Kuriozalna kara dla ukraińskiego piłkarza. Spowodował wypadek pod wpływem alkoholu

W Polsce doszło kilka dni temu do incydentu z Michałem Żewłakowem. Były reprezentant Polski w stanie nietrzeźwości wjechał w tył autobusu stojącego na czerwonym świetle.

44-latek nie dość, że rozbił swój samochód to jeszcze w wydychanym powietrzu miał 1,6 promila alkoholu. O samym wypadku możecie więcej przeczytać klikając TUTAJ.

Poza oczywistymi konsekwencjami prawnymi Żewłakowa czekała także decyzja Michała Kołodziejczyka. Dyrektor Canal+ Sport postanowił zawiesić byłego reprezentanta na czas wyjaśnienia sprawy. W stacji pełnił rolę eksperta podczas meczów.

Polska =/= Ukraina

Do podobnego, ale jeszcze groźniejszego wydarzenia doszło pod koniec października u naszych wschodnich sąsiadów. Dmytro Kravchenko rozbił się wówczas samochodem o CZTERY inne auta. We krwi miał 1,85 promila…

Co ciekawe, kilka dni temu sąd wydał wyrok w jego sprawie. Piłkarz Metalista został ukarany grzywną w wysokości 340 hrywien. W przeliczeniu na naszą walutę to około 45 złotych…

Milik nie trafi do Atletico. Problemem znowu pieniądze…

Tematem transferu Arkadiusza Milika do Atletico Madryt żyły ostatnio zarówno polskie, jak i włoskie i hiszpańskie media. Napastnik pojawił się nawet we wtorek na okładce gazety „Marca”, a o zainteresowaniu Polakiem „Rojiblancos” robiło się coraz głośniej. W środę doszło jednak do zaskakującego zwrotu…

W kontekście Milika jakiś czas temu dużo mówiło się o pozostaniu we Włoszech. Polak miał zmienić Neapol na Turyn i zasilić szeregi Juventusu. „Stara Dama” ostatecznie zrezygnowała z 26-latka, jednak na horyzoncie pojawił się nowy chętny.

Nici z Hiszpanii?

We wtorek Atletico Madryt rozwiązało za porozumieniem stron kontrakt z Diego Costą. W Hiszpanii od razu zawrzało, a dla mediów oznaczało to robienie miejsca dla Arkadiusza Milika. Polak pojawił się nawet na okładce „Marki”, co jeszcze mocniej podsyciło plotki o transferze.

Jak podało „Corriere dello Sport” Napoli zmniejszyło oczekiwania finansowe za 26-latka. „Azzurri” żądają minimum 18 mln euro za snajpera. To jednak nadal za dużo dla Atletico, które chciałoby dokonać tanich wzmocnień.

O planach ekipy Diego Simeone poinformował Fabrizio Romano. Dziennikarz na swoim Twitterze stwierdził, że polski napastnik będzie za drogi dla lidera La Liga. Hiszpanie mają w planach znaleźć napastnika maksymalnie za 15 mln euro.

To będzie zwrot w karierze Piątka? Niespodziewany chętny na kupienie Polaka

Losy Krzysztofa Piątka nadal nie są jasne dla kibiców oraz dla samego piłkarza. Polak nie ma pewnej sytuacji w Herthcie Berlin i dużo mówi się o jego odejściu z Bundesligi zimą. Jak się okazuje, 25-latek może wrócić do Genoi.

Przypomnijmy, że Piątek nie ma lekko w stolicy Niemiec. Niedawno pojawiła się plotki o zainteresowaniu Herthy Luką Joviciem. Serb po świetnym sezonie w Eintrachcie w 2019 roku trafił do Realu Madryt, gdzie jednak kompletnie zawiódł oczekiwania. „Królewscy” są gotowi oddać 23-latka, a chętni są na niego właśnie działacze Herthy.

„Stare śmieci”

Ewentualna konkurencja może okazać się dużym problemem dla Krzysztofa Piątka. Polak przegrał wcześniej rywalizację z Jhonem Cordobą, jednak kontuzja Kolumbijczyka pozwoliła mu wrócić do składu. Gdyby w Berlinie pojawił się także Jović, nasz napastnik znowu mógłby stracić na znaczeniu.

