotach zawodników. Ale które kluby notują największe zyski z takich współprac?
Trwająca nadal pandemia wywołała spory wstrząs w niemal każdej dziedzinie pracy. Sportowcy, a raczej działacze i zarządcy klubów odczuli to tak samo mocno, lub nawet mocniej, jak „przeciętni” ludzie. Jednym z ciosów było dla nich zamknięcie stadionów dla kibiców, przez co odeszły wpływy ze sprzedaży biletów. To jednak nie spowodowało załamania się rynku.
Właściciele mają bowiem w dalszym ciągu różnego rodzaju inne sposoby na otrzymanie sporych zysków. Jednym z nich są oczywiście reklamy, a raczej miejsca na reklamy. W zależności od tego, jak dużą reklamę da się bowiem w danym miejscu na koszulce umieścić, kwoty z umów sponsorskich wzrastają.
Dlatego najcenniejsze są najbardziej widoczne i największe, najbardziej odkryte pola na trykotach zawodników. Jednym z nich jest środek, a więc centralna część koszulki. To właśnie o to miejsce najbardziej zabiegają reklamodawcy.
Bezkonkurencyjny lider
Kto zatem osiąga największe wpływy z tego tytułu? Okazuje się, że najbardziej obfitym kontraktem sponsorkim może pochwalić się Real Madryt. „Królewscy” mają podpisany kontrakt do 2022 roku z firmą Emirates. Na jego mocy inkasują rocznie 82,5 mln dolarów.
Dzięki temu dominują nad resztą stawki. Drugi w rankingu Manchester United otrzymuje bowiem od TeamViewera 64,9 mln dolarów na rok. Podium uzupełnia FC Barcelona, która jest dosłownie krok za „Czerwonymi Diabłami”. Katalończycy od Rakutena dostają 64,8 mln dolarów.
Pierwsza „10” rankingu największych umów sponsorskich:
Real Madryt (Emirates) – 82,5 miliona dolarów
Manchester United (TeamViewer) – 64,9 mln dolarów
FC Barcelona (Rakuten) – 64,8 mln dolarów
PSG (Accor) – 57 mln dolarów
Arsenal (Emirates) – 56 mln dolarów
Liverpool (Standard Chartered) – 55,3 mln dolarów
Chelsea (Three) – 55,2 mln dolarów
Juventus (Jeep) – 53,1 mln dolarów
Tottenham (AIA) – 50 mln dolarów
Bayern Monachium (Deutsche Telekom) – 35,4 mln dolarów
Jakub Moder zaczyna się rozkręcać w Premier League! Angielscy dziennikarze zaczęli nawet widzieć podobieństwa w grze Polaka oraz… Sergio Busquetsa. Takie porównanie mimo wszystko wydaje się być mocno przestrzelone.
Były piłkarz Lecha Poznań z tygodnia na tydzień poprawia swoją pozycję w Brighton. Wczoraj Moder rozegrał 87 minut w starciu z Evertonem (0:0). Dla Polaka był to 3. mecz w wyjściowym składzie „Mew” z rzędu.
Przed kilkoma dniami 22-latek udzielił wywiadu temu samemu portalowi, który porównywał go do Busquetsa. Polak skomentował wspomniany artykuł o podobieństwie w jego grze do piłkarza FC Barcelony.
– Nie zgadzam się z tym, bo nie jestem piłkarzem tego typu co Busquets. Jestem bardziej graczem box-to-box, a nie typową „szóstką”, tak jak on. Cieszy mnie fakt, że ktoś szuka porównań do tak dobrego piłkarza, ale ja gram inaczej – skomentował Jakub Moder.
W najbliższym letnim okienku transferowym Kamil Grosicki w końcu będzie mógł zmienić otoczenie. Zagraniczne media mówią o możliwym powrocie reprezentanta Polski do Francji.
