„L’Equipe” opublikowało w sobotę artykuł na temat zarobków Leo Messiego w Paris Saint-Germain. Francuzi pochylili się nad pensją, jaką paryżanie przeznaczają na utrzymanie Argentyńczyka. Kwoty zapisane w kontrakcie są wręcz gigantyczne.
Przypomnijmy, że Messi opuścił tego lata FC Barcelonę na rzecz PSG. Transfer 34-latka był istną bombą minionego okienka. Piłkarz odszedł z Camp Nou po 20-letniej przygodzie.
Bajeczny kontrakt
Sprowadzenie Argentyńczyka do Paryża wiązało się z gigantycznymi kosztami. Choć Messi nie kosztował paryżan ani grosza, to jego utrzymanie to już zupełnie inna sprawa. Na pokrycie jego wynagrodzenia PSG musi przeznaczyć olbrzymie pieniądze.
W dwuletnim kontrakcie zapisano roczną pensję w wysokości 30 mln euro netto. W kolejnym sezonie wzrośnie ona o kolejne 10 mln. Warto przypomnieć, że Messi w umowie ma opcję przedłużenia kontraktu. Po skorzystaniu z zapisu jego wynagrodzenie nie ulegnie jednak zmianie i pozostanie na poziomie 40 milionów euro.
Kwestia podwyżki związana jest z tzw. bonusem lojalnościowym. Co ciekawe, Messi otrzyma równowartość miliona euro w postaci kryptowaluty.
Tak ogromne wynagrodzenie spowoduje, że 34-latek wyprzedzi Neymara w kategorii najlepiej opłacanych zawodników PSG. Tym samym stanie się również piłkarzem z największą pensją w klubie.
Reprezentacja Polski pewnie zmierza po medal Mistrzostw Europy w Amp Futbolu. Dziś Biało-Czerwoni pokonali reprezentację Francji, dzięki czemu zapewnili sobie awans do półfinału EURO rozgrywanego w Polsce.
Droga Polaków
Biało-Czerwoni znakomicie rozpoczęli ampfutbolowe Mistrzostwa Europy, które są rozgrywane na ich terenie. Polacy zakończyli fazę grupową na pierwszym miejscu w grupie „A”. Nasi reprezentanci w trzech meczach uzbierali w sumie 7 punktów i rywalizację na tym etapie rozgrywek zakończyli z imponującym bilansem bramkowym 12:1. Na początku rywalizacji Polacy ograli Ukrainę 3:0, następnie rozgromili Izrael 8:0. W ostatnim meczu grupowym nasi reprezentanci zremisowali 1:1 z reprezentacją Hiszpanii.
Droga Francuzów
Jeszcze przed startem Mistrzostw Europy reprezentacja Francji stała na faworyzowanej pozycji. Wszystko to za sprawą wycofania się z rozgrywek jednej z drużyn, przez co w grupie „B” rywalizowały tylko 3 reprezentacje. Les Bleus w swoim pierwszym meczu pokonali reprezentację Grecji 2:1, co już zapewniło im awans do ćwierćfinału. W meczu o pierwsze miejsce w grupie Francuzi polegli z Anglikami 0:2.
Pierwsza połowa
Faworytem ćwierćfinałowego spotkania reprezentacji Polski z reprezentacją Franci byli oczywiście Biało-Czerwoni, którzy bronią brązowego medalu z poprzedniego EURO. Widzowie zgromadzeni na trybunach oraz przed telewizorami mogli to odczuć od pierwszego gwizdka arbitra, gdyż to Polacy jako pierwsi ruszyli do ataku. Rywale Polaków nie pozostawali jednak bierni, gdyż bardzo często próbowali wyprowadzać kontrataki, jednak na początku spotkania nie zdołali oni stworzyć żadnej dogodnej sytuacji bramkowej. Reprezentanci Polski udokumentowali swoją przewagę już w 7. minucie, kiedy niezdecydowanie francuskich obrońców wykorzystał Kamil Grygiel. W pozostałej części pierwszej połowy to nasi rodacy byli stroną przeważającą i zdołali sobie stworzyć kilka sytuacji bramkowych, jednak żadna z nich nie zakończyła się golem. Najbliżej strzelenia gola Polacy byli w 23. minucie meczu, kiedy oddali dwa groźne strzały, jednak żaden z nich nie wpadł do bramki.