W tej sytuację pojawia się niespodziewana pomoc. Sprowadzeniem Piątka ma interesować się Genoa CFC, do której snajper trafił odchodząc z Ekstraklasy latem 2018 roku. Tam wypromował się na tyle dobrze, że trafił do Milanu już po pół roku gry w Serie A.

Od dobrego startu w barwach „Rossonerich” jego kariera niestety pikuje. Pomoc w powrocie do formy ma mu zapewnić były klub.

Jeden warunek…

Włoskie media informują, że Genoa chciałaby wypożyczyć Piątka za 4 mln euro. W umowie miałaby się znaleźć klauzula obowiązkowego wykupu napastnika za dodatkowe 21 mln.

„Polski środkowy napastnik może wrócić do zespołu, w którym się wybił” – Opisuje portal primocanale.it

Jest jednak pewien warunek. Żeby Polak mógł wrócić do Włoch z Genoi musi odejść Gianluca Scamacca. Zawodnik został wypożyczony do klubu z US Sassuolo, ale wzbudził uwagę większych marek.

… i jeden argument

Z kolei tym, co przemawia za powrotem 25-latka do Serie A jest ponowne zatrudnienie na ławkę trenerską Rossoblu Davide Ballardiniego. To pod okiem tego szkoleniowca Piątek osiągnął fenomenalną formę i strzelał gola za golem. W sumie w barwach swoim pierwszym zagranicznym zespole zanotował 19 bramek w 21 występach. W styczniu 2019 roku za 35 mln euro trafił do AC Milan.

Lech Poznań odjechał reszcie Ekstraklasy! Pod tym względem nie ma sobie równych

Lech Poznań w obecnym sezonie ekstraklasy jest ewidentnym liderem klasyfikacji Pro Junior System. Do tej pory Kolejorz uzbierał ponad dwa razy więcej punktów niż drugi Raków. Przynajmniej pod tym względem poznaniacy nie mają sobie równych w ekstraklasie.

Czym jest Pro Junior System?

Powstały przed kilkoma laty Pro Junior System ma w teorii nagradzać polskie kluby, które stawiają na młodzieżowców. W Programie uczestniczą wszystkie kluby biorące udział w rozgrywkach Ekstraklasy, I, II, III i IV ligi. Klub, który na koniec sezonu ekstraklasy uzbiera najwięcej punktów w klasyfikacji PJS, otrzyma w sumie 3 miliony złotych.

W ostatnich latach Lech Poznań zaczął coraz mocniej inwestować w rozwój swojej akademii. Poza tym w ostatnich kilkunastu miesiącach trener pierwszej drużyny Dariusz Żuraw nie bał się postawić na takich piłkarzy jak Kamiński, Moder, czy Puchacz. Efekty takiego planu na klub poznaliśmy choćby w minionym okienku transferowym, kiedy to Poznań opuścili Moder, Gumny i Józwiak. A zainteresowanie zagranicznych klubów wzbudzili jeszcze Kamiński oraz Puchacz. Lech zarobił na swoich wychowankach grube miliony, a to z pewnością jeszcze nie jest koniec.

ZOBACZ: Tyle Lech Poznań zarobił na grze w Lidze Europy. Czy to wystarczy na odjechanie w lidze?

Klasyfikacja Pro Junior System w Ekstraklasie

1. Lech Poznań – 4794 punktów
2. Raków Częstochowa – 2160
3. Zagłębie Lubin – 2064
4. Pogoń Szczecin – 1871
5. Wisła Kraków – 1744
6. Śląsk Wrocław – 1211
7. Legia Warszawa – 1158
8. Podbeskidzie Bielsko-Biała – 849
9. Lechia Gdańsk – 790
10. Wisła Płock – 724
11. Górnik Zabrze – 588
12. Jagiellonia Białystok – 510
13. Stal Mielec – 454
14. Piast Gliwice – 362
15. Cracovia – 0
16. Warta Poznań – 0

Nagrody pieniężne w Ekstraklasie:

  • 1. miejsce – 3 miliony złotych
  • 2. miejsce – 2 miliony
  • 3. miejsce – 1,5 miliona
  • 4. miejsce – 1 milion
  • 5. miejsce – 0,6 miliona

Nagrody pieniężne w 1. lidze:

  • 1. miejsce – 1.600.000,00 zł brutto,
  • 2. miejsce – 1.300.000,00 zł brutto,
  • 3. miejsce – 1.100.000,00 zł brutto,
  • 4. miejsce – 800.000,00 zł brutto,
  • 5. miejsce – 600.000,00 zł brutto,
  • 6. miejsce – 400.000,00 zł brutto,
  • 7. miejsce – 200.000,00 zł brutto.

