Ważą się losy gwiazd Napoli. Końcówka sezonu przesądzi o ich przyszłości

Włoskie Il Mattino donosi, że latem może dojść do rewolucji kadrowej w Napoli. Prezes klubu, Aurelio De Laurentiis będzie musiał zrekompensować straty z tytułu braku awansu do Ligi Mistrzów.

Walka o Ligę Mistrzów

Napoli zajmuje piąte miejsce, jednak do drugiego Milanu traci jedynie cztery punkty. Końcowa pozycja w tabeli zadecyduje o przyszłości gwiazd Azzurrich. Według Il Mattino, gdy drużyna nie zakwalifikuje się do Ligi Mistrzów, klub mogą opuścić Dries Mertens, Lorenzo Insigne, Fabian Ruiz oraz Piotr Zieliński.

Jeden warunek

Wspomniane źródło twierdzi, że De Laurentiis jest gotowy na sprzedaż swoich gwiazd pod warunkiem otrzymania odpowiednio wysokiej oferty. Przypomnijmy, że Piotr Zieliński wzbudza zainteresowanie wielu klubów na europejskim rynku. Ostatnio do mediów wypłynęła informacja, że Polak może zmienić Neapol na Liverpool, Barcelonę lub Manchester.

Zasłużył na transfer?

Dla Piotra Zielińskiego to najlepsza kampania w karierze. Polak zanotował w sezonie 2020/2021 aż 39 występów, w których zdobył 8 bramek i dopisał 9 asyst.

Źródło: Meczyki.pl

Jakub Moder podbija serca angielskich dziennikarzy i kibiców. „To czysty czołg”

Jakub Moder w poniedziałek po raz trzeci z rzędu wyszedł na boisko Premier League w barwach Brighton. Polski pomocnik zanotował kolejny dobry występ, czym zaimponował angielskim mediom. 

Brighton tylko zremisowało z Evertonem na rozpoczęcie tygodnia (0-0). „Mewy” mogą odczuwać po takim rozstrzygnięciu niedosyt. Do bramki mógł trafić między innymi Moder, i to dwukrotnie, jednak zabrakło mu nieco skuteczności. Pomimo tego i tak zebrał dobre recenzje za swój występ.

„Moder to czołg”

22-latek z „The Toffies” zagrał jako odwrócony lewy wahadłowy. Zdaniem „Independent” Polak zagrał świetny mecz, co przełożyło się na jego ocenę. Pomocnik otrzymał aż „ósemkę” w dziesięciostopniowej skali. W zespole gospodarzy tylko Yves Bissouma dostał taką samą notę.

– Reprezentant Polski bez problemu wkomponował się w drużynę Albion. Zagrał z lewej strony, dwukrotnie oddał przyzwoite strzały z pierwszej piłki – napisano w lokalnym serwisie.

W takiej samej skali oceny przyznawali dziennikarze „90min.com”. Tam Moder otrzymał nieco niższą ocenę, bo „szóstkę”, jednak także doceniono jego przegląd pola i dobrą dyspozycję.

– Na początku meczu oddał dobry strzał, który minął bramkę. Później prawie asystował Welbeckowi, lecz jego cross został przechwycony – stwierdzili w uzasadnieniu. Taką samą notę otrzymał również od „Daily Mail”.

Według „Sky Sports” 22-latek był natomiast najlepszym piłkarzem „Mew”. Przełożyło się to na jego ocenę, która wyniosła tym razem „7”. Podobnie ocenili go dziennikarze „sussexlive.co.uk”.

– Znów dobrze zagrał w roli wahadłowego. Ciężko pracował w obronie i stwarzał zagrożenie w grze do przodu. Pokazał wszechstronność i zaangażowanie – podsumowano.

Swoje dołożyli także kibice. Fani Brighton są zakochani w Moderze od czasu jego debiutu. Na Twitterze pojawiało się mnóstwo pochlebstw pod adresem byłego piłkarza Lecha Poznań. Jeden z kibiców stwierdził nawet, że „Moder to czysty czołg”.