Dominacja w drugiej połowie
Po zmianie stron obraz gry nie uległ znaczącej zmianie – to reprezentacja Polski była nadal stroną dominującą. Polacy zaczęli drugą część gry z „wysokiego c” i już w 30. minucie gry byli blisko podwyższenia wyniku meczu. Niestety, piłka po strzale Krystiana Kapłona trafiła w poprzeczkę. Kilkadziesiąt sekund później dwójkową akcję przeprowadzili Grygiel i Łastowski, strzał oddał pierwszy z nich, jednak dobrym refleksem popisał się bramkarz reprezentacji Francji. Jednak co się odwlecze, to nie uciecze. W 35. minucie reprezentacja Polski przeprowadziła szybki kontratak, Bartosz Łastowski zagrał prostopadłą piłkę do Kami Grygiela, a ten w sytuacji sam na sam z bramkarzem wpakował piłkę do bramki. W pozostałych 15 minutach meczu Biało-Czerwoni nadal napierali, jednak nie potrafili znaleźć drogi do bramki reprezentacji Francji. Do końca meczu żadna bramka już nie padła, a mecz zakończył się wynikiem 2:0 dla reprezentacji Polski.
Mistrzostwa Europy w Amp Futbolu rozpoczęły się w niedzielę i potrwają do 19 września. Turniej rozgrywany jest w Krakowie na trzech stadionach: Cracovii, Garbarnii oraz Prądniczanki. W zmaganiach bierze udział w sumie 14 europejskich reprezentacji, które zostały podzielone na 4 grupy. W grupach „A” i „C” znajdują się po 4 zespoły, z kolei grupy „B” i „D” są tworzone przez 3 reprezentacje. Reprezentacja Polski została przydzielona do grupy „A”, a jej przeciwnikami są zespoły z Ukrainy, Izraela oraz Hiszpanii. Awans do ćwierćfinałów uzyskają dwie czołowe reprezentacje każdej z grup. Ambasadorem turnieju jest Robert Lewandowski.
Julian Nagelsmann należy do trenerów „młodego pokolenia”. Niemiec mimo młodego wieku ma już bardzo duże doświadczenie, co zresztą pokazuje też klub, jaki obecnie prowadzi. Szkoleniowiec Bayernu ma również głowę pełną pomysłów. Niedawno zdradził, że marzy mu się pewna rewolucja w piłce nożnej.
34-latek od tego sezonu przejął Bayern Monachium. Na razie jego przygoda z Bawarczykami zapowiada się obiecująco. Do tej pory prowadził zespół w siedmiu meczach, w których nie miał jeszcze szansy zaznać smaku porażki.
Rewolucyjny pomysł
Poza solidnym warsztatem Nagelsmann ma także wiele innowacyjnych koncepcji, które mogłyby zrewolucjonizować piłkę nożną. Jednym z nich jest poprawienie komunikacji trenera z piłkarzami.
– Piłka nożna jest bardzo konserwatywna. Mówiąc wprost: rób wszystko tak, jak przez ostatnie 30 lat, nie dopuszczaj żadnych innowacji. Myślę, że w niektórych aspektach nie wykorzystujemy szans. Z drugiej strony – wciąż możemy uczynić nasz sport bardziej nowoczesnym – stwierdził 34-latek.
Szkoleniowiec uważa, że świetnym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie specjalnego systemu komunikacji poprzez urządzenia zamontowane na koszulkach piłkarzy. W ten sposób zawodnicy słuchaliby rad trenera nie schodząc nawet z boiska.
– Absolutnie tego potrzebujemy. Idealne byłoby też połączenie zwrotne, by zawodnik też mógł mówić do trenera – przyznał.
– Na stadionie jest bardzo głośno, a w trakcie gry nie ma przerw jak w futbolu amerykańskim. Mamy tylko piętnaście minut, by omówić z zawodnikami kwestie taktyczne – argumentował.
– Trzeba zrobić krok do przodu i powiedzieć: „Tak, chcemy tego”. Chcemy mieć w koszulkach coś, dzięki czemu piłkarze i trenerzy będą mogli się komunikować – podsumował Nagelsmann.
Robert Lewandowski ostatnie kilkanaście miesięcy jest nie do zatrzymania. Julian Nagelsmann, szkoleniowiec Bayernu Monachium, zdradził, że kapitan reprezentacji Polski mógłby grać w futbol amerykański.
