Rivaldo sugeruje Barcelonie transfer napastnika. „On ma dobre relacje z Leo Messim”

FC Barcelona za główny cel na letnie okno transferowe postawiła sobie sprowadzenie napastnika. Jednym z kandydatów do pozyskania jest Erling Haaland. Były piłkarz Dumy Katalonii, Rivaldo, uważa, że do Blaugrany powinno się sprowadzić Sergio Aguero.

Idealny kompan dla Messiego?

Argentyńczyk niedawno poinformował, że po sezonie odejdzie z Manchesteru City. Napastnik nie przedłuży umowy z Obywatelami, przez co będzie mógł zmienić otoczenie jako wolny agent. Rivaldo uważa, że Aguero byłby idealnym ruchem, który mógłby przekonać Messiego do pozostania w Barcelonie.

– Sprowadzenie za darmo Sergio Aguero może być dla FC Barcelony wielkim sukcesem. On ma dobre relacje z Leo Messim, a ponieważ w klubie brakuje Luisa Suareza, mógłby od razu wskoczyć do pierwszej jedenastki – powiedział Rivaldo.

– Jego przybycie może również pomóc Joanowi Laporcie w przekonaniu Messiego do pozostania w drużynie. Byłaby to świetna okazja do wzmocnienia zespołu bez wydawania dużych pieniędzy – dodał Brazylijczyk.

Aspekt finansowy

Rivaldo zwraca uwagę na sytuację finansową Katalończyków. Według byłego piłkarza FC Barcelony, ekipy z Camp Nou nie stać na Haalanda.

– Sprowadzenie Erlinga Haalanda będzie dużo kosztować. To ogromna inwestycja. Nie jestem pewien, czy Barcelona ma taką kwotę, bo przeżywa ogromne problemy finansowe – uzupełnił.

Źródło: Meczyki.pl, Betfair

Tomasz Kędziora komentuje decyzję Paulo Sousy. „Nie pomyślałem, że mogę nie pojechać na reprezentację”

Tomasz Kędziora był jednym z największych nieobecnych na marcowym zgrupowaniu reprezentacji Polski. Piłkarz Dynama Kijów był gościem na kanale „Foot Truck”, gdzie porozmawiał o sytuacji, do której doprowadził Paulo Sousa.

W drużynie narodowej zadebiutował w 2017 roku i od tamtej pory zagrał w biało-czerwonych barwach 21 razy. Za kadencji Jerzego Brzęczka Tomasz Kędziora był pewnym punktem reprezentacji Polski. Były trener m.in. Wisły Płock wyżej w hierarchii stawiał właśnie piłkarza Dynama Kijów, aniżeli Bartosza Bereszyńskiego.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Kto jest bliżej, a kto dalej wyjazdu na EURO? Lista wygranych i przegranych marcowego zgrupowania reprezentacji Polski

Odważna decyzja Paulo Sousy

Nowy selekcjoner reprezentacji Polski, Paulo Sousa, wyżej jednak ceni Bereszyńskiego, który prawdopodobnie bardziej pasuje Portugalczykowi do stylu gry, który chce narzucić trener. Mimo wszystko powołanie tylko jednego prawego obrońcy na zgrupowanie wzbudziło wiele emocji wśród kibiców. Niektóre osoby mówiły, że brak powołania dla Kędziory wynika z braku dostatecznej znajomości języka angielskiego.

– Nawet przez chwilę nie pomyślałem, że mogę nie pojechać na reprezentację. Niestety, plany się zmieniły. Myślę, że po angielsku dogadam się bez problemu. Z trenerem Sousą rozmawiałem przez telefon po angielsku – zdradził Tomasz Kędziora.

– Teraz można się śmiać, ale to nie było nic przyjemnego, bo od U-16 praktycznie zawsze jeździłem na reprezentację, jeżeli byłem zdrowy. Teraz tak wyszło, że no nie pojechałem – dodał.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Tomasz Kędziora rozczarowany brakiem powołania. „Selekcjoner w żaden sposób nie uargumentował swojego wyboru”

Trener Sousa zmienił system gry, w jakim do tej pory grała reprezentacja Polski. Z czterech obrońców portugalski szkoleniowiec przeszedł na grę z trzema środkowymi obrońcami oraz dwoma wahadłowymi. Tomasz Kędziora ocenił, na jakiej pozycji najchętniej by się widział.