PSG odrzuciło w przeszłości ogromną ofertę za Neymara! Byłby to nowy rekord transferowy

Przechodząc w 2017 roku z FC Barcelony do PSG, Neymar pobił rekord transferowy, wówczas paryżanie zapłacili za Brazylijczyka 222 miliony euro. Jak zdradził Wagner Ribeiro, były agent Neymara, PSG odrzuciło w 2019 roku kolosalną ofertę za swojego piłkarza.

W 2017 roku Neymar zamienił FC Barcelonę na Paris Saint-Germain. Zarząd klubu z Paryża przeznaczył na transfer Brazylijczyka 222 miliony euro. Obecnie Ney jest najlepiej zarabiającym piłkarzem w PSG obok Kyliana Mbappe.

Co dalej z Neymarem?

Obecny kontrakt Neymara z PSG obowiązuje do końca czerwca 2022 roku. Mimo że Brazylijczyk jest często kontuzjowany, to i tak ciężko sobie wyobrazić zespół Pochettino bez 29-letniego skrzydłowego. Nic więc dziwnego, że w ostatnich tygodniach wiele mówi się w mediach o rozmowach na linii piłkarz-klub w kwestii przedłużenia umowy.

Neymar mógł dołączyć do Realu Madryt!

Wagner Ribeiro, były menedżer Neymara, zdradził w rozmowie z francuskim „L’Equipe”, że dwa lata po dołączeniu do PSG, pojawiła się oferta z Realu Madryt. „Królewscy” mieli oferować za reprezentanta Brazylii około 300 milionów euro! PSG postanowiło odrzucić ofertę. Nie wiadomo też, czy sam piłkarz byłby zainteresowany takim ruchem.

W tamtym czasie Neymar był bliski dołączenia do Realu Madryt. „Królewscy” byli gotowi zapłacić za niego 300 milionów euro. Florentino Perez tak mi powiedział, ale Nasser Al-Khelaifii odrzucił ofertę. „Nie pójdzie nawet za miliard”, tylko tyle usłyszałem – zdradził Wagner Ribeiro.

źródło: „L’Equipe”

Raków w końcu zagra na własnym stadionie? Klub czeka na opinię Komisji Licencyjnej z PZPN

Raków Częstochowa może wrócić na swój domowy obiekt szybciej, niż się spodziewano. Jeśli Komisja Licencyjna z PZPN potwierdzi gotowość obiektu do rozgrywania meczów, to podopieczni Marka Papszuna zagrają w Częstochowie już w najbliższej kolejce.

Sezon 2020/2021 jest dla Rakowa drugą kampanią z rzędu w Ekstraklasie, od czasu ich powrotu do najwyższej klasy rozgrywkowej w 2019 roku. Od czasu awansu do Ekstraklasy Raków nie rozegrał żadnego spotkania w Częstochowie, gdyż ich stadion nie spełniał wymogów licencyjnych PZPN. Do tej pory „Medaliki” rozgrywały „domowe” mecze na stadionie w Bełchatowie.

Od samego początku przeciwnikiem takiego rozwiązania, by rozgrywać „domowe”  mecze w innym mieście, jest Zbigniew Boniek. W styczniu 2020 roku prezes PZPN mówił, że jeśli Raków nie odda stadionu do użytku w lipcu 2020 roku, to nie otrzyma licencji na grę w Ekstraklasie. Jak się okazało, prezes Boniek straszył, straszył, a ostatecznie nic z tego nie wynikło.

– Spotkałem się z władzami Rakowa. Jeśli Raków nie będzie gotowy do gry na swoim stadionie w lipcu albo gdy ten stadion nie będzie na ukończeniu, to nie zagra w ekstraklasie – mówił w styczniu 2020 roku Boniek.

Kiedy Raków zagra na własnym stadionie?

Wojciech Cygan, prezes Zarządu Rakowa Częstochowa, wziął udział w konferencji prasowej przed meczami z Cracovią oraz z Lechem. Prezes kluby z Częstochowy poinformował zainteresowanych o postępach w remoncie stadionu.