Nagrody pieniężne w 2. lidze:

  • 1. miejsce – 1.100.000,00 zł brutto,
  • 2. miejsce – 800.000,00 zł brutto,
  • 3. miejsce – 700.000,00 zł brutto,
  • 4. miejsce – 500.000,00 zł brutto,
  • 5. miejsce – 400.000,00 zł brutto,
  • 6. miejsce – 300.000,00 zł brutto,
  • 7. miejsce – 200.000,00 zł brutto

Nagrody pieniężne w 3. lidze w poszczególnych grupach:

  • 1. miejsce – 400.000,00 zł brutto,
  • 2. miejsce – 300.000,00 zł brutto,
  • 3. miejsce – 200.000,00 zł brutto,
  • 4. miejsce – 100.000,00 zł brutto.

Nagrody pieniężne w 4. lidze w poszczególnych grupach:

  • 1. miejsce – 35.000- zł brutto
  • 2. miejsce – 25.000- zł brutto
  • 3. miejsce – 20.000- zł brutto
  • 4. miejsce – 15.000- zł brutto
  • 5. miejsce – 5.000- zł brutto

 

lechpoznan.pl/fot. Przemysław Szyszka

Messi znów zagra z Suarezem? „Najwcześniej przeniosą się tam w 2022 roku”

Według doniesień hiszpańskiej prasy, Leo Messi oraz Luis Suarez mogą w przyszłości zagrać w jednym klubie. Gwiazdy z Ameryki Południowej są przyjaciółmi i bardzo prawdopodobne jest, że w 2022 roku razem trafią do Interu Miami.

Nadal nie znamy przyszłości Lionela Messiego. Argentyńczyk chciał latem opuścić FC Barcelonę – to mu się nie udało ze względu na opóźnienie zakończenia rozgrywek. Wśród zainteresowanych byli podobno Manchester City oraz Inter.

Nowa opcja

Niedawno pojawiły się doniesienia, iż do walki o Messiego miało wkroczyć Paris Saint-Germian. Neymar stwierdził po jednym z meczów, że bardzo chciałby jeszcze raz zagrać z Argentyńczykiem. Ponadto głosy kapitana Blaugrany wskazywały na chęć przymilenia się Paryżanom. Dodatkowo nowym trenerem PSG ma zostać Mauricio Pochettino, który jest rodakiem Messiego. Były trener Tottenhamu podobno chciałby uwzględnić gwiazdora w swoim projekcie.

Czy zostanie?

Możliwe jest również pozostanie Argentyńczyka na Camp Nou. To jednak będzie zależało od wyników wyborów na nowego prezydenta FC Barcelony.

Co dalej?

Na razie nie znamy decyzji Lionela Messiego, jednak zdaniem hiszpańskiej prasy Argentyńczyk będzie chciał zakończyć karierę w MLS. Jak informują dziennikarze z Półwyspu Iberyjskiego – Messi wraz z Suarezem mieliby przenieść się do Interu Miami. Klub Davida Beckhama miałby być ostatnim w ich przygodzie z piłką. Do ekipy z Miami mają trafić w 2022 roku.

Piękny gest Dejana Lovrena. Chorwat zobowiązał się pomóc ofiarom trzęsienia ziemi

We wtorek chorwacką miejscowość Petrinja nawiedziło potężne trzęsienie ziemi. Ofiarom klęski żywiołowej postanowił pomóc Dejan Lovren. Piłkarz udostępni za darmo swój hotel rodakom.

Trzęsienie ziemi, z którym zmierzyła się Petrinja miało magnitudę 6,4. Jak poinformował „Onet.pl” ognisko wstrząsów znajdowało się blisko Zagrzebia, na głębokość 10 km. Co więcej, był to jeden z najsilniejszych wstrząsów w historii Chorwacji.

„Moje miasto zostało całkowicie zniszczone, mamy martwe dzieci. To jest jak Hiroszima: połowa miasta przestała istnieć” – Powiedział po katastrofie burmistrz miasta, Darinko Dumbović.

Wielkie serce

Lovren nie zamierzał bezczynnie patrzeć na straty, jakie odnieśli jego rodacy. 31-latek posiada własny hotel na wyspie Pag. Budynek zapewni bezpieczne schronienie w sumie 16 rodzinom, gdyż tyle posiada miejsc.