– Szczerze mówiąc, to mało grałem w tym systemie. Ale jeśli miałbym wybierać, to byłby to albo pół-prawy środkowy obrońca, albo wahadłowy – ocenił 21-krotny reprezentant Polski.

– Myślę, że za kilka lat ja będę już środkowym obrońcą. Przygodę z piłką w juniorach zaczynałem jako środkowy obrońca, dopiero potem przesunięto mnie na bok obrony – dodał piłkarz Dynama Kijów.

Najbliższe zgrupowanie reprezentacji Polski rozpocznie się pod koniec maja i będzie to obóz przed EURO, które rozpocznie się w czerwcu. Tomasz Kędziora nie chce rezygnować z walki o wyjazd na Mistrzostwa Europy.

– Jest to dla mnie dziwna sytuacja i ciężko jest mi się odnaleźć. Nie ma co składać broni, trzeba walczyć, by potem móc spojrzeć w lustro i powiedzieć „nic nie mogłem więcej zrobić, jest to tylko decyzja trenera” – zakończył wątek.

Raiola wymyślił sprytny plan. Kazał czekać ojcu Haalanda pół godziny w toalecie

Nadal niepewna jest przyszłość Erlinga Haalanda. Mino Raiola wraz z ojcem piłkarza byli kilka dni temu obecni w Barcelonie. To wywołało masę spekulacji dotyczących dalszych losów Norwega.

W tym sezonie Haaland łącznie strzelił już 33 bramki dla Borussii Dortmund. Jednocześnie dyspozycja jego kolegów z drużyny pozostawia wiele do życzenia. Z tego powodu Norweg chciałby ponoć opuścić Signal Iduna Park. Temat podłapały największe kluby w Europie, które rozpoczęły rozmowy z przedstawicielami zawodnika.

Sprytny plan

Kilka dni temu w Katalonii pojawił się Mino Raiola, reprezentujący interesy 20-letniego snajpera. Wraz z agentem do Hiszpanii przyleciał jego ojciec, Alf-Inge Haaland. Spotkali się oni z Joanem Laportą i podjęli temat transferu zawodnika. Oprócz niego rozmawiali także o innym podopiecznym Raioli.

Zamieszanie związane z przyszłością Norwega towarzysz medialnemu zgiełkowi. Dziennikarze zebrali się na lotnisku w Barcelonie na lotnisku, gdzie wylądować mieli agent Haalanda wraz z jego ojcem. Jordi Galvany, fotograł RAC1 wyznał, że widział jak Raiola pierwszy opuszcza lotnisko El Prat. Zdaniem reporterów agent wymyślił plan, aby pozwolić Alfowi-Inge spokojnie wyjść przez bramy.

Ojciec Haalanda miał… spędził pół godziny w toalecie. Wszystko po to, żeby dziennikarze rozeszli się po zauważeniu Raioli samemu opuszczającego obiekt. Niestety pomysł nie wypalił, a reporterzy okazali się o wiele wytrwalsi, niż się zdawało. Zaczekali oni na ojca 20-letniego gwiazdora i uwiecznili go na zdjęciach, kiedy wsiadał do podstawionego samochodu.

Roman Kosecki przerażony statystyką straconych goli. „Wojtkowi wciąż brakuje do Maćka Szczęsnego”

Roman Kosecki był gościem sobotniego programu Stan Futbolu. Były reprezentant Polski przedstawił swoje niezadowolenie względem Wojciecha Szczęsnego. Według „Kosy” ojciec piłkarza Juventusu był lepszym bramkarzem.

Za dużo straconych bramek

Podczas marcowego zgrupowania Polska rozegrała trzy spotkania. W każdym z nich golkiperem biało-czerwonych był Wojciech Szczęsny. „Szczena” wpuścił w ostatnich trzech meczach pięć bramek. To zaniepokoiło Romana Koseckiego. Były reprezentant Polski w programie Stan Futbolu przedstawił swoje zdanie na temat 30-latka.