– Termin zakończenia prac wyznaczono na lipiec, do tego czasu wiele rzeczy na stadionie i wokół niego się zmieni. Poza tym pracujemy nad tym, aby poprawić infrastrukturę treningową dla pierwszej drużyny i akademii. Akademia zyska w najbliższych tygodniach nowe zaplecze socjalne – poinformował prezes Rakowa.

Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to piłkarze Rakowa wrócą na domowy obiekt w sobotę. Wówczas częstochowianie zmierzą się z Lechem Poznań.

– W chwili obecnej ciężko pracujemy, by mecz z Lechem został rozegrany w Częstochowie. W środę przewidujemy inspekcję z Komisji Licencyjnej z PZPN. To deadline, do którego powinniśmy dążyć, głównie chodzi prace związane z zapleczem. Nie ma jeszcze wiążącej decyzji. […] Jeśli nie z Lechem, to na pewno kolejny mecz ze Śląskiem na pewno odbędzie się w Częstochowie – zapewnił Wojciech Cygan.

Bayern przekazał dobre wieści w sprawie Lewandowskiego. Powrót coraz bliżej

Robert Lewandowski może wrócić wcześniej niż zapowiadano! W poniedziałek pojawiły się zdjęcia Polaka z treningu. 32-latek jest na dobrej drodze do pełnego wyleczenia kontuzji.

Przypomnijmy, że po meczu z Andorą Lewandowski doznał kontuzji prawego kolana. Wykluczyła go ona z dwumeczu z PSG w Lidze Mistrzów, a także kilku spotkań w Bundeslidze. Pierwotnie Polak miał wrócić dopiero po starciu z Bayerem Leverkusen, które zaplanowano na 20 kwietnia.

Znowu biega

W poniedziałek z Monachium dostaliśmy świetne wieści. Bayern potwierdził, że Lewandowski pierwszy raz od pojawienia się urazu odbył trening biegowy bez przeszkód. Takie informacje napawają kibiców optymizmem.

Co więcej, „Bild” podał, że 32-latek wcale nie musi opuścić meczu z Bayerem 20 kwietnia. Szybka regeneracja i dobrze postępująca rehabilitacja powodują, że snajper „Die Roten” może być gotowy na spotkanie z „Aptekarzami”. Póki co są to oczywiście tylko domniemania, jednak kolejne zdjęcia Lewandowskiego z treningów powinny sugerować, że wraca do zdrowia.

Mourinho odpowiedział Solksjaerowi. „Son ma szczęście, że jego ojciec jest lepszą osobą niż Ole”

Tottenham Hotspur uległ u siebie w starciu z Manchesterem United (1:3). Trener Czerwonych Diabłów po meczu wspomniał o zachowaniu Sona.

Komentarz Solskjaera

Goście jako pierwsi zdobyli bramkę. Edinson Cavani trafił do siatki w 33. minucie spotkania. Gola jednak nie uznano, ponieważ sędzia dopatrzył się faulu. Według arbitrów Scott McTominay uderzył Sona w twarz. Do tej sytuacji odniósł się Ole Gunnar Solskjaer, który twierdzi, że Koreańczyk przesadzał.

– Każdy używa rąk w trakcie biegu. Nie powinniśmy dawać się oszukiwać. Muszę powiedzieć, że gdyby mój syn leżał przez trzy minuty po takim uderzeniu i potrzebowałby dziesięciu kumpli, którzy pomagają mu wstać, to by nie dostał nic do jedzenia – powiedział na pomeczowej konferencji prasowej szkoleniowiec Czerwonych Diabłów.

Odpowiedź Mourinho

Takie słowa nie spodobały się Jose Mourinho, który odpowiedział dziennikarzowi, co sądzi na temat wypowiedzi Solskjaera.