„Drodzy mieszkańcy Petrinji, mam hotel w Novalji, gdzie mogę przyjąć 16 rodzin. Jeśli potrzebujecie czasowego zakwaterowania, skontaktujcie się ze mną. Rodziny z dziećmi mają pierwszeństwo” – Napisał Lovren w mediach społecznościowych.

„Kibice Borussi pokazali palcem na Hajto, wtedy zrozumiałem co się stało”. Marcin Feddek wspomina sytuację z meczu Ligi Mistrzów

Podczas najnowszego odcinka Cafe Futbol poruszono temat kibiców na stadionach. Dziennikarze przypominali anegdotę, kiedy to w Dortmundzie oblano Tomasza Hajtę piwem.

Były piłkarz m.in. Schalke 04 Gelsenkirchen zauważył, że rozgrywanie meczów bez kibiców ma swoje wady i zalety. Najbardziej według Hajty zyskują małe kluby.

Piłka nożna bez kibiców traci bardzo dużo. Teraz gdy nie ma podłożonych dźwięków kibiców, mecz ogląda się bardzo słabo.

Puste trybuny to handicap dla małych klubów, dzięki temu mamy sporo niespodzianek w ligach – ocenił 62-krotny reprezentant Polski.

Siedzący w studio Marcin Feddek wtrącił, iż brakuje mu kibiców, ze względu na emocje na stadionach. Dziennikarz przytoczył anegdotę z meczu Borussia Dortmund – Paris Saint-Germain kiedy oblano piwem Tomasza Hajtę.

Pamiętam mecz, kiedy jeszcze kibice byli na stadionach. Pojechaliśmy na spotkanie Borussii Dortmund z PSG. Pierwszy raz widziałem Tomka, który czuł się niekomfortowo ze wzrokiem kibiców na plecach. No bo jak człowiek z Schalke chodzi po ich stadionie – wspomniał w programie Cafe Futbol.

Później w trakcie spotkania wylądowały na nas dwa kufle piwa. Byliśmy cali mokrzy. Spojrzałem w górę. Kibice pokazali palcem na Hajto i zrozumiałem, co się stało. Musieliśmy oblizać słuchawki i komentować dalej. Gdyby nie było fanów nie przeżylibyśmy tego – zakończył Feddek.

VAR w telefonie i koniec gry. Absurd w lidze tureckiej

Podczas meczu Besiktasu z Sivassporem doszło do nietypowej sytuacji. Piłkarz gości otrzymał żółtą kartkę pod koniec pierwszej połowy za… pokazanie sędziemu powtórki na telefonie. 

Liga turecka to nie przelewki. Gorący klimat rozgrywek od zawsze zapewniali kibice na trybunach, jednak kiedy ich zabrakło, nie można mówić o jego zniknięciu. Piłkarze również potrafią skutecznie podgrzać atmosferę.

Hakan Arslan był w trakcie spotkania z Besiktasem wściekły na sędziego. Jego zdaniem arbiter podjął niesłuszną decyzję. Kapitan Sivassporu postanowił mu to udowodnić.

VAR w telefonie

W 45. minucie starcia przy wyniku 1:0 dla Besiktasu, Arsnal ruszył w kierunku ławki rezerwowych. 32-latek dopadł czym prędzej telefon, odszukał sytuację z wcześniejszej części gry i popędził do schodzącego z murawy sędziego. Arda Kadesler był zupełnie zaskoczony, kiedy kapitan gości wymachiwał mu komórką przed twarzą.

Zawodnik poza samym przedstawianiem kontrowersji dorzucił kilka słów. Arbiter mimo zdezorientowania długo się nie zastanawiał i pokazał awanturnikowi drugą żółtą kartkę. Arsnal zszedł z boiska kopiąc po drodze kilka razy w murawę i rzucając telefonem o ziemię. Tym samym 32-latek nie wyszedł już na drugą połowę meczu, a Besiktas dołożył dwie bramki i wygrał spotkanie 3:0.

 

Co robi teraz chłopiec od podawania piłek, którego kopnął Hazard? Ciekawy biznes

Co się dzieje z Charliem Morganen, którego podczas meczu Pucharu Ligi brutalnie potraktował Eden Hazard? Syn multimilionera Martina Morgana postanowił rozpocząć własny biznes, polegający na produkcji wódki.