– Spojrzałem w statystyki. Ponad pięćdziesiąt meczów Szczęsnego, ponad 40 bramek puszczonych. Jestem trochę przerażony tą statystyką. Teraz puszczonych pięć bramek w trzech meczach – stwierdził były zawodnik Atletico Madryt.

– Lubię jego ojca, ale mam wrażenie, że jeszcze odrobinę brakuje Wojtkowi do Maćka Szczęsnego. Za łatwo padają te bramki – dodał Roman Kosecki.

Wojciech Szczęsny rozegrał 52 spotkania dla reprezentacji Polski. W tym czasie zanotował 23 czyste konta. Portal transfermarkt.de wycenia 30-latka na 35 milionów euro.

Źródło: TVP Sport

Wielkie plany FC Barcelony. Joan Laporta rozmawiał z agentem Haalanda i de Ligta

FC Barcelona ma duże ambicje. Nowy prezes, Joan Laporta spotkał się ostatnio z ojcem Erlinga Haalanda, Alfem-Inge oraz jego agentem, Mino Raiolą. Temat rozmów nie był jednak sam Norweg. Dyskutowano również o Matthijsie de Ligtcie.

Erling Haaland stanowi aktualnie najgorętsze nazwisko na rynku transferowym. O utalentowanego napastnika zabiega chyba każdy klub na świecie. Sprawa ostatnio nieco się ułatwiła. Według doniesień prasy Norweg jest już sfrustrowany grą i wynikami Borussii Dortmund. Od pewnego czasu jego ojciec wraz z agentem rozmawiają z przedstawicielami największych europejskich drużyn.

Katalońskie zakusy

Wśród zainteresowanych 20-latkiem jest FC Barcelona. Joan Laporta chciałby ściągnąć do klubu klasową „9”. Martin Braithwite spełnia się w tej roli jako rezerwowy, a ani Griezmann, ani Dembele czy Leo Messi nie są typowymi napastnikami.

Dodatkowo Haaland nie jest już melodią przyszłości. Przebojem wdarł się do ścisłej czołówki napastników. Jego ściągnięcie oznaczałoby długo trwają współpracę, na co liczy nowy prezes Dumy Katalonii.

Dwa nazwiska

Właśnie w kwestii Norwega z jego przedstawicielami spotkali się działacze Barcelony. Na spotkaniu podjęto temat jego ewentualnego transferu, jednak nie tylko o nim rozmawiano. Mino Raiola reprezentuje także interesy innego utalentowanego zawodnika, a więc Matthijsa de Ligta.

Holendra w składzie Barcy widzi jego rodak, Ronald Koeman. Panowie współpracowali ze sobą już w przeszłości, kiedy szkoleniowiec był selekcjonerem swojej rodzimej kadry. Jego kontrakt z Juventusem obowiązuje do 2024 roku, dlatego cena za stopera może sięgać nawet 100 milionów euro. Dość powiedzieć, że de Ligt trafił do Turynu za 75 mln, mając zaledwie 19 lat.

Guardiola otwarcie o transferze Haalanda. „Nie będzie nas na to stać”

Pep Guardiola skomentował doniesienia na temat transferu Erlinga Haalanda do Manchesteru City. Zdaniem byłego trenera Bayernu Monachium pozyskanie Norwega będzie niemożliwe ze względu na cenę.

Zainteresowanie gigantów

Media od kilku miesięcy spekulują na temat przenosin Erlinga Haalanda. Wśród kandydatów do pozyskania urodzonego w 2000 roku snajpera wymienia się największe kluby Europy. Jednym z nich jest Manchester City.

Znaleźć następcę

Dodatkowym faktem sprzyjającym tezie, iż Haaland miałby dołączyć do Obywateli, jest to, że po sezonie Sergio Aguero opuści klub. W związku z zapowiedzią odejścia Argentyńczyka wzmożono spekulacje na temat transferu Norwega do City.