– Kilka minut temu spotkałem się z Ole i powiedziałem mu, co o tym myślę. Jeśli ja stwierdziłbym tak o zawodniku A, B czy C z innego klubu, że „gdyby to był mój syn, to nie dałbym mu dziś obiadu” czy coś w tym stylu, to jaka byłaby reakcja? To jest bardzo, bardzo smutne, że mnie o to pytasz. To naprawdę smutne, że nie macie moralnej uczciwości, aby traktować mnie tak samo, jak traktujecie innych – twierdzi Portugalczyk.

– Sonny ma szczęście, że jego ojciec jest lepszą osobą niż Ole. Myślę, że jako ojciec zawsze muszę karmić swoje dzieci. Nie ma bowiem znaczenia, co robią. Jeśli musisz kraść, aby nakarmić swoje dzieci, kradniesz – dodał szkoleniowiec ekipy z północnego Londynu.

Spotkanie zakończyło się wygraną Manchesteru United. Czerwone Diabły zajmują drugie miejsce w Premier League, zaś Koguty plasują się na siódmej pozycji.

Źródło: Sport.pl

Piłkarze Leicester złamali obowiązujące zasady. Trener odsunął ich od składu na mecz z West Hamem

Piłkarze Leicester City nie dostosowali się do restrykcji związanych z pandemią. Według The Athletic zawodnicy uczestniczyli w imprezie po przegranym spotkaniu z Manchesterem City. W zamian za to trener odstawił ich od składu na mecz z West Hamem United.

Złamali obowiązujące zasady

Według The Athletic James Maddison, Hamza Choudhury i Ayoze Perez opuścili spotkanie z WHU przez niedostosowanie się do obostrzeń.

Piłkarze naruszyli covidowy protokół. Dziennikarze wspomnianego źródła twierdzą, że piłkarze po meczu z Manchesterem City poszli na imprezę do Ayoze Pereza. Zaproszenie otrzymali również Harvey Barnes i Wes Morgan, którzy leczą kontuzje. To oznacza, że i tak nie wystąpiliby przeciwko Młotom.

Wyjaśnienie trenera Lisów

Brendan Rodgers odniósł się do tych wydarzeń w rozmowie z telewizją Sky Sports.

– To była decyzja, którą podjąłem po incydencie z ich udziałem w ubiegły weekend. To nie są standardy, których oczekiwalibyśmy. Wszyscy są dobrymi chłopakami, ale mamy przepisy, które obowiązują wszystkich na boisku i poza nim – powiedział szkoleniowiec Leicester City.

– Kara dotyczy tylko meczu z West Hamem United. Maddison, Choudhury i Perez wrócą do kadry na kolejne starcia – dodał Brendan Rodgers.

Spotkanie West Ham United – Leicester City zakończyło się wygraną gospodarzy 3:2. Lisy zajmują 3. miejsce w tabeli Premier League. Po 31 kolejkach mają na swoim koncie 56 punktów.

Zobacz również: McKennie, Dybala i Arthur przyłapani na imprezie. Czekają ich wysokie kary?

Źródło: WP Sportowe Fakty, Sky Sports

Bjelica skrytykował zarząd Lecha Poznań. „Walczysz o mistrza, a oni proszą cię o grę młodymi zawodnikami”

Nenad Bjelica jest znany polskim kibicom, szczególnie w Poznaniu. Chorwat miał okazję prowadzić Lecha Poznań kilka lat temu. Szkoleniowiec NK Osijek wrócił do czasów swojej przygody w Ekstraklasie w rozmowie z „germanijak.hr”.

Bjelica z Lechem związany był przez dwa lata. „Kolejorza” prowadził od 2016 do 2018 roku. Nie sięgnął jednak w Polsce po żadne trofeum, co zaowocowało zwolnieniem go przez władze klubu. Później zaistniał na arenie międzynarodowej prowadząc Dynamo Zagrzeb w Lidze Mistrzów.

Konflikt z władzami

Chorwat nie spełnił pokładanych w nim oczekiwać, jednak kiedy odszedł z Lecha udowodnił, że potrafi dobrze poprowadzić zespół. 49-latek w rozmowie z „germanijak.hr” nie ukrywa, że współpraca z właścicielami „Kolejorza” nie była zbyt udana. Być może to właśnie przez to nie udało mu się osiągnąć w Polsce sukcesów.

