Arkadiusz Milik mimo ostatniego pół roku spędzonego na trybunach Napoli, ma wciąż status gwiazdy. Przejście do Olympique Marsylii wywołało we Francji duże emocje. Andre Villas-Boas, nowy trener Polaka po raz kolejny udowadnia jak ważny będzie napastnik w jego układance.
Kilka dni temu oficjalnie potwierdzono, że Milik wyrwie się z włoskiej niewoli. 26-latek w Napoli był już od pół roku bez gry po tym, jak popadł w konflikt z Aurelio De Laurentiisem. Na szczęście rękę do Polaka wyciągnęła Olympique Marsylia.
We Francji 26-latek zaliczył szybki, aczkolwiek niezbyt udany debiut. Jego nowy klub przegrał 1-3 z AS Monaco, a sam napastnik wszedł dopiero w drugiej połowie meczu z ławki rezerwowych.
„Był najlepszy na tej pozycji w lidze włoskiej”. Były piłkarz zakochany w Miliku
Być jak Lewandowski
Milik do Marsylii trafił w celu odbudowania formy. Nie jest tajemnicą, że Polak jest brany pod uwagę do grania w pierwszym składzie. Zresztą Andre Villas-Boas przekonuje, że zostanie gwiazdą drużyny z Stade Velodrome.
Portugalczyk bardzo wierzy w umiejętności reprezentanta Polski. Pokazał to dosadnie także w programie „Top of the foot”. Szkoleniowiec wyznał w nim, że to Milik będzie wykonywać rzuty karne podyktowane dla Olympique Marsylii. W ten sposób chciałby pomóc mu wrócić do dawnej formy.
Oznaczać to będzie, że 26-latek we Francji będzie namiastką Roberta Lewandowskiego. Najlepszy piłkarz 2020 roku od wielu lat w Bayernu stanowi głównego wykonawcę „jedenastek”. I nie ma w tym nic dziwnego. 32-latek myli się niezwykle rzadko i efektownie pokonuje bramkarzy rywali. Tego samego życzymy również Milikowi!