City nie ma tyle pieniędzy

Pep Guardiola zapewnił przed sobotnim meczem z Leicester, że klub z Etihad Stadium nie pozyska snajpera Borussii Dortmund. Według Katalończyka Manchesteru City nie będzie stać na ten transfer.

– Przy tych cenach to niemożliwe. Nie będzie nas na to stać. W dobie pandemii wszystkie kluby zmagają się z problemami finansowymi i u nas nie jest inaczej. W tym momencie wszystko wskazuje na to, że latem nie kupimy napastnika – stwierdził Guardiola.

Zobacz również: Erling Haaland zmieni klub już w przyszłym sezonie? Hiszpański dziennikarz jest o tym przekonany

Źródło: Sport.pl

Grzegorz Lato uważa, że kiedyś to było lepiej. Bo byli polscy trenerzy w kadrze

Dariusz Ostafiński z ramienia „Polsat Sport” przeprowadził wywiad z Grzegorzem Lato. Legenda polskiej piłki i były prezes PZPN rzucił bardzo odważną tezę w tamtejszej rozmowie. Stwierdził, że, co tu dużo mówić, KIEDYŚ TO BYŁO.

Lato wypowiedział się na wiele istotnych tematów. W rozmowie z Ostafińskim nie ma pustych frazesów, populizmów czy oklepanych formułek. Między innymi poruszono temat VARu w eliminacjach do mundialu oraz powołań dla Kamila Grosickiego. To była jednak cisza przed burzą.

Kiedyś to było

Kiedy rzucono temat zmiany na stanowisku selekcjonera w reprezentacji Polski Lato zaczął dość bezpiecznie i rozważnie. Stwierdził, że moment na taki ruch był źle wybrany. Taka decyzja mogłaby zapaść na przykład w czerwcu po Euro, lub wcześniej, przed eliminacjami.

To był tylko wierzchołek góry lodowej. Prawdziwa jazda bez trzymanki miała się dopiero zacząć.

– Wszyscy płakali, że Brzęczek słaby zapominając, że na Euro awansował, czyli zadanie wykonał. Potem odmładzał skład, próbował zawodników w Lidze Narodów i to się odbiło na wynikach, ale żeby od razu zmieniać – zaznaczył Lato.

– Po tych meczach Ligi Narodów głośno mówiło się, że jesteśmy za słabi na mocnych. Opinia publiczna nie mogła się z tym pogodzić, prezes Zbigniew Boniek chyba też nie – dodał.

– Ja uważam, że mieliśmy dobre wyniki, jak byli polscy trenerzy. Dawniej to byli Górski, Gmoch i Piechniczek. Ostatnio Engel, Janas czy Nawałka. Jak już Brzęczek miał odejść, to trzeba było wziąć w zamian Polaka. Nie wiem, dlaczego uparliśmy się na zagranicznego – podsumował.

Syn Maradony zakochany w Zielińskim. „Jest najlepszy w Europie”

Syn zmarłego Diego Maradony w rozmowie z „WP Sportowe Fakty” rozpływał się nad umiejętnościami Piotra Zielińskiego. W obszernym wywiadzie nie mógł się nachwalić jego umiejętności. Jak zapewnia, Polak jest jednym z jego ulubionych piłkarzy.

Piotr Zieliński nie ma za sobą najlepszego zgrupowania. Zdaniem dziennikarzy i piłkarskich ekspertów pomocnik zawiódł najbardziej w meczu z Anglią, kiedy powinien brylować, pod nieobecność Lewandowskiego.

Mimo nieudanych występów w biało-czerwonych barwach nie można mu odmówić świetnego sezonu. 26-latek rozgrywa prawdopodobnie najlepszy sezon w swojej karierze, od kiedy trafił do Serie A. Odnotował to także Diego Maradona junior.

Ulubieniec

W rozmowie z „WP Sportowe Fakty” syn legendarnego Argentyńczyka wymienił największe atuty Zielińskiego. Nie ukrywa również, że Polak należy do grona jego ulubionych zawodników.