– W ogóle nie dzielę graczy na starych i młodych, ale na tych, którzy mogą i tych, którzy nie mogą. Tak więc może być jeden gracz, który ma 31 lat i może dać więcej niż niektórzy młodzi ludzie w wieku 20 lat i odwrotnie. Nie jestem zwolennikiem młodych grających tylko dlatego, że są młodzi, ale kiedy na to zasługują. Nie tylko w Dinamie, nie tylko w Osijeku – stwierdził jasno Bjelica.

– Byłem w polskim Lechu Poznań i mieliśmy młodą drużynę w IV lidze, a klub chciał grać młodymi zawodnikami. Teraz walczysz o mistrza Polski, a oni proszą cię o grę młodymi zawodnikami, którzy zajmują ósme miejsce w IV lidze. Czy to realistyczne? – dodał na koniec.

Błąd Łukasza Skorupskiego zaważył na porażce jego drużyny. Zabawił się w Neuera [WIDEO]

Łukasz Skorupski nie będzie najlepiej wspominał wczorajszego spotkania z Romą. Polak źle przekalkulował sytuację, w której się znalazł, co poskutkowało utratą bramki. Jak się później okazało, była to jedyna bramka w tym spotkaniu.

Nieudany powrót Skorupskiego do bramki Bolonii

W niedzielny wieczór Bologna podejmowała na wyjeździe walczącą o europejskiej puchary AS Romę. Dla Łukasza Skorupskiego był to pierwszy występ po krótkiej przerwie spowodowanej tym, iż Polak zaraził się koronawirusem podczas marcowego zgrupowania reprezentacji Polski. Zwycięsko z wczorajszego spotkania wyszli „Giallorossi”, którzy odnieśli skromne zwycięstwo 1:0.

Jedyną bramkę dla gospodarzy zdobył Borja Mayoral. Jeden z obrońców Bolonii niefortunnie wybił piłkę, przez co ta powędrowała prosto pod nogi Hiszpana, który znalazł się w sytuacji „sam na sam” z Łukaszem Skorupskim. Polak postanowił zaskoczyć rywala i wyszedł do niego aż przed pole karne. Niestety, ale decyzja 29-letniego bramkarza okazała się błędna. Mimo wszystko ciężko w tej sytuacji zrzucać winę wyłącznie na Polaka, który i tak niewiele mógł w tej sytuacji zrobić. Nie popisali się obrońcy gości, którzy niefortunnie próbowali wybić piłkę.

Błąd Łukasza Skorupskiego od 2:08:

Zaskakujące zachowanie Bayernu w sprawie Boatenga. Tak dowiedział się, że odchodzi

Jerome Boateng od dekady jest piłkarzem Bayernu Monachium. Można zaryzykować tezę, że w stolicy Bawarii zapracował już sobie na miano legendy, a na pewno jednej z ikon klubu. Jego czas w „Die Roten” jednak przemija i po sezonie rozstanie się z mistrzem Niemiec. „Sport1.de” dowiedział się, w jaki sposób 32-latka poinformowano o nieprzedłużeniu kontraktu latem.

Hasan Salihamidzić wraz z resztą rady nadzorczej Bayernu Monachium, zdecydował się nie przedłużać kontraktu Boatenga. Jego umowa wygasa najbliższego lata. Już od dłuższego czasu niemieckie media przebąkiwały, że podjętą tę decyzję i 32-latek rozgrywa ostatni sezon w barwach „Die Roten”.

„Dobrze, że w kiblu mu nie powiedział”

Florian Plettenberg, dziennikarz „sport1.de” dotarł do informacji o tym, jak Boateng dowiedział się o rozstaniu z Bayernem. Mimo statusu, na jaki zapracował sobie stoper, potraktowano go jak „zwykłego” zawodnika. Salihamidzić miał rozmawiać 32-latkiem o rozstaniu… kilka godzin przed meczem z PSG. Do spotkania obu panów doszło po porannej rozgrzewce.