Maszyna
Niewielu jest piłkarzy na świecie, którzy po 30. roku życia osiągają takie wyniki, jak Robert Lewandowski. Napastnik mistrzów Niemiec z roku na rok wykręca coraz lepsze liczby. 33-latek wiele zawdzięcza swojemu podejściu do dbania o organizm oraz przygotowaniu fizycznemu.
Julian Nagelsmann, trener Bayernu Monachium, w jednym z ostatnich wywiadów zdradził, że reprezentant Polski mógłby spróbować swoich sił w innej dyscyplinie sportu. Zdaniem 34-letniego szkoleniowca, Lewandowski poradziłby sobie w NFL – najlepszej lidze futbolu amerykańskiego.
– Mógłby być dobrym skrzydłowym. Jest szybki i silny fizycznie. Byłby idealny do złapania podania i wykonania przyłożenia – zdradził Nagelsmann.
Niemiecki szkoleniowiec jest zafascynowany stylem pracy trenerów futbolu amerykańskiego.
– Kiedy ma się taki plan, następnego dnia w gazetach pojawiają się wielkie nagłówki. To nie jest do końca normalne, ale myślę, że idealnie jest przygotować się na każdą sytuację – dodał.
Real Betis pokonał Celtic FC 4:3 w pierwszej kolejce Ligi Europy. Jeden z kibiców gości zapamięta ten mecz do końca życia. Fanatyk szkockiego zespołu wparował na stadion w Sewilli zupełnie niezauważony.
Przesiedział dwie godziny w toalecie, żeby obejrzeć swoją ukochaną drużynę
Celtic uległ Realowi Betis 3:4, jednak jeden z kibiców tego klubu zapamięta mecz na bardzo długo. Paul Byars opisał swoją historię na Twitterze.
Kibic prześlizgnął się do jednej z toalet na stadionie za pomocą windy parkingowej. Fan Celticu spędził dwie godziny w WC, po czym przeszedł na trybuny Estadio Benito Villamarín.
Mecz Leicester City z Napoli zakończył się remisem 2:2, jednak gorąco było nie tylko na boisku. Po końcowym gwizdku sędziego doszło do bijatyki na trybunach. Kibice gości zainicjowali przepychanki na King Power Stadium.
Gorąco nie tylko na boisku
Według Daily Star kibice Napoli starli się z angielską policją. Ponadto, w trakcie spotkania doszło do wymiany „uprzejmości” ze strony kibiców obu drużyn. Po czasie doszło do bijatyki na trybunach.
Angielska gazeta twierdzi, że sytuacja groziła wymknięciem się spod kontroli. Policjanci razem ze stewardami musieli powstrzymywać kibiców obu zespołów, których oddzielała płachta.
Niektórzy z kibiców Napoli minęli przeszkodę i dali upust swojej agresji. Angielscy dziennikarze piszą, że nie do końca wiadomo, co zapoczątkowało bijatykę. „Fani ogólnie dobrze zachowywali się przez 90 minut przed doliczonym czasem gry”. Ostatecznie opanowano sytuację, a angielska policja zatrzymała kilku fanatyków z Neapolu.
Remis Leicester z Napoli to dobry wynik dla Legii Warszawa. Mistrzowie Polski pokonali w pierwszej kolejce Spartak Moskwa. To oznacza, że warszawiacy są liderem w grupie C. Następny mecz CWKS-u w ramach Ligi Europy odbędzie się 30 września. Do stolicy Polski przyleci Leicester City.
Maik Nawrocki przebojem wdarł się do pierwszego składu Legii Warszawa. Obok Mateusza Wieteski i Artura Jędrzejczyka stanowi obecnie o stabilności i sile defensywy mistrza Polski. W meczu ze Spartakiem Moskwa zaprezentował się także bardzo solidnie, o czym świadczą oceny zawodnika za występ.
Legia Warszawa na inaugurację Ligi Europy wygrała spotkanie ze Spartakiem Moskwa (1-0). Choć to gospodarze przeważali na własnym stadionie, to warszawiacy mądrze się bronili i wyprowadzali kontrataki. Taktyka Czesława Michniewicz opłaciła się, kiedy w doliczonym czasie gry do bramki Rosjan trafił Lirim Kastrati.
Warto natomiast pochylić się także nad ostatnim z wymienionej trójki. Nawrocki w tym sezonie kilkukrotnie imponował swoimi występami. Wychowankowi Werderu Brema rzadko zdarzają się wpadki i często pokazuje się z bardzo dobrej strony. Postawą zapracował sobie na miejsce w podstawowym składzie „Wojskowych”.