– Zieliński jest jednym z moich ulubionych piłkarzy. Uwielbiam go za to, że jest piłkarzem kompletnym. Może grać na każdej pozycji w pomocy, świetnie gra lewą i prawą nogą, bardzo dużo widzi i potrafi błyskawicznie zareagować na to, co się dzieje na boisku. Strzela gole, ma asysty. I pięknie się rozwija – zauważa Diego Maradona junior.

Co więcej, uważa on, że Zieliński już teraz jest absolutnie topowym piłkarzem na swojej pozycji. Według niego, póki co tylko jeden pomocnik może się z nim równać.

– Według mnie tylko Kevin De Bruyne jest jeszcze tak dobry, może nawet trochę lepszy. Tylko że Zieliński jest młodszy od Belga, wciąż się rozwija, dojrzewa, więc nie mam wątpliwości, że któregoś dnia będę mógł już bez wątpliwości powiedzieć: tak, Piotr Zieliński na swojej pozycji jest najlepszy w Europie – przekonywał.

Choć w mediach pojawiło się mnóstwo doniesień o możliwym odejściu Zielińskiego z Neapolu, to Diego Maradona junior wierzy, że Polak nie odejdzie z klubu. 26-latek może zostać w klubie na długie lata.

– Według mnie Piotr Zieliński jest wart około 65-70 milionów euro. Niewielu, bardzo niewielu, zwłaszcza w tych czasach, byłoby stać na taki wydatek. Po drugie, ostatnio Zieliński udzielił wywiadu, w którym powiedział, że bardzo dobrze mu w Neapolu i nigdzie się nie wybiera. I po trzecie: prezes De Laurentiis oświadczył, że nie sprzeda Zielińskiego, bo Piotr jest przyszłością Napoli. To wszystko sprawia, że jestem w miarę spokojny – stwierdził.

 

Niecodzienna sytuacja w Hiszpanii. Dwóch przegranych w jednym meczu

W niedzielę SAD Villaverde wygrało z CD Mostoles 3:1. Mimo wyniku, obie drużyny ostatecznie przegrały to spotkanie.

Zmiany, zmiany, zmiany

W hiszpańskich rozgrywkach panuje niemałe zamieszanie. Rozgrywki na trzecim szczeblu prowadzone są w pięciu grupach, a krajowy związek piłki nożnej od przyszłego sezonu chce zmniejszyć ich liczbę do jednej. Przez tę zmianę większość drużyn czeka spadek, a najgorsi mogą zlecieć nawet o 2 stopnie.

Desperacja

Nic w tym więc dziwnego, że kluby starają się chwytać każdej możliwej okazji, a nawet korzystają z nieregulaminowych rozwiązań. Taka sytuacja miała miejsce na czwartym szczeblu rozgrywek, gdzie w niedzielę SAD Villaverde  wygrało na wyjeździe z CD Mostoles 3:1. Po meczu gospodarze złożyli protest, ponieważ goście skorzystali z niezgłoszonych zawodników. Taka sama sytuacja miała miejsce w CD Mostoles, o czym SAD Villaverde nie zawahali się wspomnieć. Ostatecznie obie drużyny otrzymały walkowera i żadna z nich nie zdobyła choćby punktu.

https://twitter.com/J_Krecidlo/status/1377898206810488835?s=20

Lucas Torreira chce wrócić do Ameryki Południowej. „Pragnę grać dla Boca Juniors”

Lucas Torreira nie chce kontynuować gry na Starym Kontynencie. Urugwajczyk chciałby wrócić do Ameryki Południowej. Jego celem jest gra dla Boca Juniors.

Chce zmienić kontynent

Torreira jest piłkarzem Arsenalu. Na początku tego sezonu wypożyczono go jednak do Atletico. W 22 meczach zagrał tylko 629 minut. Ostatnio zadeklarował, że nie chce kontynuować gry w Europie.

– Nie chcę dłużej grać w Europie. Chciałbym przejść do Boca Juniors – powiedział w rozmowie z ESPN.

Osobista tragedia

Jego kontrakt z Arsenalem obowiązuje do czerwca 2023 roku. Powrót do Ameryki Południowej wiążę się także z rodzinną tragedią Urugwajczyka. Niedawno zmarła jego matka.