– Salihamidzić miał powiedzieć Boatengowi w dzień meczu z PSG, tuż po porannym treningu, że klub nie przedłuża z nim umowy. 10 lat w klubie, 17 trofeów, mistrz świata, dwie potrójne korony. Dobrze, że mu w kiblu nie powiedział, podczas mycia rąk – napisał Tomasz Urban, dziennikarz „Eleven Sports”.

Boateng do Bayernu trafił w 2011 roku z Manchesteru City. Doświadczony stoper święcił w Bawarii największe sukcesy. Z klubem między innymi ośmiokrotnie sięgnął po mistrzostwo Niemiec. Będąc zawodnikiem Bayernu został także mistrzem świata z narodową reprezentacją w 2014 roku.

W sumie w barwach „Die Roten” przez dekadę zaliczył 356 występów, w których strzelił 10 bramek oraz dołożył 25 asyst.

Szczęsny wrócił do łask. Włoscy dziennikarze znowu zachwyceni. „Super obronił strzały”

Po ostatnim meczu Juventusu Wojciech Szczęsny znowu znalazł się na ustach włoskich dziennikarzy. Przerwa od gry najwidoczniej wyszła mu na dobre. Media z Półwyspu Apenińskiego nie mogły się nachwalić polskiego bramkarza po spotkaniu z Genoą.

Choć derby Turynu rozgrywane przed tygodniem zakończyły się teoretycznie nie najgorszym wynikiem (remis 2-2), to Szczęsny nie mógł zaliczyć meczu do udanych. Polak zawinił przy obu golach „Byków” i zebrał fatalne recenzje.

Andrea Pirlo zdecydował się z tego powodu posadzić go na ławce w kolejnym spotkaniu. Jak widać przerwa dobrze na niego wpłynęła. W niedzielę 30-latek wrócił do bramki „Starej Damy” i zanotował świetny występ.

Powrót w wielkim stylu

Szczęsny w wygranym meczu z Genoą (3-1) popisał się dwiema kapitalnymi interwencjami. Jeszcze w pierwszej połowie wygrał pojedynek „sam na sam” z Ginalucą Scamaccą, zaś po zmianie stron odbił potężny strzał Marko Pjacy.

Po zakończonym spotkaniu nachwalić się go nie mogli włoscy dziennikarze. Ich zdaniem Polak rozegrał świetny mecz, a przerwa dobrze mu zrobiła.

– Po kiepskim występie w derbach Turynu, Wojciech Szczęsny wrócił do podstawowego składu. Był bardziej skoncentrowany. Krótko mówiąc, wydaje się, że wykluczenie go z meczu z Napoli miało swój powód. Super obronił strzały Scamaccy i Pjacy – napisano we włoskim oddziale „Goal.com”. Portal przyznał mu także najwyższą notę spośród piłkarzy obecnych na boisku – 6,5 (takie same otrzymali Rabiot, Morata, Kulusevski i Danilo oraz Scamacca z Genoi).

Dziennikarze podkreślają jednocześnie, że przy bramce dla gości Szczęsny był bezradny. Gdyby nie on, Juventus mógłby znowu stracić w głupi sposób punkty. Dzięki świetnym interwencją polskiego bramkarza udało się jednak utrzymać korzystny rezultat.

Włoska prasa pochlebnie o Zielińskim. Polak z kolejną asystą w Serie A [WIDEO]

Napoli pokonało na wyjeździe Sampdorię (2:0). Włoska prasa oceniła Piotra Zielińskiego i Bartosza Bereszyńskiego.

Asystował przy pierwszym trafieniu

Piotr Zieliński może uznać niedzielne starcie za udane. Polak zanotował asystę przy pierwszym golu dla Napoli. To już jego siódma w tym sezonie Serie A.

Docenili Zielińskiego

Pomocnik Azzurrich spędził na boisku 75 minut. Według włoskiej prasy Polak zasłużył na noty w pomiędzy 6 a 7 na 10.