Kamil Grosicki jest piłkarzem West Bromwich Albion od stycznia 2020 roku, wówczas The Baggieswykupili Polaka z Hull City. W zeszłym sezonie Grosicki wywalczył awans ze swoim nowym klubem do Premier League, jednak nie miał on zbyt dużego wkładu w sukces swojej drużyny, gdyż w głównej mierze był wyłącznie rezerwowym. Jeszcze gorzej jest w obecnej kampanii, w której reprezentant Polski zaledwie 5-krotnie pojawiał się na murawie w trykocie WBA.
O możliwym odejściu Grosickiego z WBA mówiło się już w styczniu tego roku, kiedy otwarte było okno transferowe. Niestety, koniec końców 32-latek postanowił pozostać w obecnej ekipie, co ze sportowego punktu widzenia nie okazało się najlepszym rozwiązaniem. Po raz ostatni „Turbo Grosik” pojawił się na boisku w barwach pierwszej drużyny WBA 19 stycznia. Od tamtej pory nawet nie potrafił załapać się do szerokiej kadry swojego zespołu na mecze Premier League.
Kontrakt Grosickiego wygasa wraz z końcem czerwca tego roku. Jak podaje serwis nottinghamforest.news, Polak wzbudził zainteresowanie francuskiego Saint-Etienne. Zarząd klubu ma zaoferować Polakowi lukratywny kontrakt, który zniechęci do negocjacji Nottingham Forest. Angielski klub kilkukrotnie zgłaszał się po Polaka, jednak ten za każdym razem odrzucał ofertę.
Jeśli Polak zdecydowałby się przenieść do Saint-Etienne, byłby to dla niego powrót do Francji po ponad czterech latach. Polak występował Rennes w latach 2014-2017.
Włoskie Il Mattino donosi, że latem może dojść do rewolucji kadrowej w Napoli. Prezes klubu, Aurelio De Laurentiis będzie musiał zrekompensować straty z tytułu braku awansu do Ligi Mistrzów.
Walka o Ligę Mistrzów
Napoli zajmuje piąte miejsce, jednak do drugiego Milanu traci jedynie cztery punkty. Końcowa pozycja w tabeli zadecyduje o przyszłości gwiazd Azzurrich. Według Il Mattino, gdy drużyna nie zakwalifikuje się do Ligi Mistrzów, klub mogą opuścić Dries Mertens, Lorenzo Insigne, Fabian Ruiz oraz Piotr Zieliński.
Dla Piotra Zielińskiego to najlepsza kampania w karierze. Polak zanotował w sezonie 2020/2021 aż 39 występów, w których zdobył 8 bramek i dopisał 9 asyst.
Jakub Moder w poniedziałek po raz trzeci z rzędu wyszedł na boisko Premier League w barwach Brighton. Polski pomocnik zanotował kolejny dobry występ, czym zaimponował angielskim mediom.
Brighton tylko zremisowało z Evertonem na rozpoczęcie tygodnia (0-0). „Mewy” mogą odczuwać po takim rozstrzygnięciu niedosyt. Do bramki mógł trafić między innymi Moder, i to dwukrotnie, jednak zabrakło mu nieco skuteczności. Pomimo tego i tak zebrał dobre recenzje za swój występ.
„Moder to czołg”
22-latek z „The Toffies” zagrał jako odwrócony lewy wahadłowy. Zdaniem „Independent” Polak zagrał świetny mecz, co przełożyło się na jego ocenę. Pomocnik otrzymał aż „ósemkę” w dziesięciostopniowej skali. W zespole gospodarzy tylko Yves Bissouma dostał taką samą notę.
– Reprezentant Polski bez problemu wkomponował się w drużynę Albion. Zagrał z lewej strony, dwukrotnie oddał przyzwoite strzały z pierwszej piłki – napisano w lokalnym serwisie.
W takiej samej skali oceny przyznawali dziennikarze „90min.com”. Tam Moder otrzymał nieco niższą ocenę, bo „szóstkę”, jednak także doceniono jego przegląd pola i dobrą dyspozycję.