Źródło: Nicolo Schira, Jakub Kręcidło (Twitter)

Lucky Loser Ekstraklasa w Totolotku

Po emocjach reprezentacyjnych przychodzi pora na powrót rozgrywek ligowych. Na boiska wrócą także piłkarze Ekstraklasy, która będzie objęta promocją Lucky Loser w Totolotku.

Obstaw mecze w promocji Lucky Loser (szczegóły promocji TUTAJ) za min. 33 PLN i nie martw się o wynik – jeśli przegrasz, otrzymasz bonus 33 PLN!

Nie masz konta w Totolotku? Zarejestruj się klikając TUTAJ i odbierz 500 zł bonusu od depozytu!

Zasady:

– Promocja obowiązuje wyłącznie w dniu 03 – 04.04.21 (SB-ND)
– Postaw min. 33 PLN, w przypadku przegranej otrzymasz bonus 33 PLN
– Na kuponie wyłącznie Ekstraklasa
– Promocja dla nowych i obecnych graczy

Nie masz konta w Totolotku? Zarejestruj się klikając TUTAJ i odbierz 500 zł bonusu od depozytu!

Legendarny trener o pracy Jerzego Brzęczka z reprezentacją. „Ma jedną wadę – został trenerem”

Orest Lenczyk porozmawiał z Mateuszem Migą na łamach TVP Sport o ostatnich wydarzeniach związanych z reprezentacją Polski. 78-latek wypowiedział się nt. ostatnich spotkań Biało-Czerwonych, a także o Paulo Sousie i jego poprzedniku – Jerzym Brzęczeku.

Trener Lenczyk o meczu z Anglią

Reprezentacja Polski poległa na Wembley w spotkaniu z reprezentacją Anglii. Trener Lenczyk jest nie tyle zadowolony z postawy naszych piłkarzy, o tyle jest zaskoczony tak słabą grą „Synów Albionu”.

– O Anglikach. Jedno zdanie. Nie spodziewałem się, że tak słabo zagrają, szczególnie biorąc pod uwagę to, co wiem o Liverpoolu, Tottenhamie, Chelsea itd. […] Pierwsza połowa była bardzo słaba w wykonaniu Anglików. Polacy grali tak, by nie przegrać. A w takiej sytuacji najczęściej jednak przegrywasz – ocenił były trener.

– Uda się zdobyć bramkę lub nie i od razu powstają artykuły, wygłaszane są opinie. Jednego trenera z błotem zmiesza, a drugiemu daje koronę. Spokojnie. To jest piłka. Najgłupszy sport jaki istnieje – dodał trener Lenczyk.

Jerzy Brzęczek powinien nadal pracować z reprezentacją?

W styczniu tego roku doszło do zmiany selekcjonera reprezentacji Polski. Prezes Boniek podjął odważną decyzję, gdyż trener Sousa nie ma miejsca na żadne eksperymenty. Portugalczyk zaczął swoją pracę od meczów w eliminacjach do Mistrzostw Świata, a w czerwcu rozpoczyna się EURO 2020(1). Trener Orest Lenczyk uważa, że selekcjonerem reprezentacji Polski powinien nadal być Jerzy Brzęczek.

– Jurek Brzęczek wiedział wszystko o tej drużynie i o kandydatach do gry. Uważam, że powinien być do końca trenerem – wyznał Orest Lenczyk.

– Jurek wiedział wszystko na ten temat. Żył tym! Pod koniec zeszłego roku mocno nim poniewierano. Bardzo mi było przykro, tym bardziej, że znam go osobiście. To bardzo porządny człowiek. Ale ma jedną wadę – został trenerem – ocenił były trener m.in. Śląska Wrocław.

– A ja ciągle powtarzam i do końca życia zdania nie zmienię, że zawód trenera to zawód dla idioty. Jak można wykonywać zawód, gdzie w najważniejszych momentach nie ma się żadnego wpływu na rozwój sytuacji? Wynik każdego meczu zależy w dużej części od szczęścia, a później media robią z tego dumę narodową i niesamowity wynik – zakończył wątek Jerzego Brzęczka.