– Wyróżniał się w tym meczu. Świetnie obsłużył Fabiana przy pierwszym golu dla Napoli – oceniają Zielińskiego na siódemkę dziennikarze portalu calciomercato.it.

– Jego zagrania są często śmiertelnie niebezpieczne. Daje poczucie, że może zranić za każdym razem, kiedy ma piłkę przy nodze i zmierza w kierunku bramki przeciwnika – twierdzą redaktorzy calcionapoli1926.it, dając Polakowi notę 6.

Dla Piotra Zielińskiego to najlepsza kampania w karierze. Polak zanotował w sezonie 2020/2021 aż 39 występów, w których zdobył 8 bramek i dopisał 9 asyst.

Przeciętny mecz Bereszyńskiego

Sampdoria przegrała, więc to dość oczywiste, że ocena polskiego obrońcy nie będzie zbyt wysoka. Według włoskich dziennikarzy były piłkarz Legii Warszawa zasłużył jednak na notę rzędu szóstki.

– W pierwszej fazie meczu poruszał się harmonijnie z kolegami z linii obrony. Insigne to jednak groźny rywal dla Bereszyńskiego, czasami mu uciekał – argumentuje calciomercato.it.

Bartosz Bereszyński zagrał w bieżącym sezonie w 26 spotkaniach. W jednym z nich zdobył bramkę.

Źródło: WP Sportowe Fakty

Tymoteusz Puchacz zdradził, kiedy posypała się drużyna Dariusza Żurawia. „Po meczu z Benficą w szatni było duże niezadowolenie”

Tymoteusz Puchacz udzielił wywiadu dziennikarzom stacji Canal+ Sport po meczu Lech Poznań – Legia Warszawa. Wychowanek Kolejorzu zdradził, kiedy doszło do rozpadu drużyny pod batutą Dariusza Żurawia.

Kluczowy moment

Według Tymoteusza Puchacza jednym z kluczowych momentów, które mogły wpłynąć na funkcjonowanie drużyny, był mecz w Lizbonie. Kolejorz mierzył się wówczas z Benficą w ramach fazy grupowej Ligi Europy.

Wychowanek Lecha zdradził, że po ogłoszeniu pierwszej jedenastki na to spotkanie szatnia była zdenerwowana.

Odpoczywali na Podbeskidzie

Przypomnijmy, iż Dariusz Żuraw wystawił w Lizbonie rezerwowy skład po to, aby drużyna odpoczęła przed ligowym meczem z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Lechici przegrali z Portugalczykami 0:4.

– To nie było dla nas łatwe. Po rotacjach w meczu z Benficą w szatni było duże niezadowolenie. Po to się gra w Lidze Europy, żeby zaprezentować swoje umiejętności na takich stadionach jak w Lizbonie – powiedział w programie Liga+ Extra Puchacz.

Obalił tezę Rząsy

Piłkarz dodał również, że problemem Kolejorza jest wąska kadra. Przypomnijmy, że dyrektor sportowy Lecha Poznań, Tomasz Rząsa przed jednym ze spotkań Ligi Europy stwierdził, że poznaniacy mają kadrę na 3 fronty.

Wyjaśnienie wypowiedzi i plan na przyszłość

Puchacz zdradził również plany na swoją przyszłość. Lewy obrońca Kolejorza otwarcie przyznał, że jest dogadany z Unionem Berlin. Do dopięcia transferu pozostało dogadanie się Lechem co do kwoty sprzedaży.

Wywiad zakończono wyjaśnieniem znanego stwierdzenia Puchacza o tym, że Mainz „dostałoby w trąbę” od Kolejorza.

https://twitter.com/adam_dworak/status/1381306998952759296

Źródło: Canal+ Sport

Dobra wiadomość ws. Roberta Lewandowskiego! Wiemy, kiedy Polak wróci do treningów

Mamy dobre wiadomości w kwestii powrotu Roberta Lewandowskiego na boisko! Polak zbliża się do końca swojej przerwy w grze i już niedługo powróci do treningów biegowych.