Również w ostatnim meczu ze Spartakiem 20-latek grał od początku. W Moskwie znowu udowodnił, że posiada duży potencjał i zaliczył dobry występ. To z kolei przełożyło się na wysokie oceny.
Portal „SofaScore” przyznał stoperowi notę „8” w klasycznej, dziesięciostopniowej skali. Mało tego, Nawrocki znalazł się w XI kolejki Ligi Europy, skompletowanej przez serwis na podstawie ocen przyznanych po pierwszej kolejce.
🌍 | Team of the Week
It's time to reveal our highest-rated XI for Round 1 of the new Europa League campaign! 👇
Eleven different clubs are represented in our team, with Victor Osimhen leading the way as our Player of the Week following his display against Leicester! 💫#UELpic.twitter.com/KmXo7d9Les
Erling Haaland pomimo młodego wieku jest już gwiazdą piłki nożnej. Piłkarz reprezentacji Gibraltaru opowiedział o pysznym zachowaniu Norwega. Czy napastnikowi Borussii Dortmund uderza do głowy woda sodowa?
Złe zachowanie Haalanda
Norwegia pokonała Gibraltar 5:1 w rewanżowym meczu eliminacji do mistrzostw świata w Katarze. Żaden z piłkarzy przegranej drużyny nie chciał się wymienić koszulką z Erlingiem Haalandem. O powodach takiego zachowania opowiedział Reece Styche.
– Zignorowaliśmy go. W marcu nasz kapitan Roy Chipolina poprosił go o koszulkę. Po wywiadach dla telewizji powiedział do niego: mój mały syn jest twoim wielkim fanem. Zamienimy się? – opowiedział w rozmowie z SunSport.
– Haaland na niego popatrzył, zaśmiał się i odszedł… Może sobie kupić wiele rzeczy, ale klasy nie da się kupić. Może zainteresowanie mediów uderzyło mu do głowy. Miał szanse zrobić małemu dziecku wielką przyjemność, ale powiedział nie. Z tego powodu nikt z nas nie chciał jego koszulki w Oslo – dodał piłkarz grający na siódmym poziomie rozgrywkowym w Anglii.
Erling Haaland świetnie rozpoczął sezon 2021/22 w Borussii Dortmund. Napastnik BVB w siedmiu spotkaniach zanotował 9 trafień oraz 4 asysty. Portal transfermarkt.de wycenia Norwega na 130 mln euro.
Legia Warszawa w środę ograła Spartak Moskwa (1-0). Na trybunach w Rosji zasiadło w sumie zaledwie siedmiu kibiców polskie klubu. „FotoPyK” poinformował, że jeden z przyjezdnych drogę do Moskwy pokonał… stopem!
Bramka Kastratiego w 91. minucie zapewniła Legii wygraną nad Spartakiem. Dzięki takiemu rozstrzygnięciu to mistrzowie Polski świętują zdobycie trzech punktów na inaugurację fazy grupowej Ligi Europy.
30 godzin ekskluzywny powrót
Legia w Moskwie nie miała łatwego życia. Mistrzowie Polski głównie się bronili, a na trybunach brakowało ich kibiców. Z kraju do Rosji przybyło zaledwie siedmiu fanów warszawskiego klubu. „FotoPyK” podał z kolei, że jeden z nich wybrał się do Moskwy… na stopa.
To jednak nie koniec historii. Czas, jaki kibic poświęcił na dotarcie do Moskwy mu się opłacił. Legia wynagrodziła mu to bowiem podróżą powrotną. Sympatyk warszawskiej drużyny do Polski wrócił prywatnym samolotem, wraz z piłkarzami.
Wczoraj wspomniałem o jednym z kibiców @LegiaWarszawa, który na mecz do Moskwy dotarł stopem (30h na granicy rosyjskiej!). Dzisiaj wrócił czarterem wraz z piłkarzami. Brawa dla klubu za piękne zachowanie 👏🏻
Erling Haaland jest obecnie jednym z najlepiej zapowiadających się zawodników na świecie. Norweg już teraz należy do ścisłej czołówki napastników z topu, a przecież wciąż będzie się rozwijać. W jego kontekście notorycznie pojawiają się porównania do Roberta Lewandowskiego. O porównanie tej dwójki pokusił się także Maxence Lacroix, piłkarz VfL Wolfsburg.