Cały wywiad przeczytacie tutaj, serdecznie polecamy.

McKennie, Dybala i Arthur przyłapani na imprezie. Czekają ich wysokie kary?

Piłkarze Juventusu złamali restrykcje Włochów dotyczące walki z pandemią koronawirusa. Weston McKennie zorganizował imprezę, na którą przyszli m.in. Arthur i Paulo Dybala. Stara Dama myśli nad karą dla swoich zawodników.

Impreza w dobie pandemii

O imprezie Amerykanina poinformował dziennik La Stampa. Według tego źródła pomocnik Juve zaprosił do domu 20 osób. Wśród nich byli Arthur i Paulo Dybala.

Warto zaznaczyć, że we Włoszech zabronione są tak liczne zgromadzenia. Dodatkowo obowiązuje godzina policyjna, która trwa od 22 do 5 rano.

Kary dla zawodników

Policję poinformowali sąsiedzi młodego piłkarza Juventusu. Funkcjonariusze zjawili się pod domem Amerykanina około 23:30. Każdego uczestnika imprezy ukarano mandatem o wysokości 400 euro.

Bardzo prawdopodobne, że dla piłkarzy Juve to nie jedyna kara. Według La Stampy Stara Dama rozważa karę finansową dla całej trójki. Możliwe również, że trener nie weźmie ich pod uwagę w najbliższym spotkaniu przeciwko Torino.

Posypał głowę popiołem

Paulo Dybala jako jedyny z wymienionych przyznał się do winy i przeprosił. Argentyńczyk czeka na swój pierwszy występ od dwóch miesięcy.

Źródło: La Stampa

Emocjonalne kulisy meczu z Anglią. „Większość, nie wierzy w was”. Grosicki zagrzewał kolegów [WIDEO]

Reprezentacja Polski w środę przegrała z Anglią na Wembley (1-2). „Biało-Czerwoni” zanotowali kiepską pierwszą połowę, jednak w drugiej zdołali strzelić bramkę i nawiązać walkę. Materiał na kanale „Łączy nas Piłka” przedstawił nam odprawę przedmeczową Paulo Sousy oraz jego przemowę po ostatnim gwizdku.

Polacy zebrali mnóstwo krytycznych opinii po starciu z „Synami Albionu”. Wyjątkiem w tym przypadku nie był selekcjoner, którego decyzje kwestionuje duże grono ekspertów i dziennikarzy w naszym kraju. Trzeba jednak pamiętać, że w ostatnim meczu musieliśmy sobie poradzić bez Roberta Lewandowskiego.

Po wcześniejszym remisie z Węgrami (3-3) i wygraną z Andorą (3-0) „Biało-Czerwoni” mają na koncie 4 punkty w eliminacjach mistrzostw świata. Taki wynik po marcowym zgrupowaniu był nazywany planem minimum.

„Większość w was nie wierzy”

Mimo trudnej sytuacji kadrowej przed meczem z Anglią (brak Mateusza Klicha i Roberta Lewandowskiego, a także niepewnej sytuacji Krychowiaka) Polacy wycisnęli na Wembley wszystko. Przed spotkaniem Paulo Sousa wierzył jednak w sukces.

– Dużo… albo większość ludzi, nie wierzy w was. Nie wierzy, że możecie ich pokonać – zaczął Portugalczyk.

– To trudny mecz, tak. Są naprawdę dobrzy, już od pięciu lat pracują razem. Ale my jesteśmy Polską, panowie. Możemy zacząć dziś zmieniać historię. Musimy o tym pamiętać […] – zagrzewał zawodników.

– Nie możemy być tylko odważni, tylko gotowi na rywalizację. Musimy mieć przekonanie, panowie. Nie możemy osiągać celów bez przekonania. A to zależy od was. Musimy pamiętać, by każda akcja, dosłownie każda, z piłką czy bez piłki, panowie, każda musi być nasza! – przemawiał emocjonalnie Sousa.