Charlie Morgan vs Eden Hazard

O Charliem po raz pierwszy zrobiło się głośno, gdy w meczu pomiędzy Swansea a Chelsea w styczniu 2013 roku Eden Hazard kilkukrotnie go kopnął. Wówczas 17-letni chłopak odpowiadał na stadionie w trakcie meczu za podawanie piłek. W pewnym momencie meczu  Brytyjczyk nie chciał podać piłki Belgowi. Eden się wściekł i zaatakował chłopca.

„Myślałem, że kopnąłem piłkę”

Eden po meczu starał się tłumaczyć swoje zachowanie. – Chłopak zakrył piłkę całym ciałem, a ja po prostu próbowałem ją kopnąć – stwierdził Hazard po meczu. – Myślałem, że kopnąłem piłkę, a nie chłopca. Przepraszam – dodał. Przeprosiny i tłumaczenia Belga na nic się zdały, gdyż za swoje zachowanie sędzia wręczył mu czerwoną kartkę.

Po tym incydencie 17-latek poinformował za pośrednictwem twittera, że nie będzie wnosił oskarżeń przeciwko Hazardowi. Policja z Południowej Walii potwierdziła również, że żadne działania nie zostaną podjęte przeciwko skrzydłowemu Chelsea. Nastolatek szybko zyskał rozgłos i obecnie na twitterze obserwuje go 35 tysięcy osób. Pojawił się też w wielu brytyjskich gazetach.

Chłopak stworzył własną wódkę!

Charlie wraz ze swoim przyjacielem Jacksonem Quinnem postanowili uruchomić biznes alkoholowy. Obaj stworzyli markę „Au Vodka”. Nazwa mówi nam, czym zajmują się obaj panowie. Dodatkowo udziały w firmie ma brytyjski DJ – Charlie Sloth.

– „Wódka jest zainspirowana złotem, którego symbol to „Au”. Łączymy nasze brytyjskie dziedzictwo z luksusowymi składnikami, aby stworzyć naprawdę wyjątkową wódkę ultra-premium. Produkt doceniany jest natychmiast dzięki naszej charakterystycznej złotej butelce” – czytamy na stronie firmy.

– Naszym najpopularniejszym smakiem jest „Au Vodka Black Grape” z fioletowym płynem i charakterystycznymi fioletowymi detalami – czytamy dalej.

Zmiany na liście gości Neymara! Sylwester już nie taki wielki

Neymar nic sobie nie zrobił z falą krytyki, jaka go spotkała i w dalszym ciągu organizuje sylwestra. Lista gości zmniejszyła się z 500 na 150 osób, a impreza potrwa aż 5 dni.

Sylwester z Neymarem

Kilka dni temu pisaliśmy, że Neymar planuje sylwestra na 500 osób. Od tamtego czasu pojawiło się małe sprostowanie i jak podaje goal.com, na imprezie u Brazylijczyka pojawi się jednak 150 osób. Organizacją wydarzenia zajmuje się agencja Fabrica, która zapewnia, że wszystko odbędzie się zgodnie z reżimem sanitarnym.

Impreza odbędzie się w poszanowaniu wszystkich sanitarnych norm wyznaczonych przez władze publiczne. Impreza jest prywatna, uzyskano wszystkie konieczne pozwolenia – napisali w oświadczeniu

Plany Neymara nie spotkały się z pozytywnym odzewem społeczności. Nie ma się co dziwić, Brazylia to jeden z krajów, które najbardziej odczuły pandemię koronawirusa.

WIĘCEJ NA TEMAT IMPREZY ZNAJDZIECIE TUTAJ: Wielka impreza sylwestrowa u Neymara! Brazylijczyk zaprosił ok. 500 gości

Hiszpańskie media piszą o Miliku! Polak bliski wyjazdu do Madrytu?

Z dnia na dzień coraz bardziej prawdopodobne jest odejście Diego Costy z Atletico Madryt. Miejsce Hiszpana miałby zająć Arkadiusz Milik, który uporczywie poszukuje nowego klubu. Plotki transferowe Los Rojiblancos są jednym z głównych tematów we wtorkowym Marce.

Diego Costa opuści Wanda Metropolitano

Kontrakt Diego Costy z Atletico wygasa w czerwcu, jednak Hiszpan z powodów osobistych chciałby szybciej opuścić Madryt. Los Rojiblancos nie chcą utrudniać sytuacji napastnikowi, więc jest to bardzo prawdopodobne, że ten zimą opuści Wanda Metropolitano.