– Na początku meczu oddał dobry strzał, który minął bramkę. Później prawie asystował Welbeckowi, lecz jego cross został przechwycony – stwierdzili w uzasadnieniu. Taką samą notę otrzymał również od „Daily Mail”.
Według „Sky Sports” 22-latek był natomiast najlepszym piłkarzem „Mew”. Przełożyło się to na jego ocenę, która wyniosła tym razem „7”. Podobnie ocenili go dziennikarze „sussexlive.co.uk”.
– Znów dobrze zagrał w roli wahadłowego. Ciężko pracował w obronie i stwarzał zagrożenie w grze do przodu. Pokazał wszechstronność i zaangażowanie – podsumowano.
Swoje dołożyli także kibice. Fani Brighton są zakochani w Moderze od czasu jego debiutu. Na Twitterze pojawiało się mnóstwo pochlebstw pod adresem byłego piłkarza Lecha Poznań. Jeden z kibiców stwierdził nawet, że „Moder to czysty czołg”.
Moder is pure tank if you want go get past you bounce off
Przechodząc w 2017 roku z FC Barcelony do PSG, Neymar pobił rekord transferowy, wówczas paryżanie zapłacili za Brazylijczyka 222 miliony euro. Jak zdradził Wagner Ribeiro, były agent Neymara, PSG odrzuciło w 2019 roku kolosalną ofertę za swojego piłkarza.
W 2017 roku Neymar zamienił FC Barcelonę na Paris Saint-Germain. Zarząd klubu z Paryża przeznaczył na transfer Brazylijczyka 222 miliony euro. Obecnie Ney jest najlepiej zarabiającym piłkarzem w PSG obok Kyliana Mbappe.
Co dalej z Neymarem?
Obecny kontrakt Neymara z PSG obowiązuje do końca czerwca 2022 roku. Mimo że Brazylijczyk jest często kontuzjowany, to i tak ciężko sobie wyobrazić zespół Pochettino bez 29-letniego skrzydłowego. Nic więc dziwnego, że w ostatnich tygodniach wiele mówi się w mediach o rozmowach na linii piłkarz-klub w kwestii przedłużenia umowy.
Neymar mógł dołączyć do Realu Madryt!
Wagner Ribeiro, były menedżer Neymara, zdradził w rozmowie z francuskim „L’Equipe”, że dwa lata po dołączeniu do PSG, pojawiła się oferta z Realu Madryt. „Królewscy” mieli oferować za reprezentanta Brazylii około 300 milionów euro! PSG postanowiło odrzucić ofertę. Nie wiadomo też, czy sam piłkarz byłby zainteresowany takim ruchem.
– W tamtym czasie Neymar był bliski dołączenia do Realu Madryt. „Królewscy” byli gotowi zapłacić za niego 300 milionów euro. Florentino Perez tak mi powiedział, ale Nasser Al-Khelaifii odrzucił ofertę. „Nie pójdzie nawet za miliard”, tylko tyle usłyszałem – zdradził Wagner Ribeiro.
🎙| Wagner Ribeiro (Neymar's former agent): "Neymar was at Real Madrid when he was 13. They loved him and wanted to sign him, but Santos' president called and offered me €840 000 and a salary of €10 000. His father also thought staying in Brazil was better." @diarioas#rmalivepic.twitter.com/9SwgIazoD3
Raków Częstochowa może wrócić na swój domowy obiekt szybciej, niż się spodziewano. Jeśli Komisja Licencyjna z PZPN potwierdzi gotowość obiektu do rozgrywania meczów, to podopieczni Marka Papszuna zagrają w Częstochowie już w najbliższej kolejce.
Sezon 2020/2021 jest dla Rakowa drugą kampanią z rzędu w Ekstraklasie, od czasu ich powrotu do najwyższej klasy rozgrywkowej w 2019 roku. Od czasu awansu do Ekstraklasy Raków nie rozegrał żadnego spotkania w Częstochowie, gdyż ich stadion nie spełniał wymogów licencyjnych PZPN. Do tej pory „Medaliki” rozgrywały „domowe” mecze na stadionie w Bełchatowie.