– Nie idziemy tylko po to, by rywalizować. Idziemy, by wygrywać! – zakończył.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Kto jest bliżej, a kto dalej wyjazdu na EURO? Lista wygranych i przegranych marcowego zgrupowania reprezentacji Polski

Bojowe nastroje

Po rozgrzewce, kiedy piłkarze zeszli do szatni także nie brakowało emocji. Tym razem oprócz Paulo Sousy w rolę motywatora wcielił się Kamil Grosicki. Piłkarz West Bromwich Albion zagrzewał swoich kolegów do boju.

– Pozytywna energia panowie, jeden drugiemu pomaga – krzyczał „Grosik”.

– Jak ktoś zepsuje podanie… cały czas do przodu – wtórował mu Kamil Glik.

– Reakcja, cały czas reakcja, panowie. Po stracie. Cokolwiek, co się dzieje, od razu reagujemy – dorzucił także Jan Bednarek.

Oczywiście selekcjoner reprezentacji Polski również przemówił do zawodników. Sousa apelował o pokazanie chęci zwycięstwa.

– Pamiętajcie, by w waszych oczach był ogień. W każdym starciu, panowie. Chcemy wygrać każde starcie. Pamiętajcie, że tak ma się stać. Od początku, komunikacja. Motywujcie się nawzajem. Pewność, determinacja, wszystko. Zostawcie to na boisku, bo możecie to zrobić, panowie. Wierzcie w siebie, ale zróbcie to, dobra? Nie bądźcie miękcy, wyjdźcie tam, by wygrać każde starcie – zagrzewał Polaków Sousa.

Nie zasłużyli na porażkę

Niestety mecz nie ułożył się po myśli Polaków. W 19. minucie bramkę z rzutu karnego strzelił Harry Kane. Do przerwy był to jedyny gol na Wembley. Na drugą połowę „Biało-Czerwoni” wyszli z bardziej bojowym nastawieniem, co przełożyło się na odrobienie strat.

Błąd Stones’a wykorzystał Arkadiusz Milik, który po jego błędzie odebrał mu piłkę. Napastnik oddał ją do Jakuba Modera, który idealnie zmieścił ją w bramce Anglików. Niestety, kilka minut przed końcem spotkania wynik ustalił Harry Maguire.

Paulo Sousa mimo porażki był zadowolony ze swoich zawodników. W szatni po ostatni gwizdku stanowczo przyznał, że na porażkę nie zasłużyli.

– Przede wszystkim… słowa do was, panowie, do wszystkich. Przyjeżdżając na Wembley i wchodząc tu teraz do szatni, z tym poczuciem, wyraźnie widocznym, że nie zasłużyliśmy na to… na ten wynik, bo zrobiliśmy wszystko, by przejść kompletną przewagę – pocieszał kadrowiczów Portugalczyk.

– Jeśli będziemy konsekwentni, w tym co robimy, panowie, możemy być naprawdę topową drużyną. Ja w to wierzę panowie, od początku nie mam wątpliwości – dodał Sousa.

Cały materiał z kanału „Łączy nas Piłka” na YouTube znajdziecie poniżej:

Sławomir Peszko zaprezentował nowy numer na koszulce. „Prawie jak James Bond”

Sławomir Peszko zaprezentował swój nowy numer na koszulce Wieczystej Kraków. Były reprezentant Polski opublikował w mediach społecznościowych trykot, w którym miałby występować w rundzie wiosennej.

Żart „Peszkina”

Na koszulce Peszki widniał numer 0,7. Wspomniana liczba nawiązuje oczywiście do alkoholu, z którym często utożsamiany jest były zawodnik 1. FC Köln. Peszko pokazał jednak, że potrafi zażartować z przypiętej mu łatki.

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez Sławomir Peszko (@slawomirpeszko)

„Prawie jak James Bond”

Sławomir Peszko opublikował post w Prima Aprilis. Fani polskiego pomocnika nie nabrali się na ten żart. Pod zdjęciem czytamy:

– Świetny primaaprilisowy żart – napisał jeden z komentujących.

– Prawie jak James Bond – zażartował fan Sławomira Peszki.

Wieczysta miała wznowić rozgrywki kilka dni temu. Ze względu na pandemię koronawirusa przełożono start na inny termin.

Źródło: Sport.pl