Jest to wielka szansa dla Milika. Polakowi w czerwcu kończy się kontrakt z Napoli, którego nie miał zamiaru przedłużyć. Azzurrim nie spodobało się zachowanie ich zawodnika, co spowodowało, że 26-latek spędził pierwszą połowę sezonu na trybunach. Zimowe okienko jest ostatnią szansą dla Napoli, aby cokolwiek zarobić na Miliku.

Milik na okładce hiszpańskiej prasy

O całej sprawie pisze hiszpańska Marca. Według dziennikarzy Atletico Madryt dojedzie do szybkiego porozumienia z Napoli, dzięki czemu saga transferowa Milika w końcu zakończyć się happy endem. Marca podkreśla jednak, że Los Rojiblancos rozpoczną negocjacje w sprawie Polaka dopiero, gdy Diego Costa opuści klub.

Sytuacja Milika skłania do zastanowienia się nad możliwością porozumienia między dwoma zespołami, które mają bardzo dobre relacje. Napoli chce za wszelką cenę uniknąć jego darmowej przeprowadzki do Juventusu – piszą dziennikarze

Kwota, o której mówi się we Włoszech (18 milionów euro) jest daleka od tego, co Atletico może zaoferować. Na razie w klubie spokojnie czekają na rozwiązanie sytuacji z Diego Costą – uważają

 

Raków Częstochowa rozmawia z piłkarzem Manchesteru United. Polski talent może wrócić do Ekstraklasy

Łukasz Bejger w lutym 2019 roku trafił do Manchesteru United z Lecha Poznań. Przygoda 18-latka z Anglią może się jednak niedługo zakończyć. Portal „meczyki.pl” dowiedział się, że w sprawie powrotu do Ekstraklasy z młodym obrońcą ma kontaktować się Raków Częstochowa.

Stoper nie ma lekko na Wyspach. W wieku 16 lat „Czerwone Diabły” wykupiły go z Polski za 400 tysięcy funtów. Aktualnie gra w Premier League 2, w zespole do lat 23 Manchesteru United, gdzie nie radzi sobie najlepiej.

Polski talent ma problemy z regularnymi występami. Do tej pory rozegrał jedynie pięć meczów i zanotował asystę. Co gorsze, gra na prawej stronie obrony, a nominalnie jest stoperem. Przegrał rywalizację z młodszym od siebie Williamem Fishem oraz z nadzieją angielskiej piłki i kapitanem młodzieżówki, Tedenem Mengim.

Pomocna dłoń

Szansą dla dalszego rozwoju nastolatka wydaje się być jedynie transfer lub wypożyczenie. Bejger musi trafić do klubu, w którym, będzie regularnie grał i się rozwijał. Właśnie w tej roli zamierza wystąpić Raków Częstochowa.

Wicelider uważa 18-latka za olbrzymi talent i rozważa jego pozyskanie. Zakusy „Medalików” napędza perspektywa odejścia Kamil Piątkowskiego. Podstawowy obrońca był już kuszony przez Udinese, jednak klub odrzucił ofertę w wysokości 3 mln euro.

W Częstochowie chcą jego odejścia najwcześniej w przyszłym sezonie. Utrzymanie defensora zimą w zespole będzie jednak sporym wyzwaniem. W tym celu miałby zostać sprowadzony Bejger, który stanowiłby alternatywę dla jego odejścia.

Motor Lublin zabrał głos w sprawie Żewłakowa! „Michał popełnił błąd”

W nocy z 21 na 22 grudnia Michał Żewłakow będąc pod wpływem alkoholu spowodował wypadek. Emerytowanemu piłkarzowi grożą 2 lata pozbawienia wolności. Stanowisko Motoru Lublin przedstawiła Marta Daniewska – przewodnicząca rady nadzorczej kubu.

Żewłakow wjechał w autobus

W nocy z 21 na 22 grudnia Michał Żewłakow wjechał w tył warszawskiego autobusu. Jak się później okazało, były reprezentant Polski miał w wydychanym aż 1.6 promila alkoholu. Emerytowanemu piłkarzowi grozi do dwóch lat pozbawienia wolności, a dodatkowo Canal+ zawiesiło Żewłakowa w roli eksperta.