Od samego początku przeciwnikiem takiego rozwiązania, by rozgrywać „domowe” mecze w innym mieście, jest Zbigniew Boniek. W styczniu 2020 roku prezes PZPN mówił, że jeśli Raków nie odda stadionu do użytku w lipcu 2020 roku, to nie otrzyma licencji na grę w Ekstraklasie. Jak się okazało, prezes Boniek straszył, straszył, a ostatecznie nic z tego nie wynikło.
– Spotkałem się z władzami Rakowa. Jeśli Raków nie będzie gotowy do gry na swoim stadionie w lipcu albo gdy ten stadion nie będzie na ukończeniu, to nie zagra w ekstraklasie – mówił w styczniu 2020 roku Boniek.
Kiedy Raków zagra na własnym stadionie?
Wojciech Cygan, prezes Zarządu Rakowa Częstochowa, wziął udział w konferencji prasowej przed meczami z Cracovią oraz z Lechem. Prezes kluby z Częstochowy poinformował zainteresowanych o postępach w remoncie stadionu.
– Termin zakończenia prac wyznaczono na lipiec, do tego czasu wiele rzeczy na stadionie i wokół niego się zmieni. Poza tym pracujemy nad tym, aby poprawić infrastrukturę treningową dla pierwszej drużyny i akademii. Akademia zyska w najbliższych tygodniach nowe zaplecze socjalne – poinformował prezes Rakowa.
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to piłkarze Rakowa wrócą na domowy obiekt w sobotę. Wówczas częstochowianie zmierzą się z Lechem Poznań.
– W chwili obecnej ciężko pracujemy, by mecz z Lechem został rozegrany w Częstochowie. W środę przewidujemy inspekcję z Komisji Licencyjnej z PZPN. To deadline, do którego powinniśmy dążyć, głównie chodzi prace związane z zapleczem. Nie ma jeszcze wiążącej decyzji. […] Jeśli nie z Lechem, to na pewno kolejny mecz ze Śląskiem na pewno odbędzie się w Częstochowie – zapewnił Wojciech Cygan.
Robert Lewandowski może wrócić wcześniej niż zapowiadano! W poniedziałek pojawiły się zdjęcia Polaka z treningu. 32-latek jest na dobrej drodze do pełnego wyleczenia kontuzji.
Przypomnijmy, że po meczu z Andorą Lewandowski doznał kontuzji prawego kolana. Wykluczyła go ona z dwumeczu z PSG w Lidze Mistrzów, a także kilku spotkań w Bundeslidze. Pierwotnie Polak miał wrócić dopiero po starciu z Bayerem Leverkusen, które zaplanowano na 20 kwietnia.
Znowu biega
W poniedziałek z Monachium dostaliśmy świetne wieści. Bayern potwierdził, że Lewandowski pierwszy raz od pojawienia się urazu odbył trening biegowy bez przeszkód. Takie informacje napawają kibiców optymizmem.
Bayern potwierdził, że Robert Lewandowski po raz pierwszy od momentu kontuzji kolana, odbył dziś bez przeszkód trening biegowy.
Klub wykluczył również udział Lewego w meczu z Paris Saint-Germain. [FCB]
Co więcej, „Bild” podał, że 32-latek wcale nie musi opuścić meczu z Bayerem 20 kwietnia. Szybka regeneracja i dobrze postępująca rehabilitacja powodują, że snajper „Die Roten” może być gotowy na spotkanie z „Aptekarzami”. Póki co są to oczywiście tylko domniemania, jednak kolejne zdjęcia Lewandowskiego z treningów powinny sugerować, że wraca do zdrowia.
Bild: Robert Lewandowski powinien być najwcześniej gotowy do gry w meczu z Bayerem Leverkusen (20 kwietnia) w Bundeslidze.