Rywalizacja Lewandowskiego z Haalandem w Bundeslidze budzi duże emocje. Obaj mają olbrzymie umiejętności, lecz na papierze lepiej wygląda Polak. Na korzyść Norwega przemawia natomiast wiek i, i tak wielkie doświadczenie, jakie już posiada.
Kto jest trudniejszy na boisku?
Jeśli chodzi o kwestię skuteczności, to wydaje się, że Lewandowski bije na głowę rywala z Borussii. W zeszłym sezonie 33-latek zakończył rozgrywki z 41 bramkami na koncie. Dla porównania Haaland miał ich w dorobku 28.
To nie robi jednak wrażenia na Maxence Lacroix. Piłkarz VfL Wolfsburg zapytany o to, przeciwko komu wolałby grać bez wahania wskazał Lewandowskiego. Jako argument wskazał przede wszystkim atrybuty fizyczne Haalanda.
– Myślę, że wolałbym grać przeciwko Lewandowskiemu. Haaland jest po prostu potężny. Trzeba być cały czas skoncentrowanym. To różni gracze, ale obaj są niezwykli – stwierdził.
– Haaland jest bardzo dobry. Mam też ogromny szacunek wobec Lewandowskiego. Kiedy grałem przeciwko niemu, to był bardzo, bardzo dobry. Ale myślę, że Haaland to przyszłość – dodał Lacroix.
W tym sezonie panowie idą „łeb w łeb”. Lewandowski w sześciu meczach dla Bayernu strzelił 10 bramek i dołożył kolejne trzy dla reprezentacji Polski. Haaland natomiast dziewięciokrotnie zdobywał gole dla BVB. Do tego strzelił pięć bramek w norweskiej kadrze.
Michael Owen w rozmowie z BT Sport skomentował projekt Paris Saint-Germain. Według byłego reprezentanta Anglii Neymar, Mbappe i Messi sprawiają, że wicemistrzowie Francji są słabsi.
Paris Saint-Germain ma potencjał, by być najlepszym na świecie. Zwłaszcza po transferach, których dokonali w letnim oknie transferowym. Na Parc des Princes trafili Ramos, Hakimi, Wijnaldum, Donnarumma i Messi.
Za dużo jakości w ataku?
Michael Owen twierdzi, że paryska wersja Galacticos może nie zadziałać. Od PSG oczekuje się wygrania Ligi Mistrzów. Wicemistrzowie Francji już w pierwszej kolejce zawiedli swoich fanów, ponieważ zremisowali z belgijskim Club Brugge 1:1.
– Zachwycamy się ofensywnym trio w PSG. Wszyscy są fenomenalnymi graczami, ale gdy występują razem, sprawiają, że drużyna jest słabsza – powiedział Michael Owen dla BT Sport.
– Nie rozumiem, dlaczego oni są wśród faworytów Ligi Mistrzów. Myślę, że angielskie drużyny jak Chelsea, Liverpool, Manchester City i Man United są daleko, daleko przed PSG – podsumował były piłkarz m.in. Liverpoolu, Manchesteru United czy Realu Madryt.
Mateusz Wieteski wygląda w ostatnich tygodniach zdecydowanie lepiej niż jeszcze jakiś czas temu. Stoper dobrze prezentuje się w Legii Warszawa, w której składzie ostatnio pokonał w Lidze Europy Spartak Moskwa (1-0). Niebawem kariera 24-latka może się jeszcze bardziej rozkręcić. Media przebąkują, że Wieteską zainteresował się sztab Paulo Sousy.
Formacja defensywna Legii w meczu inaugurującym fazę grupową Ligi Europy nie zawiodła. Tercet Wieteska-Nawrocki-Jędrzejczyk spisał się bardzo dobrze, co zresztą odzwierciedla wynik. Choć Spartak stwarzał sobie okazje, to jednak warszawiacy wrócili do kraju z czystym kontem.
Reprezentant Polski?
Szczególnie dobrą formą wykazuje się Mateusz Wieteska. W ostatnich tygodniach stał się liderem obrony Legii i z meczu na mecz prezentuje się coraz lepiej. Już latem spekulowano na temat ewentualnego transferu 24-latka do Niemiec, lecz finalnie został w Polsce.