Robert Lewandowski nabawił się kontuzji pod koniec marca w meczu reprezentacji Polski z Andorą. Początkowo mówiło się o 5-10 dniach przerwy, jednak pauza najlepszego piłka na świecie się nieco wydłużyła. Niemiecki „Kicker” zdradził, kiedy Robert ma wrócić do treningów.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Robert Lewandowski skomentował plotki o odejściu Flicka. „Nie mają żadnego znaczenia”

Kiedy Lewandowski wróci do treningów?

8 kwietnia Robert Lewandowski opublikował w mediach społecznościowych zdjęcie z siłownie z podpisem: „Do zobaczenia wkrótce”. Jak donosi „Kicker”, Polak ma wrócić do treningów biegowych jeszcze w tym tygodniu!

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Zbigniew Boniek o powrocie Lewandowskiego na boisko: – Jestem przekonany, że rację będzie miał nasz doktor

Ciężki mecz przed Bayernem

Przed Bayernem stoi niezwykle ciężkie zadanie w postaci wtorkowego meczu z PSG w Lidze Mistrzów. W pierwszym meczu zwycięstwo odnieśli Paryżanie 3:2. „Bawarczycy” borykają się z wieloma kontuzjami, a we wtorkowym starciu na pewno zabraknie Roberta Lewandowskiego. W sobotę, 17 kwietnia „Die Roten” zagrają w Bundeslidze z VfL Wolfsburg, jednak szanse Polaka na występ przeciwko „Wilkom” również są znikome.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Córka Roberta Lewandowskiego przeszkodziła mu w wywiadzie. „Właśnie mnie woła” [WIDEO]

Zlatan Ibrahimović otrzymał czerwoną kartkę, ale uniknie kary? Sędzia się przesłyszał

W sobotę AC Milan pokonał na wyjeździe Parmę 3:1. Meczu nie będzie dobrze wspominał Zlatan Ibrahimović, który otrzymał czerwoną kartkę w 60. minucie. Jak się okazało po meczu, decyzja sędziego mogła być niesłuszna, a Szwed może ostatecznie uniknąć kary.

AC Milan pokonuje Parmę

W meczu 30. kolejki Serie A Parma podejmowała na własnym obiekcie wicelidera ligi włoskiej – AC Milan. Rossoneri sprostali wyzwaniu i odnieśli  zwycięstwo 3:1. Bramki dla gości strzelali Ante Rebić, Franck Kessie oraz Rafael Leao. Honorową bramkę dla Parmy zdobył Riccardo Gagliolo.

Kontrowersyjna kartka dla Zlatana!

W 60. minucie meczu, przy wyniku 2:0 dla Milanu, czerwoną kartkę otrzymał Zlatan Ibrahimović. Fabio Maresca, sędzia prowadzący omawiane spotkanie, uznał, że Szwed użył w stosunku do niego obraźliwych słów, za co wyrzucił piłkarza z boiska. Przedstawiciele Milanu z trenerem Stafano Piolim na czele uważają, że do niczego takiego nie doszło.

– Byłem skoncentrowany na meczu. Zlatan wyjaśnił mi, że kłócił się z sędzią, ale go nie obraził. Powiedział do sędziego: „Nie obchodzi Cię, co mówię? Wydaje mi się to dziwne” – skomentował Stefano Pioli.

Pomyłka sędziego?

Mówi się, że Szwed użył słowa „strano”, czyli „dziwne”. Sędzia zamiast wspomnianego „strano” miał zrozumieć „bastardo”, czyli „suk**syn”. Czyli wychodzi na to, że Milan musiał grać w osłabieniu przez to, że sędzia się przesłyszał. Dla Zlatana była to pierwsza czerwona kartka w Serie A od 3353 dni!

Przedstawiciele AC Milan zapowiedzieli, że złożą odwołanie od decyzji sędziego, aby uniknąć zawieszenia piłkarza na kolejny mecz. Jak pisze Piotr Dumanowski, komentator Eleven Sports, dyskwalifikacja powinna zostać anulowana.