Tottenham Hotspur uległ u siebie w starciu z Manchesterem United (1:3). Trener Czerwonych Diabłów po meczu wspomniał o zachowaniu Sona.
Komentarz Solskjaera
Goście jako pierwsi zdobyli bramkę. Edinson Cavani trafił do siatki w 33. minucie spotkania. Gola jednak nie uznano, ponieważ sędzia dopatrzył się faulu. Według arbitrów Scott McTominay uderzył Sona w twarz. Do tej sytuacji odniósł się Ole Gunnar Solskjaer, który twierdzi, że Koreańczyk przesadzał.
– Każdy używa rąk w trakcie biegu. Nie powinniśmy dawać się oszukiwać. Muszę powiedzieć, że gdyby mój syn leżał przez trzy minuty po takim uderzeniu i potrzebowałby dziesięciu kumpli, którzy pomagają mu wstać, to by nie dostał nic do jedzenia – powiedział na pomeczowej konferencji prasowej szkoleniowiec Czerwonych Diabłów.
Odpowiedź Mourinho
Takie słowa nie spodobały się Jose Mourinho, który odpowiedział dziennikarzowi, co sądzi na temat wypowiedzi Solskjaera.
– Kilka minut temu spotkałem się z Ole i powiedziałem mu, co o tym myślę. Jeśli ja stwierdziłbym tak o zawodniku A, B czy C z innego klubu, że „gdyby to był mój syn, to nie dałbym mu dziś obiadu” czy coś w tym stylu, to jaka byłaby reakcja? To jest bardzo, bardzo smutne, że mnie o to pytasz. To naprawdę smutne, że nie macie moralnej uczciwości, aby traktować mnie tak samo, jak traktujecie innych – twierdzi Portugalczyk.
– Sonny ma szczęście, że jego ojciec jest lepszą osobą niż Ole. Myślę, że jako ojciec zawsze muszę karmić swoje dzieci. Nie ma bowiem znaczenia, co robią. Jeśli musisz kraść, aby nakarmić swoje dzieci, kradniesz – dodał szkoleniowiec ekipy z północnego Londynu.
Spotkanie zakończyło się wygraną Manchesteru United. Czerwone Diabły zajmują drugie miejsce w Premier League, zaś Koguty plasują się na siódmej pozycji.
Piłkarze Leicester City nie dostosowali się do restrykcji związanych z pandemią. Według The Athletic zawodnicy uczestniczyli w imprezie po przegranym spotkaniu z Manchesterem City. W zamian za to trener odstawił ich od składu na mecz z West Hamem United.
Złamali obowiązujące zasady
Według The Athletic James Maddison, Hamza Choudhury i Ayoze Perez opuścili spotkanie z WHU przez niedostosowanie się do obostrzeń.
Piłkarze naruszyli covidowy protokół. Dziennikarze wspomnianego źródła twierdzą, że piłkarze po meczu z Manchesterem City poszli na imprezę do Ayoze Pereza. Zaproszenie otrzymali również Harvey Barnes i Wes Morgan, którzy leczą kontuzje. To oznacza, że i tak nie wystąpiliby przeciwko Młotom.
Wyjaśnienie trenera Lisów
Brendan Rodgers odniósł się do tych wydarzeń w rozmowie z telewizją Sky Sports.
– To była decyzja, którą podjąłem po incydencie z ich udziałem w ubiegły weekend. To nie są standardy, których oczekiwalibyśmy. Wszyscy są dobrymi chłopakami, ale mamy przepisy, które obowiązują wszystkich na boisku i poza nim – powiedział szkoleniowiec Leicester City.
– Kara dotyczy tylko meczu z West Hamem United. Maddison, Choudhury i Perez wrócą do kadry na kolejne starcia – dodał Brendan Rodgers.
Spotkanie West Ham United – Leicester City zakończyło się wygraną gospodarzy 3:2. Lisy zajmują 3. miejsce w tabeli Premier League. Po 31 kolejkach mają na swoim koncie 56 punktów.