Teraz mu się to zwraca, a niebawem może jeszcze dodatkowo zaprocentować. Według „TVP Sport” stoper może zostać powołany do reprezentacji Polski na październikowe zgrupowanie. Z ustaleń Piotra Kamienieckiego wynika, że Paulo Sousa wraz ze swoim sztabek zwrócił uwagę na piłkarza Legii.
– Jego nazwisko znalazło się w notesie sztabu Paulo Sousy. Obrońca może znaleźć się w reprezentacji jeszcze w tym roku – podaje „TVP Sport”.
Warto odnotować, że Wieteska pod okiem Czesława Michniewicza skutecznie uczy się grania w systemie z trzema obrońcami. Podobną taktykę stosuje Paulo Sousa, od kiedy objął stery reprezentacji. Dodatkowo 24-latek posiada umiejętność wyprowadzania piłki, na co także uwagę zwraca Portugalczyk.
Październikowe mecze „Biało-Czerwoni” rozegrają z San Marino na PGE Narodowym (9 października) oraz z Albanią na wyjeździe (12 października). Szczególnie pierwszy rywal jest idealny do sprawdzania nowych rozwiązań i dawania szans debiutantom.
Galatasaray wygrała z Lazio w pierwszym meczu fazy grupowej Ligi Europy (1-0). Jedyne trafienie należało jednak do Thomasa Strakosha, a więc… bramkarza rzymskiego klubu. Albańczyk zaliczył fatalnego gola samobójczego po kiksie obrońcy.
Ciężko opisać, co właściwie wydarzyło się w Stambule tego wieczoru. To trzeba po prostu obejrzeć:
Jerzy Dudek nie zgadza się z opinią Jana Tomaszewskiego ws. Wojciecha Szczęsnego. Były piłkarz Liverpoolu uważa, że słowa 73-latka są „trochę niepoważne”.
„Tomek” nie chce Szczęsnego w kadrze
Jan Tomaszewski w wywiadzie dla Super Expressu stwierdził, że Wojciech Szczęsny powinien zrezygnować z występów w reprezentacji Polski. Jerzy Dudek kompletnie nie zgadza się z opinią byłego kadrowicza.
– Najgorszą rzeczą byłoby to, co proponuje Jan Tomaszewski, aby wyrzucić go z reprezentacji Polski. To jest trochę niepoważne. Pech go nie opuszcza, wszystko się nawarstwiło. Dla niego przykre jest to, że ludzie tak szybko potrafią go skreślić – powiedział Jerzy Dudek w rozmowie z Super Expressem.
Koniec fatum?
Zła passa Wojciecha Szczęsnego zakończyła się w meczu Ligi Mistrzów przeciwko szwedzkiemu Malmö FF. Stara Dama wygrała 3:0, a Polak zachował pierwsze czyste konto od 193 dni (w Juventusie).
Dzięki zwycięstwu nad Spartakiem Moskwa w pierwszej kolejce fazy grupowej Ligi Europy Legia Warszawa już zarobiła niezłe pieniądze! Mistrzowie Polski zainkasowali 2,9 mln złotych, a ta kwota może się jeszcze powiększyć.
Legia wygrała pierwszy mecz w Lidze Europy. W Moskwie podopieczni Michniewicza ograli Spartak Moskwa (1-0), po świetnej akcji Ernesta Muciego i bramce Lirima Kastratiego. Zwycięstwo to miało dużo większe znaczenie, niż sama pozycja w grupie.
Dodatkowe zarobki
Dzięki pokonaniu Spartaka Legia znajduje się obecnie na pierwszym miejscu w swojej grupie w Lidze Europy. Oczywiście przed nią wciąż mecze z Leicester City i SSC Napoli, a więc drużynami rodem z Ligi Mistrzów. Obecnie należy się jednak cieszyć z wygrania na inaugurację. A ono cieszy podwójnie.
Poza aspektem czysto sportowym i punktami w rankingu UEFA Legia zyskała bowiem coś jeszcze. Mowa tu o pieniądzach, a te w LE sięgają już całkiem fajnych kwot.
„TVP Sport” podało jakiś czas temu, jakie premie można uzyskać za grę w europejskich pucharach. W przypadku Ligi Europy za remis kluby otrzymują 210 tysięcy euro, a więc 965 tysięcy złotych. Za zwycięstwo natomiast kwota, jaką otrzymuje wygrany sięga już 630 tys. euro, czyli prawie 3 milinów złotych. I tyle właśnie zapewniła sobie Legia, pokonując Spartak Moskwa.