Stanowisko Motoru Lublin

Michał Żewłakow w oficjalnym oświadczeniu przeprosił za swoje zachowanie. Były piłkarz niedawno objął stanowisko dyrektora sportowego Motoru Lublin i wydawać by się mogło, że były reprezentant Polski powinien pożegnać się z posadą. Drugoligowiec ma jednak inne zdanie na ten temat.

Michał popełnił błąd i teraz rozgrywa swój najważniejszy mecz w życiu. My w tym trudnym dla niego momencie jesteśmy z nim. Każdemu się należy druga szansa i on ją dostanie – skomentowała Marta Daniewska w rozmowie z Wyborczą

Michał pozostaje dyrektorem sportowym, nic się nie zmienia. To dorosły człowiek, który poniesie konsekwencje tego, co się wydarzyło – powiedziała przewodnicząca rady nadzorczej Motoru Lublin w rozmowę z Radiem Lublin

Puchacz o deklaracji wychowanków. „W przyszłości wrócimy do Lecha, by powalczyć o trofea”

Tymoteusz Puchacz udzielił wywiadu oficjalnej stronie Lecha Poznań. Na jej łamach zadeklarował się do powrotu do drużyny w przyszłości wraz z innymi wychowankami.

Lech Poznań sprzedał ostatnio trzech wychowanków. Robert Gumny, Kamil Jóźwiak oraz Jakub Moder opuścili Kolejorza. W kolejce za wspomnianymi piłkarzami stoją Tymoteusz Puchacz i Jakub Kamiński.

Piłkarz chce, by wychowankowie wrócili do Lecha w przyszłości, by powalczyć o trofea.

Mam nadzieję, że tak jak sobie obiecaliśmy, wrócimy tutaj do Lecha wszyscy. Właściwie powinienem powiedzieć – chłopaki wrócą, bo ja przecież tutaj jestem nadal, choć oczywiście chciałbym także zaliczyć fajną europejską przygodę w dobrej lidze.

Stąd mówię, że wrócimy na stare lata i wtedy spróbujemy dokończyć to, co nam się nie udało wspólnie wywalczyć – czyli mistrzostwo Polski, ale także krajowy puchar, w ogóle trofea. Bo tego nam do pełni szczęścia do tej pory zdecydowanie zabrakło.

Mam nadzieję, że się nikt z tego nie wyłamie, ale takie przyrzeczenie padło. Bardzo chcemy tutaj wrócić i jeszcze pomóc Lechowi, bo ten klub to jest całe nasze życie – zakończył Puchacz.

Tymoteusz Puchacz w bieżącym sezonie rozegrał 26 spotkań, w których strzelił jedną bramkę oraz zanotował 5 asyst. Portal transfermarkt.de wycenia 21-latka na 1.5 mln euro.

Robert Lewandowski miał nie zostać piłkarzem roku! Zaskakujący gest Cristiano Ronaldo

Robert Lewandowski w niedzielę otrzymał kolejne wyróżnienie. Polak został wybrany piłkarzem roku na gali Globe Soccer Awards, która odbyła się w Dubaju. Napastnik wyprzedził m.in. Cristiano Ronaldo, który jednak zwyciężył w głosowaniu publiczności. Tuttosport rzuciło nowe światło na ostateczne rozstrzygnięcie.

Polak otrzymał 38 proc. głosów. Ronaldo wyprzedził go o 4 punkty procentowe i zyskał 42 proc. głosów kibiców. W niedzielę informowaliśmy, że o zwycięstwie napastnika Bayernu przesądził wybór jury, którzy stanowili 60 proc. całego głosowania.

Przeczytaj więcej o gali i rozdanych w Dubaju nagrodach

Piękny gest

Tuttosport rzuciło jednak nieco inną optykę na wyniki głosowania. Włoska gazeta wyznała, że pierwotnie piłkarzem roku miał zostać Cristiano Ronaldo. 35-latek wraz ze swoim agentem uznał jednak, że byłoby to niesprawiedliwe wobec kapitana reprezentacji Polski.

Skrzydłowy Juventusu osobiście ma uważać Lewandowskiego za najlepszego piłkarza ostatniego roku. Dlatego po omówieniu sprawy z Jorge Mendesem zdecydował się przekazać nagrodę Polakowi.

Słowa Lewandowskiego wywołały uśmiech u Ronaldo. Przyjmie zaproszenie do stolika?