Nenad Bjelica jest znany polskim kibicom, szczególnie w Poznaniu. Chorwat miał okazję prowadzić Lecha Poznań kilka lat temu. Szkoleniowiec NK Osijek wrócił do czasów swojej przygody w Ekstraklasie w rozmowie z „germanijak.hr”.
Bjelica z Lechem związany był przez dwa lata. „Kolejorza” prowadził od 2016 do 2018 roku. Nie sięgnął jednak w Polsce po żadne trofeum, co zaowocowało zwolnieniem go przez władze klubu. Później zaistniał na arenie międzynarodowej prowadząc Dynamo Zagrzeb w Lidze Mistrzów.
Konflikt z władzami
Chorwat nie spełnił pokładanych w nim oczekiwać, jednak kiedy odszedł z Lecha udowodnił, że potrafi dobrze poprowadzić zespół. 49-latek w rozmowie z „germanijak.hr” nie ukrywa, że współpraca z właścicielami „Kolejorza” nie była zbyt udana. Być może to właśnie przez to nie udało mu się osiągnąć w Polsce sukcesów.
– W ogóle nie dzielę graczy na starych i młodych, ale na tych, którzy mogą i tych, którzy nie mogą. Tak więc może być jeden gracz, który ma 31 lat i może dać więcej niż niektórzy młodzi ludzie w wieku 20 lat i odwrotnie. Nie jestem zwolennikiem młodych grających tylko dlatego, że są młodzi, ale kiedy na to zasługują. Nie tylko w Dinamie, nie tylko w Osijeku – stwierdził jasno Bjelica.
– Byłem w polskim Lechu Poznań i mieliśmy młodą drużynę w IV lidze, a klub chciał grać młodymi zawodnikami. Teraz walczysz o mistrza Polski, a oni proszą cię o grę młodymi zawodnikami, którzy zajmują ósme miejsce w IV lidze. Czy to realistyczne? – dodał na koniec.
Łukasz Skorupski nie będzie najlepiej wspominał wczorajszego spotkania z Romą. Polak źle przekalkulował sytuację, w której się znalazł, co poskutkowało utratą bramki. Jak się później okazało, była to jedyna bramka w tym spotkaniu.
Nieudany powrót Skorupskiego do bramki Bolonii
W niedzielny wieczór Bologna podejmowała na wyjeździe walczącą o europejskiej puchary AS Romę. Dla Łukasza Skorupskiego był to pierwszy występ po krótkiej przerwie spowodowanej tym, iż Polak zaraził się koronawirusem podczas marcowego zgrupowania reprezentacji Polski. Zwycięsko z wczorajszego spotkania wyszli „Giallorossi”, którzy odnieśli skromne zwycięstwo 1:0.
Jedyną bramkę dla gospodarzy zdobył Borja Mayoral. Jeden z obrońców Bolonii niefortunnie wybił piłkę, przez co ta powędrowała prosto pod nogi Hiszpana, który znalazł się w sytuacji „sam na sam” z Łukaszem Skorupskim. Polak postanowił zaskoczyć rywala i wyszedł do niego aż przed pole karne. Niestety, ale decyzja 29-letniego bramkarza okazała się błędna. Mimo wszystko ciężko w tej sytuacji zrzucać winę wyłącznie na Polaka, który i tak niewiele mógł w tej sytuacji zrobić. Nie popisali się obrońcy gości, którzy niefortunnie próbowali wybić piłkę.
Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.
Ściśle niezbędne ciasteczka
Niezbędne ciasteczka powinny być zawsze włączone, abyśmy mogli zapisać twoje preferencje dotyczące ustawień ciasteczek.
Jeśli wyłączysz to ciasteczko, nie będziemy mogli zapisać twoich preferencji. Oznacza to, że za każdym razem, gdy odwiedzasz tę stronę, musisz ponownie włączyć lub wyłączyć ciasteczka.